Skocz do zawartości

Ciężka sprawa..... plan na rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór wszystkim, 

 

Postanowiłem założyć ten temat ponieważ w dniu dzisiejszym podjąłem decyzje o rozstaniu ze swoja długoletnią partnerką

 

Z pozoru sprawa wydaje się łatwa, jednakże po krótce mówiąc przedstawia się tak: 

 

Od kilku lat jestem w związku z kobieta którą przez lwią cześć naszej wspólnej relacji uważałem za "tą jedyną" i przyszła matke moich dzieci. 

Przed poznaniem partnerka była juz doświadczona kobieta (jest 5 lat starsza ode mnie) i zorientowaną na stały związek - zupełnie jak ja, jedynym jej mankamentem była (w tamtym czasie juz prawie całkowicie zaleczona) ciężka depresja będąca konsekwencja chorobliwego perfekcjonizmu. 

Pierwsze dwa lata związku szło bardzo dobrze, jednakże w następnych sytuacja coraz bardziej się pogarszała (szczególnie po wspólnym zamieszkaniu)

 

Stałem się workiem treningowym na wszystkie osobiste frustracje (ma rózne napady agresji zewnętrznej i auto-agresji) a dodatkowo kimś w rodzaju opiekuna - perfekcjonizm w miksie z depresja powrócił z siła dawnych lat i totalnie zmiótł mnie z planszy. 

Setki moich starań idzie na daremno i własciwie wyciągniecie jej z tego bagna po cześci juz pochłoneło samego mnie - czuje się totalnie wykończony i zniszczony tym co przeżyłem i co przeżywam każdego dnia przez jej ból istnienia który objawia się niezwykłym egoizmem, bezwględnoscią i ciezko opisywalnym totalnie dzikim rodzajem zła. 

 

Kilkukrotnie odwodziłem ja od samobójstwa, wielokrotnie rezygnowałem z własnych celów/pragnień/potrzeb w celu polepszenia jej samopoczucia, codziennie wykonuje za nia wszystkie podstawowe funkcje domowe (gotowanie posiłków dla niej, sprzątanie po niej itp itp), próbowałem wyciągać na rózne terapie, znosiłem wszystkie ataki agresji i wyładowywanie frustracji w moją stronę (a dziennie jest tego po kilka) - wycierpiałem się kuhwa wiele na prawde wiele ale sie nie poddawałem, jednakże w ostatnim czasie zwątpiłem, straciłem nadzieje + wiele negatywnych zachowań partnerki zmusiło mnie do podjęcia wewnętrznej decyzji o stopniowym rozstaniu ponieważ na chwile obecną jestem nikim innym jak psychicznym wrakiem sprawiajacym swoją fizycznoscia że jednak jest inaczej. 

 

Ze swojej strony widzę to tak: 

 

Chce z nią w odpowiednim czasie przeprowadzić szczerą rozmowę i zaproponować pewną pulę pieniędzy na odchodne (sporo zainwestowała w moje mieszkanie - meble itp, nie chce byc jej dłużnikiem a w dodatku ze wzgląd na cała nasza relacje i wiele na prawde dobrych chwil które przeżylismy chce sie rozstać z klasa) ktore pomogą jej w nowym starcie - jak wspominałem powyzej, sama jest totalnie niesamodzielna wiec takie cos na pewno jej sie przyda. 

 

Zastanawiam sie jak przeprowadzic taka rozmowe, jak sie rozstac z czlowiekiem w takim stanie - nie chce miec jej na sumieniu (potencjalne samobójstwo) ale ze wzgledu na to jak sytuacja sie pogarsza z dnia na dzien w ostatnich miesiącach moj instynkt samozachowawczy nakazuje mi uciekać jak najdalej i to jest nawet silniejsze od tego. 

 

Chce to zrobić na spokojnie, z klasą - w sposob zaplanowany i rozważny. 

 

Bardzo bym prosił samców o rady, a moze opowiesci czy byli w podobnej sytuacji ew o wasze przypuszczenia jak można by było przeprowadzić taki proces rozstania bez wielkiej szkody dla takiej osoby.

 

Chce miec juz to za sobą ale jednocześnie wiem że musze zachować rozwagę i opanowanie mimo ciezkich warunków. 

Edytowane przez KapitanMoskwa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jej zryty beret to nie Twoja sprawa i jak się zabije to też nie Twoja brocha.

Mówisz krótko - podjąłem decyzję o rozstaniu, dziękuję za wszystko co dobre, powodzenia na nowej drodze życia.

Wszystko co więcej to będzie strata czasu i dalsze wbijanie Cię w poczucie winy, w którym i tak siedzisz już bardzo głęboko. Zrobiłeś wystarczająco dużo, nic to nie pomogło, pora ograniczyć straty.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, KapitanMoskwa said:

ciężka depresja będąca konsekwencja chorobliwego perfekcjonizmu. 

Jak najdalej od takich ludzi! Perfekcjoniści rujnują życie sobie, i innym w ich otoczeniu. Pracowałem kiedyś z taką dziewczyną. Zawsze chciała pokazać że ona wie/umie lepiej. Jak sie potem dowiedziałem skończyła na lekach psychotropowych i leczeniu psychiatrycznym. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz jej cokolwiek ofiarować to zaprowadź ją do specjalisty i tyle. Jeśli nie jesteś psychiatą klinicznym to więcej nic nie możesz zrobić. 

 

Prawdopodobnie sam potrzebujesz konsultacji z psychologiem. Zajmij się tym w pierwszej kolejności. To Twoje życie i Twoje zdrowie powinno być Twoim priorytetem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Zastanawiam sie jak przeprowadzic taka rozmowe, jak sie rozstac z czlowiekiem w takim stanie - nie chce miec jej na sumieniu (potencjalne samobójstwo

Wyjść do pracy i nie wrócić. 

Dotychczas się nie zabiła czyli tylko szuka atencji.

Prawdopodobnie nie zabije się i tym razem.

 

Żadnych rozmów, może post factum.

 

Gdy będziesz chcial poważnie porozmawiać, następnie spakować walizkę i skierować swe kroki ku wyjściu przygotuj się na takie dramy, że nie opuścisz tego mieszkania.

 

Sprawdzone info.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że nie macie ślubu. Mieszkacie u Ciebie a ona nie ma swojego mieszkania? 

 

Ja przeżyłem podobną historię. By się uwolnić wynajęłem z nią mieszkanie i niedługo po przeprowadzce oznajmiłem, że odchodzę. Zaoferowałem jej, że będę opłaca czynsz jakiś czas. Ona groziła samobójstwem, skończyło się na słowach. Po miesiącu zrezygnowała z tego mieszkania. Zaskoczyła mnie tym, że po kilku miesiącach miała już pocieszyciela. 

 

Moje przemyślenia. Rozmowę i fizyczne zerwanie kontaktu trzeba zorganizować w jak najkrótszym przedziale czasowym. Przemyśl czy sprzedaż swojego mieszkania nie będzie najlepszym pretekstem. Ona może dobrowolnie nie chcieć się wyprowadzić. 

Jeśli boisz się, że ona targnie się na swoje życie, to rozmowę o rozstaniu zorganizuj u specjalisty, mediator. 

 

Powodzenia w uwolnieniu z toksycznego związku! 

Edytowane przez Tim2049
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką klasą? Zwijaj żagle, odpalaj silnik i spierdalaj całą mocą. Żadnych sentymentów. Jeśli ten związek miał być udanym, to by był, a przecież nie jest. Szkoda życia na rozsterki. U mnie testowanie trwało zawsze max 3 miesiące, pierwszy foch i po okresie au revoir.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KapitanMoskwa

 

W żadnym przypadku nie jesteś odpowiedzialny za nią, ona jest dorosłą osobą i musi sobie umieć poradzić. Jeżeli sobie coś zrobi to tylko i wyłącznie przez siebie, Ty nie masz nic z tym wspólnego.

 

O swoimi życiu możesz decydować jak chcesz, więc jak chcesz być sam, masz pełne prawo do tego i nikt nie może tego Tobie zabronić. Komunikujesz jasno jakie są Twoje uczucia i odchodzisz.

 

Inna sprawa że z takiego związku trzeba jak najszybciej uciekać. A się zdziwisz jak szybko sobie poradzi taka kobieta na rynku matrymonialnym.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystawić chatę na sprzedaż, zrobić wszystko, tak aby swoje rzeczy zabrała. Przedstawić siebie jako nieudacznika życiowego, nawet sie rozpłakać na zawołanie (jak one to robią). Ożenić wszystkich kitem, że się ma mega problemy finansowe. Jak już zabierze swoje graty, wymienić zamki w drzwiach. Finalnie rozstać się utrzymując, że zasługuje na kogoś lepszego. Nigdy nie mówić prawdy, bo babska zemsta jest bezlitosna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Kilkukrotnie odwodziłem ja od samobójstwa, wielokrotnie rezygnowałem z własnych celów/pragnień/potrzeb w celu polepszenia jej samopoczucia, codziennie wykonuje za nia wszystkie podstawowe funkcje domowe (gotowanie posiłków dla niej, sprzątanie po niej itp itp), próbowałem wyciągać na rózne terapie, znosiłem wszystkie ataki agresji i wyładowywanie frustracji w moją stronę (a dziennie jest tego po kilka) - wycierpiałem się kuhwa wiele na prawde wiele ale sie nie poddawałem, jednakże w ostatnim czasie zwątpiłem, straciłem nadzieje + wiele negatywnych zachowań partnerki zmusiło mnie do podjęcia wewnętrznej decyzji o stopniowym rozstaniu ponieważ na chwile obecną jestem nikim innym jak psychicznym wrakiem sprawiajacym swoją fizycznoscia że jednak jest inaczej. 

I niech mi ktoś albo któraś napisze, że mężczyzna nie potrafi kochać. A co to, kurwa mać, jest powyżej, jak nie miłość i troska, nawet do granicy przesady? :) Kapitanie, sam nie dasz rady i podążysz drogą do samozniszczenia, podobnie jak partnerka. Zaprowadź ją na terapię, jak najszybciej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KapitanMoskwabracia Ci dobrze napisali. Od siebie (życzliwie i bardziej z troską, żebyś mnie źle nie zrozumiał) - stary, nieźle Ci zryła głowę.

 

Jesteście dwójką dorosłych ludzi, a Ty masz rozkminę, jakbyś się obchodził z jajkiem, ewentualnie z dzieckiem. Jeszcze nic nie zrobiłeś, a już masz przez nią wbite do głowy poczucie winy i odpowiedzialności za tę słodką istotkę.

15 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

ktore pomogą jej w nowym starcie - jak wspominałem powyzej, sama jest totalnie niesamodzielna wiec takie cos na pewno jej sie przyda.

Mi się też przyda trochę kasy, odpalisz? 

 

Wiesz, co dzieje się z dorosłymi ludźmi, którzy są niesamodzielni? Mają problem. Ale nie Twoja (już za moment) była. Ona ma niezłomnego herosa. Opiekuna. Obrońcę, myślącego za nią do końca. Takie postawy są zgubne i też wynikają ze zrycia beretu, jakiego doświadczyłeś. Musisz sam pomóc sobie, a nie jeszcze troszczyć się o nią.

 

15 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Chce to zrobić na spokojnie, z klasą - w sposob zaplanowany i rozważny. 

 

Bardzo bym prosił samców o rady

Najlepsze, co możesz zrobić dla siebie i dla niej to przeprowadzić rozstanie krótko, konkretnie, nie dyskutować, nie obarczać też winą (bo to już niczego nie zmieni), przede wszystkim jak najszybciej uciąć wszystkie punkty wspólne - żadnego trzymania rzeczy na kiedyś-tam-oddanie, żadnych wspólnych interesów, przewidziane inne mieszkanie - wszystko musisz mieć zorganizowane, żeby ona zniknęła z Twojego życia, a Ty z jej. Inaczej sprawiasz tylko niepotrzebny ból drugiej osobie.

 

Powodzenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze na jedno bym się przygotował. Na nagle "uzdrowienie" pani, gdy jej wyznasz że kończysz związek.

Pewnie mała szansa że tak jest, ale niby jest możliwe ze ona jest świadoma sytuacji (sytuacji że robisz wszystko za nią bo się o nią troszczysz) i trochę udaje. Bo jej tak wygodniej.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Przed poznaniem partnerka była juz doświadczona kobieta (jest 5 lat starsza ode mnie) i zorientowaną na stały związek - zupełnie jak ja, jedynym jej mankamentem była (w tamtym czasie juz prawie całkowicie zaleczona) ciężka depresja będąca konsekwencja chorobliwego perfekcjonizmu. 

Dobry wieczór Kapitanie,
Dwie czerwone flagi, a to dopiero 6 wers...
First - 5 lat starsza? Chłopie dolicz kolejne 3-4 lata do tej różnicy, bo kobieta starzeje się dużo szybciej(dlatego się bierze sporo młodsze).
Second - depresja i to ciężka z powodu perfekcjonizmu(czyli zakładam, że wszystko musi być idealne i po jej myśli, bo inaczej wpada w ryk).

Szanuj się mężczyzno i nie psuj rynku matrymonialno-seksualnego, umawiając się z zaburzonymi starymi babciami...
Potem taka stara Karyna myśli, że zasługuje na szejka :) 

 

20 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Pierwsze dwa lata związku szło bardzo dobrze, jednakże w następnych sytuacja coraz bardziej się pogarszała (szczególnie po wspólnym zamieszkaniu)

Wiedziałeś od samego początku, że ona ma problemy psychiczne?
 

 

20 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

, wielokrotnie rezygnowałem z własnych celów/pragnień/potrzeb w celu polepszenia jej samopoczucia, codziennie wykonuje za nia wszystkie podstawowe funkcje domowe

Jeszcze raz szanuj się mężczyzno i nie baw się w Kapitana Save Hoo.
Takim zachowaniem powodujesz tylko obrzydzenie, ponieważ silny mężczyzna(a takiego pragną kobiety) nigdy nie przekłada swoich celów pod cipkę.
Też kiedyś byłem Kapitanem Save Hoo i wiesz co jest najlepsze?
Koleżanki tych kobiet, które łamały mi serce, twierdziły, że jestem idealnym materiałem na związek i wiesz co?
Te koleżanki były z chłopakami badboyami, którzy je zdradzali nałogowo :):) 

Gdy zacząłem mieć wyjebane jaja - dziwnym trafem w ciągu 3 miesięcy przewinęły się dwie dupeczki przez łóżko :) 
Teraz ugania się za mną jakaś małolatka, która od pewnego czasu siedzi co prawda cicho, lecz wiem od źródła, że rozmyśla dużo o mnie :) 
Oczywiście aktualnie nie skupiam się na kobietach, bo myślę nad ważniejszymi sprawami, chociażby zawodowymi.
Lecz gdy przyjdzie klimat wiosenno-letni zamierzam wrócić do gry i zdobywać dalej doświadczenia z kobietami :) 

Dlatego mówię każdemu mężczyźnie - szanuj się mężczyzno! 
Będziesz latać za cipą, a wystarczy, że przyjdzie badboy z wyjebanymi na wierzchu jajami i bez zbędnego pierdolenia zgarnie Ci księżniczkę łapiąc za kudły i rzucając nagą na łóżko :) 

Jeżeli nie będziesz się szanować, to kobieta tym bardziej nie przestanie traktować Cię jak worek treningowy.
I ja to mówię w odniesieniu do wszystkich kobiet.
 

 

20 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

Zastanawiam sie jak przeprowadzic taka rozmowe, jak sie rozstac z czlowiekiem w takim stanie

Jeśli chcesz jej pomóc to jej załatw psychologa, a może nawet i psychiatrę...

 

5 godzin temu, Tim2049 napisał:

Zaskoczyła mnie tym, że po kilku miesiącach miała już pocieszyciela. 

A jeszcze niedawno mówiła, że się zabije :)
Teraz skacze po fiutach :) 
Kobieta kłapie dziobem, żeby kłapać - emocje je roznoszą na lewo i prawo, dlatego są niestabilne.
Należy z politowaniem spojrzeć, ewentualnie z ironicznym uśmieszkiem i pokazać wyjebane jaja na to, robiąc swoje.
 

33 minuty temu, imprudent_before_the_event napisał:

Jeszcze na jedno bym się przygotował. Na nagle "uzdrowienie" pani, gdy jej wyznasz że kończysz związek.

Święta prawda.
Ja bym tak na poważnie tej depresji nie brał.
Kobiety kłapią dziobem, żeby kłapać - jak wyżej wspomniałem.
Są też niestabilne emocjonalnie i o każdej można powiedzieć, że jest zaburzona psychicznie.

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 Dobrze napisałeś, ale myślę że @KapitanMoskwa jest z nią z innych powodów niż cipa.

Tak jak napisał brat:

4 godziny temu, Obliteraror napisał:

I niech mi ktoś albo któraś napisze, że mężczyzna nie potrafi kochać. A co to, kurwa mać, jest powyżej, jak nie miłość i troska, nawet do granicy przesady? :)

Wiem że brzmi białorycersko, ale nie musi tak być.

Można się opiekować siostrą, bratem, matką, ojcem, przyjacielem, to i można kobietą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie mieszkacie razem to ani jedna ani dwie "rozmowy" tego nie zakończą. Jeśli mieszkacie razem to nie zakończysz tego dziesięcioma rozmowami - "rozstanie" będzie się odbywało codziennie. Do tego można się powoływać na rozsądek a itak uczucia przez swoją naturalną ambiwalencje będę generowały takie poczucie winy, że o kur... Nie szykuj się, że będzie z górki - właściwie to jesteś na początku długiej drogi. Sam w tym tkwię tudzież tkwiłem.

22 godziny temu, KapitanMoskwa napisał:

 jak można by było przeprowadzić taki proces rozstania bez wielkiej szkody dla takiej osoby. 

 

 

Nie ma takich sposobów. Nie w takich związkach. Życzę siły ancymonie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi, jestem zaskoczony tak dużą frekwencją ?

 

Co do sprawy samej w sobie - mieszkamy razem, w mieszkaniu które stoi w całości tylko i wyłącznie na mnie (papiery, wszystkie ubezpieczenia itp), wiec teoretycznie partnerka jest tam tylko w roli niezarejestrowanego lokatora, jednakże wraz z nabyciem mieszkania (które ja obstawiłem) ona oraz jej rodzice obstawili nam w ramach takiego hmm jej posagu wyposażenie czytaj: wyposażenie kuchni, cześć mebli kuchennych salonowych, biurka itp 

 

Z racji iż posiada faktury (i dalej je trzyma) chce jej po prostu zapłacić te przedmioty (odkupić) żeby nie oddawać ich przy jej ewentualnej przeprowadzce ponieważ nie chce i nie mam zamiaru obkupywać chaty w sprzęty i uposażać jej od nowa - nie chce wyjsć na złodzieja wobec niej i jej rodziców którzy jakby nie patrzeć zainwestowali w moją chałupę.

Dlatego chce jej oddać te pieniądze dla swojego spokoju - wydatek ten zreszta bedzie praktycznie ledwo zauważalny dla mojego budżetu ze nie ucierpie a wiele zaoszczędze + bede miał swiadomość ze jestem czysty. 

 

Co do powyższych komentarzy użytkownika @PUNK, nie pogieło mnie jeszcze żeby sprzedać mieszkanie w centrum miasta którego wartość w skali roku rośnie o +/- 4,5 % a wartość wyjściowa to dobre kilkaset tysięcy. Takie mieszkanie to nie Golf czwórka czy Skoda Fabia że można je sprzedać w przeciągu tygodnia (fakt faktem zamierzam to zrobić ale dopiero za 3/4 lata przy emigracji na następny kontrakt). To lwia część mojego majątku i nie mam zamiaru oddać jej z takiej przyczyny.

 

Co do rozwiazania samego w sobie - sprawa jej wyprowadzki moze być stosunkowo ciezka ponieważ pochodzi z miasta oddalonego o 500 kilometrów od miejsca w którym mieszkamy obecnie (przeprowadziła się do mojej lokacji) a dodatkowo pracuje tutaj na miejscu i obowiązuje ja jednomiesieczny okres wypowiedzenia więc szybki powrót w rodzinne strony nie wchodzi w gre ponieważ trzyma ją wypowiedzenie. 

Z rozwiązań które mi przychodza na myśl sa tylko dwa: 

 

1. Z pieniedzy które jej oddam za odkupienie sprzętów wynajmie sobie pokój i zostanie w miescie pracujac przez miesiac wypowiedzenia (albo w ogóle zostanie i juz bedzie tutaj mieszkała - jej decyzja) 

2. Ja pojdę gdzieś na hotel albo pojadę w delegację do innej lokalizacji (bo mam taką mozliwość) i dam jej miesiąc czasu na ogarniecie lokum dla siebie lub powrót do rodziny (jej decyzja). Oczywiście zeby miec wszystko udokumentowane spisze z nia wtedy normalną umowę żeby np. nie powymieniała mi zamków itp. 

 

Ps.  @Ragnar1777 - panu już podziękujemy, proszę zabrać zabawki i udać się do innej piaskownicy.

 

 

30 minut temu, imprudent_before_the_event napisał:

A czy do tej pory dawało się ja zaciągnąć do jakiegoś psychologa?

Tak i jej terapia przyniosła bardzo dobre efekty. (de facto skonczyła ją zaraz po moim poznaniu i efekty utrzymywały sie lekko około 2 lata pozniej nastąpiła korba absolutna od nowa) 

Namawiałem ją do powrotu do tej terapeutki (przyjmuje w jej rodzinnym miescie znacznie oddalonym od miejsca w ktorym mieszkamy o czym juz mowilem) jednakże odmawiała bo twierdziła ze to i tak juz nie pomoże, bo i tak jest skończona i nic nie warta itp itp (jak to cytuje to mnie tłucze całego flakami bo słyszałem to tyle razy ze mam dość na samą myśl)

Proponowałem też opłacenie jej jakiegoś dłuższego leczenia w rodzinnym mieście ew pożyczkę z mojej strony na takowe ale też odmówiła (jak juz wspominałem lub nie - nie posiada żadnych własnych oszczędności), twierdząc ze na to nie zasługuje ..i znowu ta sama śpiewka z góry, ze po co mam inwestować w gówno, ona i tak umrze itp itp 

 

meh kuhwa 

Edytowane przez KapitanMoskwa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, KapitanMoskwa napisał:

nie chce wyjsć na złodzieja wobec niej i jej rodziców którzy jakby nie patrzeć zainwestowali w moją chałupę

Oj mogą być jakieś dramy i darcie kotów. Ty chcesz uczciwie spłacić a ona i tak nazwie Cię złodziejem bo skradłeś najlepsze lata życia czy coś. I żadne ochłapy gotówki tego nie odkupią.

 

No nie wiem.

 

7 minut temu, KapitanMoskwa napisał:

2. Ja pojdę gdzieś na hotel albo pojadę w delegację do innej lokalizacji

 

9 minut temu, KapitanMoskwa napisał:

 

Dobry chłop jesteś ale z własnego się wyprowadzać to już dramatyczne.

Wiem że niby tymczasowo, ale popatrz jaki "mesydż" dajesz pani: "zobacz ja się wycofuję z własnego mieszkania aby Ci było wygodnie", jestem przeciw temu rozwiązaniu.  

 

10 minut temu, KapitanMoskwa napisał:

1. Z pieniedzy które jej oddam za odkupienie sprzętów wynajmie sobie pokój i zostanie w miescie pracujac przez miesiac wypowiedzenia

To jest Twoje wyobrażenie logicznego, trzymającego się kupy planu, ktorego pani może w ogóle nie brać pod uwagę.  W ogóle.

 

 ile masz lat?

Ona = Ty + 5, tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ci nie sugeruję sprzedaży mieszkania, a wystawienia go na sprzedaż w celu zachowania pozorów. Panna z drugiego krańca Polski z własnymi meblami w twojej chacie, z którą ty chcesz sie pożegnać. Uwierz mi, będziesz miał armagedon. Tobie pomoże jedynie dobra mistyfikacja, chyba że jej sam ugniesz jakiejś "lepszej" gałązki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - jestem w drugiej połowie swojego dwudziestolecia 

ona ma lekko ponad 30 

 

@PUNK - a to jest jakiś plan %-) musze nad tym pomyśleć choć moze byc trudne do wykonania 

 

Fakt faktem najlepszym sposobem byłoby wyjsc i juz nie wrocić (de facto w taki sposób zakończyłem swoj poprzedni związek - pewnego dnia po prostu pozbierałem swoje klamoty, pojechalem na lotnisko, wykupiłem lot do kraju gdzie mieszka moja rodzina i poleciałem tam zamykajac wszystkie sprawy które mnie męczyły w trakcie jednego poranka), ale tutaj to jest twardszy kawałek chleba do przegryzienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, KapitanMoskwa napisał:

2. Ja pojdę gdzieś na hotel albo pojadę w delegację do innej lokalizacji (bo mam taką mozliwość) i dam jej miesiąc czasu na ogarniecie lokum dla siebie lub powrót do rodziny (jej decyzja). Oczywiście zeby miec wszystko udokumentowane spisze z nia wtedy normalną umowę żeby np. nie powymieniała mi zamków itp. 

 

Ta, a potem wrócisz i z chałupy zostaną strzępy. Myśl! A taki papierek, to sobie potem możesz w dupę wsadzić. 

 

Przypuśćmy, że pomagasz jej we wszystkim. Oddajesz kasę ( moim zdaniem fair zagranie), pomagasz w ogarnięciu, a ona na koniec i tak strzela samobója. I co wtedy? Naiwny jesteś jeżeli myślisz, że z taką osobą rozstaniesz się po szarmancku, a na koniec uściśniecie sobie ręce i każdy z was pójdzie w innym kierunku. 

 

Wyjaśnij mi jedną rzecz. Chcesz być zbawicielem świata? Boisz się z nią zerwać, bo sobie coś zrobi? Skoro leczy się na depresję, Ty z nią zrywasz, a ona grozi, że targnie się na swoje życie, to wzywasz pogotowie, mówisz o jej problemach i niech się nią zajmą na odpowiednim oddziale. Tyle. 

 

Siedź z nią dalej, a na koniec sam skończysz w zakładzie, nie wiedząc kiedy to wszystko uciekło Ci spod kontroli, podczas gdy ona w tym czasie już dawno będzie z innym.  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mieszkania, to może zamiast toczyć wojnę z kobietą i swoim poczuciem winy pogadasz z rodzicami. Skoro laska nie ogarnia prawdziwego życia to zaproponuj jej rodzicom spłatę tych wszystkich mebli. W efekcie uwolnisz się od tego "zobowiązania" i poczucia winy. Nie waż się wyprowadzać z własnej chaty. W momencie gdy z nią zerwiesz ma zniknąć z twojego życia i nic Cię nie obchodzi czy zamieszka pod mostem czy u innego bolca. I masz być stanowczy, jeśli ona wyczuje niezdecydowanie, poczucie winy, współczucie to przegrasz bo zagra właśnie tymi uczuciami.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.