Skocz do zawartości

Ciężka sprawa..... plan na rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, PanG napisał:

A teraz czekam na hejty :D

Hej, Ty!

2 godziny temu, KapitanMoskwa napisał:

najbliższych kilka tygodni będzie nieziemskim wysiłkiem dla mnie i całego mojego zespołu za którego rezultat jestem odpowiedzialny osobiście

Spoko, daj sobie czas. Sytuację w domu możesz mieć na razie stabilną, i tak większość czasu będziesz poza nim.

Powodzenia w robocie, super że działasz!

 

Jak zaczniesz "odpalanie silników rakietowych" to w robocie mozesz robić  na pół gwizdka, reszta to załatwianie, kombinowanie, stresy prywatne.

 

Ustabilizuj sobie obowiązki w pracy, bo w czasie rozstawania się możesz je zaniedbać.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest i sposób najbardziej oczywisty, najmniej spektakularny: rozstać się i nie wystosować żadnych wymagań ani wobec kobiety (masz 1 miesiąc) ani wobec siebie (wyprowadzanie się z własnego domu - moim zdaniem to jakieś kuriozum). Co nastąpi? tygodnie a raczej miesiące ciężkiej mitręgi - czas w którym kobieta sama pojmie. że to koniec - jeśli autor wątku nie ulegnie. I sama będzie chciała się wyprowadzić wiedząc że nie da się tak dłużej funkcjonować we dwoje. Zaleta tego rozwiązania jest taka, że daje kobiecie czas na przetrawienie sytuacji i ułożenia tego po ludzku (bez wzywania psychologów i policji - co to za k... pomysł?!), wadą tego rozwiązania jest kwestia czy masz siły by taki okres przetrwać.

 

ps. moją wypowiedź łatwo skrytykować. Ale paradoksalnie - i w tym się z Wami zgadzam - "słabe" kobiety potrafią być zaskakująco silne. Bez względu na płeć nikt nie lubi dłużej mieszkać z ex. Dlatego "najlepszą" sytuacja jest - bez wywierania drastycznej presji - doprowadzić do sytuacji by ex sama chciała się wyprowadzić. Nawet autorowi wątku - skoro chce to odwlec w czasie - zalecałbym działanie bez zwlekania: bo w tej sytuacji wcale nie zyskuje 1,5 miesiąca a raczej go traci. Dać partnerce półtora miesiąc na adaptacje do nowej sytuacji to nie głupia rzecz - pod warunkiem że decyzja naprawdę zapadła.

 

Jest i inna opcja - zerwanie jak najszybciej bez zwłoki, ze szczerym wytłumaczeniem dlaczego.... Reakcja? Wiadomo. I daje kobiecie czas (na naprawę? - będzie to obiecała) a sobie na ostateczną decyzję. Domyślam się, że każdy takie rozwiązanie tutaj skrytykuje. Ja - w podobnej sytuacji - po czasie żałuję, że nie dałem "drugiej" szansy. Ale i nie żałuję - to paradoks, jaki być może doświadczy autor tematu za pół roku. Czego mu nie życzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie spoko? Jaki czas? Poj.... Was Panowie?

Przecież brat @KapitanMoskwa szuka wymówki i samo-usprawiedliwienia, żeby pozostać w ciepłym kurwidołku. 

Zacznijcie jeszcze prztulaski i serduszka wysyłać. To z pewnością pomoże - tak jak odwlekanie nieuniknionego.

Edytowane przez azagoth
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, KapitanMoskwa napisał:

albo pozbycie się ich drogą sprzedaży

Zapomnij o tej opcji - kot to zwierzę, ma właściciela i wartość wyrażalną w złotówkach. Jak sprzedasz nie swoje koty, to może się to skończyć oskarżeniem o kradzież (nawet jak zwrócisz jej kasę). A to ostatnie co Ci jest potrzebne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.