Skocz do zawartości

Komornik, brak pracy, tragediaaaaa!!!!


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci ;)

Jakie macie spostrzeżenia na temat pań w związkach które dowiadują się o problemach finansowych swoich partnerów?

Ja osobiście mam dwa przypadki jeden w którym celowa strata pracy ostatecznie zakończyła związek. Słynne słowa - mógłbyś więcej pracować żeby więcej zarabiać.

I drugie które mnie mocno dziwi - mam "na sobie" komornika, dzwoni do mnie windykacja. Pani wie o tym i nic. Jak była zakochana tak jest dalej. Co się dzieje z tymi kobietami to ja sam już nie wiem.
Komornik swoją drogą za wyrok zaoczny czyli taki który został wydany bo podobno nie odbierałem listów, które przychodziły na adres z kosmosu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem taką sytuacje, że zarabiałem dobrze jak na polskie standardy. Później się zwolniłem z pracy, nie miałem pomysłu co chce dalej robić, dopadła mnie depresja, jakiś czas siedziałem w domu, a zaoszczędzona kasa stopniała. Moja dziewczyna i tak pomimo tego była ze mną, i nie wbijała mi szpilek o to. Do dzisiaj jest mimo, że nie jest jakoś zajebiście, ale już wiem mniej więcej co chce w życiu robić i zaczynam iść w tym kierunku. 

 

Także sam wywnioskowałem z tej sytuacji, że jest ze mną dla potencjalnych przyszłych zysków. Aktualnie mam i sumie miałem dobre perspektywy życiowe.

 

Wniosek jest taki, że jak kobieta nie widzi szans na poprawę sytuacji za jakiś czas, lub całkiem godziwe życie w przyszłości to zacznie się jazda w waszym kierunku i szukanie nowej gałęzi. Cały czas kalkulują czy to np chwilowe problemy, czy jesteście na tyle zaradni (słowo klucz) by w dłuższej perspektywie zarabiać więcej niż teraz. Jeśli nie, to będzie poszukiwanie lepiej rokującego kolesia od was.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, swatpoland napisał:

Ja osobiście mam dwa przypadki jeden w którym celowa strata pracy ostatecznie zakończyła związek. Słynne słowa - mógłbyś więcej pracować żeby więcej zarabiać.

W moim wypadku miałem spory zator finansowy, ale nadal miałem to 600-800zł miesięcznie przez 3mc na poczet czynszu. Panna, która miała swoje dochody, z którą mieszkałem 4 lata stwierdziła, że ona zasługuje na kogoś lepszego. (Jej ojciec spierdolił z kontynentu przed długami).

 

Moja obecna, na wieść o tym, że mi komornik wszedł na konto i zablokował absolutnie wszystko - spytała czy mam na jedzenie do pracy - i tyle. Sprawa była powikłaniem wcześniejszej sytuacji. (Rodzice coś odwalili z podatkami przy sprzedaży domu i dostali taką karę, którą spłacają po dziś dzień). 

 

 

Uświadomiło mi to, że problemy finansowe to tak naprawdę powszechna sprawa i nie ma się czego wstydzić. Aczkolwiek nie rozumiem stoickiego spokoju z jakim moja obecna to przyjęła na klatę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat.

Moja była, kiedy miałem około 100k na minusie ,była przy mnie i wspierała.

Sama była  dobrze pod kreską na 30k.

Kiedy sie  wyprostowało i było dobrze na +

Pani odjebało zdrowo.

I bądz tu mądry.

Wydaje się że bieda bardziej zbliża, a kasa rozpasa.....

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, swatpoland napisał:

Komornik swoją drogą za wyrok zaoczny

Przedstawiasz to jako sensację. A czego się spodziewałeś? Że każdego z milionów dłużników będzie się wzywać przed sąd jak u Anny Marii Wesołowskiej i będzie się roztrząsać, czy ma dług, czy nie? :)

 

20 godzin temu, swatpoland napisał:

został wydany bo podobno nie odbierałem listów, które przychodziły na adres z kosmosu.

Został wydany zaocznie z ww. powodów czyli oszczędności czasu wierzyciela, któremu jesteś winien pieniądze. Docenisz, jak kiedyś Tobie albo Twojej firmie będą wisieć ;)

 

Masz obowiązek aktualizacji danych adresowych w każdej instytucji, w tym również tych, wobec których masz zobowiązanie. Jeśli tego nie robisz, to instytucja ta podaje w pozwie ten adres, jaki ma bo przecież nie jest jasnowidząca. 

 

Widzisz jakąś inną możliwość, żeby odbywało się to odpowiednio? Każda firma powinna sprawdzać co miesiąc, czy aby Twój adres jest aktualny? 

 

Innymi słowy, poszło w kosmos dzięki Tobie. 

 

Ale dług rozumiem masz, żeby nam sedno sprawy nie umknęło? :) pytam, bo w tym fragmencie mocno się przedstawiasz jako pokrzywdzonego, a zaocznym wyrok jako niesprawiedliwy ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, kryss napisał:

Wydaje się że bieda bardziej zbliża, a kasa rozpasa....

A zebys wiedzial. Jak nie mialem na " sol" to ex byla przy mnie, ja zreszta sam sie mobilizowalem i wychodzilem z kryzysu. A jak bylo juz stac na codzienne zakupy, autko z gwiazda, kolezanki rozwodki to wszystko po 25 latach jeblo. Pieniadze sa dla madrych ludzi, raczej.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy wplyw na kobiety będące u naszego boku, ma otoczenie w jakim się otaczają. Jedna z drugą nagadaja jakie mają  pięknie i bogato i pozamiatane. 

Z kim przystajesz, takim sie stajesz. 

Co ciekawe, lepsze mam perspektywy teraz samemu, a nie w momencie małżeństwa.

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była poznała mnie jak jeździłem Punciakiem, byłem chwilowo bez kasy i na delikatnym minusie. Sama nie pracowała, kończyła studia. Jak tylko znalazła pracę i zaczęła zarabiać to nagle wymagania poszły w górę i nie byłem w stanie im sprostać mimo że ciągle jakiś progres był. 

Ha! Jeszcze gdy zacząłem odkładać na przyszłość, nie było wyjazdów to wielkie pretensje 'Misiu, my nigdzie nie jeździmy! Chyba mnie nie kochasz..' Przetłumacz kobiecie że paliwo na przejechanie 120 km w jedną stronę nie bierze się z powietrza, a pieniążki nie leżą na uliczce.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest kwestia poczucia siły i wartości w porównaniu z partnerem.

Moja była żona gdy mieszkaliśmy w moim mieszkaniu i zarabialiśmy podobnie nie sprawiała kłopotów. Ona szkoliła się , ja opiekowałem dziećmi w tym czasie. Gdy sprzedałem mieszkanie i kupiliśmy dom a ona dzięki mojej pomocy podjęła działalność i zaczęła zarabiać więcej niż ja, to ex odjebało. Straciła szacunek do mnie, zaczęły się komentarze na temat moich zarobków , zmiany pracy na lepszą, wykorzystywania jej finansowo, wyręczania w jej obowiązkach domowych bo przecież ona PRACUJE ( a ja to kurwa wypoczywam). Słyszałem jakim to ona jest "jeleniem" na którym jadę. To że ja opłacałem wszystko a ona dziwiła się gdzie jej znika kasa to nieistotne. Kurier z Zalando prawie u mnie mieszkał.

W efekcie po 4 latach od zmiany na lepsze skończyło się rozwodem.

Coś w tym jest. Odpierdala im gdy mają za dobrze.

Edytowane przez ntech
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólna zasada jest taka, że facet musi więcej od kobiety w związku zarabiać i za bardzo jej nie rozpieszczać. Jak kobieta jest mądra, to nie da się nabrać na 'mundrości' koleżanek i sama będzie się pilnować, zwłaszcza jak ma konkretnego faceta. 

A jak z czasem będzie chciała odejść,  to nie ma jej co zatrzymywać- niech idzie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, ntech napisał:

podjęła działalność i zaczęła zarabiać więcej niż ja, to ex odjebało. Straciła szacunek do mnie, zaczęły się komentarze na temat moich zarobków

 

To że ja opłacałem wszystko a ona dziwiła się gdzie jej znika kasa to nieistotne.

Taka sytuacja jest faktycznie problemem, facet traci część autorytetu w oczach kobiety. Znałem małżeństwa, które taką sytuację przetrwały- w jednym facet nadrabial wyższym prestiżem zawodu, w innym facet był alfa (sporty walki itp).

 

Co do drugiej części wypowiedzi- tu mógł być błąd. Trzeba było składać się po połowie na wspólne wydatki, resztę wydawać na siebie. Kurier nie byłby już Twoim problemem, a i pani być może by się nieco opamiętała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.03.2019 o 10:10, swatpoland napisał:

Jakie macie spostrzeżenia na temat pań w związkach które dowiadują się o problemach finansowych swoich partnerów?

Różne.

Bo... to zależy :)

 

Pani gold-diggerka. Pan przykręcił kurek z kasą. Nawet nie, że został bez hajsu - uprzejmie zwrócił uwagę, że nie jest sponsorem, a "silna, niezależna kobieta" może dorzucić się do jakiegoś-tam wyjazdu na drugi koniec świata, który wymyśliła (kolejnego zresztą - wcześniej płacił, bo "myszka inna niż wszystkie").

Skutek: Natychmiastowe porzucenie faceta i przesiadka na nowego. Nowy bolec ewidentnie czekał na stand-by. Czas operacyjny chyba z tydzień.

 

Pani żona menedżera. Zapatrzona w męża jak w obrazek, do stopnia agresji słownej przy - choćby śladowej - krytyce mężusia.

Dodajmy - pani żona dobrze (na PL warunki - BDB) zarabiająca, a przy tym SILNIE warunkująca swoją samoocenę od zabawek materialnych.

Mężuś utracił z przyczyn niezależnych od siebie (zmiana zasad modelu biznesowego) swój dobrze płatny zawód i został bez perspektyw na powrót do poprzednich zarobków. Pracuje za - powiedzmy - 10% wcześniejszych dochodów (i nie jest to wciąż kwota poniżej średniej krajowej :)

Skutek: BARDZO silne oziębienie uczuć do "nieudacznika", z którym "życie sobie zmarnowała". To, że wcześniej przez 20+ lat małżeństwa holował ją finansowo, to bez znaczenia w tej sytuacji.

Z racji wieku pani - "musi się z nim męczyć" do końca swych dni. Ale obstawiam, że raczej zwycięży w niej "silna, niezależna kobieta", która "odetnie pasożyta".

 

Pani żona silnie toksycznego męża.

Mąż aktualnie od roku+ bez pracy i dochodu. Bez perspektyw na pracę ze względów zdrowotnych.

Mąż - niezmiennie - dostarcza pani silnych emocji.

Pani dumnie niesie swój krzyż i finansuje cały ten kramik w pocie czoła. Jest dzielną kobietą i kocha swego męża bezgranicznie. Serio-serio.

Pan jest absolutnie niewinny swej sytuacji życiowej, a jej obowiązkiem, jako chujowej w gruncie rzeczy żony jest chociaż tak mu pomóc.

 

Przykłady możnaby mnożyć, ale i tak sprowadza się to do jednego:

 

Facet zawsze jest postrzegany przez kobiety przez pryzmat KORZYŚCI.

Korzyści są dwojakie - zasoby, albo EMOCJE.

Jeśli nie rokuje - odstrzał. Nie zawsze kończy się to zakończeniem związku - czasem się nie da tak hop-siup.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/15/2019 at 2:55 PM, Champion said:

Ja miałem taką sytuacje, że zarabiałem dobrze jak na polskie standardy. Później się zwolniłem z pracy, nie miałem pomysłu co chce dalej robić, dopadła mnie depresja, jakiś czas siedziałem w domu, a zaoszczędzona kasa stopniała. Moja dziewczyna i tak pomimo tego była ze mną, i nie wbijała mi szpilek o to. Do dzisiaj jest mimo, że nie jest jakoś zajebiście, ale już wiem mniej więcej co chce w życiu robić i zaczynam iść w tym kierunku.  

(...)

@Champion dopadło Cię wypalanie zapwodowe? w jaki sposób (bez szczegółów) odnalazłeś nową drogę i ostatecznie w nią poszedłeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz tak jak wyżej napisane.

 

Dwa takie same przypadki, ale skrajnie różnie reakcje kobiety.

1. W biedzie kobieta wspiera swojego mężczyznę i jest z nim. 

2. W biedzie (może być spadek z 15k na 5k np) kobieta gardzi swoim mężczyzną i odchodzi od niego. 

 

Tu też na pierwszy rzut oka widać różnicę, inaczej jak kobieta jest od początku z biednym, a inaczej jak kobieta ma luksusy, a potem mężczyzna traci pracę, odzie do takiej za 2000 i ona "nie wie co czuje". 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.03.2019 o 03:18, somsiad napisał:

dopadło Cię wypalanie zapwodowe? w jaki sposób (bez szczegółów) odnalazłeś nową drogę i ostatecznie w nią poszedłeś?

Dokładnie, wypalenie. Depresje zwalczyłem, bo zmusiłem się do ostrego uprawiania sportu i lepszego odżywiania, w nowej pracy miałem ciągły kontakt z ludźmi, więc to też bardzo pomogło. 

 

Depresja i stagnacja życiowa nagle mi zaczęły tak przeszkadzać, że nabrałem takiej siły i chęci zrobienia czegoś nowego, zaryzykowania. Znalazłem zawód, w którym z czasem mogę zarobić dobre pieniądze i wiedziałem, że mam możliwość bycia w tym dobrym, skupiłem się na tym i zacząłem działać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.03.2019 o 06:32, tytuschrypus napisał:

 

Ale dług rozumiem masz, żeby nam sedno sprawy nie umknęło? :) pytam, bo w tym fragmencie mocno się przedstawiasz jako pokrzywdzonego, a zaocznym wyrok jako niesprawiedliwy ;)

 

 

Ogólnie to była sprawa o zadość uczynienie a nie o dług. Słuszne długi trzeba spłacać ale jak sąd nie bierze pod uwagę całości sprawy a tylko racje jednej strony to jest to nie w porządku. Dodatkowe info mogę ci na priv przedstawić ;0

Edytowane przez swatpoland
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.