Skocz do zawartości

Jak doszło do małżeństwa.


Rekomendowane odpowiedzi

pikaczu

-to jeszcze długo poczeka,sama mnie hartowala przez kilka lat,nieswiadomie ale jednak

-jeśli chodzi o syncia to i tak nic do niej nie dociera,oczywiscie wszystko tłumaczy ze musi myslec o dziecku,

 tyle ze robi zupełnie cos innego, myśli i robi dla siebie no i mamusi

 

 

to chyba norma u samic

 mowia jedno

 mysla drugie

 a robia trzecie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zalecam każdemu samcowi:

 

1. nie zapraszać kobiety nigdy do domu własnego, znajomego, rodzinnego (lepiej pójść do niej lub wydać na hotel, swoje gniazdo chronić),

2. mieć zapasowy numer na kartę i podawać go paniom,

3. historię życia przekręcić na tyle, aby nie można było dojść, kim się jest naprawdę,

4. nie podawać nazwiska,

5. nie podawać Facebooka.

6. unikać matek z dziećmi.

 

Panie są sprytne. Chcą wiedzieć, kto ty jesteś. Znajomych uprzedzić, aby nic nie mówili.

 

Zakochana lub zauroczona kobieta jest moim zdaniem tak samo nieobliczalna, jak kobieta, od której się odchodzi (a nawet bardziej - totalna desperacja). Należy uważać, aby się nie zakochać i nie popaść w stan amoku. Trzeba kontrolować sytuację na maksa, cały czas. Paranoja? Uwierzcie, że nie.

 Miałem kilka lat temu podobny przypadek ze stalkingiem. Koleżanka żony (jestem wdowcem), chciała się przykutasić bo zwąchała kasę, lokum, i karnie chowane dzieciaki. Gdy dostałem ostrzeżenia od ludzi - razem z nią pracujących - zacząłem baczniej przyglądać jej zachowaniu, i temu co mówi- diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Gdy podziękowałem paniusi po odkryciu intencji - zaczęło się nękanie sms-ami, telefony, sygnałki późno w nocy (zmieniłem kilka razy nr - ale ktoś robił mi krecią robotę), wypytywanie o to co robię wspólnych znajomych, i nie wiem dlaczego- chwalenie się tym co wie własnie w esach. Oparło się nawet o policję która prowadziła śledztwo w sprawie rzekomego podawania jej nr. telefonu na czacie. Jedno z jej działań "umilających" życie. Policjanci wykazali rozsądek ale mieli niezły ubaw :)- było to jeszcze przed wprowadzeniem ustawy o nękaniu.  Zaczęły się opowieści jaki to jestem "kurwiarz" w miejscu pracy żony. Nawet gdy złowiła innego, po ochajtaniu się z nim, i urodzeniu dziecka dalej przysyłała esy z zapytaniem "czy nadal jestem sam", "czy wszystkie mnie porzucają gdy poznają jaki jestem"- tak jakby to miało priorytetową wartość. Suma summarum trwało to 2,5 roku :).

 

Przez ten czas dużo dowiedziałem się o sobie i kobietach. Dostałem dobrą lekcje survivalu stosunków damsko męskich, na które tak naprawdę nie byłem przygotowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Miałem kilka lat temu podobny przypadek ze stalkingiem. Koleżanka żony (jestem wdowcem), chciała się przykutasić bo zwąchała kasę, lokum, i karnie chowane dzieciaki. Gdy dostałem ostrzeżenia od ludzi - razem z nią pracujących - zacząłem baczniej przyglądać jej zachowaniu, i temu co mówi- diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Gdy podziękowałem paniusi po odkryciu intencji - zaczęło się nękanie sms-ami, telefony, sygnałki późno w nocy (zmieniłem kilka razy nr - ale ktoś robił mi krecią robotę), wypytywanie o to co robię wspólnych znajomych, i nie wiem dlaczego- chwalenie się tym co wie własnie w esach. Oparło się nawet o policję która prowadziła śledztwo w sprawie rzekomego podawania jej nr. telefonu na czacie. Jedno z jej działań "umilających" życie. Policjanci wykazali rozsądek ale mieli niezły ubaw :)- było to jeszcze przed wprowadzeniem ustawy o nękaniu.  Zaczęły się opowieści jaki to jestem "kurwiarz" w miejscu pracy żony. Nawet gdy złowiła innego, po ochajtaniu się z nim, i urodzeniu dziecka dalej przysyłała esy z zapytaniem "czy nadal jestem sam", "czy wszystkie mnie porzucają gdy poznają jaki jestem"- tak jakby to miało priorytetową wartość. Suma summarum trwało to 2,5 roku :).

 

Przez ten czas dużo dowiedziałem się o sobie i kobietach. Dostałem dobrą lekcje survivalu stosunków damsko męskich, na które tak naprawdę nie byłem przygotowany.

 

Współczuję. Miałem to przez maksymalnie pół roku, a czułem się bardzo dziwnie, niezręcznie, zastraszony. Poza tym, ani kobiety nie uderzysz (a są tacy ludzie, na których działa tylko przemoc jako środek ustawienia do pionu - tak nauczeni), a jak ma wtyki to cię wszedzie znajdzie. Dla ludzi stalking ze strony kobiety to taka gierka i heheszki. Mówią, np. to było trzeba ruchać. I weź tu coś odpowiedz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ogladałem fastfood intelektualny zwany pułapkami umysłu i olsnienie.starsza cześc mózgu odpowiada za emocje przetrwanie i szybkie decyzje,a ta nowsza za logike itd.

Zespół naukowy pod przewodnictwem doktora rehabilitowanego do spraw parapsychopatologi,pół boga och ach i najlepszego fhooy Pikaczu stwierdził ze kobiety są zacofane%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TPakal1, nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Może ktoś bardziej w temacie już to rozkminił. Ja zgadzam się z opinią Vincenta, że kobiety to gatunek co do zasady niepełnosprawny intelektualnie. 

Kiedyś spotkałem się z opinią mądrego życiowo człowieka, który powiedział, że głęboko wierzy w to, że delfiny są inteligentniejsze od kobiet. :)

 

A co do rozstania. To nie wiem ile masz do stracenia, ale przekalkuluj to, bo może nie warto czekać do usranej śmierci na jej ruch. Czas też trzeba cenić.

 

kazde takie dzialanie kobiety to obrona przed spadkiem samooceny i braku poczucia winy/wyrzutow sumienia/odpowiedzialnosci za cos co zrobila (tu zerwanie), bo jakby je miała to by nie zerwała. reszta to zwykla racjonalizacja i usprawiedliwianie

w polskiej gwarze:

dlatego ze by jej wlasny obraz jako wyjatkowej, jedynej w swoim rodzaju, niewinnej i "za dobrej" ksiezniczki nie ucierpial

tak to jest kulturowo(?), jesli wychodzisz z inicjatywa wszystkiego to jej rola ogranicza sie do jestestwa i odrzucenia badz akceptacji tego co dajesz

i tak jak jestes odpowiedzialny za jej "podryw" i czy go zaakceptuje

to znaczy ze ty nie mozesz zerwac, bo to ona zdecydowala czy przyjac twoje umizgi do niej i tylko ona moze tez zdecydowac o koncu tego - bo zjebałeś, jednym słowem, a ona dawała ci szanse do skutku jako ta dobra, wyrozumiała i tak dalej (lista jej zalet nie ma konca)

jak ona rzuci, nawet wykreuje jakis absurdalnie idiotyczny powod tego zerwania, sprowokuje go (albo ciebie co tylko potwierdzi ze powinna cie rzucic - bo dalej chodzi o postaranie sie o zanizenie wartosci porzuconemu), to jej wartosc we wlasnych oczach skoczy do gory i dalej sobie bedzie zajebista "jest jaka jest i sie nie zmieni" a jak nie pasi to sobie zmieni faceta bo przeciez kilku sliniacych sie do jasnie pani jest, no i kolezanki maja racje bo maja lepszego i ona jako ksiezniczka tez zasluguje na wiecej w zyciu

i jakos sobie radza mimo zdrad, wyzwisk i innych patologicznych przejawów

wiec czemu nie ona? na koncu patrzy ze to nie ma znaczenia tylko zysk, a nie jakies tam uczucia

a tak jakbys ty zerwal to musialaby sie nad soba zastanowic cale bite 5 minut , a nie daj panie cos w sobie zmienic. ona? jedyna w sowim rodzaju? w zyciu

tragedia murowana, ksiezniczka utknela w wiezy i ksiaze nie chce jej ratowac

jak to slyszalem od nie jednej "chcialam ci pokazac co straciles" i np przy mnie umawiala sie z jakimis kolesiami myslac ze mnie to jakos zaboli - tylko bardziej utwierdzilem sie w przekonaniu ze jest bezwartościową zdzirą. oczywiscie to wg niej miała być zemsta po to by sobie samej podwyzszyc samoocene.

w zyciu kobiety i kazdej jej decyzji zawsze chodzi tylko o nią

jedne wielkie cierpietnictwo i odbijanie pileczki

pomyslcie. jesli one na kazdym kroku odrzucaja stada, czyli moze nawet nie sa z nimi w zwiazku ale jakos z nimi "zrywają"

to ten ktory z nią zerwie ,juz w ich oczach rośnie, juz jest inny

prędzej takiego zapamięta, a to juz dla ich mozgu nie jest czyms dobrym

bo jak mysli o tobie, to znaczy ze jej neurony chca sie polaczyc z twoimi i to znaczy ze jakos jej zalezy. chce tego uniknac

gdy ona zerwie spokojnie moze sobie pogarde na twoj temat zatrzymac zeby nie chciec wrocic i zapomniec ze istniales.

w innym przypadku po 20 latach bedzie dalej o tobie myslala, a ona tego nie chce. woli cie zapamietac jako pomyłke wiec sprowokuje to tak, ze wyjdziesz na ta pomylke i to ona zrywa majac bardzo twarde powody

z drugiej strony to co opisujesz mac, pokazuje ze kobietami nalezy manipulowac, tak jak one to robią i wcale nie jest to takie trudne, w szczegolnosci kiedy miałaby sie odczepić

wystarczy zrobic z siebie takiego ktory jest odrzucany na kazdym kroku (friendzone). dobry, miły, romantyczny i uważający kobiete za wyjątkową - :D

czyli dokładnie, słuchać kobiety, byc ideałem kobiet o ktorym opowiadają, a z ktorymi nigdy nie są

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kazde takie dzialanie kobiety to obrona przed spadkiem samooceny i braku poczucia winy/wyrzutow sumienia/odpowiedzialnosci za cos co zrobila (tu zerwanie), bo jakby je miała to by nie zerwała. reszta to zwykla racjonalizacja i usprawiedliwianie

w polskiej gwarze:

dlatego ze by jej wlasny obraz jako wyjatkowej, jedynej w swoim rodzaju, niewinnej i "za dobrej" ksiezniczki nie ucierpial

tak to jest kulturowo(?), jesli wychodzisz z inicjatywa wszystkiego to jej rola ogranicza sie do jestestwa i odrzucenia badz akceptacji tego co dajesz

i tak jak jestes odpowiedzialny za jej "podryw" i czy go zaakceptuje

to znaczy ze ty nie mozesz zerwac, bo to ona zdecydowala czy przyjac twoje umizgi do niej i tylko ona moze tez zdecydowac o koncu tego - bo zjebałeś, jednym słowem, a ona dawała ci szanse do skutku jako ta dobra, wyrozumiała i tak dalej (lista jej zalet nie ma konca)

jak ona rzuci, nawet wykreuje jakis absurdalnie idiotyczny powod tego zerwania, sprowokuje go (albo ciebie co tylko potwierdzi ze powinna cie rzucic - bo dalej chodzi o postaranie sie o zanizenie wartosci porzuconemu), to jej wartosc we wlasnych oczach skoczy do gory i dalej sobie bedzie zajebista "jest jaka jest i sie nie zmieni" a jak nie pasi to sobie zmieni faceta bo przeciez kilku sliniacych sie do jasnie pani jest, no i kolezanki maja racje bo maja lepszego i ona jako ksiezniczka tez zasluguje na wiecej w zyciu

i jakos sobie radza mimo zdrad, wyzwisk i innych patologicznych przejawów

wiec czemu nie ona? na koncu patrzy ze to nie ma znaczenia tylko zysk, a nie jakies tam uczucia

a tak jakbys ty zerwal to musialaby sie nad soba zastanowic cale bite 5 minut , a nie daj panie cos w sobie zmienic. ona? jedyna w sowim rodzaju? w zyciu

tragedia murowana, ksiezniczka utknela w wiezy i ksiaze nie chce jej ratowac

jak to slyszalem od nie jednej "chcialam ci pokazac co straciles" i np przy mnie umawiala sie z jakimis kolesiami myslac ze mnie to jakos zaboli - tylko bardziej utwierdzilem sie w przekonaniu ze jest bezwartościową zdzirą. oczywiscie to wg niej miała być zemsta po to by sobie samej podwyzszyc samoocene.

w zyciu kobiety i kazdej jej decyzji zawsze chodzi tylko o nią

jedne wielkie cierpietnictwo i odbijanie pileczki

pomyslcie. jesli one na kazdym kroku odrzucaja stada, czyli moze nawet nie sa z nimi w zwiazku ale jakos z nimi "zrywają"

to ten ktory z nią zerwie ,juz w ich oczach rośnie, juz jest inny

prędzej takiego zapamięta, a to juz dla ich mozgu nie jest czyms dobrym

bo jak mysli o tobie, to znaczy ze jej neurony chca sie polaczyc z twoimi i to znaczy ze jakos jej zalezy. chce tego uniknac

gdy ona zerwie spokojnie moze sobie pogarde na twoj temat zatrzymac zeby nie chciec wrocic i zapomniec ze istniales.

w innym przypadku po 20 latach bedzie dalej o tobie myslala, a ona tego nie chce. woli cie zapamietac jako pomyłke wiec sprowokuje to tak, ze wyjdziesz na ta pomylke i to ona zrywa majac bardzo twarde powody

z drugiej strony to co opisujesz mac, pokazuje ze kobietami nalezy manipulowac, tak jak one to robią i wcale nie jest to takie trudne, w szczegolnosci kiedy miałaby sie odczepić

wystarczy zrobic z siebie takiego ktory jest odrzucany na kazdym kroku (friendzone). dobry, miły, romantyczny i uważający kobiete za wyjątkową - :D

czyli dokładnie, słuchać kobiety, byc ideałem kobiet o ktorym opowiadają, a z ktorymi nigdy nie są

 

Bardzo dobre wnioski.

 

Czy jednak panie nie mają bardziej powalonego umysłu niż myślimy?

 

Dajmy na to:

 

1. Mężczyzna zrywa z kobietą,

2. Kobieta argumentuje: to JA go do tego doprowadziłam, bo chciałam (teraz to widzę),

3. Kobieta idzie dalej: jeleń zerwał ze mną i oszczędził mi kłopotu,

4. To nieudacznik :)

 

I nic się nie zmienia :)

 

Faktycznie, należy paniami manipulować. Problem w tym, że to nie jest mój naturalny stan, tym bardziej cel. Zmanipulowałem stalkerkę i to był szczyt moich umiejętności interpersonalnych (szczerze). Cenię spokój. Gry mentalne mnie męczą, bo są gówno warte :) W tym właśnie cały kłopot.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mi się obraz rysuje.

Przez testosteron, tracimy swoje marzenia, pasje, i cele życia, aby zaspokajać marzenia jakiejś kobiety.

Kobiety szanują tylko tych facetótów, którzy nie poddają się "narzuconej, przez naturę woli". NIe wiem, jak to krótko opisać.

Wygląda to, jakby zwykły Rysiek z klanu napotkał wampira, albo pasożyta, który steruje jego zachowaniem, i jest nim zainteresowany, dopóki.

Dopóty, nie znajdzie lepszego żywiciela.

A co jest za to? Cipak raz w tygodniu, zazwyczaj, trzeba się jeszcze nasłuchać.

Je.bać związki, walić w ch.ja.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mi się obraz rysuje.

Przez testosteron, tracimy swoje marzenia, pasje, i cele życia, aby zaspokajać marzenia jakiejś kobiety.

Kobiety szanują tylko tych facetótów, którzy nie poddają się "narzuconej, przez naturę woli". NIe wiem, jak to krótko opisać.

Wygląda to, jakby zwykły Rysiek z klanu napotkał wampira, albo pasożyta, który steruje jego zachowaniem, i jest nim zainteresowany, dopóki.

Dopóty, nie znajdzie lepszego żywiciela.

A co jest za to? Cipak raz w tygodniu, zazwyczaj, trzeba się jeszcze nasłuchać.

Je.bać związki, walić w ch.ja.

 

O typie - ja to przerobiłem na swojej skórze. Ładnych kilka lat życia poświęciłem na to gówno. Na "dobre" studia poszedłem, żeby być "poważnym" człowiekiem, który ma "porządną" pracę. Chciałem poznać dziewuchę to walczyłem o ich atencję, łaziłem na chujowe imprezy, piłem z idiotami. Traciłem kasę i czas na dziewczyny. Na końcu wielki love po prostu kopnął mnie w dupę. I tu pojawiają się magiczne pytanie: "Co ja właściwie z tego mam?", "Czy robię właściwie to co chcę robić?" "Czy czyni mnie to w jakimkolwiek stopniu szczęśliwym?" No i niestety 3 x nie. Dobrze, że w wieku 25 lat. Ale i tak czuję, że w chuj straciłem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mi się obraz rysuje.

Przez testosteron, tracimy swoje marzenia, pasje, i cele życia, aby zaspokajać marzenia jakiejś kobiety.

 

To nie przez testosteron.

To nie testosteron, a kultura mówi nam, jakie to cechy niby ma mężczyzna. Żaden młody chłopak nie chce uchodzić za jakiś wybryk natury (starszemu człowiekowi już bycie dziwakiem mniej przeszkadza), stara się - lepiej lub gorzej - naśladować pokazany nam, zupełnie sztuczny (nie wynikający z męskiej natury) wzorzec zachowania. A ten wzorzec można streścić następująco: "kobieta - jedyny prawdziwy cel w życiu mężczyzny - wszystkie inne działania to tylko środki do jedynego celu".

 

Tak samo jak to nie testosteron, lecz kultura powoduje, że nie nawiązujemy z innymi mężczyznami tak głębokich więzi, jakie były dawniej powszechne. Zostało nam skutecznie wmówione, że jedynie spędzanie czasu z kobietą daje mężczyźnie radość. Nawet jeśli ktoś sam w to przestał już wierzyć (bo nie wiem, czy znajdzie się tutaj ktoś kto nigdy nie wierzył że najlepszym kompanem dla mężczyzny, w prawie każdej sytuacji, jest kobieta), to ciężko się publicznie przyznać, że jest się tym "innym" - czyli człowiekiem czującym i zachowującym się naturalnie, a nie tak jak większość - sztucznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.