Skocz do zawartości

37 lat! Czy to już kryzys wieku średniego??


Rekomendowane odpowiedzi

2 hours ago, samiecżeta said:
2 hours ago, TheFlorator said:

Za mlodu sie wyszalales?

A no właśnie ?

To masz częściowe wytłumaczenie swojej biologii w tej chwili.

 

W takim wieku przychodzi pewien czas "podsumowania" i nie chodzi tylko o małżeństwo tylko ogólnie o własne zycie.

 

Co do małżeństwa:

możesz sobie zrobić listę + i - jakie widzisz u żony w porównaniu do tego jakie masz oczekiwania (wszystko).

-czy jest wystarczająco seksu

-czy cię wspiera

-czy robi x, y, z

 

To da ci lepszy obraz tego czy jestes zadowolony generalnie czy nie.

Zadowolony ze swojego życia i małżeństwa.

Jak twoja żona wypada na tle innych koleżanek/żon etc.

 

Zastanów się, czy warte jest wywalenie żony z twojego życia aby poruchać młodsze dupy.?

 

Powiem ci z doświadczenia, że te młodsze dziewczyny ty juz nie są takie skore do "pomocy w domu" tak jak opisywałeś robi twoja żona.

Pytasz się ich "gotujesz/umiesz gotować" to patrzą ślepiami jakbyś je conajmniej obraził.

 

Miej na uwadze to, że czasy i kobiety się zmieniły i może póżniej tak szybko nie znajdziesz pani tak pomocnej, o ile bedziesz jeszcze raz szukał. Może być coś za coś.

 

Jesli weszliscie w powazną relacje (nieistotna czy małżeństwo) i ustaliliście sobie, że nie bedziecie chodzic na boki no to sie tego trzymaj.

Jeśli ustataliście coś innego to juz wasza sprawa.
 

 

 

-próbowałeś zmiany zabaw w łóżku?

-sugerowałeś ostrejsze jazdy lub rzeczy o których myślałeś ale bałeś się jej powiedzieć?

-pytałeś się co ją kręci?

 

 

Byćmoże to ci coś jeszcze da do myślenia...

 

 

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Komti napisał:

Co ze stereotypem, że kobieta na pierwszym miejscu stawia dziecko i nie ma już chęci na igraszki w takim stopniu jak przed pojawieniem się dziecka? 

A słyszałeś, żeby kobieta zostawiła dziecko dla faceta? Czy częściej odchodzą z dziećmi? Co może być ważniejsze? Czy mają później jakieś sentymenty? 

 

Powiem tak: rozmawiałem ze sporo starszym znajomym. Żona, trójka dzieci, zwykły dom, jakieś dwa auta na dojazdy. Zapytałem go czy jest zadowolony z takiej rodzinki etc. Odpowiedział mi, że teraz to już nie ma za dużo do gadania. Lubi chłop pomarudzić na starą i wpaść od czasu do czasu do jakiejś koleżanki.

 

Dzieci nie są tutaj żadną gwarancją jak widać. Potomstwo to jest dla kobiety, facet musi sam znać swoją naturę. Jak Ci tak źle @samiecżeta to może separacja? Wyprowadź się na jakiś czas, wcześniej porozmawiaj z nią, że potrzebujesz czasu i nie podejmuj pochopnych decyzji. Może nie doceniasz tego co masz, możesz później żałować. Z tym zalewaniem dwudziestek to lepiej się uspokój - jeśli serio zamierzasz to robić, to przed rozwodem przepisz dom, samochód i wszystko co masz dla żony. Z tego co mówisz, to chyba nie jest taka zła, a karyny Cię rozszarpią w moment :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, samiecżeta said:

Jakby nie to że nie mam czasu chodzić za tymi sprawami rozwodowymi, to bym już dawno to zakończył.

 

Skóra czy gruba jest to się dowiesz po fakcie, ale nawet jeśli gruba to zostają kwestie prawne i finansowe. 

 

Może się wydać zawsze. Gdzieś w końcu popełnisz błąd - zostawisz email w koszu, nie skasujesz SMSa, albo dziwny rachunek w kieszeni. Warto jeszcze wspomnieć o współczesnych smartfonach i ich "ciekawych" funkcjach jak historia lokalizacji, wysyłanie zdjęć do chmury i tworzenia automatycznych albumów, które telefon automatycznie wyświetla po czasie. Nie wiem czy twoja żona ma dostęp do twojego telefonu. To bardzo ważne przy skokach w bok. 

 

Gorzej ukryć jednak zachowanie i emocje- jak zaangażujesz się w związek z młodą i zgrabna "klientką" to żona stanie się wrogiem w domu - piątym kołem u wozu. Zrobisz się agresywny w domu.

 

Udowodniona twoja zdrada spowoduje rozwód z orzeczeniem o winie twojej. Za tym idzie alimentacja dla żony do końca jej życia. Przy czym wcale nie musi dostawać alimentów teraz. Za 10 albo 25 lat się rozchoruje - poda ciebie o alimenty. Będziesz płacił na starość.

 

Swego czasu zapytałem na forum braci po rozwodach kiedy kończyć małżeństwo. Ktoś napisał zastanawiające zdanie - kiedy  pierwszy raz się o tym pomyśli, bo później i tak będzie już tylko gorzej.

 

Moje zdanie ogólnie jest takie - chodzenie na boki wciąga bo daje ogromne emocje a seksu tak dobrego jak z kochanką zapatrzoną w ciebie w hotelowym łóżku to nie zaznałeś. Mimo wszystko to igranie z ogniem i konsekwencjami prawno - finansowymi.

 

Pomijam kwestie moralne ale na tym polu też dojdzie w twoje głowie do kołowrotka. 

 

Ja bym po własnych doświadczeniach zalecał tobie najpierw rozważyć sens swojego małżeństwa. Nie ratować za wszelką cenę ale zwyczajnie zdecydować czy jest sens dalej to ciągnąć. Jeśli uznasz, że nie jest to rozwód, podział majątku i możesz startować do innych kobiet. Oszczędzisz sobie wielu kłopotów. 

 

A że nosi i chce się spróbować z inną aż cię roznosi od środka - to też niech będzie wskazówką dla ciebie na temat tego co czujesz do żony - może juz nic nie ma pomiędzy wami aniżeli przyzwyczajenie i zobowiązania. 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, RealLife napisał:

Zrobisz się agresywny w domu.

Ja właśnie zaczynam to obserwować u siebie. Może nie agresję, ale obojętność i taki dziwny brak nadziei, na lepsze życie razem.

 

4 godziny temu, RealLife napisał:

Moje zdanie ogólnie jest takie - chodzenie na boki wciąga bo daje ogromne emocje a seksu tak dobrego jak z kochanką zapatrzoną w ciebie w hotelowym łóżku to nie zaznałeś

Wydaje mi się że co by nie mówić, na temat samorozwoju i tych wszystkich niuansach życia mężczyzny ( duchowość, pasje), to nic tak nie podbija samooceny jak atencja kobiet. Już trochę żyje na tym świecie i zauważyłem po sobie że jeśli kobiety się mną interesuję i mnie " podrywają", to samoocena tak naparza w górę że nic innego nie daje takiego powera.

 

4 godziny temu, RealLife napisał:

Pomijam kwestie moralne

Jeśli chodzi o moralność. To u mnie na dziś wygląda to w ten sposób, że jeśli idzie o flirt (prawdziwy skok w bok - to nie wiem? Bo to grubsza sprawa, choć divy były ale przed ślubem ), to mam mniejsze wyrzuty sumienia, niż jeśli idzie o rozwód. Jakieś się we mnie uaktywniają obawy,  że jak ją zostawię to coś złego się stanie( albo zachoruję, albo stracę majątek, albo mi się już nie ułoży w życiu tak jak bym chciał). Wydaje mi się że tutaj działa "programowanie religijne". Katolickie oczywiście.

 

4 godziny temu, RealLife napisał:

Ja bym po własnych doświadczeniach zalecał tobie najpierw rozważyć sens swojego małżeństwa.

I tutaj sprawa wygląda mniej więcej tak:

Od praktycznie samego początku znajomości, żona, a wcześniej jako dziewczyna,moja kobieta zarzucała mi że ją robię w konia. Jak gdzieś sam wychodziłem szczególnie, ale również jak do mnie dzwoniła jakaś koleżanka, albo coś tam na fb pisałem lub lajkowałem z jakimiś kobitkami. Nawet jak, widziała że z jakąś tam rozmawiam na ulicy albo w sklepie. A jeszcze jak z uśmiechem to już był koniec ?

 

Po takich "wydarzeniach", odpierdalała takie awantury że czasem miałem ochotę jej przyp...ć ( zasadniczo nie zrobiłem tego prawie nigdy ? ). Zamiast tego wsiadałem w auto i jechałem w świat na dzień lub dwa. Jak wracałem zawsze były ciche dni, (na początku krótsze. Z biegiem lat coraz dłuższe. Wyprowadzki do innego pokoju, zero dupeczki ) po których następował dziki, zwierzęcy, kompulsywny... tu możecie wstawić najbardziej wulgarne określenia jakie znacie - sex w każdym stylu ?, inicjowany przez żonę.

 

Jakiś czas temu(jakieś 6 może 7 lat temu) doszło w naszym życiu do pewnej sytuacji gdzie, wydawało mi się że ona mogła mnie wykolegować ( może i tak zrobiła [raczej nie -ale ale...?] już się nie dowiem, w sumie tej chwili mam to w dupie i już o tym nie myślę od dawna) Miałem wtedy pierdolnąć tym wszystkim, lecz zamiast to zrobić, to zacząłem białorycerzyć ( na szczęście tylko trochę i przez krótki okres czasu - dopóki nie zauważyłem że to chuja daje na "+" a więcej na "-" ). Wszystko wróciło do normy , choć ja już przestałem być taki jak byłem wcześniej. Wpadłem w "januszowatość". Domek, ogródek, pieski, rodzinka, udawanie szczęścia. Non stop myślenie o dobru innych, nawet kosztem własnego szczęścia i radości z życia. Byle nie mówili o mnie że chuj, że nie pomaga, że nie potrafi się zaopiekować itd...

 

Normalnie taki miałem (mam) w życiu rollercoaster że teraz widzę że jestem od tego uzależniony. W tej chwili jestem po wielkiej awanturze, która trwała prawi miesiąc. Zauważyłem że pattern goni pattern, praktycznie z miesiąca na miesiąc. Gdzieś tam w podświadomości już czekam na kolejna wielką awanturę. I wiecie co? Chyba z utęsknieniem. Noż kurwa mać - to nienormalne!!!

A wiecie czemu tak na to czekam?

Bo jak są ciche dni, to nie mam żadnych oporów moralnych aby zrobić żonę w chuja( koniec końców nie realizuję w 100%,  tego o czym myślę). Wiem że to wszystko wygląda na patologię emocjonalna. I ja tak zacząłem od pewnego czasu o tym związku myśleć. Wcześnie miałem jakąś nadzieję, że to się zmieni, że będzie lepiej, że po przekroczeniu jakiegoś wieku przyjdzie do związku pewna stabilizacja, większe zaufanie, wiara w siebie nawzajem.

NI CHU-JA!

 

Po ostatnich wydarzeniach, znowu żona chciała wejść w schemat i zainicjowała zbliżenie. Ale ja w końcu pierdolnąłem ręką w stół, lecz tak bez emocjonalnie,  bez kłótni i darcia mordy. Wytłumaczyłem jej na spokojnie, że tak dalej nie będzie i że ja wynajmuje mieszkanie i składam o rozwód.

Pierwsza reakcja - ty chuju... i inne tego typu. Ja spokojny, merytoryczny. Nie poznała mnie.

Druga próba - wycie, przepraszanie. Ja opanowanie i relax. Kolejny szok dla niej. 

Trzecie podejście - obietnice, ja się zmienię, będzie już dobrze. Nie! Nie będzie!!!

 

Zapisała się do psychologa. Był na 1 wizycie. Teraz jest tak kurwa słodko że ja ?.  No i właśnie mam ten stan mentalny, jaki wam tu przedstawiłem.

Totalna wyjebka, brak chęci zmiany w sobie. Nie che mi się już dla niej starć. Pierdoliłoby mnie nawet jakby sobie kogoś znalazła. Nawet bym chciał żeby mieć jakiś pewnik że robię dobrze.

 

A jak jest tak słodko to... sami wiecie.

 

Nie wiem czy ten biogram jakoś oddaje moje doświadczenia małżeńskie?

 

Jeśli macie jakieś pytania dodatkowe, chętnie odpowiem. Mam dziś cały dzień, luzik w robocie, tak że tego...

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, samiecżeta napisał:

Miał ktoś coś takiego? 

 

12 godzin temu, Obliteraror napisał:

Mam identyczne rozkminy i problem, który aktywuje się z różnym nasileniem

Nie jesteście sami w tym problemie;)

 

Może trzeba założyć zamkniętą grupę wsparcia?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, samiecżeta napisał:

Poradzicie coś?

Osiągnij wewnętrzną integrację, balans między popędami a wartościami. Zrewiduj swoje przekonania aby zredukować wewnętrzne napięcia. Kurna nie wiem jak to prościej napisać. 

4 minuty temu, samiecżeta napisał:

Ja sam się zastanawiam na psychologiem.

Choć w głębi swego męskiego ego, wiem że i tak to chuja da ?

Aha no pewnie, jeśli jeszcze nie byłeś to idź, ale nie skazuj się tym myśleniem na niepowodzenie

 

 

Co ma męskie ego do wizyty u psychologa?

Sorry będzie ostro: Nie męskie tylko Twoje, ograniczone i zadufane w sobie ego twierdzi że już wszystko wie i interwencja zawodowca chuja da.

 

Nie wiem z jakiej jesteś branży,  załóżmy  że np. zajebistym hydraulikiem. Wyobraź sobie że dzwoni Twój  klient i mówi Ci, "panie @samiecżeta proszę przyjechać bo kran mi cieknie, ale w głębi ego i tak wiem że pana naprawa chuja da".

Powodzenia ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, samiecżeta napisał:

Bo jak są ciche dni, to nie mam żadnych oporów moralnych aby zrobić żonę w chuja

Ona może myśleć dokładnie tak samo.

50 minut temu, samiecżeta napisał:

sex w każdym stylu ?, inicjowany przez żonę.

A tu masz efekt jej przemyśleń / czynów.

52 minuty temu, samiecżeta napisał:

Wydaje mi się że co by nie mówić, na temat samorozwoju i tych wszystkich niuansach życia mężczyzny ( duchowość, pasje), to nic tak nie podbija samooceny jak atencja kobiet. Już trochę żyje na tym świecie i zauważyłem po sobie że jeśli kobiety się mną interesuję i mnie " podrywają", to samoocena tak naparza w górę że nic innego nie daje takiego powera.

 Serio? Słabiutkie to jest, musisz zdecydowanie popracować mad źródłem tego co powoduje windowanie samooceny, jak masz takie rzeczy to przychylam się do Brata który napisał:

8 godzin temu, Imiennik napisał:

Z tym zalewaniem dwudziestek to lepiej się uspokój - jeśli serio zamierzasz to robić, to przed rozwodem przepisz dom, samochód i wszystko co masz dla żony. Z tego co mówisz, to chyba nie jest taka zła, a karyny Cię rozszarpią w moment :D

Nie rozumiem po co się tak męczyć, co chwila jakieś jazdy i rollcostery, a Ty jeszcze myślisz jak zamoczyć gdzie indziej. Zostaw kobitę i idź w świat, jak tak Ci tęskno za emocjami, a z Twoim podejściem to uwierz że będziesz ich miał pod dostatkiem. Tylko że nie koniecznie Ci się to finalnie może spodobać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, samiecżeta napisał:

Od ok roku odczuwam wzmożone parcie na sex z inną kobietą niż własna żona

Aha może przeczytaj książkę "Mózg mężczyzny" Loraine Brizendine, może coś tam dla siebie znajdziesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Taboo napisał:

a z Twoim podejściem to uwierz że będziesz ich miał pod dostatkiem. Tylko że nie koniecznie Ci się to finalnie może spodobać.

O to, to właśnie! Już mam pod dostatkiem. Tylko tego nie przypieczętowałem jeszcze.

Stąd ten temat i polemika z wami.

Muszę z kimś normalnym pogadać, bo z tymi debilami co ich znam i im próbuję temat nakreślić, jak mawiał klasyk " To jest kurwa dramat"

Edytowane przez samiecżeta
dopisanie literki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kryzys wieku średniego.

To jest sukces wieku średniego.

 

Majac 20 lat nie miałeś nic a twoja dziewczyna miała szczyt swej seksualnej wartości.

Całowałeś jej ślady za to, że wybrała ciebie.

 

Dziś masz pozycję, wiedzę, zasoby, baby dają ci sygnały dostępności a jej wartość zmalała do połowy.

Po prostu się marnujesz bo nie konsumujesz ani w domu ani poza domem, więc podświadomość cię o tym informuje.

Teraz to ty masz prawo kaprysić, marudzić a ona ma całować twoje ślady za to ze wciąż z nią jesteś.

 

Skończyłem.

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Leniwiec napisał:

Wbrew temu, co się tutaj głosi, są też faceci, którzy potrzebują emocji i rollercostera, więc to nie tylko domena kobiet.

 

U mnie z tym "wahadłem" emocjonalnym jest tak, że ja do tego się już przyzwyczaiłem i to jest coś w stylu samospełniającej się przepowiedni.

 

4 minuty temu, Imiennik napisał:

Osobiście po kilku rollercoasterach każę spierdalać gdzie pieprz rośnie. Wewnętrzny spokój i życie w zgodzie ze sobą jest najważniejsze. 

 

Zauważyłem, że mnie to już teraz nakręca. Właśnie w tej chwili, czuję się w ten sposób że to jest normalne że tak ma być i w tym czuje się jak ryba w wodzie.

W tych emocjach związanych z kłótniami i następującymi po nich emocjami w flircie, podrywaniu.

 

To jest naprawdę kurewska "heroina" uczuć.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@samiecżeta, ja żonę bardzo kocham i brzydzę się tego, co mi czasem po głowie chodzi. Jestem jednak tylko człowiekiem i obrzydzenie nie powoduje, że to chodzić po mojej głowie nie przestaje. Przyczyna tego stanu jest prosta - to jedyna kobieta, z którą spałem i sypiam. I tyle, bez dorabiania zbędnej ideologii. Nie chodzi o awantury, ciche dni, racjonowanie seksu, bo tego nie doświadczam. Taka moja prywatna paranoja, jakby to było z inną, ciekawość. Najszybciej do spełnienia z prostytutką, z czego zdaję sobie sprawę :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, JoeBlue napisał:

 a jej wartość zmalała do połowy

 

 

I tu jest pies pogrzebany. Że faktycznie trochę się pomarszczyła, ale jeszcze się za nią oglądają( siłka, nie rodziła, dba o siebie).

Jest pracownikiem służby zdrowia i wiem że jakieś tam "doktorki" ją adorują( jej koleżanki mi donoszą czasami, nie wiem po co bo sam mam to w dupie i o to nigdy nie wypytywałem ?). Ma trochę orbiterów, co widać tez po telefonach (czasem dzwonią do niej jacyś "koledzy") i facebokach( lajki pod zdjęciami, jakieś komentarze w stylu takim flirciarskim. itp)

Zdaje się że ma na nich wyjebane. Chociaż tak naprawdę ChGW?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, samiecżeta napisał:

Od ok roku odczuwam wzmożone parcie na sex z inną kobietą niż własna żona.

 

15 godzin temu, samiecżeta napisał:

Powiem wam że odczuwam gdzieś tam głęboko, że jak nie zaleje jakiejś innej to że mnie ch#j nie chłop ☹ 

Tym bardziej że trafiają się i 20-latki.

Podstawowe pytanie, które bardzo rozjaśni sprawę - Ile żona ma lat?
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie musi iść w tango ale bada rynek ile jest warta.

To kobiety robią ZAWSZE.

Bywałem z kobietami na wyjazdach.

Każda w krótkim czasie poznawała jakiegoś tubylca.

Była ze mną więc nie fruwała na boki ale badała czy poradziłaby sobie sama na obcym terenie.

Nie było wtedy tej wiedzy co teraz a jednak to zauważyłem.

 

Niekoniecznie tak wszyscy muszą mieć ale ja wiem, że prawdopodobnie za 20 lat będziesz bardzo żałował każej dupy którą mogłeś mieć a sobie odpuściłeś.

Zobacz ilu facetów bierze kobiety 20-30-40 lat młodsze.

To też głupota, bo mogliby mieć więcej niż jedną gdyby się nie wiązali z jedną.

 

Bądź z tą co jesteś, długoletni związek jest coś wart jeśli daje wsparcie, tobie rzecz jasna, ale baba nie będzie miała wiele przeciwko temu jeśli zrobisz skok w bok, pod warunkiem oczywiście, że to będzie dyskretnie, najlepiej jeśli nie będzie o tym wiedzieć, często nie chce wiedzieć, i pod bardzo ważnym warunkiem - że to nie zagraża waszemu związkowi.

Rzecz jasna czegoś takiego od niej nie usłyszysz, to chyba oczywiste.

Chyba, że sama wcześniej zdecyduje się zmienić gałąź, to co innego.

Faceci wtedy rzadko rozumieją co się stało i dlaczego.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, JoeBlue napisał:

To nie jest kryzys wieku średniego.

To jest sukces wieku średniego.

 

Majac 20 lat nie miałeś nic a twoja dziewczyna miała szczyt swej seksualnej wartości.

Całowałeś jej ślady za to, że wybrała ciebie.

 

Dziś masz pozycję, wiedzę, zasoby, baby dają ci sygnały dostępności a jej wartość zmalała do połowy.

I to jest piękne :D
Ja to nazywam sprawiedliwością biologiczną :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu byłem w podobnej sytuacji. Nie mieliśmy dziecka, SMV żony zmalało drastycznie, a moje wzrosło i pojawiło się kilka ciekawych opcji, o których tylko mogłem marzyć mając 20 lat. Męczyłem się ponad rok, bo tak jak ty nie chciałem przyznać się do tego, że nic już między mną a ówczesną żoną nie ma, choć wcale się nie kłóciliśmy i seks dość przyzwoity też był. Co chwila myślałem o rozwodzie, ale miałem ogromne poczucie winy, że zostawię biedną myszkę i sobie w życiu nie poradzi, bo przecież jestem całym jej światem ?

 

Gdybyście mieli dziecko, uspokoiłoby to twoją burzę hormonów - mężczyznom spada testosteron po urodzeniu, przynajmniej na kilka lat. Z mojej perspektywy, straciłem rok w strasznych psychicznych męczarniach i myślę, że lepiej będzie jeśli zakończysz to jak najszybciej. Jeśli masz wątpliwości, to spróbuj separacji, ale z tego co piszesz wynika, że wcale tęsknić nie będziesz. Może to po prostu twoja urażona duma nie pozwala ci przyznać się do porażki, jaką okazał się twój związek? Moim zdaniem wystarczy zmienić optykę i uwolnić się od matriksowych schematów typu "miłość na całe życie" i przyjąć że rzeczy się kończą z powodów, na które nie zawsze mamy wpływ.

Edytowane przez Klapaucjusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

ja żonę bardzo kocham i brzydzę się tego, co mi czasem po głowie chodzi.

Pany, kurna, co Wy macie z tym krytykowaniem się i "chłostaniem się" z powodu własnych spontanicznych reakcji?

 

@Obliteraror czemu się brzydzisz? Co Ci to daje? (Pytam aby zrozumieć, nie sarkastycznie!)

To tylko myśli. PS. Jesteś wierzący?

(Ja kiedyś byłem i też "wyrzekałem się grzechu", "grzeszyłem myślą o ruchaniu" a potem miałem doła że jestem taki niemoralny.

A teraz nareszcie wiem, że myśli po prostu płyną tysiącami przez mózg, i zamiast je oceniać, lepiej obserwować bo one dają mi info o moim stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, JoeBlue napisał:

Bądź z tą co jesteś, długoletni związek jest coś wart jeśli daje wsparcie, tobie rzecz jasna, ale baba nie będzie miała wiele przeciwko temu jeśli zrobisz skok w bok, pod warunkiem oczywiście, że to będzie dyskretnie, najlepiej jeśli nie będzie o tym wiedzieć, często nie chce wiedzieć, i pod bardzo ważnym warunkiem - że to nie zagraża waszemu związkowi.

I ja do takiego wariantu się przychylam na tą chwilę mojego życia. Bo tak sobie myślę, że ona i tak gdzieś tam ma w głowie to że w końcu może dojść do cudzołóstwa z mojej strony.

I wydawałoby się że jest skłonna znieść taka sytuacje. Taki wniosek wysnułem z doświadczeń życiowych. Czasami też mi groziła (po jakichś tam swoich afirmacjach, że ją niby zdradzam - na początku jej tłumaczyłem że nic nie robię na boku, ale później przestałem, bo i tak to nic nie dawało. Jak baba wgra sobie jakiś film to piździec) że mnie zostawi, że się rozwiedzie, albo się wyprowadzała na parę dni. Ale jakoś nic z tych gróźb nie wyszło (może i źle się stało? ).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.