Skocz do zawartości

Brak profesjonalizmu


tytuschrypus

Rekomendowane odpowiedzi

I jeszcze jedna ważna rzecz, która zauważyłem już sporo lat temu - nieszanowanie własnych, dobrych pracowników, ich pomysłów i kreatywności, natomiast bezkrytyczne spuszczanie się nad pomysłami zewnętrznych konsultantów. Sam jestem zewnętrzny, w to mi graj powinno być, nieprawdaż? Ale nie jest, bo to jest nic innego jak patologia. Nie raz, nie dwa obserwowałem sytuację, jak dobry pracownik przechodził z umowy o pracę na B2B i percepcja jego osoby i propozycji zmieniała się w krótkim czasie o 180 stopni w odbiorze zarządu. Jak to mawiał król Dezmod, zaglądając do nocnika "rozum ludzki nie jest w stanie tego ogarnąć" : )

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kespert said:

Z czystej ciekawości zapytam - jak według Ciebie powinien wyglądać system premiowy dla strażaka? To bardzo ogólny przykład, ale ma bardzo dużo odniesień do mojej gałęzi.

Opowiedział mi kiedyś strażak, że mieli 50PLN premii od akcji. Jeden kolega jechał podpalić trawę a reszta dzielnie ją potem gasiła ... .

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Obliteraror said:

Kultura organizacji niestety często dalej leży i kwiczy. Kadra zarządzająca nie ma pojęcia o często bezkosztowych sposobach motywowania ludzi i tworzenia dobrej atmosfery w miejscu pracy. Ot, takie zwykłe "dziękuję, świetna robota, wierzę w Ciebie". Kindersztuba, odpowiadanie na powitanie, zapytanie, co słychać, czy wszystko ok? Mail z podziękowaniem po projekcie. Regularna informacja zwrotna. Złota zasada, że chwalisz zawsze publicznie, a opierdalasz tylko w realiach 1 na 1. To freblówka, podstawy skutecznego zarządzania. 

Brawo. Piękny post. Zgadzam się w 100%. Brak kultury to u nas największy mankament, ale wynika on często z tego koła przerzucania na sie nie wzajemnie nerwów. Ludzie nie potrafią się opanować. Stąd się to wszystko bierze. Pokazując nerwy w pracy działają też przeciw sobie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, The Motha napisał:

Dokładnie, masz racje, działa to tez w drugą stronę, wiele osób chce bez wysiłku, rozwoju, zarobić miliony, najlepiej od razu, iść po najmniejszej linii oporu.

Mogę mówić za siebie, ale jakby mi pracodawca zapewnił płatne szkolenie w zakresie rozwoju moich kompetencji a co za tym idzie jeżeli bym się sprawdził co dalej idąc stwarzałoby  perspektywę do lepszych zarobków to byłbym szczęśliwy mając takiego pracodawcę. Bo raz nie marnowałem czasu, dwa zyskałem doświadczenie, trzy otrzymałem stosowne wynagrodzenie za udział w szkoleniu/samorozwoju, cztery dzięki zyskaniu dodatkowych umiejętności moja praca przełożyłaby się na lepsze efekty firmy i mojej pensji. Problem w tym, że w przeciętnych pracach gdzie pracuje pewnie 70%+ ludzi to szkolisz się "za darmo" a zwiększeniem twoich kompetencji nie idą lepsze zarobki. Mi by się podobała sytuacja gdzie masz XXX niezłą pensję która jest zadowalająca dla ciebie, ale dzięki pewnym kryteriom jakości/szybkości itp mógłbyś drugie tyle ugrać(nie mam na myśli wciskanie jakiś kart ubezpieczeniowych itp - tylko np pracę jako jakiś kontroler jakości, operator maszyn, wózka widłowego, magazynier ot najbardziej pospolite i klasyczne prace)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Orybazy napisał:

Opowiedział mi kiedyś strażak, że mieli 50PLN premii od akcji.

Właśnie tego się obawiałem.

Kiedyś jako legenda krążyła opowieść, że w pewnym zakładzie produkcyjnym na końcu linii siedzieli testerzy, którzy sprawdzali czy produkt działa i spełnia parametry. Nie było żadnych premii.

Pewnego dnia, szef zatrudnił nowego managiera, a managier jako pierwszą decyzję wprowadził premie motywacyjne. Dla testerów - od liczby znalezionych usterek.

Co się stało - po miesiącu, wydajność fabryki spadła o 30%, a klienci nie dostawali zamówień - tyle produktów wracało z testów z "usterkami", a testerzy wyrobili niemal dwukrotne pensje :)

To managier zmienił zasady premii - teraz, testerzy będą mieli +0.01% premii za każdy produkt sprawdzony i wysłany do klienta. Czyli im szybciej będą pracować, tym więcej dostaną. Brzmi rozsądnie?

Przez miesiąc było dobrze, wydajność fabryki wróciła do stanu początkowego a nawet wzrosła o kilka procent, ale potem zaczęli wracać wkurwieni klienci - produkty przestawały działać, albo rozkalibrowywały się.

Co się stało - okazało się, że wystarczy produkt potraktować suszarką, a większość błędów w testach "zniknie". Bardzo szybko, i na tyle długo by test przeszedł przez wszystkie etapy (z logami działania).

Dopiero wtedy zainteresował się problemem główny dyrektor. Co zrobił - wywalił wszelkie premie dla testerów, wrócili do punku zero. Wół minister ;)

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie powszechny w Polsce brak profesjonalizmu i miłościwie panująca BYLEJAKOŚĆ ma olbrzymią zaletę.

 

Jaką?

 

Niewiele trzeba dać od siebie, by zostać uznanym za "profesjonalnego" i "wyjątkowego".

 

Dotyczy to świadczenia usług.

Pracy zawodowej.

Czy ogólnej prezentacji na tle tzw. rówieśników.

 

Jest dużo łatwiej.

Łatwiej jest się wybić na plus na tle grupy opierdalaczy i leserów.

Łatwiej jest zainteresować sobą kobiety na tle zapuszczonych gości w kubotach i rozciągniętych dresach.

 

Więc ma to swoje plusy :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.03.2019 o 10:22, Ragnar1777 napisał:

Uważaj! Forumowa straż korwinistów zacznie Cię zaraz wyzywać od lewaków!
Przecież Ty masz dziękować Januszowi biznesu, że wgl. łaskawie raczył Cię wziąć do pracy :) 
Musisz szanować to, że twój pracodawca chce sobie kupić nowe Porshe.
Nie możesz chcieć zarabiac więcej, bo to zrani jego januszowe uczucia! ?

Wcale nie. Powie że każdy jest kowalem własnego losu i tu nie ma winnych. Winny nie jest nawet pracownik, no bo skoro zgadza się na taki układ (że zarabia mało a prezes jeździ Porsche) to znaczy ze on mu pasuje a wiec nie ma tu winnych w ogóle. No a jak mu jednak nie pasuje to się może zwolnić i pójść do pracy gdzie indziej.

Problem tylko ze znalezieniem tej innej pracy, ale to jest spowodowane kolejnymi odejściami od idei wolnego rynku.

 

 

Dnia 20.03.2019 o 10:56, Azizi napisał:

Szlag mnie trafia, jak zaniżone są stawki za prace graficzne. Pójdzie jeden z drugim do jakiegoś domorosłego grafika, gdzie wieś tańczy i śpiewa wręcz bije z plakatu, zapłaci 20 złotych a potem przychodzą do mnie, stawka co najmniej x5 (idzie to w parze z estetyką wykonania) i nagle zdziwienie czemu tak drogo, czemu tylko 3x poprawki w cenie a potem dodatkowa kasa. Nikt nie bierze pod uwagę studiów, doświadczenia, prądu etc.

No ale przecież to dobrze. Bo studia nie są celem a środkiem do uzyskania celu jakim jest wiedza i doświadczenie (doświadczenie też bo się na studiach robi różne projekty).

Mało to osób po studiach które nie mają pojęcia o pracy w zawodzie jaki studiowali? Co więc dziwnego że ludzie nie szanują studiów?

Owszem zdarzają się osoby po studiach które mają wiedzę i doświadczenie. I są szanowane. No ale właśnie za tą wiedzę i doświadczenie a nie za studia (choć osoby szanujące mogą nie być tego świadome i powiedzą że szanują je za "studia").

Jeżeli ktoś zainwestował w studia (czas i pieniądze) i nabył wiedzę, to potem za tą wiedzę bierze kasę. Normalne.

Ale jeżeli zainwestował w studia (czas i pieniądze) ale wiedzy nie nabył, to z jakiej racji klienci mają go szanować za te studia i mu zwracać ich koszty?

Ja się zawsze cieszyłem że mogę się pochwalić wiedzą bez studiów, bo to świadczy o moim zaparciu w dążeniu do celu. I świadczy o moich zdolnościach, że nie musiałem się wyręczać studiami żeby coś osiągnąć. Jak ktoś mi ujmuje za brak studiów, to tylko traci dobrego podwykonawcę w mojej osobie. Bo nie chcę pracować z osobami które nie szanują prawdziwych zdolności a zamiast tego szanują tylko "papiery". To świadczy że taka osoba nie myśli logicznie i to się kiedyś zemści.

Bo trzeba szanować realne zdolności.

 

Dnia 20.03.2019 o 10:48, Raivo napisał:
Dnia 20.03.2019 o 08:58, tytuschrypus napisał:

Pytanie, czy do każdej zmiany pracy konieczne są studia, które jak ktoś słusznie zauważył wcześniej zostały w naszym kraju wręcz ośmieszone. 

Oczywiście, że nie.

Szkoda, że gro pracodawców uważa inaczej.

Na szczęście coraz mniej. Już kilku moich znajomych się przekonało że nie ma sensu zatrudniać na podstawie studiów bo to jest nic nie warte.

Trzeba sprawdzać realne umiejętności. Najlepiej samodzielnie (ale to wymaga żeby być liderem we własnej firmie, a nie tylko szefem-biurokratą który siedzi za biurkiem a nie zna się na branży od strony technicznej).

 

Dnia 20.03.2019 o 20:38, wojkr napisał:

np zamawiam - kurtkę w kolorze zielonym....to nie!!!! nie może być brązowa....jak bym kurła chciał brązowa to bym kupił brązową....ma być zielona...bo za to płacę....proszę przysłać w kolorze który chciałem !

Ja podobnie. Niestety praktycznie przez wszystkich znajomych jestem odbierany jako "pieniacz" i "klient awanturujący się". Mimo że mam ostatnio wysyp takich zakupów. A to nie taka długość kabla, a to nie tyle RAMu w laptopie, a to nie takie powiększenie lornetki. Kuźwa losowo wysyłają czy jak? No chyba nie, bo kabel za krótki a nie za długi, RAMu za mało a nie za dużo, a powiększenie za małe a nie za duże.  Ja podobnie. Niestety praktycznie przez wszystkich znajomych jestem odbierany jako "pieniacz" i "klient awanturujący się". Mimo że mam ostatnio wysyp takich zakupów. A to nie taka długość kabla, a to nie tyle RAMu w laptopie, a to nie takie powiększenie lornetki. Kuźwa losowo wysyłają czy jak? No chyba nie, bo kabel za krótki a nie za długi, RAMu za mało a nie za dużo, a powiększenie za małe a nie za duże.

Problem w tym wypadku w tym że ludzie nie szanują siebie i nie są nauczeni wymagać od tych którym za coś zapłacili. To pewnie efekt PRLu gdzie jakość była jaka była i nic nie można było z tym zrobić (tylko się cieszyć że się w ogóle zdobyło jakiś tam towar).

Edytowane przez imprudent_before_the_event
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce robić reklamy, ani antyreklamy ale niedawno byłem świadkiem w jednym z sklepów sieci EuroRtv...stojąc przy kasie, czekając na obsłużenie.

Klient przede mną usiłował zwrócić zakupiony telewizor - zakup online - jednak odbiór w wyznaczonym sklepie, telewizor miał być srebrny i w wersji wyższej z 4k ...przyszedł czarny w wersji niższej - różnica w cenie 200 zł i chciał zwrócić, obsługa klienta odesłała go do sklepu, w którym odebrał zakupiony telewizor, ...w sklepie odesłali go do obsługi klienta, twierdząc że oni tylko pośredniczą, a telewizor nie był z "ich stanu magazynowego" i tak że dwa razy - z relacji gościa. W końcu gość na wkurwie ustalił telefonicznie że sprzęt ma być oddany i przyjęty w sklepie, tam gdzie wskazał ...no i ok ..jednak po chwili kierownik sklepu, obecny przy kasie stwierdził, że nie mogą przyjąć sprzętu, bo jest używany, opakowanie zostało otworzone i teraz nikt go nie kupi i trzeba go będzie wystawić jako zwrot lub ekspozycje.

Gość w końcu pękł i powiedział że ich pierdoli, niech mu zwrócą te 200 zł różnicy... między modelami - reakcja - że chyba żartuje, albo usiłuje od nich coś wyłudzić....

Bo przyszedł model taki a taki...sprzedali go, ale nie jest on z ich stanu magazynowego, a tak w ogóle i szczególe to gość - kupujący - to gamoń, bo przy odbiorze nie sprawdził dokładnie ci kupił, więc camp jest sobie winien.

Skutecznie wyprowadzili gościa z równowagi - jak dla mnie celowo, usiłowali zrobić z niego wariata.

I tak z 15 min, gościowi powiedzieli żeby sobie poszedł, bo wezwą ochronę...w między czasie otworzono drugą kasę i pani z przemiłym uśmiechem powiedziała do mnie : "uff co za dzień...chyba będzie pełnia albo halny bo wariat szalejo " ... Zdębiałem, położyłem towar na ladzie i powiedziałem że jak tak traktują klientów, to ja dziękuję.

 

Żadne powoływanie się na paragrafy ustawy ochrony konsumentów, prawa zwrotu, tłumaczenia że otwarcie opakowania dotyczy określonych produktów, że telewizor w folii, nawet nie wyciągnięty...nic "0" kupiłeś - spierdalaj, a jak nie wezwę ochronę...i robią z ciebie debila - dla mnie szok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, imprudent_before_the_event napisał:

Mało to osób po studiach które nie mają pojęcia o pracy w zawodzie jaki studiowali? Co więc dziwnego że ludzie nie szanują studiów?

Złapałeś trochę za słowo i podłapałeś temat - ale dobrze, zmień słowo "studia" na kursy / wiedzę / doświadczenie ecetera ecetera. Dla jednych studia dużo wniosły, dla innych nic. Z mojej perspektywy trochę je szanuję, bo co nieco mi dały więc je wliczam w cenę, jak i cały trud nauki swojego rzemiosła. Wypadkową wszystkich czynników jest cena, za którą pracuję.

Mi chodziło bardziej o zaniżanie cen, takiego przykładowego Kowalskiego, który robi chałę i przyzwyczaja chałą i przede wszystkim ceną ludzi. Zwłaszcza tyczy się to produktów nie do końca namacalnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Winny nie jest nawet pracownik, no bo skoro zgadza się na taki układ (że zarabia mało a prezes jeździ Porsche) to znaczy ze on mu pasuje a wiec nie ma tu winnych w ogóle

O! Ja tak właśnie uważam, a jestem właśnie liberałem gospodarczym (w sumie i obyczajowym), więc w Polsce czeka mnie tylko łatka korwinisty, co jest przykre bo to wariat jest. Ale dość o polityce :)

 

Tak jak pisałem już gdzieś w tym temacie - w dzisiejszych czasach, kiedy czytam o "wyzysku" pracowników to aż się uśmiecham pod nosem, a przecież w tym wątku nie raz już padł jakiś argument. Ok, może nie znam realiów bo nie żyję na co dzień na ścianie wschodniej w zakładzie produkcyjnym (nie, że to coś złego, po prostu innego - szanuję każdą uczciwą dobrze wykonywaną robotę), ale z kim nie rozmawiam to on nie ma ludzi więc nie może za bardzo kozaczyć. Szczerze, nie wyobrażam sobie jak w takich realiach funkcjonuje firma, która chujowo traktuje pracowników, skoro ten pstryknie palcem i znajdzie inną pracę. Nawet mnie to zaczęło ciekawić, może inni bracia coś opowiedzą;) 

 

1 godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Trzeba sprawdzać realne umiejętności. Najlepiej samodzielnie

No właśnie. Studia w naszym kraju to żart, mało śmieszny. I tak też są traktowane. Jakieś panienki z HR mogą sobie to brać na poważnie. Żeby nie było - są wyjątki, ale nieliczne. 

 

15 minut temu, wojkr napisał:

Nie chce robić reklamy, ani antyreklamy ale niedawno byłem świadkiem w jednym z sklepów sieci EuroRtv

No mi też się zdarzają takie sytuacje, jak opisujesz i sklepy rtv to jest dobry przykład, bo jak dla mnie tam lepiej żeby nie było obsługi. Ja siedzę w elektronice więc mogę to zweryfikować, że w większości oni nie wiedzą co mówią. Współczuję (tylko trochę, ale jednak) ludziom, co ich się na serio pytają, a jest takich mnóstwo. I w sumie co tu się dziwić - jak idą do sklepu z elektroniką, to mają prawo podejrzewać, że ktoś się będzie znał. Zwykle się nie zna. Ale żeby nie było - trafiają się wyjątki i ja akurat w sklepie tej samej marki co Ty trafiłem na jakiegoś nerda na stanowisku z peryferiami, który bardzo kompetentnie podpowiedział mi jaką myszkę kupić i co lepsze, jestem z jego wyboru bardzo zadowolony. Ale zwykle - dno i kilo mułu. 

 

Jeden przypadek miałem jak z komedii, mianowicie chodzę po sklepie i szukam klawiatur jakiegoś producenta w tym euro, żeby sobie pomacać. Nie mogę znaleźć, jakaś miła Pani mnie zachacza czego szukam. Podaję nazwę, Pani brwi że zdziwienia podjechały niemal za czubek głowy i mówi, że pierwsze słyszy. 

 

W tym momencie szczęśliwie dojrzałem cały stand z produktami tej firmy. Stał za jej plecami... 

 

I to jest na porządku dziennym. Jak tak sobie myślę o tym i czytam co piszecie, to uderza mnie jeszcze jedno w tych opowieściach, co niby widziałem. Zobaczcie, że w naszej przeciętnej polskiej mentalności uczciwość to nie jest absolutnie żadna wartość. Ha! I teraz przyznać się - ilu z was z politowaniem uśmiechnęło się nawet czytając to wzniosłe słowo? :)

 

No właśnie. W naszej kulturze takie pojęcie to żart, dinozaur, śmiech, rzecz której się nie poważa aż tak jak w innych kulturach, że wymienię tylko podejście do ściągania na egzaminach w krajach skandynawskich. Tak jesteśmy chowani od małego. W zupełnym braku szacunku do podstawowych norm, w tym tej. W Polsce człowiek uczciwy to nie ktoś, kogo należy szanować, tylko ktoś godny pogardy. Frajer, innymi słowy. A frajera należy dymać. W związku z tym z tego rozumowania wynika, że albo dymasz, albo jesteś dymany. Jak w świecie takich wartości znaleźć profesjonalizm? 

 

Jak tak sam się uśmiechnąłem w duchu na dźwięk słowa "uczciwość" to trochę się przeraziłem. Serio. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/19/2019 at 10:34 PM, tytuschrypus said:

jak wytłumaczycie bylejakość osób pracujących w wolnych i mega konkurencyjnych zawodach typu projektantka wnętrz?

To znaczy, że nie jest to zawód "konkurencyjny" jak to określiłeś. O mega to nawet nie ma co wspominać. Gdyby była taka konkurencja to by była mega obsługa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wrotycz napisał:

Gdyby była taka konkurencja to by była mega obsługa.

Chyba wiem, co masz na myśli - literalnie rzecz biorąc rzeczywiście nei jest to stan konkurencji, ale raczej gigantycznego popytu na te usługi. Ja użyłem skrótu myślowego - konkurencja = dużo projektantek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Azizi napisał:

Dla jednych studia dużo wniosły, dla innych nic.

Wiem. Ale nawet dla tych dla których coś wniosły, wartość tych ludzi jest potem w tym co wniosły do nich studia a nie w samym fakcie skończenia studiów (no bo są inni dla których studia nic nie wniosły, więc liczy się fakt wniesienia czego a nie sam fakt skończenia studiów.).

 

3 godziny temu, Azizi napisał:

Z mojej perspektywy trochę je szanuję, bo co nieco mi dały więc je wliczam w cenę

Ale to Ty cenisz studia że Ci coś dały. Twoi klienci mogą cenić jedynie umiejętności jakie masz po studiach, a nie cenić studia w sensie samego ich ukończenia (czyli posiadanie papieru). To mam na myśli. Nie możesz od nich wymagać żeby cenili Twoje skończenie studiów, nawet jeżeli te studia coś Ci dały (bo jeżeli coś Ci dały to zapłatę już dostałeś).

 

A tak przy okazji to jeszcze jedno. Dotacje unijne. Nie lubię tego ale gdzie nie pójdę to każdy bierze. Takiego nieróbstwa i partactwa to ja nigdzie nie widziałem jak w firmach co wzięły dotacje. Przynajmniej kiedyś, tak z 10...5 lat temu. Teraz podobno mocno ukrócili branie dotacji (trzeba mieć wkład własny, jakieś audyty robić, itp.).

A kiedyś brali dotacje i nic nie robili. Tylko kasa do kieszeni. Nic dziwnego że się potem brzydzili normalna robotą która wymaga roboty i interakcji z klientami. Czego przy dotacji nie było bo dostawało się kasę i tyle (były oczywiście wymagania, ale kto wie jak to wyglądało to wie ile warte były te wymagania).

Mam wiele niezłych historii ale strach opowiadać bo pozwoliły by zidentyfikować mnie oraz te firmy.

Może w uproszczeniu:

1. Gość prowadził wiele firm tylko w celu brania dotacji. Jakaś tam dawno temu wzięła dotację. Potem ją sprzedał (jak i wiele innych). Zrobił nową, wziął dotację.

W ten nowej dotacji wpisał zakup jakichś tam przyrządów za grubą kasę. Przyrządy oczywiście kupione ze swojej dawnej firmy. Któregoś razu zostałem sam na sam z tymi przyrządami.

Rozkręcam, a tam w środek włożone jakieś elementy z jakiegoś innego urządzenia (nawet przewody nie podłączone). A że się nie mieściły, to kątówką upierdolone w połowie. Czaicie? Normalnie wzięli jakiś śmieć, upierdolili kątówką żeby się mieścił w obudowę, nawet dla niepoznaki nie raczyli go podłączyć, i nakleili nalepkę "sfinansowano ze środków unijnych z programu [jakiegośtam]".

2. Dotacja z wymogiem współpracy z ośrodkiem naukowym.

Miało być badanie za pomocą czujnika podłączanego do wejścia audio w laptopie. Powiedzmy że badania drgań pracującego silnika. I ośrodek naukowy miał to nagrać i za pomocą swoich super algorytmów wyznaczyć jakieś tam parametry (Algorytmy = program komputerowy, człowiek tylko kilka razy klika przy otwieraniu pliku i zapisywaniu wyniku, choć jakby chciał to może mocno wpływać na pracę programu. Jak dalej przeczytacie to zrozumiecie że z tą chęcią to jest bardzo ciężko.).

Pojechaliśmy, pogadaliśmy, podłączyli to do silnika, odpalili. Pomiar się robi, my sobie podrywany kobietki (bo były w zespole).

Główny gość z ośrodka kilka dni później podsyła raport. "Pomiary się udały", "Sensor pracował prawidłowo", "Wykryto zacieranie panewki w 1 minucie pracy silnika, oraz spalanie stukowe od 5 do 10 minuty pracy silnika", "Bla bla bla inne pierdoły".

Ok, ale proszę gościa żeby mi podesłał plik audio nagrania.

Podsyła.

Otwieram w Winampie i się za głowę łapię. Nagrały się nasze rozmowy z panienkami a nie żadna praca silnika (jedynie w tle go słychać).

Jak to możliwe? A tak to, gość podłączył JACKa od czujnika do laptopa, ale nie przełączył w managerze dźwięku że nagrywanie ma iść z wejścia Line In. Nagrało się więc z mikrofonu w laptopie. Gość nawet nie sprawdził pliku. Pościł na algorytm. Algorytm też chujowy bo powykrywał w tym jakieś spalanie stukowe czy inne rzeczy, mimo że w pliku był praktycznie tylko ludzki głos. Tak wygląda praca ośrodków naukowych. Ważne tylko żeby hajs się zgadzał.

3. Inna sytuacja z ośrodkiem naukowym. Gość publikuje na lewo i prawo że robi badania. A że do każdej osoby na świecie prowadzi 5 uścisków dłoni, po jakimś czasie okazało się że mam znajomych na uniwerku za granicą gdzie rzekomo miał robić badania. Okazało się ze go nawet w tym państwie nie było (brak wpisu w paszporcie, a państwo poza UE). Ale w raportach pisze ze pół roku robił badania tu i tam.

4. Firma miała zrobić prototyp w ciągu roku, oraz po 1.5 roku być w trakcie budowy kolejnych 3 sztuk (oczywiście była dotacja na budowę, a to co wymieniłem to warunki dotacji). Przyjeżdżam raz, prototyp jest. Nawet fajny. Przyjeżdżam drugi raz, a coś leży w kącie krzywo pospawane z jakiegoś złomu. Prowizorka ekstremalna. Pytam się co to. Mówią ze to te kolejne 3 prototypy, przyjedzie audyt to im to pokażą, a potem to od razu idzie na złom.

5. Gość mi wyskakuje z tekstem: "Ratuj!". Bo w dotacji chcą opis wpływu na środowisko. Jaka oszczędność materiałów, itp. Dał mi przykład że może oszczędność miedzi. No ok, policzymy. Dałeś mniej rur miedzianych, mniej czegoś tam, no to wychodzi że jest 1.5kg mniej miedzi. Wpisał tak do wniosku. No ale że te 1.5kg miedzi jest zastępowane jakąś ceramiką czy teflonem (o wiele droższym i do tego trudniejszym w recyklingu) to nikt się nie przejmuje. Ważne żeby spełnić określone wymagania dotacji.

 

Żaden z tych projektów nie przetrwał dłużej niż okres dotacji.

No ręce opadają.

Jak tacy ludzie mają potem efektywnie prowadzić normalne biznesy na wolnym rynku? Gdzie liczą się prawdziwe efekty a nie to co jest w papierach.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, tytuschrypus said:
2 hours ago, wrotycz said:

Gdyby była taka konkurencja to by była mega obsługa.

Chyba wiem, co masz na myśli - literalnie rzecz biorąc rzeczywiście nie jest to stan konkurencji, ale raczej gigantycznego popytu na te usługi. Ja użyłem skrótu myślowego - konkurencja = dużo projektantek.  

Ja też rozumiem co masz na myśli mówiąc "konkurencyjny" - czyli, tutaj: w warunkach dużej konkurencji. Ale jeśli wziąć pod uwagę "raczej gigantyczny popyt na te usługi" to to nie jest konkurencja. Duży popyt (na projektantów) tworzy rynek "projektantów" a nie klientów jak w wypadku dużej podaży (projektantów) - to nie jest duża konkurencja, to jest mała konkurencja a to oznacza wysoką cenę - dlatego się wysoko cenią, nie tylko finansowo. Stąd fochy, olewanie klienta i takie tam. Nie muszą zabiegać o klienta to go nie szanują. Proste. Jak w relacjach damsko męskich, a właściwie wszystkich relacjach międzyludzkich. Jak nie musisz się starać to nie szanujesz.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/21/2019 at 11:08 AM, tytuschrypus said:

Bycie przełożonym też wymaga posiadania umiejętności a prawda jest taka, że w naszym kraju nie było kiedy ani komu wykształcić takich podstaw - za mało czasu w nowoczesnym kapitalizmie jeszcze spędziliśmy.

Mamy "kapitalizm" od 30 lat. Od 20 już taki dojrzały. Było dość czasu żeby się nauczyć. Poznałem jedną doktorantkę co uczy zarządzania i ona rozumie i zna różnicę między marketingiem a zarządzaniem. Ktoś ją tego nauczył, więc i sam musiał się nauczyć. Było dość czasu.

On 3/21/2019 at 11:08 AM, tytuschrypus said:

U nas, kiedy ktoś zostaje przełożonym, to musi mieć duże szczęście, żeby trafić na kogoś, kto go tym przełożonym nauczy być. Zwykle nasi szefowie uczą i kształcą się sami - zwykle na błędach, albo w ogóle mają wyjebane. Przez to nie rozumieją często całkowitych podstaw zarządzania. 

Nie tylko "u nas" przełożonym się nie zostaje dlatego, że się zna na zarządzaniu ale dlatego, że się potrafi dobrze siebie sprzedać. Moje doświadczenia z polskich i angielskich firm są takie same. Nie miałem nigdy szefa po zarządzaniu. I nawet szefa szefa, też nie.

Nawet na wyższych szczeblach kierowniczych nie ma naprawdę zarządzających a co dopiero na niższych - brygadzista, majster (alias supervisor) a nawet kierownik są to ludzie którzy awansowali i zarządzania się nie uczyli. I nadal się nie uczą. Zwłaszcza w Polsce.

 

Do historii przejdzie moja misja znalezienia warsztatu (już nie pamiętam jakiego, zapomniałem) gdzie pracowało 3 gostków, takich poczciwych roboli i oni mi mówią "zawołam prezesa", i wychodzi "prezes", taki sam jak oni tyle, że właściciel warsztatu, "postkomunistycznego" jeszcze, zwyczajnie nikt go ze stołka nie wykopał. TAAAAKA firma, i TAAAKI prezes.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wrotycz napisał:

Mamy "kapitalizm" od 30 lat. Od 20 już taki dojrzały.

A gdzie tam. To jest dalej za mało czasu. Żeby wyzbyć się prl-owskich nawyków, muszą minąć dwa pełne pokolenia. Czyli muszą umrzeć nie tylko ludzie, którzy pamiętali dany okres czasu sami, ale też ich dzieci, które znają PRL tylko z opowiadań. Może wtedy mentalność się zmieni. 

 

4 godziny temu, wrotycz napisał:

Było dość czasu.

No właśnie z punktu widzenia rozwoju społeczeństw to jest ledwie chwila. Zdecydowanie za mało czasu. 

 

4 godziny temu, wrotycz napisał:

Nie miałem nigdy szefa po zarządzaniu

Inną rzeczą jest to, czy studia z zarządzania rzeczywiście są w stanie zrobić z ich absolwenta sprawnego managera. Znam takich, którzy je ukończyli i bardzo by Cię rozczarowali. Doświadczenie praktyczne i pewne predyspozycje są jednak niezbędne, ale najważniejsze są kryteria awansu. W Polsce - zwykle koszmarne i wynikające z tego, o czym ktoś już wyżej pisał. Strachu przed konkurencją.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy jedno pokolenie. Rozejrzyj się wokoło - jak szybko dokonała się zmiana mentalna wśród młodego pokolenia? Czy postępacka zgnilizna potrzebowała 50 lat? Mimo, że upłynęlo około 25 lat, tak zwani milenialsi* nie tylko nie pamiętają komuny ale są totalnie zmienieni w stosunku do tego co w tym wątku jest nazywane "nasze pokolenie"**. Czyż to "nasze pokolenie" nie pamięta komuny bardziej niż rocznik '80+? I czyż nie twierdzi, że ma lepszą etykę pracy? A nie powinno być tak, że to milenialsi powinni mieć lepszą skoro nie pamiętają komuny? Oni są "spierdoleni"*** bo tak zostali wychowani przez postępowe media, postępowe szkolnictwo i staromodne (jeszcze) rodziny. Nie zgadzam się, że milenialsi są aż tak "zjebani"*** ale szkody zostały poczynione i to już po jednym pokoleniu, mimo tego, że przecież rodziny jeszcze "staromodne" były. Nie trzeba aż tak dużo czasu, żeby wychować jedno pokolenie czy to "zepsute" czy też "naprawione"****.

 

* nie lubię nazwy ale jest przyjęta i zarówno w Polsce jak i na zachodzie odnosi się do rocznika '80-'90 i charakteryzuje się wybitną prosocjalistyczną indoktrynacją zarówno z sferze mentalności jak i kultury społecznej. Zmiana nie jest całkowita, przynajmniej na zachodzie ale czy to nie stamtąd przyszło to postępactwo?

** rozumiem, że 30-40 latkowie się odzywają

*** wybaczcie język ulicy, jest to celowa forma stylistyczna na wzór "Szewców" Witkiewicza (alias Witkacego) i prokuratora Scurvy.

**** tak się jakoś składa, że mówił o tym Bezmienow (How to brainwash a nation) i dokładnie takiego horyzontu czasu użył - jedno pokolenie, żeby naród zepsuć i jedno, żeby naprawić (w pełnej wersji tego wywiadu).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus, @wrotycz Zmiana z komuny na kapitalizm jest możliwa szybciej niż nawet w 1 pokolenie (szybciej niż w 20 lat). Tylko trzeba taka zmianę realnie przeprowadzić w prawie. A u nas tego nie było.

Wcale nie mamy kapitalizmu od 30 lat.

Mieliśmy go przez 1...2 lata po 1990 roku.

Potem był powrót do gospodarki regulowanej. Jeszcze nie bezpośrednio komunistycznej ale idącej w tym kierunku.

A co do nowego pokolenia, które się zmieniło. Owszem jest w pewnych sprawach zupełnie inne niż poprzednie pokolenie. Ale to skutek nowych technologii, Facebooków, Instagramow, itp.

Jeżeli chodzi o postawy społeczne to jednak jest to pokolenie socjalistyczne.

Ale nie dlatego że zachowuje ciągłość myślenia poprzedniego pokolenia. Bo to myślenie się dało zmienić.

Ale to efekt programowania przez media. Oni wcale się nie wzorowali na myśleniu rodziców, tylko na tym co propagują media. No ale wyszło na to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@imprudent_before_the_event my tu właśnie o zmianie mentalności mówimy a ta w znacznym stopniu nastąpiła i to w kierunku socjalizmu, i w dodatku dokładnie na wzór zachodni*. Na to trzeba lat. 20 właśnie, dość, żeby "wykształcić" jedno pokolenie. Przez kształcenie mam na myśli nie tylko formalną edukację ale całość kształtowania postaw, mentalności.

 

 

* Kto był na zachodzie to wie jak ludzie tam są obrzydliwie socjalistyczni. Ile ja razy słyszałem, że X (przywódca partii lewicowej, de facto przekonany marksista i trockista) jest świetny, wspaniały, że powinien być premierem. Tak mówią ignoranci i pożyteczni idioci, którzy wierzą w obietnice przywódców rewolucji. Który przywódca rewolucji dotrzymał danego słowa? Obiecanego dużo się zmieści.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam że trzeba 20 lat. To że jedno pokolenie się kształci 20 lat nie znaczy że tyle czasu trzeba. Bo nie musowo kształcić całkiem nowego pokolenia od zera.

Możliwe jest przekształcenie już istniejących pokoleń (ludzi mających 20, 40, 60 lat) w ciągu kilku lat. Tylko po prostu nigdzie tego nie robiono więc wszyscy mówią że się nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem z kim miałeś do czynienia ale pewnych postaw, i ideologii nie da się zmienić jak już się ukształtują. Żadne fakty tego nie zmienią. Wystawianie na działanie faktów nie działa. Tylko bardzo, bardzo wąska grupa ludzi jest na tyle "odporna" żeby dać się przekonać niewygodnym faktom. Większość uzna to za atak na ich osobę i jeszcze bardziej się utwierdzi w przekonaniu o swojej racji. Dysonans poznawczy jest bardzo silny i większość nie jest go w stanie znieść a nie jest to jedyne co trzyma ludzi przy ich starych przekonaniach. Przekonałem się o tym na przykładzie Świadków Jehowy - po latach wspierania swojej, jedynie słusznej wiary nawet ekspozycja na fakty, z którymi się nawet zgadzali nie przekonywała ich do porzucenia swojej wiary. To by było połączenie publicznego spoliczkowania, prywatnego pobicia i wypadku samochodowego w jednym. Wyobraź sobie co oni czują stając przed wyborem wyrzucenia na śmietnik poprzednich 30, 40, lat swojego życia, które okazuje się farsą. Nie godzą się na to i pozostają przy swojej wierze, nie ważne jak absurdalnej.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Możliwe jest przekształcenie już istniejących pokoleń (ludzi mających 20, 40, 60 lat) w ciągu kilku lat

Nie jest. Nie w ciągu kilku lat.

Tylko na niwie zawodowej, wiem sam po sobie, jak trudno jest mnie samemu zmieniać swoje przekonania i przyzwyczajenia. Robię to, czego wymaga ode mnie koncern, ale szczerze mówiąc z bardzo nikłą wiarą w sensowność zadania. A muszę mieć choć tę nikłą wiarę, bo to ja egzekwuję wykonanie zadań zgodnie w myślą wyższą od moich podwładnych - i dzień w dzień wymuszam postępowanie zgodne ze "standardem".

I wierz mi, przeszkolisz, wyjaśnisz, objaśnisz, pokażesz, pilnujesz - działa. Nie sprawdzisz przez trzy dni - robią jak dawniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież to się udało na chwilę w Polsce.

Po 1990 roku nagle zaczęły wyrastać biznesy na ulicy. Znikąd. Nikt tych ludzi przecież nie przygotowywał do tego przed 1990 rokiem.

A więc ludzie przestawili się na kapitalizm w ciągu miesięcy. Owszem nie wszystkie cechy im się zmieniły. Ale już byli przestawieni na działanie w kapitalizmie i jak by im nie przeszkadzać to by powoli się powyzbywali innych negatywnych przyzwyczajeń z PRLu.

 

To co opisujecie to inna sytuacja. Sytuacja osób pracujących u kogoś. Wtedy mało widać różnicę pomiędzy PRLem a kapitalizmem, bo praktycznie w pracy nic się nie zmienia. Ciągle przychodzisz, ciągle robisz, i ciągle dostajesz wypłatę. Choć i tu możliwa jest zmiana tylko nie w taki sposób jak opisaliście. Nie żadne tłumaczenie i objaśnianie (choć to też). Tylko przejście na kapitalistyczne podejście do pracownika. Uwaga, zaboli: chodzi o to żeby od teraz piętnować opierdalanie się. I zwalniać za przegięcia. Szybko by się wyzbyli PRLowskich przyzwyczajeń to partactwa.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, imprudent_before_the_event napisał:

Po 1990 roku nagle zaczęły wyrastać biznesy na ulicy. Znikąd. Nikt tych ludzi przecież nie przygotowywał do tego przed 1990 rokiem.

Znów nieprawda.

Na długo przed 1990 istniała tzw. prywatna inicjatywa, było całkiem sporo prywatnych stolarni, tartaków, warsztatów samochodowych. Ba, nawet małych stoczni. Zdecydowana większość taksówkarzy była "prywaciarzami".

 

Nocne kluby, restauracje - cała ta dziedzina opierała się na tzw. ajencji. Działalność gospodarcza kwitła.

 

Lata '90 to był dziki zachód, centralnie western. Nasi współcześni bogacze, którzy majątki zaczynali robić właśnie wtedy mają łzy wzruszenia w oczach na samo wspomnienie.

Jedyna rzecz z którą w miarę uporaliśmy się przez te lata, to powszechna korupcja.

Edytowane przez Mnemonic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.