Skocz do zawartości

Alimenty - wysokość


Rekomendowane odpowiedzi

@alicja95 idź zobacz, czy nie ma cię w rezerwacie.

2 minuty temu, alicja95 napisał:

otóż nie, będzie musiała jeszcze dołożyć ze swoich + gotować tym dzieciom, zajmować się, prać, sprzątać, odrabiać z nimi lekcje...

Chciało się nowego bolca vel lepszego życia, to niech bierze teraz odpowiedzialność za podejmowane decyzję. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Still napisał:

@alicja95 idź zobacz, czy nie ma cię w rezerwacie.

Chciało się nowego bolca vel lepszego życia, to niech bierze teraz odpowiedzialność za podejmowane decyzję. 

Jesli tak było to racja, ale różne są przypadki w życiu, zawsze kobieta odchodzi ? zawsze do kogoś innego ?  @Still

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@alicja95 ręce mi opadły. Jeżeli ojciec płaci 500 złotych na jedno dziecko, to drugie 500 powinna dołożyć ze swojego budżetu matka. Jak jest spytaj facetów w rezerwacie, bo kurwa od Twoich głupot i nieznajomości życia, mam zator w mosznie... Kurwa, co za tupet i bezczelność. Widać, że nie masz dzieci... Kobiety grają dziećmi, jeszcze dużo przed Tobą, zobaczysz samo przyjdzie... Lub znikaj w krainie czarów i bolców...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, alicja95 napisał:

ale różne są przypadki w życiu, zawsze kobieta odchodzi ? zawsze do kogoś innego ?

W większości tak. Reszta? Chciało się bad boya? Było myśleć głową, nie waginą.

@alicja95 nie bój, nie bój idzie nowe.... 

 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, PUNK napisał:

swoim zachowaniem "wypracowałem" niesamowity spokój, a dziecko kontaktu ze mną wręcz pragnie.

I o to chodzi.

 

42 minuty temu, PUNK napisał:

psycholog (nota bene niezła była), która sprzedała mi patent na baby

CO to za "patent"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, zuckerfrei napisał:

@alicja95 ręce mi opadły. Jeżeli ojciec płaci 500 złotych na jedno dziecko, to drugie 500 powinna dołożyć ze swojego budżetu matka. Jak jest spytaj facetów w rezerwacie, bo kurwa od Twoich głupot i nieznajomości życia, mam zator w mosznie... Kurwa, co za tupet i bezczelność. Widać, że nie masz dzieci... Kobiety grają dziećmi, jeszcze dużo przed Tobą, zobaczysz samo przyjdzie... Lub znikaj w krainie czarów i bolców...

No to jednak chyba mają obowiązki po równo, kobieta nie żyje za kase faceta tylko wydaje tyle samo, a nie urządza sobie życie za czyjeś pieniądze. Ale fakt znikam, nie chce mi się sprzeczać. Mechanizmu nie poznam, bo dzieci nie planuje, i mam nadzieje ze nagle mi sie nie odmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, PUNK napisał:

Oddaje ulgę podatkową. Dziecku utrzymuję isrona z abonamentem nolimits na wszystko (co 2 lata ma jakiegos flagowca). Daje kieszonkowe. Kupuję różne rzeczy typu nowy rower, nowy komputer, ekstra topowe buciki. Dorzucam się na wyprawkę co roku, wycieczki i kolonie. Zabieram na różne drogie wypady. 

Mam nadzieje, że to nie jest ten patent ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat alimentów, to chujowy temat. Odezwałem się, ponieważ miewam refleksje w tej materii. Przy alimentach wychodzę z założenia, że też mam prawo do nich (przy aktualnym stanie prawnym). Może dzieciak chociaż opłaci mi pobyt w DPSie na stare lata, gdy gmina się na mnie wypnie. Uważam, ze łożę na dziecko uczciwie. Matka nie ma podstaw do egzekwowania większej kasy. Dzieciak nie czuje się zaniedbany. Wiadomo, każdy ma swoje możliwości, oczekiwania i argumenty. Dziecko mam z kobietą złą, którą faktycznie chciałem tylko wyruchać, ale później się zabujałem, na szczęście w granicach rozsądku. Gdy zaczęła "fikać" (jeszcze w ciąży), to ją pożegnałem. Dziecko uznane przed sądem, po badaniach. Nie, nie mam sentymentów, nie kocham jej już, nie myślę o niej, nie pożądam jej (po niej miał lepsze dupy pod każdym względem), nie czuję sie zobowiązany, nie mam poczucia winy, nie wpieprzam się jej w paradę. Kocham jedynie własnego dzieciaka. Ja będę zawsze decydował o kasie dla dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę obiektywizmu, panowie:

1. Rodzice finansuja dzieci wspólnie, ale to nie znaczy, że po równo. Udział finansowy matki opiekujacej się dzieckiem na co dzień może być mniejszy.

2. 500 zł to w większym mieście nic lub prawie nic. Żyć z alimentów może lala, która ustrzeli celebryte i wmontuje mu kilka tyś zł alimentów.

 

Z drugiej strony warto podkreślić, że kobieta powinna się wyliczać z wydatków- alimenty są bowiem przeznaczone wyłącznie na dziecko. Ojciec powinien mieć również wpływ na ich wydawanie. Czy tak jest? Raczej nie.

Edytowane przez Kapitan Horyzont
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ntech napisał:

Razem 2100 pln.

Ło kurła, miał bym 21 wizyt u ulubionej cichodajki w miesiącu a tak zapewne będziesz tylko musiał znosić granie dziećmi i jej nowe pomysły.

Zarabiający 1,5tys. zł na rękę a jest ich kilkadziesiąt % mają przesrane. 

 

Dziękuje Bogu, opatrzności, rozsądkowi i wszystkim którzy przyczynili się do tego że nie jestem żonaty i nie mam potomstwa.

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że mam grać tymi samymi kartami co matka - dzieckiem, żadnej moralności, liczą sie tylko moje korzyści czyli tożsamośc dziecka, nawiązanie silnej relacji i więzi. Ma być totalne zakłócenie harmonii we łbie baby, wybite z ręki wszystkie "najlepsze babskie karty". Mam "kupić" własne dziecko i środowisko. Matka ma usłyszeć od dziecka, że tatuś jest bezkonkurencyjny (oczywiście z czasem). Matka ma widzieć w oczach koleżanek podziw mojej osoby i słuchać samych superlatyw. Nawet jej matka ma być mi przychylna (pierdolę jej komplementy, sam ją zagaduje gdy ją widzę, a kiedyś mogłem ja udusić własnymi rękoma). Mam wykorzystywać każdą sytuację, żadnych zgrzytów z babą, żadnych pretensji, żadnych żalów. Honor i duma do kieszeni, ona niech sobie skacze po jakich chce kutasach i tak zawsze będzie myśleć o mnie. Dobra mina do złej gry. Proces jest długofalowy. Nie ważne, co inni mówią, ważne że ja mam "zysk" - żadnych wojen o dziecko, alimenty dyktuję ja, widywanie się z dzieckiem - kiedy ja chcę. Wszystko wytwornie i wygodnie. Kiedyś to przedstawię dokładnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, alicja95 napisał:

No to jednak chyba mają obowiązki po równo,

Weź nie pierdol! Te wasze równo generalnie oznacza "należy mi się bo mam cipę". Gdy my mówimy "równo" słyszymy -"już mnie nie kochasz,zapomnij o ruchaniu". Żygać mi się chce od tego "równo" we wszystkich przypadkach. Generalnie równo oznacza że mieszkam w kawalerce, płacę a moje dwie byłe żony mieszkają w moich domach . Jakoś im ta dysproporcja nie przeszkadza. Żadna do tej pory nie powiedziała "może ci coś oddam żeby było po równo" ... ;)

 

Co do kosztów. To nie wszystko. Bo co chwila naciąganie na coś a to lody, ciastka,kino,basen,nowa gierka.

Edytowane przez ntech
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, ntech said:

Generalnie równo oznacza że mieszkam w kawalerce, płacę a moje dwie byłe żony mieszkają w moich domach . 

Jesli to prawda to masz chlopie spokoj zen w sobie , za drugim razem wolalbym raczej spalic i oddac zgliszcza  w rozliczeniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Morfeusz, po 2 latach od narodzin dziecka moje życie się unormowło. Przestałem sie irytować i wkurwiać na cały świat, bo ktoś chce odebrać mi dziecko i nim gra. Dziś kontakt z dzieckiem mam od ręki. Dzwonię do matki i dziecka kiedy chcę - oboje odbierają po pierwszym dzwonku. Gdy mówię, że nie przyjadę, to nie ma problemu. Kolejne lata działania, wg rady dupy od psychologii, wykorzystałem dla siebie. Zrobiłem kilka podyplomówek, w sądzie o mnie zapomnieli, rozpocząłem działalność gospodarczą, zdobyłem nowe umiejętności i wiedzę, wykonałem kilka fajnych projektów. Moja energia nie poszła na wojnę z matką i psychiczne wyniszczanie się. Baby mnie podziwiają, jedna z jej koleżanek ślini się na mnie. Jej mamusia kupuje mi moje "smakołyki". Gadam z jej bolcem, jak z najlepszym kolesiem (do dziś nie maja własnych dzieci). A przede wszystkim dziecko trzyma moją stronę. Naprawdę mi tego współczujesz? Uważasz, że napierdalanka z babą i czekanie, aż dziecko będzie dorosłe i uzna że mamusia była jednak zła jest tutaj lepsze? Ja nie tracę czasu na czekanie na lepsze jutro, bo nigdy bym nie nadrobił utraconych chwil z dzieckiem. U mnie ten mechanizm działa, a wierz mi, baba chciała mnie zniszczyć.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Jan III Wspaniały napisał:

Kurwa jakie to wszystko przykre jest.

(...)Dwie odpowiedzi:

a) nosić krzyż i czekać jak Adaś Miauczyński na psa w pociągu, kiedy coś pierdolnie + ciagle obawy, stres, stawanie na głowie żeby było dobrze.

b) pierdolnąć sobie w łeb.

Sam nie wiem co lepsze. 

 

Przykre jest to, że ojcostwo jest super, ale matki-Polki matki-k*rwy sprawiają, że w pewnym momencie człowiek może stać się ich zwykłym niewolnikiem. Możliwości na uzyskanie "wolności" są jednak jeszcze dwie:

c) konstruktywna - zarabiać w chooj i mieć wywalone

d) destruktywna - sam sobie dopowiedz jaka, jednak dzieci szkoda i dlatego nigdy nie jest realna.

 

System jest chory, a największymi skurwielami są sędziowie-mężczyźni, którzy przykładają rękę do tego bezprawia dziejącego się w orzeczeniach. Czekam na partię, która rozpieprzy w końcu ten patologiczny układ w sądach rodzinnych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.