Skocz do zawartości

Orbiter mojej żony


Rekomendowane odpowiedzi

Dziwią mnie niektóre wpisy, ludzie nie nauczyli się jeszcze, że związek to relacja dwójki wolnych ludzie, gdzie każda strona robi to co chce, nie przekraczając ustalonych granic.

Reasumując tylko słaby mężczyzna by teraz interweniował, ustaliliśmy zasadę, że jak zdradzi to Nara i tego się trzymamy. 

Zakazując jej czegoś czy zwracając uwagę, pokazujemy swoje słabości.

Drogi autorze, obserwujemu zjawisko i trzymamy rękę na pulsie i w odpowiednim momencie reagujemy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam jestem juz z jedna kobietą ponad 10 lat i żona nigdy tego rodzaju kolegów nie miała. A jeśli jakiegoś ma, to na pewno przy mnie z nim nie rozmawia, bo niby o czym? 

Jak tu już bracia napisali to może być shittest dużego kalibru. Choć weź pod uwagę wszystkie alternatywy.

Ja zresztą już od jakiegoś czasu mam z tylu głowy myśl, że żona kiedyś może odejść. Szansa jest mała, ale takie myślenie powoduje przestawienie myślenia i skupienie się bardziej na sobie, co z kolei procentuje w związku.

Z tego co czytałem, to chyba nie macie dzieci? W jakim wieku jesteście? 

Jak oceniasz jej i swoje SMV?

Od dziś nic nie robisz dla niej. Idziesz na siłownię i kupić parę nowych ciuchów - w innym stylu niż zwykle.

Zainstaluj podsłuch. Lepiej by o krok do przodu w tej grze zwanej małżeństwem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może być test tego na ile może sobie pozwolić w związku. Jeżeli tego nie utniesz to stopniowo będzie przesuwać granicę aż do regularnego dawania tamtemu i śmiania się z Ciebie.

W związku brakuje jej silnych emocji moim zdaniem i jej gadzi mózg szaleje. Może warto zrobić coś szalonego i zafundować jej raz na jakiś czas huśtawkę emocjonalną? Dobre jak i złe emocje.

Moim zdaniem to też brak szacunku.

@Obliteraror Ciekawe co powie jeżeli Ty znajdziesz sobie orbiterkę i przy niej będzie rozmawiać często przez telefon.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona starsza i żółkną zęby. On młodszy i przystojny. Zapewne ona chce sobie coś udowodnić, zapewne on też. Specjalnie nie używam tych wulgarnych powiedzeń. Znanych już od lat na forum, tym forum. 

 

 

I ten fragment że jeszcze nie, jeszcze tego nie zrobiła. Jakie to dziś męskie, a może biało rycerskie? Też kiedyś uważałem, że moja Ania to nie...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj znajomy opowiedział mi swoją historię, żona po 15latach szczęśliwego małżeństwa poszła w tango z jego kumplem.

Zabrała mu bańkę dwieście tysięcy i na policji złożyła zeznania, że przez 15lat ją terrotyzował psychicznie i fizycznie. Koleś odsiedzial za te zeznania rok czasu i dostał zakaz zbliżania do swojego mieszkania, gdzie Ona z dzieckiem mieszka. Dziecka chyba od roku nie widział bo Ona mu uniemożliwia.

  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bajlando To jest najgorze u kobiet, że mogą z dnia na dzień takie akcje odstawiać jak Twoja była i nie mieć zadnych wyrzutów sumienia i być w stanie sobie wszystko zracjonalizować. Czasami to im zazdroszczę tego rodzaju rozumowania. I jedyne co silny facet może zrobić, to odejsć i ją zablokować. Jedyna sprawdzona metoda na krok do przodu, a nie w tył. 

@zuckerfreiCoraz czesciej widzę takie zachowania u kobiet dobiegających do czterdziestki i starszych. Niejedna rozwali dobry związek, żeby tylko sobie udowodnić rzecz oczywistą, a mianowicie, że znajdzie się inny chetny na jej waginę, bo już na jej pokręcony charakter to już raczej nie :-).  Ogólnie po kilku latach, a już szczegolnie po około 35-tym roku życia. One jeszcze sobie muszą udowodnić, że mają to coś.

Z moich obserwacji wynika, że nie warto  iść w mezalians jeśli chodzi o SMV. Trzeba być na podobnym poziomie lub wyżej.  Kobiecy gadzi mózg gdzieś tam głęboko mimo jej procesu starzenia dalej myśli, że jest 9, kiedy tak naprawdę jest 6/7.

Na dzień dzisiejszy jestem niewiarygodnie zadowolony, że akurat żona nie ma współwłasności w firmach, a nieruchomości prywatne maksymalnie zadłużyłem, a pieniądze są zainwestowane w firmach i produkują zysk, do którego ona bezpośrednio nie ma dostępu. Robię tylko minimalną amortyzację - takie ubezpieczenie na pryszłość. 

Najtrudniejsze jest pozbycie się mitu tej jedynej, wymarzonej ze snu mojej Ani/Kasi/Basi etc. Wszystkie są praktycznie takie same, a poziom ich zagrywek zależy głownie od nas samych.  Trzeba się przestawić na inny tor. Tak ja George Constanza w Seinfeld - zaczął robić wszystko na odwrót, a jego życie się od razu polepszyło. Tak samo jest w związku .

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Byłybiałyrycerz said:

po 15latach szczęśliwego

Ale czy napewno? Czy całe 15 lat było spoko? Zawsze zwracam na to uwagę, że po np 8 latach szczęśliwego związku np... to co kurwa z dnia na dzień? Sygnały są zawsze...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś mnie odwiedziła stara przyjaciółka.... Zdziwiony byłem, że po 12 latach chce odnowić kontakt. 

Gadka szmatka i leci schemat.... W małżeństie tak sobie, mąż dużo pracuje, nie ma go w domu. A tak poza tym to kiedyś mezulek miał romans. Ale ona silna, dała radę, wybaczyla..... Hahaha myślałem, że parskne śmiechem słysząc te pierdololo. Widać pani chce sobie poskakac po bolcu. Still nie mówi nie... :)

 

  • Like 1
  • Dzięki 3
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krew nie woda... majtki nie ogień...a może to tylko gej????

Ja bym się bardziej tej znajomości przyjrzał....tak dla spokoju ducha, dyskretnie sprawdził telefon, może jakieś dziwne wyjazdy, praca w dziwnych godzinach ? ... Zostawisz to samemu sobie - sam będziesz sobie winien, lepiej mieć jak by co jakieś dowody na nielojalność partnerki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się koleżanka z dawnej pracy. Ona wtedy 30+ a jak 20+, sympatyczna mężatka z dwójką pociech. Fajnie się gadało jak z kumpelą, nie robiłem seksualnych podtekstów.

Jej mąż cały czas jeździł na tirach, w domu bywał raz w tygodniu, nie narzekała na niego, typowa rodzina. Pewnego razu dostałem od niej klapsa w tyłek, za kilka dni nawet zaproszenie do niej do domu, żebym ją "odwiedził".

Nie skorzystałem i żal mi jej męża, który haruje cały tydzień a pancię swędzi i wyczuwa, że to ostatni dzwonek, żeby się dowartościować...

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, dobryziomek napisał:

Serio nie kumam co tymi ludźmi kieruje że zawierają związki małżeńskie. 

Proszę wytłumaczcie mi to - j

A myślenie że będzie miał kobiete na własność, że będzie wieczna miłość, wsparcie, non sto sex. A tu zonk. Ale żeby to zrozumieć trzeba wyjść z matrixa.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror, siema.

 

Wypowiem się ze strony tego "orbitera", którym bardzo często byłem z racji posiadania nie najgorszej strony wizualnej.

 

Wsadziłem orbitera w cudzysłów, ponieważ nigdy nie byłem stricte orbiterem - to zawsze dziewczyny moich kumpli dążyły do kontaktu ze mną i badały teren, czy jestem zainteresowany i czy je puknę po cichaczu, żeby X się nie dowiedział, lub czy zgodzę się być nowym misiem, jak już mojego kumpla kopną w dupę.

 

Moi kumple oczywiście niczego nieświadomi, a ja czułem jedynie obrzydzenie do tamtych szmat, więc paliłem mosty i chuj z nimi - niech się kotłują w swoim bagnie. 

 

Człowiek młody i głupi.

 

Dzisiaj bym wyłożył im kawę na ławę, że są w związku ze szlaufami.

 

Sprawdź, kto inicjuje kontakt: ona czy on.

 

Czego byś nie zawdzięczał żonie, to tylko baba, usocjalizowane zwierzę, nie doszukuj się u nich jakichś wyższych wartości typu lojalność, zaufanie, przyjaźń.

 

Żadna z nich nie jest Vitem Corleonem i powyższe rzeczy dla nich nie istnieją - mogą je jedynie na aktualną chwilę (dłuższą/krótszą) udawać w celu osiągnięcia korzyści.

 

Z tą przygodą, że jak ona, to Ty też - słabe. Ona albo już skacze po tym typie, albo niedługo będzie, więc jej tylko na rękę pójdziesz takim układem.

 

Jest szansa, że ona już Cię emocjonalnie zdradziła.

 

Powtarzam do osrania: w każdej kobiecie kurwy dwie trzecie.

 

Jesteś człowiekiem sukcesu, wybiłeś się mozolną pracą z samych nizin; Twoja żona (jakkolwiek by się nie zasłużyła) nie jest ojcem Twojego sukcesu.

 

Porażka jest sierotą, trzymaj karty przy orderach i inwigiluj ją, a przy niezbitych dowodach kop w dupę i zrównanie finansowo-społeczne z ziemią. 

 

Bez sentymentów, ona ich mieć nie będzie.

Edytowane przez Ważniak
  • Like 14
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij ukrywać majątek, i zacznij sie zabezpieczać. 

Takie pisanie nie wróży nic dobrego. 

 

W ogóle to Ty kochasz, kobiety nie kochają tak jak my - pamiętaj o tym.

Więcej nie napiszę bo jestem w pracy.

 

 

@Ważniak

Świetnie podsumował

 

@Byłybiałyrycerzto co opisałeś jest niewiarygodnie straszne... Serdecznie współczuję koledze.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka prostych spraw, widzianych moim okiem, na gorąco.

 

1. Kobieta jest złem. Nawet jeśli nie jest, to będzie.

Dlaczego? Bo jest płcią piękną = kusi... nas, samców.

Ona wie o tym i realizując plan uwodzenia, dodaje sobie pewności siebie / podnieca ją to. Bardzo.

2. Kobieta źle wychowana = jest bardzo wyrachowana plus to co wyżej.

Metaforycznie: samochód zjedzony przez rdzę. Jak to mówią rudego z imprezy nie wygonisz.

Nie wiem czy takie kobiety/samochody można jeszcze ratować - pewnie można ale bezskutecznie. Rdza i tak wyjdzie, jak nie w tym to w innym miejscu. A szpachli chyba nikt nie lubi. Bo tez pęka.

Samochód możesz garażować i faktycznie dłużej posłuży, ale baby pod kluczem nie utrzymasz - bo przecież ona musi być podziwiana.

Do kurwy nędzy... do muzeum won!

3. Nie rozpalaj żądz w diable. On i tak wodzi wszystkich na pokuszenie.

Pomysł na realizację takich fantazji z pewnością nie przyniesie nic dobrego. My mężczyźni patrzymy na takie eksperymenty inaczej. Kobiety sa jak dzieci - jak im pozwolisz to wejdą do wody. Ale jak będziesz wołał że wystarczy, to zawsze będzie grymas.

No dobra, zazwyczaj...

 

Co do twoich obserwacji... Nie oszukuj i siebie i nas. Wiem że to boli, ale coś się dzieje i musisz zmienić próg zaufania i przeanalizować sytuacje i relacje. Chyba że czujesz rogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror.

 

     Rozwiązłość w małżeństwie nie jest dobra, prędzej czy później kończy się to katastrofą.

Mam kumpla którego małżeństwo właśnie się sypie, mają staż małżeński 29 lat. Pozwalali sobie

w małżeństwie na dużo, rozrywkowa para. Jak szli na tańce czy jechali na wycieczkę to niby razem,

ale na prawdę osobno, każde w swoją stronę, on nie wnikał co ona robi, ważne żeby drink był pełny,

ona latała za innymi chłopami. Niby nic się nie zdarzało w sensie zdrady, ale coś musiało być na rzeczy.

 

    On sobie znalazł 12 lat młodszą mężatkę i od trzech lat kręci na boku, zaangażował się emocjonalnie,

w końcu sprawa się wydała, on obwinia ją że ona też latała za chłopami, ona obwinia jego o zdradę.

On, głupi palant przyznał się do zdrady, (doradzałem mu żeby wszystkiego się wyparł), ona teraz trawi

co z tym zrobić, w sierpniu ślub ich syna, do sierpnia muszą grać szczęśliwe małżeństwo. Później jak znam

życie wszystko się posypie, 30 lat małżeństwa, wspólny dorobek, i pryśnie mit jaka to wspaniała para.

 

   Do czego zmierzam, obopólne zezwolenie w małżeństwie na rozwiązłość zawsze kończy się katastrofą.

Jeżeli chcesz żyć ze swoją babą, to krótko z nią, albo w te, albo we wte, baba ma czuć bat nad głową!

 

   A sam też nie kombinuj, prostytutka kosztuje grosze jak masz potrzeby, i to jest najlepsze rozwiązanie,

bo każda baba jest taka sama, to tylko mięso do ruchania.

 

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.