Skocz do zawartości

Koleżanka singielka mąci w pracy :)


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym opisać taki przypadek wprost z mojej pracy. W firmie pracuje 20-parę osób, raczej wszyscy z przedziału wiekowego 30-40.

Ona to singielka, 32 lata. Wykształcona, dość wysoka funkcja w naszej firmie, bardzo atrakcyjna. Kiedyś nawet ją lubiłem, ale od pewnego czasu zacząłem obserwacje i widzę że nikt tak nie mąci i nie psuje atmosfery jak ona. 

 

Niedawno się rozstała z facetem. Mieszkała u niego od paru lat, z tego co wiem to on więcej zarabiał i generalnie on jej "dał" mieszkanie, samochód itd. Po tym rozstaniu, w naszej firmie ona na każdej przerwie (codziennie przez wiele tygodni) opowiadała jakim on się okazał dupkiem i jak ją skrzywdził, jak jej zmarnował najlepsze lata i to co tam zwykle kobiety opowiadają. Oczywiście nie do mnie to mówiła, ale ogólnie do innych koleżanek w firmie, więc nie dało się tego nie słyszeć. No cóż- wszyscy myśleli że to faktycznie prawda że to rozstanie to jego wina, pewnie jakiś dupek faktycznie. Ale... jak później się okazało... przyczyny rozstania były takie: "bo on mi nie chciał zrobić dziecka"... "ja mu powiedziałam że albo dziecko albo się rozstajemy"... "ja go zostawiłam jak on chce się zastanawiać czy to dobry moment na dziecko, ja nie chcę czekać".. 

 

No i od kiedy ona jest sama, to stała się nie do zniesienia... ale z moich obserwacji (i skojarzenia wielu sytuacji) wynika że zawsze taka była:

 

Wszelkie jej rozmowy z koleżankami z pracy, zawsze ale to zawsze kończą się zejściem wszystkich tematów na temat "zrobienia sobie dziecka".

Jak rozmawia z mężatkami, to zwykle rozmowę prowadzi do stwierdzenia "a wy to powinniście sobie zrobić kolejne dziecko" czy coś w tym stylu, ewentualnie "tobie to ma kto zrobić dziecko, czemu nie chcesz kolejnego?". Nie wnikam jak koleżanki na to reagują, ale ja nie mogę tego słuchać (niestety muszę z nimi pracować).

Wszelkie rozmowy z koleżankami które są singielkami ona sprowadza do stwierdzeń "no widzisz my jesteśmy singielki, bo nie ma już porządnych facetów, nie ma kto nam zrobić dzieci" i obgadywanie facetów i oczywiście same najgorsze rzeczy o facetach.

 

Wszelkie rozmowy z kolegami z pracy ona sprowadza do stwierdzeń "ty się na niczym nie znasz" , przykładowo: jak jakiś facet u nas w firmie ma z czymś problem np. komputer nie działa tak jak powinien to ona od razu na całe biuro komentuje "co to za facet co wszystko psuje" , "co to za facet co nie umie naprawić" , to samo cokolwiek innego, jak któryś facet z czymś się pomyli (w sprawach firmowych) "no tak na facetach nigdy nie można polegać" itd itd... 

 

Przykładowo mamy w firmie takiego powiedzmy "serwisanta" , który ogarnia sprzęt jeśli coś się psuje, ona od początku żyje w wielkim konflikcie z nim, zawsze go obgaduje jak go nie ma (przyjeżdża tylko do awarii), mówi nam wprost "on się na niczym nie zna, znowu trzeba po niego dzwonić i będzie się męczył z naprawą" itd itd wręcz śmieje się z niego przy nas - ja na początku myślałem że to prawda, że gość faktycznie źle wykonuje swoją robotę skoro ona tak publicznie o tym mówi, a teraz widzę że gość nie jest niczemu winny, a po prostu ona tak obgaduje każdego.

 

No właśnie każdego. Przez ostatni rok (pracuję tam wiele lat, ale powiedzmy że wydarzenia z ostatniego roku dały mi do myślenia) kilka razy słyszałem od innych pracowników naszej firmy, że ktoś mnie obgadywał w tej czy innej sprawie, powiedzmy raz na parę miesięcy coś takiego słyszałem. Ja należę do osób które raczej nie są konfliktowe, więc jeśli to nic poważnego, to obracałem to w żart. Zawsze mówiłem że mam to gdzieś, ja swoją robotę dobrze wykonuje, a jak ktoś obgaduje to nie wnikam. Ale - jak przy ostatniej takiej okazji połączyłem fakty - to wyszło że to właśnie ona mnie obgadywała za każdym razem, bo chodziło o rzeczy które tylko ona mogła wiedzieć. 

 

Kolejna sprawa. Mam w tej firmie bardzo dobrą koleżankę, kiedyś mieliśmy się "ku sobie", ale jednak żadnego romansu nie było (w pracy jednak lepiej nie), a do dziś po prostu darzymy się sympatią o czym wszyscy pracownicy wiedzą. No i tutaj ona (ta singielka o której piszę ten post) też mąci. Zauważyłem, że zawsze przy tej mojej dobrej koleżance bardzo mnie krytykuje, tak jakby chciała mnie przedstawiać w złym świetle. Niby takie dogryzanie, docinki, kiedyś uznawałem to za żarty, ale teraz wiem że to celowe złośliwości, żeby mnie postawić w złym świetle w oczach mojej dobrej koleżanki z którą mogło mnie coś łączyć. I zawsze przy niej są do mnie teksty typu: "remont w domu robisz? przecież pewnie masz dwie lewe ręce" albo "auto naprawiałeś? a ty w ogóle umiesz?" itd itd. Oczywiście kilka razy jej ostro odpowiedziałem, to co ona na to? Foch i nie odzywanie się do mnie w pracy przez wiele dni. Akurat to mi było na rękę (to że nie gadamy), no ale czy to zostało między nami? Oczywiście że nie, bo potem latała po koleżankach w pracy i każdej się żaliła że ja ją obraziłem:)

 

Także mam kabaret w pracy z tą "singielką" i powiem Wam że od niedawna celowo obserwuję to jej zachowanie, ale jak sobie tak przypomnę to od wielu lat ona taka była. Jak mi się przypomni jeszcze parę przykładów jej zachowania to napiszę.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adrianos napisał:

I zawsze przy niej są do mnie teksty typu: "remont w domu robisz? przecież pewnie masz dwie lewe ręce" albo "auto naprawiałeś? a ty w ogóle umiesz?"

Jakby coś do Ciebie pyskowała w tym stylu, to powiedz jej: Co to za kobieta, co nawet dziecka nie ma? Ty wogóle umiesz je zrobić?

 

Przynajmniej ja bym tak odpowiedział :P

Edytowane przez Mosze Black
  • Like 2
  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąci ona, mąć i TY!

 

Jeśli to Twoja szefowa i chcesz tam pracować, to... zacznij wojnę podjazdową. Możesz np napisać flamastrem w męskiej toalecie jakiś fajny komentarz który pocztą pantoflową obleci całe biuro. Może rolka papieru toaletowego z jej imieniem i nazwiskiem zmyślnie podrzucona w każdym kibelku? Opcji jest wiele. Tak się gra, jak przeciwnik pozwala... Musisz jednak uważać :)

 

Prawdopodobnie ona wkurza nie tylko Ciebie i nie tylko Ty zauważyłeś z kim masz do czynienia. Poddańczy stan współpracowników będzie trwał do momentu w którym ktoś nie stawi jej oporu. Druga metoda to trącić kamyczek, który rozpocznie lawinę złośliwości w jej kierunku. Gdy cały zespół będzie przeciw niej, sama ucieknie z płaczem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem takie damskie egzemplarze w korporacji w której wiele lat przepracowałem, ale moja bronią było nie zwracanie uwagi na ich paplaninę i głupie podchody; jak przychodziło co do czego to przepraszałem je że niezbyt uważnie słuchałem bo np. akurat zatopiony byłem w rozmyślaniach nad fenomenem gwiazd neutronowych (pulsarów), albo hipotezami powstania Księżyca.

Teraz to mam fajną robotę; siedzimy sobie w trzech facetów w przytulnym biurze - nareszcie można swobodnie poprzeklinać i poopowiadać sprośne żarty. :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Adrianos said:

ja na początku myślałem że to prawda, że gość faktycznie źle wykonuje swoją robotę skoro ona tak publicznie o tym mówi,

Najważniejsze zdanie w tym topiku.

 

 

To normalne że w grupie osób obrabiamy dupę temu, kogo z nami nie ma. 

 

 

Zawsze w grupie znajdzie się taka osoba, nie wiem o co cała awantura?

 

 

Z tym dosadnym odcięciem się z dwóch pierwszych tropików bym odpuścił (jeszcze pracę stracisz z wilczym biletem) - przy świadkach, te sentencje wypowiedziałbym bez świadków, a gdyby coś dalej świrowała z tymi tekstami, przy wszystkich z pracy zażądałbym dowodów i zrobił z niej głupka przed cała firmą, (dla kobiet to ważne, one sobie wyobrażają godzinami jak interpretuje je dana grupa) po tym chłodnik i wyjebane... kontrolowanie się, bo będzie nagrywać.  I masz ją załatwioną, z tym, że minimalne skille aktorskie wymagane.... Jeżeli Ci się oczywiście chce... Osobiście, odrazu ucinałbym z nią jakąkolwiek gadkę - dość chamsko i tyle. 

 

 

Reszta "firmy" widzi to co Ty!!!!!! Zapewne gadają o tym... Dotarły do Ciebie jakieś informacje, że ktoś, coś... Nikt nie chciał podać imienia na głos i tyle.... To tylko znak, że jak mówimy o tej osobie to wiadomo o kogo chodzi...

 

 

Czego spodziewać się od desperatki?

Stabilności?

Logicznych wyborów, odpowiedniego feelingu w spawach relacji pracowniczych?

Odpowiedniego balansu i wyboru najlepszych opcji dla firmy? (W czasie pracy oczywiście.)

???? WTF ??? 

 

Szuka bociana i tyle.... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można mieć pretensji, że ma instynkt rozrodczy. Każdy z naszych rodziców, dziadków, pradziadków itd. miał. Inaczej by nas nie było.

 

Można natomiast mieć pretensje o sposób wyrażania tego oraz insynuacje i fałszywe plotki jakie rozsiewa.

Zacząłbym od tego, że powiedziałbym o tym swojemu, prawdziwemu, przełożonemu tak żeby nie było tylko o tobie. Np. zacytuj co opowiada o tym serwisancie, o twoim współpracowniku i o tobie i powiedz, że uważasz że to są plotki fałszywe, bezpodstawne, złośliwe i podważają całkowicie jej wiarygodność.

Dopiero potem możesz z nią zacząć walczyć, bo może być tak (i pewnie będzie), że jak się tylko postawisz (jakby ci się będzie chciało) to ona zaraz poleci do jakiegoś szefa i zacznie niestworzone rzeczy na ciebie zmyślać i przełożony "na początku pomyśli, że to prawda, że faktycznie źle wykonujesz swoją robotę". Z takimi trzeba się zabezpieczyć bo jak złośliwe to i mściwe.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie za odpowiedzi. Nie jest to moja szefowa, ale nieoficjalnie ma duży wpływ na wszelkie decyzje szefostwa i ogólnie szefostwo najbardziej się liczy właśnie z jej zdaniem. Wynika to pewnie z jej zaangażowania w firmę i tutaj faktycznie trzeba przyznać że zawodowo jest naprawdę profesjonalistką i wyniki w pracy ma najlepsze z całego zespołu. 

 

Ale to jej wywyższanie się zwłaszcza (głównie, a może nawet wyłącznie) przy facetach jest masakryczne. Chociaż może też śmieszne i przewidywalne. Przypomniał mi się kolejny przykład. Parę dni temu przyszła do nas (rozmawialiśmy w 4 osoby, ja i 3 koleżanki) z jakimś problemem, nie mogła sobie poradzić z czymś w pracy. Nie wiem czy przyszła po rozwiązanie czy po prostu ponarzekać, ale odruchowo zacząłem jej tłumaczyć najprostsze i najłatwiejsze rozwiązanie, zwyczajnie tak jak każdemu bym chciał pomóc. Jej reakcja - "a co Ty tam wiesz, sam połowy rzeczy nie umiesz zrobić, a innym podpowiadasz" itd - i to przy innych koleżankach do mnie takie teksty jakby chciała obniżyć moją wartość. No cóż, wiadomo że następnym razem jej nie pomogę, ale kurcze jakoś tak odruchowo zawsze w pracy człowiek chce coś doradzić, chyba normalna sprawa. Oczywiście takie teksty nie są tylko do mnie, a też do innych facetów. Do kobiet raczej tak nie mówi, z kobietami się trzyma razem, ale tak jak wyżej pisałem każdą rozmowę z kobietami sprowadza do poziomu rozmawiania o tym że "nie ma kto jej zrobić dziecka" i że "faceci to są tacy beznadziejni".

 

Ogólnie mnie to śmieszy i nie chcę z tego powodu robić afer, śmiesznie się obserwuje takie zachowania kobiet. Parę lat temu (bo sporo już pracujemy razem) nie zwracałem uwagi na jej teksty, a zacząłem od paru miesięcy od kiedy właśnie się rozstała z tym swoim facetem. Codziennie go obgadywała, oczywiście najgorsze rzeczy, wszystkie koleżanki w pracy jak to koleżanki oczywiście słuchały z zaciekawieniem, ja przypadkiem też wiele rzeczy słyszałem (nie dało się nie słyszeć) i mnie to zaczęło zastanawiać czy naprawdę ten facet był taki zły:
"nie chciał mi zrobić dziecka"

"dałam mu ultimatum, albo dziecko albo rozstanie"
"na niczym się nie znał, o wszystkim musiałam decydować ja" (taaaa... po prostu nie da się inaczej, bo ona zawsze musi stawiać na swoim)

"nie wspierał mnie, w niczym mi nie pomagał" (taaa... jak wyżej...)

itd itd

Teraz widzę, że chłop podjął najlepszą decyzję że uciekł od niej. A właściwie ją wygonił z domu, bo ona mieszkała w jego mieszkaniu, pewnie w dodatku on to rozegrał tak, że nie musiał jej wyrzucać bo to ona myślała że go zostawia i się wyprowadziła po złości ? , więc on nawet nie musiał się męczyć przy tym rozstaniu. Ogólnie szacun dla tego faceta ?? 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adrianos napisał:

Nie jest to moja szefowa, ale nieoficjalnie ma duży wpływ na wszelkie decyzje szefostwa i ogólnie szefostwo najbardziej się liczy właśnie z jej zdaniem.

W takim razie szefostwo ma problem, ze sobą i managementem. Jakby ktoś w moim zespole, kto mi zawsze dowozi wynik i jest the best robił w zespole smród i siał ferment, to byłoby dawno po zawodach. Wynik nie zawsze jest kluczowy, jak mi negatywnie rezonuje na resztę teamu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Takie trochę odnoszę wrażenie że Pani robi dym, ludzie to łykają i tracą na to energię poświęcają jej uwagę i to ją umacnia na jej stanowisku.

Plotkarstwo, manipulacja chamstwo i dezorientacja, taka sytuacja a na koniec wyjdzie że jest niewinna i szybciutko się wybroni w razie draki. Wampir energetyczny. Nie łap się na to, nie graj w jej gry, spojrzyj z lotu ptaka jak kolega wcześniej napisał.

 

Dzięki że podzieliłeś się historią.

Edytowane przez Ogridnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.