Skocz do zawartości

Brak seksu w małżeństwie, a jak jest to kiepski


Songohan

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Ja czytając posty autora i analizując jego wypowiedzi doszedłem do wniosku, że to raczej ten typ z mojego scenariusza - czyli normalny koleś, któremu inni wmawiają że to wszystko jego wina.

Myślę, że na bazie kilku wpisów na forum ciężko zrobić psychoanalizę drugiego człowieka i zapewne nie uda nam się tego zrobić. Moje życiowe doświadczenie natomiast pokazuje mi, że prawie każdy zmaga się z jakimiś negatywnymi schematami, które podłoże mają w jego rodzinie. Te schematy w mniejszym lub większym stopniu wpływają na nasze relacje w związkach, które tworzymy, bo nasze schematy, nakładają się na te, które nosi druga osoba. A czasem jest tak, że tworzy się z nich mieszanka wyvbuchowa.  

 

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Taki jak opisujesz typ moim zdaniem nie pisałby tyle razy, że to z nim coś nie tak. Raczej szedłby w racjonalizację swoich zachowań bo to dobra racjonalizacja pomaga właśnie nie czuć się winnym takim osobom. 

Ja absolutnie nie twierdzę, że kolega @Songohan jest takim typem. Fakt, że podkreśla, że wie, że jest trudny we współżyciu (typ choleryka) pokazuje, że ma w sobie samokrytycyzm, a to podstawa. Pozostaje mi życzyć mu dobrego terapeuty, który pozwoli mu wyjść na prostą. Bo, żeby tworzyć szczęśliwy związek trzeba zacząć od dojścia do ładu z samym sobą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

News z ostatniej sesji u terapeutki. Ludzie mówili mi , że boje się żony (jej reakcji , dlatego czasem odpuszczam temat), a ja słyszę od żony że jestem tyranem , że wszystko ma być po mojemu, bo inaczej jest źle. Opinia terapeutki : czasem tak może być, gdy ja obawiając się reakcji podchodzę do rozmowy z większym ładunkiem emocjonalnym (fakt stres czuje) i zaczynam atakować od razu, obawiając się ataku żony. 

Co wy na to ? 

Z jednej strony mnie to wkurwiło, a z drugiej strony może coś w tym jest , gdy za bardzo się stresuje. 

Właściwie każde rozmowa z żoną obarczona jest stresem , bo my nadajemy na różnych falach. Mówię o jakiś ważnych/trudnych tematach  , bo pierdolenie o dupie Maryny przychodzi łatwiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Songohan napisał:

Właściwie każde rozmowa z żoną obarczona jest stresem , bo my nadajemy na różnych falach.

Czy nadawanie na różnych falach od razu oznacza stres? 
Moim zdaniem Twój lęk przed reakcją żony jest powiązany z tym poczuciem winy, o którym pisał @tytuschrypus.

Polecam jakiegoś terapeutę, który potrafi spojrzeć szerzej na Twój system rodzinny i będzie dociekał skąd to poczucie winy i jak je uwolnić.
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, misUszatek napisał:

No tak, rzeczywiście masz jeszcze pole aby się bardziej spantoflić. Terapeutka :) pewnie ma rację.

 

Zapisz się do WOT, może tam zrobią z ciebie mężczyznę.

Jak nie masz nic do dodania to zwyczajnie zamilcz. Co twój post wnosi do mojego problemu ? 

Wg mnie dajesz tylko ujście swojemu wybrakowanemu ego . 

8 godzin temu, t0rek napisał:

Czy nadawanie na różnych falach od razu oznacza stres? 
Moim zdaniem Twój lęk przed reakcją żony jest powiązany z tym poczuciem winy, o którym pisał @tytuschrypus.

Polecam jakiegoś terapeutę, który potrafi spojrzeć szerzej na Twój system rodzinny i będzie dociekał skąd to poczucie winy i jak je uwolnić.
 

Dzięki. Dlatego właśnie tutaj piszę. Bo ostatnio zastanawiam się na ile terapeutka jest obiektywna. Tzn jaki wpływ na jej ocenę ma to że jest kobietą i naturalnie może bronić kobietę. W wielu aspektach jednak dobrze trafia, poczucie winy, samokatowanie się , destrukcyjna samoocena, wewnętrzny kat itp. wskazuje mi te elementy. Więc też ma dobre diagnozy. 

Edytowane przez Songohan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Songohan napisał:

Właściwie każde rozmowa z żoną obarczona jest stresem , bo my nadajemy na różnych falach. 

Hehe, sory za śmiech, ale trochę mnie to rozbawiło. No czytając taki fragment to chyba ciężko będzie to naprawić jak każda rozmowa z nią to stres, jak na wywiadówce, hehe.

Ale trochę Cię rozumiem, przy dłuższym związku z babą, związku, relacji - bez znaczenia, też praktycznie zawsze mam stres i napięcie hehe. 

Baby to baby, one egzystują w zupełnie innych światach. Pasywność, relatywizowanie, powierzchowność i przyziemność to cechy prawie każdej z nich. Taka natura.

10 godzin temu, t0rek napisał:

Czy nadawanie na różnych falach od razu oznacza stres? 
Moim zdaniem Twój lęk przed reakcją żony jest powiązany z tym poczuciem winy, o którym pisał @tytuschrypus.

Polecam jakiegoś terapeutę, który potrafi spojrzeć szerzej na Twój system rodzinny i będzie dociekał skąd to poczucie winy i jak je uwolnić.
 

Przesada. Szukanie stresu w jakimś dzieciństwie, poczuciu własnej wartości, bla, bla. A czemu nie spojrzeć na sprawę normalnie - jak mu baba odszczekuje albo odpowiada z agresją na każde słowo, to jak się ma nie stresować? Ty byś się nie stresował? To jest głupie podejście w tym co napisałeś moim zdaniem. Ja np. w pracy dobrze dogaduje się z 80%, ale są dwie takie osoby, z czego jedna szczególnie, z którą rozmowa to ciągłe napięcie - i nie jest to ani szef ani nikt z zarządzających. Po prostu kilka razy już mielimy niezgodę i poza tym czuję, że mocno odbiegamy charakterem i światopoglądem - konflikt wisi w powietrzu naturalnie, a nie z powodu dzieciństwa, bla, bla bla.

Autorze, najpierw zastanów się, czy są logiczne powody tego stresu. Jak kobieta Ci np. odszczekuje co drugie słowo albo jest agresywna to nie szukaj dziwnych powodów w jakimś dzieciństwie, tylko po prostu masz je przed oczami. Jak masz się nie stresować jak Ci tak odpowiada?

 

A co do niskiego poczucia własnej wartości zadaj sobie pytanie czy to na pewno prawda. Co o sobie myślisz, tak szczerze? Nie oceniaj się przez pryzmat innych ocen, ale co Ty o sobie myślisz? Bo może wcale nie masz niskiego poczucia własnej wartości, a po prostu lubisz kontrolować i boisz się, że ktoś się wymsknie spod Twojej kontroli. Nie ma w tym nic złego, taką masz naturę + wychowanie i tyle. Są ludzie mający wyjebane i są kontrolujący - potrzebne są różne typy ludzi w społeczeństwie. Sprzedawca musi być wygadany i elastyczny, ale nie kontrolując, natomiast już szef powinien być kontrolujący. Proste i oczywiste.

Edytowane przez tarasin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Songohan napisał:

News z ostatniej sesji u terapeutki.

Poczytaj forum, zobaczysz dlaczego nie chodzi się do terapeutów - kobiet. To powinien być mężczyzna.

1 godzinę temu, Songohan napisał:

Bo ostatnio zastanawiam się na ile terapeutka jest obiektywna. Tzn jaki wpływ na jej ocenę ma to że jest kobietą i naturalnie może bronić kobietę.

Sam zauważyłeś że nie jest. Ja bym zmienił, zanim winę wmówi tylko Tobie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Brak seksu w małżeństwie, a jak jest to kiepski
52 minuty temu, tarasin napisał:

Przesada. Szukanie stresu w jakimś dzieciństwie, poczuciu własnej wartości, bla, bla. A czemu nie spojrzeć na sprawę normalnie - jak mu baba odszczekuje albo odpowiada z agresją na każde słowo, to jak się ma nie stresować? Ty byś się nie stresował?[...]

Jakie masz doświadczenia, które popierają Twoje wnioski? Dlaczego uważasz, że Twoje spojrzenie jest "normalne"? Bo "na chłopski rozum"? 
OK, to w ogóle możemy tak uprościć - czemu dorosły chłop ma się stresować rozmawiając z żoną w domu? Jest większy, silniejszy, może ją łatwo unieszkodliwić fizycznie. No to czemu się ta chłopina stresuje, skoro ma przewagę? Pojebany jakiś? Ułomny? ;) - Celowo przerysowałem, pomijając oczywiste konsekwencje.

Czy ja bym się stresował? Odpowiem przewrotnie - pewnie nie stresowałbym się rozmawiając z CZYJĄŚ żoną, bo to czyjaś żona - nie mój film :) 
I właśnie o ten "film" chodzi, wedle którego @Songohan staje po stronie zestrowanego odbiorcy szczekania, zamiast dostrzec swoją sprawczość. 

 

 

52 minuty temu, tarasin napisał:

[...] To jest głupie podejście w tym co napisałeś moim zdaniem.

Oczywiście masz prawo tak uważać, ale chciałbym jakąś logiczną argumentację za tym przeczytać, bo jak na razie to sam chłopski rozum przeplatany ignoracją.

 

52 minuty temu, tarasin napisał:

Ja np. w pracy dobrze dogaduje się z 80%, ale są dwie takie osoby, z czego jedna szczególnie, z którą rozmowa to ciągłe napięcie - i nie jest to ani szef ani nikt z zarządzających. Po prostu kilka razy już mielimy niezgodę i poza tym czuję, że mocno odbiegamy charakterem i światopoglądem - konflikt wisi w powietrzu naturalnie, a nie z powodu dzieciństwa, bla, bla bla.

Skąd wiesz na jakim podłożu jest konflikt? Na razie to sobie zracjonalizowałeś, że on jest z powodu różnic charakterów i po prostu wewnętrznie akceptujesz taką wersję - "konflikt wisi w powietrzu naturalnie". Nie u każdego Twoje "naturalnie" zadziała.

 

52 minuty temu, tarasin napisał:

Autorze, najpierw zastanów się, czy są logiczne powody tego stresu. Jak kobieta Ci np. odszczekuje co drugie słowo albo jest agresywna to nie szukaj dziwnych powodów w jakimś dzieciństwie, tylko po prostu masz je przed oczami. Jak masz się nie stresować jak Ci tak odpowiada?

A czemu on to akceptuje? Czemu sobie taką wybrał? Czemu w ogóle się tam znalazł? Co ma zrobić w tej sytuacji?
Co ma zrobić jak np. zakończy ten związek, a następną kobietę przyciągnie podobnego typu, co obecna? :) 



 

Edytowane przez t0rek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, t0rek napisał:

Jakie masz doświadczenia, które popierają Twoje wnioski? Dlaczego uważasz, że Twoje spojrzenie jest "normalne"? Bo "na chłopski rozum"? 
OK, to w ogóle możemy tak uprościć - czemu dorosły chłop ma się stresować rozmawiając z żoną w domu? Jest większy, silniejszy, może ją łatwo unieszkodliwić fizycznie. No to czemu się ta chłopina stresuje, skoro ma przewagę? Pojebany jakiś? Ułomny?

Temu, bo bycie atakowanym zawsze jest stresujące, nawet jak robi to ktoś, kto teoretycznie nie ma z Tobą szans. Sama świadomość, że możesz być zaatakowany jest stresująca.

7 godzin temu, t0rek napisał:

Skąd wiesz na jakim podłożu jest konflikt?

To, że człowieka kształtuje też wychowanie jest oczywiste, ale spore znaczenie mają geny, naturalne cechy charakteru. Bracia wychowywani w tej samej rodzinie mogą jeden wyrosnąć na księdza, drugi na złodzieja. Nawet psy już od małego wykazują inne cechy. Człowiek/zwierzę to nie czysta kartka papieru. Na wejściu mamy jakiś zbiór naturalnych predyspozycji i cech.

Nawet jeśli kiedyś coś w dzieciństwie spowodowało uraz do tego, co prezentuje ta osoba, to gdybym tego urazu nie miał - z pewnością wtedy miałbym naturalne napięcie nie z nim, ale z kimś innym, bo nie da się być idealnym. Jak w jednej stronie dostaniesz, to zabraknie z drugiej strony. Niektóre psychiki/doświadczenia są kompatybilne do siebie, a niektóre zupełnie nie i są napięcia.

 

Dlatego najpierw warto zwrócić uwagę na sprawę bardziej co do tego, co się naprawdę dzieje i szukać przyczyn w tym co się dzieje tu i teraz, a nie sięgać daleko korzeniami do dzieciństwa. Jak pisałem, jakby nawet feralny aspekt dzieciństwa został naprawiony, to miałbyś konflikt z kimś innym. Tak jak już dzieci miewają napięcia z niektórymi innymi dziećmi a z innymi nie. Żyjemy na planecie Ziemia, a nie Lalaland, tutaj organizmy żywe z natury rzeczy się ścierają i rywalizują!

7 godzin temu, t0rek napisał:

A czemu on to akceptuje? Czemu sobie taką wybrał? Czemu w ogóle się tam znalazł? Co ma zrobić w tej sytuacji?
Co ma zrobić jak np. zakończy ten związek, a następną kobietę przyciągnie podobnego typu, co obecna? :) 

Z przyzwyczajenia i strachu przed nieznanym. Żyje od x lat w danym układzie, a Ty się dziwisz czemu łatwo nie zmieni układu. To tak jakbyś się pytał, czemu nikt nie zmienił 70% lokali danego budynku. Eeee, no domyśl się.

Edytowane przez tarasin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, tarasin napisał:

Temu, bo bycie atakowanym zawsze jest stresujące, nawet jak robi to ktoś, kto teoretycznie nie ma z Tobą szans. Sama świadomość, że możesz być zaatakowany jest stresująca.

 

 

Dodaj do tego że jesteś atakowany ze strony osoby którą uważasz za osobę "bezpieczną", o którą dbasz / dbałeś, uważasz że jest Ci bliska - odsłoniłeś się przed nią, poświęcasz się dla niej - wszystkie te rzeczy.

 

Do tego naturalną reakcją na agresję jest jedna z dwóch reakcji - ucieczka / atak.

 

Do ucieczki teoretycznie nie ma powodu bo agresor jest mniejszy. (Dodaj do tego stygmaty społeczne o byciu prawdziwym mężczyzną itp itd)

Atak jest blokowany przez powyższy materiał emocjonalny. (Oczywiście do tego atak jest jeszcze blokowany przez prawo / stygmaty społeczne / itp itd.)

 

Więc jesteś w kropce, żeby nie powiedzieć w głębokiej dupie. Dlatego wielu mężczyzn w takich sytuacjach po prostu trudno się odnaleźć - nie mogą zachować się naturalnie jak podpowiada im instynkt co powoduje stres i napięcie.

 

Dlatego patrząc na powyższe w wielu miejscach standardowa porada Braci na tym forum, tzn. spierdalaj od niej i nawet się za siebei nie oglądaj, jest poradą która jednak rozwiązuje sytuację powyższego dylematu - wskazuje jedną z dwóch naturalnych ścieżek, czytaj: ucieczka. Stres zazwyczaj odchodzi bardzo szybko.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vishkah

W takich sytuacjach jak autor najważniejsze jest spojrzeć nie na dzieciństwo, ale najpierw na zwykłą zasadę wymiany. Wymiana powinna być mniej więcej 50-50 aby związek był właściwy. Jeśli autor był nieprzyjemny w swojej kontroli ALE nie obraził żony ani nie przekroczył granicy szacunku, a mimo to ona w swoich odzywkach to zrobiła... to sprawa jest rozwiązana. To ona zawiniła.

Dałeś z siebie -30, a ona -100, tak matematycznie ujmując. A powinna Ci oddać -30. Naprawdę to jest tak proste w większości relacji, wystarczy na chłodno analizować kto ile Tobie daje, jak się odwdzięcza, a nie szukać powodów w dzieciństwie. W dzieciństwie prawie każdy miał jakieś problemy. Jeden nie miał ojca, drugi był w kłócącej się rodzinie, u trzeciego był chłód. Mało kto ma idealne dzieciństwo, dlatego jego wartość jako szukania przyczyny problemu jest bezcelowa. Bo nawet jak przyczynę znajdziesz, to czego się spodziewałeś? Że będzie krystalicznie? Jak pisałem, prawie każdy miał jakieś problemy w dzieciństwie. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2020 o 07:41, Songohan napisał:

Ludzie mówili mi , że boje się żony (jej reakcji , dlatego czasem odpuszczam temat), a ja słyszę od żony że jestem tyranem , że wszystko ma być po mojemu, bo inaczej jest źle. Opinia terapeutki : czasem tak może być, gdy ja obawiając się reakcji podchodzę do rozmowy z większym ładunkiem emocjonalnym (fakt stres czuje) i zaczynam atakować od razu, obawiając się ataku żony. 

Co wy na to ? 

Pierdolenie.

I jednocześnie potwierdzenie tego, o czym pisałem wcześniej. Doprawdy, świetnie pasuje. 

 

Widzisz, problemem Twojej terapeutki jest to, że ona z nieznanych mi przyczyn zakłada, że Twoja żona mówi prawdę. To jest kuriozalne. Patrz mnie na usta - kobieta z którą się nie dogadujesz, mówi X, a Twoja terapeutka której to przedstawiasz przyjmuje to za prawdę. Mało tego, na tym założeniu jest budowana potem cała diagnoza Twojego stanu, przyczyn tego stanu i jak sobie z tym radzić. 

 

Przecież to absurdalne. I Tobie też powinno to dać do myślenia. Przecież absolutnie każdy z nas wie, że w kłótniach to jest bardzo częsta technika manipulacji - na przykład sławne "nie krzycz na mnie" w momencie, w którym rozmówca nawet pół tonu nie podniósł głosu. Jak można przyjmować takie coś za pewnik?

 

To jest problem, którego doświadcza cała masa facetów będących w istocie pod butem żony. Niezależnie od ich temperamentu. Znam kolesi, którzy są łagodni jak baranki, a ich kobiety malują ich jako despotycznych tyranów, co jest w istocie projekcją i bzdurą, albo robi za element manipulacji w kłótni. 

 

Nie możecie się dogadać, to pewne, ale takie prowadzenie terapii Twoją terapeutkę dyskwalifikuje. Znów jesteś wpędzany w poczucie winy, bo Twoja żona twierdzi, że jesteś tyran. Kurwa...

17 godzin temu, misUszatek napisał:

No tak, rzeczywiście masz jeszcze pole aby się bardziej spantoflić. Terapeutka :) pewnie ma rację.

Wydaje mi się, Autorze, że brat w powyższym zdaniu chciał Ci mniej więcej przekazać to samo. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, tytuschrypus napisał:

To jest problem, którego doświadcza cała masa facetów będących w istocie pod butem żony. Niezależnie od ich temperamentu. Znam kolesi, którzy są łagodni jak baranki, a ich kobiety malują ich jako despotycznych tyranów, co jest w istocie projekcją i bzdurą, albo robi za element manipulacji w kłótni. 

Potwierdzam z własnego doświadczenia. Widziałem kiedyś taką sytuację jak jakaś hetera na skoczyła na Bogu ducha winnego faceta. Na jego nieśmiałe próby oporu na skoczyła na niego jeszcze bardziej wyzywając go od tyranow i zarzucając mu wszystko co sama robiła. Oczywiście jej spierdo.one koleżaneczki przyznały jej rację i oczywiście zgodnie uznały że była to wina tego faceta. Normalnie aż ręce opadły. 

 

Chłopie to jest stara jak świat technika manipulacyjna. Z tym nie wygrasz. Oprawca żyje w swoim własnym świecie. Czuję się usprawiedliwiony. Na logikę z nim nie wygrasz. Tak samo jak z jego ziomalami którzy muszą być tak samo pokręceni bo inaczej nie trzymali by się razem. Co do terapeutki powiem tak że nigdy ale to nigdy tego zawodu nie wybierają ludzie normalni. Babce pewnie coś się odpala i projektuje na Ciebie jakieś wizję co średnio mogą pasować do rzeczywistości. Poczytaj książkę "Psychologia bez makijażu" to się dowiesz jak ta cała szarlataneria potrafi człowieka przerobić. Jedyny osoba której możesz zaufać w tym temacie to Ty sam. Jak czujesz że jest źle to na 99,99% pewnie tak jest. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, t0rek napisał:

Polecam jakiegoś terapeutę, który potrafi spojrzeć szerzej na Twój system rodzinny i będzie dociekał skąd to poczucie winy i jak je uwolnić.

@tarasin Tylko Ty bijesz chochoła, bo ja nigdzie nie pisałem "dzieciństwo", tylko "skąd to poczucie winy".  Miałem tu na myśli podświadome relacje w systemie rodzinnym. To nie jest równoznaczne z analizowaniem dzieciństwa.
I nie trzeba nie wiadomo ile tego analizować na terapiach, są inne i szybsze metody. Do tego tak mało wyszukane jak układanie klocków LEGO - dosłownie. 

 

1 godzinę temu, tarasin napisał:

Dlatego najpierw warto zwrócić uwagę na sprawę bardziej co do tego, co się naprawdę dzieje i szukać przyczyn w tym co się dzieje tu i teraz, a nie sięgać daleko korzeniami do dzieciństwa. Jak pisałem, jakby nawet feralny aspekt dzieciństwa został naprawiony, to miałbyś konflikt z kimś innym. Tak jak już dzieci miewają napięcia z niektórymi innymi dziećmi a z innymi nie. Żyjemy na planecie Ziemia, a nie Lalaland, tutaj organizmy żywe z natury rzeczy się ścierają i rywalizują!

Dalej bijesz chochoła. Mi się z kolei bardzo sprawdza pojdeście hellingerowskie, gdzie jest mowa o tym, że żyjący członkowie rodu nieświadomie powtarzają losy przodków. 

 

53 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Przecież to absurdalne. I Tobie też powinno to dać do myślenia. Przecież absolutnie każdy z nas wie, że w kłótniach to jest bardzo częsta technika manipulacji - na przykład sławne "nie krzycz na mnie" w momencie, w którym rozmówca nawet pół tonu nie podniósł głosu. Jak można przyjmować takie coś za pewnik?

Hehe, z mojego doświadczenia kobiety tego używają, gdy używamy zbyt racjonalnych argumentów :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.03.2019 o 12:11, Marvin napisał:

Taki przykład z wczoraj. Rano śniadanko dla żony i dzieci. Wstałem mega wcześnie i byłem już wyspany. Mówię sobie, że na chwilę słabości można sobie czasem pozwolić.

Witam,

u mnie takie coś nie miało prawa się wydarzyć.

Jak wstałem np. 6 rano, kupiłem świeże pieczywo i chciałem zrobić śniadanko, to

jeszcze zjebę o żony dostałem, że trzaskam wszystkim i głośno chodzę :)

 

Chociaż robiłem to jak najciszej próbowałem.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli alternatywnie miał cichutko leżeć koło małżonki w strachu żeby jej biedaczki nie przebudzić?

 

Wstał, poszedł zrobić zakupy na śniadanie, przygotował je. Pretensje o takie zachowanie - może nie bezpośrednio przemoc (zależy od tego jak wyrażone) ale zdecydowanie coś co może na to wskazywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, t0rek napisał:

@tarasin Tylko Ty bijesz chochoła, bo ja nigdzie nie pisałem "dzieciństwo", tylko "skąd to poczucie winy".  Miałem tu na myśli podświadome relacje w systemie rodzinnym. To nie jest równoznaczne z analizowaniem dzieciństwa.

Haha, nie jest mówisz? To z czym jest związane analizowanie podświadomych relacji w systemie rodzinnym, jeśli nie z analizowaniem dzieciństwem? Wyjaśnij więc tę różnicę, jestem bardzo ciekawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, t0rek said:

Stąd naturalną reakcją wobec swojego towarzysza życia w tej chałupie jest dostawanie zjeby niczym tresura?

Taa.

Niczym tresura,

Gdy ja opowiadalem jak prałem pieluchy gówniarzy o 23:59 panie psycholog zadały jedno pytanie:

A czemu pan to robił?

No bo żona była zmęczona opieką nad dziećmi.

Trwało jeszcze kilka lat zanim mój mózg się uruchomił ale i tak było to kolejne 10 lat za mało zanim przełknąłem czerwoną pigułkę.

To nie były te czasy.

To wkurwia mnie do dzisiaj i prawie jestem gotów zabijać za to przeszłe kurewstwo.

30 lat później wyszło, że to ja mam rację ale co komu z tego?

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli życie w relacji zaczyna przypominać chodzenie po polu minowym to ta relacja raczej uległa dość poważnemu wypaczeniu jej celu.

 

Z moich doświadczeń sam fakt, że szukamy ratunku w zrozumieniu już jest mocno dyskusyjny. Bo załóżmy, że dowiesz się przyczyny (czy to będzie schemat z dzieciństwa czy pradziadek ze strony matki) to to będzie tylko pożywka dla rozumu jednak emocji w danej sytuacji nie zmieni. Bo to one są problemem. Nie chcesz ich czuć więc unikasz konfrontacji a jeżeli poziom stresu przekracza normy to często załącza się autopilot i świadomość idzie w pizd....

 

Moim zdaniem emocje są skrótem, przyjrzyj się im, zobacz jak i gdzie powstają czy możesz zlokalizować je w ciele? Czy pojawiają się w danej sytuacji czy już w Twojej wyobraźni na samą myśl? Czy to faktycznie jest powtarzalna sytuacja czy każda konfrontacja?

 

Imo z tą wiedzą łatwiej się szuka, związki te dłuższe zazwyczaj uruchamiają programy z domów rodzinnych, oczywiście raczej nie 1:1 tylko zaprzeczenie lub fasada taka a z tylu lustro. 
 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, tarasin napisał:

Haha, nie jest mówisz? To z czym jest związane analizowanie podświadomych relacji w systemie rodzinnym, jeśli nie z analizowaniem dzieciństwem? Wyjaśnij więc tę różnicę, jestem bardzo ciekawy.

Np. analiza systemu rodzinnego i jego dynamik za pomocą ustawiania ludzi / figurek / przedmiotów. Praca na warstwie podświadomej bez mentalnego przerabiania tej przeszłości. Czasem od samej obserwacji tego procesu u kogoś się w głowie mocno przetrybia, co widać np. po oddechu. 
Poza tym samo dzieciństwo i jego przebieg to często już wtórna konsekwencja tych dynamik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2020 o 10:20, Maximus napisał:

Witam,

u mnie takie coś nie miało prawa się wydarzyć.

Jak wstałem np. 6 rano, kupiłem świeże pieczywo i chciałem zrobić śniadanko, to

jeszcze zjebę o żony dostałem, że trzaskam wszystkim i głośno chodzę :)

 

Chociaż robiłem to jak najciszej próbowałem.

@Maximus ja już po rozwodzie. Już mi nie grożą poranne śniadania dla żony ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 23.04.2020 o 09:49, icman napisał:

Jeżeli życie w relacji zaczyna przypominać chodzenie po polu minowym to ta relacja raczej uległa dość poważnemu wypaczeniu jej celu.

 

Z moich doświadczeń sam fakt, że szukamy ratunku w zrozumieniu już jest mocno dyskusyjny. Bo załóżmy, że dowiesz się przyczyny (czy to będzie schemat z dzieciństwa czy pradziadek ze strony matki) to to będzie tylko pożywka dla rozumu jednak emocji w danej sytuacji nie zmieni. Bo to one są problemem. Nie chcesz ich czuć więc unikasz konfrontacji a jeżeli poziom stresu przekracza normy to często załącza się autopilot i świadomość idzie w pizd....

 

Moim zdaniem emocje są skrótem, przyjrzyj się im, zobacz jak i gdzie powstają czy możesz zlokalizować je w ciele? Czy pojawiają się w danej sytuacji czy już w Twojej wyobraźni na samą myśl? Czy to faktycznie jest powtarzalna sytuacja czy każda konfrontacja?

 

Niestety sam sobie te pole minowe urozmaicam. 

Kilka dni temu , miałem chyba epizod z tym autopilotem.  Oczywiście alkohol był idealnym wsparciem tego zajścia. Ogólnie zachowałem się paskudnie w stosunku do żony , potraktowałem jak przedmiot i jeszcze zwyzywałem. Pierwszy raz mi się zdarzyło , że tak potrafiłem do niej powiedzieć , właściwie wykląć od najgorszych.  Jestem kur*a kłębkiem nerwów, życie mi się pierdo*i i jeszcze dokładam atrakcji. 

Fakt, że wizja rozwodu mnie bardzo stresuje i dokuje , wręcz chyba trzeba powiedzieć wprost , że jestem tchórzem , bo się jego boje. 

Z alkiem wysokoprocentowym już miałem kiedyś jazdy, ale to było dawno i myślałem że ten czas już minął. Ale widzę, że jednak nadal on nie jest dla mnie, bo tracę panowanie nad sobą. (Nikogo nie pobiłem )

Ogólnie mam teraz wrażenie, że krzywdzę swoją żonę i nie zasługuje na nią. Czuje się podle i jak ostatni skur*iel . 

Sam ze sobą zaczynam nie wyrabiać. Strasznie mnie cieśnie klata i głowa od stresu, żalu. 

Myślę, że chyba pora odwiedzić psychiatrę, może mam depresję czy inne gówno. Tylko mam obawy , żeby nie uzależnić się . Najłatwiej jest wziąć leki , które wycisza. Ale jak pojawia się w przyszłości  inne problemy to znowu do lekarza ? Przecież tak można całe życie. 

Edytowane przez Songohan
Dodana wiadomość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.