Skocz do zawartości

Grzechy główne kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

von.hayek,

 

Nie potrafię odpowiedzieć w sposób w 100% zdecydowany, bo są zarówno 'za' jak i 'przeciw' - więc odpowiem tak - kolejnego małżeństwa już bym nie zawierał.

Szeroko pojęty zysk raczej niewielki a ponoszone koszty znaczne i w większości - nieadekwatne do uzyskanego przychodu. Nawet jeśli szczęśliwie trafiło się

na generalnie poukładaną i inteligentną kobietę (dzięki, o Niebiosa!).

 

Tyle.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby zaczęły przymierać głodem to byłoby o wiele za późno. Natura głupich i nieograniętych odstrzeli bez mrugnięcia okiem, po to żeby nie przekazali swojej głupoty dalej. To co się dzisiaj dzieje na świecie to wynik między innymi blokowania tego mechanizmu w postaci opieki i niańczenia takich jednostek.

Dlatego jestem takim gorącym zwolennikiem oddawania ludziom ich własnej wolności oraz odpowiedzialności za nich samych - to sposób na przywrócenie selekcji naturalnej.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby zaczęły przymierać głodem to byłoby o wiele za późno. Natura głupich i nieograniętych odstrzeli bez mrugnięcia okiem, po to żeby nie przekazali swojej głupoty dalej. To co się dzisiaj dzieje na świecie to wynik między innymi blokowania tego mechanizmu w postaci opieki i niańczenia takich jednostek.

Dlatego jestem takim gorącym zwolennikiem oddawania ludziom ich własnej wolności oraz odpowiedzialności za nich samych - to sposób na przywrócenie selekcji naturalnej.

 

Tylko i wyłącznie wolny rynek. Won z socjalizmem i państwem opiekuńczym! To są nowotwory ludzkości. :angry:

 

Selekcja naturalna zawsze i wszędzie. Darwinizm społeczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważcie że jednym z zajęc kobiet było opalanie się. W tym momencie widać że zamiast znaleść żarcie, to wolały zadbać o cere, po co? Ładniejsze opalone ciało= lepszy samiec.

Dodałbym do tego krótkowzroczność i brak zastanowienia się co sie stanie jak zabraknie żarcia. Widać na tym przykładzie że mimo feministycznego szumu kobiety są kompletnie bezradne w sytuacji zagrożenia...Zastanawiam się jakby wyglądała sytuacja jakby podrzucił im kilkoro dzieci? Ruszyłyby sie czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vinc, ja raczej mam na myśli tak działać w relacjach międzyludzkich (społecznych) - jak oddasz ludziom ich stery, to albo przetrwają (czyli są ludźmi) albo zginą (czyli nie zdali testu selekcji naturalnej). Tylko z pierwszymi można próbować dochodzić do wspólnych wniosków i robić biznes, bo ta druga grupa to dzieci w ciałach dorosłych. I wtedy zasady tzw. 'wolnego rynku' ustawią się w zasadzie same :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra wkładam kij w mrowisko(a w tle leszczu płytka techniczny rozpierdol leci%-))

Wiekszość kobiet to zwykłe kurwy(nazywajmy rzeczy tak jak powinno)zakochanych tutaj nie ma i dobrze(no bo jak hajs sie zgadza i opierdalanie to baba jest.emocje/uczucia pomińmy bo to efekt a nie przyczyna zwiazku)

Nie mam tu na celu zjezdzać na jakas prywate, albo zeby ktos poczuł bliskośc z bogiem i przemyslał swoje zycie i te inne tam (dopiszcie sobie co chcecie)

Pomińmy też zagłebianie sie w szczegóły szczególiki dlaczego kto co jak kiedy i reszty powodów które mozna rozjebac na czesci pierwsze

ALE

Każdy z nas ma mamusie która była/jest z tatusiem(w mniejszości sa tu zawodnicy z żonami itd)No i biega oto zeby nie wpasc w błoto.

Jezeli dana kobieta wybiera sobie faceta to jest on tym najbardziej odpowiednim((albo na dany moment albo na dłuzszy staz poniewaz baba sobie cos zaplanowała a dany zawodnik ma obiecujace perspektywy)mówimy tu o zdrowym zwiazku a nie patologii ze niunia odpierdala cyrki albo wali na alimenty itd)


No ale zeby wybrała sobie tego odpowiedniego to musiała zdobyc jakies doswiadczenie/albo on musiał mieć poukladane pod kopuła i był tym jej pierwszym(historia zna takie przypadki))

Czyli dochodzimy do momentu zwiazku(poukładanego)hajs sie zgadza.rzeczy materialne sie zgadzają,status sie zgadza no i wszystko aeskla.prawda?proste fhooy (pomińmy tez sraczke emocjonalną)

Nazwijmy zwycieskiego samca X ponieważ ma ta samice i tworzy z nia zwiazek.reszta samców to abecadło i abecadło tworzy historie typu a bo ona na niego poleciała bo ma kase a bo to suka itd(po prostu nie spełniali danych kryterii na zwiazek(bardziej perspektywiczny badz mniej)

W naszym meskim swiecie sa zasady(no dobra pomijam tu dentki pontony i cweli)no i jezeli jest a to jest b a nie d.U KOBIET NIE MA ZASAD jest licznik zysków i strat

Zadna kobieta nie zwiaze sie z uczuć z facetem bo uczucia to nie przyczyna zwiazku a skutek(no chyba ze to nastka no ale takie traktuja faceta jak nauczyciela i gałaź)

Zatem bracia do boju.wygrywać hajs z lotka.opierdalac banki.odnajdywać zydowsko nazistowskie złoto itd wtedy wszystkie problemy z kobietami przestana istnieć ponieważ bedziecie opisanymi samcami x a nie abecadłem


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka lat temu z praktycznie żadnym punktem bym się nie zgodził, ale to dlatego że miałem epizod gdy kobieta była na pozycji tej starającej się i była odwrotna niż wyżej wymienione w punktach. Ale to tylko zaplanowana gra by zmusić samca do starania. Wszystko do czasu, poznania wad, ich wykorzystywania, sprawdzania, poznania innych zainteresowanych nią. Ciągła kalkulacja, by mogła sobie zracjonalizować odejście itd.

 

No i jak już on się stara, to ona zajmuje się swoją pasją. Leżeniem i pachnieniem. W tle myśli czy może zaraz nie trafi się lepszy, więc trzeba mieć plan awaryjny. Gdy leży to ma na to czas, gdy się stara - nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8. Wieczne i ustawiczne testowanie przez kobietę na ile może sobie pozwolić w związku.

Kobieta po pewnym czasie znajomości, często nawet jeszcze w trakcie fazy 'zauroczenia' zaczyna podświadomie testować, na ile może sobie pozwolić

w związku. Gdzie są granice, po których przekroczeniu spotkają ją jakiekolwiek reperkusje czy nieprzyjemności - choćby w formie rozmowy czy połajanki.

Nie dotyczy to tylko budowania przez nią i podtrzymywania więzi z 'facetami - orbiterami' którzy pełnią rolę koła zapasowego, ot tak na wszelki wypadek

gdyby coś nie wyszło ale również delegacji obowiązków gdy np. mieszkacie razem. Na ile da się zepchnąć na ciebie sprzątanie. Na ile da się zepchnąć

gotowanie itd. Nawet jak stworzycie grafik gdzie jasno zapiszecie co kto co kiedy robi i czym się zajmuje (pozdrawiam kolegę M. z P.) to i tak po kilku

chwilach podświadomie zacznie łamać te ustalenia - bo dziś jest 'zmęczona', bo 'nie w nastroju', bo ciężki dzień na uczelni czy w szkole miała itd.

I patrzy - zrobisz za nią czy nie. Jak zrobisz raz, drugi i trzeci - dziękuję i do widzenia - już będziesz zawsze robił. 'Bo tobie kochanie tak wspaniale to

wychodzi ...'.

Jak napisał @thepass gro kobiet dąży do stworzenia w związku dla siebie idealnego habitatu, gdzie mogą skupić się na leżeniu, pachnieniu i byciu

zajebistą - wszystkie niedogodności, utrzymanie i obowiązki zaś zwalić na partnera, ile tylko się da. Spać do 12ej w południe, potem jakieś zakupki w centrum handlowym, ploteczki z psiapsiółkami przy kawusi, cały czas obczajanie czy na roztaczaną przez nią zajefajność nie złapał się jakiś lepszy samiec, którego będzie można wciągnąć w orbitę krążących adoratorów-orbiterów 'na wszelki wypadek', powyginać tyłeczkiem na wieczornej imprezie by nabić sobie fejmu + na wszelki wypadek popolować i powabić. I cały czas kalkulacja 'dobrze mi czy może być lepiej? a jak zrobię tak to jak on zareaguje? zaryzykować z Tomkiem czy jeszcze zostać z moim Misiem?'. Cyk, cyk, cyk, cyk - cały czas pod głową roją się i kłębią ewentualności. Ze względu na mistrzostwo w punkcie II (hipokryzja i obłuda) kobieta zawsze ma 1001 wytłumaczeń dlaczego tak migdali się zalotnie do kolejnego orbitera (miś, to tylko kolega! nie ufaaaaasz miiiii ... jak możesz!), kręci tyłkiem w obcisłej kusej spódniczce (ja nie wabię! ja się w niej po prostu najlepiej czuję!) czy po raz enty zostawiona sama w domu na cały dzień nawet nie tknęła naczyń w zlewie - które czekają aż raczysz wrócić z pracy po 18ej i się nimi zająć (miś! taka zmęczona jestem ... smutno mi... przytul ... /się naklikała na fejsie.../).

Wybór masz prosty.

Albo odpuszczasz ale wiedz wówczas, że po jakimś czasie najprowdopodobniej tyrać w domu będziesz wyłącznie ty.

Albo co jakiś czas bądź przygotowany na awantury i ścięcia - przy których dowiesz się jak ją ograniczasz, traktujesz jak pomoc domową, żeś filar opresyjnego patriarchatu i takie tam. Fochy i łzy - w bonusie.

Przyznaję sam - na dłuższą metę oba rozwiązania są męczące. Pierwsze nieakceptowalne, drugie wymaga zwarcia i gotowości 24h na dobę, poza tym nie wiążę się by się mentalnie boksować co jakiś czas i denerwować - dziękuję, nie jestem zainteresowany. Stresu mam dość w pracy zawodowej.

Idealnym rozwiązaniem dla mnie, jako doświadczonego samca jest bycie razem ALE MIESZKANIE OSOBNO. Masz ochotę - spotykasz się, nie masz - nie spotykasz. Ona ma ochotę żyć w chlewie - jej sprawa. Niestety wymaga to zasobów (własne lokum do którego nie dajemy się sprowadzić kobiecie) oraz jest wyjątkowo niemile widziane przez panie. Choć jak obserwuję młodą, dość zasobną generację 30 latków z dużych miast - to coraz częściej wybierana opcja. Razem ale osobno.

Jak dla mnie - ma sens.

9. Podwójne standarty oraz cholernie oryginalnie pojmowane 'równouprawnienie'.

Tak. A najlepszą ilustracją tego będzie ten obrazek:

0_0_0_1438344071_middle.jpg

Co do równoupranienia to w potocznym rozumieniu kobiet oznacza ono nic innego jak: maksimum przywilejów, minimum

obowiazków, zero odpowiedzialności.

Mój przyjaciel, dość zaciekły zwolennik feminizmu i generalnie człowiek o lewicowych poglądach sam przyznał, że z owym

równouprawnieniem to kobiety przesadzają - bo żądają niby zniesienia patriarchatu ale ... z zachowaniem swoich przywilejów

z niego wynikających ! Ot cwane bestie.

Skoro zauważa to lewicujący feminista - mówi to samo za siebie ...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego wybór Vincent. Wśród przyjaciół mam i lewicujących i tych mocno na prawo.

Mi to nie przeszkadza dokąd nie zaczynają się głośno kłócić po alkoholu. Bo wtedy grzecznie

ale stanowczo składam propozycję bądź zmiany tematu rozmowy bądź wyjścia na zewnątrz i

tam kontynuowania zaciekłej batali na słowa :)

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat. Przydałoby się złożyć to w jeden tekst i spopularyzować. :)

Tak się składa, że całe społeczenstwo tak funkcjonuje i nie mogę zrozumieć tego, że wiele facetów przyjmuje to jako naturalną kolej rzeczy i póki kobieta to dozuje i nie wychodzi po za poziom przegięcia i nietaktu, to takie zachowania są jak najbardziej akceptowane.

Żeby nie bylo tak negatywnie, to trzeba powiedzieć, kobiety potrafią inaczej funkcjonować, tzn ten ich genotyp nie musi koniecznie ujawnić sie w fenotypie. To się rzadko zdarza. Bo to trzeba zacząć od wychowania, a na to obecnie mężczyźni ojcowie nie mają ani czasu, ani środków, ani wiedzy, czy też chęci. Po za tym musiałaby być przynajmniej rodzinna konsekwencja w tym, a matki i babki ze zgrzanym garem robią projekcje na dziewczynki i kółeczko się zamyka.

Dlatego na razie trzeba szukać innych rozwiązań o których pisze Subiektywny. Popieram tą inicjatywę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat. Przydałoby się złożyć to w jeden tekst i spopularyzować. :)

Tak się składa, że całe społeczenstwo tak funkcjonuje i nie mogę zrozumieć tego, że wiele facetów przyjmuje to jako naturalną kolej rzeczy i póki kobieta to dozuje i nie wychodzi po za poziom przegięcia i nietaktu, to takie zachowania są jak najbardziej akceptowane.

Żeby nie bylo tak negatywnie, to trzeba powiedzieć, kobiety potrafią inaczej funkcjonować.

Dlatego na razie trzeba szukać innych rozwiązań (...)

 

Leon,

 

To mogłoby wyglądać ZUPEŁNIE INACZEJ. Ale wisz co stoi temu na przeszkodzie? Kto pozwala kobietom na takie zachowania?

Wstyd mi to napisać - ogół samców !!!

Bo jak zacznę próbować wychowywać i stawiać do porzadku jedną Kasię z drugą Misią, to zaraz zapłakane i zasmucone pobiegną się wyżalić do swojego kręgu adoratorów-orbiterów. Orbiterzy wysłuchają, pocieszą, blablabla i będą w duchu się radować, że może teraz Kasia z Misią dopuszczą ich do swojej pupci...

 

A Kasia z Misią zawsze ma 'opcję' ! Opcję na kolejną gałąź ! Nie musi się starać, nie musi się spinać  - zawsze ktoś gdzieś orbituje na bliższej czy dalszej orbicie wpływów, jakiś Krzysiu czy Partyk. Jest opcja zapasowa - znaczy się spinać pośladków nie trzeba. Jestem jaka jestem! Bóg mnie piękną stworzyłą a szatan opętał ...

 

Sami sobie jako stado robimy kuku. Bo legion samców krąży i liczy na zamoczenie - i dla tego zamoczenia zgodzi się na prawie wszystko - łącznie z upodleniem i upokorzeniem w dalszym dystansie.

 

Kto może sobie pozwolić na właściwe traktowanie partnerki? Wyłącznie samiec wyjątkowy - taki który w oczach ogółu kobiet odbierany jest jako cholernie wartościowy, pożądany. Będący konglomeratem zasobów, odpowiednio wysokiej pozycji społecznej, cholernie wybitnie rokujący na przyszłość, z odpowiednią facjatą i umiejętnościami podejście do kobiet (tu zagra na emocjach, tam zauroczy podejściem). Stracić takiego mężczyznę - toż koleżanki i psiapsiółki w czoło będą się pukać a dnia następnego wbiją w opięte, wydekoltowane sukienki same do niego podbijać - bo wolny! Na to żadna 'życiowo zaradna' dziewuszka sobie nie pozwoli - bo to strata jest, konkretna i wymierna ! Plus zazdrość, niezwykły kobiecy motywator - to ja tu się tyle naturałam, nastarałam a tu teraz jakaś franca na gotowe wskoczy? Ooooo!!!! Po moim trupie !!! :D

 

Ilu jest takich mężczyzn? Garść! Garsteczka !

 

A reszta? Reszta ma naprawdę przechlapane. I sama do tego przechlapania dokłada rękę - grając w towarzysko-związkową grę wedle reguł stworzonych przez kobiety i faworyzujących je. No to panie jak mogą - to korzystają.

 

Wielokrotnie na forum padało już hasło a je je przytoczę ponownie. Bo w krótkim, lakonicznym stwierdzeniu oddaje całą rzeczywistą prawdę.

 

Dlaczego większość kobiet tak się zachowuje? Bo mogą !

 

I tyle.

 

Chcesz grać na własnych zasadach? Bądź zasadach bardziej zrównoważonych dla obu graczy?

Zainwestuj w siebie! Zainwestuj w szeroko pojętym znaczeniu, i mentalnym, i światopoglądowym, i materialnym.

To jedyna droga, by wyrwać się z tego zaklętego kręgu 'bo mogą!' i zacząć samemu dyktować warunki wspólnego układu.

Przynajmniej tak uważam i do takiego wniosku doprowadziły mnie ostatnie pięć lat świadomego życia.

 

S.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Eredin promuje ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.