Skocz do zawartości

Chrzciny, potrzebuje pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio dowiedziałem się, że jedna z ciotek planuje, żebym został chrzestnym jej dziecka. Obecnie jestem na studiach i ostatni raz wolny weekend miałem ponad miesiąc temu. Chrzciny mają być w święta wielkanocne. Wracam wtedy do siebie do miasta i nie mam ochoty przeznaczać pierwszy raz od niepamiętnych czasów wolnego na kolejne nieprzyjemności i obowiązki.

 

Ponadto wiadomo. Wpierw do kościoła do spowiedzi, żeby ksiądz wydał mi karteczkę, że byłem. Szykowanie ubrań, bo jakoś wyglądać trzeba (garniak), pewnie jakieś inne wydatki, koperta. Mnie już teraz ledwo stać na jedzenie, a co dopiero takie wydatki. No i odwalenie całej szopki. Pobudka o świcie i jazda przygotowania. Stanie przed ołtarzem, wszyscy się na mnie gapią, oczywiście milion kurwa zdjęć, które później wylądują obowiązkowo na portalach społecznościowych. Będę musiał zablokować oznaczanie mnie na FB, bo inaczej cały kurwa wydział dowie się, że zostałem chrzestnym plus dostanie fotorelacje z przebiegu akcji. Od kościoła, do momentu jak siedzę przy kieliszku z pijanymi wujkami poklepującymi mnie po plecach jak to zajebiście, że zostałem chrzestnym.

 

Będę się czuł podczas tego wszystkie jak kurwa jakiś debil, bo rodzina potrzebuje dobrze wyglądającego aktora do swojego przedstawienia. Jeszcze ta akcja ze spowiedzią, no ja pierdole... 

 

Już teraz po nocy ze stresu od tygodni spać nie mogę, bo inwazja czarnych myśli mnie atakuje co noc, a tutaj w jedynych wolnych chwilach od dłuższego czasu chcą mi zrobić coś takiego.

 

Dodatkowo inna ciotka jest w ciąży i już była kłótnia u kogo zostanę chrzestnym. Oczywiście naciski od strony rodziców na to, żebym się zgodził.

 

Teraz jak jej odmówić, bo wiadomo, że powiem:

 

- nie mam czasu

- nie mam ochoty na kolejne stresy i obowiązki

- nie mam hajsu

- nie mam w co się ubrać

 

Wszystko zostanie odparte wiadomymi duperelami typu:

 

- nic nie musisz dawać

- załatwię ci koszule 

- a co to za obowiązek raz przyjść

 

itp

 

Jestem tak rozjebany życiowo, że już się zaparłem wewnętrznie, że nie dam się zrobić w chuja i odmówię. Nie mam obowiązku zmuszać się do takich rzeczy i nie zamierzam. Jedyny swój jako tako wolny czas od 2 miesięcy mam przepierdolić na potrzeby innych, a samemu wyjść z nerwami i pogardą do siebie.

 

Oczekuje telefonu od ciotki w najbliższym czasie z pytaniem czy się zgadzam. 

 

Co robić?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważasz, że sprostasz oficjalnym wymaganiom chrzestnego?

Powiadom ciotkę, że nie czujesz się na siłach do tego i powinna znaleźć osobę która jest bardziej godna.

Przecież nie chcesz tylko być "na sztukę". Powinni to zrozumieć ;)

 

 

"Pierwszym i podstawowym zadaniem chrzestnych jest więc dawać przykład życia chrześcijańskiego, pokazywać własnym życiem jak powinno wyglądać życie osoby ochrzczonej, oddanej Bogu. W przypadku chrztu dorosłych chrzestny, który jest już w Kościele, pokazuje ścieżkę i poucza katechumena (osobę przygotowującą się do chrztu), jest jakby jednym z jego nauczycieli – oznacza to więc, że chrzestny musi być człowiekiem silnej wiary, utwierdzonym w Panu."

 

https://maurycyteo.wordpress.com/2012/12/26/obowiazki-chrzestnego/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, SławomirP napisał:

Będę musiał zablokować oznaczanie mnie na FB, bo inaczej cały kurwa wydział dowie się, że zostałem chrzestnym plus dostanie fotorelacje z przebiegu akcji.

Ja już dawno zablokowałem - jestem oznaczony, tylko po akceptacji pinezki, czy jak tam to się zwie

Poza tym, raczej świat się nie zawali, gdy ktoś się dowie że jesteś chrzestnym;D

 

35 minut temu, SławomirP napisał:

Jeszcze ta akcja ze spowiedzią, no ja pierdole... 

Ja u spowiedzi nie byłem, a ojciec załatwił mi od znajomego księdza kwitek.

 

Kilka miesięcy temu zostałem chrzestnym syna siostry. Od razu po zaproszeniu powiedziałem, że duchowym przewodnikiem nie będę, bo jestem niewierzący, dodatkowo nie będę w stanie co tydzień się z nim widzieć bo mam zorganizowane życie z daleka od rodziny - dostałem odpowiedź, że OK.

 

Podszedłem do tego bez spiny, postałem w kościele ze świecą, dałem prezent, poszedłem na przyjęcie. Całość zajęła mi z pół dnia. 

Edytowane przez krzy_siek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam zostałem chrzestnym, mając 20 lat. Duży, bardzo duży błąd z mojej strony. 

Chrzciny to pikuś. Potem zaczyna się szopka z kopertami, prezentami. 

Najpierw komunia, potem bierzmowanie, ślub....  Młoda ma już 15 lat, tak więc mam nadzieję, że nikt jej nie zechce i nie hajtnie się przed 30. ?

Drugi raz też mnie prosili na chrzestnego. Cale szczęście, nie było w mnie w tedy w PŁ, ex przejęła mój obowiązek ?

Nie muszę tu wspominać o prezencie na święta lub co roku na urodziny. Odmawiaj podawania do chrztu i tyle. Pogadaja, pogadaja i przejdzie im to. A tak zaczniesz olewac, urodziny czy święta, co roku będę wieszać na Tobie psy. 

A jak przyjmiesz ofertę, będziesz lożyl na cudze dziecko :)

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Still
  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę tak:

Dwa razy się zgodziłem, wtedy jeszcze chodziłem do kościoła i byłem wierzący.

Raz odmówiłem - bardzo bliskiej rodzinie. Umotywowałem to tym, że ja JUŻ nie wierzę, do kościoła nie chodzę i byłbym chrzestnym tylko z nazwy.

Gdyby ojcowie tych dzieci zaproponowali mi to dzisiaj to bym odmówił. Rodzina w porządku, dzieciaki też naprawdę ok (już po komuniach; została mi osiemnastka i ewentualny ślub, ale to mężczyźni więc delikatnie będę dawał im do zrozumienia, że to się nie opłaca;))  ale zrozumieliby moją decyzję odmowną. Podejrzewam, że wtedy pogorszyłyby się między nami stosunki, ale ja bym się tym nie przejmował.

Ta ostatnia odmowa - nie odczułem żadnego negatywnego wpływu tej odmowy.

 

Wiem, co będą gadać: że dziecku się nie odmawia, że to żaden koszt i tym podobne frazesy. Pierdol to!

 

Jeśli to bardzo bliska rodzina, będziesz miał jakiś niewielki wpływ na wychowanie tego dziecka, ale to bardziej za kilka lat. Jak dalsza rodzina, to będziesz widywał chrześniaka/chrześniaczkę na urodziny/komunię/osiemnastkę i na ślub, jeśli zaprosi.

 

Kasa? Oczywiście, że będą oczekiwania. Począwszy od zapłacenia za mszę, poprzez jakiś prezent na sam chrzest a to tylko początek. Jak nie postąpisz jak każe tradycja (w moich stronach chrzestny kupuje świecę i płaci księdzu za mszę; nie wypada też przyjść z pustymi rękami na samą uroczystość), to wezmą Cię na języki i obgadają ze wszystkich stron.

 

Potem urodziny dziecka, bo rodzice raczej Cię będą zapraszali na kolejne przyjęcia urodzinowe. Wiadomo, że na urodziny nie idzie się na krzywy ryj. Dziecku rocznemu możesz kupić zestaw jakichś książeczek do czytania (znaczy się rodzice będą czytać), ale już pierwszokomunista nie zadowoli się byle czym.

 

Komunia. Chrzestnemu nie wypada teraz dać prezentu za 200-300zł (tyle kasy to może dać babcia, jak nie śmierdzi groszem i ma niewielką emeryturę/rentę). Chrzestny wyskakuje z kasy, albo daje jakiś prezent (rower, quad, hulajnoga elektryczna itp; nie wiem co teraz w modzie). Jak sobie dziecko zażyczy jakiś wypasiony prezent to i z tysiąca złotych będziesz musiał wyskoczyć.

 

Osiemnastka. Pewnie Cię zaprosi chrześniak. Będzie tort, może jakaś flaszka. 100zł w kopercie to myślę, że będzie mało. Ze 300 teraz chyba pasowałoby dać.

 

Ślub. No tutaj, to już zależy ile masz kasy i ile jesteś w stanie dać swojemu chrześniakowi/chrześniaczce. Napiszę tak: młodzi oczekują, że chrzestni dadzą najgrubsze koperty ze wszystkich zaproszonych gości. Myślę, że teraz to trzeba by z 1500zł przynajmniej dać w kopercie, żeby Ci nie obrobili dupy żeś kutwa.

 

Jeśli nie chcesz zostać chrzestnym, to odmów. Wiadomo, że trzeba będzie to ubrać w ładne słowa, tak żeby rodzice dziecka się nie pogniewali.

Dzisiaj, gdyby ktoś jeszcze raz przyszedł prosić w kumy - powiedziałbym że dziękuję, nie.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne rozsądna wymówka to poruszenie kwestii wiary - nie chodzisz do kościoła i masz zamiar wystąpić o apostazje. Myślałeś o tym latami i czujesz, że już możesz to zrobić a że jesteś uczciwy to nie chcesz małemu robić problemów, że będzie miał chrzestnego wypisanego z kościoła - nie wiadomo co później z komunią i takie tam.

 

Edit. Oczywiście, najlepiej było by powiedzieć wprost, że nie masz ochoty ale jako młody chłopak możesz jeszcze nie mieć takiej siły w sobie aby stawić czoła całej rodzinie. Jest to zrozumiałe więc to pierwsze spróbuj. 

 

 

Edytowane przez RealLife
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, RealLife napisał:

Edit. Oczywiście, najlepiej było by powiedzieć wprost, że nie masz ochoty ale jako młody chłopak możesz jeszcze nie mieć takiej siły w sobie aby stawić czoła całej rodzinie. Jest to zrozumiałe więc to pierwsze spróbuj. 

 

Cała rodzina katolicka. Ty byłby o wiele grubszy kaliber.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam bierzmowania, bo już wtedy zacząłem mieć wyjebane na kościół. Od tamtej pory nie byłem u spowiedzi itd, a mimo tego, jak u wujka urodziło się drugie dziecko i nie mieli za bardzo kogo obsadzić w tej roli, to jego partnerka, jak była u nas to potrafiła mnie nagabywać cały czas tekstami typu:

 

"Zrobiłbyś sobie bierzmowanie" (na początku mindfuck, bo z dupy wyjechała od razu takim tekstem, a później skojarzyłem, że dopiero zaszła w ciąże) :D

 

"Nie myślałeś, żeby zrobić sobie bierzmowanie?" (cały czas ignoruje i się nie odzywam)

 

"Zrobiłbyś bierzmowanie, zostałbyś chrzestnym"

 

Po tym tekście parsknąłem śmiechem i mówię roześmiany "Chyba sobie jaja robisz, będę się pierdolił z załatwianiem bierzmowania, tylko po to, żeby później wydawać niepotrzebnie pieniądze" czy coś w tym stylu i ją wyśmiałem.

 

Nikt mi nic później na ten temat nic nie powiedział, a było to jeszcze w obecności moich rodziców. Jakby mi zaczęli jeździć to bym powiedział wprost, żeby się odwalili.

 

Teraz spójrz w majtki. Masz tam jaja? To bądź facet i powiedz, że nie chcesz być chrzestnym i koniec. Pogadają i zapomną. Ludzie największych afer nie pamiętają po roku-dwóch. Kto to będzie roztrząsał? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak jak @RealLife; prezent na chrzest i jeszcze roczek. Potem pewnie komunia i ślub. Na mikołaja tylko jakieś bardzo proste zabawki.

Także dla mnie to nie była kwestia kasy, bardziej poświęcenie czasu/bawienie się w tą całą szopkę. Wojowanie i dyskusje zajęłyby mi więcej godzin.

Rodzina też bardzo religijna, gdybym odmówił, wszyscy tylko przez to bardzo ochłodziliby ze mną kontakt - również ci, z którymi mam dobre relacje. Uznałem, ze jednak zostanę tym chrzestnym, to co przede wszystkim wyłożyłem to pół dnia swojego czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SławomirP napisał:

Co robić?

Jak co? Socjalizować się! Buhahaha.

A na serio, jeśli nie chcesz być chrzestnym i nie chcesz odmawiać wprost, to idź do księdza i powiedz mu, że w razie W nie wychowasz dziecka w wierze i w ogóle nie chcesz uczestniczyć w katolizacji dziecka, bo sam jesteś słabiutkiej wiary. Każ mu klappe zu i potraktować twoje stanowisko jako spowiedź, co by się nie wygadał. Ksiądz cię nie akredytuje, to i rodzicem chrzestnym nie będziesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Champion napisał:

Pogadają i zapomną. Ludzie największych afer nie pamiętają po roku-dwóch. Kto to będzie roztrząsał? 

Dokładnie, jak byłem młodszy to też różnych osądów się bałem. Raz stwierdziłem że co mi mogą zrobić? Ponarzekaja i za jakiś czas rozejdzie się po kościach. Tak było. Potwierdzam.

 

Od tej pory jak czuje presję że coś mam zrobić a nie chce, to odmawiam. Nastawiam się na 2-6 miesiący suszenia głowy a potem spokój. Z reguły po 3-4 miesiącach jadaczki bolą i temat umiera. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem, że nie będę tam stał na środku obserwowany i odwalał tego, bo się do tego nie zmuszę i tyle. Nie będę się uśmiechał do zdjęć i udawał, że jest super. Mam wystarczająco stresujące życie. Dodatkowo wywalenie hajsu ze swojego kredytu studenckiego w większej ilości niż miesięcznie wydaje na życie byłoby głupotą z mojej strony. U mnie sporo więcej wydatków niż pieniędzy.

 

Niech sobie robią już z tymi argumentami co chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Zostałem ojcem chrzestnym dziewczyny która w czerwcu ma 18 lat. Córka siostry żony, żałuję w chuj mojej zgody.

Głównie dla tego że widzę jaka ona jest spierdolona, kurwa klon jebany, schemat, a miałem szwagra za ogarniętego, tfu kurwa.

Obił bym łańcuchem i patrzał czy opuchlizna równo się rozchodzi.

 

   No dobra, popłynąłem już na kasie parę tysi z tytułu chrztu,, komunii, urodzin, oraz jak jedziemy to daj jej coś. Teraz 18-stka,

zaś koszty. A pierdolił to jeszcze jej ślub i koniec. Koszty lekko około 8 tys. przez cały czas "opieki", haha, tylko finansowej.

 

   Sławek, pierdol to, odmów, będzie jakiś tam foch ze strony rodziny, ale zapomną w pór roku, a nie że będziesz się z tym pierdolił 20-kilka lat.

 

Pozdro.

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, SławomirP napisał:

Powiem, że nie będę tam stał na środku obserwowany i odwalał tego, bo się do tego nie zmuszę i tyle. Nie będę się uśmiechał do zdjęć i udawał, że jest super.

Wow! Ja zacząłem dokładnie tak samo, dawno temu myśleć, tyle, że o ślubie i weselu :D

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej teraz odmówić i przyjąć chwilową a może dłuższą obrazę albo jakieś fochy od rodziny niż władować się w wydatki i marnowanie czasu przez najbliższe kilkanaście lat.

Szczególnie że Ty tak naprawdę nie chcesz być chrzestnym. Nie chcesz i koniec. Mnie też przymierzali na chrzestnego ale na szczęście wybrali kogoś innego :D

@Byłybiałyrycerz Ja się kiedyś chciałem zmienić bo dziewczyny gadały że chamsko się zachowuje i odzywam. Z chłopami luz, ale laski się wkurwiały :D 

Teraz też mam w dupie co sobie ktoś pomyśli albo powie :) Już wolę być chamem dla kobiet niż miłym i dobrym. Ostatnio laska od kumpla powiedziała mi że jestem stanowczy ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP Powiedz po prostu, że nie chcesz być chrzestnym bo źle się czujesz w tej roli. Ostatnio brat mnie spytał czy będę jego świadkiem na ślubie. Powiedziałem, że nie bo zna mój stosunek do ślubów a poza tym nie lubię być na świeczniku. Ale mogę być starostą i polewać wódkę na weselu. Bez spiny, informacja przyjęta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak zostałem chrzestny dwa razy miałem 16 i 18 lat. W zeszłym roku miałem młodszego komunie i do 18 z głowy. Powiem ci tak trochę kasy na to idzie ja dawałem 800-1000 warty prezent albo tyle kasy do tego urodziny, na święta też chociaż te 100 do komunii dawalem. Ile mialem meczenia dupy żebym poszedl do spowiedzi i komunii o ja pierdole, oczyeiscie olałem to i tyle. Teraz już wszyscy w rodzinie wiedzą, że jestem szatanem i nikomu mam nadzieję nie przyjdzie do głowy mnie prosić. Tak czy siak oficjalnie wszędzie mówię, że nie mam zamiaru brać w tym udziału i żeby nikomu nie przyszło do głowy przychodzić do mnie z tym. Do kościoła nie chodzę w ogóle nawet w święta. Nawet moja mama zagorzała katoliczka odpusciła i nic nie wspomina. :D

 

Dlatego na twoim miejscu poszedłbym w stronę "nie jestem wierzący dam zły przykład młodemu". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.