Skocz do zawartości

Finanse w związku


Rekomendowane odpowiedzi

A co sądzicie o kobietach, które mają dobrą pracę, dobre zarobki, nieźle sobie radzą zawodowo...

 

...i nagle BACH...

 

...zachodzą w ciążę, rodzą dziecko i odpuszczają całkowicie jakąkolwiek myśl o powrocie do pracy przez parę lat, potem najchętniej drugie dziecko i znowu kolejne parę lat nie myślą o powrocie do pracy, a potem jakoś zleci, bo już sytuacja w branży się zmieniła i nie ma gdzie wracać, ciężko pracę znaleźć po takiej przerwie, to już najlepiej do końca życia nie pracować.

 

Czyli facet związał się z kobietą która równie dobrze zarabiała, równie dobrze sobie radziła na rynku pracy, a za jakiś czas się okazuje że to

on musi harować za dwoje, bo ona wrócić do pracy nie zamierza. To mnie zawsze przerażało. 

 

Mam taki przypadek u siebie w pracy - parę lat temu pewna dziewczyna świetnie się zapowiadała zawodowo, fajnie wszystko ogarniała, a i figura niezła, no taka "korpolaska", a potem BACH... uwaga... TRZY CIĄŻE ROK PO ROKU... i koniec. Dzieci już podrosły, a ona nadal gruba, niezadbana, siedzi w domu i nie zamierza myśleć o jakimkolwiek powrocie do pracy. A chłop na nią haruje po 12h dziennie, a brał przecież fajną "korpolaskę".


Oczywiście są też przypadki (znam też takie) gdzie kobieta po urodzeniu dziecka w jak najszybszym możliwym czasie wróciła do pracy, do zawodu i dalej się rozwija, jak i również do formy i świetnej figury (nie narzekanie, a siłownia, ale to już tak poza tematem).

 

Co sądzicie? Czy panowie mogą czuć się oszukani - jeśli wiążą się z kobietą która świetnie się zapowiada zawodowo, kariera się rozwija, a tu nagle BACH ciąża i nigdy nie zamierza wrócić do pracy? 

 

Edytowane przez Adrianos
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kobiety urodzenie dziecka to tak jak dla nas sex.

Nadchodzi czas i ona niczego innego nie ma na myśłi.

Inna rzecz, że widziałem kobiery biegające z wózkiem.

Takie coś znaczy, że dba o siebie, żeby nie wyglądać jak worek tłuszczu a to znaczy, że ma na myśli swojego mężczyznę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Adrianos napisał:

Co sądzicie? Czy panowie mogą czuć się oszukani - jeśli wiążą się z kobietą która świetnie się zapowiada zawodowo, kariera się rozwija, a tu nagle BACH ciąża i nigdy nie zamierza wrócić do pracy? 

Bo kobiety są z natury bardziej leniwe od nas, mniej się od nich wymaga od dziecka. Są też bardziej podatne na wpływy zewnętrzne. Czyli, kiedy społeczeństwo od nich czegoś nie wymaga to nie zrobią tego "same z siebie". U mężczyzn częściej obserwuje wewnętrzną potrzebę działania, u niektórych kobiet tez to widuję, żeby nie było. 

Według mnie pani się zapuściła bo misio na to pozawala, ma "bezpieczeństwo" (papier z USC) to po co się starać? Niech miś zapierdala. 

 

Gdzieś czytałem o tym jak kobiety po kilku latach pracy jako inżynier rzucały tą pracę na rzecz pielęgniarstwa czy czegoś takiego.

Dla kobiet praca bez relacji z ludźmi zazwyczaj jest nudna i mecząca. Szwecja jest tego przykładem mimo maksymalnie równych "szans" widać feminizacja i maskulinizację odpowiednich branż.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SSydney napisał:

Według mnie pani się zapuściła bo misio na to pozawala, ma "bezpieczeństwo" (papier z USC) to po co się starać? Niech miś zapierdala

 

Czyli wychodzi na to, że jeśli facet przy wyborze kobiety zwraca uwagę na to, że ona świetnie zarabia, ma świetną pracę, rozwija się zawodowo itd i po tym wnioskuje że nie będzie musiał jej utrzymywać - to w każdej chwili może się okazać że się myli, bo ona nagle BACH i zachce ciąży i z pracy zrezygnuje do końca życia...

 

Ciekawe jakby było odwrotnie - kobieta wiąże się z facetem który świetnie zarabia, ma dobry zawód, rozwija się zawodowo - i nagle BACH po ślubie on stwierdza że zmienia robotę na jakąś lekką mało wymagającą na pół etatu i z pensji 8 tys schodzi na 1500zł bo tyle mu starczy na życie... (nie zakładam przypadku że by całkowicie zrezygnował z pracy bo u facetów to niemożliwe).  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Adrianos napisał:

to już najlepiej do końca życia nie pracować. 

Bo mogą?

Bo jest przyzwolenie społeczne na to?
Nazywanie pierdzenia w stołek "ciężką pracą, mama 24/7" przy aktywnym wsparciu takiej postawy przez społeczeństwo?

 

3 godziny temu, SSydney napisał:

Czyli, kiedy społeczeństwo od nich czegoś nie wymaga to nie zrobią tego "same z siebie".

Dokładnie tak.

19 minut temu, Adrianos napisał:

Ciekawe jakby było odwrotnie

"On nie jest ODPOWIEDZIALNYM misiem, proszę sądu".

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1 godzinę temu, Adrianos napisał:

Ciekawe jakby było odwrotnie - kobieta wiąże się z facetem który świetnie zarabia, ma dobry zawód, rozwija się zawodowo - i nagle BACH po ślubie on stwierdza że zmienia robotę na jakąś lekką mało wymagającą na pół etatu i z pensji 8 tys schodzi na 1500zł bo tyle mu starczy na życie... (nie zakładam przypadku że by całkowicie zrezygnował z pracy bo u facetów to niemożliwe).  

Rozwód, ponieważ to jednak niedojrzały emocjonalnie GÓWNIARZ. xD 

1 godzinę temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

"On nie jest ODPOWIEDZIALNYM misiem, proszę sądu".

A cycaty sad płci wiadomej przyklepie alimenty na nierob... ehkm... żonę... xD 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adrianos co do początku wątku gdzie poruszyłeś kwestię zarządzania kasą misia przez babę to ktoś tu kiedyś napisał świetny tekst niestety nie pamiętam autora a szkoda mianowicie:

 

,,Kochanie jeśli kiedykolwiek dałem Ci do zrozumienia, że masz cokolwiek do powiedzenia to przepraszam za stworzenie złudnego wrażenia. :)'' 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

3. Mówienie o zarobkach

Absolutnie nigdy. Ani o stanie konta, stanie posiadania, ani nic.

Jakoś tak zawsze wychodziło, że ja wiedziałem o zarobkach i majątku moich kobiet, a one o moich praktycznie nie.

..trochę wynika to z:

Cytat

5. Pożyczanie jej , albo rodzinie.

Absolutnie nigdy, chyba że w zastaw, na umowę. Miałem solidną szkołę z finansów w domu.

Dziadek repatriant, działania władz i rodziny pozbawiły go niemal całkowicie majątku.

Mój Ojciec zaczynał od totalnego zera, bo miał dwie siostry "a kobiety trzeba wspierać".

Nieraz dalsza rodzina zgarniała paczki z zagranicy, datki, spadki, antyki - a my nic. Bo Tata "sobie radzi".

Na starość dziadkowie, którzy rozpieszczali córki zostali z niczym, a córki miały wywalone. Oczywiście opieka spadła na nas.

 

Ojciec - tytan pracy - przy tym często miał czas i wolę pomagać czy pożyczać potrzebującym. Im był starszy, tym mniej...do dziś została mi wiedza, komu pożyczył ile z rodziny. I dlaczego jest to kasa nie do odzyskania....

 

Najważniejsze lekcje w życiu - nigdy nie dawaj ryby rodzinie( i nikomu), tylko wędkę, ale i warunkowo.

Oraz - nigdy nie licz na jakąkolwiek wdzięczność. Pomagając, robisz to dla własnej satysfakcji, z własnej świadomej decyzji. Jak ktoś okaże wdzięczność, to jest ekstra.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja była cały czas naciskała mnie żebym powiedział ile zarabia. Nawet ciężko sobie wyobrazić, jakie sztuczki wykonywała żeby się tego dowiedzieć.

W skrócie to było od próśb po zwykłe przekonywanie i aż do szantaży. Na szczęście przez cały związek się nie ugiąłem.

 

Pamiętam kiedyś jak rozmawialiśmy o finansach w małżeństwie. Wypaliła że innej opcji jak wspólnego konta to sobie nie wyobraża, bo w małżeństwie powinno być wszystko wspólne. Pociągnąłem ten temat i zapytałem, czy jeżeli któreś z nas będzie chciało wziąć sobie trochę pieniędzy na coś, to musi pytać się drugiego małżonka?

Dostałem odpowiedź że po to jest wspólne konto, żeby można było sobie z niego brać kiedy ktoś potrzebuje.

Nie będzie to tajemnicą, jeżeli zdradzę że ja zarabiałem dwukrotnie więcej od niej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

1.Intercyza tak czy nie? Osobiście nawet nie dopuszczam myśli o małżeństwie bez intercyzy, Z jednej strony wiem jak kobiety na to reagują, żadna moja partnerka nie podzielała mojego zdania na ten temat, ale na szczęście to były rozmowy tylko hipotetyczne. Z drugiej strony znam siebie i wiem że raczej bym "uciekł" nawet z najlepszego związku przed samym ślubem, gdybym miał zawrzeć małżeństwo bez intercyzy, wybrałbym samotność. Ale z kolejnej strony - wszyscy tak mówią, a potem jednak dają się urobić kobietom i mało kto zawiera intercyzę. Co o tym sądzicie?

Temat tabu w PL. Jakimś plusem jest to że w PL majątek sprzed małżeństwa nie wchodzi do wspólnego, czyli jakieś spadki po rodzicach, dziadkach są tylko twoje. Intercyza na pewno dobra jeśli zarabiasz bardzo dużo a ona bardzo mało.

Mało kto ma jednak intercyzę w PL, min. przez niską kulturę finansową w naszym kraju.

 

Cytat

2. Wspólny budżet. Ja zawsze każdej z moich partnerek pokazywałem mój pogląd: dzielimy się równo, składamy się na wspólne wydatki, ja nie finansuję Twoich zachcianek. Oczywiście wiadomo czasem wypada kupić prezent czy zaprosić na randkę. Ale chodzi mi o to, że jak jedziemy na wakacje dla dwóch osób za 6 tys zł, to ja daję 3 tys i ona 3 tys, a nie ja 5 i ona 1. A wiem że tak to bywa najczęściej. Niby się składają, ale facet daje 3/4 sumy, a kobieta 1/4 lub mniej.

Ewentualnie często widzę taki schemat, że np. jak on zarabia 5 tys, a ona 2 tys, to on opłaca mieszkanie, rachunki, jedzenie, utrzymuje samochody, remonty itd a ona... "wydaje na siebie bo w końcu sama zarobiła", więc sobie kupuje ciuszki i torebki i buty i jest dumna że od niego nie ciągnie na to kasy i jeszcze chwali się koleżankom "on mi nie kupuje tych torebek, sama zarobiłam!". Tyle że on finansuje wszystko inne. Co sądzicie?

Jak najbardziej - wspólne konto na wydatki i każdy przelewa tam po równo, np. po 2500 zł. , niestety u mnie tak nie ma (ja przelewam >50%), bo ona mniej zarabia, bo ona gotuje i sprząta, etc. Temat na inny wątek.

Niestety znam trochę przypadków z drugiej części pkt. 2, czyli 5+2=7 tys., gdzie ten co zarabia więcej (mężczyzna ofc) musi pytać o 10 zł na piwo, a ona kupuje ubrania i inne "potrzebne" rzeczy w opcji no limit, no ask. Żałosne ogólnie.

 

Cytat

3. Mówienie kobiecie o swoich zarobkach. Wiem że to trudny temat. Ja nigdy żadnej z moich partnerek nie powiedziałem ile zarabiam, mimo że każda różnymi sposobami próbowała to wyciągać. Ale u mnie było łatwo to ukrywać bo co miesiąc mam inne kwoty, bardzo nieregularne (własny biznes). Co innego jak ktoś ma stałą pensję. Jak sobie z tym radzicie? Z obserwacji znajomych wiem, że jak kobieta wie ile jej facet zarabia dokładnie, to próbuje kierować jego wydatkami i mu "wydzielać" jego kasę. Co sądzicie? Ujawniać swoje zarobki czy nie ujawniać? (nawet w małżeństwie)

Tymczasowej partnerce, dziewczynie, narzeczonej nigdy w życiu nie ujawniaj swoich dochodów. Z żoną  to już nie takie proste; zakładając że żyjesz z kimś w małżeństwie które nie jest z przypadku.

Jak żyjesz w małżeństwie to już ciężko ukryć takie rzeczy, no chyba że jakieś lewe fuchy :)

 

Cytat

4.Co się wiąże z punktem 3. - wspólne konto. Mieć wspólne konto, na które wpływają całe dochody jego i jej? Moim zdaniem wspólne konto może być pod takim warunkiem, że co miesiąc na to konto oboje wpłacają jakąś tam ustaloną kasę (jakąś część swoich zarobków, nigdy nie całe) żeby się składać PÓŁ NA PÓŁ na wydatki mieszkaniowe, remontowe, wakacyjne itd. Ale oboje mają swoje własne konta na których mają swoją kasę całkowicie dla siebie. I tylko pod takim warunkiem bym się zgodził na wspólne konto. A nie że jedno konto na które wpływa jego pensja (np. 5 tys) i jej pensja (2 tys) to całe 7 tys jest jej i ona rządzi wydatkami. A on.. cóż, zawsze może ją poprosić o 10zł bo wychodzi z kolegami.

jak w pkt. 2.

 

Cytat

5. Nigdy osobiście nie miałem takich sytuacji, ale z obserwacji napiszę - przykładowo gdy kobieta wie że jej facet ma np. 50 tys oszczędności i próbuje go namówić "pożycz mojej siostrze 10 tys na samochód" lub "pożycz moim rodzicom 20 tys na remont, co to dla Ciebie" - co sądzicie o takich sytuacjach? Obserwowałem kilka takich sytuacji, facet był męczony przez kobietę i w końcu ulegał, pożyczał kasę jej rodzinie, a potem latami nie mógł jej odzyskać...

Oj przerabiałem, zwłaszcza że pochodzę z rodziny gdzie raczej się nie pożyczało i ogólnie szanowało pieniądz. Moja żona odwrotnie; u niej  w rodzinie to było zawsze tylko tu i teraz, no i wieczne pożyczki. Kiedyś miałem pożyczyć jej rodzicom chyba z 7 tys.; nie ugiąłem się, ale była porządna kłótnia o to z moją żoną (temat też na inny wątek). Ostatecznie pożyczała ona ze swojej części i mniejszą kwotę :). Więc ja tam staję w poprzek zawsze, ale cena bywa duża. Pytanie też na co pożyczka; inaczej na np. ratowanie zdrowia a inaczej na zachcianki - gdzie w moim przypadku oczywiście chodziło o zachcianki.

 

Cytat

I podsumowując: Rozmawiając z wieloma kobietami zauważam, że jest dość popularny pogląd (ich pogląd) że to kobieta rządzi finansami w związku, a facet ma po prostu jej całe zarobki oddawać (lub mają wpływać na wspólne=jej konto) i tyle. Niestety patrząc na moich znajomych facetów - widzę że wielu się na to godzi. A potem są rozwody... 

Jak pisałem to jest żałosne, ale jak piszesz dużo jest takich sytuacji i ja to także potwierdzam i to w różnych pokoleniach (mężczyźni 25 do 65 lat) . Nie wiem z czego to wynika. I potem nie są nawet rozwody, ale żal i ściskanie zębów.

Ja mam akurat inny wzór z domu - ojciec zarządzał pieniędzmi, ale jw. znam dużo przypadków gdzie pani wydaje a pan tyra...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.