Skocz do zawartości

Akceptacja


Rekomendowane odpowiedzi

moze manadczynnos tarczycy? te moze byc tak, a jaka jest Twoja partnerka co jesli chodzi o jej samopoczucie? rozleniwiona? zywa? moze tez miec zaburzenia hormonalne, trzebabylo tez zobaczyc jacy sa jej rodzice czy szczupli czy tez z nadwaga i ich historie chorob. jedna znajoma to tez gruba i przymulona byla, wykryto u niej nadczynnosc tarczycy bierze jakies tam leki i jak reka odjal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, SobolAlliv napisał:

moze manadczynnos tarczycy? te moze byc tak, a jaka jest Twoja partnerka co jesli chodzi o jej samopoczucie? rozleniwiona? zywa? moze tez miec zaburzenia hormonalne, trzebabylo tez zobaczyc jacy sa jej rodzice czy szczupli czy tez z nadwaga i ich historie chorob. jedna znajoma to tez gruba i przymulona byla, wykryto u niej nadczynnosc tarczycy bierze jakies tam leki i jak reka odjal

Nadczynność tarczycy raczej odpada, jej przyjaciółka ma stwierdzoną i bierze leki więc myślę, że sama u siebie by to przebadała.

Rodzice:

Mama super sztuka, trzyma diete, je zdrowo, próbuje wkręcić w to córkę lecz bez efektów. Tata ma brzuszek, ale chociaż na spacery chodzi często więc jakiś ruch ma.

Partnerka jest raczej z tych leniwych, lubi zarwać nocke na kompie,potem spać do 12, poza pływaniem w dzieciństwie jakoś nie była sportowym świrem, dodatkowo problemy ze skórem sprawiły ze miała niską samoocene i trzymała się z boku.

Trochę boli mnie też fakt, że nie ma specjalnej pasji, której mogła by się poświęcać na codzień. Uwielbia zwiedzać, podróżować itp. jednak to wymaga pieniędzy i czasu, no chyba że wypad w weekend ale tu pojawia się problem bo oboje uczymy się weekendowo i rzadko kiedy mamy oboje cały weekend wolny, żeby gdzieś pozwiedzać (nawiasem mówiąc, ja nie przepadam za takim spędzaniem czasu , ale jestem w stanie się poświęcić dla niej do czasu do czasu).

W wolnych chwilach:

- gra na kompie (kiedyś chciałem dziewczyne, która będzie lubić gry - teraz troche zmieniłem podejście)

- czyta książki fantasy

- ogląda filmy/anime/youtuba

Chciałbym żeby bardziej produktywnie spędzała wolny czas :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, 17nataku napisał:

W wolnych chwilach:

- gra na kompie (kiedyś chciałem dziewczyne, która będzie lubić gry - teraz troche zmieniłem podejście)

- czyta książki fantasy

- ogląda filmy/anime/youtuba

Wirtualny świat gier, fantastyki i filmików ?

Obserwuj ją i jeśli przekroczy jakiś przez Ciebie nieakceptowalny próg zatopienia się w ten fantastyczny świat bez zarabiania na siebie - trzeba będzie podjąć radykalne kroki (tzn. odchodzisz... nie grozisz że odchodzisz a potem nie odchodzisz albo wracasz...nie... koniec i hój).

 

 

 

Nie znalazłem w tekście - czy Wy pracujecie/zarabiacie na siebie?

Dnia 2.04.2019 o 18:55, 17nataku napisał:

Zawsze gdy podejmuje temat ona czuje się atakowana i pod presją, że już mi się nie podoba i chce ją zmieniać.

Psychomanipulacja. Miś zły bo coś chce i doprowadza do tego że jego UKOCHANA CZUJE SIĘ ŹLE.

 

 

Dnia 2.04.2019 o 18:55, 17nataku napisał:

że poza tym układa nam się bardzo dobrze. 

Ale to nie przeszkadza jej manipulować Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, 17nataku napisał:

W wolnych chwilach:

- gra na kompie (kiedyś chciałem dziewczyne, która będzie lubić gry - teraz troche zmieniłem podejście)

 - czyta książki fantasy

- ogląda filmy/anime/youtuba

Czyli 100 procent rozrywki w wolnej chwili. Trochę słabo. Kanapowiec jednym słowem. Bez jej wewnętrznej zmiany będzie Ci ciężko wyciągnąć ją na ruch i zajęcia.

 

Też kiedyś chciałem dziewczyny, która grała by w gry. Taka dziewczyna cool. Ba, nawet do takiej podbijałem (swoją drogą idealny scenariusz "bądźmy tylko przyjaciółmi") i po latach się okazało - po 6 miesiącach jak wyszła za mąż - rozwód, teraz tatuaże, festiwale kolorów i inne głupie głupotki. Wiek nie odzwierciedla tego co jest w głowie. Dodatkowo złapała pracę z niego lepszym hajsem i głowa niesiona wysoko ponad chmury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Imbryk napisał:

Nie znalazłem w tekście - czy Wy pracujecie/zarabiacie na siebie?

Pracujemy oboje, tyle że u niej ta praca jest często zmieniana, bo typowo studenckie fuchy bez doświadczenia w zawodzie, w którym się uczy.

Ja pracuje w zawodzie i stabilnie się trzymam, wynajmuje kawalerke, opłacam auto i szkołę.

Ona mieszka z rodzicami, do tego ma stypendium szkolne a ciągle jej brakuje pieniędzy :(

 

44 minuty temu, Imbryk napisał:

Wirtualny świat gier, fantastyki i filmików

Jest straszną marzycielką. Kiedyś próbowałem zamienić to w produktywne spędzanie czasu, zeby zaczeła pisać jakieś opowiadania/książki i była próba ale szybko (klasycznie) rezygnacja.

 

45 minut temu, Imbryk napisał:

odchodzisz... nie grozisz że odchodzisz a potem nie odchodzisz albo wracasz...nie... koniec i hój).

W sumie powinienem to napisać wcześniej, ale my się już raz rozstaliśmy.  Ja zerwałem argumentując, że nie wiem czy ją kocham, że nie podoba mi się wiele rzeczy w niej, a nie chce jej zmieniać bo jeśli ktoś kocha to powinien zaakceptować itp.

Codziennie pisała, że tęskni i czy może nie zmieniłem zdania, po tygodniu jakoś odpuściła. Ja wtedy już troche się ogarnąłem, poszedłem na balety z ziomkami i tam tańczyłem z jakąś laską pół wieczoru, było między nami dość gorąco - myślę, że na luzie mogłem skończyć u niej na chacie bo kilka razy podkreśliła, że mieszka sama. Prosiła mnie o swój numer, w tym momencie dostałem slow-motion, po szybkiej analizie sytuacji podałem jej numer ze zmienioną ostatnią cyfrą, udawałem też że jej puszczenie sygnału do mnie dotarło i na pewno się do niej odezwę (jakoś czułem się nadal wierny swojej już byłej partrerce). Nie wiem co się stało, ale tłumaczyłem sobie to tak, że widocznie na prawdę kocham moją byłą. Jeszcze tydzień nad tym myślałem, poszedłem na wizyte do psychologa mówiąc o swoich przemyśleniach a ten zwrócił mi uwagę, że wszystkie wymagania, których nie spełniała partnerka były widocznie nie dość istotne skoro jednak uczucie na imprezie mnie jakoś ruszyło by nie podać numeru. Po tym spotkaniu ponownie przemyślałem całą sprawę i postanowiłęm dać jej drugą szanse, problem w tym że zjebałem i źle to rozegrałęm. 

Ona była już na etapie granicy, sama mówiła ze gdybym zwlekał jeszcze kilka dni to by się ze mną nie spotkała.

Do rzeczy, zaprosiłem ją do fajnej knajpy, przeprosiłem ją za zachowanie, powiedziałem że zjebałem (prawdziwie rycerskie zachowanie) i że chciałbym do niej wrócić i zaakceptować to jaką jest (teraz te rzeczy, które mi wcześniej przeszkadzały wróciły a ja wracam do punktu wyjścia).

Zgodziła się, związek odrzył i było dużo lepiej, lecz ona weszła w powrót z wygraną pozycją, wiele razy mi wypominała potem "przecież miałeś się zmienić" podczas gdy ja kończyłem związek z podejściem, że to ona powinna się zmienić... co wywoływało w mojej głowie konflikt.

Wiele się nauczyłem na swoich błędach, na wiedzy wyciągniętej przez ostatni czas z tego forum i wiem, że więcej nie będę się tak zachowywał bo aż mi wstyd jak sobie pomyśle, co ja wyczyniałem...

Męczy mnie już ta sytuacja ale szczerze nie wiem już jak to rozegrać, z jednej strony starać się by ona się zmieniła, jednocześnie rozwijając siebie czy jebn*ć to wszystko w piz*u i zrobić twardy reset.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, SobolAlliv napisał:

moze manadczynnos tarczycy? te moze byc tak, a jaka jest Twoja partnerka co jesli chodzi o jej samopoczucie? rozleniwiona? zywa? moze tez miec zaburzenia hormonalne, trzebabylo tez zobaczyc jacy sa jej rodzice czy szczupli czy tez z nadwaga i ich historie chorob. jedna znajoma to tez gruba i przymulona byla, wykryto u niej nadczynnosc tarczycy bierze jakies tam leki i jak reka odjal

Raczej niedoczynność pasuje bardziej do tego opisu. 

Słuchaj... Weź pod uwagę, że jest to forum gdzie wielu użytkowników ma za sobą traumatyczne przejścia z kobietami. Ich historie i doświadczenia są cenne, ale trzeba uważać na pewną tendencyjnosć. Rozumiesz? Jak napiszesz tutaj, że masz problem z kobietą, to z automatu dostaniesz 10 złotych rad, żeby rzucić w cholerę, następnych 5 napisze coś o genach, a ktoś walnie jak bomba atomowa w Testostetonie, że "wszystkie one to k... są"

Sam decydujesz, sam wiesz czego czcesz. Z tego co piszesz, to całkiem fajnie trafiłeś. Ale nikt idealny nie jest. Prawda jest taka, że jak mija faza zakochania to się zaczyna dostrzegać wady. Normalne. Jak mimo wad czujesz, że to jest to, dobrze wam razem, to znaczy że jesteś na kolejnym etapie, czyli miłość. I masz przed sobą wiele opcji i nigdy nie wiesz, która ścieżka dokąd doprowadzi. Możesz rzucić kobietę z powodu jej figury, a za pół roku spotkać ja w extra formie i pożałować. Możesz w tym czasie wyrwać pannę 10/10 i przezyc extra przygody, po to tylko, żeby stwierdzić po pół roku, że jest pusta, nudna, nic nie czyta i nie tylko nie  masz z kim pograć w gry komputerowe, ale masz gównoburzę o to, że gapisz się w ekran kiedy mógłbyś wokół niej skakać. A może inaczej by się potoczyło. Nigdy nie wiesz.

Życie.  I twoje decyzje.

 

Ale idealu nie znajdziesz. Nie ma po prostu. Wielu ludzi złamało sobie i innym życie bo lampiąc się na wyidealizowane fotki z instagrama, fiksowalo się na tym czego nie mają, nie potrafili się z niczego cieszyć i zatruwali to co mają. BO INNI MAJĄ LEPIEJ, ŁADNIEJ, NA BOGATO. 

A co robić dalej też nie musisz pytać, bo sam już pewna decyzję podjąłeś. Postawiłeś ją przed wyzwaniem, teraz trzeba czasu i pozytywnej motywacji. Kilka rad Ci podsunąłem. Mysle, że mogą zadziałać.

 

PS. Czyta fantastykę, gra w gry komputerowe, miła, ładna... Hmm w razie jakbyś ja rzucił, to daj mi numer telefonu. Odczekam z 2 miesiące, aż na fazie wkurwienia na Ciebie zacznie o siebie dbać i pojawia się efekty i dzwonię

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Esmeron napisał:

Z tego co piszesz, to całkiem fajnie trafiłeś. Ale nikt idealny nie jest. Prawda jest taka, że jak mija faza zakochania to się zaczyna dostrzegać wady. Normalne. Jak mimo wad czujesz, że to jest to, dobrze wam razem, to znaczy że jesteś na kolejnym etapie, czyli miłość. I masz przed sobą wiele opcji i nigdy nie wiesz, która ścieżka dokąd doprowadzi. Możesz rzucić kobietę z powodu jej figury, a za pół roku spotkać ja w extra formie i pożałować. Możesz w tym czasie wyrwać pannę 10/10 i przezyc extra przygody, po to tylko, żeby stwierdzić po pół roku, że jest pusta, nudna, nic nie czyta i nie tylko nie  masz z kim pograć w gry komputerowe, ale masz gównoburzę o to, że gapisz się w ekran kiedy mógłbyś wokół niej skakać. A może inaczej by się potoczyło. Nigdy nie wiesz.

Życie.  I twoje decyzje.

 

Ale idealu nie znajdziesz. Nie ma po prostu. Wielu ludzi złamało sobie i innym życie bo lampiąc się na wyidealizowane fotki z instagrama, fiksowalo się na tym czego nie mają, nie potrafili się z niczego cieszyć i zatruwali to co mają. BO INNI MAJĄ LEPIEJ, ŁADNIEJ, NA BOGATO. 

A co robić dalej też nie musisz pytać, bo sam już pewna decyzję podjąłeś. Postawiłeś ją przed wyzwaniem, teraz trzeba czasu i pozytywnej motywacji. Kilka rad Ci podsunąłem. Mysle, że mogą zadziałać.

 

PS. Czyta fantastykę, gra w gry komputerowe, miła, ładna... Hmm w razie jakbyś ja rzucił, to daj mi numer telefonu. Odczekam z 2 miesiące, aż na fazie wkurwienia na Ciebie zacznie o siebie dbać i pojawia się efekty i dzwonię

I właśnie takie myśli trzymają mnie w ryzach i słyszę głos w głowie "nie wymyślaj, jest dobrze teraz tylko pracujcie nad tym by było lepiej". Nie czuje takiego impulsu, który by mi mnie zmusił do działania tu i teraz, do zakończenia relacji dlatego też instynktownie chcę ją ratować.

 

Bardzo doceniam Twoje wpisy @Esmeron i dziękuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, 17nataku napisał:

Pracujemy oboje, tyle że u niej ta praca jest często zmieniana, bo typowo studenckie fuchy bez doświadczenia w zawodzie,

OK, spoko, ona młoda jeszcze 22 lata.

3 godziny temu, 17nataku napisał:

ma stypendium szkolne a ciągle jej brakuje pieniędzy :(

Tu słabizna i zły prognostyk na przyszłość, jak będzie zarządzać kasą. Biorąc pod uwagę że wydatki na życie i mieszkanie są pokrywane przez rodziców, a przyjemności Ty (zakładając białorycerstwo ;)))) to nie ma jej co przyciskać finansowo, powinna coś chociaż oszczędzać.

 

3 godziny temu, 17nataku napisał:

zeby zaczeła pisać jakieś opowiadania/książki i była próba ale szybko (klasycznie) rezygnacja.

Znałem taką panią. Poznałem ją jak miała 24, teraz ma 30 i dalej nic, NIC się nie zmieniło - dalej sama, bezrobotna, gra na kompie, tyje, smutnieje. Marnuje zajebiste talenty w paru dziedzinach - ale nie przegadasz - kurna taki potencjał h*j strzela. Pisarka, malarka, gamerka, streamerka, tyle rzeczy może robić.

 

Zwala na tarczycę, bierze leki, ale ile można zwalać, skoro i tak na bezrobociu przy kompie siedzi (nie leży obłożnie bez ruchu!) - to zamiast grać, może np modelować postaci 3D do Wiedźmina.  A jak zachęcisz, zwrócisz uwagę - to startuje z agresją: spierdalaj, nie wpierdalaj się w moje życie...

Szkoda, szkoda - uważaj na to u swojej, również na jej reakcje na sugestie - czy nie staje się stopniowo agresywna i zgorzkniała.

 

Aaa, w sumie dwie takie znałem. Podobne, wcale nie brzydkie czy super grube, nawet spoko. Ale nie - swoje talenty same wyrzucają do śmietnika.

 

3 godziny temu, 17nataku napisał:

ale my się już raz rozstaliśmy. 

Oj, powroty rodzą frustracje. Patrz na to:

4 godziny temu, 17nataku napisał:

przeprosiłem ją za zachowanie, powiedziałem że zjebałem (prawdziwie rycerskie zachowanie)

No chyba Cię pojebało. Tak, zdecydowanie rycerskie. Za co dokładnie przeprosiłeś? Jaka było Twoje przewinienie, złamanie zasad, grzech, idp.

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

że widocznie na prawdę kocham moją byłą.

Co to znaczy kochasz?

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

chciałbym do niej wrócić i zaakceptować to jaką jest

Dałeś jej komunikat wyraźny, klarowny, werbalny - i co? Chciałbyś się teraz z niego wycofać???

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

zaakceptować to jaką jest (teraz te rzeczy, które mi wcześniej przeszkadzały wróciły 

No właśnie to ta frustracja, która od teraz u Ciebie będzie gościć w Twoim kochającym serduszku.

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

Zgodziła się

Kuhwa. Ona się zgodziła? Rzucasz laskę bo coś Ci nie gra. Potem wracasz do niej przepraszając że zjebałeś (co zjebałeś?). Ona Cię jeszcze zszittestowała że jeszcze tydzień i byś ją mógł w dupę pocałować - a NA KOŃCU SIĘ ŁASKAWIE ZGODZIŁA. Wow, widzisz tutaj kota, odwróconego ogonem, bynajmniej nie ślicznym pyszczkiem na wysokości Twojego nosa?

 

Ech Hycerzu dhogi, dhoga Twa khętą i wyboistą zaprawdę się stanie.

Ucz się trzymać ramę, bo Pani przestanie Cię szanować. Jeśli już nie przestała.

 

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

nie będę się tak zachowywał bo aż mi wstyd jak sobie pomyśle, co ja wyczyniałem...

Tu już nawet nie chodzi o wstyd - zaszkodzisz sobie i swojemu przyszłemu życiu. Zamknij oczy i wyobraź sobie że ona zachodzi w ciążę (z Tobą :) :D

 

4 godziny temu, 17nataku napisał:

nie wiem już jak to rozegrać, z jednej strony starać się by ona się zmieniła, jednocześnie rozwijając siebie czy jebn*ć to wszystko w piz*u i zrobić twardy reset.

Przyznam, że ja też nie wiem. Raczej jebnąć tym. Albo poobserwować jeszcze kilka miesięcy jaki jest trend. Ale już nie tylko pod kątem czy ONA się zmienia - tylko jak Ciebie TRAKTUJE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Tu słabizna i zły prognostyk na przyszłość, jak będzie zarządzać kasą. Biorąc pod uwagę że wydatki na życie i mieszkanie są pokrywane przez rodziców, a przyjemności Ty (zakładając białorycerstwo ;)))) to nie ma jej co przyciskać finansowo, powinna coś chociaż oszczędzać.

Bardzo zły prognostyk, ja przyjemności nie pokrywam, wręcz odmawiam jej jakiś wydatków bo sam teraz chce zaoszczędzić więcej więc unikam jakiś droższych wyjść.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Szkoda, szkoda - uważaj na to u swojej, również na jej reakcje na sugestie - czy nie staje się stopniowo agresywna i zgorzkniała.

Niestety powoli się to dzieje, wczoraj jej zwróciłem uwagę, że może warto zająć się czymś bardziej produktywnym niż anime i granie na kompie, żeby zrobiła coś więcej w strone kierunku studiów, bo po ich ukończeniu niczym się nie wyróżni w walce o stanowisko. Podałem jej przykład, że z mojej profilowej klasy, w której wszyscy mieli pracować w zawodzie pracuje aktualnie tylko ja i jeden kumpel, bo my jedyni robiliśmy coś więcej poza zajęciami.

Jej odpowiedź: Mhm, ok.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

No chyba Cię pojebało. Tak, zdecydowanie rycerskie. Za co dokładnie przeprosiłeś? Jaka było Twoje przewinienie, złamanie zasad, grzech, idp.

Myślę, że przeprosiłem za to, że ją zostawiłem i że zwątpiłem w uczucia do niej. 

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Co to znaczy kochasz?

Szczerze? Sam już nie wiem. Wydawało mi się wtedy na baletach, że to był ten impuls. Teraz myślę, że mogło to być przywiązanie.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

No właśnie to ta frustracja, która od teraz u Ciebie będzie gościć w Twoim kochającym serduszku.

Masz racje, frustracja pojawia się coraz częściej, z małych rzeczy. Widzę po sobie, że coraz częściej reaguje negatywnie w stosunku do niej a ona czuje, że coś jest nie tak. 

Problem w tym, że nie mogę jej wprost powiedzieć o co mi chodzi bo jeśli ona sama nie zacznie się zmieniać to nic się nie zmieni. Chyba, że na chwile na pokaz.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Ucz się trzymać ramę, bo Pani przestanie Cię szanować. Jeśli już nie przestała.

Są sytuacje, że odczuwam brak szacunku i wkurwia mnie to niemiłosiernie. Lecz uczę się ile mogę, chłonę wiedzę z forum jak gąbka wodę i mam nadzieję, że da się to naprostować.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Zamknij oczy i wyobraź sobie że ona zachodzi w ciążę (z Tobą :):D

Oj wyobrażałem sobie to wiele razy i wcześniej był to raczej strach i odrzucenie. Ostatnio bardziej pogodzenie się z losem i dojrzałe podejście do tematu, jednak czy szczęśliwe dla mnie? Tego nie wiem.

 

18 godzin temu, Imbryk napisał:

Przyznam, że ja też nie wiem. Raczej jebnąć tym. Albo poobserwować jeszcze kilka miesięcy jaki jest trend. Ale już nie tylko pod kątem czy ONA się zmienia - tylko jak Ciebie TRAKTUJE.

Wczoraj z tej frustracji wyszła mała kłótnia, byłem jakiś wycofany, ona starała się rozmawiać coś ze mnie wyciągnąć ale ja widząc jak wcina pizze a potem lody w ogóle straciłem ochote na co kolwiek i ewakuowałem się robić ćwiczenia na brzuch. Co to ją odróżnia od moich poprzednich kobiet to mimo, że była zła na mnie, że nie chciałem się nią zbyt interesować itp, to chciała rozmawiać, wyjaśnić, dojść do porozumienia, na które ja ostatnio mam bardziej wyje*ane. Rano wstaje, a tam kanapki do pracy (mimo, że mówiłem jej, że mam już przygotowane przez siebie) dla załagodzenia sytuacji?

Będę ją bacznie obserwował zastanawiając się czy to jest to czego na prawdę chce.

 

Dzięki @Imbryk

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Imbryk napisał:

Co konkretnie rozumiesz przez "dojrzałe"?

Czyli wypicie piwa, które bym nawarzył. Myślę, że dziecko nauczyło by ją wiele odpowiedzialności, poza tym ma w porządku rodziców, którzy mnie lubią i akceptują więc tu też nie byłoby tragedii.

Oczywiście, odwlekam dziecko i ślub ile się da, ale w takiej sytuacji myślę, że dalibyśmy radę.

Największym minusem byłby tutaj "pewnik" partnerki. Jak to bracia często mówili, po dziecku w ogóle przestałaby o siebie dbać bo miałaby już mnie na widelcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, 17nataku napisał:

Największym minusem byłby tutaj "pewnik" partnerki. Jak to bracia często mówili, po dziecku w ogóle przestałaby o siebie dbać bo miałaby już mnie na widelcu.

Nawet nie łudź się, że będzie inaczej. Dopiero wtedy będzie miała argumenty na folgowanie swoim słabościom. W zdecydowanej większości przypadków tylko silny stres/szok może odmienić człowieka. Ona dostała od Ciebie potwierdzenie, że ciężko Ci się z nią rozstać. Będziesz więc tak powoli gotował się jak żaba, co do wrzątku nie wskoczy, ale powolnej zmiany nie zauważy i ugotuje się. Nie widzę w tym związku przyszłości dla Ciebie. Przykre ale prawdziwe. Powinieneś powiedzieć jej wprost, że na śluby i dzieci nie może liczyć, dopóki zmiana jej postępowania nie będzie trwała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, 17nataku napisał:

 Myślę, że dziecko nauczyło by ją wiele odpowiedzialności, poza tym ma w porządku rodziców, którzy mnie lubią i akceptują więc tu też nie byłoby tragedii.

Oczywiście, odwlekam dziecko i ślub ile się da, ale w takiej sytuacji myślę, że dalibyśmy radę.

Albo by o nie niedbała. Co w ogóle Was łączy? Btw. Jeśli Ci zależy to pójdź z nią do psychologa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracam z małą aktualizacją. 

Wczoraj doszło do poważniejszej rozmowy, poprosiłem ją żeby wypisała czego ona chce od związku i od partnera w kolejności od najważniejszych, ja zrobiłem to samo. 

Potem kazałem jej ustosunkować te liste ze mną, czyli które z tych cech pasują do mnie, a które nie. Sam też zwróciłem jej uwagę, czego oczekuje od tej relacji i jakie są moje potrzeby.

Skonfrontowaliśmy się i oboje wiedzieliśmy co drugie oczekuje, żeby każdy był zadowolony z tej relacji.

Zdrowe nawyki żywieniowe i prace nad sylwetką uplasowałem na trzeciej pozycji.

Ze wszystkimi innymi cechami, które mi w niej przeszkadzają nie miała problemu by podjąć nad nimi pracę, jednak z tym nr.3 miała dość duży kłopot.

Nie potrafiła zrozumieć dlaczego to dla mnie takie ważne, wyjaśniłem jej że dla niej dużą wagę może mieć zachowanie a dla mnie bardzo ważny jest wygląd. 

Podkreśliłem to niejednokrotnie i dałem jej do zrozumienia, że jeśli się nie zaangażuje to się rozstaniemy.

Dałem jej pole do podjęcia decyzji, albo działa albo się rozstajemy, bo powiedziałem, że to będzie powodowało frustracje i prędzej czy później i tak nas to poróżni.

Dodałem też, że chce z nią być ale nie jestem w stanie zaakceptować tego jak się zaniedbuje.

Mówiłem o tym, że jeśli nam na sobie zależy to obie strony muszą dawać od siebie tyle samo i się angażować, a jeśli to dla niej za dużo to widocznie jej na mnie nie zależy.

 

Odniosła się do ćwiczeń, że z powodów skórnych ma z tym problem, bo przy wysiłku pot powoduje, że skóra jej czerwienieje i pęka co sprawia ból. Potrafię to zrozumieć,

więc zapytałem o dietę. Widać było, że nie chce nic zmieniać i liczyła, że weźmie mnie pod włos shit-testem. Rozpłakała się, mówiła, że zawsze chodzi o wygląd, nie ważne jaka jest 

z charakteru i jak się stara. Odpowiedziałem, że nie chodzi o wygląd tylko o prace nad sobą i zaangażowanie w relacje.

Myślę, że po dłuższej chwili dotarło do niej, że to ten moment, w którym nasz związek może się zakończyć i widziałem w jej oczach strach.

O dziwo mi to przyszło dość lekko, myślę że w dużej mierze dzięki temu co wyniosłem z tego forum.

Wziąłem sobie do serca fakt, że skoro dziewczyna, nie potrafi się zaangażować by zmienić się w takim aspekcie dla partnera, to jej nie zależy. Więc twardo trzymałem się swojego nie patrząc na jej łzy.

Po chwili ciszy zapytała czy jej w tym pomogę, odpowiedziałem że jak najbardziej jeśli tylko będę widział u niej zmianę.

Myślę, że w końcu do niej dotarło, że wygląd jest dla mnie bardzo ważny i jeśli nic z tym nie zrobi to będzie koniec.

Podejmując wyzwanie pokazała w pewien sposób, że jej zależy pytanie czy będzie to zmiana na długo czy na chwile.

 

Ja wiem tyle że jeśli nie zobaczę konkretnych działań z jej strony to nie będę miał problemów żeby się rozstać.

Wyłożyłem karty na stół, ona podjeła decyzje że chce coś zmienić a teraz czas wprowadzić to w życie.

 

Czas pokaże czy rzeczywiście jej zależy :)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego podam Ci mój przykład.

Za młodu ważyłem tak 78-80 kg, wzrost 176.

Po trzydziestce się zapuściłem niemiłosiernie, licznik dobił do 110 kg i trwało to tak z 10 lat.

Żona nigdy mi nie powiedziała, że coś jej nie pasuje z moją wagą chociaż wyczuwałem, że nie nie jest zadowolona z tego faktu, tym bardziej, że jest zgrabną i zadbaną kobietą.

Po kilku przemyśleniach doszedłem do wniosku, że muszę coś z tym zrobić dla siebie i dla niej.

Trwało to rok z okładem i zjechałem z wagą 30 kg, było to w 2010 roku i od tego czasu znowu mam 78-80 kg. Żonka zadowolona i bzykanko jakościowo lepsze.

Motywuj ją jak najbardziej, ale jeśli do niej nie dotrze, że musi się za siebie wziąć, to sama motywacja to za mało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Wracam z małą aktualizacją.

 

Od naszej rozmowy minął miesiąc.

Zauważam pozytywne zmiany w naszych rozmowach, więcej szacunku, zrozumienia, zainteresowania.

Nawet ostatnio sama to zauważyła i powiedziała, że lepiej nam się rozmawia.

 

W tym miesiącu oboje mamy urodziny, kupiłem jej seksowną spódniczkę i stringi żeby trochę urozmaicić pożycie. 

Partnerka bardzo zadowolona, nigdy nie miała problemów z próbowaniem nowych rzeczy ale po tym prezencie dostała skrzydeł.

Myślę, że to był dla niej swego rodzaju komplement i znak, że nadal mi się podoba fizycznie - może również zachęci do działania?

 

Natiomiast jeśli chodzi o zmiany fizyczne i żywieniowe, które zauwarzyłem to:

- pije wodę albo soki, przestałem widywać colę czy inne gazowane napoje pełne cukru

- dwa razy zrobiła obiad dla rodziny, sałatka z kurczakiem więc smacznie i zdrowo

- gdy coś razem jemy to nie objada się, je tyle żeby się nasycić

 

Niestety jeśli chodzi o jaki kolwiek ruch to tutaj bez zmian.

Pojawiły się tylko kolejne zasłony dymne w stylu:

- jak zbudują ten nowy basen to chce się zapisać i chodzić regularnie (nie ważne, że są 2 inne obiekty, jeden nawet 5km od domu)

- w tym miesiącu otwierają super siłownie obok mojej pracy, koleżanki idą i ja też chce ale dopiero za jakiś czas jak się trochę uspokoi bo teraz będzie za duży ruch

- wcześniej deklarowała, że chętnie pójdzie na rower niestety szybko zmieniła zdanie i po moich 3 wyjściach na rower, gdzie proponowałem jej żeby się przyłączyła powiedziała w końcu wprost, że nie ma ochoty i nie bedzie ze mną jeździć.

 

Dalej obserwuje i trzymam ją w niepewności. Czas pokaże. 

 

Jak oceniacie ten miesiąc bracia? :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmi nieźle. Brawo.  Sam zresztą widzisz pozytywne zmiany. 

Tymi "zaslonami dymnymi" się nie przejmuj za bardzo. Miesiąc to mało czasu jeśli mówimy o jakiejś trwałej zmianie. Jak powiedz sobie "od teraz dieta, zero używek, 100 pompek dziennie, zero pornoli i modlitwa 2 razy dziennie" to się nie uda. Gdzieś nie dasz rady, a potem tracisz motywację na resztę postanowień.

Zdrowe nawyki na stałe wprowadza się stopniowo. 

Motywuj dalej. Jest szansa że będzie naprawdę on 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@17nataku Witaj, 

 

Każdemu z problemami z wagą polecam z całego serca diete ketogeniczną (polecam ketokocura na youtube). Pomijając spadek wagi jest masa energii do spożycia w sporcie. Z tym basenem to totalna zasłona dymna, idźcie razem uczyń z tego nawyk?

 

Wyegzekwowałbym chyba od niej więcej działania w polu ambicji myślę, że ona liczy na to, że będziesz was utrzymywał jaki ma model w domu? Jeśli dorosły człowiek nie umie sam wygenerować zarobku tak, aby jeszcze troszkę odłożyć absolutnie odradzam jakiekolwiek śluby. To jest totalnie do przepracowania też mogę powiedzieć, że ci którzy działają poza studiami ogarniają życie. Wszyscy czekający na manne z nieba czekają dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie wygenerujesz na siłę.

MOŻE jedno by ją ruszyło - obawa, że straci chłopa. A może nie.

Tego, że chłopa trudno znaleźć baby dowiadują się dużo później po rozstaniu.

Wtedy często próbują wrócić o czym wielokrotnie pisano na forum.

 

Wiem jedno.

Bedąc z kobietą co nie umie gospodarować kasą NIGDY w życiu nie będziesz miał pieniędzy, niezależnie ile zarabiasz.

Po rozwodzie, nawet płacąc alimenty i załatwiając sobie inne mieszkanie, miałem więcej kasy niż w czasie małżeństwa mimo iż żona też pracowała(!!!).

I tak już pozostało do dzisiaj.

Rzecz jasna nie ożeniłem się drugi raz.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/2/2019 at 10:40 PM, PatZz said:

Jak to jedna mi kiedyś powiedziała, bo się nie umalowała i mówi przecież jak bedziemy ze sobą to często mnie będziesz taka widywać ,a ja oho.

Nara.

 

Rzuciłeś typiarkę bo raz się nie wymalowała? xD 

 

Co do tematu to chyba zamiast truć dupę, autor powinien ją po prostu zabierać na ten basen, siłownie, rower cokolwiek. To przyniesie więcej pożytku niż czcze gadanie. Bo tak z ręką na sercu, jak byś się zachowywał gdyby baba ciągle truła, że jesteś tłusty i zapuszczony?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Z tym basenem to totalna zasłona dymna, idźcie razem uczyń z tego nawyk?

Trenowała pływanie 5 lat, ale z powodów skórnych musiała zrezygnować.

Skóre wyleczyła w dużym stopniu, i jakiś czas temu był okres, że chodziliśmy wspólnie ale przestaliśmy.

Gdy wspomniała o tym nowym basenie powiedziałem, że spoko, chętnie się przyłącze tylko czemu na nowym basenie? Czemu nie zacząć od jutra na jednym z działających?

Odpowiedziała, że tylko głośno mysli..

 

10 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

ona liczy na to, że będziesz was utrzymywał jaki ma model w domu?

Model w domu jest taki, że oboje rodziców pracuje na fajnych stanowiskach i nie ma dużej różnicy w zarobkach.

Jednak widzę, że patrzy na Ojca jak na typowego białorycerza, który dba o swoją partnerkę i zrobi wszystko o co matka poprosi. Jestem świadkiem, że tak się dzieje.

Niestety tutaj moja kobieta wiele razy podkreślała, że ona jak i jej rodzice bardzo zwracają uwagę na takie białorycerskie rzeczy jak np. to że powinienem ją zawsze odwozić, nie może wracać sama, powinienem za nią płacić itp. 

Sam ojciec kiedyś powiedział mi, że ceni sobie spokój i często woli zrobić coś właśnie dla spokoju niż żeby się denerwować i spierać.

 

Ja partnerce jasno powiedziałem, że bankomatem nie będę. Od początku związku płaci za siebie, czasem kręci nosem, że nawet głupiego popcornu w kinie nie kupie ale ja zawsze stanowczo odpowiadam, czy ja chce popcorn? Jeśli Ty chcesz to możesz sobie kupić.

Oczywiście zdarza mi się zaprosić ją gdzieś i wtedy oczywiste jest to, że ja płacę ale to raczej od święta.

 

16 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Jeśli dorosły człowiek nie umie sam wygenerować zarobku tak, aby jeszcze troszkę odłożyć absolutnie odradzam jakiekolwiek śluby.

Dziewczyna ma prace i stypendium z uczelni, nie płaci rodzicom za mieszkanie, opłaca szkołę, benzyne, spłaca rodzicom samochód a reszta pieniędzy jest jej "na życie"

 

Jeśli chodzi o ślub to coraz częściej ona jak i jej rodzice coś o ten temat zahaczają, niby w żartach ale widzą, że jestem dobrym kandydatem i po poprzednim rozstaniu widzą, że mam obawy i mogę w każdej chwili się ewakuować.

 

Ja do ślubu nie dopuszczę dopóki nie będę tego w 100% pewien, a żeby do tego doszło muszę jeszcze partnerkę dobrze wybadać w różnych życiowych sytuacjach np. jakby się zachowała gdybym stracił pracę lub gdyby pojawił się ktoś bardziej obrotny na choryzoncie :P 

Wiedza wyciągnięta z forum pokazała mi, że 5 razy się zastanowie żeby nie popełniać błędów braci z forum.

 

 

14 minut temu, JoeBlue napisał:

Bedąc z kobietą co nie umie gospodarować kasą NIGDY w życiu nie będziesz miał pieniędzy, niezależnie ile zarabiasz.

Muszę Ci przyznać rację Joe. Partnerka ma zdecydowany problem z finansami, wielokrotnie zwracałem jej na to uwagę i przez ostatnie 3 miesiące widzę różnice.

Zaczeła nawet brać ze mnie przykład i planować wydatki do przodu. Myślę, że mam na nią dobry wpływ w tej kwestii bo jestem bardzo oszczędny i zaplanowany.

Jednak w życiu będę miał pieniądze bo nie dopuszczę do sytuacji, żeby kobieta żyła na mój koszt. Po ewentualnym zamieszkaniu razem, koszty zawsze będą na pół. 

Ja chce w życiu partnerki, która potrafi o siebie zadbać a nie pijawki.

 

 

12 minut temu, smalczas napisał:

Co do tematu to chyba zamiast truć dupę, autor powinien ją po prostu zabierać na ten basen, siłownie, rower cokolwiek. To przyniesie więcej pożytku niż czcze gadanie. Bo tak z ręką na sercu, jak byś się zachowywał gdyby baba ciągle truła, że jesteś tłusty i zapuszczony?

 

Drogi smalczasie, uwierz mi że próbowałem. Przez miesiąc tak 1-2x w tygodniu byliśmy na basenie i to nie na sekcji "wodne szaleństwo" tylko na torze i bitą godzine pływaliśmy.

Na rower chodzę sam z ziomkiem, mówiła że będzie chodzić z nami lecz bez efektów. Co na siłę mam ją ciągnąć? :(

Na siłownie chce iść, ale na chęciach się kończy. Ja z nią nie pójdę bo nie lubie siłowni, wolę ćwiczyć sam w domu.

 

Jakbym się zachował gdyby mi truła, że jestem tłusty? 

- Spojrzałbym w lustro i zastanowił się czy ma racje, czy jestem zadowolony ze swojego ciała?

a) gdybym był zadowolony powiedziałym jej, że nie wymaga ono poprawy i dobrze się czuje w swoim ciele, gdyby nalegała to prawdopodobnie bym to zakończył

b) gdybym nie był zadowolony, przyznałbym jej rację i podjął jakieś kroki by zmienić ten stan

 

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale tutaj jest jeden ważny aspekt. Moja dziewczyna nie jest zadowolona ze swojego ciała.

Wielokrotnie to mówiła, jej problemem jest brak motywacji, samozaparcia i trwania w postanowieniu. Problemy ze skórą jej tego nie ułatwiają ale używa tego jak wymówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.