Skocz do zawartości

Chore ambicje czy to po prostu naturalne?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Przychodzę z kolejnym problemem albo po prostu z potrzebą rozmowy, może ktoś będzie w stanie mi wytłumaczyć w czym problem. Nie wiem czy dział jest odpowiedni, jeśli nie to proszę o przerzucenie do stosownego działu, bo sam nie wiedziałem gdzie do końca wrzucić taki temat.

 

Przechodząc do sedna sprawy, od paru lat mam duży problem, a problem polega na porównywaniu się z innymi i wychodzącymi z tego dziwnymi rzeczami. Mianowicie sam nakładam na siebie presje bycia wyżej lub dogonienia innych, zamiast po prostu bycia lepszym sobą. Rozumiem, że każdy ma inne warunki, możliwości, etap życia, i tak dalej, ale po prostu mam coś takiego, że tak się dzieje i już. Możliwe, że to także ze względu na mój młody wiek i zachłyśnięcie się tym całym światem i możliwościami z niego płynącymi, że chciałbym wszystko zewsząd po prostu brać i rozwijać się.

 

Lat ma 22, pracuje do tego studiuje, żyje myślę nadwyraz dobrze jak na ten wiek, jednakże wciąż jakoś czuję, że robię za mało na ten wiek, że powinienem więcej, że już powinienem coś osiągnąć, bo jakaś jedna osoba, gdzieś na świecie w moim wieku to już była kimś wielkim. Nie wiem jak pozbyć się tego wrażenia, bo nie jest to przyjemne po prostu, kiedy czuję się trochę gorszy, bo ktoś gdzieś indziej jest już gdzieś dalej, wyżej, zrobił coś lepiej i tak dalej. 

 

Chciałbym się tego pozbyć i skupić się faktycznie na tym co mogę osiągnąć, a nie na lataniu w chmurach i porównywaniu się do ludzi o innych możliwościach z racji miejsca zamieszkania, majątku czy po prostu predyspozycji czy wieku, bo także porównuje się czasem niekoniecznie z ludźmi w podobnym wieku co ja.

 

Pomyślałem, że napiszę tu o tym, bo może nie jestem jedyny z takimi jakimiś wewnętrznymi obawami lub po prostu z nakładaną samodzielnie sobie automatyczną presją i może komuś też uda się rozwikłać zagadkę tego zachowania / nawyku. 

 

To by było na tyle, dzięki z góry za rady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, vand napisał:

od paru lat mam duży problem

To już długo, warto się z tym uporać na dobre, bo szkoda życia.

 

7 godzin temu, vand napisał:

Mianowicie sam nakładam na siebie presje bycia wyżej lub dogonienia innych, zamiast po prostu bycia lepszym sobą.

A dlaczego tak robisz/myślisz?

Co Cię tak pcha do tego?

Jaki chcesz osiągnąć tym rezultat?

 

Osiągasz bycie wyżej?

Oczywiście nie, bo zawsze wsród 9 mld ludzi znajdzie się ktoś lepszy/wyżej.

Więc zawsze możesz się samoubiczować.

Nie Ty sam, tylko Twoja podświadomość.

 

7 godzin temu, vand napisał:

po prostu mam coś takiego, że tak się dzieje i już.

No ale jak to tak?

Co jest źródłem tego "po prostu dziania się"?

Mówiąc że po prostu tak się dzieje, po prostu tak myślisz/robisz podświadomie sobie i nam tu ogłaszasz, że NIE MASZ MOCY SPRAWCZEJ i NIE MASZ ZAMIARU NIC Z TYM ZROBIĆ.

Dlaczego sobie odcinasz tę moc sprawczą?

Co jest tego powodem?

 

7 godzin temu, vand napisał:

mój młody wiek i zachłyśnięcie się tym całym światem i możliwościami z niego płynącymi,

Czyli "torturę wyboru" drogi życiowej spośród ich nieskończoności.

Spoko, ja pierwszy raz zdefiniowałem swoją drogę, mniej więcej wiedząc co i jak chcę w wieku 30 lat.

W wieku 35 potwierdziłem sam sobie, że tak, wybór był słuszny, bardzo dobrze się CZUJĘ.

A teraz pod 40-tkę mogę sobie to tuningować pode mnie i uważnie sprawdzać, czy to jest TO co naprawdę chcę (zawodowo i prywatnie, duchowo, życiowo - w każdym aspekcie).

 

7 godzin temu, vand napisał:

że powinienem więcej, że już powinienem coś osiągnąć, bo jakaś jedna osoba, gdzieś na świecie w moim wieku to już była kimś wielkim.

Nic kurwa nie powinieneś. Masz prawo wyboru, masz opcje.

Powinieneś oddychać żeby się nie udusić, powinieneś pić żeby się nie odwodnić i nie umrzeć.

Powinieneś się odżywiać i dbać o zdrowie, żeby nie umrzeć.

Resztę MOŻESZ, fakultatywnie.

 

7 godzin temu, vand napisał:

wciąż jakoś czuję, że robię za mało

Po stokroć pytam - czemu tak CZUJESZ?

Skąd się wzięło takie pytanie w Twoich trzewiach?

 

7 godzin temu, vand napisał:

Chciałbym się tego pozbyć i skupić się faktycznie na tym co mogę osiągnąć,

Pozbyć, znaczy walczysz z tym.

A może ta wewnętrzna porównywarka może Ci być jakoś pomocna?

 

7 godzin temu, vand napisał:

To by było na tyle, dzięki z góry za rady.

Trudno radzić, nie wiedząc co Ci w głowie siedzi.

 

Z mojego subiektywnego punktu widzenia, tak na szybko:

Radzić prosto: pierdol to i rób swoje, porównuj się do siebie z wczoraj, jak już tak bardzo musisz.

Zamiast porównywać się z gigantami: podpatruj co w nich cenisz i to naśladuj.

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand, ja mam problem ze sobą dokładnie odwrotny.

 

   Nie lubię, nie potrafię rywalizować. Walą mnie osiągnięcia innych, kiedyś zazdrościłem, teraz

wiem że osiągnąć można więcej dzięki pracy, ale jestem leń niereformowalny. Cieszę się z tego

co mam i sam siebie przekonuję że to wystarczy. Zresztą, wystarczy, czego mogę mieć więcej?

Lepszy samochód, ładniejszą kobietę, wyższy stan na koncie? Po co, dla kogo? Więcej zapierdalać

żeby być niewolnikiem posiadania? Pamiętaj że to nie Ty jesteś właścicielem majątku który posiadasz,

ale jest wręcz odwrotnie. To majątek który Ty posiadasz jest Twoim właścicielem. Masz się o co martwić.

 

   Masz problem z akceptacją samego siebie, chciałbyś być lepszy od innych. Twoja ambicja sięga do korony świata.

Po co, dla czego, co Cię napędza w tym kierunku? Rodzice Ci podpowiadali? Że musisz zapierdalać by być lepszy, mieć więcej?

 

   Zwolnij, nic nie musisz, ułóż życie pod siebie, nie pod innych, oraz to że Twoje ambicje kierują Tobą aby zaimponować innym.

 

Żyj dla Siebie!

 

Pozdro.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, vand napisał:

Chciałbym się tego pozbyć i skupić się faktycznie na tym co mogę osiągnąć,

Czy ta chęć osiągania o którym piszesz nie wynika bezpośrednio z relacji z rodzicami?

Po co chcesz sukcesy, osiągnięcia? pewnie dlatego aby komuś zaimponować, aby poczuć się ważny, doceniony, zauważony a może jakieś dupy się pojawią.

Bo tak naprawdę chcesz tego co sukces Ci da, a nie samego sukcesu :).

Sukces daje poszerzenie się grona znajomych, jesteś zauważony, doceniony, czyli myślisz sobie że dzięki temu załatasz to, to czyli dziury spowodowane jak mniemam braku zainteresowania Tobą, pochwały przez ojca i tak dalej.

 

O sukces można się starać, ale wtedy kiedy kochasz siebie jakim jesteś, z takiego punktu odniesienia ruszasz, a nie z takiego punktu w którym myślisz sobie że pokochasz siebie wtedy, kiedy to wszystko zdobędziesz...

Nikt nie broni osiągania, ale trzeba robić to na luzie, bez spiny, zrozumieć po co Ci to, czemu tego tak pragniesz, uwierz mi, jak wyluzujesz, zrozumiesz to automatycznie nabierzesz wiatru w żagle, dzięki spuszczeniu ciśnienia wszystko będzie Ci łatwiej wychodzić ;).

 

Oczywiście, to co opisałem nie musi Ciebie dotyczyć w 100%.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z rodzicami akurat tutaj nie ma nic wspólnego, jest bardzo pozytywna i nie ma tutaj żadnej złej krwi, także to nie problem tego, podobnie jak z samoakceptacją, nie o to chodzi. Po prostu wydaje mi się, że w moim wieku powinienem być już gdzieś dalej, owszem, w samym stanie posiadania lub osiągnięć. I nie porównuje się tutaj do rówieśników z miasta czy ze znajomymi, a raczej z ludźmi znanymi ze świata w moim wieku, no nie wiem. Możliwe, że to część młodego wieku i przejdzie z wiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jordan Peterson napisał, żeby nie porównywać się z innymi dzisiaj, ale ze sobą sprzed paru lat. Proponuję skoncentrować się na sobie i swoich dotychczasowych osiągnięciach, na bazie których stworzysz w sobie nawyk szczęścia, Wypisz sobie na kartce swoje osiągnięcia np. studiujesz i pracujesz jednocześnie, kilka lat temu tego nie robiłeś, oznacza to, ze jesteś osobą zaradną i pracowitą oraz sumienną. Następnie skoncentruj się na dotychczasowych osiągnięciach ze studiów i z pracy. Wypisz na tej samej kartce co udało się w pracy i na uczelni osiągnąć, sprawy najprostsze, bo od takich zacząć trzeba, zdałem egzamin, rozumiem jakieś zagadnienia i procesy z zakresu dziedziny studiowania, w pracy udało mi się to czy tamto. Potem usiądź sobie wygodnie w fotelu, zamknij oczy, weź kilka głębokich wdechów i rozluźnij się. Zacznij sobie powtarzać w myślach swoje osiągnięcia oraz co dzięki temu się stało i jaki jestem zajebisty. Zacznij robić to regularnie. Co do innych wal ich, oni mają Cię głęboko w dupie, miej ich w jeszcze głębszej:D

Odrobina cierpliwości też jest przydatna, nie od razu Rzym zbudowano, spokojnie osiągniesz wszystko co chcesz, ale nie teraz, za jakiś czas, Może znajomi, z którymi się porównujesz żyją złudzeniami na kredyt z banku lub chwilówki?;)

 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, vand napisał:

bo może nie jestem jedyny z takimi jakimiś wewnętrznymi obawami lub po prostu z nakładaną samodzielnie sobie automatyczną presją

Pytanie będzie PROSTE!

 

Czy rysujesz(bazgrolisz coś tam)na wykładach/rozmowach ITD( inspekcja transportu drogowego)???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, vand napisał:

Nie, fokus na zajęciach.

Cóż inaczej.

Jeśli wylewasz gdzieś ekspresję a nie nie robisz tego na wykładach/zajęciach to są 2 opcje

-spróbuj mazać na wykładach./najlepsze są wizje sytuacyjne "tu i teraz"/

-rób coś dodatkowego podczas wykładu.

 

Najwyraźniej KWANT procesora masz jakiś wolny lub za niskie tępo wykładowe.

Reasumując masz wolne moce obliczeniowe i stąd wrażenie nie spełnienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, a ja tam nie rozumiem w czym problem.

Jesteś młody, chcesz sobie udowodnić, że jeśli sobie założysz jakiś cel to go będziesz w stanie osiągnąć.

Moim zdaniem to zdrowe i naturalne. To z perspektywy czasu daje "spełnienie".

W rzeczach które są naprawdę ważne,  sukcesy wymagają dużego wysiłku przez długi

czas i mi się wydaje, że podświadomie to wiesz. Stąd twój wzmożony wysiłek.

Żeby mieć fajne życie trzeba mieć przyzwoicie zabezpieczone zaplecze materialne, a w dzisiejszych czasach

to oznacza dobrą prace/zawód/firmę. A to oznacza, że trzeba na to ciężko pracować, bo rezultaty nie pojawiają się z znikąd.

Kasę trzeba mieć po to, że jak się pojawią problemy, a na pewno się w życiu jakiejś pojawią,

żeby nie przesłoniły Ci one całego życia, ale żeby kasa pozwoliła Ci je porozwiązywać, bo może pieniądze szczęścia

nie dają, to jednak rozwiązują masę problemów ..

22 lata, to ty jesteś tak na prawdę, w przedbiegach prawdziwego życia, więc to oczywiste, że jesteś zagubiony,

bo nie wiesz co chcesz robić w życiu, nie wiesz co powinieneś. Granica między tym co się kocha robić, a tym

co da Ci bezpieczny zarobek jest dość mętna, jak źle obstawisz możesz albo nie mieć na przysłowiowy chleb,

albo żyć pracą, to są trudne problemy i wydaje mi się, że się tego boisz i intuicja, prawidłowo moim zdaniem,

podpowiada Ci, że powinieneś zapierdalać :)

Moim zdaniem jedyny problem jest taki, że się za bardzo boisz i przez to chcesz sobie dokręcić śrubę zbyt mocno,

do tego stopnia, że zaczynasz być po prostu nieszczęśliwy..

Do tego pomogło by Ci bardzo, gdybyś jakoś swoją energię ukierunkował, najłatwiej chyba znaleźć prace/zajęcie,

którą się lubi. Ewentualnie jakieś hobby.

Odkrycie, co się w życiu naprawdę lubi nie jest łatwe, myślę, że wielu osobom nie udaje się to przez całe życie ..

Myślę, że dobrym krokiem będzie dla Ciebie, zrobienie sobie od czasu do czasu mentalnych wakacji i porządne

wrzucenie na luz :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.