Skocz do zawartości

Dotyczy: Strajk ''nauczycieli'' należy im się podwyżka czy nie?


Eloquence

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście, że popieram protest nauczycieli. Niestety dopiero jutro napiszę więcej na ten temat, bardziej merytorycznie, ale zdenerwowałam się i postanowiłam dziś chociaż tak to skomentować: dla mnie niektóre komentarze o nauczycielach to czyste skurwysyństwo :) Szczerze nauczyciele to JEDYNA grupa społeczna, do której większość się dowala o wszystko. Nie dość, że zarabiają bardzo mało, naprawdę żenujące pieniądze to ludzie najchętniej zabraliby im część wypłaty i jeszcze zwyzywali od pasożytów. Jako córka nauczycielki uważam, że to nienormalne, chore i nielogiczne, bo widzę od lat jak to wszystko wygląda. Nerwy, stres na każdym kroku, małe wynagrodzenia, ciągłe pretensje od rodziców i dyrektora o wszystko praktycznie, brak szacunku ze strony dzieci, konferencje i zebrania (niepłatne), harówka na 2 szkoły, nagany pisemne, sprawdzanie wieli wielu testów w czasie wolnym od pracy, duża odpowiedzialność ;) Jest tyle zawodów, które zarabiają duże pieniądze, a na nie nie zasługują, ale oczywiście nauczycielowi, który chce podwyżki trzeba dopieprzyć za wszelką cenę ;)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Eloquence napisał:

Jest tyle zawodów, które zarabiają duże pieniądze, a na nie nie zasługują, ale oczywiście nauczycielowi, który chce podwyżki trzeba dopieprzyć za wszelką cenę ;)

A kto i co decyduje o tym, ile kto powinien zarabiać i na ile zasługuje? 

 

Od czego wysokość zarobków zależy w przypadku nauczyciela?

 

To pytania dla Ciebie, nie musisz odpowiadać. Dodam dla przemyśleń jeszcze podpowiedź - czy słyszałaś kiedyś o strajkach weterynarzy? A jeśli nie, to jak myślisz, dlaczego?

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego rozwiązaniem jest bon edukacyjny i drastyczne zmniejszenie tzw. minimum programowego. 

 

Ale nauczyciel chcą "wincej" i tylko o to protestują. Gdyby protestowali przeciwko temu jak państwo traktuje edukację to rodzice poszliby wspólnie z nimi na Warszawę. Tylko, że mogłoby się okazać że wtedy związkowcy są do niczego nie potrzebni.  Nauczyciele są tylko karnym wojskiem na usługach związków i polityków, a o tym co słuszne nie chcą nie tylko rozmawiać ale nawet słyszeć, nie mówiąc o działaniu.

 

ps. Często mówiąc o politykach przywołuje się książkę "Folwark zwierzęcy", ale tu ma to szczególne znaczenie. Najwięcej zawodowych posłów jaki miało pierwszy zawód? Czy ktoś zgadnie? ;)  :) 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Piter_1982 napisał:

Dlatego rozwiązaniem jest bon edukacyjny i drastyczne zmniejszenie tzw. minimum programowego.  

Poszedłbym dalej - albo bym przymus szkolny zlikwidował, albo ograniczył go max do 15 roku życia. A jeżeli ktoś by mi zarzucił, że chcę wychować społeczeństwo troglodytów i analfabetów to zawczasu zripostuję - dlaczego uważasz współrodaków za bandę debili, której nie zależy na edukacji potomstwa, jeżeli sam chcesz je edukować?

 

28 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Na takie pytanie jakie zadałeś jeszcze chyba żaden socjalista nie odpowiedział.

Gdyby odpowiedział, przestałby być socjalistą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo klucz w tym wszystkim to "należy". Dlaczego nie wypracował, dlaczego nie zasłużył swoimi osiągnięciami, doświadczeniem, kwalifikacjami? Dlaczego za to wszystko znowu ma płacić podatnik, czyli ja, pan, pani?

Czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy.

Ja swoją pensję sobie wypracowałem, nic mi się nie NALEŻAŁO.

Idąc tym tokiem uważam, że każdemu samcowi NALEŻY SIĘ piękna, mądra i inteligentna kochanka znająca się "na tych" sprawach. Podobnie każdej samicy NALEŻY SIĘ taki sam kochanek, mądry, piekny, inteligentny z odpowiednim doświadczeniem "w tych" sprawach.

Zupełnie innym tematem jest kwestia reformy systemu edukacyjnego tworzącego stada baranów bez pojęcia o czymkolwiek przesiąkniętego biurokracją i prowadzącego do strajków.  Czy podwyżki dla nauczycieli coś tu zmienią?

Ja także nie oczekuję odpowiedzi na zadane pytania.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Krugerrand napisał:

Słowo klucz w tym wszystkim to "należy". Dlaczego nie wypracował, dlaczego nie zasłużył swoimi osiągnięciami, doświadczeniem, kwalifikacjami?

Ja bym odwrócił to w inną stronę. Nauczyciel uzyskuje aktualnie niewspółmiernie niskie zarobki do wykonywanej pracy i szeroko rozumianego stresu z tym związanego i nie tyle mu się należy co organ zajmujący i będący pracodawcom tego nauczyciela(Państwo) powinien sam stwierdzić, że ta grupa zawodowa powinna uzyskiwać podwyżkę przez wzgląd na coraz mniejsze zainteresowanie pracą w roli nauczyciela, ogólnym wzrostem kosztów(pensja nauczyciela z lat np. 80 była lepsza niż jest teraz warunkując jak wtedy świat wyglądał). Kiedyś jak byłem młodszy to chciałem być etatowym nauczycielem w swojej dziedzinie teraz do pracy jako typowy nauczyciel mimo kwalifikacji bym się nie podjął ... wolę jechać za granicę potyrać przy prostej bezstresowej robocie za 3x większą kasę. Niektórzy chcą porównywać pracę grup związanych z systemem państwowym do firm prywatnych a tak się nie da takie porównanie jest zupełnie bezsensowne. Gdyby szkolnictwo nie było powiązane z systemem państwowym to moglibyśmy rozmawiać inaczej, ale i edukacja by wyglądała inaczej(dla ogółu społeczeństwa gorzej, dla bogatych lepiej)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

A kto i co decyduje o tym, ile kto powinien zarabiać i na ile zasługuje? 

 

Od czego wysokość zarobków zależy w przypadku nauczyciela?

 

To pytania dla Ciebie, nie musisz odpowiadać. Dodam dla przemyśleń jeszcze podpowiedź - czy słyszałaś kiedyś o strajkach weterynarzy? A jeśli nie, to jak myślisz, dlaczego?

Rozwiązanie budżetówki ma być wyjściem z problemów związanych z płacą w tym obszarze? Czyżby niewidzialna ręka wolnego rynku miałaby zapewnić wysokie funkcjonowanie w tym obszarze państwa?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hatejoo Stefan Kisielewski mawiał, że socjalizm to jest taki ustrój, który walczy z przeciwnościami nieznanymi nigdzie indziej, a to co teraz mamy to nie kryzys tylko rezultat. Ja sam jestem zwolennikiem bonu edukacyjnego, gdzie to rodzice decydują do jakiej szkoły posłać swoje własne dziecko i w ramach tego bonu, czyli decyzji, pieniądze płyną za uczniem i decyzją jego rodziców, szkoły lepsze otrzymują więcej pieniędzy na edukację więc i automatycznie pensje nauczycieli w tych szkołach byłyby większe i powiązane z jakością ich pracy. Każdemu funkcjonującemu w tym systemie od zwykłego nauczyciela po dyrektora szkoły zależałoby na tym, aby jak najwięcej rodziców posyłało swoje dzieci do ich własnej szkoły i robiliby wszystko aby przyciągnąc jak największą ilość uczniów. Można to zrobić jedynie poprzez jakość tejże edukacji. Ponadto taki system zostałby odciążony od zbędnej biurorkracji i słaby się bardziej wydolny.

15 minut temu, emrata napisał:

Czyżby niewidzialna ręka wolnego rynku miałaby zapewnić wysokie funkcjonowanie w tym obszarze państwa?

Tak, każda branża zarządzana przez państwo staje się niewydolna i prowadzi do upadku, patrz system w PRL, ZSRR, obecnie w Wenezueli, gdzie ludzie ukradli ostatnio z jakiegoś banku wszysko poza pieniędzmi. Tak ja wiem, w innym miejscu przy okazji innych okoliczności te same metody zadziałałyby:D

Porównaj sobie NFZ i weterynarię. W NFZ na wizytę czeka się latami, w weterynarii jak potrzebuję zaprowadzić tam swojego kota, umawiam się na telefon lub idę sobie pięć minut spacerem do placówki i czekam najwyżej pół godziny, jeszcze dłużej niż tyle nie zdażyło mi się tam czekać. Sprawa załatwiona od ręki. Może dlatego, że w Polsce nie ma Ministerstwa Chorego Kota i Narodowego Funduszu Kulawego Psa;)  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

Poszedłbym dalej - albo bym przymus szkolny zlikwidował, albo ograniczył go max do 15 roku życia. A jeżeli ktoś by mi zarzucił, że chcę wychować społeczeństwo troglodytów i analfabetów to zawczasu zripostuję - dlaczego uważasz współrodaków za bandę debili, której nie zależy na edukacji potomstwa, jeżeli sam chcesz je edukować?

Nie doprecyzowałem, bon na edukację do szkoły podstawowej i średniej tylko dla tych co chcą się uczyć.

 

Tu nawet nie chodzi o analfabetyzm. Niektórzy nie mają predyspozycji i męczą się w szkole. W podstawówce mieliśmy w klasie chłopaka, dla którego matma to była abstrakcja (trygonometria była wtedy w 7 klasie). Męczył się i on i nauczyciele i cała klasa. W podstawówce dotrwał do 18. Przepchnęli go przez 8 klasę i poszedł do wojska. Widzieliśmy się ostatnio robi wykończeniówkę. Podejrzewam, że szczęśliwszy i lepiej ustawiony niż większość oświeconych "humanistów". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Krugerrand napisał:

Porównaj sobie NFZ i weterynarię.

Niestety nie jestem w stanie, bo nie mam mozliwosci w przypadku nowotworu u kota zrdobic badań histopatologcznych, do których niejednokrotnie potrzebny jest mikroskop elektronowy, wdrażyc ewentualnej radioterapii, zasięgnąć opinii u kilku specjalistów, a jeśli leczenie się nie powiedzie, to ewentualnie szukać opieki paliatywnej, gdzie mój kot mógłby sobie dogorywać do końca swoich dni. Raz, że nie dostanę kredytu na taką kwotę, dwa nawet gdybym opływała w hajs nie ma takich usług komercyjnie.

 

Nie jestem w stanie zrozumieć głosów postulujacych, że wszystko w państwie ma działać na zasadzie wolnego rynku. 

To wieje libernarianizmem i ok. jeżeli ktoś rzeczywiście tak uważam i szuka sobie miejsca gdzieś na świecie, gdzie podatki nie istnieją, ale póki tkwi się w państwie, w pewnej społeczności to mam dysonans poznawczy wobec takiego podejścia.

Po to organizują się społeczności, żeby żyło się wszystkim łatwiej, jeżeli każdego z osobna nie stać na procedury medyczne i leczenie wtedy powstaje część budżetówki, która to umożliwi.

To że to nie działa na chwilę obecną nie jest winą samego zorganizowania systemu, a ludzi, którzy nim niesprawnie próbują zarządzać, bez dalekoidacych planów taki gigant runie prędzej czy później. To się teraz dzieje w ochronie zdrowia, ale rozwiązaniem tego problemu nie jest sprywatyzowanie świadczeń, bo automatycznie ludzie, którzy są mniej zamożni, a ich jest o wiele więcej w państwie są na przegranej pozycji w sytuacji, kiedy znajdą się w potrzebie ratowania zdrowia lub życia. 

Jeśli wyznajesz zasadę, że słabsi zginą, bo tak ma być i czujesz się z nią w pełni w zgodzie to akceptuje Twoje argumenty.

Edytowane przez emrata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, emrata napisał:

Rozwiązanie budżetówki ma być wyjściem z problemów związanych z płacą w tym obszarze?

Tak, jak najbardziej. 

 

54 minuty temu, emrata napisał:

Czyżby niewidzialna ręka wolnego rynku miałaby zapewnić wysokie funkcjonowanie w tym obszarze państwa?

Oczywiście, są nawet takie Państwa.

 

Ale ja odpowiedziałem na Twoje pytania, a Ty na moje nie. Jak myślisz, czemu nie ma strajkujących weterynarzy, tylko strajkują inni lekarze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, emrata napisał:

Niestety nie jestem w stanie

Szkoda, moja wyobraźnia siega aż tak daleko:D

 

18 minut temu, emrata napisał:

To że to nie działa na chwilę obecną nie jest winą samego zorganizowania systemu, a ludzi, którzy nim niesprawnie próbują zarządzać

Każdy system jest tworzony przez ludzi i to jak funkcjonuje zależy od nich samych, nie od magicznego systemu jako takiego. To twór ludzki, a nie niewiadomo jaki.

18 minut temu, emrata napisał:

żeby żyło się wszystkim łatwiej

Obecne państwo zajmujące się niemal wszystkim i interweniujące gdzie tylko się da ułatwiło ludziom umieranie na SORach oraz ułatwia młodym ludziom edukację poprzez wprowadzenie możliwości strajku nauczycieli.

 

18 minut temu, emrata napisał:

Jeśli wyznajesz zasadę, że słabsi zginą, bo tak ma być i czujesz się z nią w pełni w zgodzie to akceptuje Twoje argumenty

Prosiłbym na przyszłość o nie imputowanie mi niewiadomo czego, nie dopowiadanie sobie tudzież nadinterpretacje moich wypowiedzi. Z góry dziękuję.

 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, emrata napisał:

Niestety nie jestem w stanie, bo nie mam mozliwosci w przypadku nowotworu u kota zrdobic badań histopatologcznych, do których niejednokrotnie potrzebny jest mikroskop elektronowy, wdrażyc ewentualnej radioterapii, zasięgnąć opinii u kilku specjalistów, a jeśli leczenie się nie powiedzie, to ewentualnie szukać opieki paliatywnej, gdzie mój kot mógłby sobie dogorywać do końca swoich dni. Raz, że nie dostanę kredytu na taką kwotę, dwa nawet gdybym opływała w hajs nie ma takich usług komercyjnie.

Dlatego jestem zdania, iż edukację na każdym etapie można by sprywatyzować, to ze służbą zdrowia m.in z ww. wymienionego przez Ciebie powodu miałbym poważne wątpliwości, bo nie widzę obecnie skutecznego sposobu jej przeprowadzenia. Nie, model amerykański nie jest tutaj idealny i nie bazował bym na nim : ) I mimo że płacę od lat ogromne pieniądze, lejąc do tej studni bez dna za pomocą moich obligatoryjnych składek zdrowotnych, a korzystając z prywatnego, szerokiego ubezpieczenia wiem, że naprawdę trudnych przypadków (nie tylko nowotworów) prywatna polisa w jakimś stopniu nie obejmuje, odsyłając do budżetówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Krugerrand napisał:

Każdy system jest tworzony przez ludzi i to jak funkcjonuje zależy od nich samych, nie od magicznego systemu jako takiego. To twór ludzki, a nie niewiadomo jaki.

W Skandynawii system z podobnymi założeniami, ludzie inni, wszystko działa, tylko w tym kurwidołku nie może.

 

23 minuty temu, Krugerrand napisał:

Prosiłbym na przyszłość o nie imputowanie mi niewiadomo czego, nie dopowiadanie sobie tudzież nadinterpretacje moich wypowiedzi. Z góry dziękuję.

Użyłam rozmyślnie "jeśli" na początku zdania więc o imputowaniu nie ma mowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas studia darmowe, a uczelnie dostają kasę od państwa za każdego przyjętego studenta i przez to poziom nauczania jest niski, bo nabiorą tumanów. Zdecydowanie powinni zwiększyć wymagania do przyjęcia na studia. Wtedy wyższe wykształcenie byłoby trudniejsze do zdobycia i faktycznie by coś znaczyło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, emrata napisał:

Odniosłam się do budżetówki, myślałam ,że to oczywiste

To jeśli zrozumiałaś i była to odpowiedź, to nie rozumiem Twoich pytań. Ale możemy kontynuować. Bo jakoś nie widzę martwych piesków i kotków na ulicach, gdyż nie ma ich kto leczyć ani nie słyszałem o ludziach bankrutujących z tego powodu.

 

Są również kraje, gdzie edukacja nie jest bezpłatna i te kraje nie mają niższego poziomu edukacji od naszego, a wręcz znacznie wyższy. 

8 minut temu, emrata napisał:

W Skandynawii system z podobnymi założeniami, ludzie inni, wszystko działa, tylko w tym kurwidołku nie może.

Pełna zgoda, tylko system stworzony przez ludzi musi być też do tych ludzi dostosowany, a nie bezmyślnie kopiowany, bo inaczej kończy się to katastrofą, tak samo jak katastrofą kończy się wbicie tureckich imigrantów w niemiecki socjal (podobny case co w krajach skandynawskich). 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, tytuschrypus napisał:

Są również kraje, gdzie edukacja nie jest bezpłatna i te kraje nie mają niższego poziomu edukacji od naszego, a wręcz znacznie wyższy. 

Są również kraje, gdzie edukacja jest z definicji bezpłatna, jakchoćby Finlandia, uznawana przez OECD za najlepszą na świecie w tym zakresie, gdzie fińskie dzieci ocenia się najwyżej we wskaźniku wiedzy a nauczyciel pracuje 4h dziennie. Prywatyzacja nie jest panaceum na wszystko. Nie sprawdza się również prywatna "służba zdrowia" w USA - nie pamiętam tylko który z naszych forumowiczów (@Enemy?) dość jasno i obszernie kiedyś tu temat opisał.

Osobiście jestem zwolennikiem systemu mieszanego. Oczywiście możemy teoretyzować na temat idei Summehill czy koncepcji Kena Robinsona, ale spox, wyszło by w praniu. Tylko było ma komu ani jak włączyć pralki, a to się poniekąd w tej chwili dzieje. 

 

No i korwinowskie porównywanie weterynarii z "ludzką medycyną" to różne bajki. Choćby dlatego, że o wiele łatwiej jest podjąć decyzję o eutanazji psiaka niż babci czy dziadka, ojca czy matki. Po prostu życie zwierzęcia jest tańsze. Nikt nie szedł na wojnę strzelać z okopów za swojego chomika czy psa, a za bliskich i własny dobytek. 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Rnext napisał:

Nie sprawdza się również prywatna "służba zdrowia" w USA

 

To jest dyskusyjne stwierdzenie - bo co to dokładnie oznacza? Parafrazując Twoje zdanie o edukacji w Finlandii - a u nas nie sprawdza się publiczna. Co oznacza, że warto szukać innych rozwiązań. zamiast dokładać niekompetentnym ludziom (w większości) więcej hajsu, bo wyszli na ulice - bo pamiętajmy, że do tego się nasza dyskusja sprowadza. Chyba, że zgadzamy się co do tego, że dobremu nauczycielowi powinno się umożliwić uzyskiwanie dobrych zarobków. System w USA ma wady, co oczywiste, ale nie napisałbym, że się "nie sprawdza" - bo w takim razie nie sprawdza się żaden system, żadna metodologia nie jest tą prawidłową.

 

24 minuty temu, Rnext napisał:

No i korwinowskie porównywanie weterynarii z "ludzką medycyną" to różne bajki

Akurat jestem zdania (mimo że z "korwinistą" wolałbym nie być utożsamianym;)), że wszystkie argumenty które podajesz tym bardziej świadczą o tym, że z prywatyzacją służby zdrowia nie byłoby problemu. Właśnie życie zwierząt jest znacznie mniej cenne, a mimo to chęć jego podtrzymania powoduje istnienie prężnego biznesu, który stać na wszystkie benefity i przywileje, które powyżej opisałeś. 

 

Nota bene - akurat w służbie zdrowia kumaty lekarz to też tak mało nie zarabia, wbrew propagandzie.... tych właśnie lekarzy. I to nie chodzi o nosaczowe pokrzykiwanie, jak to oni się na biednych chorych ludziach wzbogacają, tylko o fakty - a fakty są takie, że bardzo dobry lekarz w swojej specjalizacji zarabia krocie - jakżeby inaczej - na prywatnej praktyce, co jest kolejnym argumentem za prywatną służbą zdrowia, choć osobiście też uważam, że nie całkowicie w 100%, aczkolwiek zdecydowanego poglądu w tej kwestii nie mam. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Mortyy said:

U nas studia darmowe, a uczelnie dostają kasę od państwa za każdego przyjętego studenta i przez to poziom nauczania jest niski, bo nabiorą tumanów. Zdecydowanie powinni zwiększyć wymagania do przyjęcia na studia. Wtedy wyższe wykształcenie byłoby trudniejsze do zdobycia i faktycznie by coś znaczyło. 

Studia nie są darmowe, płacą na nie podatnicy. Uczelnie mają zapłacone od studenta bez względu czy płacący na to podatnik jest zadowolony z ich usług edukacyjnych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak- czytam tę dyskusję uważnie. I są różne argumenty, że to nauczyciele chcą parę stówek więcej, że niech idą do biedronki, że do tego zawodu idą ludzie, którzy się nadają do pracy na wolnym rynku, że wiedziały gały co brały, że rozwiązaniem problemu jest prywatne szkolnictwo, że nauczyciele są obrońcami nieudolnego systemu i ślepo wykonują rozkazy państwowego systemu nauczania, że mało pracują, więc nie mają i tak źle. Poniekąd się zgadzam z takimi argumentami, ale też spójrzmy obiektywnie:

 

 Nauczyciele chcą parę stówek więcej, a kto by nie chciał? Według mnie nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Pisanie, że niech idą do biedronki jest takie samo jak mówienie niech wezmą kredyt i zmienią pracę. Są różni ludzie- jedni sobie poradziliby na wolnym rynku, ale nie chcą, inni by sobie nie poradzili. Nie każdy marzy o byciu przedsiębiorcą. Oceniajmy rzeczywisty stan rzeczy- system oświaty jest państwowy, służba zdrowia jest państwowa, system sprawiedliwości jest państwowy, policja jest państwowa, wojsko jest państwowe. Fajnie się mówi o teoriach, ale dyskutujmy o realiach.

 

Nauczyciel zarabia bardzo mało- początkujący gdzieś 1800 zł na rękę a dyplomowany czyli najwyższy stopniem 3000 zł na rękę. To są zarobki jak pracownika biedronki, stróża nocnego czy rozwoziciela pizzy. Jednak praca nauczyciela kosztuje więcej stresu, potrzeba większych kompetencji i jest to zawód odpowiedzialny. Natomiast rzeczywiście selekcja doboru do zawodu powinna raczej byc zaostrzona.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiataale jeśli piszesz, że częściowo rozumiesz te argumenty, to może odpowiesz, dlaczego ktoś decyduje się na pracę w warunkach jak piszesz gorszych niż pracownik z biedronki?

 

Czy gdybym ja zdecydował się na pracę o jakikolwiek charakterze za pensję jak w biedronce to uzasadnione byłoby, gdybym wyszedł na ulicę? Powinieneś się dołożyć do mojej pensji i zapłacić za mój wybór? 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.