Skocz do zawartości

Związek 7-letni, ciąża - co dalej?


Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy bracia,

do tej pory byłem tylko biernym przeglądaczem forum. Dzisiaj - czując doniosłość chwili - przyszła pora i na mnie, aby do "świeżakowni" dodać swoje życiowe 5 groszy. Dla wtajemniczenia ogółu postaram się w skrócie opisać rzeczywistość w której dotychczas się poruszałem.

 

W październiku 2012 rozpocząłem studia w jednym z największych miast w PL. Kierunek atrakcyjny, perspektywy zajebiste, miasto niekoniecznie, ale jakoś udawało się wszystko zaliczać rok po roku aby po 6 latach odebrać upragniony dyplom. W trakcie studiów poznałem dziewczynę (3 lata młodszą), koleżankę z grupy, z którą po kilku miesiącach obwąchiwania się utworzyliśmy związek (tak, wiem, dziewczyna z grupy = studenckie matrymonialne barbarzyństwo, ale mimo wszystko udawało nam się kleić ten związek tak,, aby przetrwał do dzisiaj).

 

Początkowo mieszkałem w wynajmowanym pokoju, ona w swoim mieszkaniu (sama; jej rodzice mieszkają w domu w tym samym mieście). Ponieważ doszło do tego, że przebywałem praktycznie cały czas u niej, a za mój pokój i tak płaciłem (będąc tam 2-3 dni w miesiącu) co miesiąc, podjąłem decyzję (4-ty rok studiów) o przeprowadzce do niej. Nie wpłynęło to jakoś znamiennie na relacje między nami - funkcjonowaliśmy tak jak do tej pory.

 

Relacje między mną a jej rodziną są w porządku - ale bez żadnej głębi w tym temacie. Czuję się po prostu tolerowany, ale tej iskry ciepła i swobody po tylu latach związku nie odczuwam będąc tam od czasu do czasu. Jest to rodzina pełna - ojciec, matka, brat, w której spodnie zdecydowanie (i czasami wręcz agresywnie) nosi ojciec, chłodny i surowy skurczybyk, dla którego jest to małżeństwo nr 2. Matka ma swoje odpały, ale suma sumarum - ojca zdanie to prawo w tym domu. Co do matki - zaniedbana, wg mnie niechlujna gospodyni domowa, depresyjna kobieta zduszona przez męża. Obowiązki domowe wykonuje, na odwal bo na odwal, ale ile przy tym narzekania i ociężałości! Pomimo to jest ciepłą kobietą, ma w spojrzeniu tę cząstkę mamy, chociaż uważam, że jej IQ to nieco poniżej średniej dla tego gatunku. Z jej ojcem można rozmawiać, ale głównie o interesach, o tym co robić, żeby zarobić, o tym jak ktoś zarobił lub stracił, o planach na to żeby dobrze zarabiać, ale... o życiu, jego smakach, o porażkach, o wątpliwościach - już nie bardzo. Dodam, że to całkiem dobrze ustawiony gość (pod kątem materialnym), który podobno dostał bardzo w kość na zakończenie swojego pierwszego małżeństwa. Krótko mówiąc - może i materialnie stoją dobrze, ale brakuje tam elementu ważnego dla mnie - serdeczności, rozmowy i swobody (zawsze taka atmosfera trochę na szpilkach, chłodna - odkąd pamiętam).

 

Relacje pomiędzy Nią a moją rodziną są nieco inne - więcej tam ciepła, otwartości, swobody, rozmowy o wszystkim i o niczym. Dotyczy to i bliższej i dalszej rodziny z mojej strony. Samego mnie to dziwi, ale od samego początku zaskarbiła sobie wśród nich sympatię i pewnego rodzaju miejsce w stadzie. W tym przypadku spodnie w domu noszone są raczej przez matkę (raczej, bo nie mogę powiedzieć, że ojciec całkowicie oddał lejce). Moja matka - gospodyni domowa z prawdziwego zdarzenia, cała chata w jednym paluszku, obiady codziennie i nie na odpierdol. Przewiduje kilka ruchów do przodu i działa. Zadbana, pachnąca - i nieźle się trzymająca jak na swój wiek. Z moją dziewczyną potrafią usiąść jak te kury na grzędzie i pierdzielić, plotkować i pić wino. Z tego co sama mama mówi mi na osobności, podoba się jej ta relacja między mną a moją dziewczyną - szacunek, liczenie się z moim zdaniem, spokój i nic w pośpiechu. Ponieważ moja matka nie pracuje, utrzymanie finansowe domu spoczywa w rękach ojca - który w pocie czoła daje rade to ogarnąć całkiem przyzwoicie. Nie twierdzę, że nie kosztuje go to kupy nerwów i często poniewierania ze strony matki, ale jak na taką sytuację, całkowicie dobrze daje radę z tym wszystkim. Mam z nim zajebisty kontakt. Jest jeszcze rodzeństwo - ale nie wydaje mi się istotnym tutaj wspominanie o nich. W przeciwieństwie do rodziny mojej dziewczyny, moja rodzina nie jest jakoś wybitnie ustawiona finansowo. 

 

Skończyliśmy studia i jesteśmy w trakcie stażu podyplomowego od października 2018 r. Zarabiamy nieco ponad 2k/mies na rękę. Mieszkamy u niej. Wprawdzie snułem jakieś tam plany oświadczyn i ślubu, ale zawsze miałem przed oczami tysiące porad od naszej braci z forum i Guru Naszego Jedynego Kościoła spod znaku chromosomów XY - żeby najpierw ustawić siebie, inwestować w siebie, stanąć samodzielnie na nogi i dopiero wtedy o tym myśleć, jak o dodatku do naszych zajebistych żyć. Jakieś sugestie ze strony mojej dziewczyny odnośnie zaręczyn, subtelne naciski i sprowadzanie rozmowy na ten tor miały miejsce już od jakiegoś czasu, ale bez rozpaczania i wprowadzania atmosfery ultimatum - żadna z tych rzeczy. Spokojnie żyliśmy tak sobie w tej sielance do pewnego momentu - 1 marca 2019 r., kiedy okazało się, że test ciążowy pokazał dwie kreski. 

 

Nie była to wpadka klasyczna, bo od jakiegoś czasu już ( ok 6 miesięcy) odstawiliśmy antykoncepcję (dzisiaj uważam to za nieodpowiedzialne), a to dla względów zdrowotnych, a to będzie co ma być. Myślenie, które ma się przed faktem, to jedno, ale kiedy to zaczyna docierać do podświadomości - drugie. Jednak początkowo zupełnie nie chciało to do mnie dotrzeć. "Ale jak to?", "Ale co my teraz zrobimy?", "Ale za co?" + gorączkowe bicie serca i zupełna utrata apetytu. Nadal do końca chyba nie dociera do mnie ta informacja, chociaż od jej ujawnienia jest już zdecydowanie lepiej. Cały czas mam natomiast pewnego rodzaju wahania nastroju - od radości po rozpacz i żal za życiem, które odeszło już na zawsze. Pojawiają się pytania, czy podołam, czy Ona podoła, czy się nadaję, czy Ona się nadaje. Rozdział mojego życia, w którym pytam siebie o to dlaczego mi to było, dlaczego nie uważałem, dlaczego nie okazałem się tym przewidującym skurwysynem za jakiego się miałem - powoli mija. Nadchodzi etap akceptacji i próby rozwiązania tego tak, żeby miało to ręce i nogi. Mimo to bracia - nie zdawałem sobie sprawy, że psychicznie (...i oczywiście logistycznie też) jest to tak kurewsko trudne. 

 

Nasza relacja od tamtej pory jest jak nić naciągana coraz bardziej do granic wytrzymałości. Zdaję sobie sprawę z uroków pierwszego trymestru ciąży dla kobiety (obecnie 10 tydzień), a bardzo zdaję sobie sprawę z tych uroków dla faceta. Rozmawiamy ze sobą codziennie, uprawiamy seks często, w głowach jest mętlik i ta obciążająca niepewność jutra. Nie ma w tym patologii, ale powoli widać oznaki początku przeciągania liny - odnośnie planów na przyszłość, miejsca wspólnego zamieszkania, kwestii ślubu (póki co ustaliliśmy, że będzie miał miejsce po przyjściu na świat naszego bobka; pierścionek zaręczynowy już na palcu - decyzja zapadła w sumie wspólnie, żeby miało to jakieś tło; właściwe zaręczyny planuję i tak w innym czasie, bo te na chybcika chuja dla mnie znaczą). Finansowo jest póki co lipnie, a zanim zacznie być kolorowo - a z racji na pracę w zawodzie zacznie być za ok 5 - 10 lat - czeka mnie/nas przeprawa przez totalną ciemność - tak to widzę.

 

Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji? Jak to ogarnęliście? Jaka jest szansa na przetrwanie tego wszystkiego w jednym kawałku? Czy to normalne, że tak do odczuwam? Czy naprawdę potrzebuję czasu, żeby to po prostu zaakceptować? Wiem, że chcę założyć spodnie na jajca i to dźwignąć, ale obawa przed utratą decyzyjności co do mojego życia na rzecz rodziców i ich wizji na życie, i przymus podporządkowania się jego nowym wymaganiom ulotniły ze mnie tę codzienną radość, którą miałem do tej pory. PS. Nie zostawiajcie suchej nitki! Ave!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co widać czytając ten tekst, to po tych siedmiu latach jest między Wami na prawdę dobrze. Ja bym to docenił i w cudzysłowie "pogodził się z losem". Dzieci podobno spajają związki. Zresztą innego wyjścia już nie masz. Ciężko będzie na pewno, a brakiem "ciepła" od strony rodziny kobiety bym się nie przejmował... teraz będziesz miał swoją rodzinę, ważne żeby rodzice Twoi i Jej wywiązywali się z dziadkowych obowiązków/przysług, bo na tym etapie Waszego życia (nowa praca, początek kariery) będzie Wam to niesamowicie potrzebne.

Proste, że kobieta teraz zaczyna mieć różne wymagania bo już ma wgrany etap "wicia gniazdka".

 

Ja w takiej sytuacji w wieku 23-24 lat, czyli na początku kariery po studiach podjąłem inną decyzję, po części będę jej żałował do końca życia, ale z drugiej strony miałbym teraz niezły kocioł z alimentami i całą resztą po tym jak to się zakończyło.

 

I ogólnie to gratuluję ? Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pawell głowa do góry, panikujesz. Wiadomo, że człowiek martwi się o finanse gdy pojawia się dziecko. Musisz się poświęcić i zapier*** by dorobić i gromadzić hajs na moment przyjścia dziecka.

Najważniejsze jest to, że z tego co opisujesz to między Wami się układa. Nerwy i stres na bank wystąpią podczas tych 9 mcy - musicie się z tym zmierzyć.

Przyszli dziadkowie też zaczną dokładać swoje, pewnie zaczną się pytania o ślub, o Wasze finanse itd.. kolejna presja.

Ciężki okres ale do przetrwania jeśli partnerka tego warta. Z tego co opisujesz to nie masz powodów do ewakuowania.

 

Czym się zajmuje przyszły teść?

Edytowane przez ariok
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, pawell napisał:

Jest to rodzina pełna - ojciec, matka, brat, w której spodnie zdecydowanie (i czasami wręcz agresywnie) nosi ojciec, chłodny i surowy skurczybyk, dla którego jest to małżeństwo nr 2.

Prawidłowo.

 

1 godzinę temu, pawell napisał:

Matka ma swoje odpały, ale suma sumarum - ojca zdanie to prawo w tym domu.

Jw.

 

1 godzinę temu, pawell napisał:

Co do matki - zaniedbana, wg mnie niechlujna gospodyni domowa, depresyjna kobieta zduszona przez męża. Obowiązki domowe wykonuje, na odwal bo na odwal, ale ile przy tym narzekania i ociężałości! Pomimo to jest ciepłą kobietą, ma w spojrzeniu tę cząstkę mamy, chociaż uważam, że jej IQ to nieco poniżej średniej dla tego gatunku.

W takim razie uważaj. Chcesz wiedzieć, jaka będzie Twoja żona x lat później - przyjrzyj się jej matce.

 

1 godzinę temu, pawell napisał:

Skończyliśmy studia i jesteśmy w trakcie stażu podyplomowego od października 2018 r. Zarabiamy nieco ponad 2k/mies na rękę.

Medycy, jak zakładam? :)

 

1 godzinę temu, pawell napisał:

Z jej ojcem można rozmawiać, ale głównie o interesach, o tym co robić, żeby zarobić, o tym jak ktoś zarobił lub stracił, o planach na to żeby dobrze zarabiać, ale... o życiu, jego smakach, o porażkach, o wątpliwościach - już nie bardzo. Dodam, że to całkiem dobrze ustawiony gość (pod kątem materialnym), który podobno dostał bardzo w kość na zakończenie swojego pierwszego małżeństwa.

Cóż, nauczył się na błędach i drugi raz w życiu tego błędu nie popełnił. Doceń to, co masz okazję obserwować w praktyce, a nie krytykuj. Dlaczego? Ano dlatego, że jeżeli Twa wybranka długo funkcjonowała w takim modelu rodziny, prawdopodobnie od Ciebie będzie oczekiwać podobnej siły psychicznej i prowadzenia w związku. A jeśli tego nie dostanie, to skutek zapewne przewidujesz.

 

Z jednej strony nie wygląda to źle, ale uważałbym na Twoim miejscu. Pomijam fakt, że odstawienie anty było skrajną nieodpowiedzialnością (swoją drogą, Ty chciałeś, czy Pani nalegała)? : ) chyba że oboje tego właśnie chcieliście, w tym właśnie czasie. Zamieszkiwanie w jej, a nie Twoim mieszkaniu również może być sygnałem ostrzegawczym dla Ciebie.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, tytuschrypus napisał:
51 minut temu, Mattmi napisał:

Dzieci podobno spajają związki.

Omg.

To słyszałem od znajomych z dziećmi, że gdyby nie one to dawno by się rozeszli. Więc to nie chodzi o ponowny nalot motylków, tylko "komitywę" w zapierdolu przy dziecku ? Różnie to może być jak dziecko podrośnie oczywiście...

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, pawell napisał:

Zdaję sobie sprawę z uroków pierwszego trymestru ciąży dla kobiety (obecnie 10 tydzień), a bardzo zdaję sobie sprawę z tych uroków dla faceta.

Ciąża ? Poczekaj co będzie potem. Sajgon połączony z przemarszem wojsk...

 

1 godzinę temu, pawell napisał:

Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji?

Każdy kto ma dzieci. I nie wierz tym co mówią że chcieli.

Facet dojrzewa do tego powoli , jak już się urodzi, zacznie bełkotać, machać rękami to dopiero wtedy zaczyna coś budzić się w głowie. Kobiety mają to wrodzone 0/1 . U nas to uczucia wyższe.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obliteraror tak, medycy, ale jeszcze długa droga do normalnej pracy w zawodzie.

 

O odstawieniu decyzja zapadła wspólnie, chyba nawet ja wyszedłem z inicjatywą rozmowy na ten temat

 

 

ariok przyszły teść prowadzi swoją firmę już ponad 30 lat. Nie chcę pisać konkretów z uwagi na ryzyko namierzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Mattmi napisał:
1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:
1 godzinę temu, Mattmi napisał:

Dzieci podobno spajają związki.

Omg.

To słyszałem od znajomych z dziećmi, że gdyby nie one to dawno by się rozeszli. Więc to nie chodzi o ponowny nalot motylków, tylko "komitywę" w zapierdolu przy dziecku ? Różnie to może być jak dziecko podrośnie oczywiście...

Z autopsji mogę powiedzieć, że w pewien sposób spajają. Też miałem/mieliśmy? kryzys i gdyby nie dziecko to możliwe, że chciałbym się rozstać, bo nic dobrego się nie zapowiadało..

Parę rozmów i wzięliśmy się w garść i zaczęliśmy pracować nad sobą. Uprzedzę już założenia wrzechwiedzących - nie była to praca tylko nad moimi zachowaniami, tak, mam z tego dużo korzyści i ja i ona.

 

27 minut temu, ntech napisał:

Facet dojrzewa do tego powoli , jak już się urodzi, zacznie bełkotać, machać rękami to dopiero wtedy zaczyna coś budzić się w głowie. Kobiety mają to wrodzone 0/1

Potwierdzam. Przez pierwszy rok dziecka w małym stopniu się angażowałem i odczuwałem to wszystko.. większość skupiona jest wtedy na matce.

 

12 minut temu, pawell napisał:

przyszły teść prowadzi swoją firmę już ponad 30 lat. Nie chcę pisać konkretów z uwagi na ryzyko namierzenia

Nie pytam o konkrety typu miasto i nazwa. Chodzi mi o branżę i ewentualnie kategorię. Może jest szansa ładnie się wkręcić w biznesy teścia i zjednać go ku sobie, oczywiście mając w tym swój cel. Takie snucie długoterminowe... ;)

 

Edytowane przez ariok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pawell napisał:

Co do matki - zaniedbana, wg mnie niechlujna gospodyni domowa

Wzorzec obycia Twojej pani.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

ale bez rozpaczania i wprowadzania atmosfery ultimatum - żadna z tych rzeczy.

W sumie jak jest w ciąży to już tak nie pili - w razie czego alimenty będziesz bulił.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

a to będzie co ma być

No i jest :)

 

2 godziny temu, pawell napisał:

które odeszło już na zawsze.

Może tak, może nie.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

dlaczego mi to było, dlaczego nie uważałem

Podjąłeś ryzyko bezpigułkowego pożycia i ryzyko się ziściło. Statystyka zadziałała. Też tak miałem - u mnie statystyka też zadziałała, znalazłem się po jasnej stronie krzywej Gaussa.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

test ciążowy pokazał dwie kreski. 

a jestes pewien że tego testu nie kupiła, żeby było to:

2 godziny temu, pawell napisał:

uprawiamy seks często

Tak pytam.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

kwestii ślubu (póki co ustaliliśmy, że będzie miał miejsce po przyjściu na świat naszego bobka; pierścionek zaręczynowy już na palcu - decyzja zapadła w sumie wspólnie, żeby miało to jakieś tło; właściwe zaręczyny planuję i tak w innym czasie, bo te na chybcika chuja dla mnie znaczą).

"To nasza wspólna decyzja." Podobno najlepszym środowiskiem do rozwoju dziecka jest małżeństwo mamy i taty (zaklepane bezpieczeństwo).

Ale planujesz wielkie zaręczyny, nie wiem po jaki chuj. Możecie się pobrać i za 5 lat - nie ma znaczenia. Czy ma? Dla kogo ma?

 

Ludzie żyją w konkubinacie 25 lat i mają 3 dzieci i da się. No nie wiem, zastanów się i nie spiesz ze ślubem.

 

2 godziny temu, pawell napisał:

chcę założyć spodnie na jajca i to dźwignąć,

Proste -  kończysz studia, łapiesz robotę i ciśniesz aby zarabiać jak najwięcej. Nie masz za bardzo czasu na powolne budowanie kariery kroczek po kroczku, trzeba założyć silniki rakietowe.

2 godziny temu, pawell napisał:

 ale obawa przed utratą decyzyjności co do mojego życia na rzecz rodziców i ich wizji na życie

O co chodzi? O to, że rodzice będą na Was łożyć kasę w ramach pomocy i przez to rościć sobie prawo akcjonariuszy do głosowania na walnym zgromadzeniu odnośnie wszystkiego w Waszym życiu? Lub ogromne zadłużenie u taty/mamy/teścia/teściowej jeśli zdecydujesz się pożyczać i po latach spłacać.

 

Nie bój się tego tylko na to przygotuj - jasny przekaz: pomoc przyjmujesz w ramach prezentu lub pożyczki z wdzięcznością ale decyzyjność zachowujesz bo to Twoja rodzina, nie ich.

19 minut temu, ariok napisał:

Może jest szansa ładnie się wkręcić w biznesy teścia i zjednać go ku sobie,

NIGDY!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Imbryk napisał:
22 minuty temu, ariok napisał:

Może jest szansa ładnie się wkręcić w biznesy teścia i zjednać go ku sobie,

NIGDY!!!

Spokojnie, jeszcze nie rozwinąłem swojej myśli :D nie znając konkretów nie produkowałem się zbędnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem zostań możliwie najdłużej w narzeczeństwie. Obserwuj sytuację. 

 

Macie całe rodziny, a to już dużo znaczy w ewentualnej pomocy. 

 

Pamiętaj, że prawo w tym kartonowym kraju stoi przeciwko mężczyźnie. Nie daj się zniszczyć w imię społecznych uwarunkowań. Myśl długoterminowo i skup się na zarabianiu hajsu, żeby nie tkwić w dziadowaniu. Tyle ode mnie. 7 lat z kobietą to już masz dłuższy staż niż niejedno małżeństwo. 

 

Bądź czujny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Imbryk napisał:
4 godziny temu, pawell napisał:

Co do matki - zaniedbana, wg mnie niechlujna gospodyni domowa

Wzorzec obycia Twojej pani.

Wiem, tu muszę konsekwentnie wymagać i jak dziecku spokojnie tłumaczyć na czym to polega, czasami postawić to na ostrzu. Mój wzorzec matki jest zupełnie inny.

 

 

2 godziny temu, Imbryk napisał:

a jestes pewien że tego testu nie kupiła, żeby było to:

pewności nigdy nie ma, ale tego samego dnia poszliśmy do laboratorium badać bHCG i wszystko jasne.

 

 

2 godziny temu, Imbryk napisał:

W sumie jak jest w ciąży to już tak nie pili - w razie czego alimenty będziesz bulił.

Będę bulił, ale w każdym przypadku - niezależnie jak się sytuacja rozwinie, albo alimenty, albo zwykłe życie w trójkę i konsekwencje takiego układu.

 

 

2 godziny temu, Imbryk napisał:

Możecie się pobrać i za 5 lat - nie ma znaczenia. Czy ma? Dla kogo ma?

Dla mnie nie ma, a nawet wtedy byłoby łatwiej finansowo podejść do kwestii ślubu i wesela - spokojnie i kulturalnie. Tutaj nie ma pośpiechu, chociaż podczas ostatnich rozmów ze strony dziewczyny padały propozycje organizacji tego za 2-3 lata po narodzinach. 

 

 

2 godziny temu, mac napisał:

Moim zdaniem zostań możliwie najdłużej w narzeczeństwie. Obserwuj sytuację. 

 

Macie całe rodziny, a to już dużo znaczy w ewentualnej pomocy. 

I na tym się skupię narazie, obserwacja i mimo wszystko zdrowy egoizm w tym wszystkim.

2 godziny temu, Ogridnik napisał:

pawell

Wszystko będzie dobrze i jest dobrze.

Dzięki za te słowa. Wydaje mi się, że cały marzec minął mi pod kątem depresji, a przynajmniej spełniałem każde z kryteriów jej diagnozowania. Dopiero od kilku dni zaczynam widzieć jakieś przebłyski i chęci do stawiania temu czoła. Mając świadomość jak długa i bezpowrotna droga mnie czeka, różne myśli przychodzą człowiekowi do głowy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pawell,

Z własnego doświadczenie wiem, że do pełnej akceptacji rzeczywistości zostało Ci, co najmniej jeszcze kilka miesięcy, pod koniec ciąży nie będziesz się już mógł doczekać na potomka (jeśli jesteś w miarę ogarniętym FACETEM), jedna rada wyśpij się, a jak zacznie chodzić i gadać (za 2-3 lata) to zwariujesz na jego punkcie.

Z opisu wynika, że masz normalne relacje z przyszła matką Twojego dziecka i jej rodziną, swoją znasz i wiesz czego się możesz po nich spodziewać. Jak urodzi się dziecko wszyscy, dziadkowie „oszaleją” ze szczęścia, a „zimny i twardy dziadek” zmięknie jak pluszowy miś (ale nie od razu).

Dacie rade, Jest Was dwoje plus kochające rodziny, będzie dobrze.

Zacznij zdawać sobie sprawę, że będziesz czyimś Tatą, jedyna osoba na świecie z takim tytułem dla tego dziecka. Nie zmarnuj tego.

Gratulacje, już dorosłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, pawell said:

ale brakuje tam elementu ważnego dla mnie - serdeczności, rozmowy i swobody

No i rośnie nam taki element który myśli, że o to chodzi w związku. Może jeszcze przyjaciółki w swojej dziewczynie poszukaj? Jest dobrze, a swoimi rozważaniami spierdolisz wszytko, zajmij się zarabianiem sosu... ojciec wtedy Cię zauważy.... chłopie chciałbym mieć Twoje problemy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz po prostu taki etap w życiu. Skończyłeś medycynę, za chwilę zacznie się szarpanina o rezydentury i to samo w sobie jest stresujące. Duża zmiana jak zaczynasz pracować w tym zawodzie i na wejściu okazuje się, że studia nie przygotowały na wszytsko. 

Możesz czuć się niepewnie, normalne. Zwłaszcza że w życiu prywatnym też się wielkie rzeczy dzieją. Takie za które musisz wziąć odpowiedzialność, bo jesteś facet a nie pizda.

Nie panikuj, nie rozklejaj się. Rób swoje. Perspektywy masz bardzo dobre. Może być z tego wszystkiego naprawdę coś dobrego. 

 

A jak chcesz Młody Wilku, pogadać ze starym wilkiem na temat rezydentury, specjalizacji, gdzie co i jak- zwłaszcza z perspektywy kogoś kto już tą drogę przeszedł, sam godził zycie zawodowe i prywatne, to pisz śmiało na priv. Podpowiem i pomogę jak mogę. Bo z doświadczenia wiem jak się patrzy na medycynę oczami napalonego studenta, a jak po paru latach pracy, kiedy chcesz dobrze robić swoją pracę, ale też chciałbyś mieć życie prywatne do którego wracasz w jako takiej formie, a nie zmęczony jak dziwka po długim weekendzie. 

Edytowane przez Esmeron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierz to na klatę, nie ty pierwszy, nie ostatni. 5 stów dostaniecie - zawsze coś, do twojej pensji się przyda. Nie zatracaj się, pamiętaj o sobie i o swoim rozwoju i nigdy z tego nie rezygnuj. Teraz twoje życie to nie tylko ty, to też dziecko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.