Skocz do zawartości

Stagnacja i nuda


UncleSam

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia.

Ten rok jest dla mnie wyjątkowo dobry. 
Mieszkam w UK od 3 lat. Miesiąc temu zmieniłem pracę i w końcu zacząłem zarabiać przyzwoite pieniądze.
Nie mam za to już czasu żeby chodzić na siłownię(raz w tygodniu to jest to co udaje mi się zrobić).
Ostatnio znowu zacząłem pić trochę więcej, bo zwyczajnie dopada mnie nuda. 
Zacząłem zarabiać naprawdę dobre pieniądze, ale za to pracuję ok. 50-55 godzin tygodniowo.

Dzisiaj jest dzień w którym zakończyłem wszystkie sprawy które miałem ogarnąć, a które mnie stresowały i jednocześnie motywowały do działania.
Jako że pracuję przez weekendy, to mój weekend zaczyna się dopiero w poniedziałek, a kończy we wtorek lub w środę.

Problem jest w tym że zwyczajnie mi się nudzi. Osiągnąłem krótkoterminowe cele. Długoterminowe... realizują się same w długim terminie, siłą rzeczy.
Z racji tego że dużo pracuje, w tygodniu nie mam czasu chodzić na siłownię(gdzie wcześniej chodziłem regularnie), a moje dni wolne, pozwalają mi na jeden trening w tygodniu.

Mam fajny komputer, ale już mnie nie ciągnie do grania. Zwyczajnie nie chce mi się siedzieć przed komputerem.
Mam netflixa, którego nie oglądam, bo nie chcę marnować czasu (SIC!) .

W efekcie skroluje interenty w poszukiwaniu rzeczy które mógłbym kupić... i tak mi się nudzi.

Zanim zmieniłem pracę, chodziłem na siłownie i uczyłem się angielskiego.
W tym momencie praca nie pozwoli mi wpaść w żaden rytm ani rutynę, więc zaprzestałem. 

Poza tym angielski jest już na poziomie B2/C1, więc też wieje stagnacją...

Miał ktoś z was już tak?
Zniknęły wyzwania i popadam w marazm.
Nie chcę wpaść w błędne koło, w które wielu ludzi wpada i chodzić do pracy po to żeby rozpierdalać pieniądze na głupoty. 

W prawdzie wiem jakie będą następne kroki w rozwoju mojej kariery i statusu finansowego, ale to już nie stanie się w tym roku.

Nie mam hobby. A moje zainteresowania kończą się na zarabianiu pieniędzy. Taka prawda. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, UncleSam napisał:

Miał ktoś z was już tak?
Zniknęły wyzwania i popadam w marazm.

Ja tak mam ostatnio, praca dobra, pieniądze są, sukcesy są, zapisałem się na siłownie, teraz zapisałem się do amatorskiej drużyny piłkarskiej aby pokopać z chłopakami :)

I ciągle czegoś brak, cóż..problemy pierwszego świata.

 

Seks i spotkania z kobietami, też nie do końca mnie satysfakcjonują, występuje element przeżarcia :) .

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo WAŻNY WĄTEK IMHO.

 

I właśnie dochodzimy do punktu, w którym ukazuje nam się sens bycia z samicą. One wszystkie są podobne. Tj. wredne i wkuriwające. Ażeby je trzymać w ryzach, mózg mężczyzny musi się pracować na pełnych obrotach, nie ma miejsca na słabość, na chwilę uległości. I to sprawia, że znajdujemy SENS.

 

Być może niektórym stagnacja i życie emeryta w domu pogodnej jesieni pasuje, to jednak część z nas woli generowaną w konfrontacji z samicą energię, wodospad zamiast stawu, wojnę zamiast medytacji, płomień, który wypala nas, zamiast spania w cichej i spokojnej trumnie.  

 

Myślę, że dotyczy to tych silniejszych samców, którzy potrafią się obchodzić z dziewkami, bo niektórych faktycznie dynamika relacji z typową polską myszką eliminuje z gry (facet typu miękka faja mentalna). Jest wielce prawdopodobne, że takich facetów jest większość (vide forum). Zwłaszcza w dobie feminizmu trzeba mieć jaja ze stali by nad tymi istotami panować, a to słabsze jednostki wyczerpuje. Stąd rozumiem, dlaczego niektórzy poprzestają na zamknięciu się w sobie, wycofaniu się z gry, jak np. założyciel niniejszego forum, a także liczni jego naśladowcy. 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DarkMorpheusja naprawdę bez złośliwości zastanawiam się, jakimi pokrętnymi ścieżkami racjonalizacji podąża Twój umysł, że uważasz się za samca alfa.

 

Nie dość, że jesteś od piczki uzależniony, to jeszcze wmawiasz nam, że wszyscy powinni być uzależnieni bo to jest normalne. Chyba pomyliłeś fora. 

  • Like 5
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, DarkMorpheus napisał:

Być może niektórym stagnacja i życie emeryta w domu pogodnej jesieni pasuje, to jednak część z nas woli generowaną w konfrontacji z samicą energię, wodospad zamiast stawu, wojnę zamiast medytacji, płomień, który wypala nas, zamiast spania w cichej i spokojnej trumnie.

No cóż, można i tak siadać dupą na nieheblowanej desce i znajdować w tym wyjątkową przyjemność. Tych emocji, podróży, wyzwań, zadań, planów i celów mam dosyć w pracy zawodowej. A w domu wolę ciszę, spokój i relaks z kimś, kto rozumie moją potrzebę :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus

 

Uzależnienie od piczki, jak to nazywasz, to cecha raczej faceta, który wie, co z nimi robić. Brak takich potrzeb przejawiają mnisi, choć u nich libido w zgoła inny sposób się kanalizuje. 

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

A w domu wolę ciszę, spokój i relaks z kimś, kto rozumie moją potrzebę :)

Przepraszam, zdradzisz sekret, kto to taki? Ja obstawiam psa. :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, UncleSam napisał:

Wędkarstwo jest sportem który mnie usypia haha. I kojarzy mi się głównie z męskim wypadem na chlanie, żeby uciec jak najdalej od żony.

Jakbyś trafił na dobre łowiska to o spaniu nie ma mowy.  Z chlaniem też można ale może i bez chlania i też samemu ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, DarkMorpheus napisał:

Nie robi jazd? Dla mnie nie ma funu.

Z ciekawości: robiłeś sobie może kiedyś jakiś bardziej specjalistyczny test osobowości? (męska/kobieca) Bo o ile rozumiem potrzebę wyzwań, emocji w życiu/pracy, nawet męskich sportów ekstremalnych takich czy owakich, to męską potrzebę kręcenia dram z babą dla samych dram nie rozumiem za cholerę :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

 

Ok, nie rozumiesz tej potrzeby.

 

Hmm, wyobraź sobie, że codziennie jesz swoje ulubione danie. Ile tak wytrzymasz? Po dwóch tygodniach będziesz reagował na nie abominacją. A kiedy nie jadłeś swojej ulubionej potrawy przez jakiś czas, zamiast tego serwowano Ci jakieś ohydztwa, po kilku miesiącach jesz to, co uwielbiasz - to co odczuwasz? Że to najsmaczniejszy obiad Twojego życia. Analogicznie, gdy w związku masz stagnację, owszem szacunek, stałość etc, ale jednak to stagnacja, wszystko jest przewidywalne. To jest to samo, co z tym daniem. Seks po dramach, jest obłędny. Tylko trzeba mieć silną psychikę, tak jak trzeba mieć silną wolę by jeść ohydztwa aby później delektować się swoim ulubionym daniem, jak nigdy przedtem. 

 

I co najważniejsze, wśród wymagających, silnych kobiet, jeśli facet też jest jednostką nieustępliwą, nie da się uniknąć spięć, tarcia. A potem następuje katharsis i dla takich chwil warto żyć.

 

Bo jak śpiewał Riedel - w życiu piękne są tylko chwile. I to jest święta prawda. Po co mi związek nudny jak relacja z domowym pupilem? Owszem jest miło, ale nie ma fajerwerków, które nadają życiu smak.

Edytowane przez DarkMorpheus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DarkMorpheuszupełnie się z Tobą nie zgadzam. Gdy byłem że swoją była, miałem to wszystko to co dla Ciebie jest ważne, po rozstaniu dopiero odetchnalem pełna piersią. Mam tak jak autor tego wątku, dobrze zarabiam, żadnych problemów, ale znalazłem sobie kilka hobby i je rozwijam. Wcale mi nie spieszno do tych dramatów z paniami. Nie uważam się za miękka faje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Obliteraror napisał:

to męską potrzebę kręcenia dram z babą dla samych dram nie rozumiem za cholerę :)

Kolega jeszcze nie naruchał ile potrzebuje żeby zrozumieć pewne sprawy ;) odpuść.

 

Seks to tylko seks. Kiedy zrozumiesz że wcale nie jest trudno go dostać, gra traci urok. Ileż można wałkować te same schematy.

 

W życiu chodzi o coś więcej, i ja tego sensu poszukuję. Bo mam wszystko, a tak naprawdę niemam nic. 

Dzięki ciężkiej pracy i cierpliwości, nie muszę się martwić o pieniądze ( na punkcie których mam i miałem obsesję, bo dla mnie to mierzalny wskaźnik ile się osiągnęło w życiu) na codzienne życie. 

Ale życiu brakuje smaku. 

 

Ostatnio dużo rozmyślam o sensie życia i o śmierci. Całe życie zapieprzamy a na końcu ktoś i tak wciśnie klawisz delete. 

Mamy jedno życie i chciałbym się nauczyć je smakować, przeżyć jakoś fajnie. Póki co moje nudniejsze dni ubarwia alkohol, bo poza pieniędzmi naprawdę nie mam żadnych zainteresowań. To jest strasznie, ale zafiksowalem się na osiąganiu cyferek.

 

W domu mam dobrze. Kochającą kobietę i poukładaną sytuację.

 

Jak kolega wyżej napisał. Problemy pierwszego świata. 

 

Skończyła się walka o przetrwanie, zaczęła o wynik. Tyle że to gra długoterminowa, a ja w międzyczasie oszaleję jeśli nie odnajdę jakiegoś sensu dnia codziennego.

 

Chciałem pieniędzy i zmiany pracy, wiem że jest mi bardzo potrzeba żeby przejść do kolejnego kroku, kiedy będę miał już i dużo pieniędzy i dużo czasu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, DarkMorpheus napisał:

Uzależnienie od piczki, jak to nazywasz, to cecha raczej faceta, który wie, co z nimi robić.

Nie ma w tym co piszesz, wybacz, krzty sensu. Nie sądziłem, że komuś trzeba tłumaczyć istotę tego terminu. 

 

Uzależnienie to uzależnienie. Możesz popijać alkohol, a możesz tracić nad sobą kontrolę i chlać bez opamiętania, robiąc potem rzeczy, których się albo wstydzisz albo nie pamiętasz. 

 

Alkoholik też myśli, że bez alkoholu się nie da funkcjonować. Ale to nie znaczy, że każdy jest alkoholikiem - są tacy, co piją z umiarem, a nawet się delektują dla przyjemności. 

 

Ty jesteś alkoholikiem, który czołga się we własnych wymiocinach, jednocześnie uważając się za konesera. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DarkMorpheusczyli jednak nie zrozumiałeś tego co napisałem. 

 

Jeżdżenie Ferrari nie jest bez sensu. Powieszenie się, jeśli się Ferrari rozbije, cięcie sobie ręki ilekroć porysuje Ci się w nim szyba, niemożnoşć jechania innym samochodem niż Ferrari dłużej niż minuta - to jest chore. 

 

Czy ja naprawdę (tak naprawdę naprawdę) muszę Ci tłumaczyć czym korzystanie z czegoś różni się od uzależnienia od czegoś? Naprawdę tego nie rozumiesz? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.