Skocz do zawartości

Czy warto być swiadomym?


Michael Angelo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jaki jest wasz stosunek do zadanego pytania. Czasami myślę sobie, że gdybym w życiu podążał za stadem, żył w tym przyszłowiowym matrixie miałbym dużo łatwiej. Teraz wiedząc to i owo powrót dla mnie jest niemożliwy. Czy wzięcie czerwonej pigułki jest ostatecznie warte? Piszę to jako młody chłopak dopiero odkrywający samego siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z perspektywy czasu i tego co mogło by się podziać dobrych parę lat temu po połknięciu (niedawno)  czerwonej pigułki - warto być świadomym. Jeśli jesteś świeżak - uczyniłeś duży krok by fajnie sobie poprowadzić życie, a na pewno uniknąć paru kiepskich sytuacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przechodzę przez ten matrix i jestem w podobnym wieku, nie cofnąłbym się na pewno.  
Wiedza którą zdobywasz może się okazać trudna do strawienia i jest przyswajana powoli, przez to jak kontrastuje z tym co większość z nas słyszała podczas dorastania.
Gdybyś podążał za stadem miałbyś lepiej?
Płynąłbyś z prądem, z brakiem własnej autonomii i napotykał problemy podobne do reszty ogółu np. wysoka ilość rozwodów i wszystko co z nimi powiązane. Chciałbyś się bezmyślnie wpakowywać w to, bo tak robi większość?
Świadomość daje szerszy wgląd, dokładniej przewidujesz konsekwencje swoich decyzji.
Dostosowywujesz wybory świadomie do swoich potrzeb. Odkrywaj siebie dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie, ja to widze tak:

większa świadomość = większa odpowiedzialność = większe ryzyko zysku lub strat 

 

Układ hormonalny  i emocje zostają te same tylko zmieniają się priorytety.

 

Nasz gniew czy poczucie szczęścia będzie tak samo odczuwane ale zmienią się bodźce.

 

 Co by nie mówić i tak nie ma powrotu :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie życie świadome to życie mimo wszystko skazane na bycie samym więc jeśli ktoś tego nie lubi to niech sobie odpuści. Z resztą bez tego odejścia na bok społeczeństwa jakiekolwiek spojrzenie w głąb siebie jest chyba nie możliwe. To społeczeństwo nigdy nie chciało prawdy, jak to mawiał George Carlin oni tylko chcą sobie smyrać gwoździa więc każda myśląca autonomicznie jednostka wcześniej czy później zaczyna być zagrożeniem dla zastanego ładu. Choćby przez to że zadaje "dziwne" pytania z którymi ludzie nie chcą się zmierzyć. 

Czasem mam chwilę że zazdroszczę bezrefleksyjnym Januszom bo wtedy kiedy sam taki byłem wszystko było jakby łatwiejsze, do wszystkiego była gotowa instrukcja obsługi a teraz trzeba działać po omacku.

To filtrowanie odcieni szarości w drodze do  "prawdy" (cokolwiek to znaczy) czasami bywa męczące.

Kiedyś było łatwiej ale nie zamieniłbym się już. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrące i ja swoje 2 grosze.

"Samoświadomość rodzi lęk, zaś stopienie się w relacji z drugą osobą likwiduje lęk, tak jakby eliminuje samoświadomość.
Osoba, która się zakochuje, eliminuje swój lęk w radykalny sposób - wyłącza samoświadomość. Zakochana osoba przestaje być refleksyjna, ponieważ jej zadające pytania, samotne ja i związana z nim, nacechowana lękiem izolacja, przetapia się w my. W ten sposób człowiek pozbywa się lęku, ale traci siebie…"

Cytat z "Kata miłości", którego autorem jest psychiatra i psychoterapeuta egzystencjalny Irvin Yalom. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połknąłem czerwoną pigułkę dość wcześnie, grubo przed trzydziestką i nie żałuję. Wiedza i świadomość daje dużo przewagę, wciąż mogę grać w grę ale poznając lepiej jej zasady mogę uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami relacji damsko męskich.

Moim zdaniem są dwie drogi - człowiek zimny z natury, wyrachowany, pozbawiony skrupułów w mniejszym czy większym stopniu może zrobić zajebisty użytek ze zdobytej wiedzy i wykorzystać ją dla własnej korzyści, trzeba mieć jednak specyficzny charakter.

Druga droga - "normalny" człowiek - mężczyzna, prawidłowo odczuwający, zdolny odczuwać uczucia wyższe, wrażliwy, kiedy uświadomi sobie prawdę z początku może się załamać. To co stanie się z nim później zależy od wielu czynników. Może stracić sens i chęć do życia, przekształcając się w zombie, żyjące z dnia na dzień, lub odkryć nowy sens życia, wybić się ponad pierwszy i podstawowy filar piramidy potrzeb Masłowa, odkrywać siebie na nowo, taki mężczyzna może osiągnąć na prawdę wiele.

Jednakże zdaję sobie sprawę, że traktowanie kobiet jako dodatek może być trudne, trzeba przerobić pewną ich ilość w łóżku, obyć się z nimi. Wtedy cipka traci swą moc, a mężczyzna staje się na prawdę wolny. Staję się w moim odczuciu istotą w pewien sposób nadrzędną. Kto widział zwarcie, bezradność i frustrację kobiet kiedy jest się odpornym na cipkę ten zrozumie o czym piszę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz kurwen, chłopie, wolę być świadomy i w razie, gdyby mi odbiło, ożenku, podjąć wszelkie dostępne środki zabezpieczenia swojego dobytku, niż później stracić połowę (haha, jak nie prawie wszystko) tego, na co ciężko pracowałem i poświeciłem swój czas, swoje środki. Lepiej tkwić w nieświadomości i zostać z niczym? Nie dziękuję :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumcie  mnie źle. Jestem bardzo wdzięczny za otworzenie oczu na wiele spraw ale jednak burzą one cały powszechny światopogląd człowieka. Tymbardziej w naszym konserwatywnym kraju gdzie pod niebiosa stawia się kult rodziny. Osoby wybijające się z tego są zazwyczaj uważane są  przez innych za dziwaków. Jest to ich mechanizm obronny. Tu nie chodzi tylko o związki ale o wszystkie niepopularne decyzje. Pamiętam swego czasu zdziwienie na twarzy moich znajomych jak powiedziałem np. że wstaje codziennie najpóźniej o 6 ( mimo że nie muszę), ludzie najbardziej lubią towarzystwo takich, których uważają za gorszych od siebie, potrzebują podbudowanie samooceny, akceptacji społeczeństwa. I ja po części to rozumiem. Mechanizmy obronne są naprawde silne ale zawsze jednak czułem, że nie chce żyć jak reszta stada i że życie to coś więcej niż tylko ślub dzieciak i dom z psem. Największy problem chyba jaki mam z tą samoświadomością to jednak to, że jest nas bardzo mało. Mam problem tez z ukrywaniem swoich pradziwych myśli i przekonań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.