Skocz do zawartości

Biurowy mąż, Co to jest?


Rodanek

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy raz spotkałem się z takim określeniem . Nie bardzo wierze w tego typu "przyjaźnie" w pracy, owszem można komuś pomagać bezinteresownie, ale takie nastawienie to chyba jakaś patologia.

 

                                                          https://kobieta.wp.pl/ewelina-byla-pewna-ze-biurowego-meza-ma-pod-kontrola-na-imprezie-prawda-wyszla-na-jaw-6368847981954689a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytamy:

Ewelina była pewna, że "biurowego męża" ma pod kontrolą.(...)

Na imprezie integracyjnej pierwszy raz się pocałowaliśmy. Nie wiem, jak to się wydarzyło. To była chwila. Było miło, ale ja wiedziałam, że nie chcę wchodzić w związek z kolegą. Wyjaśniłam mu to po imprezie, kiedy oboje wytrzeźwieliśmy. On tego nie zrozumiał i uznał, że go wykorzystałam – tłumaczy kobieta.

Po jakimś czasie jej kolega zaczął sabotować pracę Eweliny i rozsiewać złośliwe plotki na jej temat. – Musiałam odejść. W biurze nie miałam już życia – wyjaśnia kobieta.

 

A najprawdopodobniej było tak:

Ewelina była pewna, że "biurowego męża" ma pod kontrolą.(...) - to jest ważne zdanie

Na imprezie integracyjnej pierwszy raz się pocałowaliśmy. Potem rżneliśmy się całą noc. Nie wiem, jak to się wydarzyło. To była chwila. Było miło, ale ja nie wiedziałam, że on nie chce wchodzić w związek z kolegą koleżanką. Wyjaśniłam mu mi to po imprezie, kiedy oboje wytrzeźwieliśmy. On tego nie zrozumiał i uznał, że go wykorzystałam – tłumaczy kobieta. Ten skurwiel mnie wykorzystał! #metoo

Po jakimś czasie jej kolega Ewelina zacząłęła sabotować pracę Eweliny kolegi i rozsiewać złośliwe plotki na jej jego temat. – Musiałam odejść. W biurze nie miałam już życia – wyjaśnia kobieta.

 

A tak z praktyki, to widywałem takie relacje, że gość z typiarą chodzili na lunche, trzymali się razem na integracjach, ale tylko tyle, a prywatnie mieli partnerów, dzieci, psy, koty, żółwia itp. Widywałęm też układy, że gość z typiarą mieli swoich partnerów itd., a na każdej integracji pukali się po kątach. No i wreszcie znam też przypadki, że znajomość z pracy przerodziła się w LTR. Także bywa różnie. Niemniej określenie 'biurowy mąż/żona' nie jest u nas powszechne. Natomiast w rozmowach z jednym z takich biurowych partnerów, jeżeli wspomina się o tym drugim, często pada określenie w stylu Twój/Twoja Janusz/Grażyna.

Edytowane przez Jerzy
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paranoja. W dzisiejszych czasach współczesna nowomowa szerzy się w zastraszającym tempie, ubierając faworyzujące kobiety sytuacje w ładne słowa.

 

Biurowy mąż = orbiter w miejscu pracy, darmowa pomoc na każde zawołanie, protekcja, tampon emocjonalny, kieszonkowy adorator

 

Tyle. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"O takich relacjach w Wielkiej Brytanii mówi się "work spouse", czyli "biurowy mąż/żona". (...) W tej relacji nie ma miejsca na seks". 

 

No nie bez powodu się to nazywa mąż/żona hehe.

 

Swoją drogą - to jest pierwszy krok do obniżenia produktywności w pracy. Brytole w tym przodują. Mają kilka osób do obsługi drukarki, robienia kawy, zamawiania lunchy wszystkim a robota chuj - stoi jak stała. Ostatnio czytałem, że Lloyds zakazuje o teraz drinków i browarów w czasie pracy i lunchu, bo pracownicy często wracali do budynku podchmieleni i zaczęło się coraz więcej kiepskich podrywów w pracy i "molestowania". Oczywiście pracownicy niezadowoleni. Pytanie zasadnicze - co w przypadku wypadku w miejscu pracy i po chuj pić za dnia jak i tak codziennie po pracy większość załogi idzie na kilka. 

 

Wracając do tematu. Mam w pracy w biurze taką turczynkę. Wyszczekana, "rządzi" biurem bo na parterze jest tylko ona i dwie inne (obie "przepraszam, że żyję"). I siedzimy koło siebie. Spowiadała się zawsze kumplowi obok o swoim chłopaku, tu zagadała, tam zagadała, papierosek... Koleś odszedł i do mnie. A że mnie to gówno obchodzi to zlewałem i się śmiałem z tego. Często jej czymś dogryzam. Nie powiem - dobrze mam z nią jak trzeba coś załatwić, ale raz wyszliśmy razem bo w tą samą stronę chodzimy do domu. No i się zaczęło. Ona jeszcze podsyca plotki w biurze - jak to baba - musi się coś dziać. A że jestem cham i prostak w pracy, trochę samotny wilk to jest właśnie taka sytuacja jak w artylule. Więc to wszystko prawda. Jednak WSZYSTKIE biurowe historie jakie znam z różnych miejsc pracy zawierają: romanse, dawanie dupy, rozstania. Więc w praktyce taka sytuacja "mąż/żona biurowa" kończy się w jednym miejscu. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rodanek napisał:

Nie bardzo wierze w tego typu "przyjaźnie" w pracy, owszem można komuś pomagać bezinteresownie, ale takie nastawienie to chyba jakaś patologia.

Nie ma czegoś takiego jak "pomaganie bezinteresowne", ja zawsze liczę że karma mi odpłaci - niby nie wierzę w te hinduistyczne bzdury, no ale faktycznie jakoś mi cieplej na serduszku kiedy komuś pomogę :) 

1 godzinę temu, Rodanek napisał:
Cytat

Psycholog zdradza jednak, że konieczne jest zachowanie pewnych granic, żeby relacja nie wymknęła się nam spod kontroli.

To jak żonglerka 2óch osób pochodniami w piwnicy pełnej czarnego prochu - szansa, że nic złego się nie stanie oscyluje wokół 1%.

Cytat

 Czasami flirtujemy ze sobą, ale tylko w ramach żartu. Poza pracą często wychodzimy prywatnie we czwórkę, z naszymi partnerami – tłumaczy Monika. 

 

DODAJMY DO TEGO

 

Na imprezie integracyjnej pierwszy raz się pocałowaliśmy. Nie wiem, jak to się wydarzyło. To była chwila. Było miło, ale ja wiedziałam, że nie chcę wchodzić w związek z kolegą. Wyjaśniłam mu to po imprezie, kiedy oboje wytrzeźwieliśmy. On tego nie zrozumiał i uznał, że go wykorzystałam – tłumaczy kobieta.

Czyli coś na zasadzie - dałam dupy koledze z pracy dla żartu, ale to nie zdrada tylko przygoda. SO MUCH TYPICAL :D 

=============================================================================================================================

 

Tutaj wszystko co każdy powinien wiedzieć o przyjaźni damsko-męskiej: 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam "biurową żonę".

Nie mam zamiaru z tego rezygnować, Świetny układ.

W pracy po godzinach seks jest zajebisty, dymanie przy kserokopiarce ostatnio bardzo mnie kręci.

W domu często nie mam takich możliwości, dzieciaki już w pełni świadome chociaż nieduże...

A w robocie można puścić wodze fantazji, puszczają wszelkie hamulce...

Codziennie dostaję też dobre żarcie...

Nie ma to jak zatrudniać własną żonę.

  • Haha 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Obliteraror napisał:

IMO opcja najgorsza, ale co komu pasuje :) Zbyt częsty kontakt niekoniecznie służy związkowi, zwłaszcza "po latach"  : )

Pracujemy razem od 10 lat.

Bardzo sobie chwalę, wszystko cyka jak w szwajcarskim zegarku.

Opisywałem to już tu z resztą nieraz...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak wyżej...orbiter, któremu czasem dostanie dupy, buziaka czy przyzwolenie by złapać za cycka by utrzymać go na uwięzi. Ogólnie służy głównie do powożenia, kupowania śniadania, obiadu, odciążania od pracy ( po cichu robi coś za swoją myszkę w nadziei na jej ciasna wdzięczności ).... 

Ogólnie panie radzą sobie jak mogą, wszędzie znajdzie się frajer....

Jednak orbiter nie nadaje się na stały związek...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, a dlaczego zakładacie, że to facet jest stroną wyzyskiwaną w takich relacjach? Ja znam przypadki odwrotne - laska ciągle typowi przynosi a to jakieś ciasto, a to jakiś wynalazek typu fenkuł z krewetkami, a on jedyne co jej dostarcza to swoje towarzystwo w przerwie na lunch. I to też nie zawsze. Roboty za nią nie robi, bo się tak nie da. Za złotą rączkę nie robi, bo o tego to ona ma swojego faceta, z którym mieszka. Za taksę nie robi, bo do roboty jeździ autobusem. Za tampon nie robi, bo ona jak z nim gada to jest cała w skowronkach. W pracy to on jej niczego nie załatwi, bo jest tylko pionkiem. To nie jest

2 hours ago, DanielS said:

rycerz nadskakujący swojej księżniczce

tylko raczej księżniczka nadskakująca rycerzowi. Także odrobinę optymizmu, facet może być równie dobrze beneficjentem takiej relacji.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Adams napisał:

Także odrobinę optymizmu, facet może być równie dobrze beneficjentem takiej relacji.

Słusznie, ale IMO takie akcje w drugą stronę są tak rzadkie, jak stanięcie  przeciętnego faceta na ulicy z transparentem "mam ochotę na seks" i liczenie na błyskawiczny, pozytywny feedback : )

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co zdążyłem zaobserwować po różnych warszawskich biurach, to nie jest wcale rzadki układ, i rzeczywiście nie zawsze idzie to w parze z seksem; czasem gość w takim "związku" jest gejem, czasem beta tamponem, a czasem i tak bywa, jak pisze @Adams, że to kobieta nadskakuje mężczyźnie. Różne scenariusze są grane. Jednak scenariusz z seksem raczej częsty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.