Skocz do zawartości

Co by było, gdyby dopadła was ''strzała Amora''?


Rekomendowane odpowiedzi

Jak ktoś lubi ryzykować i doświadczyć czy faktycznie się opłaca polecam swój 1 wątek na forum.

Z racji, że po pierwszej szkolnej miłości gdzieś znalazłem jakiś facet pisał o tym forum.

I słuchałem marka czytałem bawiłem się laskami,aż stwierdziłem co tam znajdę sobie taką i zrobimy tak jak tutaj radzicie trzymać ramę wszystko, jednak zapomniałem czy nie wiedziałem o relacji matka-ojciec w domu.

Wszystko grało dziewica , zakochana nie wychodziła bezemnie nigdzie , a o to czy na pewno nie będę zły potrafiła po kilka razy pytać.

Seksu co nie miara, lodzików jak chciałem tak miałem.

Akurat na wsi i okolicznych wsiach byłem najlepszym petentem wygląd plus jakieś ambicje , bo robotny jestem wszystkiego mogę się nauczyć.

Od 16 lat pracuje, niby mieszkam z rodzicami, ale nigdy o nich kasy nie prosiłem no nie na korki z matmy ?

I wpadłem na genialny pomysł skoro mi tak dobrze idzie to oswiadczę się to ta jedyna chyba..

Wyjazd do niemiec pierwsze 1,5 miesiąca rozłaki i przeżyła tęskniła nic nie odwalała.

Wróciłem mowie skoro tyle czekała oświadcze się pojechaliśmy nad morze i ja jak romantyk nad wodą dałem jej pierścionek i mowie wiesz co to znaczy bez żadnego klękania czy innych chujstw.

Ona, że tak i zaczęła mnie tulić i mówi że matka ją zabije , że taki drogi pierścionek jej kupiłem.

Ruchansko potem cała noc normalnie nie schodzilem z niej.

Do tego momentu mi była obojętna wrecz mogłem się niej pozbyć z dnia na dzień.

Coś mnie uderzyło taka dobra tęskni czeka i tak mnie wita i czeka ,aż się dorobie.

To musi być to.

Od tamtej pory wszystko się jebało wyjazd za granicę z koleżanka jak ja pojechałem kolejny raz na 5 tygodni.

Wyjścia z nią i imprezy.

Wracam i inna ona inaczej mnie przywitała ,inny seks ,inaczej się zachowuje.

A potem to już ten kto mnie wspierał to zna bolec po tygodniu od zakończenia związku, nie oddanie pierścionka tylko wysyłanie koleżanki.

Poszła do bogatszego, a tak się zarzekała, jak robiłem sprawdzenie czy ja faktycznie coś popełniłem Zle nic nie było ona się kurwila jak mnie nie było.

Poczucie winy nikt mi takiego nie wbił.

Za to .że trzymałem się zasad i byłem nie ugięty kiedy było trzeba spierdolilem ją równo.

A na koniec za to,że trzymałem ramę usłyszałem ,że niewolinka z niej zrobiłem uczuć jej nie okazuje i wgl jestem skurwysynem do potęgi entej.

 

Posiadałem tylko wiedzę plus jakaś praktykę jestem bez zasobów nie mam super auta.

Wygląd jakiś mam i to jest jedyny mój atut.

Jakbym był brzydki to pewnie nic bym nie zaruchał.

 

Także kolejnego razu nie chcę ryzykować z babą chociaż jestem ryzykantem, ale już z babą nie ni chuja to jest jedna wielka nie wiadoma.

 

Czasem mam myśli żeby jeszcze spróbować za kilka lat z zasobami autem wynajmować mieszkanie itd, ale po głębszych przemyśleniach na chuj mnie to.

Jak dla kobiety jestem tylko zasobem oraz emocją , która nigdy nie jest pewna.

Kto normalny by w to wchodził.

A czy byłbym się w stanie zakochać 3x nie.

Teraz wystarczy , że zauważe czerwoną lampke idę w długą.

1 raz nie okazania szacunku do mojego czasu zaangażowania wypiepszaj paniusiu.

Podchodzę do tego jak one zimna kalkulacja, żadne miłości czy nie wiadomo co.

Do tej pory mam sny z nią i dochodzę do siebie , a nie wyglądam na jakiegoś białego rycerza.

 

Pozdrawiam, jak to się mówi kto nie ryzykuje nie pije szampana , albo i pije a potem jedynie stać Cię na piwo ?

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PatZz Doskonale Cie rozumiem, co prawda u mnie nie było oświadczyn oraz domyślam się że jestem starszy oraz nie byłem w związku na odległość

 

Mamy bardzo podobne doświadczenia. Wiadomo, że zasoby są ważne ale charakter i wygląd myślę ze nawet ważniejsze. Co zrobisz tak już jest niestety, a filmy romantyczne tylko usypiaja czujność facetów w nawet jeśli przed przystąpieniem w związek byli świadomi co z czym sie je, to z uplywem czasu w związku ta świadomość się zmniejsza gdy widzimy że pani jest w nas zaopatrzona jak w obrazek, ale niestety to bardzo złudne. 

No bo dzis może nas kochać i swiata poza nami nie widzec, jutro nam podziękować za wspaniały związek, a pojutrze byc juz z innym.  A nam się wydaje ze mamy wszystko pod kontrolą i możemy sobie pozwolić na lenistwo w związku i branie wszystkiego za pewnik.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet przy wiedzy wynikającej z lektury forum, z audycji M.K., czy red pilla,  trzeba mieć w sobie wiele pokory. Łatwo jest teoretyzować. Niechęć do kobiet to częsta reakcja po wyjściu z Matrixa, ale to z czasem przechodzi.

 

Forum i reszta w/w rzeczy niewątpliwie dają ogromną wiedzę o kobietach i wcale nie chodzi o to, żeby się od kobiet izolować.

 

Białorycerstwo nie polega na tym, że w ogóle wchodzi się w relacje z kobietami, a na stawianiu w takich relacjach kobiet na piedestale, wysługiwaniu im, kosztem samego siebie, swoich potrzeb i zainteresowań. Często zresztą prowadzi do tragicznych skutków, bo taki gość jest w oczach kobiety słaby i prędzej czy później ona przeskakuje na inną gałąź.   

 

Krótko pisząc, kobieta ma być dodatkiem w ciekawym życiu świadomego mężczyzny, a nie jego celem. Nie chodzi więc o to, żeby się nie zakochiwać, nie wchodzić w relacje z kobietami, ale żeby przy tym nie białorycerzyć. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne zachowania nabywa się z wiekiem, rośnie doświadczenie, znajomość kobiet. I po prostu aktualnie mam wywalone na to co będzie, nie wali mi serce, nie mam ciśnienia NIE TA TO INNA - zasadniczo każda ma to samo między nogami, tylko cycuszki są różnych rozmiarów (co kto lubi).

 

Z wiekiem uroda przygasa i zaczyna liczyć się to jakim jest się człowiekiem, jaki ma się charakter i czy umie się rozmawiać. Jakiś czas temu umawiałem się z pannami poznanymi w necie, takimi, które mi się podobały i przede wszystkim zawsze je prowokowałem na randce - zawsze szybko acz łagodnie przechodziłem do niewygodnych tematów. A to o polityce, wiecie PIS i PO, a to o feminiźmie, tradycyjnej roli kobiety itd. Wbijałem szpile i patrzyłem jak kobieta się zachowuje i jak rozmawia, czy się denerwuje, czy jest wściekła, czy przyjmuje argumenty i jak to robi, czy potrafi przyznać rację, czy argumentuje. Godzina takiej młócki i coś wiecie o człowieku. Potem stosuję na początku spotykania się  tor przeszkód aby zbadać motywację dlaczego laska chce się z wami spotykać - jak i to przetrwa to dopiero myślę poważnie o takiej kobiecie.

 

Jak laska przetrwa takie coś i się nie obrazi, nie walnie focha, to moim zdaniem dobrze świadczy na przyszłość kiedy pojawią się problemy i trzeba będzie rozmawiać.

 

Ćwierkanie na randce i prawienie komplementów, nadskakiwanie - jest bez sensu bo robi się z siebie pajaca, i kreuje nieprawdziwy obraz tego kim się jest. Zarówno robią kobiety jak i mężczyźni. Potem przychodzi tzw reality i kurtyna opada. I zaczyna się dramat.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Brat Jan napisał:

Co innego pisać siedząc na dupie przed kompem, a co innego pogrywać z "piękną panią" w czasie rzeczywistym. Większość się pogubi.

Wszystko zależy od mężczyzny, jego doświadczenia i wiedzy. Ktoś kto bardzo dobrze przyją red pill i czyta forum, nie pozwoli sobie na takie coś, jak zakochanie.

Coś wam powiem.

Miałem też ostatnio okazje poznać pewną dziewczynę, a raczej nie to że poznać, a bardziej przetestować wiedzę z forum. :D

Tak jak pisze @Still serce mi nie waliło, sam wyszedłem z inicjatywom. Pierwsze żółte lampki zapaliły mi się, jak zauważyłem, że za często spogląda na FB i instagrama, a miałem z tą dziewczyną styczność parę razy. Miała dziwną reakcję, jak wspomniałem przy znajomym, o współczesnych wymaganiach kobiet co do mężczyzn przy niej. Czerwona lampka zapaliła mi się, jak usłyszałem od niej coś o rodzicach. W dodatku była nudna. Brak zainteresowań.

Kiedy widzę dziewczynę, momentalnie przypomina mi się cały red pill i forum.

To tak jak w sportach walki, trzeba coś wytrenować, w tym przypadku wiedzę, aby nagle móc z niej skorzystać. A nie przypominać sobie po ciosie, co trzeba było zrobić.

 

Sam też potrafię kontrolować popęd. A jestem już na kończącym się no fapie. Ciągnie pod tym względem do kobiet. Ale nie patrzę na nie jak na jakieś mięso. Przy wykorzystaniu red pill, nie myślę penisem, a rozumem i popęd jakoś nie przeszkadza.

 

Kolejna sprawa to trzymanie ramy. Ileż można? Naprawdę warto? Bo ja uważam, że nie.

Zresztą kobiety nie mają nic dla mnie ciekawego do zaoferowania, prócz ulotnej urody. Same netdilxy, życie instagramem i FB.

Odkryłem, że mi związek, ani interakcje z kobietami nie są potrzebne. Widząc zwiążki swoich kolegów to ja im współczuję, a ja jestem wolny. I mogę robić to co chcę, rozwijać siebie i odkrywać świat. ;)

2 godziny temu, ElChico napisał:

Forum i reszta w/w rzeczy niewątpliwie dają ogromną wiedzę o kobietach i wcale nie chodzi o to, żeby się od kobiet izolować.

A dlaczego nie miałbym się od kobiet nie izolować? Właśnie to robię, tylko że ja je po prostu olewam i nawet nie wiem czy one się na mnie patrzą czy nie. :) Jak trzeba to się o coś zapytam itp. Ale robię to rzadko, bo naprawdę kobiety nie są potrzebne w moim życiu. 

 

W dniu 13.04.2019 o 18:29, Byłybiałyrycerz napisał:

Ktoś potrafiący nauczony sztuki kochania, może pokochać wszystko a już tym bardziej kobietę.... Marek zresztą wiele razy powtarzał, że mężczyźni mogą kochać prawdziwie kobiety, ale to Panie nie potrafią pokochać mężczyzny.

Ja na całe szczęście nie umiem już kochać. Dla mnie coś takiego nie istniej. No właśnie, mężczyzna może pokochać kobietę bezwarunkowo, a ona już warunkowo. Więc jest bardzo nieopłacalne, okrutne. Więc po co mam się zakochiwać w kobiecie? Jak to dla mnie są same minusy?

Bezczelne jest też to, że te panie widzą mnie kiedy coś osiągnąłem, kiedy mam status, pieniądze. Wtedy zlatują się jak sępy. I te ich zalotne spojrzenia..... jakie one są dla mnie wtedy fałszywe bo już latarnia z wielką czerwoną lampą się u mnie pali.

 

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz.

Czemu ja świadomy siebie samego, wiem jaką mam naturę i jak to wszystko działa to potrafię panować nad sobą i nad swoim gadzim mózgiem. A kobieta, mimo że też jest człowiekiem rozumnym już nie?

 

I tak na koniec.

Jak teraz te panie po 40 mają takie kosmiczne wymagania na portalach randkowych. To jakie wymagania kobiety będą miały już nawet za 5 lat? Przecież te młodsze pokolenia są tak zepsute, tak ogłupiałe..... Jestem po prostu tego ciekaw. Nie martwię się, bo mam wyjebane na to. Uświadomionych mężczyzn coraz więcej przybywa.

Tylko nasz kobietki będą w niedalekiej przyszłości cierpieć i mówię to od roczników 1990-2000+.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Imbryk napisał:

czy Wam serduszko szybciej bije i zagadujecie niepewnym tonem Wasz ideał kobiety?

Ideałów nie ma. Ale ja nie jestem przesadnie wymagający - więc dla mnie całe mnóstwa kobiet to ideały. Bo jakież ja mogę mieć wymagania - jesli nie wchodzę w stałe związki ?

 

Druga kwestia - niepewnym tonem ? Nigdy. Zawsze bardzo pewnie.

Jak będziesz niepewnie zagadywał - to nic z tego zagadywania nie wyjdzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, PatZz napisał:

Posiadałem tylko wiedzę plus jakaś praktykę jestem bez zasobów nie mam super auta.

Wygląd jakiś mam i to jest jedyny mój atut.

Jakbym był brzydki to pewnie nic bym nie zaruchał.

Chodzi Ci o wiedzę zawodową, nie wiedzę o Red Pill?

 

18 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

No bo dzis może nas kochać i swiata poza nami nie widzec, jutro nam podziękować za wspaniały związek, a pojutrze byc juz z innym.  A nam się wydaje ze mamy wszystko pod kontrolą i możemy sobie pozwolić na lenistwo w związku i branie wszystkiego za pewnik.

Zastanawiam się jak by to było w moim przypadku gdy już znam Red Pill.

Mam taką dziwną cechę że jak wiem że coś ma przynieść rezultaty w przyszłości to to robię. Niby to oczywiste ale ludzie o tym zapominają.

Np. w pracy często słyszę żeby się spieszyć z projektem. A ja tego nie robię. Co nie znaczy że idę na lenistwo. Wręcz przeciwnie, skrupulatnie coś tam sprawdzam zamiast puścić słabo sprawdzony projekt to wycięcia czy tam pospawania. A daje to efekt że zamiast pociętego i pospawanego bubla, i robienia drugiego podejścia za tydzień, na luzie (choć pracując przy sprawdzaniu wszystkich szczegółów) sobie przez kilka dni coś posprawdzam i potem jak się pospawa to wszystko pasuje idealnie.

I tak samo z kobietami. Nie wiem jak by było w praktyce, ale mam wrażenie że wiedząc że moje dotychczasowe białorycerskie podejście nie działa, i mając świadomość ze efekty mogą przyjść całkiem szybko (nawet tego samego dnia), stosował bym jednak zasadę "wyjebania". Do tego izolowanie się od kobiety (tzn. nie obleganie jej co chwila) ułatwiło by zapomnienie o niej gdyby jednak coś nie wyszło.

 

I druga sprawa co do związku. Czy przypadkiem luz (lenistwo, wyjebanie) nie dało by raczej pozytywnego a nie negatywnego rezultatu w związku?

Bo kobieta nie czuła by się pewnie?

Tylko mam tu specyficzny luz na myśli.

Nie luz powodujący zapomnienie o  trzymaniu ramy i przejście na białorycerstwo.

Tylko luz w sensie wyjebania na związek, czyli prowadzenia życia też poza związkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam z kolei inne pytanie ale dotyczące tematu.Przychodzę do pewnego miejsca już około pół roku czasu i jest tam jedna Pani,z którą byłem na dzień dobry, proszę to i to i to wszystko.Ale jakoś tak ostatnio zaczęła mi się podobać i chyba naostrzę stalagmita na nią.Nigdy po takim czasie nie atakowałem zawsze to była kwestia pierwszego pierdo...cia maksymalnie kwestia 2-3 kolejnych widzeń.

 

Macie jakieś doświadczenia z tym związane czy to jest sens w ogóle bawić się w to?Zasadniczo mnie to nic nie kosztuje bo ani nie jest do końca w moim typie (małe bimbałki) i ona też tam jakoś się we mnie nie wpatruje.

Edytowane przez Tramal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja uważam, że jeżeli kobieta nie jest moją pasją, że jeżeli zawieranie związków nie jest moim hobby... to nieuczciwe i nie w porządku jest w ogóle startowanie do niej. Bo to tak jakby chcieć komuś wcisnąć lichy towar. Ja bynajmniej od kobiet nic nie chce.... poza tym, że dobrze mnie obsłużą w swojej pracy. Jeżeli ktoś nie ma pociągu do samorozwoju do pracy nad sobą aby stawać się dla kobiety jak najlepszym partnerem to ilość wysiłku jaką trzeba włożyć aby zadowolić kobietę może być zbyt wielka przez co odczuwamy zniechęcenie do ich natury, przestajemy walczyć... zwłaszcza wówczas gdy czujemy, że bez kobiety u swojego boku też da się żyć i można być szczęśliwym. Jesteśmy wtedy jak bez rąk i bez nóg nie mniej jednak pogodzeni ze stanem rzeczy i świat się nam otwiera na inne aspekty życia... te dawne już nie istnieją

Nie wiem jak Wy ale ja ślepo wierzę, że bycie z kobietą po spełnieniu pewnych warunków przez samego siebie jest przyjemne i może napędzać. Ja oczywiście obecnie tych warunków nie spełniam... myślę, że to fakt, że w tej dyscyplinie nie jestem dobry... sprawia, że relacja z kobietą wydaje mi się zbyt skomplikowana aby chociażby spróbować. Nudzi się wtedy gdy nasza obecność nie sprawia kobiecie szczególnej przyjemności.  Nie wiem jak Wy ale potrafię prorokować kobiece niezadowolenie sobą przez co też nie podejmować żadnych prób kontaktu. Istnieją ludzie, którzy pielęgnują uczucia z kobietami tak, że tylko wzrastają i stają się coraz przyjemniejsze... na tle takich ludzi słabo wypadamy. A kobieta zawsze wybiera to co najlepsze. Każda kobieta chce aby to uczucie które w pierwszej chwili zachęcą Was do poznania się nabierało na sile. 

 

Nie wiem jak tam u Was z tym zniechęceniem do kobiet ale ja czuje, że po prostu nie jestem wystarczająco dobry przez co nie bawi mnie ta zabawa w podchody. Ja mogę być z kobietą ale tylko wtedy gdy nie będę miał żadnych wątpliwości, że jestem ucieleśnieniem jej pragnień. Nie wiem jak tam Wam... ale ja muszę czuć, że jestem wystarczająco dobry aby zaspokoić naturę kobiet... i tylko jak będę wystarczająco dobry to będę się nimi interesował.

Na razie nie mam większej motywacji do zmian.... a to dlatego, że jest mi dobrze samemu. 

Nasze relacje z kobietami przypominają zawodników w piłce nożnej... kobiecą naturę zachwycają tylko najlepsi... z całą resztą kobiety idą na ustępstwa.

Większość z nas nawet nie rozumie kobiet... wszak ten co zrozumie ich naturę będzie się potrafił cieszył z każdego przejawu ich egzystencji, nie będzie ich krytykował. Pielęgnowanie miłości to dyscyplina, jest jak mięsień, który prawidłowo rozwijany daje nam więcej siły przez co możemy podnosić cięższe przedmioty a w sensie relacji lepiej pielęgnować miłość.... Ja zawsze powtarzałem, że w związku nie jest ważny mężczyzna ani kobieta tylko uczucie które między nimi jest i to właśnie o to uczucie należy dbać... będąc przede wszystkim szczerym w stosunku do samego siebie, nie idąc na żadne ustępstwa i nie starając się zniewolić drugiej osoby.

 

 

 

 

 

Edytowane przez openpvp
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo, kochany!!!

Widzę, że sporo walnięć młotem rzeczywistości cię czeka, ale niestety od tego cię nie uchronimy.

Nie po tym co tu przeczytałem.

Problem polega na tym, że myślisz, że kobiety grają tak samo jak ty, fair play, płać dobrem za dobro, prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody, itp.

Czyli błąd w założeniach czyli nie może wyjść z tego równania prawidłowy wynik.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.