Skocz do zawartości

Wyrzuty sumienia po wypowiedzeniu w pracy


trebacz3223

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

 

W poprzednim temacie radziłem się Was, jak rozstać się z pracodawcą (udało mi się) tak teraz czuję... jakieś wyrzuty sumienia. Wiecie czemu? Bo rozstaję się z firmą po 5 latach, spędziłem tu tyle czasu od razu po szkole w przedziale wiekowym 20-25. Za wiele się tu nie nauczyłem (fakt, jestem mądrzejszy o pewne doświadczenia), ale jakoś troszkę szkoda tego komfortu, bo tu przychodziłem, wiedziałem co będę robić, znałem kąty i ludzi jak własną kieszeń. Ale rozstałem się z wielu powodów, bo ta praca zaczęła mnie męczyć, ostatnio non stop chodziłem wkurzony, ponadto praca, gdzie są chemikalia, temperatura,zadymienie, 3 zmiany, nowy brygadzista ciągle się czepia, kasa 2200 przy 160/h miesięcznie... Kokosów nie ma, ale zawsze coś.

 


Teraz chcę sobie zrobić małą przerwę od roboty, ale jakoś wariuję na samą myśl o tym, bo jestem zdrowy i póki mogę, to chyba warto pracować i nawalić sobie full kasy na konto. Ale mam bardzo duże oszczędności, nie mam żadnych kredytów, dzieci, kobiety, stąd też taki krok, że się zwolniłem. Przeżyję sobie bez pracy spokojnie i rok. 

 

Mieliście kiedyś tak? Normalny objaw? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam mam całkiem inaczej. Tak samo niedawno rozstałem się z płacodawcą ( gucio nie płaca, ale niech będzie) no bo sorki, ale pracę to dawałem ja.

No i sobie bimbam i jest mi z tym dobrze.

Skończyło się zawracanie dupy majakami i "oczekiwaniami", skończyło użeranie się z współpracownikami ( co ja z jedną dzidą miałem to makabra), skończyło kombinowanie jak coś tam domknąć albo ominąć ( czasem mi się chciało pokombinować, chyba z nudów), długo by wymieniać, nie chce mi się nawet wspominać o świeżo zatrudnionym pasoży..., przyjacielu znaczy właściciela firmy itd. itp. i w ogóle.

 

Również jestem zdrowy i w ogóle i chcę taki pozostać kurwa a nie dorabiać się nerwicy albo skończyć w mamrze za zajebanie kogoś kto zasługuje na to jak samiuteńki huhwysyn.

 

Po raz enty jestem bezrobotny i cieszę się tym stanem póki mogę bo w końcu złapię jakąś robotę ( jakby się dało i było co kraść to ekstra).

Nawet nie myślę, że mi jakaś forsa ucieka bo i tak żłób zasrany będzie mi płacił przez 3 miesiące ( fajne to nowe prawo pracownicze) a potem mam forsę odłożoną a potem nie wiem i mam to w dupie.

Jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było.

 

Jedyne co mnie w tej chwili zajmuje to zamknięcie kwestii zębowej i total fajrant.

 

Jak widzisz nie każdy ma presję/obsesję pracowniczą :)

 

 

 

Edytowane przez wroński
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, wroński napisał:

Skończyło się zawracanie dupy majakami i "oczekiwaniami", skończyło użeranie się z współpracownikami ( co ja z jedną dzidą miałem to makabra), skończyło kombinowanie jak coś tam domknąć albo ominąć ( czasem mi się chciało pokombinować, chyba z nudów), długo by wymieniać, nie chce mi się nawet wspominać o świeżo zatrudnionym pasoży..., przyjacielu znaczy właściciela firmy itd. itp. i w ogóle.

O to, to. U mnie sama ukraina, brygadzista nie ogarnia, a ja musiałem czasem robić i trzy rzeczy na raz. Efekt? I tak dostałem zjebę od majstra. 

4 minuty temu, wroński napisał:

Również jestem zdrowy i w ogóle i chcę taki pozostać kurwa a nie dorabiać się nerwicy albo skończyć w mamrze za zajebanie kogoś kto zasługuje na to jak samiuteńki huhwysyn.

Kolejny raz w punkt. Ja się "dorobiłem" nerwicy przez nocki, a najbardziej wkurza mnie gadanie ojca - a co to za problem na nocki chodzić... 

4 minuty temu, wroński napisał:

 

 

Jedyne co mnie w tej chwili zajmuje to zamknięcie kwestii zębowej i total fajrant.

Haha, ja też właśnie zamknąłem i mogłem się zwolnić. :D 

4 minuty temu, wroński napisał:

 

Jak widzisz nie każdy ma presję/obsesję pracowniczą :)

 

 

 

Ano nie, ale żyć bez pracy i bez kasy mając te lata? I że nie odkładasz sobie już teraz na emeryturę? :D 

 

W razie co mam opcję, a nawet kilka, chociażby uprawnienia na wózek i praca na magazynie. Nie szczyt marzen, ale na razie może być. I jedna zmiana, od 7 do 15 :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To normalne, wychodzisz z "zawodowej strefy komfortu". Znałeś tą pracę na wylot, od podszewki, wszystko było Ci "bliskie", do tego ludzie, atmosfera - to poniekąd tak, jakbyś kończył szkołę średnią i zostawiał za sobą ludzi, miejsca które tyle lat znałeś, z którymi się zżyłeś. Kończysz pewien etap życia. Ja też tak miałem, za każdym razem gdy się zwalniałem. Czy żałuję? Nie, dobrze poprzednich pracodawców (poza pierwszą firmą) wspominam, ale za cholerę nie chciałbym zmieniać swojej decyzji.  Głowa do góry i patrz w przód, nie w tył - inaczej wejdziesz na ścianę :)  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, trebacz3223 napisał:

Ano nie, ale żyć bez pracy i bez kasy mając te lata? I że nie odkładasz sobie już teraz na emeryturę? :D 

 

W razie co mam opcję, a nawet kilka, chociażby uprawnienia na wózek i praca na magazynie

 

A. Przez znakomitą większość życia żyłem bez pracy. Jak mi się to udawało nie wiem. Aha.

   Degenerat, Pasożyt, Wizjoner.  Pewnie dzięki wizjom się udawało, zresztą wuj, nieważne.

 

B. Emerytura z przepracowanymi jak na razie 6 latami w wieku 41 lat? No bez jaj.

    Za panka się sępić wyumiałem, przyda się na stare lata.

 

C. Mam papiery na wózek i wuj. Jeździłem co najwyżej dla zabawy. Primo podłoże musi być równo, secundo wózek nie może być zjebany, a te dwa tematy są kluczowe bo inaczej jest ciut dziwnie.

    Ale ok, kiedyś też tak kombinowałem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od konca marca już nie pracuje w firmie, umowa się kończyła, zdecydowałem się nie przedłużać i po dwóch tygodniach laby też miałem takie akcje w stylu wyrzutów sumienia, że mogłem zęby zacisnąć itd ale nie nie wróciłbym tam za żadne skarby, zasiłek pobieram, szukam pracy i zobaczymy, oszczędności mam duże więc dam radę a i bez kredytu, żony, dzieci więc na spokojnie mogę się rozglądać za czymś konkretnym a przy tym też nie zaniedbuje swojego rozwoju tylko go poglębiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, trebacz3223 napisał:

 

Teraz chcę sobie zrobić małą przerwę od roboty, ale jakoś wariuję na samą myśl o tym, bo jestem zdrowy i póki mogę, to chyba warto pracować i nawalić sobie full kasy na konto

Warto? Pamiętaj że pieniędzmi czasu nie kupisz. Możesz teraz zaiwaniać by się obudzić że sprzedałeś swoje pasje i marzenia bo za n lat młodzieńcze marzenia o stopowaniu czy skokach na bungee będą sabotowane przez organizm

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, trebacz3223 napisał:

Teraz chcę sobie zrobić małą przerwę od roboty, ale jakoś wariuję na samą myśl o tym, bo jestem zdrowy i póki mogę, to chyba warto pracować i nawalić sobie full kasy na konto. Ale mam bardzo duże oszczędności, nie mam żadnych kredytów, dzieci, kobiety, stąd też taki krok, że się zwolniłem. Przeżyję sobie bez pracy spokojnie i rok. 

 

Odradzam. Przyzwyczaisz się i nie będzie Ci się chciało w ogóle pracować. Wiem, bo sam przesiedziałem długo na bezrobotnym i odbiło się to na mnie źle za dawnych lat. Zrób sobie miesiąc max dwa luzu a potem działaj. Jak masz oszczędności wyjedź naładuj baterie. 

 

30 minut temu, trebacz3223 napisał:

W poprzednim temacie radziłem się Was, jak rozstać się z pracodawcą (udało mi się) tak teraz czuję... jakieś wyrzuty sumienia. Wiecie czemu?

Opuściłeś strefę komfortu stąd taki objaw. To tak jak w związku para jest długo razem decyduje się po czasie na rozstanie, bo coś się wypaliło i po jakimś czasie jest pustka chęć powrotu. Ten stan minie tylko daj sobie czas. Masz oszczędności więc nie masz presji szukania już, na szybko bo hajs się kończy to bardzo ważne. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, ja zmieniam firmy średnio 3 w roku i nigdy nie miałem z tym problemu. Jak mi coś nie pasuje to pakuje mandżur i idę do innej piaskownicy bez żalu i sentymentu.

Oczywiście znajomi przy piwku są bezlitośni, często mi o tym przypominają i się podśmiechują z tekstem "ty nigdzie miejsca nie zagrzejesz"

A ja im odpowiadam jak mi coś nie pasuje to zmieniam a ty siedź tam gdzie siedzisz i się męcz.

Edytowane przez globtroter1
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Na serio, ja stary grzyb 50+, na dobrej emeryturze, za namową starej i telefonu, wróciłem do poprzedniej pracy.

Nie jestem w ogóle zadowolony. Siedzę na monitoringu i sterowaniem przepływu ludzi którzy chcą się przemieścić

poprzez bariery, i bardzo mnie to wkurwia. Zabezpieczam kilkadziesiąt mln. w gotówce i 11 pln w gotówce za 1h pracy.

Kurwa śmiechu warte. Poszedłem do tej pracy dla kontaktu z ludźmi, a i tak siedzę sam jak palec w dupie.

 

   Też zaznaczyłem że od 01.04.2019 rzucam pracę, ale kurwa nie mają człowieka na moje miejsce. 

Dalej czekam z m-ca, na m-c. Kurwa charytatywnie robię, pierdolony syndrom sztkholmski, bo firma upadnie bez mojego zaangażowania!

 

   A pierdolił to, nie moje problemy. Tylko kurwa kiedy, pierdolone poczucie obowiązku.

Tak że wiecie, płaco dawca żeruje na was ile wlezie. A jak osiołek się zmęczy, to zatrudni innego osiołka.

 

I cały czas się kręci. Pozdro.

 

  • Like 5
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trebacz3223

 

Ja rzuciłem kwitem w maju ubiegłego roku. Po prostu już mnie szef tak wkurwił ze masakra- aż sam się sobie dziwię ze to zrobiłem. Ba- wszyscy się dziwili. Bo jak to tak? Pierwsza praca po studiach, blisko, znasz wszystko i wszystkich - no jak to możliwe? A prawda taka że podwyżki to jak najbardziej- ale obowiązków :D

Chwilę odpocząłem, teraz robię zupełnie coś innego ale... nie żałuję :) I Tobie też tego życzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Kimas87 napisał:

Odradzam. Przyzwyczaisz się i nie będzie Ci się chciało w ogóle pracować. Wiem, bo sam przesiedziałem długo na bezrobotnym i odbiło się to na mnie źle za dawnych lat. Zrób sobie miesiąc max dwa luzu a potem działaj. Jak masz oszczędności wyjedź naładuj baterie. 

No właśnie, jestem naprawdę pracowity człowiek i już czuję, że po nawet 2 miesiącach rozleniwie się i będzie dupa. Znowu jak za szybko pójdę do pracy, to będę żałował, że mogłem jeszcze trochę poczekać.

 

Najgorsze, że mieszkam z rodzicami i jakoś tak głupio mi nie pracować. Dokładać się dokładam, matka nie pracuje, tylko ojciec, ale ogólnie jest bardzo ok, jeśli chodzi o kasę. 

 

Myślałem, że poczuję ulgę jak się zwolnię, ale czuję, że jest jeszcze gorzej niż było! Ale jeśli miałbym dalej się męczyć, to jednak dobrze zrobiłem zwalniając się....

 

Dzięki za rady :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, trebacz3223 napisał:

No właśnie, jestem naprawdę pracowity człowiek i już czuję, że po nawet 2 miesiącach rozleniwie się i będzie dupa. Znowu jak za szybko pójdę do pracy, to będę żałował, że mogłem jeszcze trochę poczekać.

 

Najgorsze, że mieszkam z rodzicami i jakoś tak głupio mi nie pracować. Dokładać się dokładam, matka nie pracuje, tylko ojciec, ale ogólnie jest bardzo ok, jeśli chodzi o kasę. 

 

Myślałem, że poczuję ulgę jak się zwolnię, ale czuję, że jest jeszcze gorzej niż było! Ale jeśli miałbym dalej się męczyć, to jednak dobrze zrobiłem zwalniając się....

 

Dzięki za rady :) 

Mam to samo ale wynajmuje na razie u moich rodziców i im płacę ale sam jak najszybciej chce znalezc żeby ten stan zmienić. U mnie było tak że obowiązków od groma, dodatkowo trzeba bylo uczyć nowych a kasa w górę nie szła, troche przez tą pracę na zdrowiu podupadłem, rehabilitacje przeszedłem i jest o wiele wiele lepiej. Czasem wyrzuty sumienia są ale dzięki temu wolnemu człowiek może zrobić to na co wcześniej nie miał czasu. Długo nie planuje tego stanu trzymać bez pracy ale chce coś konkretnego znależc a nie byle co i znowu się męczyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też złożyłem wypowiedzenie w tamtym roku i dziwnie się z tym czułem. W starej pracy do tej pory nie mogą nikogo konkretnego na moje miejsce znaleźć, albo ludzie nie wytrzymują, albo się nie nadają. Teraz sobie pracuje na lajcie 8h za podobne pieniądze, a mniej się wkurwiam chociaż mam bardziej odpowiedzialną pracę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, m4t napisał:

Też złożyłem wypowiedzenie w tamtym roku i dziwnie się z tym czułem. W starej pracy do tej pory nie mogą nikogo konkretnego na moje miejsce znaleźć, albo ludzie nie wytrzymują, albo się nie nadają. Teraz sobie pracuje na lajcie 8h za podobne pieniądze, a mniej się wkurwiam chociaż mam bardziej odpowiedzialną pracę.

U mnie w robo to samo. Ukraina w 80%, a jeśli jakiś polak, to jak zobaczy jakie tu są warunki, to spierdzieli po miesiącu pracy. Mówię serio, przerabiałem X przypadków przez 5 lat. 

 

No nic... nie pozostaje nic innego, jak to zaakceptować i szukać nowej pracy, na spokojnie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trebacz3223 ja po przeszło prawie 10 latach kopnąłem w dupę niemieckie korpo, które jako firma globalna, globalnie ruchają szeregowych pracowników aż trzeszczy.

Jak poszedłem do nowej roboty to się załamałem ( zupełnie nowa branża ) ale ani chwili nie żałowałem decyzji, że olałem niemieckich wyzyskiwaczy ( czyli wymagania zachodniej jakości za wschodnie pensje ) bo po 9 latach dymania ciężko mówić o strefie komfortu gdzie wiesz z jaką łajzą będziesz się musiał użerać.

 

Jedną z najgorszych rzeczy jakie tam widziałem to zarządzanie.

Co się tam odpierdalało to głowa mała. Tępe kozy po zawodówkach fryzjerskich lub cukierniczych z doświadczeniem w sprzedaży w sklepach monopolowych zarządzały ogarniętymi chłopakami po Politechnice albo innych szkołach wyższych i to nie jakiejś europeistyce czy kulturoznawstwie.

Poszły na jedną imprezę "firmową" i po nawiązaniu bliższych "stosunków" stały się kierowniczkami działów. 

Nie muszę opisywać jak działał na nie stres. Darcie ryja na podwładnych było na porządku dziennym.

 

A teraz mam i kasę i czas dla siebie bez zbędnych nerwów.

 

Tak więc głowa do góry i do przodu @trebacz3223 !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat miałem dobre zarobki i dużą autonomię w pracy. Dostawałem zadanie i musiałem je wykonać. Często trzeba było kombinować co mi się w sumie podobało, bo nie było dla mojego zespołu rzeczy niemożliwych. Szkoda, że przez to szef miał wszystko w dupie, ale z drugiej strony się nie wtrącał, liczył tylko hajs. Postanowiłem sobie, że trzeba coś zmienić na 30 urodziny i odszedłem po 5 latach z pierwszej pracy. Nową umowę w innej firmie miałem już podpisaną następnego dnia w którym kończył mi się okres wypowiedzenia. Pa kilku miesiącach mogę śmiało stwierdzić, że to była bardzo dobra decyzja. Nowy pracodawca również jest zadowolony. Wszyscy zyskali, oni dobrego pracownika, a ja nową pracę, w której się rozwijam i uczę nowych rzeczy. Przedłużyłem umowę po okresie próbnym, ale myślę, że w przyszłym roku znowu zmienię pracę. Lubię nowe wyzwania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie bardzo szybko wdrożyłem się w pracę, obowiązki, bardzo szybko nauczyłem sie co gdzie jest jaki materiał itd i razem z koleżką stworzyliśmy spoko duet który dawał radę. Niestety szefostwu nie podobało się to że trzymamy się razem i nie podpierdzielamy sie ani nie kopiemy pod sobą dołków. Logiki tu raczej nie ma bo gościu był x lat tam a oni łatwą ręką sie pozbyli takiego pracownika bo miał czelność zwrócić im kilka razy uwagę co do pracy na magazynie i ze powinno być inaczej niż sądzą. Po jego odejściu robiłem gdzieś z 4 miechy mając pod sobą nowych świeżaków których przyuczałem. Jeden szybko ogarnął a inni zupełnie inne pokolenie, na spokojnie bez spiny nie ma co się śpieszyć. Denerwowało mnie to bo od groma błedów robili co skupiało się na pretensjach do mojej osoby. Długo to wytrzymałem ale umowa wygasała i powiedziałem dość bo niestety plecy też odmówiły mi posłuszeństwa a nie widać było że coś zmieni się na lepsze. Zdrowie a praca wybrałem zdrowie i nie przedłużyłem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latanie do pracy dzień w dzień przez x lat to nawyk. Nie każdy potrafi się od tak wyłączyć nawet jeśli w tej pracy czuł się źle.

Także mimo aktualnych wątpliwości i różnych stanów nie martw się - to normalne, powinno minąć dość szybko.

Pojedź na wakacje, zmień otoczenie chociaż na tydzień coby przewietrzyć głowę.

 

Pamiętaj, że to nie była złota robota jako dyrektor czy prezes, który tylko podpisuje kwity i bierze 15k/msc, żeby było czego żałować.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko było podjąć ostateczną decyzję bo: zarobki rosły a robote poznałem dobrze. Mimo wszystko rok czasu, wewnętrznie się telepałem, kiedy miałem się zebrać i iść do roboty. 

 

Złożyłem wypowiedzenie końcem marca. Powodem były gierki które odbywały się w pracy. Rozgrywki, szemranie, złośliwości, nie chciałem już w tym uczestniczyć. Miałem tego dość. 

 

Kiedy odważyłem się na ten ruch, kamień spadł mi z serca. Poczułem moc, to piękne kiedy przemyślisz decyzje i poprostu decydujesz. 

Dla szefa to był szok. 

 

@trebacz3223 Odpocznij, daj sobie czas. Przed Tobą nowy etap, ciesz się tym. Zbierzesz nowe doświadczenie, bardziej się rozwiniesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównaj to do rozstania z kims z którym byles z przyzwyczajenia. Niby ja początku szkoda bo było przyzwyczajenie, rutyna,  tyle pięknych chwil oraz tych wkurwiajachy. Ale z drugiej strony czules że to nie to co byś chciał robić i nie rozwiniesz skrzydeł. Można w tym znaleźć dużo analogii. Masz teraz doskonałą okazję bo jest dobra sytuacja ja rynku pracy, jeszcze kilka lat temu bylo by ciężko, a kto wie co będzie w przyszłości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.