Skocz do zawartości

Czuje, że stoję nad przepaścią, proszę o moc


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Waszmościom!

 

Aby nie wstawiać ściany tekstu, ograniczę się do meritum, ale chętnie opowiem i background jeśli będzie trzeba. Potrzebuje porady, dystansu, dobrego słowa, dobrego kopniaka, bo zaczynam upadać czuję to, ale świadom zagrożenia staje do walki nie dam mrokowi wziąć mnie w swoje łapy KOLEJNY raz, nigdy więcej, na pewno nie żywcem!

OPIS

Jestem w okolicach 30-stki, dlaczego dopiero teraz kończę edukacje to do innego wątku. W październiku bronię tytułu naukowego, pierwsze 2 lata studiów to była bardzo intensywna nauka, kolejne 3 to już bardziej poznawanie zawodu (szukanie na własną rękę) ilość nauki, była do tego dostosowana. Moja edukacja kosztuje mnie dość dużo, muszę płacić za realizacje projektów zaliczeniowych, opłacać szkolenia studia są również płatne to satelicki projekt uczelni zagranicznej w naszym kraju, kierunek o którym marzyłem wiele lat. Gdy kończę płacić w sierpniu mój rachunek za kształcenie to będzie coś ponad 35 tysięcy złotych w sumie za wszystko, utrzymuje się sam w dużym mieście, rodzice połowicznie pomagali przez pierwszą część studiów, mają dużo estymy do wykształcenia ale od jakiegoś czasu nic od nich nie biorę. Są kochani nigdy nie powiedzieli mi złego słowa jeśli chodzi o pieniądze i pomagali w "czasach mroku" przed studiami. Nie jestem bogaty z domu, rodzice intelektualiści emeryci mieszkają spokojnie w puszczy, nic do nich nie chce moralnie mam wsparcie, wierzą we mnie. Najchętniej sami by mi wciskali hajs do kieszeni, nie biorę i basta. Też nie mieli bardzo wystawnego życia wiele pomogli rodzinie, przeszli kosztowne choroby, pomagali rodzeństwu, ratowali moją dupe. Moja branża jest bardzo hermetyczna połowa moich znajomych jest poustawiana przez rodziców, lub pochodzą z bardzo bogatych domów, dla których ww. 35 tysięcy złotych to żaden wydatek. Jestem prawdopodobnie w czołówce tych bez zaplecza finansowego. Ja napierdalam się od zera, bez żadnych znajomości, kierunek studiów był moim wymarzonym ale jestem na rozstaju. Niedawno dopiero wyszedłem z długów, zero wakacji od 3 lat, nie mam tzw. gadżetów, wyłącznie życie na miejscu, utrzymanie, opłacanie szkoły i zawodowe próby.

 

JAK HARTUJE SIĘ STAL

Ostatnie 2 lata starałem się wykonywać swój zawód (przed studiami też nabyłem pewne kompetencje związane z wykształceniem) rozmowy z pracodawcami szły mi dobrze, jednak bardzo szybko kończyła się współpraca. W moim zawodzie mało kto ma etat, jest freelance, kontrakty 2-3 miesięczne. To co robiłem była na poziomie moich kompetencji, jednak bo głębszej analizie okazywało się, że większość moich współpracowników była tam kompletnie przez przypadek, znajomości. Dochodziło do sytuacji w których (wbijany mi w szkole do głowy) mój profesjonalizm był przeszkodą w zrobieniu czegoś szybciej , łatwiej, jakoś takoś, aby było. Zwracałem grzecznie uwagę ko-łorkerom, że jest dużo uchybień w higienie pracy i byłem wypierdalany. Ale nie oto chodzi, że chcę tu zwalać winy. Wiem również na podstawie wiedzy branżowej, że niestety, aby wykonywać mój zawód jakoś tak sensowniej, po obronie tytułu muszę wygrać odpowiedni grant na realizacje. Wszystko co w zawodzie na drodze do grantu jest niestety ani życiowo, ani finansowo nie satysfakcjonujące. Może bym i nawet poniższe przyjął, problem polega bardziej na  tym, że to tak hermetyczny rynek, że nie mam jakoś bardzo dużo wyboru. Gdy np programiści lawirują między pracodawcami, to ja muszę przyjąć każdą ofertę, jeśli chce się utrzymać. NIe jestem jeszcze tak pro, abym wyżył, odłożył a przede wszystkim robił wartościowe i interesujące rzeczy. Obecnie to czego się łapie jest rwane, niepewne ale przede wszystkim nie mam wewnętrznego poczucia stabilności w sensie pragmatycznym spowodowane jest to właśnie sytuacją finansową. Rzutuje to mocno na moje samopoczucie.

 

ROZWAŻANIA

W czerwcu dopinamy projekt, który jest jednym z warunków obrony tytułu naukowego, który bronie w październiku. Jednak to wciąż niestety za mało, żeby moja "kariera" ruszyła. Aby złożyć dobry wniosek na grant trzeba się po prostu no kurwa na maxa skupić, czemu nie sprzyjają moje rwane zlecenia, którym nie mogę zaufać, że zapewnią mi bezpieczeństwo. Myślę sobie, że po obronie najchętniej wyjechałbym do pracy i podróży i zdystansował się do tego wszystkiego. Tak mi chodzi po głowie jakiś skandynawski hotel w głuszy, źle mi się kojarzy wracanie do punktu wyjścia ale czują, że przekombinowałem swoje życie i nie umiem znaleźć spokoju i dystansu. Macie może jakieś porady, może jakiś kurs zawodowy, który może mi się przydać gdzieś na świecie i/lub w Polsce tak, aby odłożyć parę złotych i zdystansować się do pracy intelektualnej. która delikatnie mówiąc wymaga ode mnie wiele świeżości i spokoju. Teraz jestem wypsztykany, wystrzelany, rozczarowany i po prostu powiedziałem sobie dość w szukaniu takich sobie zleceń w nadziei, że się wydarzy, że zatrybi i zostanę dostrzeżony. Rozmów pełnych obietnic już trochę odbyłem i wiem, że mam dość.

 

JW

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co to za branża, bo przeczytałem cały Twój post i się nie doczytałem, ale możesz spróbować odpalić własny biznes w swojej branży i pójść na swoje @Jaśnie Wielmożny. Ryzyko spore, ale jak wypali przestaniesz mieć problemy ze szklanymi sufitami zarobkowymi :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DanielS zawód twórczy, jesteś wart tyle ile Twoje poprzednie prace. Cały dzień dziś o tym myślę i z początku sądziłem, szukałem jak wiele jest problemów we mnie. Zapominając, że ten kraj nie jest do końca normalny i to ja muszę zaniżać swoje kompetencje i umiejętności, aby się dopasować i to nie jest normalne to patologia. Skłaniam się ku pomysłowi na dłuższy wyjazd i zdystansowaniu do życia, zanim mnie żółć zaleje i zacznie sterować wszystkim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kumpla. Pracował w gównorobotach przez kilka lat po technicznym kierunku. Ledwie minimalną pensję przekraczał. Postanowił zrobić sobie bardzo długi urlop i czekał na ofertę, która mu się spodoba. Napisał (ogłaszał), co go interesuje, że jest w stanie się przeprowadzić od ręki i różne inne szczegóły. Po ponad roku dostał wymarzoną robotę. 

 

Da się? Da. Tylko czasami trzeba wszystko postawić na jedną kartę. Nie ma w życiu dróg środka. Albo robisz, albo nie robisz. Nie ma innych alternatyw, szczególnie dla mężczyzny. 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek zacznij od odpoczynku czasem by pójść do przodu trzeba zrobić krok w tył 2-3 tygodnie z dala od miasta najlepiej 3 tygodnie. Ostatnie kilka lat twój umysł nie miał odpoczynku co sprawia że zaczyna się gubić a ty odczuwasz że powoli giniesz w chaosie. Następnie znajdź jakieś zajęcie pozwalające ci przeżyć(kasa) nie zbyt wymagające ale dające  jakąś przyjemność .  Następnie po woli buduj swoją pozycje zrób jakiś projekt i składaj cv nie śpiesz się nie musisz tego zrobić już ale nie odpuszczaj. W pracy pamiętaj że to pracodawca wyznacza standardy ty bez wypracowanej pozycji nie masz co się podkładać to normalne. Chcesz wyznaczać kierunek i standard rozwoju firmy to musisz założyć swoją. Uważam jednak że pierw trzeba popracować u kogoś w branży by zobaczyć jak on funkcjionuje jakie błędy popełnia by wiedzieć co później u siebie w firmie poprawiać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leczo Dojeżdżaj mnie ile sił wszystko biorę na klatę! Praca na budowie mi nie obca, życie i wszystkie jego odcienie, bywało różnie. Chodzi mi o pomoc w zdystansowaniu się, odfiksowaniu się na tu i teraz, szerszy obrazek. Nie chce utonąć we frustracji oczekiwań i zawodów, zrobić plan spojrzeć na to co ważne i co faktycznie jest celem. Już tonąłem w bagnie gówno prac, mogę napisać więcej jeśli bracia zechcą przeczytać, żeby zrozumieć moje lęki. Może właśnie plan zastępczy wyjazd, praca, a nie wiara, że musze tu teraz zrobić karierę, bo coś przeoczę, bo coś ucieknie i nigdy nie wróci. @mac tak to pewien trop, chętnie posłucham więcej i odniosę do siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@trojkolor dziękuję każdą rade cenie. Przez wyjazd miałem na myśli wyjazd zarobkowy i prace nad projektem grantowym po pracy, tak, żeby cała siła intelektualna szła w projekt i nic nie zakłócało procesu myślowego. Powoli mi się klaruje, błędem jest też łapanie wszystkich srok za ogon pewnie miejscami trącam frustracją nawet jeśli skupiam się, aby tego nie robić i najzwyczajniej w świecie mam duże mniemanie o sobie i myślę, że to czuć. Skupiam się na obronie tytułu naukowego i wyjeździe, będę w USA i na Hawajach, chce się nastawić, że wtedy otworzy mi się głowa pod wpływem nowych bodźców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trojkolor w lipcu mam  miesięczny wyjazd na który jestem zaproszony na wykłady, wracam ogarniam sprawy i wypierdalam do pracy, bo z moim obecnym dorobkiem i przede wszystkim znajomościami nie jest tak jakby mogło być. Z PEWNOŚCIĄ problem tkwi jakoś w moim postępowaniu, przyznaje dlatego, właśnie muszę wyjechać się zdystansować.

To co piszesz nie jest januszowe i ja sobie doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, że może sobie wyobrażasz, że leże i pachnę, nic z tych rzeczy moja sztuka to kawał roboty i umiejętnego ogarniania się w życiu. Jeśli chodzi o porównywanie się z hydraulikami wiem o czym mówisz ale mam na nich wyjebane nie dlatego, że jestem lepszy oni gorsi, porównuje się ale z ludźmi z branży bo wiemy ile nas co kosztuje. Jeśli chodzi o hajs to moja branża jest przebiegła, bo czasem zrobisz coś i wszystko się zmienia i wypierdalasz w kosmos i nie piszę o moich domniemywaniach tylko ludzi których znam bezpośrednio bliskich mi rocznikowo. Poza tym ja również bywałem w takich sytuacjach ale nie ugrałem tego odpowiednio przez problemy natury emocjonalnej i było to kilka lat temu no byłem po prostu durny, zdolny ale durny. Teraz jestem zdolny uspokoiłem się ale zaczynam być cyniczny i to nie jest dobre. Januszowa perspektywa jest jak najbardziej dobra pisz jak ci coś przyjdzie do głowy bo właśnie obiektywizm tonie, jak ty toniesz w sztuce.

Nie jestem fanem ezoteryki i medytowania rok za pożyczony hajs, ja też chce mieć dom i właśnie kwestie finansowe są dla mnie ważne a nie synergia z kosmosem (choć by się przydała).

Dzięki.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.