Skocz do zawartości

Świeżo po rozwodzie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich Braci.

 

Historia jak w tytule, będzie szybko. Z byłą już żoną znaliśmy się łącznie 9 lat: 6 lat "chodzenia", 3 lata w małżeństwie. Powodem naszego ślubu była chęć sformalizowania związku, aby ułatwić wyjazd za granicę. Przed ślubem był to mój pomysł, który żona zaakceptowała, po ślubie: "jak ci źle, to wyjedź". Jakoś to przecierpiałem, ale zadra na sercu pozostała. Po ślubie, zajęci pracą, żyliśmy jak lokatorzy. Gryzło mnie sumienie, gryzło mnie serce, rozstaliśmy się w grudniu, kilka dni temu rozwód. Nie mamy dzieci, jesteśmy w wieku 30 lat. Rozwód trwał 10 minut. Za porozumieniem stron, bez orzekania o winie. Szybko, sprawnie. I po wszystkim.  Utrzymujemy kontakt, na zasadzie "czy wszytko ok". O ile przed rozwodem byłem przekonany co do słuszności decyzji, ona płakała, ale dała mi "czas", tak teraz zaczęło mnie z powrotem gryźć..., a ona nabrała sił, jak by ją wo wzmocniło. Byłem jej pierwszym, pracowita dziewczyna, uczciwa była, ale niestety chemii nie było. Nawet nie byłem do końca sobą przy niej, spinało mnie, ale było ok. Mimo wszystko mam jakieś w głowie poj**ane dylematy czy może wrócić. Bo tyle "chłamu" na tym świecie itd, itp. etc.

Miał tak ktoś? Wątpliwości po rozwodzie? Czy z perspektywy czasu ktoś żałował decyzji?

Wiem....wiem....może mam coś z głową, albo nie doceniam tego, że nie skończyłem po rozwodzie z długami, alimentami, kilkuletnimi szarpaninami w sądzie i tysiącami wydanymi na adwokatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Divorced napisał:

nie doceniam tego, że nie skończyłem po rozwodzie z długami, alimentami, kilkuletnimi szarpaninami w sądzie i tysiącami wydanymi na adwokatów.

No właśnie, lepiej zacznij i zajmij się czymś pożytecznym. Skoro baba się ogarnęła, to Ty nie dasz rady?

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Divorced napisał:

Byłem jej pierwszym, pracowita dziewczyna, uczciwa była, ale niestety chemii nie było. Nawet nie byłem do końca sobą przy niej, spinało mnie, ale było ok. Mimo wszystko mam jakieś w głowie poj**ane dylematy czy może wrócić. Bo tyle "chłamu" na tym świecie itd, itp. etc.

Miał tak ktoś? Wątpliwości po rozwodzie? Czy z perspektywy czasu ktoś żałował decyzji?

Znam ten ból, doskonale ciebie rozumiem, czasami mi się wydaje, że to ten pojebany świat nas morduje, systematycznie i precyzyjnie system trafia nas wszystkich w serce, tworzy zadry, które nigdy się nie goją, zasiewa ziarno niepewności. Czasami sobie myślę, że ludzie mogli by być naprawdę szczęśliwi gdyby tylko chcieli ale ten okrutny świat i te nasze własne przeklęte popędy, schematy niszczą wszystko, nie dają nam żadnych szans. Jesteś jeszcze młody, kawał życia przed tobą, bądź twardy, ciesz sie życiem. Pozdrawiam

2 minuty temu, Ace of Spades napisał:

 

 

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Divorced napisał:

rozstaliśmy się w grudniu, kilka dni temu rozwód. Nie mamy dzieci, jesteśmy w wieku 30 lat. Rozwód trwał 10 minut. Za porozumieniem stron, bez orzekania o winie. Szybko, sprawnie. I po wszystkim.  Utrzymujemy kontakt, na zasadzie "czy wszytko ok".

To jakieś żarty! To nie rozwód, to bajka i droga zarazem, usłana różami ?

Na bok sentymenty! Chłopie masz 30 lat. To na najlepszy wiek dla Faceta, a raczej wstęp do najlepszych lat swojego życia. 

Wieluuuu facetów dało by wiele, aby mieć taką sytuację jak ty! Ja napewno. 

 

48 minut temu, Divorced napisał:

Mimo wszystko mam jakieś w głowie poj**ane dylematy czy może wrócić

Każdy je ma lub miał przed i po rozwodzie. 

Teraz to ty masz dylemat, za co tu by się złapać a szans masz wiele i wszystkie dają profity! 

No ok, czas. Czas zrobi. 

50 minut temu, Divorced napisał:

Bo tyle "chłamu" na tym świecie itd, itp.

Żyłes w bajeczce. Poraz zejść na ziemię! 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn 

Powiem Ci tak. Chemii nie było, ale docenialem ją za osobowość, że pośród tego kurestwa na świecie, dziewczyna miała zasady. I ufalem jej bardziej niż własnej matce. Ale poprostu, jednak, nie nadawalismy na jednej fali. Rzadko się klocilismy, ale też bardzo rzadko rozmawialiśmy "głębiej". Wyjazd za granicę miał być, ale po ślubie ona odpuscila. Z perspektywy czasu wiem, że zgodziła się na plan wyjazdu, ale w głębi serca wiedziała, że nie pojedziemy. A ona będzie mieć ogarnietego chłopa, dom, dwójkę dzieci i psa. Widząc co się dzieje, a raczej, że z wyjazdu lipa, zwlekalem ją z decyzją o staranie o dziecko. Czułem gdzieś po kościach, nie dawało mi to spokoju, gdzieś w środku mnie czułem, że to małżeństwo może się szybko skonczyć.

Panowie dziękuję za wsparcie. Decyzja o rozwodzie nie była łatwa. Plakalem też i ja. Ale wolę być sam, niż być samotnym w małżeństwie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Divorced napisał:

docenialem ją za osobowość, że pośród tego kurestwa na świecie, dziewczyna miała zasady.

To się zmienia jak w kalejdoskopie :) A już najbardziej z wiekiem. Inaczej byś gadał po 15 lub 30 latach z tą panią.

36 minut temu, Divorced napisał:

I ufalem jej bardziej niż własnej matce.

Wolne żarty. Brak zaufania to kontrola nad człowiekiem. Nie ważne czy to żona czy matka. Wszystkie zrobione z tego samego pierwiastka. 

36 minut temu, Divorced napisał:

Rzadko się klocilismy, ale też bardzo rzadko rozmawialiśmy "głębiej"

Brak rozmowy robi wiele złego. Aczkolwiek rozmawiać, też należy umieć. 

39 minut temu, Divorced napisał:

Plakalem też i ja. Ale wolę być sam, niż być samotnym w małżeństwie. 

Płacz uwalnia emocje trzymane w człowieku. Dobrze je wyrzucać a najlepiej w samotności. 

Bardzo rozsądna decyzja o odejściu. Masz łeb na karku. A głowę łatwo naprawić i odpowiednio w niej poukładać. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. Ostatnimy czasy czytałem Kobietopedie, Stosunkowo Dobry, Dlaczego Kochamy, Potęga Terźniejszosci i parę inny ciekawych książek. Pracuje nad sobą itd. Nie mam niskiego poczucia wartości, jestem pewny i decyzyjny. A I TAK NIE MOGE SIĘ WYZBYĆ GŁUPIEGO POCZUCIA UDRĘKI, ZE INNY FACET BEDZIE JĄ MIAŁ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah. Pies ogrodnika się znalazł. Rozeszleś się z nią. Jesteście wolni. Choćby jutro miala mieć gangbang to nie jest już Twoja sprawa.  A może, może to jest ta słynna chemia? Jak kofeina której nie czujemy do momentu gdy jej nam zabraknie? 

Ogranicz kontakt, zmień nick forumowy na bardziej neutralny(by Ci się każda wizyta tu nie kojarzyla z nią). Ewentualnie ciesz się jej szczęściem i szukaj własnego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, Divorced said:

A I TAK NIE MOGE SIĘ WYZBYĆ GŁUPIEGO POCZUCIA UDRĘKI, ZE INNY FACET BEDZIE JĄ MIAŁ.

Ile razy rozstawałeś z kobietami, z którymi łączyło Cię coś więcej, niż jednorazowa przygoda? To uczucie gdzieś po 5-10 razie mija :D

 

30 minutes ago, Libertyn said:

Jak kofeina której nie czujemy do momentu gdy jej nam zabraknie

Jakie szczęście, że w przeciwieństwie do narkotyków typu kofeina, jeśli chodzi o kobiety masz miliony substytutów do wyboru :D Co więcej! Są legalne i - jak dobrze ogarniesz sprawę - względnie tanie!

Edytowane przez leto
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Divorced napisał:

Miał tak ktoś? Wątpliwości po rozwodzie? Czy z perspektywy czasu ktoś żałował decyzji?

W każdym dłuższym związku, przed, przy i po rozstaniu, pojawiają się takie wątpliwości. Po rozstaniu mamy tendencję do idealizacji byłych, stąd wówczas takich wątpliwości jest dużo więcej. Jednak jakieś poważne powody zadecydowały, że nie jest się już z tą osobą. 

 

Oczywiście będą takie chwile, kiedy będziesz żałował i myślał, że chyba nie postąpiłeś najlepiej, ale to efekt tego, o czym już wyżej pisałem. Przy tym już tak mamy, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.  

 

Co do tego, że ona będzie się spotykać z innym, to Ty również będziesz z innymi. To po jakimś czasie mija. Wy sobie nie robiliście żadnych numerów, więc myślę, że będzie sobie życzyć jak najlepiej, również w zakresie ułożenia sobie życia osobistego. 

 

Edytowane przez ElChico
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, ElChico napisał:

W każdym dłuższym związku, przed, przy i po rozstaniu, pojawiają się takie wątpliwości. Po rozstaniu mamy tendencję do idealizacji byłych, stąd wówczas takich wątpliwości jest dużo więcej.

Zgadza się w pełni. Dziwne to zabrzmi, ale nigdy się nam tak dobrze nie gadalo jak bezpośrednio po rozprawie. Nawet obsmialismy "temat", że w tym kraju dłużej nam zeszło ze ślubem, jak z rozwodem. Po przeczytaniu Twojego posta uświadomiłem sobie właśnie teraz, że zacząłem ja idealizować, zagluszajc w tle powody rozwodu. Jak było posane wyżej. Ja życzę jej mimo wszystko, żeby poukladala sobie życie, będąc naprawdę szczesliwą, bo jaka by to "samica" nie była, ona na to zasługuje. Dzięki Panowie.

5 godzin temu, Adolf napisał:

Tobie zostało poczucie winy że niby ją skrzywdziłeś

Długo i mocno się z tym borykalem przed rozwodem. Tak było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Divorced napisał:

nie ksiądz, a Pan Bóg nas wyrowna

Tak ale ksiądz był tylko świadkiem Waszego przyrzeczenia, akurat tutaj nie ksiądz wam daje sakrament ale przyszli małżonkowie dają sobie nawzajem, żałuje, że nie zostałem księdzem (żartowałem).

Tak nie bez związku z tobą osobiście jestem żeby tak dla tzw katolików przyszłych małżonków tak z 50 razy pytać się czy rozumieją ten sakrament (Jeszcze żeby było możliwe żeby odpowiedzieli nie będąc pod wpływem haju hormonalnego). Dla kobiet powinna być specjalna emocjonalna wersja pytania.

Rozwód świecki nie ma znaczenia to zerwanie małżeństwa kościelnego Ciebie męczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, rycerz76 napisał:

To zerwanie małżeństwa kościelnego Ciebie męczy.

Zerwać się nie da, jedynie uniewaznić. Pewnie, że meczylo, ale zeszło to na drugi plan. 

Opowiem krótką anegdote: po ślubie, w trakcie wesela mój najlepszy kumpel, który był świadkiem, powiedział mi: "to nie stres cie w trakcie składania przysięgi zblokował"

Miał rację. Jak by to głupio nie brzmiało, kiedy stałem przed ołtarzem powtarzalem sobie, że to stres itd. A w głębi serca wiedziałem, że jest to farsa, która "przy okazji" miała sformalizowac nasz związek przed wyjazdem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.