Skocz do zawartości

Trzymanie ramy


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Atakuje ostatnio forum tematami , bo muszę coś rozgryźć.

Panowie jak to się trzyma ramę w związku?

Chyba moja ambicja perfekcjonizmu się włączyła no i też chęć nie zostania ponownie zrobionym w balon oraz bycia o krok do przodu od panny.

 

Znam tą zasade komu mniej zależy ten ma władzę i powiedzmy skutkuje do momentu, aż uznasz że pancia jest Ci bliska i się jebie wszystko.

 

To ustalenie konkretnych zasad i ich się trzymania, a jeśli pancia je łamie wypada z obiegu?

Bycie spójnym samym ze sobą i nie przekładanie panci szczęścia wyżej niż swoje?

Moje trzymanie ramy zazwyczaj wygląda tak, że pancia coś odwala= reprymenda robi to znów to przestałem się z nią na jakiś czas spotykać no i trzecich razów nie było.

 

Żaden z moich znajomych nie potrafił tak krótko trzymać panny i ją sprostować jak było trzeba, pomimo tego ich związki trwają , a moje się rozpadają.

Nigdy nie sponsoruje panci chyba, że zasłuży tak to 50/50 we wszystkim.

Ona nie pisze to ja też nie.

 

 

 

Nawet przytoczę sytuację jedziemy we czwórkę ja taka dziewczyna z która spotkałem się 4 czy 5 miesięcy mój kolega i jego w tym roku biorą ślub.

Pamiętaj, że pani powiedziala jak Ci coś nie pasuje to znajdź sobie inną.

Ja kierowałem zatrzymałem auto i mówię wysiadaj już zacząłem szukać innej.

Ona , ale jak to do domu mam 20km.

No wysiadaj 

Spojrzałem na kolegę i ta jego pancia siędziala jakby zło wcielone zobaczyła, kolega mówi daj spokój nic nie zrobiła.

Ja mówię nie wtrącaj się Rafał uszanuj moje zdanie i siedz cicho.

Wysiadła i ją zostawiłem , zacząłem odjezdzac to krzyki były no i się zatrzymałem przyszła i mówi że przepasza.

No i ją odwiozlem potem chodziła jak w zegarku ,aż do momemtu jak poznała miśka i mówi, że jestem za twardy dla niej.

 

 

Chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat może coś zle robiłem.

 

Proszę o szczere odpowiedzi jak to u was wygląda zwłaszcza osoby o statucie związku 2-5 lat i więcej.

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że w sytuacji z samochodem zrobiłeś dobrze. Laska musi się nauczyć szacunku do Ciebie, a jeżeli nie to jej sprawa. Niech szuka frajera ;) 

 

To że Twoje związki się kończą, to nie wina tego, że Ty źle postępujesz, ale wina tego, że trafiasz na "księżniczki", które mają nasrane w główkach i rozdmuchane ego ;) 

 

A to, że "związki" Twoich znajomych trwają o niczym nie świadczy. Jeżeli dają sobie wchodzić na głowę, to nie są związki, tylko pasożytnictwo na frajerach. A to pasożytnictwo prędzej czy później się skończy, jak trafi się kolejny "lepszy" frajer do wydojenia :P 

  • Like 5
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PatZz Numer z samochodem dobry, połowicznie. Pokazałeś brak konsekwencji. Niby byłeś ostry ale jednak uległeś kolego :). Nie zostawiłeś jej w lesie, na pastwę wilków, mrozu i pewną śmierć. Wróciła by jakoś do domu. Domyślam się że jest dorosła. Wtedy by wróciła, przetrawiła by to co się stało i dotarło by do niej że się nie pogrywa. Odezwała by się do Ciebie a Ty wtedy jeszcze bardziej byś ją nakręcał tym że nie po to ją zostawiałeś żeby się teraz znowu zbliżyć. Można uznać że to przeciąganie w czasie nieuniknionego. Z drugiej strony zabierając ją wtedy do auta nie dałeś jej czasu na faktyczną refleksje tego co się właśnie stało.

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, PatZz napisał:

Panowie jak to się trzyma ramę w związku?

Hmm... Najprościej jak mogę napiszę, czyli tak jak określam to na swój prywatny użytek. Uwaga, zaleci trochę banałem.

 

Sobą trzeba być i babę traktować tak, jak każdego innego człowieka. 

 

Jesteśmy pojeni od dzieciństwa bajędami dla naiwnych o tym, jak to pani trzeba nieba przychylić, jakie to są słabe, nieszczęsne, biedne istotki którym trzeba pomagać, ratować je z opresji, a potem w konsekwencji utrzymywać. Jesteśmy uczeni, że za miłość spotyka nas nagroda - każda komedia romantyczna pokazuje, że jak facet się stara i zabiega, to potem kobieta to docenia.

 

Dodatkowo, jesteśmy socjalizowani, że kobieta, związek, rodzina to szczęście i spełnienie. I ten przekaz jest powszechny, obecny na każdej płaszczyźnie. Są o tym filmy, piosenki, artykuły w gazetach, przysłowia, porzekadła, w tym duchu męczą nas (i kobiety w sumie też) matki znanym pytaniem "a kiedy sobie kogoś znajdziesz", "a kiedy ślub" itd. 

 

Faceci robią więc posłusznie tak, jak jest im wpajane i naginają to, jacy są, do kobiet. No bo trzeba. Bo kobieta to szczęście, bo trzeba być dla niej dobrym, rycerskim, bo faceci to kiedyś się znęcali nad kobietami i ja nie mogę i nie chcę być taki. Dlatego niech pokrzyczy sobie, ma prawo się zdenerwować, jestem taki dziecinny, niedojrzały, nieodpowiedzialny, muszę się ogarnąć. Nie mogę się unosić, bo mężczyźnie nie wypada. Muszę ją zapytać o zdanie, no bo przecież patriarchat to był kiedyś, a teraz jest równouprawnienie i ona też ma prawo decydować - no to zapytam, gdzie chce zjeść, gdzie chce iść, co robić. Dopiero potem niektórzy zauważają prawidłowość, że coś tu kurwa chyba jednak nie jest tak jak w tych wszystkich filmach. Większość - nigdy się nie zorientuje, że to wszystko co robią po prostu nie działa, że działa wręcz przeciwnie, a Pani "nie wie co czuje". 

 

A kobietę trzeba traktować tak jak każdego innego człowieka a związek - tak jak każdą inną relację, a nie błogosławieństwo, zbawienie i rzecz konieczną. Tym jest dla mnie to sławne "trzymanie ramy". To jest główna idea. 

 

Dopiero z niej wynikają dalsze konsekwencje - np. nie dajesz się szmacić. Jeśli kobieta próbuje coś wymusić szantażem emocjonalnym, płaczem, histerią czy manipulacją, to traktuję to tak, jakbym potraktował kumpla, który by tak robił. Nie ulegam temu. Jeżeli chcę opierdolić steka, to mówię że chcę opierdolić steka. I wtedy, dziwnym trafem, kapryśna zwykle pani mówi potulnie "Ok, coś sobie wybiorę". Białemu rycerzowi, postępującemu wedle nauk, który zapyta ją gdzie chce zjeść, bo pewnie nie lubi mięsa, powie: "Tu nie, tam nie, może pójdziemy tu, a może tu". 

 

Większość z mężczyzn ma naturalne cechy pozwalające przewodzić w związku i kobiety tego przewodzenia zwykle chcą. To szkodliwa w ostatnim stuleciu socjalizacja próbuje z nas to wyplenić - teraz, w XXI wieku, ze zdwojoną siłą. Czym uleganie temu modelowi się kończy dla nas - chyba wiemy. 

 

Natomiast muszę dopisać z drugiej strony - trzymanie ramy nie oznacza, że ja się zawsze dla zasady nie zgadzam z kobietą. Zgadzam się, jeśli ma argumenty. Nie jest to dla mnie ustępstwo, ujma itd. Jest to dla mnie naturalne, bo jeśli nawet ktoś kogo nie lubię poda mi na coś rzeczowe argumenty, to je przyjmę. Jest to dla mnie naturalne. I to jest właśnie trzymanie ramy jako postępowanie w zgodzie z samym sobą. 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 11
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, ntech napisał:

Więc poszukałem,wyprowadziłem się z domu i się z nią rozwiodłem

I to się nazywa stanowczy mężczyzna :D

 

Godzinę temu, DanielS napisał:

samochodem zrobiłeś dobrze. Laska musi się nauczyć szacunku do Ciebie

Choooja tam się nauczyła, bo... 

Godzinę temu, PatZz napisał:

 No i ją odwiozlem potem chodziła jak w zegarku ,aż do momemtu jak poznała miśka

 

Godzinę temu, PatZz napisał:

, że jestem za twardy dla niej.

Ale spokojnie, dobry miś się skończy tak szybko jak się zaczął. Brak emocji zrobi swoje i za tęskni za Tobą lub innym Panem, który zapewni jej tak uwielbiany przez nią wqurw na codzień. 

 

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja ciekawa. Pokazałeś siłę ale Mnie się wydaje, że na krótką metę podziałała. Dostała potwierdzenie od innych (chociażby od tych siedzących z tyłu) i po czasie przestała Cię szanować (ma wsparcie czuje się silniejsza). Trochę despotyczne podejście jak dla Mnie. A jak wiemy dyktatorów i despotów także obalają. Bazuję tylko na opisanej historii.

Miśka wykorzysta to pewne. Brak emocji itd. 

47 minut temu, Heniek napisał:

@PatZz

a marchewka jest, czy tylko kij?

Mnie się wydaje, że przez cały czas Sam kij. Bicie kijem boli :D

@PatZz doceniasz czasem starania tych dziewczyn? Czy w ogóle się nie starają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StadoWilków a jakbyś rozegrał akcję z samochodem?

@DanielS lepiej tego nie można ująć ?

 

Godzinę temu, prod1gybmx napisał:

i. Niby byłeś ostry ale jednak uległeś kolego :). Nie zostawiłeś jej w lesie, na pastwę wilków, mrozu i pewną śmierć. Wróciła by jakoś do domu. Domyślam się że jest dorosła. Wtedy by wróciła, przetrawiła by to co się stało i dotarło by do niej że się nie pogrywa. Odezwała by się do Ciebie a Ty wtedy jeszcze bardziej byś ją nakręcał tym że nie po to ją zostawiałeś żeby się teraz znowu zbliżyć.

No nie wiem czy to jest dobra strategia.
Może na krótką metę, by to podziałało.
Raczej by rozgadala koleżankom i wszystkie by jej doradziły, że jesteś zj*bany i ma od Ciebie spierd*lać.
A najgorsze co może mieć mężczyzna to wrogów w postaci przyjaciółek swojej kobiety.

Inna sprawa, że ona sama by uznała, że jesteś jebnięty i wybrałaby misia.
Zobacz, że nawet mimo tego iż on ją do tego samochodu jednak przygarnął - i tak wybrała misia.
Gdyby ją zostawił w lesie, to już pewnie kolejnego dnia byłaby z misiem.
A miś rycerzyk by pogroził @PatZzowi pluszowym mieczykiem.

Kolejna rzecz, że być może pańcia jest atencjuszko-księżniczką.
Natomiast i tak twierdze, że zostawienie ją w lesie, gdzie musi dojść 20km, to jednak opcja dla frustratów bądź psycholi czy innych badboyi, którzy prędzej czy później dostają za swoje.

Jedno jest pewne, że ta kobieta prędzej czy później, by od niego uciekła.
Z różnych powodów.
Albo Patzz był zbyt surowy i @StadoWilków dobrze ujął, że dyktatorów się obala.
Albo pańcia była pieprzoną atencjuszko-księżniczką.
Czy po prostu do siebie nie pasowali.
No czynników jest zbyt dużo, by to wszystko tak zero-jedynkowo opisać.


 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 Jeśli kobieta jest atrakcyjna to siłą rzeczy ma jakiś orbiterów którzy są w stanie za nią skoczyć w ogień. Co z tego że koleżanki będą gadały? Sama by się z nimi pewnie nakręcała ale finalnie co z tego? Kto w tym momencie wygrywa? Uwierz mi że kiedyś, kiedy będzie się bzykać z kolejnym misiem uświadomi sobie że "to nie to". :). Będzie bolało mocno, biologi nie oszukasz. Takim zachowaniem totalnie nic nie traci a może tylko zyskać. Konsekwencja, stoicyzm i pokazanie pewności że wiesz co robisz, jest kluczem do tego żeby zwiekszyć szanse na przetrwanie związku, w taki sposób że samiec o nim decyduje. Nic w świecie nie jest pewne, są okolicznosci na które nie mamy wpływu. Gdzieś zadziała jakaś siła i choćby nie wiem co, nie przewidzisz. Możesz tylko swoim działaniem zwiększać prawdopodobieństwo na to co masz na celu. I kwestie moralności takiego postępowania pozostawiam każdemu z osobna. Tacy jesteśmy wszyscy sprawiedliwi i dobroduszni? To czemu mamy totalnie wyjebane w to że inni ludzie mordują się na drugim końcu świata masami. Jest teoretycznie bardzo dużo rzeczy którymi człowiek by się miał przejmować a jednak przejmuje się tylko tymi które dotyczą jego samego, a w zasadzie najczęściej dba o swoje ego. I to jest fakt. 

Co zyskuje? Szanse na to że wróci kobita która sobie pewne rzeczy zrozumiała, że trochę się otrząsneła, że wcale nie jest najważniejsza na świeice.(Jesli zrozumiała). Pewność siebie ,to że postepuje zgodnie ze swoimi zasadami. Nie jest sterowany z zewnątrz. Ze potrafi się bez niej obyć ,jest niezależny emocjonalnie. A co może ewentualnie stracić? Kolejną samice która nic nie klei i będzie tak na prawde męczyła się z kolejnymi misiami którzy też nic nie kleją. (nie mogłem edytować)

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Natomiast i tak twierdze, że zostawienie ją w lesie, gdzie musi dojść 20km, to jednak opcja dla frustratów bądź psycholi czy innych badboyi, którzy prędzej czy później dostają za swoje.

Zgadzam się. Bez przesady mimo wszystko.

 

Ja tam jakoś w miarę spokojnie bym chyba podszedł w takiej sytuacji. Jestem raczej dyplomatą i lubię grę słówek :) Po prostu siedziałbym cicho po takim tekście jak gdyby nigdy nic. Jak już zapytałaby co taki cichy jestem to odparłbym coś w stylu: "aa nic, zastanawiam się gdzie poszukam sobie kolejnej dziewczyny, wszak nasza relacja dobiega końca". Wszystko oczywiście na spokojnie, bez emocji... Na wyjebce, i jechałbym sobie dalej. Inna sprawa, że ja to z charakteru taki jestem, ze mam dużo rzeczy w dupie.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

          Zawsze powtarzam że ten świat jest zjebany, i że ludzie mogliby być szczęśliwi jeśli tylko by chcieli ale nie potrafią ze względu na własne popędy i obiektywne ograniczania, szczególnie kobiety są mistrzyniami w spierdoleniu wszystkiego co piękne i szlachetne.

         To co napiszę być może zabrzmi paskudnie ale cóż zrobić, według mnie najważniejsze to to żeby się w kobiecie na poważnie nie zabujać, jeśli się mocno zabujasz to masz juz przejebane, bo zawsze będziesz się pilnował i kontrolował, żeby przypadkiem nie przegiąć pałki, podświadomie będziesz cały czas w stresie, że ona ciebie oleje i przeżyjesz traumę i to cię będzie ograniczać.  To wszytko jest smutne ale niestety żeby dobrze trzymać tzw ramę to musisz mieć WYJEBANE a to nie jest takie proste, gdyż ponieważ albowiem w życiu nic nie jest proste.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie zauwazył że autor tematu nie wspomniał o żadnym lesie. Sam o nim napisałem żeby w jakiś sposób to podkreślić żę nawet jeśli gdyby to było jakieś zadupie.... Im wiecej z kobietą dyskutujesz tym więcej tracisz. Bawiłem się w słowne gierki i nic z tego nie wynikało. Niby jakieś emocje to w niej wywoływało ale nie na tyle silne żeby zastanowić się nad sobą. Te 20 km to pewnie strzelone na oko. Jakby mi panna rzuciła takim tekstem to by rzeczywisice mnie to wkurwiło chociaż bym tego nie pokazał. Każdy z nas odczuwa emocje. Stoicyzm nie polega na braku odczuwania emocji tylko na radzeniu sobie z nimi. Na prawde, nic by się jej nie stało gdyby miała wrócic do domu na własną ręke. Na pierwszy rzut oka tracisz w oczach wszystkich takim zachowaniem ale finalnie zyskujesz. A podjeciem radykalnych działan a pozniej wycofaniem się najpierw tracisz, potem niby zyskujesz a finalnie podwójnie tracisz bo na pozimie podświadomym ludzie nie traktują Cie poważnie. Rób tak jak uwazasz za słuszne i nie wycofuj sie z tego pod presją. Lepiej podjąć złą decyzje i się jej trzymać niż pokazać że nie wiesz co tak na prawdę robisz.

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

@StadoWilków a jakbyś rozegrał akcję z samochodem?

Jak dla Mnie jest kilka rozwiązań. Ośmieszenie jej przy znajomych (cięta riposta albo ośmieszenie jej - kobiety (a może i większość ludzi?) mają fioła na punkcie reputacji) - tu trzeba znać osoby i co kto jak zareaguje. Obniży to jej wartość.

 

Doprowadzenie do Wybuchu jej emocji - ty pokazujesz stoicki spokój.

Albo doprowadzenie do focha - uwielbiam (fochają się dzieci + foch dla mnie = fachowe obciąganie ch*** ). 

 

Ogólnie pokazanie przez nią jej słabości albo manipulacji + Twoja stanowcza postawa + spokój itp. Zwiększy Twoją wartość + zmniejszy jej wartość. 

 

Na koniec na osobności opierdol ale konstruktywny. Jak chce Ci się z tym bawić. Nie to zmiana partnerki.

 

Pewno są także inne skuteczne metody chętnie posłucham jak coś masz.


 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@prod1gybmx Nikt nie traktuje furiatów poważnie, jest coś takiego jak reakcja adekwatna do przewinienia. Dlatego zapytałem autora, jak dokładnie wyglądała ta sytuacja. 

 

Ja znam dosyć podobną - jedziemy sobie na wycieczkę i z nami zaręczona parka. Laska trzyma kolesia pod pantoflem na maksa. W pewnym momencie zaczynamy się sprzeczać o drogę, czego nie akceptuję, bo jeśli ja kieruję, to ja ponoszę odpowiedzialność za to, jak jedziemy, którędy i tak dalej. Mogę jedynie wysłuchać sugestii. Wypowiedziałem tę zasadę raz, na głos i uprzejmie. Pani odpuściła - a raczej przerzuciła swoją agresję na ofiar.... znaczy jej narzeczonego, który zaczął ją mitygować. Oczywiście skończyło się to jak kończy z każdym pantoflem - zaczęła się wyładowywać na nim, krzyczeć na niego "dlaczego na mnie krzyczysz itd.". Ponieważ ewidentnie była (i pewnie dalej jest) to wariatka, zaczęła po chwili sprzeczki z nim (tzn. jechania go) próbować szarpać drzwiami i krzyczeć, że nie będzie z nim (narzeczonym) jechać jednym autem ani chwili dłużej i mam ją natychmiast wypuścić. 

 

Odpowiedziałem jej, że jeśli będzie stwarzać zagrożenie i jeszcze szarpać za drzwi w moim aucie to sam jej pomogę wysiąść i żeby się uspokoiła. Ta zaczyna drzeć japę (w sumie kurwa wiadomo, nie wiem czego się spodziewałem - że powiedzenie do laski w furii uspokój się faktycznie ją uspokoi?) Zatrzymałem się na poboczu i powiedziałem: "Najlepiej będzie, jak faktycznie wyjdziesz na chwilę". W tym czasie biały rycerz zaczyna coś jeszcze do mnie bezczelnie pomrukiwać typu "daj spokój, nie przesadzaj" itd. Laska wybiegła z auta, stanęła obok i rzuciła pierścionkiem zaręczynowym gdzieś do rowu.

 

Kiedyś bym się pewnie nie zdziwił, ale na szczęście wtedy już miałem wyciągnięte wnioski odnośnie kobiet i dlatego bezbrzeżnie zdumiałem się, kiedy facet wyleciał za nią... a potem zaczął kurwa szukać w rowie tego pierścionka. Czujecie? Laska upodliła go, zwyzywała, zaczęła zachowywać się jak jakiś bachor, nieodpowiedzialne, niezrównoważone dziecko (szarpanie drzwiami w jadącym 90 km/h aucie? Dobrze, że blokuję drzwi), a on jeszcze kurwa pobiegł ją przepraszać i szukać pierścionka. Potem zaczął przepraszać mnie. Moja kobieta (ta panienka to była jej znajoma) w pełnej konsternacji. Panienka foch. Ja - żenadometr wyjebany, skala się skończyła. Powiedziałem coś w stylu: "Wiecie co, nie chcę wnikać co się tam między wami dzieje, ja nie mogę jechać w takich warunkach, zróbmy tak - ochłońcie sobie, wyjaśnijcie co tam macie do wyjaśnienia, spotkamy się na miejscu. Tu macie adres hotelu. Papatki!". 

 

Kiedyś zareagowałbym może inaczej, ale uważam, że w tej sytuacji utrzymałem ramę. Ten nieszczęśnik - nie bardzo. Oczywiście, był potem jeszcze smutniejszy, bowiem panienka przez cały wyjazd odnosiła się do mnie z wyraźnym szacunkiem, pytała mnie o zdanie itd. Mimo, że ja generalnie potraktowałem ją stanowczo, a rycerz latał. Kiedyś byłoby to dla mnie nie do pojęcia - teraz jest krystalicznie zrozumiałe. 

 

EDIT: jak dojechali do hotelu to panna miała założony pierścioneczek wygrzebany z rowu. Ja na jego miejscu kazałbym jej albo kupić sobie nowy, albo w ogóle odwołałbym imprezę, skoro tak ma wyjebane i rzuca czymś teoretycznie ważnym. Jak się domyślacie - obecnie są już po ślubie a facet jest szmacony za każdym razem i wyśmiewany publicznie. Smutne. Ale cóż - tak się kończy nie trzymanie ramy.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie WielmożnyNa razie jest "szczęśliwym" mężem. Może czasem dostanie opierdolik mniejszy lub większy, ale słucha się swojej Pani i jest zadowolony. Dopóki jej się nie znudzi i nie doprawi mu rogów, co znając jej przeszłość jest jakoś tam prawdopodobne, bo jej ustatkowanie się jest w tym wypadku raczej tymczasowe ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Cytat

    Nikt nie traktuje furiatów poważnie, jest coś takiego jak reakcja adekwatna do przewinienia. Dlatego zapytałem autora, jak dokładnie wyglądała ta sytuacja. 

    Nigdzie nie powiedziałem że to najlepsza reakcja w tamtej sytuacji. Wykorzystałem przykład żeby pokazać że brak konsekwencji w czynach skutkuje tym że samica się wycofuje a nie czy ktoś jest ostry lub nie .Nawet lepiej nieadekwatnie zareagować (przesadzić) niż pokazać że się nie wie co się tak na prawdę robi. Jeśli ktoś powie A to trzeba powiedzieć B. Trzymać się tego co się mówi/robi bo w konsekwencji nie jest się traktowanym poważnie. (niech moderator usunue mój pusty post wyżej)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Kiedyś bym się pewnie nie zdziwił, ale na szczęście wtedy już miałem wyciągnięte wnioski odnośnie kobiet i dlatego bezbrzeżnie zdumiałem się, kiedy facet wyleciał za nią... a potem zaczął kurwa szukać w rowie tego pierścionka. Czujecie? Laska upodliła go, zwyzywała, zaczęła zachowywać się jak jakiś bachor, nieodpowiedzialne, niezrównoważone dziecko (szarpanie drzwiami w jadącym 90 km/h aucie? Dobrze, że blokuję drzwi), a on jeszcze kurwa pobiegł ją przepraszać i szukać pierścionka.

No niestety zachowanie wzorowe biało-pizdeo-rycerza.
Sam nie wiem czy bardziej gardzę takimi męskimi pizdami czy tymi jebniętymi furiatkami...
Ludzie takie rzeczy to nieasertywni chłopcy 13-17 letni wyprawiają z kobietami, a nie dorosły facet.
Mężczyźni szanujmy się...

 

 

2 godziny temu, StadoWilków napisał:

Jak dla Mnie jest kilka rozwiązań. Ośmieszenie jej przy znajomych (cięta riposta albo ośmieszenie jej - kobiety (a może i większość ludzi?) mają fioła na punkcie reputacji) - tu trzeba znać osoby i co kto jak zareaguje. Obniży to jej wartość.

O tym pomyślałem.
Natomiast w jaki sposób?
Co jej odpowiedzieć?
 

 

2 godziny temu, self-aware napisał:

odparłbym coś w stylu: "aa nic, zastanawiam się gdzie poszukam sobie kolejnej dziewczyny, wszak nasza relacja dobiega końca".

Dobre.
Tylko zdajesz sobie sprawę, że po takim tekście musiałbyś definitywnie zakończyć relację?
Inaczej puścisz słowa na wiatr, a pańcia może sobie zakodować, że gadasz dyrdymały i nie jesteś spójny.
Aczkolwiek ten cytat bez ostatnich 5 słów i nieco inaczej sformułowany byłby całkiem ok.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.