Skocz do zawartości

Nie jesteśmy w 100% bez winy?!


Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy tu tak hejtujemy płeć piękna że jest taka zła i podla, ale czy ktoś tu tak na serio przybil się w pierś i pomyślał co sam zrobił nie tak żeby uratować związek przed nieuniknionym czyli odejściem do '' lepszej gałęzi ''?  Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym faktem. 

Edytowane przez Wolverine1993
  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Wolverine1993 napisał:

Wszyscy tu tak hejtujemy płeć piękna że jest taka zła i podla,

Ja lubię kobiety i szanuję je. Nie mam w sobie hejtu, zła czy podłości względem nich. Brzydzę się tego. Serio - lubię kobiety. Tutaj tylko opisujemy schematy zachowań, różnice płci, schematy społeczne aby siebie i innych lepiej rozumieć. Wtedy łatwiej i przyjemniej się żyje.

 

Im bardziej je rozumiem tym bardziej akceptuję i lubię. Siebie, świat i kobiety.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Wolverine1993 said:

Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym faktem. 

Tak, oczywiście. Ja sobie już dawno uświadomiłem. Nie urodziłem się milionerem ze wzrostem 185 cm. Rozumiem, że dzisiaj Wielkanoc, ale bez przesady z tym biciem się w piersi...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym

Nie ma czegoś takiego jak "ratowanie związku". To, podobnie jak stwierdzenie "musisz o nią zawalczyć" matrixowe kłamstwo. Stawianie automatycznie mężczyzny w roli tego, który musi się starać oraz w roli tego, który spierdolił sprawę. 

 

Do tanga trzeba dwojga. Związku muszą przede wszystkim chcieć obie strony. Należy go też zawierać z osobą, która nam odpowiada w olbrzymiej części taka, jaką jest. Bo zastanówmy się - czym jest niby to "ratowanie związku?". Jedna osoba ma dość z różnych przyczyn, a druga ma stawać na głowie, żeby na nowo zainteresować sobą tą pierwszą? Bez sensu. To tak nie działa. Nigdy, nie na dłuższą metę. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie jest bez winy, odpowiadając na tytułowe pytanie.

Tyle, że słowo 'wina' zastąpiłbym słowem 'odpowiedzialność'.

 

Bo jeśli nawet zdarzyło się tak, że Twoja kobieta urządziła Ci piekło na ziemi- Ty ją wybrałeś.

Wybieramy, zaślepieni różnymi pięknymi atrybutami, choć czasem nawet nie o to chodzi.

Po prostu nie umiemy prowadzić związku, co jest naszym psim obowiązkiem.

Tak czy owak, zrzucanie wszystkiego na kobiety i ich zjebaną psychikę jest moim zdaniem objawem słabości.

Pisze to facet, który pierwszy mógłby rzucić kamieniem, Teoretycznie ;) 

 

Bo my też mamy swoje zestawy przekonań i wartości, priorytety i atawizmy które niekoniecznie zachwycają drugą płeć.

Mamy swoje wady i braki, które probujemy sobie zrekompensować w różny sposób, tak samo jak one.

 

Ważne, by poznać siebie. Poznać kobiety, jeśli zamierzasz z jedną z nich spędzić cześć swojego życia. 

Inaczej, skończy się jak z kredytem w obcej walucie. Może być dobrze, a najpewniej nie będzie. A wszystko kwestią przypadku.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

Wszyscy tu tak hejtujemy płeć piękna że jest taka zła i podla

Jak ja "lubię" generalizacje w stylu "wszyscy", "nikt", "zawsze" "nigdy" etc. ;) 

Nie wszyscy tutaj bawią się w hejtowanie kobiet @Wolverine1993 ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

Ale przyszło mi na myśl nieco przewrotnie-dowcipne porównanie - to wspólny wózek, jedno pcha a drugie ciągnie ;)

W punkt :D

Zapominamy o tym zdecydowanie za często.

Gdy byłem pacholęciem szkolnym uczono mnie w szkole pojęcia, którego jakoś tak nie umiałem pojąć, tzn znałem definicję, ale coś mi nie grało na poziomie intuicji.

Tym pojęciem był KULT JEDNOSTKI. Nie będę się rozkręcał - wszyscy wiemy czego uczono w szkołach.

 

Prawdziwy kult jednostki mamy dziś, każdy czci siebie samego. Moje zdanie jest mojsze, moje jest lepciejsze, tylko ja wiem co jest najlepciejsze.

Kiełbasa "możesz być, kim chcesz" polana sosem konsumpcjonizmu i okraszona promocją miernoty - zbiera swoje żniwo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nieraz czytam zwierzenia tutaj i się zastanawiam jak to wygląda z drugiej strony. Bo najłatwiej jest pisać o cudzych winach bez zadania sobie pytania "Czy postępowałem właściwie?" "Czy to jak traktuje ją byłoby ok w drugą stronę?".

Żyjemy w społeczeństwie gdzie około 1/3 ma problemy ze stanami depresyjnymi. Dodajmy do tego DDD, DDA, Narcyzm, CHAD, nerwice,traumy.

W znacznej mierze nie zdiagnozowane ani nie przerobione a więc nieraz wpływające na nasze poczynania i zachowania. 

Jako że dla nas to jest norma, to myślimy że jesteśmy normalni i w porządku tylko babie coś odbija. Dla drugiej osoby nasza norma może zaś być toksycznym zaburzeniem. Jako że od zaburzańców się spierdziela to potem możemy się budzić z ręką w nocniku. Inna sprawa że zaburzańców ciągnie do siebie nawzajem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze byli ludzie z zaburzeniami tylko nikt wcześniej tego nie badał no i sami poszkodowani nie byli tego raczej świadomi. 

To nie pojawilo się z powietrza w XX wieku. A czy było ich mniej to śmiem w to tez wątpić bo raczej kiedyś było większe rozwarstwienie społeczeństwa niz teraz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Wolverine1993 napisał:

To nie pojawilo się z powietrza w XX wieku. A czy było ich mniej to śmiem w to tez wątpić bo raczej kiedyś było większe rozwarstwienie społeczeństwa niz teraz. 

Ja zaś skłaniam się ku tezie, że jednostek z zaburzeniami osobowości było mniej.

Raz, bo ludzi było ogólnie mniej, od czasu mojego dzieciństwa ogólna liczba ludności się podwoiła. 

Dwa, nie chodzi o rozwarstwienie społeczeństwa, tylko o bliskie relacje. Paradoksalnie im większy jest stan posiadania rzeczy i majątku, tym płytsze i słabsze więzi międzyludzkie.

 

2 minuty temu, mac napisał:

Jeżeli grasz w grę, której i tak nie możesz wygrać, co za różnica, czy popełniasz błędy, czy ich nie popełniasz. Wynik pozostaje bez zmian.

Różnica w rodzaju błędów.

Jak w tenisie: są wymuszone i nie wymuszone - za te drugie odpowiedzialność spoczywa na mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2019 o 07:27, Yolo napisał:

Bo jeśli nawet zdarzyło się tak, że Twoja kobieta urządziła Ci piekło na ziemi- Ty ją wybrałeś.

Z tym się nie zgadzam. Kobieta wybiera a facet tylko ewentualnie przyklepuje ten wybór.

W dniu 22.04.2019 o 07:27, Yolo napisał:

Po prostu nie umiemy prowadzić związku, co jest naszym psim obowiązkiem.

Z tym się (mniej więcej) zgadzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2019 o 10:36, Wolverine1993 napisał:

To nie pojawilo się z powietrza w XX wieku. A czy było ich mniej to śmiem w to tez wątpić bo raczej kiedyś było większe rozwarstwienie społeczeństwa niz teraz. 

Na forum było wielokrotnie poruszane, że jeszcze nie tak dawno to wszystko wyglądało inaczej. Główną tego przyczyną jest teraz technologia i social media. Wcześniej babeczka nie miała możliwości puścić się z kochankiem poznanym np godzinę wcześniej na tinderze. 

 

Poza tym masa atencji otrzymywana od facetów na aplikacjach randkowych, instagramach i facebookach i wszędzie pokazywany w mediach high life miesza niektórym ostro w łbie. 

 

A że mass media i poruszone rozwarstwienie społeczne robią swoje, to nagle twojej kochanej może zacząć przeszkadzać, że zarabiasz 2,5tyś, a nie 15 i jeździsz 10-letnim, a nie nowym samochodem. Gdy tylko na horyzoncie pojawi się zamożniejszy samiec, masa sztucznej atencji z social mediów i tv zrobią swoje. 

 

Co to tego, że faceci nie są bez winy, no to oczywiście, że tak. Tylko mi się wydaje, że facetom najczęściej odpierdala od nadmiaru kasy. Bo to kasa w przypadku facetów zapewnia atencje płci przeciwnej. Tylko najpierw tą kasę trzeba mieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Champion napisał:

Tylko mi się wydaje, że facetom najczęściej odpierdala od nadmiaru kasy. Bo to kasa w przypadku facetów zapewnia atencje płci przeciwnej. Tylko najpierw tą kasę trzeba mieć.

Nie sądzę. Jeżeli tak się dzieje, to niestety częściej w przypadku Pani, która nagle "z gminu" staje się "Panią na salonach" dzięki związkowi/małżeństwu. A tzw. opłotkowa mentalność w jej przypadku pozostaje w punkcie wyjścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror Chodziło mi o gości, którzy przez nagły przypływ gotówki się zaczynają wynosić w stosunku do innych i uważać się za nie wiadomo kogo lub nie szanować ludzi, albo takich którzy tą kasę odziedziczyli/wygrali i nie znają wartości pieniądza, jednocześnie naśmiewając się z kogoś, kto ma mniej lub chwaląc się na pokaz, że oni mają więcej.

 

Jest jeszcze trzecia opcja, czyli branie kredytów na samochód, mieszkanie, wakacje tylko, żeby innych kuło w oczy, a w rzeczywistości ledwo wiązanie końca z końcem... Czyli rolex na łapie, ciuchy armaniego i BMW w leasing, a jak nikt nie widzi, to wpierdalają konserwy, żeby na to wszystko starczyło.

 

Tutaj też oczywiście media/reklamy, social media robią swoje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2019 o 10:00, Wolverine1993 napisał:

Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym faktem. 

Zgadzam się w 100%. Aby uratować związek przed rozpadem jest tylko jedna możliwość - nie wchodzić w związki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2019 o 10:00, Wolverine1993 napisał:

Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym faktem. 

To zależy, jak baba poszła na bok to już pozamiatane. Ze szmaty, jedwabiu nie zrobisz. Choćbym nie wiem jak się starał. 

Idealnym mężem nie byłem, wiecej krzywdy zrobiłem w małżenstwie, będąc rycerzykiem niż swoimi występkami natury ludzkiej. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.04.2019 o 10:00, Wolverine1993 napisał:

Wszyscy tu tak hejtujemy płeć piękna że jest taka zła i podla, ale czy ktoś tu tak na serio przybil się w pierś i pomyślał co sam zrobił nie tak żeby uratować związek przed nieuniknionym czyli odejściem do '' lepszej gałęzi ''?  Myślę że większość z nas dopiero po fakcie uświadamia sobie co zrobili nie tak nie robiąc totalnie nic w celu uratowania związku przed tym drastycznym faktem. 

U siebie mogę powiedzieć, że nie mam żadnej winy.

Czasem próbowałem rozmawiać z panna co by można w związku ulepszyć, jeśli sprawiłem jakiejś przykrość moje zachowanie ulegało zmianie i oczywiście wszystko było cacy, a na końcu zawsze jestem podły zły nie czuły i tak dalej.

A ona z nowym gachem jest cacy xd.

Kurwa jakoś jak baba mi by powiedziała wiesz poznałam kogoś(nie byłeś w jakiś ślubach narzeczenstwach) i tak dalej okej idź nie będę Cię unieszczesliwiał, a jak sam się dowiesz jak Cię okamywała i zdradzała ,a tobie mówiła i love you zmienia punkt widzenia.

I to kurestwo w czystej postaci.

 

 

Zawsze uważałem związek za drużynę w której ja jestem kapitanem

I jak się coś psuje trzeba dobrać odpowiednie metody żeby to naprawić.

Niestety nigdy nie pomogło ,więc już nie zamierzam nic naprawiać.

I polecam każdemu nie warto.

 

Brat @Gr4nt święta racja.

 

Także chyba tym obrazkiem Ci odpowiem bez obrazy ?

bialek-wstawaj-zesrales-sie_jf1m0Hwjq4,q250.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On ‎4‎/‎21‎/‎2019 at 9:00 AM, Wolverine1993 said:

Wszyscy tu tak hejtujemy płeć piękna że jest taka zła i podla

Proponuje czytanie ze zrozumieniem.

Jakoś nie widzę tego hejtowania u wszystkich - pojawia się na początku red pill.

 

33 minutes ago, Still said:

Idealnym mężem nie byłem, wiecej krzywdy zrobiłem w małżenstwie, będąc rycerzykiem niż swoimi występkami natury ludzkiej. 

Ja tak samo.

 

55 minutes ago, Gr4nt said:

Aby uratować związek przed rozpadem jest tylko jedna możliwość - nie wchodzić w związki.

No chyba, że związki FWB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem, prosiłem, ostrzegałem - miała to w dupie, robiła swoje. Nie liczyła się z moim zdaniem, zrobiła mnie w chuja na bezpłodność, zaszła a ja odszedłem zostawiając ją z niczym. Mówiłem, że nie chcę mieć dzieci, zostałem wręcz rozpłodowo zgwałcony(feministyczna nowomowa). Dam sobie rękę uciąć za to, że gdybym jej nie zalał, to znalazł by się tysiąc innych powodów do rozstania z jej strony, a później poszłaby na inną gałąź. 

 

W życiu nie dam sobie kobiecie wejść na łeb, to był ostatni raz jak posłuchałem, zamiast patrzeć na to co robi. Gdzie tu moja wina? Jak czasami w nerwach za dużo mi się powiedziało, to przyznawałem się do błędu, przepraszałem - święty nie jestem, ale co nieco rozumiem i potrafię po sobie posprzątać. Gdy ona coś zjebała, to trochę inaczej wyglądało, bez przyparcia do muru chuj bym dostał, nie przeprosiny. Ale "niewinność" już leży w kobiecej naturze. Pozbyłem się chwasta i bardzo mi z tym dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.