Skocz do zawartości

Ojcostwo. Pytania do samców.


Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Hippie napisał:

Każdy żywy organizm ma zapisane to, że należy się rozmnażać. 

Da mi to spełnienie biologiczne, i fakt, że mogę doświadczyć tego i czerpać z tego radość. 

Będę czuła się potrzebna i będę mogła przekazywać swoje wzorce dalej. Obdarzać miłością i dzielić się swoim szczęściem z bliskimi. 

Tak, tak dowal mi... że bujam za bardzo w obłokach. Jestem naiwna, typowa i jakaś tam jeszcze. 

A mi się podoba co piszesz.
Tylko żeby potem nie było tak, że my mężczyźni chcemy iść z dzieciakami na męski trip.
A kobiety zabraniają synalkom jechać na wyjazd, bo boją się, że sobie skórę przetrą na kolanach, łokciach, plecach i ogólnie krzywdę zrobią..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Ragnar1777 napisał:

I OBRAŻAŁ PUBLICZNIE na FACEBOOKU jedną UŻYTKOWNICZKĘ z forum.

O, To jest bardzo ciekawe xD, człowieku My się nie znamy to po pierwsze, więc skąd możesz wiedzieć co na fb się działo? PO trzecie na fb od baaaardzo dawna się nie udzielam.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Hippie napisał:

Sama bym chciała jechać. Synowie z ojcem a ze mną córki na damski w góry. ;) od obdrapania nikt jeszcze nie umarł. Ojciec pomoże dziecku jak bedzie tragicznie. 

A wiesz, że ja też bym chciał ;) 
Tylko pozostaje jedna kwestia do rozwiązania.
Piszesz synowie i córki, czyli rozumiem że 4-dzieci?!
Byłabyś w stanie poświęcić całe życie na wychowywanie dzieci zaniedbując karierę?
Jedno czy dwójka dziecka to pół biedy, bo zrobisz parę lat przerwy, dzieci pójdą do szkoły, a Ty wrócisz do pracy.
Z 4-ką natomiast kobieta zostaje uziemiona xd
 

 

3 minuty temu, Byłybiałyrycerz napisał:

O, To jest bardzo ciekawe xD, człowieku My się nie znamy to po pierwsze, więc skąd możesz wiedzieć co na fb się działo? PO trzecie na fb od baaaardzo dawna się nie udzielam.

Bardzo ciekawe, bo chyba wiesz o co chodzi.
Z użytkowniczką mam częsty kontakt na facebooku.
Ciesz się, że nie zgłosiła Cię do Marka :) 
 

6 minut temu, deomi napisał:

A jak mówię że jesteśmy więźniami, pieprzonymi niewolnikami wlasnych ciał i instynktów, to mi nie wierzycie.

Przecież my o tym wiemy wszyscy.
Właśnie... strasznie mi się sexić chcę odkąd "odżyłem", znalazłem swoją męską misję w życiu, no i pojawiła się wiosna ;) 
Co ja mam biedny począć jako niewolnik moich instynktów i ciała ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 No właśnie nie wiem i chętnie się dowiem, czekam na jakieś materiały. Jedyną osobę jaką uraziłem na fb, to był Marek - za co dostałem bana, ale wyjaśniliśmy sobie tamtą kwestię.

Z fb tylko lalka ma kontakt do mnie, a z tego co wiem to jej nie ubliżałem.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Ja pytając się kto chętny na wypad nad morze, dowiem się żem pedał :D

Nie dziwie się że niektórzy mieli obawy, w końcu założyłeś temat "Towarzysz podróży" o wypadzie do spa w dziale "BARA-BARA",?a później uznałeś, że żadnych "bab". :lol:

 

56 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Ten użytkownik lubi się wypowiadać na tematy na które nie ma bladego pojęcia i lamentować na lewo i prawo rozsyłając negatywne emocje.
A później oskarża innych użytkowników, że lamentuja i się żalą na forum :D 

100% racji. :)

@Ragnar1777 i słyszałam o tej sytuacji na fb - jakoś mnie to wcale nie dziwi. :)

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej @Hippie a nie pomyślałaś, że piszą tu po prostu z zasady Panowie na których z zasady barki spada cała odpowiedzialność za rodzinę i pierdoły z kolesiem który pomaga Brajanowi być spidermanem to trochę za mało? Ja tu widzę rzeczowość a cynizm i rozgoryczenie, gdzie go niby nie ma w bajkach wyłącznie. To czyni nas po prostu ludźmi.

 

@ntech Pozwolę sobie podrzucić ci trochę endorfin. Ja im jestem starszy i zbliżam się do wieku mych rodziców, gdy ci poczęli mnie rozumiem ich coraz bardziej jako ludzi, nie jako rodziców. Wybaczyłem im dawno już wszystko, a trochę się im w pewnym momencie popierdoliło. Cieszę się czasem spędzonym z nimi i staram się rozumieć, że nie koniecznie radzą sobie z pędzącym światem dlatego jestem wyrozumiały i staram się dbać oto, żeby nie zakisnęli. Życzę ci, aby Twoje dzieci też poczuły ten moment i nie pozwoliły ci się zapaść.

 

Hippie i inne Panie czy też osoby, które uwielbiają filmiki z tatusiami jeżdżącymi na deskorolce ze swoimi słodkimi szkrabami pod pachą. Mój krewny lat 36 ma od niedawna już trójkę dzieci. Mieszkają w małym 2 -pokojowym domku z ogrodem. Sąsiad jeździ na tirach, Karyna się mnoży i opiekuje. Karyna jest turbo z wiochy ale jest bardzo gospodarska. Jednak oboje są oni bez wykształcenia, konkretnego zawodu, który mógłby być rozwojowy. Gdy dzieci dorosną nie mogą liczyć na żaden konkretny back up z chaty, a co jeśli będą się długo kształcić, co jeśli plany nie wypalą etc etc. Będą miały kompleksy bo ich matka ma iq fasoli i nie istnieje a stary będzie zasuwał na 5 etatów, żeby niczego nie zabrakło. Pewnie, że jest miłość ale krewny ma swoje jazdy z alko czasem, jest wyczerpany Karyna najchętniej mnożyła by się raz do roku. Jakie intelektualne zaplecze ma takie dziecko, gdzie pójdzie z poważnymi rozterkami, jak potraktuje jego porażki zero-jedynkowa matka wieśniara. Krewny chce jak najlepiej, ale nigdy nie podniesie swych kwalifikacji, a co jak zacznie dostrzegać, jak bardzo jego starania to ciągle za mało? Jest on już trzecim męskim potomkiem gdzie każdy ojciec, dziadek miał problem z alko, będzie miał i je jego nieodrodny synek, bo skąd weźmie wzorce. Nałyka się pięknego świata przez smartfona, a tuta dwa pokoje i piłująca na starego japę matka. Myślę, że to potężny ból dla mężczyzny "zrobiłem wszystko, nie mam więcej sił, to wszystko za mało" i te dzieci mają ten sam pułap życia co i on, i jego ojciec etc. To zaklęty krąg i przekazywana spierdolina z pokolenia na pokolenie.

 

Dziecko potrzebuje, dwóch ustawionych, mądrych szanujących się rodziców to jest potężna odpowiedzialność za człowieka na całe życie, bo dziecko i nawet 30 letnie może przyjść i powiedzieć "tato, nie powiedziałeś, nie uprzedzałeś nie wiem co robić" , a tacie ciśnie się na usta, choć nie powie "też nie wiem" to są tragedie, złamani ludzie złamanych rodziców.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Florence Czekam na ss tych rozmów, albo zacznę zgłaszać takie posty.

 

@Florence Z moim doświadczeniem w swingu, sądzisz że tutaj bym szukał towarzystwa do łóżka? ? fuck logic.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ntech napisał:

 

1 godzinę temu, Yolo napisał:

-  Po co Ci były kolejne dzieci, skoro po pierwszym wiedziałeś jak się z tym czujesz?

Dobre pytanie ale zadam je w szerszym kontekście :

Po co nam w ogóle dzieci ? Czy mamy jakikolwiek wybór ? A może stoimy pod ścianą z pistoletem Natury przy głowie która krzyczy - "rozmnażaj się albo giń ! " ...

Mamy wybór. 

To już nie czasy, gdy sprawa rozbijała się o refleks.

Piszesz o rodzicielstwie w tak złym świetle, pokazując tylko i wyłącznie negatywy, że naprawdę nasuwa się pytanie; Po co?

Skoro sprowadziłeś te dzieci na świat, istnieje coś takiego jak odpowiedzialność.

Podejmowanie się tak ważnego dzieła by je w tak dosadny sposób krytykować jest dla mnie nielogiczne.

Piszesz wreszcie, że z dziećmi masz kontakt na Twoich zasadach i wtedy kiedy masz ochotę.

W tym świetle wszystko co napisałeś wcześniej jest niepoważne. Byłeś obecny w ich życiu, teraz tylko bywasz, koncentrujesz się jedynie na przyjemniejszej stronie wychowania.

A piszesz, jakbyś był samotnym, zahukanym ojcem tuzina rozwrzeszczanych bachorów, którego jedyną rozrywką jest wyjście na zakupy do biedry.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Przecież my o tym wiemy wszyscy.
Właśnie... strasznie mi się sexić chcę odkąd "odżyłem", znalazłem swoją męską misję w życiu, no i pojawiła się wiosna ;) 
Co ja mam biedny począć jako niewolnik moich instynktów i ciała ?

Póki możesz ten instynkt zaspkajać to nic. Problemem jest kiedy ciało chce, a życie nie pozwala.

Kobietom odbija bo są w sytuacji dramtycznej- bez wyjścia. A raczej, jakąkolwiek decyzje nie podejmą i tak będą nieszczęśliwe. 

Albo poddadzą się instynktowi posiadania dzieci i bedą nieszczęśliwe usługując gromadce. KAŻDA moja koleżanka po wypiciu kieliszka i przyznaje w chwili słabości że opieka nad dzieckiem to katorga, połowa z nich ma depresje i poczucie że ich życie się skończyło- chyba że mają duże wsparcie w rodzinie. 

Ewentualnie trzyma je wizja, "że kiedyś będzie lepiej"

 

Albo się jemu nie poddadzą i też bedą nieszczęśliwe z powodu niezaspokojenia instynktu.

 

Dlatego też następuje przeobrażenie słodkiej kokietki, optymistycznej, idealistycznej w starą zrzędzącą babę, do której dotarła rzeczywistość. 

Co zresztą bardzo często sami zauważacie i podkreślacie.

 

Dzieci są niewdzięczne i uważające że im się wszystko należy, zresztą spójrzcie na siebie: jacy Wy jesteście i byliście dla swoich rodziców, dla swoich matek.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, Hippie said:

Jak wy spędzacie czas ze swoimi dziećmi?

Kopanie piłki nożnej (syn wybrał sport, nie ja) , wspólne słuchanie meczów w radio, wspólne zakupy, kino, jazda na rowerze, wspólny czas z przyjacielem i jego synem, zadanie domowe.

Jak był młodszy to inne rzeczy, które powiedzmy były mniej satysfakcjonujące dla mnie (plac zabaw, spacery).

 

Z perspektywy czasu wiem już, że nie potrafiłem często docenić tych "prostych momentów". Nie potrafiłem spojrzeć na świat "oczami dziecka" i się po prostu "oddać zabawie w 100%".

 

23 hours ago, Hippie said:

Co staracie się przekazać swoim latoroślom?

Staram się mu pokazać świat troszkę bardziej rzeczywisty a nie z bajek Disneya z happy endem.

Staram się mu wpoić wartość pracy i pieniądza i samodzielnośći. Wychodzi różnie.

Staram się odkręcać złe wzorce brane od matki.

To aby był pozytywny, wesoły, ciekawy świata i ludzi ale aby potrafił sobie poradzić sam.

 

Generalnie, uważam, że najtrudniejszym elementem jest niepowtarzanie (dla matki i ojca) złych wzorców i zachowań wyniesionych z domu (wziętych od własnych rodziców). Uważam to za arcytrudne bo jest to coś co jest głęboko w podświadomości i często koliduje z myślą "akceptuj siebie, lub siebie".

23 hours ago, Hippie said:

Jakie macie relacje z nimi?

Zbyt rzadkie. W tej chwili nie takie jakbym chciał. Ale generalnie pozytywne jak jesteśmy razem.

23 hours ago, Hippie said:

Jak wy podchodzicie do ojcostwa i co najbardziej w nim lubicie? 

Uważam, że posiadanie i wychowanie dziecka to najtrudniejsza i najbardziej odpowiedzialna fucha jaką w życiu miałem.

Praca zawodowa to przy tym to pryszcz.

 

Co najbardziej lubię/lubiłem? Okres jak syn skończył ok 5 lat i wtedy mogliśmy robic kupę rzeczy wspólnie które mi też dawały b dużo satysfakcji jako dorosłemu.

 

8 hours ago, Hippie said:

Ciekawi mnie jak te sytuacje z filmików mają się do rzeczywistości.

Tak jak większość filmików i zdjęć na youtube/insta :)

 

Przecież nie robimy zdjęc i filmów z chujowych wakacji ani z "prozaicznej codzienności". A tej prozy i trudu jest jednak duuużo więcej w życiu :)

W sumie zastanawiałem się kiedyś, czy nie stworzyć profilu na fb z "prozą życia" czy cos w tym stylu. Było coś kiedyś takiego jak "chujowa pani domu" i mnie rozbawiało.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny zasadniczo wyczerpał temat.

 

Śmieszne są te Wasze ujadania na tych, którzy nie pierdzą fiołkami razem z Wami, tylko piszą, że życie jednak nie wygląda tak jak na filmach z youtube czy sitcomach z tv.

 

Pisać każdy może, że będzie taki a nie inny, a jednak potem życie weryfikuje jak jest naprawdę. Można pierdolić głupoty o pieczeniu ciasteczek, bujaniu dzieciaków na karuzeli itp, ale jak przyjdzie utrzymać rodzinę to matka w robocie, ojciec w robocie, dzieciak zaniedbany itp, a i tak jest biednie. Gadzi mózg daje o sobie znać, zaczynają się awantury i dzieciak przesiąka tym gównem, które wynosi z domu i jest tak samo spaczoną jednostką jak i jego rodzice.

 

No ale zawsze można powiedzieć, że jakoś to będzie, bo zawsze do tej pory jakoś było to i teraz się poukłada. Szkoda tylko, że to jakoś będzie, będzie również dotyczyć już nie tylko osoby, która tak uważa, ale też jednostki, która nie ma przez jakieś 18 lat absolutnie żadnego wpływu na to jak będzie w rzeczywistości.

 

Polecam zejść na ziemię zanim się podejmie decyzję o sprowadzeniu na świat nowej osoby, a wyobrażenia o swoim potencjale do bycia dobrym rodzicem nie czerpać z "doświadczenia", które polega na tym, że ktoś się pobawił z dzieckiem przez 15 minut u sąsiadów, dzieciak się uśmiechnął i stąd wysnuwa wniosek, że będzie miał życie jak w telewizji.

 

To, że Panie tutaj reprezentują takie podejście mnie nie dziwi, ale że niektórzy użytkownicy płci męskiej temu przyklaskują, a w innych wątkach piszą jak to nie kalkulują wszystkiego na chłodno jest już śmieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Normalny napisał:

A ja to tak widzę, że teoria miesza się niektórym z praktyką. Praktyką, której nie mają.

A już najgorsze jest pieprzenie jakim to bólem dla dziecka będzie powołanie go na ten padół łez.

 Pozostaje mi tylko gratulować, że trafiłeś 6 w totka i Twoi rodzice to właśnie taka dwójka, kumatych dobrze ustawionych ludzi, która wypuściła cię w świat ze wszystkim czego potrzebujesz. A jeśli nie to stać ich było i później, żeby dać ci podporę przy poślizgu. Punkt widzenia, punkt siedzenia etc itd. Historie o dzieciach z biednych patologicznych rodzin, które od pucybuta do milionera, bo wszystko same. Ładnie wyglądają o tym tylko jako artykuł o startupach w modnych gazetkach, nadających się do podcierania nosa. Życie owszem może być piękne ale umieramy i walczymy każdego dnia i nie każdy ma na to równe szanse.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny Niezbyt zrozumiałem o co ci chodzi.

 

Co do wypuszczenia na świat i takiego tam wychowania - moje zdanie: określić pole i obszar w którym dziecko ma szukać swojego ja, siebie, swojej wizji, swojej przyszłości. Korygować gdy będzie chciało wyjść za określone pole. Dziecko nie ma być takie jak my i wara nam od tego kim chce być (oczywiście jeśli chce być zawodowym mordercą to wtedy korygujemy i na nowo przypominamy jaki ma zakreślony obszar w którym może się poruszać).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie jestem ojcem, ale moja siostra mniea piękną córeczkę to też wie dużo i dużo mi opowiadała. Dzieci to duża odpowiedzialność. Wstawanie w nocy, płacz, niewyspane noce, brak prywatności, czasu dla siebie. 

 

Nie każdy się do takiego życia nadaje. Ktoś tu napisał, że każdy z nas się urodził aby zostawić potomstwo. Bzdura totalna. Tak jak nie każdy może być dyrektorem, prezesem, nie każdy będzie bogaty tak i nie każdy będzie miał dziecko. 

 

Szanuje ludzi, którzy stanowczo mówią ,, nie chce dziecka " mam takiego kolegę nie chce, bo to problem jak twierdzi i ma do tego pełne prawo, bo nikomu nie robi tym krzywdy. Krzywdę robią inni zostawiając potomstwo i się nim nie interesują. Jeżeli to świadoma decyzja kobiety/ mężczyzny nic nikomu do tego. 

 

38 minut temu, Sceptyczny? napisał:

No ale zawsze można powiedzieć, że jakoś to będzie, bo zawsze do tej pory jakoś było to i teraz się poukłada. Szkoda tylko, że to jakoś będzie, będzie również dotyczyć już nie tylko osoby, która tak uważa, ale też jednostki, która nie ma przez jakieś 18 lat absolutnie żadnego wpływu na to jak będzie w rzeczywistości.

Tylko w życiu nie chodzi o to, aby było ,, jakoś " tylko aby było dobrze. 

 

Bardzo podobało mi się stwierdzenie jednego z braci ,, ja się na świat nie pchałem " jeżeli ktoś decyduje się na dziecko to ma wszystko zrobić, aby mu niczego nie brakowało. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny

Jak to nie mają praktyki, nigdy nie żyli? 

Szczerze mówiąc sam wolałbym się nie narodzić, pochowałem wielu bliskich, radość to tylko chwile, nikomu nie można ufać, nawet nie można pokazać za bardzo swojej kobiecie, że się ją kocha. Niczego nie można być pewnym. Nie mam depresji, na tle społeczeństwa radzę sobie bardzo dobrze - jestem na swoim, mam czym jeździć, mam na zachcianki, ale pieniądze to nie cel, to nie wszystko, a im ich więcej, tym więcej fałszywych ludzi wchodzących w dupę. Życie to przerwa od niebytu, niczemu nie służy. 

Nie mogę słuchać o przekazywaniu genów, na chuj one komu? Są same dla siebie. Życie nie ma jakiegokolwiek sensu, po prostu trzeba trwać i jakoś sobie tej czas wypełnić w miarę przyjemnie, w miarę możliwość. Wziął ktokolwiek tutaj pod uwagę, że dziecko może urodzić się chore, bądź nie spełniać ambicji rodzica?

Edytowane przez Imiennik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Normalny said:

moje zdanie: określić pole i obszar w którym dziecko ma szukać swojego ja, siebie, swojej wizji, swojej przyszłości.

 

4 minutes ago, Normalny said:

Dziecko nie ma być takie jak my i wara nam od tego kim chce być

Genialnie napisane.

 

A jak kure*sko trudne do wykonania. Przynajmniej z mojego doswiadczenia.

Ta sliska granica miedzy “zachecaniem do czegos” a “narzucaniem czegos”.

 

Do tego tle wszedzie “wychowanie bezstresowe” promowane przez spora ilosc matek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imiennik Mam identyczne zdanie, jako osoba pasjonująca się medycyną przeraża mnie wizja, gdybym miał mieć chore dziecko. 

Koszty jakie trzeba ponieść to pikuś przy tym, ile trzeba się natrudzić by znaleźć odpowiedniego naturopate i by leczenie zadziałało. 

Jestem założycielem grupy medycznej na fb, obecnie olałem trochę ten temat, ale swego czasu żyłem tą grupą i ludźmi którzy przychodzili po pomoc. Naoglądałem się dziesiątki / setki zdjęć małych bobasów z przeróżnymi chorobami skóry czy nowotworami, które ujawniły się po szczepieniach. Samo oglądanie zdjęć jest okropne a co dopiero, jakby to nasze dziecko takie się urodziło - chyba bym nie dał rady na to patrzeć.

Teraz pomyśl sobie, że rodzi Ci się dziecko, jest chore i znany jest lek, ale żyjesz w kraju, gdzie żaden lekarz w szpitalu nie poda go, bo przepisy nie pozwalają :) Ja bym chyba zastrzelił takiego lekarza.

Takie sytuacje to nie wymysł, wpiszcie sobie w necie historię o Mamie Maksa.

 

http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,18536311,medyczna-marihuana-matka-chorego-maksa-apeluje-do-prezydenta.html

 

Szpital przerywa terapię 

Centrum Zdrowia Dziecka zdecydowało, że terapia Bachańskiego jest niezgodna z prawem, bo nie otrzymał on zgody komisji bioetycznej. "Skuteczność i bezpieczeństwo leczenia padaczki lekoopornej u dzieci nie są ustalone, bowiem nie ma wystarczających danych dotyczących zasad dawkowania leku, monitorowania terapii oraz interakcji z innymi lekami, które musi przyjmować pacjent. Z tego względu, zgodnie z prawem i przyjętymi na całym świecie zasadami dobrej praktyki klinicznej, podejmowanie leczenia nowym, niewystarczająco sprawdzonym środkiem, musi być prowadzone jedynie pod szczególnym nadzorem, w warunkach tzw. eksperymentu medycznego" - brzmi oświadczenie wydane przez CZD.  Zgodnie z prawem chcieli dzieciaka uśmiercić i bądź tu rodzicem teraz.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem faktycznie jest tak, że dopóki nie ma się dzieci to pojęcie na temat rodzicielstwa ma się dość mgliste. Nie jest to przytyk w stronę kogokolwiek, po prostu sama się o tym przekonałam. Zanim zostałam mamą przez dziesięć lat zajmowałam się cudzymi dziećmi. Najpierw okazjonalnie bawiłam dziecko kumpeli, potem przez kilka lat jako niania a w końcu w pracy zawodowej. I choć jest to cenne doświadczenie, to porównywanie tego do rodzicielstwa to jak porównywanie wycieczki na Morskie Oko ze wspinaczką wysokogórską. Jasne, cudze dzieci też stroiły fochy, męczyły, były nieznośne... tylko po pierwsze - gdy zamykałam drzwi miałam to w pompie, mogłam pobyć sama ze sobą, wolny czas spędzać tak jak ja chcę, odpocząć, przespać noc. Po drugie, do cudzych dzieci nie szłam skrajnie zmęczona czy chora - a ze swoimi dziećmi nie ma zmiłuj, Twój stan psychiczny i fizyczny nie ma znaczenia. I czasem jak już naprawdę padam na pysk, a dzieciaki w łazience 2x2m wyją ile sił w płucach, ich ryk odbija się od ścian w tym małym pomieszczeniu... wiecie gdzie są moje wiedza i doświadczenie? W dupie ;) Podobnie dzisiaj - córka tuż przed wyjściem do rodziny umyła drukarkę nalewając do niej wody z butelki. Nie zdążyłam osuszyć drukarki to druga otworzyła mus owocowy i rozpaćkała go na białym dywanie. Rodzicielstwo takie piękne. A wiem, że wielu czekających mnie atrakcji nie jestem jeszcze świadoma. 

Co istotne w tej dyskusji - jakoś tak się dziwnie składa, że dzieciaki często przy "obcych" zachowują się o wiele lepiej niż z rodzicami, szczególnie gdy nie są u siebie.

Oczywiście, nie piszę tego żeby pokazać jak to bardzo przesrane jest to rodzicielstwo, tylko by wskazać, że zajmowanie się cudzymi dziećmi - nawet przez dużą ilość czasu, a wychowanie własnych to jednak co innego. Co jednak nie znaczy, że doświadczenie z cudzymi dziećmi w ogóle się nie przydaje, a wizje które miałam przed ich narodzinami nigdy się nie spełniły. Robię z nimi rzeczy które zawsze chciałam (też pieczemy ciasteczka ;) ), tylko te momenty w których jesteśmy jak na obrazkach w książkach nie są tak częste jak by się chciało. Żeby nie popadać w przesadę - te słabe momenty to dla mnie może z 10%. Większość to po prostu życie - szukanie skarpetek do pary, zakupy w Biedronce, gotowanie obiadu czy przypominanie 3-latce czy czasem siku nie chce zrobić ;)

I nie mam nic do tego, że osoba bezdzietna ma jakąś swoją wizję... niech ma, też tak miałam. Irytację wywołuje u mnie jedynie, gdy ktoś swoje doświadczenie z okazjonalnej opieki nad chrześniakiem przedstawia jako wzór do naśladowania dla tych nieogarniających rodziców. "Bo chrześniak aż się trzęsie z radości jak mnie widzi". Taaa... i potem czytasz na forum jakieś "mądrości", że "o co tym matkom chodzi, przecież zajmowanie się dzieckiem to przyjemność" i już wiesz... że osoba, która to pisała nie ma dzieci ;] 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.