Skocz do zawartości

Jak dalej pokierować swoim życiem? Luźne porady mile widziane


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem.

 

Zainspirowałem się historią @Jaśnie Wielmożny. Pisał ostatnio o robieniu tytułu naukowego (podejrzewam, że chodzi o doktorat) i potrzebie przemeblowania życia, nowego startu. Ja jestem na podobnym etapie, z tym, że ze znacznie mniejszymi osiągnięciami. O żadnych grantach nie ma mowy.

 

Mam za sobą rozpoczęcie nauki na podobnym poziomie - też III stopień. Wcześniej zrobiłem magistra. Jednego, więc na obecne warunki trochę mało. Oba moje kierunki - mgr i dr - są humanistyczne i ze sobą powiązane. Ich tematyka od dawna mnie interesuje. III stopień chciałem zrobić dla pasji i lepszych perspektyw w przyszłości.

 

Pewnie skrytykujecie, że brnę w studia humanistyczne. Sam często drwię z siebie jako humanisty przez duże "chu". Jednak już dawno uznałem, że nie będę kopał się z przysłowiowym koniem - w przedmiotach ścisłych nigdy nie byłem dobry, nie dawały mi żadnej satysfakcji. Owszem, lubię śledzić niektóre zjawiska fizyczne, interesuje mnie elektronika, ale to czysto amatorskie sprawy. W szkole średniej odkryłem swoją pasję, którą obecnie realizuję w zawodzie zupełnie nietechnicznym (związanym ze skończonymi studiami). Jestem z tym szczęśliwy. Obecną pracę dostałem kilka dni przed obroną magistra. Nie chciałbym skończyć z robotą, która męczyłaby mnie i nie dawała radości - nawet za lepsze pieniądze.

 

Aktualnie zarabiam nieco powyżej średniej krajowej, ale w pracy potrafię z własnej woli przesiadywać godzinami (stawka może się wahać i w miesiącach, gdy pracuję bardzo dużo, wyciągam znacznie lepsze pieniądze). Zawód daje mi szansę rozwoju. Nie należy jednak do najpewniejszych pod względem stabilności zatrudnienia na lata.

 

Wracając do doktoratu - jestem na etapie otwierania przewodu. Problem w tym, że otwierać nie mam czego. Praca zawodowa tak bardzo wypełniła mi czas, iż z trudem znajduję energię na naukę i jakąkolwiek działalność z tym związaną. Doktorat jest o tyle specyficzny, że wymaga znacznego zaangażowania własnego. Samych zajęć jest tyle, co nic. Zakładam, że to po prostu moja niska ambicja - często zwyczajnie nie chce mi się bawić w robienie kariery, nie jara mnie to, co innych na moim kierunku, nie dążę do wydania iluś książek, wystąpienia na iluś konferencjach, rozbudowania portfolio. Pod tym względem na obecny moment nie mam nic. Czasem wolę poczytać powieść, obejrzeć film, nawet pójść na spacer, a nie ciągle być w stanie wysiłku intelektualnego.

 

Bardzo żałuję stanu, w jakim się znalazłem. Uważam, że zmarnowałem kilka lat studiów doktoranckich i nic z tego nie mam. Znacznie większy pożytek byłby u mnie ze zrobienia chociażby kolejnej magisterki. Myślę, że na doktorat porwałem się za wcześnie. Namówiła mnie na niego jedna wykładowczyni (tylko proszę, bez podtekstów - to starsza kobieta, którą bardzo szanuję). Twierdziła, że mam szansę, bo dobrze piszę. Recenzja mojej magisterki była świetna. Z drugiej strony żal mi straconego czasu na doktoracie i chciałbym to nadrobić.

 

Jeśli chodzi o rodziców, mam tylko mamę. Wiem, że bardzo we mnie wierzy. Co jakiś czas pyta o postępy. Niczego nie ukrywam, rozmawiam z nią szczerze o tych studiach, o moich wątpliwościach, o niskiej ambicji. Stara się rozumieć, ale wyczuwam, że wciąż tli się w niej nadzieja, iż w końcu przyjdzie mi wena i zawalczę o tytuł. Wstyd się przyznawać, ale często nawet nie wiem, jak zacząć - gdzie zgłosić się z wystąpieniem, gdzie coś opublikować. Mój promotor jest starszym człowiekiem, specjalistą w dziedzinie, o której chcę pisać. Niewielu jest takich. Wiem, że powinienem częściej się z nim kontaktować, ale mam też świadomość, że nie zrobi on wszystkiego za mnie.

 

Od kilku lat nie byłem na wakacjach. Marzy mi się przynajmniej dwutygodniowy wypoczynek, zresetowanie myśli. Mimo iż kocham swój zawód (wymarzyłem go sobie już w czasach licealnych), chciałbym na chwilę odłożyć go na boczny tor. Tak samo ze studiami. Potrzebuję odpoczynku. Czuję, że coś mi umyka. Mam bardzo rzadki kontakt z rodziną. Jestem facetem o niewielkich potrzebach - czasem wystarczy mi wyjazd w rodzinne strony, odwiedzenie jakiejś okolicznej miejscowości z mamą, spotkanie ze znajomymi. Wiem, że moje ambicje nie są wysokie. Co z tym zrobić? Jak to widzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci co ja powoli wdrażam. W lipcu wyjeżdżam pierwszy raz od ponad 4 lat na wakacje. Wyjazd został ufundowany przez instytucję zainteresowaną moją działalnością, muszę mieć tylko zasoby na życie tam i zrobić 2-3 wykłady zorganizowane przez ichniejsze ministerstwo, a miejscem się jaram, bo to min wyspy Pacyficzne. w czerwcu muszę skończyć prace naukową obiecałem sobie nie szukać roboty, póki nie znajdzie mnie sama, teraz dokańczam zlecenia. A z czego żyć zapytasz pewnie, a właśnie z czegoś kompletnie innego niż moja branża. Istnieje coś takiego jak zmęczenie materiału, człowiek potrzebuje podniet, szerszej perspektywy, pokarmu dla duszy i intelektu polski zakis/zakwas też nie jest niewyczerpanym źródłem inspiracji. Musisz (musze i ja) po prostu odżyć wyjść z tego mułu i dać przez chwilę głowie nawdychać się i poszukać samej pomysłów. Wtedy dopiero z nową baterią w głowie rozpocząć pracę nad myśleniem co jak, gdzie a może tak, a może inaczej? Może po powrocie ta nowa energia przyciągnie wszystko sama. Nie zmuszaj się do wymyślenia prochu tu i teraz, jeśli czujesz, że wyruchałeś się ze wszystkich opcji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli czujesz, że potrzebujesz odpoczynku @wolnystrzelec, żeby przemyśleć swoje życie i z dystansu spojrzeć w przyszłość, to zrobienie sobie takiej przerwy powinno Ci wyjść na dobre ?

Czasem człowiek zachowuje się jak chomik w kołowrotku i działa na automacie, zamiast wyjść z niego i przemyśleć co ma sens, a co jest jedynie stratą czasu ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypoczynek jest ważny, a nie ciągle tylko zapierdalanie jak ten chomik w kołowrotku.

Ja co roku minimum 2 razy wyjeżdżam na wczasy, plus do tego co 2/3 weekendy wypady do przyjaciół czy znajomych.

Oczywiście 2/3 razy do roku jakieś zorganizowane wypady w większej grupie w jakimś hotelu na weekend i picie aż do rana.

Poza tym jakiś wypad w góry aby kości się nie zastały i była jako taka kondycja aby się nie zapuścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.