Skocz do zawartości

Dokładanie do nieswojego domu


blck.shp

Rekomendowane odpowiedzi

Siemka

Opiszę Wam po krótce sytuację, w jakiej się znajduję.

 

Obecnie studiuję zaocznie, pracuję na umowę zlecenie, wyrabiam od 100 do 120 godzin przy 12,60 zł/h. Mieszkam u rodziców mojej dziewczyny, a raczej u jej mamy. Umówiliśmy się, że będę dokładał się symboliczne 200/300 zł do opłat i tak się dzieje. Reszte rzeczy finansuję sobie sam. Oczywiście nie zamierzam tam zostać na zawsze. W momencie, jak pójdę do stałej pracy na pełen etat, gdzie dostanę pieniądze, które pozwoliłyby mi się utrzymać, albo po skończeniu studiów, mam w planach się wyprowadzić, bo mieszkanie na czyimś garnuszku do wesołych nie należy, tym bardziej u, jakby nie patrzeć, obcej rodziny.

 

Tutaj pojawia się problem.

Jestem naciskany z różnych stron na to, by pomimo niewielkich zarobków, a stosunkowo dużych wydatków (chociażby na studia), dokładać się też do innych rzeczy, które zaplanują sobie inni mieszkańcy domu, czyli na przykład moja dziewczyna, jej brat, czy mama. I o ile dziewczynie normalnie potrafię odmówić, jeśli wiem, że czegoś nie chcę, nie potrzebuję i nie mam pieniędzy, o tyle odmawianie reszcie rodziny, szczególnie bratu nie jest takie łatwe.

 

Teraz kilka przykładów.

Moja co jakiś czas namawia mnie na nowe meble do "naszego" pokoju. Sama pracuje na 1/2 etatu, zarabia mało, ale chce nowe meble. Co z tego, że to wydatek kilku tysi, by kupić szafę, półki, komodę i inne pierdoły. Mi pasują te, które są, bo spełniają swoją funkcję, nie są stare, są w dobrym stanie. Co prawda faktycznie trochę mało miejsca, ale jakoś idzie się pomieścić i nie widzę tego, by był to jedyny powód, dla którego miałbym wyłożyć kupę kasy. Ale zawsze jej odmawiam i tłumaczę, że nie potrzeba nam tego, po czym mam spokój na kilka miesięcy.

 

Kolejna sytuacja z dzisiaj. Jej mamie zostało trochę kasy z 13 nastki, więc pomyślała na głos przy nas, że mogłaby kupić sobie nową kanapę (ona stoi w czymś ala salonie, ale też śpi na niej). No i spoko. Obecna kanapa faktycznie stara i zniszczona, niech sobie kupuje jak chce. Ale zaraz jej brat podłapał temat i mówi, że zamiast kanapy, to może lepiej zrobić zrzutkę na zmywarkę. I zaczął się temat tej zmywarki, już myślenie, gdzie ją wstawić, jak wstawić, ile kosztują, po ile trzeba się złożyć. No i dla mnie to kompletnie odległy temat. W rodzinnym domu nigdy nie było zmywarki i jakoś się żyło. Poza tym z tego, co wiem, to i tak naczynia trzeba trochę obmyć w zlewie, zanim się je włoży do zmywarki, a oni już chcą piecyk, który grzeje wodę pod zlewem likwidować, bo po co, skoro zmywarka będzie.

 

No i teraz zastanawiam się nad tym, czy to ja jestem jakimś pasożytem i skąpcem, który się nie chce dokładać, czy jednak dobrze myślę i inwestowanie w nie swój dom jest w jakiś sposób rozsądne z mojej strony? W końcu co ja będę z tego miał? Dom i tak nie będzie mój, nie będę w nim pewnie mieszkał za jakiś czas, a co jeśli tak dokładałbym do wszystkiego, a to zmywarka, a to lodówka, a to piec, a potem rozszedłbym się z dziewczyną? Nic bym nie miał z tego, a kasy bym nie odzyskał. Ale jak próbuję czegoś odmówić, to spotykam się z argumentem, że mieszkam tutaj, to mam się dokładać. I tyle rozmowy.

 

Wiem, że najlepszą opcją byłaby wyprowadzka i odcięcie się o tych problemów i wymagań innych wobec mnie, życie "na swoim" i inwestowanie w swoje, a nie czyjeś. Jednak na chwilę obecną to niemożliwe, mimo że cały czas szukam jakiejś lepiej płatnej pracy.

 

Co Wy o tym myślicie?

  • Like 1
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, blck.shp napisał:

Jednak na chwilę obecną to niemożliwe

Nie ma żadnych szans, żebyś z panną wynajął chociażby jakiś pokój na mieście?

 

Sytuacja kiepska. Nie dołożysz się - będą gadać, żeś pasożyt i patrzeć na Ciebie spod byka. Można tu mówić o "wyjebaniu" się na to co myślą, ale...

 

1. Nie jesteś u siebie i to oni dyktują warunki. 

2. Jak raz "podpadniesz" - np. tą zmywarką, to już będą ci ciągle wbijać szpile.

3. Myślę, że szkoda zdrowia, żeby ryć sobie głowę ich komentarzami i uszczypliwościami.

 

Nie warto tam już dłużej siedzieć. Wiej, bo będzie coraz gorzej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego , mieszkajac "po katach" zawsze bedziesz pomiatany dlatego tak wazne dla kazdego z nas jest posiadanie wlasnego lokum .Wiem ze jestes mlody i narazie nie masz wiekszych szans na takowe ale chyba zawsze mozesz mieszkac u swoich rodzicow ...mam racje  ?Jesli tak to po jakiego ch...a pchasz sie na czyjes terytorium ? Codzienne bzykanko jest wazniejsze od godnosci ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, blck.shp napisał:

No i teraz zastanawiam się nad tym, czy to ja jestem jakimś pasożytem i skąpcem

Moim zdaniem może nie tak drastycznie, ale trochę w tę stronę. 

 

50 minut temu, blck.shp napisał:

czy jednak dobrze myślę i inwestowanie w nie swój dom jest w jakiś sposób rozsądne z mojej strony?

I tak, i nie. Twój główny problem polega na tym, że chcesz mieć rybkę i akwarium. Z jednej strony chcesz mieszkać u kogoś, co ma w Twojej obecnej sytuacji wiele zalet, takich jak:

 

51 minut temu, blck.shp napisał:

W końcu co ja będę z tego miał? Dom i tak nie będzie mój, nie będę w nim pewnie mieszkał za jakiś czas, a co jeśli tak dokładałbym do wszystkiego, a to zmywarka, a to lodówka, a to piec, a potem rozszedłbym się z dziewczyną? Nic bym nie miał z tego, a kasy bym nie odzyskał.

czyli brak zobowiązań i niskie koszty, a z drugiej chciałbyś mieć tak jak na swoim własnym, czyli możliwość decydowania. Niestety, ale albo jedno, albo drugie i jest to zupełnie normalne. Ja nie wyobrażam sobie, żeby lokator w moim domu miał się nie dokładać do udogodnień, z których korzysta - chyba, że nie będziesz korzystać, to wtedy jak najbardziej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, blck.shp napisał:

czy jednak dobrze myślę i inwestowanie w nie swój dom jest w jakiś sposób rozsądne z mojej strony? W końcu co ja będę z tego miał? Dom i tak nie będzie mój, nie będę w nim pewnie mieszkał za jakiś czas, a co jeśli tak dokładałbym do wszystkiego, a to zmywarka, a to lodówka, a to piec, a potem rozszedłbym się z dziewczyną? Nic bym nie miał z tego, a kasy bym nie odzyskał.

O to to. Sam sobie odpowiedziałeś, mądry chłopak ale za mało pewny siebie. Nigdy nie bądź na "czyimś" utrzymaniu. Dopłacasz się do rachunków i styka. Pewnie meldunku nie masz, nie wspominając o "właścicielstwie". 

 

Idź na swoje, wolność jest wspaniała. Warto nawet za nią przepłacić ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

0023396_wyjscie-ewakuacyjne-w-lewo-e01-w

No co tu więcej pisać...dokładanie się do opłat ...ok rozumiem, ale inne wydatki na dom ? To pomyłka, dziewczyna - narzeczona....żona dzisiaj jest ....jutro się jej zmieni zdanie i się rozstaniecie, albo tobie zmieni się zdanie i co, ... co z kasa która zainwestujesz w czyjś - nie swój dom ???? Sam sobie odpowiedz...

 

 

 

Edytowane przez wojkr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, blck.shp napisał:

Wiem, że najlepszą opcją byłaby wyprowadzka i odcięcie się o tych problemów i wymagań innych wobec mnie,(....). Jednak na chwilę obecną to niemożliwe,

Wg jakich kryteriów jest to niemożliwe?

 

Bracie wyebałeś się w wiązany układ mieszkania z obcymi ludźmi, bo bzykasz ich córkę/siostrę ...KOCHASZ I SZANUJESZ i planujesz wspólną przyszłość z ich córką/siostrą.

Stałeś się jakby kolejnym dzieckiem mamy, takim dodatkowym bratem/synem w domu.

 

Skoro tam mieszkasz w "komunie" i jesli chcesz mieć poprawne wpółżycie społeczne

to jak wszyscy się ściepują we wspólnym domu to też musisz się ściepywać na zmywarkę. Kasa przepadnie.

 

Mebelki jak kupisz to przy wyprowadzce WAS RAZEM możesz zabrać (kasa nie przepadnie), a jak się rozstaniesz - to może stwierdzisz - po cholerę Ci te meble? Kasa przepadnie.

 

A dziewczyna sama ile dokłada się do zmywarki/mebelków?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, blck.shp napisał:

Umówiliśmy się, że będę dokładał się symboliczne 200/300 zł do opłat i tak się dzieje. Reszte rzeczy finansuję sobie sam.

To 200 czy 300? 

Jeśli za tę kwotę masz dach nad głową, ciepło, syto i czyste, wyprasowane ubrania to życzę powodzenia w pójściu na swoje za te pieniądze. 

Jeśli to tylko 'goły' czynsz za cztery ściany, wtedy nie rozumiem czemu tam mieszkasz. 

Bo o sentymencie do tego miejsca/ludzi nie piszesz nic.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blck.shpMarek nie raz mówił w swoich audycjach o tym, aby nie inwestować w mieszkanie, w którym nie masz choćby 1% udziału.  O ile Twój wkład w opłaty stałe jak czynsz czy rachunki jest jak najbardziej zrozumiały, bo tam mieszkasz i korzystasz, to kompletnie nie rozumiem dlaczego masz się dokładać obcym sobie ludziom do zmywarki, która będzie stała w nie Twoim mieszkaniu i po ewentualnym rozstaniu z dziewczyną nie otrzymasz z powrotem wkładu. Nie jesteś ani pasożytem, ani skąpcem. Twoje podejście do tematu jest jak najbardziej ok. Jeśli dziewczyna chce kupić sobie meble do pokoju, niech kupuje, to jej pokój. Jeśli rodzinka dziewczyny chce mieć zmywarkę, niech sobie kupią, a Ty się w te rozmowy nie wtrącaj. To ich dom, niech robią co chcą.

Jeśli dziewczyna czy jej rodzina będzie Ci wiercić dziurę w brzuchu o dołożenie się do mebli czy zmywarki, zapytaj grzecznie czy w przypadku rozstania z dziewczyną lub wyprowadzki otrzymasz swój wkład z powrotem;)  Lub zapytaj o to ile masz udziału w tym mieszkaniu, aby w nie inwestować:P I szykuj się na awanturę, płacz i fochy.

Z tego co widzę umiawialiście się tylko na dołożenie do czynszu, zgadza się?

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wybaczcie Panowie, ale ciężko radzić komuś, żeby stosował zasady takie jak przy wynajmie (płacę czynsz i opłatę za wynajem i mam wyjebane), skoro to nie jest mieszkanie wynajmowane na zasadach rynkowych - jak zakładam, bo cena jest znacznie niższa. Ale wiąże się to z pewnymi minusami.

 

A widzę, że część rad tutaj wygląda właśnie tak - mieć ciastko i zjeść ciastko. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też bym powiedział abyś kategorycznie się nie dokładał do jakichś większych inwestycji w nieswoim domu na pewno do przebudów,remontów, wymiany dużej ilości mebli. 
Jeśli jednak chodzi o taką zmywarkę której może dziś nie do końca chciałbyś używać to pewnie byś używał itd. Płacisz 200-300 ( choć jak na opłaty czynszowe to sporo) do tego dołożyłbyś kilka stówek raz na pół roku czy rok to i tak wyniesie Cie taniej niż wynajęcie pokoju. (Jeśli nie masz gdzie mieszkać darmo np u rodziców) To po prostu dołóż się do takiej zmywarki i potraktuj to jako część opłaty za i tak niedrogi wynajem. Możesz się postawić i nie płacić to będą jątrzyć będzie nie zdrowa atmosfera i prędzej będziesz musiał się wyprowadzić i wydawać więcej, więc przemyśl co jest dla Ciebie bardziej opłacalne. Tym bardziej, że może masz jakieś ułatwienia mieszkając z panną, "teściową" 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lethys napisał:

Nie ma żadnych szans, żebyś z panną wynajął chociażby jakiś pokój na mieście?

Póki co, nie. Za dużo wydatków, za mało dochodów. Dlatego szukam lepszej pracy. Może wtedy.

Godzinę temu, thyr napisał:

ale chyba zawsze mozesz mieszkac u swoich rodzicow ...mam racje  ?

Mogę, ale to 300km dalej. Musiałbym rzucić studia, albo co weekend dojeżdżać, ale wtedy bez sensu byłby mój związek. Ktoś musiał się przeprowadzić, by związek mógł funkcjonować. Padło na mnie, bo sytuacja materialna w moim rodzinnym domu jest kiepska, u dziewczyny trochę lepiej.

54 minuty temu, leto napisał:

To bardzo proste. Nie pisać się na mieszkanie z kimś, jeśli nie ma się na to pieniędzy.

Na mieszkanie samemu tym bardziej mnie nie stać. Mógłbym zostać u siebie, ale wtedy patrz wyżej, co odpisałem bratu. Nie chciałem prowadzić związku na odległość, więc po obgadaniu z jej rodziną, przeprowadziłem się do nich.

50 minut temu, Imbryk napisał:

Stałeś się jakby kolejnym dzieckiem mamy, takim dodatkowym bratem/synem w domu.

To prawda.

50 minut temu, Imbryk napisał:

A dziewczyna sama ile dokłada się do zmywarki/mebelków?

Jeżeli tylko dla nas dwojga, to 50/50. Jeśli mowa o zmywarce, no to jest nas czwórka z jej mamą i bratem, więc po równo 1/4 każdy.

53 minuty temu, tytuschrypus napisał:

chciałbyś mieć tak jak na swoim własnym, czyli możliwość decydowania.

Chciałbym mieć możliwość decydowania za siebie, a nie by ktoś podejmował decyzje za mnie i stawiał mnie przed faktem dokonanym.

53 minuty temu, tytuschrypus napisał:

chyba, że nie będziesz korzystać, to wtedy jak najbardziej. 

Oczywiście, że w takim wypadku bym nie korzystał. Już była raz sytuacja z internetem. Była jakaś radiówka, każdy się dokładał, jednak chujowo działała i chcieliśmy zmienić. Pochodziliśmy, pooglądaliśmy, mieliśmy na spokojnie zdecydować. Jednak jej brat, można powiedzieć, za plecami wziął taką ofertę, jaka jemu najbardziej odpowiadała i dzwoni, że wziął to i to i szykujcie kasę na aktywację. Była burza o to, ale ostatecznie internet został. Ja się nie dokładam do niego, ale i nie korzystam, bo dla mnie to chore, by ktoś stawiał innych przed faktem dokonanym i później wymagał od nich czegoś. To tak, jakbym ja kupił coś za plecami innych domowników, przyniósł i powiedział "to teraz oddajcie mi kase za to", ale że nie jestem u siebie, to tak nie mógłbym zrobić.

Jednak ze zmywarką sprawa jest bardziej skomplikowana, bo jak zlikwidują ten piecyk pod zlewem, to w kranie w kuchni będzie tylko zimna woda. Da się umyć naczynia, ale wiadomo, zacznie się gadanie, że niedokładnie myję, że oni później z tego jedzą, albo że zmywarke kupili, by oszczędzić na wodzie, a ja i tak w zlewie myję.

46 minut temu, Yolo napisał:

To 200 czy 300? 

Jeśli za tę kwotę masz dach nad głową, ciepło, syto i czyste, wyprasowane ubrania to życzę powodzenia w pójściu na swoje za te pieniądze. 

Jeśli to tylko 'goły' czynsz za cztery ściany, wtedy nie rozumiem czemu tam mieszkasz. 

Bo o sentymencie do tego miejsca/ludzi nie piszesz nic.

W zależności od miesiąca. 200 to minimum. Zależy, czy akurat mam więcej godzin w pracy, czy mniej, czy mam opłacić ratę na studiach, czy inne wydatki. Jak jakieś święta, czy coś, to daję więcej.

Można powiedzieć, że w cenie jest pranie, obiad, i tego typu sprawy. Bez przesady z prasowaniem. Takie ogólne rzeczy. Ale wiem, że to i tak niska cena za mieszkanie i wiem, że nic w takiej cenie nie znajdę nigdzie.

Sentyment? "Teściowa" spoko, nie mam z nią kłopotów, ale faktycznie traktuje mnie jak syna, próbuje mówić, co powinienem robić, chodzić do kościoła i tego typu bzdety, ale to po prostu jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. Z bratem raczej zimne stosunki. Było między nami sporo spięć, teraz od jakiegoś czasu jakoś leci. Nie dażę go ani szacunkiem, ani sympatią, toleruję po prostu.

 

@Krugerrand tak, to była luźna rozmowa. Jak znajdę pracę, to rzucę te dwie trzy stówki za mieszkanie, żeby nie było, powiedziałem okej, nie ma problemu.

Edytowane przez blck.shp
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, blck.shp napisał:

Sentyment? "Teściowa" spoko, nie mam z nią kłopotów, ale faktycznie traktuje mnie jak syna, próbuje mówić, co powinienem robić, chodzić do kościoła i tego typu bzdety, ale to po prostu jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. Z bratem raczej zimne stosunki. Było między nami sporo spięć, teraz od jakiegoś czasu jakoś leci. Nie dażę go ani szacunkiem, ani sympatią, toleruję po prostu.

Teoria władzy - ona jest gospodarzem -  ty gościem. Sorry, ale taka jest rzeczywistość.  Facet, jak najszybciej albo znajdź lokal, albo zastanów się nad tym związkiem. Jak dojdą dzieci to masz przesrane,b o nie będziesz miał tam żadnego autorytetu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, blck.shp napisał:

Chciałbym mieć możliwość decydowania za siebie

Ale przecież jeszcze nie dałeś kasy, więc jakaś tam decyzja jest. Ciężko mówić o całkowitym decydowaniu za siebie, jeśli jesteś jednym z domowników i do tego nie właścicielem tej nieruchomości - to jest właśnie to, o czym piszę.

 

4 minuty temu, blck.shp napisał:

ale że nie jestem u siebie, to tak nie mógłbym zrobić.

Ano właśnie. Czyli wszystko sprowadza się do tego, że chciałbyś żyć jak na swoim, mimo że mieszkasz de facto u kogoś, na preferencyjnych warunkach. To niestety rodzi konieczność kompromisów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, blck.shp napisał:

Ktoś musiał się przeprowadzić, by związek mógł funkcjonować. Padło na mnie

Hmm...

11 minut temu, blck.shp napisał:

Nie chciałem prowadzić związku na odległość, więc po obgadaniu z jej rodziną, przeprowadziłem się do nich

Hmm...

 

Jak oceniasz funkcjonowanie swojego związku w obecnych warunkach?

 

W jakim terminie zamierzasz się wyprowadzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Siarra no tutaj jest grubsza sprawa. Tak na szybko, bo nie chcę się na ten temat rozpisywać.

Są w separacji, on ma dół mieszkania, ona piętro i poddasze. On nie stroni od %, od niedawna inwalida, nie dokłada grosza do opłat i domu.

 

@Imbryk wiadomo, zero prywatności, jak jakaś wymiana zdań między nami, to od razu po opinie do mamy. Także nie za fajnie, ale idzie dojść do porozumienia.

Co do wyprowadzki, to bliżej nieokreślony termin. Albo po znalezieniu lepszej pracy, czyli niewiadomo dokładnie kiedy, albo po studiach, czyli jak wszystko pójdzie gładko, to za 2,5 roku, czyli i tak sporo czasu.

Edytowane przez blck.shp
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym tu uchodzić za opiniotwórczego więc potraktuj to tylko jako refleksje. Równie dobrze możesz to olać. Warto pamiętać o tym, że związki nie są wieczne, nawet jeśli teraz sądzisz, że Twój taki będzie. Jeśli płacisz mało, czasami powinieneś dołożyć, ale na tyle, aby nie czuć się bardzo poszkodowanym, zarazem pamiętając o tym, że i tak będziesz z tego (prawdopodobnie) korzystać i przy założeniu, że decyzję o zakupie danego produktu podejmujecie wspólnie (a nie jak z tym internetem). Przy wszelkich takich rozliczeniach zawsze musisz pamiętać, że tam tylko przebywasz i nie będziesz długo - a przynajmniej takie założenie powinieneś mieć. Kolejna kwestia to czy "zacznie się gadanie, że niedokładnie myję" to Twoja nadinterpretacja, czy może miałeś takie z nimi doświadczenia? Jeśli miałeś takie doświadczenia w tej rodzinie, to radziłbym uważać. Musisz pamiętać o tym, że w tej sytuacji masz niską wartość w oczach jej rodziny (a szczególnie matki, nawet jeśli na co dzień uśmiecha się do Ciebie - swoje myśli). Twoja dziewczyna może patrzeć na Ciebie przez pryzmat uczuć (jeśli są szczere), ale rodzina nie będzie podchodzić sentymentalnie, a raczej pod kątem dokładania się do wyposażenia (bo korzystasz lub będziesz miał możliwość korzystania). I nie przeskoczysz tego dotąd, dopóki mieszkasz u kogoś. Dopóki będziesz od nich zależny, musisz częściowo się podporządkować (po uprzedniej kalkulacji i obraniu złotego środka w kwestii opłat) i mieć oczy szeroko otwarte, aby odróżnić konieczne opłaty od naciągania i ich fanaberii. I w przyszłości nie pakować się więcej w takie związki z powodu jakichkolwiek obaw (np. "bo znajdzie innego", "bo gdy za długo się nie zobaczymy, to...", itp), bo Twoje obawy najczęściej będą wykorzystywane przeciwko Tobie i jest to tylko kwestia czasu, a szczególnie w sytuacji gdy jesteś od kogoś zależny i gdy (tym bardziej) nie są oni Twoja rodziną.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.