Skocz do zawartości

Bracia co radzicie?


Patton

Rekomendowane odpowiedzi

Ten temat zakładam jako kontynuację tematu z linku poniżej, no ale przejdźmy do rzeczy.

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/21046-żyje-po-to-żeby-żyć-czyli-właściwie-bez-celu/

 

Szczerze mówiąc to post@Ważniak jak i posty innych braci dały mi wiele do myślenia. No bo po przeczytaniu tego co pisaliście, i po tym czasie który już upłynął, to wydaje mi się że powinienem coś w swoim życiu tak powoli i na miarę swoich możliwości zmienić. No i mam nawet jeden pomysł tak na początek, i nawet kilka innych które oczywiście podam . Ale jeśli chcecie to napiszcie w jakiej kolejnosci je wykonywać, co zmienić itd, lub nawet możecie zaproponować coś od siebie.

 

Pierwszym pomysłem jest to żeby do wiosny 2020 nazbierać tyle kasy ile to będzie możliwe i spróbować zdać prawo jazdy, co chodzi mi już tak co jakis czas w glowie tak od roku, a po poście @Ważniak 

już właściwie codziennie. Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża, tzn wiem że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania, sami wiecie przepisy, teoria praktyka, egzamin itd, no i musiał bym się do tego jakoś zmusić.

 

No i swoje robi też to że jak wiadomo to kosztuje, no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję, i pieniądze będą właściwie wyrzucone w błoto, a jak wynika z poprzedniego tematu to nie zarabiam jakoś dużo. A nawet jeśli już zdam i kupię samochód to dochodzą jeszcze koszty jego utrzymania. No ale z drugiej strony to jego brak od jakiegoś czasu tak jakoś czasem mnie irytuje.

 

Drugi to spróbować jakoś pracę ogarnąć, np może spróbować zrobić choćby jakiś kurs obslugi jakiegoś pojazdu, tak np choćby wózka widłowego czy czegoś innego w tym stylu?

 

Trzeci jakby mi się udało zrobić coś żeby więcej zarabiać itd, to poprostu wynajęcie czegoś i wyprowadzka powiedzmy do najbliższego miasta, i nawet do jakiegoś ciasnego mieszkania, bo jeśli już to i tak bym tam miał zamiar mieszkać sam, jeśli by nie liczyć moich dwóch świnek w klatce.

 

Także niech się wypowie kto tylko chce i może, ale jeśli będą mieli czas i chęć to niech się też wypowiedzą @Marek Kotoński @Mosze Red @Rnext @Ważniak @tytuschrypus @wojkr @Still @jaro670 za co będę wdzięczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża, tzn wiem że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania, sami wiecie przepisy, teoria praktyka, egzamin itd, no i musiał bym się do tego jakoś zmusić.

 

No i swoje robi też to że jak wiadomo to kosztuje, no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję, i pieniądze będą właściwie wyrzucone w błoto

No i sam się ograniczasz przez takie myślenie. Ja zdawałem prawo jazdy dwa razy, bo raz mi za punkty zabrali. Dwa razy zdałem za pierwszym, ale szedłem tam na pewniaka, myślałem sobie "Tyle już jeździłem, wcześniej zdałem za pierwszym, teraz też to zrobię"

 

Testy wykułem po prostu, a zanim się ich zacząłem pierwszy raz uczyć, to powiedziałem sobie "Przecież to proste, trzeba tylko opanować pewne zasady, które obowiązują i jak mam wątpliwości to wedle tych zasad ruchu drogowego odpowiadać" Poszło bez problemu.

 

Musisz zmienić nastawienie i podejście do sprawy. Iść jak po swoje. Przed wyjściem na jazdę egzaminacyjną się uśmiechałem i pomyślałem o instruktorze "Choćbyś chciał mnie ujebać, to mi Cię szkoda, bo tak pojadę, że się nie przypierdolisz do niczego" Skupiłem się na jeździe i poszło.

 

Musisz się tym bawić, jak Cię wpierdoli stres to już po tobie. 

 

Tak samo miałem jak chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne, jak mi za bardzo zależało i się zestresowałem to nic z tego nie było. Jeśli podchodziłem na luzie i po którejś już rozmowie nie udanej zacząłem myśleć przed wejściem "Pierdolić to, czy się odezwą czy nie. Przynajmniej sobie pogadam na luzie, to im powinno zależeć" Wtedy byłem wyluzowany, uśmiechnięty i bardziej błyskotliwy, jeśli chodzi o odpowiedzi. W ten sposób zdobyłem pracę, powyżej swoich kwalifikacji, gdzie było wymagane 2-3 letnie doświadczenie. Nie miałem doświadczenia i mam średnie bez matury. Da się.

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kursy zawodowe Maj, Czerwiec proponuje budowlany, wózki, rzemieślnicze, elektryk etc i wypad za granice. Nic mnie tak nie odświeżyło jak 3 miesiące zasuwania w gówno robotach. Ale wróciłem cały na biało jak cesarz miałem na ponad pół roku życia i dałem sobie CZAS i wytchnienie na zwarcie życiowych szyków. Byłem zawodowo w Polsce nikim ale w swojej głowie diamentem-zwycięzcą.

http://www.zdz.edu.pl/szkolenia-techniczne/remontowo-budowlanych

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, Patton said:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża

 

1 hour ago, Patton said:

no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję,

Jak się czegoś boisz a chcesz tego to rob to - jak w koncu zdasz będziesz miał +10 do pewności siebie i da Ci to kopa z innymi sprawami.

 

1 hour ago, Patton said:

Pierwszym pomysłem jest to żeby do wiosny 2020 nazbierać tyle kasy ile to będzie możliwe i spróbować zdać prawo jazdy

Tak dawaj.

 

1 hour ago, Patton said:

Drugi to spróbować jakoś pracę ogarnąć, np może spróbować zrobić choćby jakiś kurs obslugi jakiegoś pojazdu, tak np choćby wózka widłowego czy czegoś innego w tym stylu?

Tak dawaj i to jak najszybciej - powoli a nie w stylu najpierw prawka a następnie praca...

 

 

Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża, tzn wiem że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania, sami wiecie przepisy, teoria praktyka, egzamin itd, no i musiał bym się do tego jakoś zmusić.

Ale co Cię przeraża ? Przecież to nie jakaś walka na froncie, nikt nie będzie Cię tam bił, robił kar finansowych itp I skąd to przeświadczenie, że trudno zdać ? Ja bym powiedział, że umiarkowanie łatwo, jeśli się pouczysz bez stresu podejdziesz to powinieneś zdać za 1 razem ewentualnie za 2 max 3. Mówię o praktyce bo teorie to sobie można wykuć na blaszkę i zdajesz za 1. Wcale nie jest ta teoria i przepisy jakieś trudne. 
Ciekawym dla mnie jest też dla mnie to, że musisz się do tego zmuszać, ja robiłem prawko jeszcze w szkole średniej a, że chodziłem do męskiej szkoły to u nas pod koniec szkoły każdy chłopak się rwał do robienia prawka i nikt nie miał takich dylematów jak Ty i jak tylko lata leciały (jeszcze wtedy 17) to się szło na kurs. Ja odebrałem prawko jeszcze na kilka mcy przed 18. 
Więc wyzbądź się tego przeświadczenia, że trudno itd itp

Godzinę temu, Patton napisał:

no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję, i pieniądze będą właściwie wyrzucone w błoto,

Tutaj jak wyżej idź bez stresu, zresztą pouczysz się pojeździsz to szybko Ci minie. A kasa na ewentualne 3 egzaminy to chyba nie jakiś majątek. 


A jak jesteś taki samotnik i nie planujesz baby itd To może z czasem zrobić C+E i wsiąść na ciężarówkę. 

Edytowane przez MaxMen
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża,

Zrób, pobój się, poucz, zrób kurs. To tylko prawko. Tysiące ludzi codziennie uczestniczą w kursach i egzaminach na prawko - dołącz do nich.

Prawko to podstawa mobilności - było tutaj mnóstwo tematów o prawku.

 

Godzinę temu, Patton napisał:

Pierwszym pomysłem jest to żeby do wiosny 2020 nazbierać tyle kasy ile to będzie możliwe i spróbować zdać prawo jazdy,

Pomysł popieram. Wykreśliłem zbędne słowo.

W razie gdybyś nie zdał za 1. razem, podejdź za 2-3-4 ile tam trzeba - w końcu zdasz, trudno kasa pójdzie, ale to tylko raz w życiu i spokój.

 

Godzinę temu, Patton napisał:

A nawet jeśli już zdam i kupię samochód to dochodzą jeszcze koszty jego utrzymania

A po cholerę kupować samochód skoro na razie nie masz kasy?

Skup sie na prawku. Możesz jeździć cudzymi autami.

Być może będziesz miał okazję na pracę kierowcy, kuriera, przedstawiciela, kierownika budowy, obojętnie.

Jak pracujesz w korpo i wysyłają Cie w delegacje to na miejscu potrzebujesz wynająć auto - jak nie masz prawka to albo firma płaci za taxi albo Cię nie wyśle.

 

Godzinę temu, Patton napisał:

Drugi to spróbować jakoś pracę ogarnąć, np może spróbować zrobić choćby jakiś kurs obslugi jakiegoś pojazdu, tak np choćby wózka widłowego czy czegoś innego w tym stylu? 

No jasne. Z tego co pamiętam jesteś sam, żadnych zobowiązań na karku - tylko się kształcić, rozwijać i mieć frajdę z życia i zarabiać na tym kasę ile możesz. Co Ty masz do roboty tak naprawdę?

 

Godzinę temu, Patton napisał:

Trzeci jakby mi się udało zrobić coś żeby więcej zarabiać itd, to poprostu wynajęcie czegoś i wyprowadzka powiedzmy do najbliższego miasta, i nawet do jakiegoś ciasnego mieszkania,

Jasne że iść na swoje - Tylko uwaga! Tutaj bardzo uważnie policzyć koszty!

Ile zarobisz - ile wydasz - ile oszczędzisz.

Oszczędzać trzeba na edukację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Patton napisał:

no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję

Stary, ja zdawałem prawko parę lat :)  Jeszcze lepiej smakuje jak już w końcu zdasz. Obejdziesz się z autem i będziesz miał to odhaczone :) Namawiam!

 

1 godzinę temu, Patton napisał:

A nawet jeśli już zdam i kupię samochód to dochodzą jeszcze koszty jego utrzymania

Nie myśl tak na przyszłość. Tzn. bardzo dobrze jest kalkulować i analizować, ale bardzo blisko jest od tego do: ,,nie wyjda na dwór bo mnie pierun szczeli''. Będziesz miał prawko, to będziesz szukał samochodu. Będziesz miał samochód to będziesz kombinował żeby:

 

1 godzinę temu, Patton napisał:

mi się udało zrobić coś żeby więcej zarabiać itd

 

Jeśli wymieniłeś prawo jazdy na pierwszym miejscu, tzn chcesz to zrobić. Ja na Twoim miejscu zacząłbym od tego. I na luzie... Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć jestem człowiekiem, któremu wiele rzeczy w życiu przychodzi łatwo, to z prawem jazdy (i kobietami ?) długo nie mogłem sobie poradzić. Nie miałem też motywacji. Zabawa trwała lata, podejść miałem chyba 9.

 

Po ósmym olałem temat na kilka lat. W końcu wkurwiłem się i wziąłem za to na poważnie, czyli:

- wybrałem najlepszą szkołę w mieście;

- kilkadziesiąt godzin poświęciłem na naukę teorii - wykupiłem dostęp w jakimś serwisie w necie i krok po kroku przeszedłem dwukrotnie wszystkie tematy. Czytałem ustawę. Serio, wiedziałem dosłownie wszystko, teoria zdana na 100%;

- 30 godzin jazdy w pełnym skupieniu, z ciągłym korygowaniem najmniejszych błędów;

- skrupulatnie zaplanowałem wszystko, nawet idealną porę na egzamin - u mnie około godziny 11, na pogodę też trafiłem idealną - lekko przychmurzone jesienne niebo, nie było ani za ciemno, ani za widno.

 

Na egzaminie pełne skupienie na drodze, 40 minut i po sprawie. Poszło świetnie.

 

Nie marnuj czasu tak jak ja, przygotuj się najlepiej, jak potrafisz, a temat na pewno zamkniesz sukcesem. Odrobina szczęścia jest potrzebna, ale im więcej wiesz i umiesz, tym mniej fart ma znaczenia. Ja przez 8 podejść przychodziłem źle przygotowany, no ale w końcu to zrozumiałem i wziąłem na poważnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Patton napisał:

Pierwszym pomysłem jest to żeby do wiosny 2020 nazbierać tyle kasy, ile to będzie możliwe,

i spróbować zdać prawo jazdy, co chodzi mi już tak co jakiś czas w głowie tak od roku.

Czyli rozumiem, że od roku (czyli mniej więcej początku 2018) chodzi Ci po głowie pomysł zdania prawka, a teraz chcesz poczekać kolejny rok, aby w ogóle przystąpić do rozpoczęcia jego zdawania?

 

Nie ze mną te numery, Brunner.

 

Dobrze wiem, co wydarzy się wiosną przyszłego roku, a mianowicie znajdziesz sobie kolejną wymówkę, aby odłożyć robienia prawka w czasie.

Cytat

Zaczynasz robić to pierdolone prawko w momencie skończenia czytania tego posta.

Natychmiast umawiasz się na badania i już wertujesz Internet w poszukiwaniu najodpowiedniejszej szkoły jazdy w Twojej okolicy.

 

Nie wiem, w jakim mieście mieszkasz, ale koszt prawka to jakieś 2 tysiące złotych (badania lekarskie, zdjęcie do PKK, kurs prawa jazdy, egzamin teoretyczny i praktyczny oraz opłata za wydanie prawa jazdy).

 

Nie widzę jakiegokolwiek powodu, dla którego miałbyś czekać z prawem jazdy do wiosny 2020 r., no, kurwa, bez jaj. Mieszkasz z rodzicami, czyli nie masz żadnych wydatków stałych, a jedynie te dobrowolne. Zarabiasz do 2500 złotych miesięcznie, więc pieniądze na prawko będziesz miał po jednej wypłacie. Jeśli rodzice się przypierdolą, że w tym miesiącu nic nie możesz się dołożyć, to posadź ich przy stole i wytłumacz:

Cytat

"Słuchajcie, chcę zrobić prawo jazdy, bo źle się czuję z tym, że nie mam go w tym wieku. Chcę abyście mi w tym pomogli i zrozumieli,

że nie będę mógł się dokładać do rachunków/jedzenia przez jakiś czas, bo bardzo mi zależy, aby zrobić ten dokument,

który w przyszłości może posłużyć mi do znalezienia lepszej pracy, a co za tym idzie do wyprowadzenia się od was i tym samym odciążenia was moją osobą.

Zamknę temat prawa jazdy jak najszybciej, aby móc znowu się dokładać do domowego budżetu".

Zakładam, że masz normalnych rodziców, więc na pewno zrozumieją i będą się cieszyć, że ich syn chce przedsięwziąć jakieś działania, aby polepszyć jakość swojego życia.

 

Uwierz mi; może oni po sobie nie dają tego poznać, ale boli ich Twoja nieporadność.

 

Każdy rodzic napawa się dumą, widząc, jak jego dziecko bierze się za bary z życiem i zalicza kolejne cele.

 

Na pewno będą z Ciebie dumni i chętni do pomocy, ale musisz być szczery, zawsze mów prawdę, nie kombinuj. To Twoi rodzice, z kim masz być szczery, jeśli nie z nimi? 

 

Wiesz, co masz zrobić: koniec z czekaniem na jakąś wiosnę 2020 (swoją drogą, masz tupet, tysiące ludzi ginie codziennie, a Ty zuchwale zakładasz, że masz nie wiadomo ile czasu. Co prawda, jestem agnostykiem, ale jest takie fajne powiedzenie: "Chcesz rozśmieszyć boga? Powiedz mu o swoich planach"), tylko rozpoczynasz robienia prawka już, teraz, w tym jebanym momencie.

4 godziny temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc, to cholernie mnie to przeraża, tzn. wiem, że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania,

sami wiecie, przepisy, teoria, praktyka, egzamin itd., no i musiałbym się do tego jakoś zmusić.

Co to w ogóle za jakieś defetystyczne pierdolenie? "Panie, ićże mje z tym w pizdu".

 

Kto Ci powiedział, że trudno zdać? No kto? Imię i nazwisko? A może sam sobie wpierdoliłeś w banię jakieś farmazony, w które teraz święcie wierzysz?

 

Kurwa, stary, znam ludzi, którzy zdania złożonego nie potrafią poprawnie wyartykułować i takie, kurwa, ameby bujają się dzisiaj po drodze, a Ty pierdolisz coś o tym, że trudno zdać, poziom skomplikowania, bla-bla-bla.

 

Wymówki, wymówki, wymówki.

 

Musiałbyś się zmusić? Co Ty pierdolisz, @Patton.

 

27 lat.

Mieszkasz z rodzicami.

Nie masz prawka.

Zarabiasz grosze.

Jeśli nic nie zrobisz, to sczeźniesz.

 

I Ty pierdolisz coś o zmuszaniu się?

 

Stary, ja na Twoim miejscu, bym stał pod szkołą jazdy i czytał, jak zbudować samochód, a potem szukał kogoś, kto mnie nim, kurwa, nauczy jeździć.

 

Powtarzam: już, do chuja pana, dzwonisz, aby się umówić na badania lekarskie i szukasz szkoły. Bez jebanych wymówek.

4 godziny temu, Patton napisał:

No i swoje robi też to, że jak wiadomo to kosztuje, no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję,

i pieniądze będą właściwie wyrzucone w błoto, a jak wynika z poprzedniego tematu to nie zarabiam jakoś dużo.

A na chuj Ty się przejmujesz tym, czy zdasz? Dżizas.

 

Zanim w ogóle dojdzie do egzaminu, masz dziesiątki innych rzeczy do wykonania. Nimi się zajmij, a nie projektujesz sobie negatywne wizje.

 

A może jesteś urodzonym Hołowczycem i zdasz za pierwszym razem? Dlaczego, kurwa, tak nie zaczniesz myśleć?

4 godziny temu, Patton napisał:

A nawet jeśli już zdam i kupię samochód to dochodzą jeszcze koszty jego utrzymania.

Pierdol kupowanie samochodu.

 

Prawko robisz po to, aby więcej drzwi się przed Tobą otworzyło, a nie po to, żeby się bujać do Żabki oddalonej o 200 metrów od Ciebie samochodem, na który Cię nawet nie będzie stać, aby go utrzymać z taką wypłatą (ale o tym później).

4 godziny temu, Patton napisał:

No ale z drugiej strony to jego brak od jakiegoś czasu tak jakoś czasem mnie irytuje.

Irytuje? Irytować to mogą kurwę stringi wżynające się jej w dupę. Ty masz być WKURWIONY (dałbym na czerwono, ale dostanę za to bana), czaisz?

4 godziny temu, Patton napisał:

Drugi to spróbować jakoś pracę ogarnąć, np. może spróbować zrobić choćby jakiś kurs obsługi jakiegoś pojazdu,

tak np. choćby wózka widłowego czy czegoś innego w tym stylu?

Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: "Co powinienem zrobić, aby ktoś był gotowy zapłacić mi za godzinę życia satysfakcjonującą mnie ilość pieniędzy?".

 

Ile więcej zarobisz, jeżdżąc na wózku? 500 złotych więcej? To da jakieś 2800 złotych - mało. 1000 złotych więcej? To da jakieś 3300 złotych - wciąż mało, zakładając, że chcesz się wyprowadzić, więc załóżmy tak:

- wynajem - piszesz, że chcesz mieszkać sam - więc jakieś 1500 do 2000 złotych z mediami (nie orientuję się, ile kosztuje wynajem w Polsce, ale chyba coś koło tego), więc dajmy 1750 złotych;

- Internet - 50 złotych (?);

- telefon - 50 złotych (?);

- dojazdy do ewentualnej pracy za 3300 złotych miesięcznie - 200 złotych (?);

- jedzenie - 30 złotych dziennie, czyli ~900 złotych miesięcznie (?);

- środki czystości, higiena itp. - 100 złotych (?);

- nieprzewidziane wydatki - tylko chuj to wie.

 

Zostaje Ci 250 złotych.

 

A tu trzeba jeszcze rodzicom pomóc od czasu do czasu, a tu ząbek zacznie boleć, a tu może byś sobie nowe spodnie kupił, a może jakąś dupę by wziąć do kina itp., itd.

 

Nadal MAŁO.

 

Musisz celować wyżej, jeśli nie chcesz wegetować.

 

Sam lata temu stanąłem przed podobnym dylematem i podjąłem decyzję, że opuszczam Polskę.

 

Od tamtego momentu zarobiłem tyle, na ile w Polsce z moimi możliwościami zarobkowymi musiałbym zapierdalać dekady.

 

Naprawdę wyceniasz swoje życie na 2300 złotych miesięcznie? Wątpię. Na pewno jesteś więcej wart. Każdy jest. To są psie pieniądze.

 

Aktualnie zarabiam kilka razy tyle w niestresującej, 38-godzinnej pracy, gdzie wszystko jest na tip-top, a i tak chomik w głowie cały czas myśli nad jakimś home-runem, który pozwoli mi zakończyć etatową jebankę.

 

To powinno być celem każdego człowieka, bo dopóki musisz być przez X czasu w danym miejscu - nawet za kupę szmalu - to jesteś niewolnikiem. Być może jeżdżącym lepszym samochodem i mieszkającym w większym domu, ale nadal niewolnikiem. Dlatego celowałbym na Twoim miejscu w coś, co lubisz robić, i zmonetyzowanie tego (być może jeszcze nie wiesz, że coś lubisz robisz, dlatego tak ważne jest próbowanie i odkrywanie nowych rzeczy), bo wtedy nie przepracujesz nawet godziny w swoim życiu, a jak już rozpalisz ognisko pasji, to wszystko się samo zacznie kręcić.

4 godziny temu, Patton napisał:

Trzeci jakby mi się udało zrobić coś żeby więcej zarabiać itd, to po prostu wynajęcie czegoś i wyprowadzka powiedzmy do najbliższego miasta,

i nawet do jakiegoś ciasnego mieszkania, bo jeśli już to i tak bym tam miał zamiar mieszkać sam, jeśli by nie liczyć moich dwóch świnek w klatce.

Wyprowadzka to podstawa, ale z konkretnym planem, a nie na chama.

 

Podsumowując:

- najpierw prawo jazdy, które zaczynasz robić natychmiast, a nie jakąś, kurwa, wiosną chuj wie, jakiego roku;

- nie kupujesz żadnego samochodu;

- nagrywasz sobie jakąś robotę w większym mieście, do którego się wyprowadzisz;

- wyprowadzasz się do większego miasta i wynajmujesz pokój (tak, będziesz musiał się z kimś przemęczyć w jednym mieszkaniu, cierp ciało, jak żeś chciało), który wyniesie Cię dużo mniej niż całe mieszkanie, odkładając jak najwięcej hajsu i myśląc, w co go zainwestować (na pewno w siebie, ale w jaką dokładnie mańkę? To już sam musisz odkryć);

- dbasz o siebie, zdrowo się odżywiasz, ćwiczysz;

- udzielasz się na braciasamcy.pl;

- ciśniesz bekę razem z resztą z archa niedojeba;

- żyjesz happily ever after.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Edytowane przez Ważniak
  • Like 9
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołgi mają tą zaletę, że znajomość przepisów ruchu drogowego jest sprawą trzeciorzędną @Kleofas ???

 

A tak na poważnie, to jeżeli irytuje Cię nie posiadanie prawa jazdy @Patton, a nie stać Cię na limo z szoferem, to zapisuj się jak najszybciej do szkoły jazdy :D Jeżeli masz kasę to najlepiej od ręki, bo z tym 2020 to możesz skończyć, jak polski superbohater... ;) 

 

bc0f4347d1b02ad25b194a5f1a31fc2a.jpg

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Patton napisał:

Ten temat zakładam jako kontynuację tematu z linku poniżej, no ale przejdźmy do rzeczy.

[...]

Odnośnie całości.

 

Po samym sposobie Twojego pisania, można wnioskować, że przecież głupi facet nie jesteś prawda?

Błędów nie robisz, piszesz logicznie.

Więc nie widzę powodu dla którego nie miałbyś zdać prawka. To nie jest sterowanie F-16, uwierz że to jest spokojnie w Twoim zasięgu i niekoniecznie po 10 egzaminach.

Dasz radę, wierzę w Ciebie ?.

 

Prawko to podstawa. Ustaw sobie to jako pierwszy cel, reszta pójdzie z górki, zobaczysz.

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Patton napisał:

Drugi to spróbować jakoś pracę ogarnąć, np może spróbować zrobić choćby jakiś kurs obslugi jakiegoś pojazdu, tak np choćby wózka widłowego czy czegoś innego w tym stylu?

Zrób to jako 1.

Lub cokolwiek innego co pozwoli Ci albo zmienić pracę, albo dodatkowo dorobić.

 

2. Prawko

3. Auto

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym widział swojego brata też boi się zrobić prawo jazdy, a ma 29 lat do roboty dojeżdża rowerem czy zima czy lato za 3000 tys dalej żyjąc z rodzicami i zero chęci na rozwój kiedyś go zmotywowałem do ćwiczeń, ale ja poszedłem kilka lvl wyżej, a on dalej stoi w miejscu.

Żadnych ambicji i perspektyw.

 

@Ważniak powiedział wszystko w temacie i przestań odkładać rzeczy na jutro na za rok mają być robione teraz.

 

Zrób coś ze swoim życiem, jesteś kumaty co czytam z postów , a boisz się wziąć sprawy w swoje ręce?

 

Olej baby skup się na sobie, żadna nie rozwiąże twoich problemów ani nawet Cię nie wesprze.

 

Łatwo się mówi wiadomo, ale usiądź i się zastanów chcesz tak żyć?

Skoro założyłes ten temat chcesz zmian, ale coś Cię blokuje?

Co odkryj to sam i zmień to.

 

Nie bój się o nic ludzie i tak mają Cię w dupie co robisz każdy jest tak zapatrzony w siebie że nawet nie zauważa twoich porażek, a jak bedzie sukces to nagle wszyscy zaczną się przymilać.

Miałeś w życiu jakiś ciężki okres? Jak żyjesz widać dałeś radę wyjść z niego.

Ja już tyle razy upadalem na ryj i zawsze wstawałem sam i w tamtym roku to był ostatni raz wziąłem się za siebie i cisne.

Co będzie to będzie ważne żeby mi było dobrze.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając Twoje posty na forum, stwierdzam, że jesteś introwertykiem i nie lubisz opuszczać swojej strefy komfortu. Rozumiem jakie to trudne, ciężkie i nie wygodne. Ja np. nie lubię kontaktu z ludźmi, ale w pracy mam z nimi cały czas kontakt i już się przyzwyczaiłem. Czasami pod koniec dnia jestem wydupcony jak koń po westernie, a czasami pomimo kontaktu z ludźmi jestem zadowolony. Zależy od ludzi. To część pracy nad sobą i rozwoju.

 

Prawo jazdy przyda Ci się przy zmianie pracy i lepszych zarobkach. Nie koniecznie chodzi mi o to, że możesz kupić samochód i dojeżdżać gdzieś gdzie lepiej zarobisz, ale często w pracy trzeba mieć prawo jazdy, żeby gdzieś dojechać służbowym samochodem, coś załatwić. Bez prawa jazdy jesteś zdany na to żeby siedzieć w swoim ciepłym kurwidołku i wegetować.

Zdanie prawa jazdy to nie jakaś trudna sprawa, szczególnie jak będziesz zdawał w mniejszy mieście bez tramwajów. Weź sobie egzamin w godzinach szczytu to większość czasu przestoisz w korkach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przerwałem pierwsze podejście do prawka.

Zrobiłem niemalże jak Ci pisał @Ważniak - wkurw, postawiony cel i nie było roku czasu na to aż strefa komfortu stanie się lżejsza. Jedziesz z koksem a nie odwlekasz.

 

Dla Twojej informacji - przy pierwszym razie nie wyszło 6 razy (teoria zdana za pierwszym, cały czas na mieście byłem uwalony). Strach, blokada jak przyszło przyjechać do miasta w którym zdawałem. Do dziś mam do niego odrazę.

Prawie 5 lat przerwy. Powróciłem. Cisnąłem teorię, którą olałem za pierwszym razem.

Efekt za drugim razem? Pierwszy raz teoria, pierwszy raz praktyka.

 

Dzisiaj parę lat po zrobieniu prawka śmigałem po miastach wojewódzkich bez kompleksów a wcześniej BAŁEM się tak jak i Ty że nawet nie ruszę 60km/h a co dopiero jazda w mieście.

Nie twórz sobie barier w głowie człowieku.

 

Weź się w garść i bez wymówek.

 

Zresztą słuchaj Ważniaka, bardzo solidnie Ci to wszystko wytłumaczył. Myślę, że w temacie nikt Ci nie doradzi więcej i lepiej niż zawartość tamtego postu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton

Tak jak koledzy wyżej napisali - prawo jazdy trzeba mieć, z zakupem autem możesz się wstrzymać dopóki będzie na nprawdę potrzebne (np. do dojazdów do lepszej pracy). Zdobycie dokumenty jest zaledwie przeczołganiem się przez wymagania systemu (nie jest tajemnicą, że WORDy utrzymywane są z opłat egzaminacyjnych kursantów.  I tak  później będziesz nabierał praktyki jeżdzac swoim autem na co dzień.

Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża, tzn wiem że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania, sami wiecie przepisy, teoria praktyka, egzamin itd, no i musiał bym się do tego jakoś zmusić.

No faktycznie. Znaków jest od zajebania, trzy pedały, lewarek i jedno kółko. 

Powiem ci tak. Przez 5 lat prawie powiedziałem sobie - nie wsiadam za pieprzone kółko w UK bo nie chcę się zabić. Wszystko odwrotnie, skrzynia odwrotnie, ronda odwrotnie... W pewnym momencie po prostu szef naciskał i dał mi do zrozumienia, że muszę jeździć. Budowa daleko od biura, dostałem wana. Tydzień - zajebałem kilka razy w krawężnik, pomyliłem kierunki. Minęło już kilka tygodni i zadupcam jak pirat po drogach. Wymuszenia, haracze, masturbacja i dystrybucja. Zanim zrobiłem prawko też się bałem, ale jak masz głowę na karku... po kilku lekcjach już będziesz zapieprzał po mieście. Łatwe do opanowania... Shit - wręcz banalna jest jazda autem. Żeby tego nie ogarnąć to trzeba mieć IQ konia. Więc nie płacz tutaj, nie wzywaj Kotońskiego, Reda i całej reszty bo nikt cię nie poklepie po główce i nie powie "poczekaj jeszcze aż będziesz gotowy" jak pizda tylko zapisz się na lekcję i zacznij jeździć. Ogarniesz - to proste. Bez prawka no to sorry... Zapomnij o ruchaniu, zapomnij o mobilności. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patton, jak zaczniesz robić prawo to zdasz. To nie jest wcale jakieś kosmiczne i trudne. Ot, po prostu ćwiczysz i samo wchodzi do głowy, a przy dobrym kursie to już w ogóle bajka. 

 

Pomyśl, że 30 godzin jazdy wystarczy, aby ogarnąć egzamin i rozpocząć przygodę z własnym samochodem dla niektórych. 

 

Przecież 30 godzin nauki to śmiech na sali. Niewiele umiejętności ogarniesz w tak krótkim czasie. W pełni bezwzrokowego pisania na klawiaturze ponad pół roku się uczyłem codziennie. 

 

Tam nie ma żadnego poziomu skomplikowania kurwa. Umawiasz się na jazdę, jeździsz godziny. Stwierdzasz intuicyjnie, że już ogarniasz. Teoria wchodzi w międzyczasie sama, trochę oczywiście trzeba poćwiczyć i egzamin. Mnie też kiedyś kurwa straszyli i chuj, zdałem od ręki. Więcej pierdolenia niż realnych problemów. Laski, co znałem to zazwyczaj miały ogromne problemy, a przeciętny koleś zdaje za 1, 2, 3 razem. Zależy od poziomu szczęścia, nastawienia. 

 

Jak masz średnie umiejętności manualne lub lekko powyżej przeciętnej to zdasz za pierwszym i 30 godzin absolutnie wystarczy. Dla pewności ze 3 jazdy doszkalające po najtrudniejszych trasach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Patton napisał:

Pierwszym pomysłem jest to żeby do wiosny 2020 nazbierać tyle kasy ile to będzie możliwe i spróbowzdać prawo jazdy

 

16 godzin temu, Patton napisał:

Jednak że tak szczerze mówiąc to cholernie mnie to przeraża, tzn wiem że trudno zdać, no ale boję się tego poziomu skomplikowania,

 

16 godzin temu, Patton napisał:

no i boję się też tego że po x nieudanych próbach zwyczajnie sobie to daruję,

 

16 godzin temu, Patton napisał:

A nawet jeśli już zdam i kupię samochód to dochodzą jeszcze koszty jego utrzymania.

Teraz mam czas odpowiedzieć porządnie. Powyżej zacytowałem wszystkie kluczowe w Twojej wypowiedzi zdania, które są bardzo symptomatyczne. Najbardziej symptomatyczne są wyboldowane fragmenty. Nastawienie, którego takie wypowiedzi są przejawem powoduje, że jesteś w miejscu, w którym jesteś. Powinieneś zacząć od uporania się z nimi w głowie, bo najlepiej walczyć z przyczynami, a nie skutkami. I na tym się skupię. Bo pomysły, które przedstawiasz na siebie są co do ogółu dobre - ale one są rozwiązaniem skutków. Kiedy uporasz się z przyczynami, będzie Ci je łatwiej zrealizować, ale też nie będą się nawarstwiać kolejne "problemy".

 

Nie znam Cię na tyle dobrze (i raczej przez forum nie poznam), aby stwierdzić co spowodowało, że tworzysz w swojej głowie takie konstrukty jak te cytowane. Nie chcę odstawiać przyspieszonej i skróconej psychoterapii za pośrednictwem forum, bo to może przynieść więcej szkody niż pożytku. Na ślepo strzelam z 95% prawdopodobieństwem, że przyczyną tego są Twoje relacje z rodzicami i sposób, w jaki zostałeś wychowany. Ktoś, kolokwialnie mówiąc, spierdolił w tym aspekcie niestety robotę, a teraz Ty musisz się wygrzebywać z tego gówna. Na pocieszenie - większość z nas tego doświadcza, mnie nie wyłączając. 

 

Rozważ to na spokojnie, z dystansem. Pozbądź się teraz na chwilkę swoich uprzedzeń, kompleksów, dosłownie wyjdź na chwilę ze swojej psychiki i stań na zewnątrz. Popatrz na tego gościa. Zastanów się, co ten gościu myśli i pisze. Rozmawiamy o zdaniu prawa jazdy. Zdaniu prawka. To jest rzecz, którą potrafią z sukcesem sfinalizować naprawdę niezbyt rozgarnięci ludzie. Brzydko (ale prawdziwie mówiąc) niziny społeczne. Ktoś, kto nie potrafi dobrze powiedzieć zdania po polsku, a jak staniesz za nim w biedrze w kolejce do kasy, to musisz się porządnie zastanowić, w jakim języku mówi, tak bełkocze. Inteligencją, ogładą i samoświadomością nie grzeszą, a prawko zdają. Bo to nie jest jakakolwiek filozofia. 

 

Ale to, że dla Ciebie to jest filozofia bierze się z Twojej głowy i tego, że wszędzie widzisz przeszkodę, nie szansę. Tworzysz sobie w głowie konstrukcję, według której każda zmiana w Twoim życiu to coś skomplikowanego, ciężkiego, trudnego, pełnego niebezpieczeństw. O tak trywialnej rzeczy jak zdanie prawka (o czym wyżej szczegółowo pisze @mac) napisałeś 3 zdania, w których 4 razy zawarłeś jakieś stwierdzenia związane ze strachem. A potem napisałeś, że NAWET JEŚLI się uda, to.... I tu wypisałeś kolejne trudności, przeszkody, problemy.

 

Sam się blokujesz we własnej głowie.

 

Mój post nie ma służyć napisaniu Ci instrukcji, co masz zrobić ze swoim życiem i jakie czynności wykonać typu A, B, C... Ponieważ z obecnym nastawieniem i tak prawdopodobnie tego nie zrobisz, niestety. Chcę Ci dobitnie wskazać, że Twoje nastawienie, kolokwialnie mówiąc, nie jest normalne. Jest z nim coś nie tak. O tym możemy podyskutować, bo to powinien być punkt wyjścia. Dlaczego Ty tych czynności nie chcesz wykonywać, dlaczego każdej się boisz, dlaczego w każdej widzisz trudność, a za nią kolejne trudności i przeszkody, pisząc o rzeczach trywialnych. Musisz to sobie uświadomić, zaakceptować, poszukać w głowie przyczyny tego zachowania i zwalczyć ją. A reszta pójdzie jak z płatka. 

 

Masz wbrew pozorom podobny problem, co ten gościu bodaj @Firestarter - poczytaj jego temat, bo nie pamiętam czy się w nim udzielałeś. Zobacz tam na moje wypowiedzi, bo po trosze tyczą się też Ciebie - tylko nie w obszarze pracy. Łączy was to, że nad trywialnymi co do zasady rzeczami musicie się "zastanawiać", rozważać, siedzieć, kminić i im dłużej kminicie, tym więcej widzicie urojonych przeszkód i problemów. To nastawienie, które prowadzi donikąd. Za 3 dni jak będziesz myślał w ten sposób może być tak, że robić tego prawka Ci się odechce, bo i tak nie dasz rady i w sumie to tylko dodatkowe koszty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia już tu Ci praktycznie wszystko napisali @Patton, od siebie dodam parę rzeczy tylko:

- co do zdawania teorii nie jest to wcale trudne, jest/są (?) strony na których możesz wykupić dostęp do pytań takich samych jak będą na egzaminie. Napierdalasz te testy po 2-3h dziennie przez jakiś czas.

Zapamiętasz, uwierz mi, nawet nie musisz tego rozumieć (choć dobrze by było ? )

- co do kosztów, to ja zapłaciłem za prawko ok 1000zł + instruktor doradził mi dokupić kilka godzin jazdy, co też zrobiłem, bo nie jeździłem nigdy przed i nie czułem się zbyt pewnie

- co do kosztów auta, nie musisz kupować sobie nic od razu a jak już będziesz mieć trochę kasy to możesz wybrać auto w wersji ekonomicznej, dopóki nie odłożysz na coś lepszego, czyli dobierzesz sobie jakiegoś maluszka typu Corsa, z małym silnikiem i będzie Cię jazda kosztować grosze.

 

Zdasz prawko i bierz się za kolejne "wyzwanie" a będziesz jak ta kula śniegowa ?

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.