Skocz do zawartości

Studia wyznacznikiem statusu?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci. Od kąd jestem na forum systematyczniej niż wcześniej, pracuje nad sobą, ale jest jedna rzecz która nie daje mi spokoju. Mianowicie to, że mam tylko wykształcenie średnie, możliwe, że w najbliższym czasie wyślą mnie z zakładu pracy na jakąś uczelnie, ale to nic pewnego. 

 

W związku z tym faktem, mam wrażenie, że jestem gorszy od większości moich znajomych, nawet Ci których w szkole uważało się za trochę gorszych uczniów coś pokończyli. Nie mam problemu z zarabianiem pieniędzy, czy tym, że jestem nie zaradny życiowo bo mam swoje mieszkanie, dosyć dobra prace i wiem, że mogę jeszcze więcej osiągnąć. Ale ta myśl, że prawie każdy teraz ma jakieś studia i naprzykład to może kiedyś zaważyć na tym, że nie dostanę awansu mnie paraliżuje. Nie chcę tracić pieniędzy na gówno studia, ale wiem, że bez nich mogę mieć to cholerne poczucie, że stać mnie na coś co innych a jednak tego nie osiągnąłem. 

 

 

W różnych rozmowach w rodzinie, czy podczas wyjścia ze znajomymi, spotkałem się często z traktowaniem z góry osób które "coś" skończyły w stosunku do mojej osoby. Pomimo tego, że jestem inteligentnym, wygadanym gościem dla większości osób jestem imbecylem z średnim wykształceniem który zarabia często większe pieniądze od nich . Taki przykład, najlepszy przyjaciel mojego kuzyna skończył historie, był tak dumny z tego powodu, że cały czas na jego koronie dogryzał mi, że ja pracuje "tylko"  jako zwykły operator a on jak i większość uczestników imprezy są magistrami . 2 lata po tym zdarzeniu ja dorobiłem się już swojego m, nie martwię się o utratę pracy, a on jako nauczyciel historii zapierdala w Tesco i żali się na portalach społecznościowych, że nie ma pieniędzy na wynajem mieszkania jako taka osobistości jakim jest magister historii. 

 

 

Bracia, mielibyście jakiś sposób żeby zmienić myślenie o tych mitycznych "studiach". Dobrze mi się żyje bez nich, ale często jak wiem, że mam wyjść z towarzystwem, które ma coś pokończone i naprzykład nie wezmą pod uwagę w trakcie jakiejś ciekawej  rozmowy twojego zdania na poważnie  tylko i wyłącznie przez to, że masz wykształcenie poziom niżej od nich to mi się odechciewa wyjść do ludzi. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając na uwadze fakt, że nie ukończyłem żadnych studiów a także to, że byłyby one guzik warte uważam co następuje.

Nawet gdybym je skończył nic by mi to nie dało.

I już.

Byłbym gdzie jestem, robiłbym co robię ( znaczy niewiele) i tylko ten papierek by mi w głowie porobił, że cośtam.

 

Znaczy studiowałem, ohoho, z siedem czy osiem lat. W sumie nie pamiętam po co.

Mało trzeźwy wtedy byłem, to pamiętam całkiem nieźle.

No.

 

Studia na badziewnym kierunku to strata czasu a jeszcze pośmiewiskiem stać się można.

Zaiste.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świadomy wybór kierunku studiów (jako uzupełnienie Twoich kompetencji) czy dla poszerzenia horyzontów jestem jak najbardziej na tak. Studia uczą procesu myślowego, tego, że wiedza zbierana jest latami. Tylko trzeba chcieć i pokochać proces nauki. Jak wybierzesz świadomie i będziesz cieszył się ze zmian w swojej głowie. Jestem jak najbardziej na tak zrób to dla siebie, rodzinkę pierdol a i w pracy to wylezie, a możesz być już na to za stary. W ogóle uważam, że powinniśmy uczyć się całe życie na tym oparta była całą kultura i nauka starożytności, której nie dorastamy do pięt.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Turop napisał:

W różnych rozmowach w rodzinie, czy podczas wyjścia ze znajomymi, spotkałem się często z traktowaniem z góry osób które "coś" skończyły w stosunku do mojej osoby.

Na takie okazje zawsze miej hajsik w portfelu zwinięty w rulon czy kilka stówek. Ktoś cię traktuje z góry opowiada ci srata tata jakie to studia skończył, wyciągasz taki rulonik, wysuwasz z niego banknot i płacisz za drinka patrząc kolesiowi w oczy i pytając: "no racja racja. I że co z tymi studiami co kończyłeś?". Działa zawsze :D. Kurdę ja to zawsze uwielbiam poznawać jakieś nowe towarzystwo i słuchać przechwałek kto ile nie odzywając się nic  na temat swoich zarobków, siedząc w jednych spodniach i podniszczonych butach. Uwielbiam to stroszenie piórek :). Szkoda, że tak mało mam ku temu okazji bo raczej zadaję się w towarzystwie na poziomie.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Turop napisał:

W związku z tym faktem, mam wrażenie, że jestem gorszy od większości moich znajomych

To masz błędne wrażenie @Turop :) Bill Gates, czy Steve Jobs nie ukończyli studiów i poradzili sobie nie najgorzej ;) 

Gdybym mógł cofnąć czas sam bym olał studia i nie marnował na nie 5 lat swojego życia. Byłbym teraz o 5 lat do przodu w swoim biznesie :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia owszem są wyznacznikiem statusu. W przypadku samic jest podświadomym i wynikającym z biologii oraz gadziego mózgu. W sprawie rodziny bardziej to kwestia kulturowo-obyczajowa. Tak poza tym to tylko w środowiskach naukowych lub w miejscach gdzie wyższe wykształcenie to rzadkość ma to jeszcze znaczenie. Wszystko rozbija się o prawo popytu i podaży. Co ciekawe np. w takiej Austrii jeszcze się mówi do kogoś po studiach "Herr Magister" (grzecznościowo) czy dopisuje do nazwiska. Generalnie tytuł magistra w sferze społecznej to bardziej kwestia PR'owa aniżeli pragmatyczna. Chyba, że chodzi o zawody których nie można wykonyać bez studiów w danym kierunku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy jak na to spojrzeć. Nie będziesz psychologiem bez studiów, bo Ci ustawa na to nie pozwoli. Nie będziesz lekarzem bez studiów... itd. Są zawody których nie przeskoczysz bez papieru.

 

Z drugiej strony znam ludzi, którzy od początku przygody ze studiami skończyli coś tylko po to, bo ich to interesowało, ale zawodowo realizowali się zupełnie inaczej. Papier był tylko podkreśleniem. Ktoś kończy historie bo lubi i chce mieć w tej kwestii autorytet, czy dorywczo uczestniczyć w wydarzeniach z tym związanymi( np odtwórstwo historyczne i pokazy), a firma zupełnie nie związana z kierunkiem studiów. Myślę, że w takim przypadku ma to jakiś sens, bo robisz to dla siebie. Nie jest się wtedy pretensjonalnym względem rynku pracy, bo i tak nie liczyłeś na karierę w tej branży.

 

Trzecia kategoria to ludzie, co poszli bo poszli na polibudę, czy uniwerek, a później pracują na kasie, bo na nic im to nie było potrzebne. W takim wypadku faktycznie jaki jest sens kończyć coś co i tak w praktyce Ci nic nie daje. Kupa moich dobrych znajomych pokończyła na polibudzie głownie budownictwo, a później pracują jako przedstawiciele, sprzedawcy. Tacy ludzie później gadają po co mi te studia były.

 

Z resztą wielu ludzi podejmuje decyzję o studiach w wieku 20 lat, a co człowiek wie wtedy o życiu i co będzie robił w życiu. Plany mogą się zmienić. Wtedy papier jest jednak jakimś pocieszeniem, bo zostawiłeś po sobie ślad. W razie czego ten papier masz. Może przyda się kiedyś pod awans?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop to jest poczucie, które wbija się usilnie ludziom do głów:

 

Jak masz studia to jesteś traktowany jako "ktoś", zdobywasz poważanie i jest miło, przyjemnie oraz każdy chwali się jaką to uczelnie nie skończył a jego kierunek oczywiście był tym najcięższym z najcięższych.

Gdy jednak tych studiów nie masz to patrzą na Ciebie jak na dziwoląga i ufo no bo jak to? Bez studiów? Pewnie jakiś robol po zawodówce lub nieudacznik co tylko patrzy żeby się piwka napić po robocie.

 

Jest to podejście bardzo krzywdzące i zupełnie nieprawdziwe gdyż rzeczywistość wcale tak nie wygląda.

Rozumiem podejście osób w wieku moich rodziców, tzn. nadanie studiom najwyższego priorytetu - w ich czasach odsetek osób z wykształceniem wyższym był niewielki, taki fakt na prawdę napawał dumą i otwierał posiadaczowi owego papierka (wtedy dyplomu) drogę do lepszego życia i coś ten fakt znaczył.

 

Obecnie jestem załamany podejściem osób w moim wieku i starszych. Każdy pyta o te zapyziałe studia jakby to było coś niesamowitego i to chwalenie się co kto nie studiuje albo czego to nie skończył jakby to było jakieś wielkie osiągnięcie i wydarzenie w obecnych czasach. Rzygać się chce.

 

No ale taki poziom tego szkolnictwa jest, w mojej opinii umyślnie zdewaluowano ten tytuł poprzez prowadzenie takiej a nie innej polityki.

 

Jedyne uzasadnione obawy jakie przedstawiasz to te dotyczące możliwego awansu w przyszłości. Sporo stanowisk posiada formalne wymaganie w postaci wykształcenia wyższego i tylko ten jeden aspekt można rozważać.

 

W każdym bądź razie:

Godzinę temu, Turop napisał:

2 lata po tym zdarzeniu ja dorobiłem się już swojego m, nie martwię się o utratę pracy, a on jako nauczyciel historii zapierdala w Tesco i żali się na portalach społecznościowych, że nie ma pieniędzy na wynajem mieszkania jako taka osobistości jakim jest magister historii.

 

I tylko to się liczy, a lemingi niech się dalej pucują z uczelniami.

 

Ja bym się zaopatrzył na Twoim miejscu tak jak @Tomko napisał w rulonik albo wypchany portfel - to najlepiej przemówi do gawiedzi :)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pójdź na studia zaoczne skoro pracujesz. Może coś blisko twojego miejsca zamieszkania żeby taniej z dojazdem było. Jaki kierunek to może sam zadecyduj.

Może na początek zrób licencjat - to już się zalicza do wykształcenia wyższego.

Czasem wymogiem formalnym w jakiejś robocie jest posiadanie wyższego - może ci się przydać.

Druga sprawa, że sam się lepiej poczujesz skoro w jakiś sposób jest to dla ciebie denerwujące.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TuropJa Cię nieco pocieszę: skończyłem studia i co z tego? Absolutnie nic. Żyjemy z takich czasach gdzie dyplom wyższej uczelni może mieć każdy, ale nie każdy może być hydraulikiem, elektrykiem lub tapicerem. To są takie czasy gdzie wyższe wykształcenie zgodnie z prawem popytu i podaży zostało sprowadzone do czegoś mało znaczącego i bezwartościowego, gdyż może je mieć niemal każdy. Co więcej to, że ktoś to wyższe wykształcenie ma nie oznacza, że coś może wiedzieć, szczególnie z dziedziny jaką studiował, lub wypowiadać się na dany temat w sposób sensowny. Coraz częściej i gęściej widzę to dookoła siebie, szczególnie u mnie w robocie i szczególnie wśród pań, niby każda ma jakiś dyplom, a ich rozmowy sprowadzają się zawsze do jakiś spraw błahych i przyziemnych: seriale, kosmetyki, ubrania itp.

Paradoksalnie widzę też, że bardzo często ludzie, którzy nie mają studiów lub też nie wiadomo jakiego wykształcenia albo tacy co to na studiach radzili sobie dość słabo, w życiu po szkole radzą sobie dużo lepiej niż ci, którzy do nauki się bardzo przykładali.

Niemniej jednak, jeśli zostaniesz wysłany na studia, to zrób je, ten dyplom może CI się kiedyś do czegoś przydać, nie znasz dnia ani godziny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dal mnie tam żaden człowiek po studiach nie jest żadnym autorytetem, no chyba, że jest to konsekwentnie rozwijany kierunek zgonie z własnymi zainteresowaniami i celami. Ukończenie jakiegoś gówno-kierunku, tylko po to, żeby mieć papierek i móc się nim przechwalać, jest dla mnie kompletnie bez sensu,

a nawet bym powiedział, że jest to śmieszne i żenujące, większość takich ludzi kończy w gówno-pracach. Dzisiaj studia może zrobić każdy, więc nie jest to coś wielkiego, jak w dawnych czasach.

 

Znam przynajmniej dwie osoby, które rozkręciły bardzo dochodowe firmy, jeden z nich jest po podstawówce.

 

Poza tym, to jeśli ktoś by mnie traktował z góry "bo on po studiach jest" to podziękowałbym za taką znajomość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety, z powodu nadprodukcji ''magistrów'' wyższe wykształcenie się zdewaluowało
@Turop, jeśli te studia mają poprawić Twe perspektywy zarobkowe i hierarchiczne to czemu nie, ale bez studiów nie czuj się gorszy. Ja zdecydowanie bardziej cenię ogarniętego mechanika od wielu magistrów i doktorów
Taka przypowieść: mój ojciec - facet z wykształceniem średnim i szkole policealnej  napisał na zamówienie około 30 prac magisterskich i ze 3-4 doktoraty - główne dziedziny - pedagogika, socjologia itp.... zdarzyły się nawet 2 z biologii

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop

Tylk studia ścisłe + lekarskie są wyznacznikiem status. Reszta to gó**o warty teatr. Największy IMHO to gównopsychologia!

 

A tak naprawdę w  brutalnym świecie natury tylko dzieci są wyznacznikiem statusu.

Są dzieci - istniejesz, bo przekazujesz geny dalej.

Nie ma dzieci - nie ma człowieka.

?

Edytowane przez Exar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc w 6. klasie podstawówki wiedziałem co chce robić. Jedynym wyjściem było skończeniu studiów, tylko dziennych. Potem specjalizowanie się w wąskiej dziedzinie, następne 5 lat. W pewnych dziedzinach bez studiów ani rusz. W pewnych dziedzinach ukończenie studiów jest jakimś tam wyznacznikiem statusu społecznego. Niestety narobiło się jakiś pseudo uczelni z pseudo kierunkami i wyższe wykształcenie się zdewaluowalo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop Ja mam studia, bo chciałem, lubiłem się uczyć, rodzice dawali kasę, przyszło mi to łatwo i jest to w moim zawodzie koniecznością, biletem wstępu to fajnej kariery.

 

Choć mam świadomość że zarobki jako biurwa mam takie same, może czasem i niższe niż niejeden zaradny gościu z rozbierania tuszy w zakładach mięsnych czy dekarstwa, nie mówiąc o spawaniu czy kierowcach C+E. (Zagranica rzecz jasna)

 

Takie gadki stricte o studiach przy piwie sprowadzają się do tego kto miał na swojej polibudzie najbardziej poj.nego wykładowcę albo czy miał warunek z mechaniki płynów. Takie pierdolety bez znaczenia. Żadne tam wyższe sfery czy prestiż.

 

Jakiśtam niewielki jakby prestiż czasem czuję jak ludzie z produkcji, z którymi mam fajny kontakt jako biurwa szanują to że mi się chciało 5 lat siedzieć i kuć. A ja ich szanuję za ich ogrom wiedzy i doświadczenia. I jakoś razem tę produkcję ciągniemy: ja mam w głowie teorię i trochę praktyki, oni dużo praktyki i trochę teorii. Dobrze razem się współpracuje. 

 

Proponuję "na odpierdol" jednak zrobić papierek - jakieś zaoczne lic. czy inż. jak sugeruje @Normalny. Coś co Cię w miarę interesuje. Ale tylko jeśli poczujesz ze pomoże Ci to otwierając jakieś formalne drzwi do bycia np. kierownikiem albo dyrektorem.

 

Bo żeby tylko zamknąć ryje kolegom mgr historii, to bez sensu. Lepiej kolegów zmienić skoro mają kompleksy nt świstka. Albo zazdroszczą Ci zaradności.

5 minut temu, Tomko napisał:
55 minut temu, Ksanti napisał:

Wszystko rozbija się o prawo popytu i podaży.

Co ty masz z tym prawem popytu i podaży

Im mniej dziewic na studiach tym więcej mają notatek. Czy jakoś tak ;)

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tomko napisał:

Na takie okazje zawsze miej hajsik w portfelu zwinięty w rulon czy kilka stówek. Ktoś cię traktuje z góry opowiada ci srata tata jakie to studia skończył, wyciągasz taki rulonik, wysuwasz z niego banknot i płacisz za drinka patrząc kolesiowi w oczy i pytając: "no racja racja. I że co z tymi studiami co kończyłeś?". Działa zawsze :D

Dobra rada :D Chyba przeznacze najbliższą premie na taki rulonik haha. 

 

54 minuty temu, MaxMen napisał:

Ale to że jak ? Weryfikujecie świadectwa na spotkaniach rozmowach ? 

Nie, zwykłe rozmowy. W rodzinę każdy wie jakie masz wykształcenie, u mnie większość nauczycieli, kierowników, doktorów na uczelni. A wśród znajomych, wystarczy wspominka kogoś o studiach "jak to było" a później pytanie a Ty co kończyłeś? 

40 minut temu, TasteThePain napisał:

Może przyda się kiedyś pod awans?

No to jedyna obawa, która jest poparta czymś racjonalnym w tej sytuacji. 

41 minut temu, Raivo napisał:

Jedyne uzasadnione obawy jakie przedstawiasz to te dotyczące możliwego awansu w przyszłości

Jak wyżej. 

37 minut temu, Normalny napisał:

Może na początek zrób licencjat - to już się zalicza do wykształcenia wyższego.

Czasem wymogiem formalnym w jakiejś robocie jest posiadanie wyższego - może ci się przydać.

Druga sprawa, że sam się lepiej poczujesz skoro w jakiś sposób jest to dla ciebie denerwujące.

Jest w jakimś tam stopniu denerwujące, ale gorsze było by dla mnie "chwalenie się" w takich sytuacjach, że ah a ja skończyłem gówno kierunek w gówno szkole i jestem tak samo inteligentny jak wy. To już bym wolał go skończyć, nikomu nie mówić a wykorzystać tylko wtedy kiedy przyda mi się w jakimś awansie. 

35 minut temu, Leniwiec napisał:

Poza tym, to jeśli ktoś by mnie traktował z góry "bo on po studiach jest" to podziękowałbym za taką znajomość.

Ale często jesteśmy w takiej sytuacji , że przyjdzie jakiś znajomy twojego kumpla i już może dojść do takiej konfrontacji. Przykład z korony. 

16 minut temu, iry napisał:

to tylko świadczy o kompleksach.  

Tak samo myślę, ale wkur..a mnie niezmiernie fakt, że jesteś nie mniej inteligentny od kogoś, ale zaraz zostaniesz zaszufladkowany do kategorii idioty bo "pewnie nie chciałeś się uczyć" 

Myśle, że nie tylko ja to zauważyłem, może ma na to wpływ wiek w jakim jestem 25 lat, każdy w około tym wieku akurat kończy studia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Turop napisał:

Ale często jesteśmy w takiej sytuacji , że przyjdzie jakiś znajomy twojego kumpla i już może dojść do takiej konfrontacji. Przykład z korony. 

Nie miałem nigdy takiego problemu, może po prostu w innych kręgach się obracam, nie lubię ludzi wywyższających się i to nieważne w jakiej dziedzinie.

Jak napisano wyżej, kompleksów z tego powodu nie powinieneś mieć, chyba, że faktycznie studia Ci w czymś pomogą, wtedy warto je zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Turop napisał:

W różnych rozmowach w rodzinie, czy podczas wyjścia ze znajomymi, spotkałem się często z traktowaniem z góry osób które "coś" skończyły w stosunku do mojej osoby.

Sam-naj-pierw to musisz wyleczyć się z kompleksów, najprościej wyleczyć się w ten sposób, że jak jakiś patafian będzie cię traktował z tzw "góry" to ty mu przypierdol z dołu, pamiętaj, że ci ludzie są jeszcze bardziej zakompleksieni od ciebie i właśnie traktując np ciebie z "góry" leczą te swoje zasrane kompleksy i dowartościowują się, zazwyczaj to zwykłe miernoty, którym udało sie zdobyć jakiś "papierek" i przeżywają ten fakt jak mrówka okres, z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej albo unikać towarzystwa takich ćwierćinteligentów albo zwyczajnie nastukać po ryju jak sobie ktoś za dużo pozwala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2 godziny temu, Turop napisał:

mam wrażenie, że jestem gorszy od większości moich znajomych

@Turop Być może jesteś trochę przewrażliwiony na punkcie swojego wykształcenia i tylko Ci się wydaje, że ktoś z lepszym patrzy na Ciebie z góry

 

2 godziny temu, Turop napisał:

on jako nauczyciel historii zapierdala w Tesco i żali się na portalach społecznościowyc

Otóż to. Najważniejsza jest przedsiębiorczość, życiowe ogarnięcie i charyzma, a nie pokończone studia. I mówię to, mimo że skończyłem kierunek inżynierski i robię doktorat. Wielu wielce wykształconych ludzi nie potrafi ogarnąć się w życiu i kończą źle, nie tylko pod względem finansowym. Zacytuję Kochanowskiego:

Cytat

NA MATEMATYKA

 

Ziemię pomierzył i głębokie morze,

Wie, jako wstają i zachodzą zorze;

Wiatrom rozumie, praktykuje komu,

A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

 

Czasem jednak studia są potrzebne po to, aby uzyskać jakieś uprawnienia, chyba obywatelstwo w niektórych państwach łatwiej itp. Tu musisz przeanalizować swoje plany, jeśli jest potrzeba to może idź na zaoczne.

 

A z ludźmi, którzy patrzą z góry na tych którzy nie ukończyli studiów, niezbyt warto się zadawać. W Polsce często samochód i studia są wyznacznikiem statusu dla niektórych.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.