Skocz do zawartości

Studia wyznacznikiem statusu?


Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, Piter_1982 napisał:

Niestety, ale brak wykształcenia wpływa na obniżenie bazowego wizerunku.

Zależy od skali twojego sukcesu.

 

Przykładowo masz Januszów i Grażyny i Sebe, mają jakieś przeciętne zawody, zbliżone zarobki, a jeden ma doktorat np. z marketingu, ego rośnie, a Janusze i Grażyny będą zazdrośni.

 

Jednak ten sam Seba nagle zmienia otoczenie gdzie ludzie w prawdzie nie mają doktoratu ale mają zawody i umiejętności, które pozwalają im zarabiać wielokrotność zarobków Seby, obracają sie w lepszym towarzystwie, żyją na wyższym poziomie, to oni będą postrzegali Sebę jako nieudacznika, bo skoro tak wyedukowany to czemu sukcesu nie odniósł? ;) , a on będzie miał dysonans poznawczy i popadał w kompleksy, które potem musi odreagować. 

 

W sumie twój status zależy od tego jak sobie radzisz, jak kreujesz swój wizerunek i w jakim towarzystwie się obracasz (łatwość nawiązywania kontaktów). 

 

Wykształcenie ma znaczenie jeśli skończyłeś prestiżowy kierunek, prestiżową uczelnię lub jesteś uznanym specjalistą w danej dziedzinie, tej której masz wykształcenie.

 

Znam wielu menadżerów wysokiego szczebla, którzy mają wykształcenie niezgodne z wykonywanym zawodem i świetnie sobie radzą, znam biznesmenów ze średnim wykształceniem, którym doktorzy nauk ekonomicznych mogą co najwyżej pucować buty, pod względem wiedzy i umiejętności biją ich na głowę. 

 

Problem polega na tym, że w Polsce mamy fabryki magistrów, a nie edukację z prawdziwego zdarzenia. Wystarczy popatrzeć na skuteczność owej edukacji w innych krajach. 

W UK absolwenci wyższych uczelni odnoszą sukces bardzo często, ponad 50% absolwentów zostaje milionerami przed 45 rokiem życia, pozostała masa jest na poziomie dobrze zarabiającej klasy średniej, odsetek ludzi, którzy sukcesu nie odnieśli jest znikomy.

 

A u nas doktorzy robią na portierni często, a magistrowie na miotle i nie umniejszam tutaj tym zawodom, jedynie stwierdzam, że polska wyższa edukacja jest nieefektywna i nisko oceniana na całym świecie, więc przerzucanie się polskimi magistrami i doktorami jeśli nie są poparte wymiernym sukcesem jest zwyczajnie śmieszne. 

 

  

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o kwestie sukcesu i skuteczności zagranicznych uczelni to na przykładzie Harvardu łatwo zauważyć jaka jest różnica. Harvard to uczelnia gdzie tępi się wszelkie przejawy introwertyzmu i jest mocno nastawiona na budowanie narcyzmu jednostek. Jeśli jesteś wycofany to odstajesz i nie dasz sobie rady. Tam każdy z każdym musi się socjalizować i działać drużynowo. Zapewne to później przekłada się też na kontakty biznesowe. Taka analogia do tego co kiedyś pisał Struprawa o służbie wojskowej w Izraelu. Wiedza biznesowa to żadna magiczna receptura ani teoria a odpowiednio ukształtowany charakter/psychika. Umiejętność zarządzania to pokłosie umiejętności interpersonalnych.

 

W Polsce widzę dwa powody dlaczego studia nie dają sukcesu z biznesem. Pierwszy to nastawienie uczelni bardziej na uczenie wiedzy i teorii, aniżeli budowaniu charakteru czy więzi między studentami. Na każdych moich studiach widziałem jak ludzie są zamknięci w swoim indywidualizmie i działają na zasadzie odbębnić. Drugi poważniejszy to wychowanie i kultura. W naszym kraju dużo ludzi ma kompleksy, blokady, problemy psychiczne, introwertyzm itd. Do tego ludzie są nieufni i nie utrzymują silnych relacji, co najwyżej przy alko. Przekłada się to na fakt, że żadna wiedza nie pomoże w zbudowaniu biznesu. Bo biznes opiera się w głównej mierze na komunikacji i budowaniu kontaktów międzyludzkich. Nie jest to żadna magia ale trzeba mieć do tego predyspozycje psychiczne, spostrzegawczość, też i trochę szczęścia. Ktoś wycofany z samej definicji będzie miał problem ze zbudowaniem i prowadzeniem biznesu. Chyba, że wnosi innowacje i jakiś produkt ale ma swoich ekstrawertycznych przedstawicieli, którzy działają w jego imieniu.

 

Ponieważ ludzie w Polsce się zamykają w małych grupkach nie będzie jakiejś szerszej współpracy. Tym się różnią milionerzy od zwykłych ludzi. Nie żadną inteligencją czy nadludzkimi zdolnościami a umiejętnościami interpersonalnymi. Dochodzimy w tej chwili do wniosku, że edukacja to zupełnie drugorzędna rzecz. A w zasadzie masa milionerów jest debilami - w sensie nieukami. Wystarczy zobaczyć na show biznes. Dlatego sukces czy bogactwo to bardzo rozmyte sprawy. Obiektywnie status każdy ma ten sam ale w życiu niestety liczą się pozory i gierki emocjonalne. Tak samo jest ze studiami. Dlatego skoro patrzymy na pozory to studia są wyznacznikiem statusu. Poza tym jak wcześniej było wspomniane ktoś kto nie ma studiów w dzisiejszych czasach odstaje. Co do trudności studiów to kwestia subiektywna bo każdy ma inne predyspozycje.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Tomko napisał:

Jak tak dalej pójdzie piorunująco jego ewolucja to za kilka lat możemy nie być w stanie go rozpoznać na forum! 

Nie liczyłbym na to:p Pamiętasz, niedawno go pochwaliłem za bardziej oryginalne przywitanie, a on potem i tak wrócił do starego ;)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny Arch to taka menda, która została zbanowana kiedyś i co chwilę zakłada konta, pisze posty i rozwala każdy temat popierając swoje opinie jakimiś z dupy badaniami i statystykami. Jeśli się mu wytknie błąd w myśleniu i kończą mu się argumenty to nagle popiera to swoimi obserwacjami. To taki narcyz przeświadczony o swojej zajebistości z wielkim bólem dupy, że ktoś może żyć inaczej niż w badaniach i statystykach. Jego misją życia jest udowadnianie wszystkim, że nie można tworzyć związku z partnerką młodszą od siebie o 10 lat bo w drodze do domu w galeriach handlowych chodzą same młode Seby z młodymi Andżelikami. Nawet przedstawił statystyki na ten temat, że to zdarza się wyjątkowo rzadko. Po matematycznym działaniu na poziomie podstawówki i dodaniu procentów z jego tabelki wyszło, że to zdarza się w przynajmniej 1/10 par więc temat szybko się rozmył w akompaniamencie wyzwisk i obelg w stronę innych użytkowników. To informatyk z Warszafki, prawdopodobnie bananowy jedynak, który poza drogą z domu do biura i poza tym co można wyczytać z badań mało wie o życiu, chodzi na dziwki cały czas i poucza innych na temat związków obrażając, wyśmiewając i traktując odgórnie kogokolwiek, kto ma inne zdanie w temacie. Czasami ma rację i mówi z sensem, ale za chwilę bierze nad nim górę jego prawdziwa natura chama i wieśniaka za co łapie bana co chwilę i jego treści są sukcesywnie usuwane. Mam nadzieję, że wyjaśniłem. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mosze Red napisał:

A u nas doktorzy robią na portierni często, a magistrowie na miotle i nie umniejszam tutaj tym zawodom ..

Zacznijmy od tego, że doktor czy magister to nie jest zawód :) , tylko przygotowanie do zawodu, jak to słyszę

to mi się przypomina tytuł filmu "Fail to launch".

Takie jest mniej więcej pój pogląd na temat "zrobienia magistra" vs  "wykorzystania w pracy wiedzy zdobytej na studiach".

 

Ale w sumie wyjąłeś mi to z ust, jak się patrzy na doktorów, to przychodzi do głowy, że jest pewna "krzywa",

która wyznacza ile czasu zainwestowałeś w naukę w zależności od tego jak bardzo ci się to zwróci.

 

I jestem prawie pewien (z nielicznymi wyjątkami), że posiadanie tytułu doktora, jest już solidnym przeinwestowaniem.

Jeśli chodzi o studia, często też, myślę, że dość solidny wyjątek tu stanowią, dobre uczelnie techniczne, przygotowujące

Cię do pracy w konkretnym zawodzie. Dzisiaj brakuje specjalistów, jeśli coś się nauczysz i pójdziesz dalej to masz szanse

na fajną ciekawią prace.

Ale jeśli robisz byle jakie studia, po których się zaczynasz zastanawiać "a co ja po nich mogę robić" .. to moim zdaniem

szkoda prądu ..

 

Jeśli ludzie sprawiają że czujesz się gorszy tylko dlatego, że nie masz studiów, to chyba tylko dlatego, że sami mają,

a ty od niech więcej zarabiasz.

Ludzie mają często dziwne wyobrażenie, że jak zrobisz studia, to nagle w magiczny sposób manna zacznie na Ciebie

spływać z nieba, dlatego tak często ich boli, jak ktoś z niższym od nich wykształceniem świetnie sobie radzi.

 

Moim zdaniem, powinieneś popracować, nad jakąś świetną ripostą, żeby im w pięty poszło, jacy są słabi/niezaradni etc.

 

Mam dziś znajomych i słyszałem o coraz większej ilości przypadków, że goście na studiach informatycznych rzucają uczelnie, bo

zaczynają już zarabiać hajs np. jako programiści, dlatego, że raz, że zdobywają doświadczenie, które się liczy bardziej,

a dwa, że uczą się tam o wiele więcej niż na uczelni...

 

Na uczelnie jest wiele przedmiotów, które trzeba zdać "bo tak", a później do niczego Ci się to nie przyda, a międzyczasie

mógłbyś się uczyć czegoś, co Ci się jednak przyda.

W twoim przypadku, jak już jesteś ustawiony, to nie wiem czy jest to najlepsze spędzanie wolnego czasu.

No chyba, że dla własnej satysfakcji.

W każdym razie "co inni powiedzą", to chyba nie jest właściwa motywacja ..

 

2 godziny temu, Tomko napisał:

jego treści są sukcesywnie usuwane. Mam nadzieję, że wyjaśniłem. 

To to chyba można przypiąć, bo chyba każdy prędzej czy później zadaje pytanie co to jest ten "arch" :D

 

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, StatusQuo napisał:

Ludzie mają często dziwne wyobrażenie, że jak zrobisz studia, to nagle w magiczny sposób manna zacznie na Ciebie

spływać z nieba, dlatego tak często ich boli, jak ktoś z niższym od nich wykształceniem świetnie sobie radzi.

O to to.

 

49 minut temu, StatusQuo napisał:

To to chyba można przypiąć, bo chyba każdy prędzej czy później zadaje pytanie co to jest ten "arch" :D

Trzeba dodać do słownika pojęć RedPill / MGTOW :D.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Exar napisał:

 

Tylk studia ścisłe + lekarskie są wyznacznikiem status. Reszta to gó**o warty teatr. Największy IMHO to gównopsychologia!

Zagdzam się tą opinią.

Drogi Bracie Turop. Studia nie są wyznacznikiem sukcesu już na rynku pracy w odniesieniu do nauk humanistycznych. Nie powinieneś mieć z tego powodu, żadnych kompleksów.   Inaczej sytuacja wygląda w odniesieniu do absolwentów Medycyny czy Politechnik. ( chociaż te ostatnie też nie zawsze.)

Może kiedyś w okresie PRL-u tytuł magistra był wyznacznikiem statusu, teraz już nie.  Tylko wtedy studiowało dużo mniej absolwentów szkół średnich.

Jeśli chcesz i masz czas i pieniądze, możesz zawsze pójść na studia zaoczne i dochrapać się mitycznego magistra. Oferta szkół wyższych na prywatnych studiach jest bardzo szeroka. Wydaje mi się, że lepiej zainwestować czas i pieniądze w konkretne kursy i szkolenia, które dają dodatkowe uprawnienia ważne z punktu widzenia pracodawcy.

Na przykład: zawodowe prawo jazdy. Głowa do góry.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/26/2019 at 10:40 PM, Exar said:

Tylk studia ścisłe + lekarskie są wyznacznikiem status. Reszta to gó**o warty teatr.

Nie do końca. Prawo też cosik znaczy, a to ani nauka ścisła, ani medyczna.

A ze ścisłymi też nie jest tak fajnie. Mówię to jako absolwent politechniki. Otóż społeczeństwo nie szanuje inżynierów za bardzo. Społeczeństwo nie za bardzo wie, co inżynierowie robią. A jak można szanować coś, o czym się nie wie, że istnieje? Lekarz leczy, nauczyciel uczy, prawnik broni niewinnych i skazuje winnych. A co robi inżynier??? No, cośtam postawi, ale chujowo i zaraz się zawali, zrobi silnik, ale chujowy i dużo pali, no generalnie inżynier to robol, tylko oczko mniejszy debil. Ale tylko oczko i każdy by jego robotę lepiej zrobił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, StatusQuo napisał:

Zacznijmy od tego, że doktor czy magister to nie jest zawód :) , tylko przygotowanie do zawodu,

jak to słyszę

 

I jestem prawie pewien (z nielicznymi wyjątkami), że posiadanie tytułu doktora, jest już solidnym przeinwestowaniem.

Nie jest. W ogólności. Doktorat jest potrzebny (jest elementem) do kariery naukowej. W nauce nie zarabia się tak dobrze, jak w biznesie. Oczywiście ogarnięty naukowiec w dobrej branży będzie dobrze zarabiał.

 

Znam również biznesmenów, którzy zarobili sporo kasy, a potem zrobili doktoraty tylko po to, żeby je mieć. Jednak dotyczy to raczej ekonomii, gdzie doktorat jest bajeczką popartą jakimiś statystykami, niż dziedzin ścisłych lub technicznych - tam jest znacznie trudniej.

Edytowane przez Kapitan Horyzont
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kapitan Horyzont napisał:

Nie jest. W ogólności. Doktorat jest potrzebny (jest elementem) do kariery naukowej. W nauce nie zarabia się tak dobrze, jak w biznesie.

To może się delikatnie nie precyzyjnie wypowiedziałem. Jak ktoś chce kasy, to jeśli liczy, że doktorat mu ją zapewni, to się myli..

Nawet jeśli jakimś psim swendem ktoś będzie nieźle zarabiał, to i tak na wejściu jest z pięć lat przynajmniej w plecy, więc

biorąc pod uwagę, że to kluczowy element młodości, coś koło 25-30, to odczuwalność braku gotówki w tym wieku jest dość mocna,

więc w zwrot z inwestycji w nauke trzeba też wkalkulować młodość na kuroniówce ..

 

A doktorat jako element kariery naukowej to jak najbardziej, jest ... bym nawet powiedział "jest fundamentem".

Ale to tak samo jak z byciem Księdzem, czy nauczycielem, to powinno być powołanie i życiowa decyzja, z której

wynikają pewne konsekwencje ..

2 godziny temu, Kapitan Horyzont napisał:

potem zrobili doktoraty tylko po to, żeby je mieć

Każdy ma jakieś marzenia, fanaberie, albo luki w sobie które chce wypełnić ... :)

8 godzin temu, Tomko napisał:

Arch to taka menda

A jeszcze wracając do tematu arch-a

@Tomko zabrzmiało, jakby Ci kiedyś mocno zaszedł za skórę :)

 

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Legionista napisał:

Wydaje mi się, że lepiej zainwestować czas i pieniądze w konkretne kursy i szkolenia, które dają dodatkowe uprawnienia ważne z punktu widzenia pracodawcy.

Ja mam takie samo zdanie, tych kursów mam od groma, i pomimo braku wyższego mam parę sposób na zarabianie pieniędzy, ba nawet na jakąś tam karierę z samymi kursami w ręku. Przydał by się taki temat, gdzie każdy by powrzucał propozycje kursów zawodowych czy innych pomysłów na zarabianie właśnie bez studiów. Często przeglądając forum powtarzane są takie tematy typu co oprócz studiów itp, a wiele osób mogło by z tego skorzystać. 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam studentkę medycyny która no, jest średnio inteligentna. Rodzice opłacają jej te studia i jakoś zdaje. Nie chciałbym się u niej leczyć.

A interesuje się książkami, serialami i filmami, podróżami i coś tam ćwiczy nie siłowni ale jakoś tego nie widać.

 

Znam studentów na polibudzie, dwóch inżynierów i są ogarnięci ale czy będą trzepać hajs to się okaże bo zaczynają wchodzić na rynek pracy.

Znam również studentów tępaków którzy tylko imprezują i chleją. Z ludźmi bez studiów często można bardziej pogadać życiowo, bo już trochę przeszli i nie są już w takim "balonie bezpieczeństwa" jak studenci którzy skończą studia a następnie zderzają się z życiem. Znam jednego gościa na polibudzie, jest w jakimś zarządzie studenckim. Ja pierdole, jakie on ma ego i poczucie że nie wiadomo co robi i kim on jest, jakby rządził światem. Te jego opowieści co był, z kim, gdzie i zna się na każdym temacie. Od uprawy cebuli po fizykę kwantową, nigdy nie usłyszałem od niego żeby powiedział ''nie wiem''.

Ta wiedza często kończy się po dwóch zdaniach zapamiętanych w google ale chuj tam. 

 

Kiedyś siedzieliśmy w barze, był między innymi ten mądrala i pani z medycyny. Temat zszedł na zdrady bo jakiś typek wyruchał zajętą laskę a był w niej zakochany i od razu rozgadał że są parą :D 

Dla laski jednorazowa przygoda a typ już widzi żonę. Powiedziałem że ludzie się często zdradzają i świat to nie taka bajeczka jak w filmach. Nawet nie zdają sobie sprawy ile jest zdrad, o kim marzą kobiety, to że jest w związku nie znaczy że nie da dupy nikomu, nie wytoczyłem żadnych wielkich dział a i tak poszedł bulwers od mądrali że "nie znam jeszcze życia" a pani medycyna siedziała cichutko. Ona rozumiała trochę o czym mówię, widać po niej jak się nakręca i flirtuje z innymi. Kiedyś była impra u niej w domu, lato, zdjąłem bluzę. Nie jestem przypakowany ale żyły mi wyszły na przedramionach, ona jak to zobaczyła to mówi jakie mam fajne żyły i zaczęła mnie macać po przedramionach uwaga...  przy swoim chłopaku. Jakby go tam nie było przez chwilę. 

 

Także znam studentów ogarniętych i w chuj tępych, również takich co zgrywają inteligentów. Gości bez studiów co wciągają większość studentów jak chodzi o inteligencję, wiedzę z różnych tematów i nie chodzą przy tym dumni jak pawie. Dla mnie studia teraz, podkreślam teraz bo nie wiem jak było 30 lat temu nie są wyznacznikiem jakiegoś prestiżu czy inteligencji. I nawet kierunek medyczny czy polibuda zatracił swój prestiżowy status chociaż są kierunki gdzie jednak trzeba włożyć dużo pracy żeby zdać. 

 

W dniu 26.04.2019 o 22:54, Imbryk napisał:

Takie gadki stricte o studiach przy piwie sprowadzają się do tego kto miał na swojej polibudzie najbardziej poj.nego wykładowcę albo czy miał warunek z mechaniki płynów. Takie pierdolety bez znaczenia. Żadne tam wyższe sfery czy prestiż.

100% prawdy. Samo sedno współczesnych studentów. 

Edytowane przez Meg4tron
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Meg4tron napisał:

Nie jestem przypakowany ale żyły mi wyszły na przedramionach, ona jak to zobaczyła to mówi jakie mam fajne żyły i zaczęła mnie macać po przedramionach uwaga...  przy swoim chłopaku.

Ona tylko robiła sobie praktykę zawodową w sprawie układu krążenia.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.04.2019 o 13:18, Meg4tron napisał:

 Znam jednego gościa na polibudzie, jest w jakimś zarządzie studenckim. Ja pierdole, jakie on ma ego i poczucie że nie wiadomo co robi i kim on jest, jakby rządził światem. Te jego opowieści co był, z kim, gdzie i zna się na każdym temacie. Od uprawy cebuli po fizykę kwantową, nigdy nie usłyszałem od niego żeby powiedział ''nie wiem''.

Świetne podsumowanie Studentów z nabrzmiałym ego, co im poczucie bycia studentem zrobiło wodę z  mózgu:  jaki to on

ważny. Tak naprawdę, życie zaczyna się po obronie pracy dyplomowej, Wchodzi się na rynek pracy i się dostaje z buta po. facjacie. Twojego Kolegę też to spotka.

 

W dniu 28.04.2019 o 13:18, Meg4tron napisał:

Dla mnie studia teraz, podkreślam teraz bo nie wiem jak było 30 lat temu nie są wyznacznikiem jakiegoś prestiżu czy inteligencji. I nawet kierunek medyczny czy polibuda zatracił swój prestiżowy status chociaż są kierunki gdzie jednak trzeba włożyć dużo pracy żeby zdać. 

 Zgadza się na Medycynie to trzeba jednak ryć na pamieć, żeby się utrzymać na tych studiach. Powiem Wam Bracia, że Farmacja też jest fajna bo w niektórych miejscach w Polsce brakuje już Farmaceutów bo wyjechali z Polski. Generalnie jeżeli studia nie dają konkretnego zawodu, który można sprzedać korzystnie za kasę to nie ma co się podniecać  . Tak jest niestety z większością kierunków humanistycznych w Polsce. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.