Skocz do zawartości

Zdrowy rozwój seksualny kobiety.


deleteduser125

Rekomendowane odpowiedzi

@Libertyn

Myślę, że to bardzo dobry trening całościowy.

Ale do tego już trzeba mieć krzepe.

I poświęcić sporo czasu, żeby móc się dobrze zaprezentować.

Ale wrażenia wizualne są znakomite, szczególnie kiedy ogląda się takie mistrzynie:

 

 

Edytowane przez emrata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, emrata napisał:

 

 

Ale wrażenia wizualne są znakomite, szczególnie kiedy ogląda się takie mistrzynie:

 

 

Stroje mogliby lepiej dobrać. Osobiście widziałbym tu coś nie będącego bielizną ale zapewniającego sporo swobody. Coś w stylu kombinezonu do surfingu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok,
mierzmy trochę siły na zamiary - poledance - tak, robi efekt, nie boję się siniaków podczas treningów, ale : 1) mam ograniczony budżet i czas, by JESZCZE brać się za KOLEJNĄ aktywność, a tym bardziej wstydziłabym się grupy, trzeba mieć krótki strój treningowy, albo bieliznę sportową na zajęcia, bo większość powierzchni ciała ma być odsłonięta, bo na tym w większej mierze wykonuje się większość akrobacji i czego tam. 

Joga, spoko. 

Dzisiaj byłam u kosmetyczki, turlam się dalej z zadaniem. 


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefertiti
Dzięki. 

Temat mojego wątku zaczęłam od definicji "atrakcyjności", bo domniemam, że to podstawa rozwoju seksualnego. 

Chodzi mi również o aspekt:
1. czysto biologiczny (czyli nasz gadzi!), który wiem, że jest aktywny, natural rzecz, nie czuję się z tym źle, ale nie podążam aż tak za nim ; 
2. DOŚWIADCZENIA - wiem, że u mnie to chyba podstawa dotychczasowych niepowodzeń w temacie. Podświadomość odnosi się do tego, co zostało doświadczone. Sprawa pierwszego związku (temat seksu, cielesności). 
3. preferencji :
4. LIBIDO 

1.  gadzi, of course z automata podobają się wysocy, na konkretniej masie faceci, ogólnie szanowani w danym środowisku. To natural sprawa. Boże, jak na początku mojej aktywności  na forum czułam się źle, czułam, że jako kobieta jestem tylko zła, choć nic złego nie robię to i tak mam naturalne warunki do czynienia zła wobec facetów ; nie dosyć, że mało kto chciałby mnie ruchać, ugotuję, posprzątam, to i tak jestem zła, bo mam cipkę, którą rządzi gadzi, który nigdy nie uwzględnia świadomości i bezinteresowności, a nawet lovki. :D Teraz jestem na takim stabilnym gruncie mentalnym, bo helo, ale nie zdradzam mojego, mam wobec niego dobre intencje, jestem dobrą partnerką, ileż to się robi rzeczy wobec męża, a kasy, uległości i służebności Mojego nie widzę :D:D:D Wiem, że gadzi jest momentami silny i na niektórych etapach w relacji może przejmować kontrolę, jesteśmy w końcu ludźmi, więc instynkty nami nie rządzą 24/7. Także niektóre zapędy forumowiczów, że baby to tylko idą za gadzim jest... hmmm nawet zgubne. 
Oczywiście, bez żadnych wyrzutów sumienia przyznaję, że na mieście, gdy widzę jakiegoś przystojnego w moim typie, to jest mały wyrzut endorfinek, ale równie szybko opadają. Źle nie czuję się z tą reakcją, bo wiem, że jest ona NATURALNA. 
Przekładając gadziego na mój związek. I tu twórczość Marka myślę, że mi b.pomogła. Stymulacja gadziego w związku pozwala utrzymać odpowiednią "higienę" związku, czyli tzw. "chemię". Więc warto by obie strony regularnie odgrywały? role, zachowania, które zadziałają na gadzi, np. stanowczość, decydujący głos/decyzja faceta ; uległość, kobiecość? pani w danych sytuacjach. 
Trzeba uwzględnić aktualną rzeczywistość. Już pisałam na forum, że po urodzeniu dziecka chciałabym spokojnie posiedzieć w domu z dzieckiem nawet przez 3-4 lata , wydaję mi się to takie naturalne, ale obecne czasy, ekonomia i kultura nie pozwala na taki stan rzeczy, jednak to nie znaczy, że jest to niemożliwe. Dlatego dziecko jest planowane na etap jak najlepszych warunków zawodowych i finansowych. 

2. Brak mentalnie ojca ; brak zainteresowania chłopaków w okresie nastoletnim ; pierwszy chłopak, nie powiem, okazywał czułość, kochał mnie na swój sposób, ale kwestia łóżka - historię znacie, myślę, że nie ma co po raz setny jej przytaczać. Więc moja podświadomość nie ma pozytywnych odniesień do tematu mojej seksualności. 
Co mam na razie wdrążone : 
- nie rozpamiętywanie zajść łóżkowych z pierwszym facetem, taki mam swój wewnętrzny zakaz; gdy naturalnie coś wywoła u mnie wspomnienie, idę i coś robię. Tym bardziej myślę, że kwestię mam powoli poprzerabianą, bo wiele nad tym świadomie pracowałam, wytłumaczyłam sobie po psychologicznemu, dlaczego był miał/ma dane preferencje ; dlaczego się ze mną związał ; dlaczego podchodził do mojego ciała, tak jak podchodził - stałam się po prostu w miarę możliwości obiektywnym obserwatorem tamtych zdarzeń, pobawiłam się w psychologa/naukowca, ale od tego momentu ni mo srania się nad tamtymi wspomnieniami :D ;
- chyba ważna kwestia ; przestałam tatę traktować jak po prostu biologicznego ojca, wzięłam się za tworzenie relacji. Jest buziak na przywitanie, przyjadę, kawę, piwo z nim wypiję, rozmowy tylko o remontach domów, samochodach, no typowo męskich zajęciach są nadal; widać, że nie potrzebuje nie wiadomo ile czasu ze mną spędzać, ale zauważyłam, że sam pyta od siebie pyta "co u Ciebie?" , "jak w pracy" , "kiedy jedziesz na szkolenie", "czego Ty tam się uczysz na tych kursach?". Na mnie i na Mamę ostatnio (kupił dla każdej srebrny łańcuszek z dużym bursztynem) wydał blisko 1000 zł. :o :o Mama też była w szoku.  Mam taki sposób bycia, że lubię pośmieszkować w towarzystwie, to podczas jednego spotkania rodzinnego chodziłam i dla funu mówiłam "mam bardzo fajny naszyjnik, prawda" lub chodziłam i gestykulowałam jak typowa blondyna i ciągle o czym nie gadałam, to machałam tym wyjebistym bursztynem (takie zachowanie świeżoupieczonej narzeczonej co ciągle macha łapą z pierścionkiem). :D Widziałam, że Tata z tego się cieszył. Wiadomo, nie odrobi się straconych lat, ale chociaż dla korzyści zdrowotnych, emocjonalnych, czy nawet po prostu w ramach wdzięczności należy stworzyć relację ojciec - córka. 
Chyba jako już dorosła osoba kumam, że ojciec wyszedł z ciężkiego domu, chciał coś innego w życiu, zrobił dzieci, ciężko zapierd... na dom, więc trudno było mu stworzyć zdrowe i spełnione relacje z dziećmi. 

3. Mam takie standardowe - raz romantico, raz mocniej; nie odmawiam, może faktycznie to traktuję troszkę jak obowiązek, ale wiem, że to wynika z kompleksu "nieatrakcyjnej". Prócz wielokątów, srania i siusiania se na klatę, jakiś doczepianych pindolów, wibroprzyjaciół - mogę się zgodzić na różne rzeczy. :D heh

4. Libido, 
które stety.czy nie niestety mam wysokie ; ps. to nie jest anons erotyczny :D. Już zauważyłam, że moja podświadomość wywala komunikat "wysokie libido to jest mile widziane u 8/10, nie powinnaś takie mieć, bo po co?". Pewnie ciut testo muszę mieć wyższe, już nad tym pracuję - dieta. 





 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Heresy temat na ciekawy wątek, ale podpowiedzią może być starcie - hipergamia vs. hipogamia. No i biorąc takiego np. "mitycznego alfę", on nie potrzebuje kobiet(y) do walidacji własnej męskości i wartości, bo tę może liczyć w ilości kłów mamuta czy skór niedźwiedzich i posłuchu w stadzie. Kobieta zaś zawsze (do momentu transformacji wiekowej bądź rezygnacji z roli samiczej) będzie patrzeć przez pryzmat "ilu chciałoby mnie wychędożyć", bo to o niej stanowi. Tak z grubsza IMO. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext @Heresy
Ostatnio tak rozważałem nad tym kim jest ten cały alfa. 
I wiecie co? Alfa to nie jest ruchacz przed którym każda rozłoży nogi a potem będzie mu robiła za gospodynię. Bo taki ruchacz może być zwykłym narcyzem który jest atrakcyjny dla kobiet.
Alfa może być przez pół życia prawiczkiem a nawet nim umrzeć. Alfa może zupełnie nie mieć gadziego mózgu.
Nie musi być przystojny.
Nie musi być bogaty.
Nie musi nawet być wolny.

Nie musi być heteroseksualny.
Wystarczy że będzie miał charyzmę.
Dla mnie alfą był Aleksander Macedoński, dla mnie alfą była Joanna d'Arc, był Fryderyk Wielki, był Piłsudski, w końcu alfą był Hitler.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj sprzątam chatę + siedzę na forum, więc mam czas na rozkminy. 

Moje subiektywne zdanie - zgadzam się z tym, że facetów samoocena/jestestwo jest mniej uzależnione od kobiet i od ich aprobaty/seksualnego zainteresowania. Widać to chyba w każdej dziedzinie życia społecznego, branży. 
@Libertyn chyba racja; aspekt charyzmy, wizerunku na 1 miejscu. Należy spojrzeć na wielu popularnych, którzy cokolwiek by nie zrobili, są lubiani lub/i podziwiani i racjonalizuje się ich zachowania/decyzje na każdy możliwy sposób. 

Spoko, ja tam na chwilę odstawiłam swoje ego i świętopartnerską rolę i stwierdzam, że miło by było doświadczyć takie naturalnego, gadziego, męskiego zainteresowania. 
Godzę się z tym, że mogę być małym pracusiem, organizatorem, branżowcem, dobrą żoną, bo to lubię i się chyba w tym sprawdzam, ale tak, cokolwiek nie zrobiłabym, to szybciej uznanie zdobywa ta sławetna 8/10 i tak, jest to ciut przykre. Dlatego tworzę sobie mentalną szufladkę "życie bez męskiego oho i aha" i nawet to generuje większą energię do działania/realizacji celów. Być może jest to podparte pomocą gadziego - "nie ma pana, trzeba samemu zapierdalać". 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.05.2019 o 10:39, maggienovak napisał:

Więc moja podświadomć nie ma pozytywnych odniesień do tematu mojej seksualności. 
Co mam na razie wdrążone : 
- nie rozpamiętywanie zajść łóżkowych z pierwszym facetem, taki mam swój wewnętrzny zakaz; gdy naturalnie coś wywoła u mnie wspomnienie, idę i coś robię. Tym bardziej myślę, że kwestię mam powoli poprzerabianą, bo wiele nad tym świadomie pracowałam, wytłumaczyłam sobie po psychologicznemu, dlaczego był miał/ma dane preferencje ; dlaczego się ze mną związał ; dlaczego podchodził do mojego ciała, tak jak podchodził - stałam się po prostu w miarę możliwości obiektywnym obserwatorem tamtych zdarzeń, pobawiłam się w psychologa/naukowca, ale od tego momentu ni mo srania się nad tamtymi wspomnieniami 

Wiem, że rzeczy, ktore tkwią w

podświadomości są znaczące w funkcjonowaniu, ale nie przypisujesz jej zbyt znaczącej kwestii? Trochę lat minęło zapewne i masz inne doświadczenia. Nie znam historii więc nie wykluczam, że tak może być jak opisujesz, ale w swoich rozważaniach skupiasz się "na nim": dlaczego ON tak myślał, dlaczego ON mógł się tak zachować. Tego nigdy tak naprawdę nie będziesz wiedzieć.

Praca z tym polega wpierw na uświadomieniu sobie, że coś takiego siedzi w podswiadomosci (punkt dla Ciebie, bo masz to już ogarnięte), a następnie dyskusji z własną myślą negatywną, ale z perspektywy Twojej osoby i Twoich przeżyć w tamtym momencie, bo tylko na to masz wpływ. Na odbiór własnych emocji z przeszłości. Może warto się zwrócić do specjalisty jeśli jest to tak duży problem, bo samemu można się kręcić w koło bez końca.

 

W dniu 1.05.2019 o 10:39, maggienovak napisał:

Libido, które stety.czy nie niestety mam wysokie

A co na to partner? Propsuje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia wiem jedno, bardzo słaba kobieta w łóżku z dobrym kochankiem, mogą stworzyć dobry gorący sex. Natomiast słaby mężczyzna w łóżku + gorąca kobieta, nie stworzą dobrego seksu i ta zasada jest nieubłagana, co potwierdziły wszystkie moje rozmowy z kobietami.

Dlaczego to piszę? Autorka od dawna wspominała o problemach w łóżku, więc nawet jeśli " wyrobi" się na gorącą laskę a jej chop, nie okazuje w łóżku jej atrakcyjności to mamy lipton ajsti.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@emrata
Spox, trzymam się jeszcze rzeczywistości,patrzę na siebie w miarę obiektywnie, nawet na swoje odczucia i chociażby stąd wiem, jak bardzo podświadomość odpala komunikaty, które wpływają na moje samopoczucie, a tym bardziej w kontekście poczucia swojej atrakcyjności. 
Dobre, że mam pasje, interesuję się wieloma rzeczami, to chociaż to ratuje mi samopoczucie, inaczej - zadaniowość pozwala mi złe myśli rozdmuchać. Bo gdybym opierała swoje jestestwo na wyglądzie i zainteresowaniu chłopów, to musiałabym strzelić samobója, a tak wiem, że chyba jestem spoko babka, skoro trochę ciut skomplikowanych rzeczy ogarniam w życiu.

W skrócie : 
gdy byłam dziewczynką, to chłopcy raczej się ze mnie nabijali (wiecie - okres szybkiego dojrzewania + mój chłopczycowaty sposób bycia), okres nastoletni - chęć rozdziewiczenia się, a tu - z kim się nie umówiłam, to większość relacji przeszło na friendzone. Potem były, któremu się nie podobałam, nie byłam w jego typie, widział we mnie tylko dobrą partnerkę (oczywiście jego preferencje...) ; chociaż taki plus, że na początku Mój okazywał zainteresowanie mną (w sensie jak chłop babą). 
Chodzę do roboty (paca z ludźmi), udzielam się wśród różnego grona osób i zero zainteresowania chłopów. Niech będzie, że jestem atencjuszka, ale jak ma się posuchę w związku, idziesz wśród ludzi a tam chłopy latają za koleżankami, które są mężate, a Ciebie traktują 1) obojętnie 2) dyskutanta w wielu tematach, to mózg napierdziela komunikat : "sory, ale faktycznie nie jesteś atrakcyjna, wracaj do garów". 
Dostałam radę od jednego z braci, żeby iść na jakąś imprezę, gdzie będą obce chłopy, żeby dać się popodrywać. Spoko, polazłam z dwiema koleżankami, które zgarniały zainteresowanie, czułam się jak piąte koło u wozu, więc zmyłam się szybciej. 

Parę miechy w kłótni powiedział, że mam w głowie tylko seks, mamy pracę na głowie, mieszkanie, a ja mu z seksem wyjeżdżam. Później przeprosił. Ponad miesiąc temu (rozpoczęcie wyzwania), był seks, spoko, ale jeśli w ciągu najbliższego roku nie będzie zmiany w temacie, to już wiem, że będzie to koniec związku, bo drugi raz nie chcę przerabiać związku, w którym jestem tylko dobra partnerka...

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maggienovak mądra dziewczyna z Ciebie, ale jak nie Pokochasz Siebie, to nic z tego nie będzie. 

46 minut temu, maggienovak napisał:

Dostałam radę od jednego z braci, żeby iść na jakąś imprezę, gdzie będą obce chłopy, żeby dać się popodrywać.

Ja, będąc z kimś nie skorzystałabym z takiej rady. Jeśli bym pomyślała o tym, to raczej dowodzi temu, że to koniec związku. 

Proszę nie odbierać to za ocenę, choć to niestety tak wygląda, ale w tym momencie warto się zastanowić czy jest sens to dalej ciągnąć, im szybciej koniec tym zdrowiej (dla każdej ze stron) nie ma co się oszukiwać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maggienovak nie chodziło mi o zdradę, (bo to już w ogóle nie podlega dyskusji) - czyste uczucie nie potrzebuje innych, nawet nie przechodzi to przez myśl, raczej szuka innych rozwiązań - nie wiem jak to wytłumaczyć. 

 

A, nie wiem czy skorzystałaś (Langusta na palmie - YouTube), ale naprawdę polecam wysłuchać i porozmawiać z samą sobą w ciszy (raczej wszystkim się powinno przydać). Może to nada jakiś kierunek.

To już wszystko ode mnie, a wybór należy do Ciebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.04.2019 o 13:59, emrata napisał:

W miarę szybko widać postępy przy regularnym rozciąganiu, można poświęcić na to czas w domu między obowiązkami.

To zależy od ciała.

Kiedy zaczynałam trenować jogę rozciągającą regularnie, to dopiero po 2 miesiącach potrafiłam zrobić szpagat, i to w dość ekstremalnej sytuacji się o tym przekonałam, kiedy po prostu musiałam go zrobić.

Niestety bardzo łatwo przy tym o wszelkiego rodzaju kontuzje, ja nabawiłam się po trzech miesiącach, kiedy już wszystkim chwaliłam się, że potrafię zrobić igłę szpagatową.  Musiałam tymczasowo zaprzestać. 

 

Niemniej polecam. Moi byli uważali, że te figury, które wykonuję są niezwykle seksowne i uwielbiali się temu przyglądać. Zresztą nie tylko oni, każdy facet się temu przyglądał, kiedy ćwiczyłam na świeżym powietrzu. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Dobre, że mam pasje, interesuję się wieloma rzeczami, to chociaż to ratuje mi samopoczucie,

Czemu postrzegasz pasję i zainteresowania jako czynniki poprawiające samopoczucie? Czy chodzi o to, że napawa Cię radością kiedy oddajesz się zainteresowaniom, czy raczej jest to środek do myślenie w kategorii "mam fajne zainteresowanie więc dzięki temu jestem fajnym czlowiekiem"?

To drugie to niezdrowa zależność.

3 godziny temu, maggienovak napisał:

a tak wiem, że chyba jestem spoko babka, skoro trochę ciut skomplikowanych rzeczy ogarniam w życiu.

jw.

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Ciebie traktują 1) obojętnie 2) dyskutanta w wielu tematach, to mózg napierdziela komunikat : "sory, ale faktycznie nie jesteś atrakcyjna, wracaj do garów". 

Punkt 2 wyklucza się z "wracaj do garów". Kiedy jesteś partnerem do rozmowy, nikt tak o Tobie nie pomyśli.

To naprawdę dużo, niewiele jest kobiet, z którymi mężczyźni mogą wejść w dłuższą polemikę. To więcej niż chwilowy zachwyt nad "spódniczka". Mimo, że widzisz to jako swoją wadę, bo chciałabyś czasem inaczej być odbierana. Naprawdę zamienilabyś się to na ochy i achy bez dialogu na dłuższą metę?

Z drugiej strony może to wyglądać, że magienovak to taka kobieta, co ma coś do wyrażenia i faceci lubią z nią gadać, co może siać niepewność siebie wśród koleżanek z pracy, bo one też by chciały być erudycyjne, a nie potrafią za bardzo więc marginalizują te umiejętność i bazują na gadzim w celu uzyskania uwagi. Może sama czujesz, że to nie ma racji bytu, bo akurat taka atmosfera w pracy, ale w rzeczywistości ma i to ogromne.

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Spoko, polazłam z dwiema koleżankami, które zgarniały zainteresowanie, czułam się jak piąte koło u wozu, więc zmyłam się szybciej. 

Nie Ty jedyna i nie ostatnie miałaś taka sytuację. Co więcej, większość kobiet kiedyś doświadczyła podobnego incydentu. Są dni kiedy wychodzę z dziewczynami na miasto i jestem niewidzialna, są takie kiedy jestem na przodzie. Raz się trafi w target, raz nie. Nie wiem czy to była domowka czy klub, ale kluby to specyficzne miejsca, gdzie atencje zbierają dziewczyny określonego typu.

 

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Ponad miesiąc temu (rozpoczęcie wyzwania), był seks, spoko, ale jeśli w ciągu najbliższego roku nie będzie zmiany w temacie, to już wiem, że będzie to koniec związku

Ale chodzi o to, że za mała częstotliwość seksu może być tego powodem?

1 godzinę temu, Cuba Libre napisał:

Kiedy zaczynałam trenować jogę rozciągającą regularnie, to dopiero po 2 miesiącach potrafiłam zrobić szpagat

To bardzo szybki progres, zalecany czas to koło 6 miesięcy, a nawet i dłużej, żeby nie naderwać ścięgien.

Mówiąc o widocznie szybkich postepach miałam na myśli,że wręcz z dnia na dzień możesz zobaczyć, że powiększa się zakres ruchu. Nawet o kilka cm. każdy w swoim tempie zgodnie z mozliwosciami ciała, to daje jego świadomość. Skupienie się na jak najszybszym dojściu do szpagatu niewiele wnosi "czucia" ciała, a to w tym kontekście przywolalam rozciąganie.

Edytowane przez emrata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@emrata
Chodzi o to, że chociaż w tym widzę poprawę samopoczucia i wyłączenia "gadziego", czy takie poczucie "ok, nie jestem kobieca, ale jestem kumata". Np. na forum, nawet na tematy kulinarne, czy budowlane jak gadam z samcami, to czuję, takie zrzucenie kontekstu "samica-samiec", po prostu się gada na luzie, mogę zdobywać wiedzę w danym temacie, czy nią się wymieniać.
Moja droga, po prostu widzę ile jest dawane energii i zainteresowania tym atrakcyjnym, tak jakby naturalnie. A ja też mam babskie pragnienia, czyli romantico klimaty, kwiotki, seks - od czułego po ostrego. 
Nie mam ochoty być ciągle identyfikowana jako - dobrze gotująca, miła, ogarniająca sama większość kwestii albo do pogadania np. "Co sądzisz o Yukio Mishima i o azjatyckim kinie wojennym?" - ps. jestem fanką azjatyckich filmów wojennych. A co z kwestią kobiecości, do qrwy nędzy?! Jestem mentalnym chłopem, ale z cipką?!

Ale w życiu codziennym to już dla mnie takie pfff. Wiem i czuję wypalenie, jako "człowiek orkiestra".
Ostatnio na grillu, na Podkarpaciu czułam już srogi wqrw. Przyszły chłopy, przyszły baby, luźny grill na ogrodzie, ja z ciężarną koleżanką latałyśmy z przygotowaniem, nawet bawiłam się w montowanie, rozpalanie grilla, smażeniem, chłopy siedzą, jak zwróciłam uwagę, by pomogli, ok coś tam zrobili, ale potem total olewa. Gdy towarzystwo poprosiła ładna blondyneczka o pomoc, to nagle cały ogród chłopów naprężył mięśnie i mózgi, i zaczęli działać. Nic nie mam do tej blondyny, po prostu zadziałała na chłopów. 

 

Tak, częstotliwość i jakość. I znów wyczuwam chyba "suszę". Wiem, że muszę z Moim b.poważnie obgadać temat. Jeśli nic nie zmieni się w ciągu tego czasu, to z czystym sumieniem, wręcz na jednym wydechu będę mogła powiedzieć : "Kochanie, ustalaliśmy coś, komunikowałam Ci, starałam się. Nie doszło do realizacji Naszych ustaleń, więc nie ma sensu tego dłużej ciągnąć.". 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak reszta facetów z forum, ale Ja jestem typowy mężczyzna i jakby do mnie partnerka przyszła z taką rozmową, że ma za mało seksu i co tam jej jeszcze się nie podoba, to wszystko zrobiłbym na odwrót :). Jednak życzę powodzenia i miejmy nadzieję, że partner to nie jest typowy mężczyzna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, maggienovak napisał:

Wiem, że muszę z Moim b.poważnie obgadać temat. 

Który to już raz?

Tytuł tematu wprowadza w błąd, Ty nie potrzebujesz się rozwijać seksualnie.

Być może masz do przepracowania temat kobiecości, a być może to temat kompleksów.

Czy zasięgnęłaś fachowych porad nt. makijażu i fryzury dopasowanych do Twojego typu urody, ubrań dopasowanych do figury?

Jak siè nosisz? Dżinsy, dresy czy  zwiewna sukienka, lub krótka spódnica i ciekawe rajstopy? 

 

Rzecz następna- kwestia zachowania. Postaw na większą niezależność, tajemniczość. Facet nie może mieć wrażenia że zna partnerkę na wylot, wie już o niej wszystko. Kobieta zresztą tak samo.

Kokietuj.

Nie umiesz? Ucz się.

Stały związek po pewnym czasie wymaga pomocy, 'samo się dzieje' tylko na początku.

 

A co do niezależności i tajemniczości, przypomniał mi się pewien dowcip;

 

Patrzy facet na swoją żonę kilka lat po ślubie i myśli;

- Cudowny charakter- jak matka, dziwka i przyjaciółka w jednej osobie. Szlachetna i mądra, potrafi w mig odczytać moje potrzeby.

Piękne ciało, boska figura, zmysłowe ruchy. Twarz jak objawienie. 

Och, żona moja żono, jesteś niesamowita.

Żebyś Ty jeszcze choć trochę cudza była....

 

Element wyzwania, bardzo ważny dla faceta. Do przemyślenia.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała sugestia też odnośnie słownictwa i gwary. Pisałaś, że traktują Cię jak chłopczycę. Język też ma na to wpływ. Używanie określeń "srać, pindol, chłopy, baby" które przewinęły mi się w obecnym wątku, można zamienić na bardziej subtelne/kobiece. Zamiast mówić na mężczyzn wiecznie "chłopy, chłopy, chłopy", używajmy "mężczyzna". Jak sama o nich mówisz "chłop" a o sobie "baba" - zamiast kobieta - podświadomie tak Cię właśnie widzą - jako "babę" do swojskiego pogadania z "chłopem". Słowa "srać" i "pindol" wystarczy zamienić na bardziej fizjologiczne i anatomiczne określenia - sens wypowiedzi zostanie zachowany, a przy tym większa kultura. 

Nie łap się też za męskie rzeczy - nie ruszyli się przy grillu na Twoją prośbę, bo wiedzieli, że i tak to ogarniesz. Następnym razem możesz ich trochę podpuścić w stylu "no, mężczyźni, sama sobie nie poradzę, który chce zostać bohaterem i zrobić (...)?".

 

Co do wyglądu: ważne są proporcje. Można mieć większe kształty i być przy kości, a i tak emanować seksapilem, jeśli ubiór podkreśla biust/pupę/wcięcie w talii/wszystko na raz. Jeśli nie ma się drygu do mody, zawsze sprawdzą się klasyczne, proste stroje i kolory. Np Jeansy i biały t-shirt (ale nie luźny jak worek), czarne botki na stabilnym obcasie. Przy większej tuszy, wbrew pozorom, lepsze są opięte spodnie, jak za luźne. Przy luźnych cała sylwetka wygląda jak bryła. Oczywiście rozmiarowo dobrane, bez wylewających się boczków.

Następnie: miałaś kiedyś zdjęcie w awatarze, jeśli dobrze widziałam, masz piękne, gęste, długie włosy - noś je rozpuszczone. W domu, jak nie chcesz, zeby przeszkadzały, w kucyku. Prosty, zwykły warkocz bym odrzuciła, bo kojarzy się z małą dziewczynka. Są gumki - sprężynki, które fajnie unoszą włosy przy kucyku, tak, że nie jest oklapnięty i nie potrzeba przy tym żadnej wprawy przy układaniu włosów. + nie ulizuj włosów na głowie przy kucyku, tylko zostaw bardziej roztrzepane. Cieniowanie u fryzjera też powinno pomóc, aby się lepiej, nawet w samej kitce, układały. 

 

Dodając do powyższych, uważam, że najważniejsza jest cera. Nawet kosmetyki z najdroższej półki i najlepsza wizażystka mogą osiągnąć marny efekt, jeśli cera jest ziemista i z wypryskami. Polecam peelingi chemiczne jesienią-zimą u dermatologa i/lub krem z retinoidem (0,25 stężenie - to jest dość łagodne, można używać cały rok z filtrem). Peeling kwasem (np migdałowym - najlżejszy, też można cały rok) jest rewelacyjny. Cera jest niesamowicie gładka, z wyrównanym kolorytem, tak, że wystarczy tylko lekki makijaż. 

Dla promiennej cery polecam też picie ok 2 cytryn z wodą dziennie (przez słomkę, aby nie niszczyć szkliwa) - gwarantuję, że po tygodniu zobaczysz różnicę. Podkład - mineralny, stapia się ze skórą, nie tworzy maski, a razem z powyższym zadbaniem o skórę, buźka wygląda super. 

Jest jeszcze mnóstwo innych rzeczy dla lepszego wyglądu i samopoczucia, ale powinny też współgrać z Tobą. Np zachowanie i słownictwo - nie masz udawać kogoś, kim nie jesteś, ale jeśli subtelne zmiany w kierunku kobiecości nie przykryją Twojego "ja", to tylko na plus. 

 

Przedostatnie wtrącenie: może taniec/zumba? Zwiększa poczucie własnego ciała i uczy bardziej zmusłowych ruchów

 

Ostatnie: Śniadania białkowo-tłuszczowe dla utrzymania dobrej sylwetki i energii cały dzień. Tyje się przede wszystkim od węglowodanów, nadmiaru cukru i jego wahań w krwi, a nie od tłuszczu. Ale polecam nie tylko zwierzęce (tak, wiem, Twoje ulubione), ale + ryby/awokado/olej lniany/orzeczy.

 

Pozdrawiam

 

Ps. Zgadzam się też z Yolo

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Byłybiałyrycerz napisał:

@a.jolie Nie ma czegoś takiego jak śniadanie / obiad / kolacja, człowiek powinien jeść tylko jak jest głodny i stosować mini głodówki, czyli odstęp między ostatnin posiłkiem a pierwszym następnego dnia średnio 15h. 

To tylko kwestia umowna nazewnictwa, równie dobrze można powiedzieć pierwszy posiłek. Dla kogoś to może być o 6, dla kogoś innego o 12 (o której ktoś inny będzie jadł obiad/drugi posiłek. Zwał jak zwał. Głównie chodzi o to, że pierwszy posiłek białkowo-tłuszczowy dodaje energii (też mózg jest "żywszy"), bo nie dopuszcza do zjazdu glukozy we krwi, plus chudnie się - w dużym uproszczeniu, bo można się przyczepić, że "to zależy" i nie zawsze się schudnie. Ale nie będziemy się bawić w uszczypliwości i łapanie za słówka;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.