Skocz do zawartości

Relacje z rodzicami.


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, piszę żeby się wyżalić, żeby popytać jak tam to u was wygląda, o rady już nie pytam bo trwa to odkąd pamiętam, może także żeby was ostrzec gdzie postawić kobiecie granicę. Chcę także wylać ta całą frustracje zbierana juz od kilku lat. 

 

Odkąd tylko pamiętam matka gadała przez telefon, zazwyczaj ze swoją mamą a moją babcią. Ale to praktycznie non stop, babcia nie potrafiła wytrzymać sama ze sobą godziny, albo tv albo telefon do mamy/męża/koleżanki. 

No i tak dorastałem myśląc ze to normalne i że każdy tak robi. 

Nie przeszkadzało mi to bo mój dzień wyglądał tak: szkoła, dom, komputer, spać. Więc dużo mnie przy tych rozmowach nie było. 

Kiedy próbowałem nawiązać kontakt z matką, np. obejrzec jakis film, pograć w planszówkę całą rodziną, lub po prostu pogadać to praktycznie zawsze było przełączanie się pomiędzy rozmową przez telefon a światem realnym. 

 

Żeby zobrazować sytuację naszych rozmów, gdy rozmawiam z nia dluzej niż pół godziny to dzwoni do niej telefon i zazwyczaj odbiera i mówi mi poczekaj po czym wraca za 15 minut kiedy mnie już nie ma. Gdy przychodziło do jakichs ważnych rozmów typu wybór szkoły, coś nabroiłem albo coś w tym stylu to odbierała telefon i mówiła ze oddzwoni.

 

 

 

I mógłbym tak narzekac i znaleźć jeszcze tysiąc innych absurdalnych sytuacji, ale przejdźmy teraz płynnie do stanu dnia dzisiejszego. Matka odbyła 15 minut temu rozmowe gdy robiłem śniadanie, piszę to ze swojego pokoju i słyszę jej kolejną rozmowę z kimś. 

 

Dodajmy oliwy do ognia, matka zachorowała na poważną chorobę i bardzo duzo osob dzwoni sie jej spytac jak się czuje, co słychać itd. 

A ja, słucham codziennie tej samej historii powtarzanej w kółko rożnym ludziom, często o jej chorobie ktora kiedyś budziła we mnie duzo emocji, dzis budzi tylko obojętność, ewentualnie frustrację z ciągłego mówienia o niej. 

 

Przejdzmy do tego że tata juz chyba dawno się do tego przyzwyczaił, ale mnie by kurwica jasna strzeliła jakbym leżał w łóżku ze swoją kobieta oglądał spokojnie tv a ona tak nadaje, ze ja ja słyszę ze swojego pokoju za zamknietymi drzwiami. 

 

To wsyzstko jest jeszcze do przeżycia dla niektórych, ale dla mnie problem zaczyna sie w innym miejscu. 

Gdy wychodzę na imprezę, i przypadkowo wiem że się spóźnię, bo przedłużyła sie i nie chce wracać z niej sam, plus dobrze się bawię, matka juz 5 minut przed czasem wysyła 5 wiadomosci typu „gdziejestes” „wsyzstko w porzadku?” „Czemu cie jeszcze nie ma”. Wiedziałem dobrze że jak jej nie odpiszę to zacznie dzwonić po znajomych więc napisałem „spóźnię się, będę za godzinę do półtorej, mam 1%, pa” bo naprawdę chwile po wysłaniu wiadomosci rozładował mi sie telefon. 

Matka dzwoniła po znajomych, po czym pojechała mnie szukać autem. 

Nawet anonimowo mi jest wstyd o tym pisać. 

 

A co jeśli bym wam jeszcze powiedział, że moja matka nie pyta mnie gdzie jedziemy z dziewczyną na wakacje, tylko dziewczynę mówiąc jej przy tym że ja nigdy nic nie wiem?

 

A co jeśli dodałbym do tego próbę konspiracji z moją dziewczyną w celu zmiany mnie i informacji gdzie jesteśmy kiedy ja nie odbieram telefonu? 

 

A co jeśli dodałbym do tego konspirację z moją byłą bliską znajomą w celu zdobywania o mnie informacji? I nakłaniania jej zeby mnie pilnowała?

Do wszystkich powyższych sytuacji była wykorzystywana manipulacja aby uzyskać swój cel czyli informacje o mnie, „moje bezpieczeństwo”.

 

 

 

Dlatego moim pierwszorzędnym celem nie są żadne studia za pieniążki rodziców, żadne za hajs rodziców Baluj, nie są ubrania Gucci za czyjąś kasę. 

Moim pierwszorzędnym celem jest uniezależnić się finansowo od rodziców i wyprowadzić się na swoje jak najszybciej. 

 

Szkoda mi trochę ojca, bo właśnie przejął kilka nawyków od matki i już dawno z nim straciłem tak bliski kontakt jak kiedyś.

Relacje z rodzicami to zgrupowanie moich wyrzutów zarówno do nich jak do samego siebie. Mam wyrzuty do siebie, bo przeciez tyle mi dali, nie żyłem nigdy w biedzie, rzadko mi na coś żałowali, a ja czuję do nich taką niechęć. 

Aktualnie ograniczyłem branie od nich pieniędzy do minimum i za wszystko staram sie płacić sam, wiadomo ze prywatna szkoła, bus, nie wyrobię na to przy braku stałej pracy.

 

To jest właśnie jedna z rzeczy która w życiu wkurwia mnie najbardziej, że nie potrafię mieć zdrowych relacji ze swoimi rodzicami. Dziękuje za przeczytanie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem taki sam problem, matka wydzwaniała i pisała sms dopóki nie odbiorę/oddzwonię. Może nie tak natarczywie jak Ty opisałeś w swojej historii, ale cholernie drażniące - zwłaszcza w  towarzystwie.

 

Zabrałem ją raz na szczerą rozmowę w której jasno przedstawiłem swój punkt widzenia udowadniając że potrafię o siebie zadbać i dotarło :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Collins napisał:

Miałem taki sam problem, matka wydzwaniała i pisała sms dopóki nie odbiorę/oddzwonię. Może nie tak natarczywie jak Ty opisałeś w swojej historii, ale cholernie drażniące - zwłaszcza w  towarzystwie.

 

Zabrałem ją raz na szczerą rozmowę w której jasno przedstawiłem swój punkt widzenia udowadniając że potrafię o siebie zadbać i dotarło :D

O tak. Komunikacja to podstawa. Często rodzice, zwłaszcza matki nie dostrzegają że dziecko przestaje być dzieckiem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

To jest właśnie jedna z rzeczy która w życiu wkurwia mnie najbardziej, że nie potrafię mieć zdrowych relacji ze swoimi rodzicami.

Mam takie wewnętrzne przekonanie (z którym oczywiście nikt nie musi się zgadzać), że kiedy ktoś mówi: ,,nie potrafię tego albo tamtego'', to tak naprawdę oznacza to ,,nie chcę''. Nie możemy czegoś potrafić lub nie potrafić, możemy tylko czegoś chcieć lub nie chcieć.

Przyczyny używania tej wymówki mogą być różne, zazwyczaj jest tak, że sam zainteresowany nie zdaje sobie z nich sprawy. Często wiąże się to z niechęcią do wzięcia odpowiedzialności za swoje własne emocje lub sytuację życiową.

Ja bym przecież bardzo chciał mieć zdrowe relacje ze swoją matką! Ona mi to uniemożliwia tym swoim cholernym telefonem!

Tyle do ostatniego zdania, a jeżeli chodzi o to, co zostało napisane wcześniej...nasuwa mi się jedno pytanie: skoro nie akceptujesz swojej matki, to dlaczego oczekujesz od niej czegokolwiek innego niż brak akceptacji właśnie? Skoro przyznajesz sobie prawo do wstydzenia się za nią, powinieneś przyznać jej prawo do wstydzenia się za Ciebie.

Bądź jak Jarosław Kuźniar.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Xellos Właśnie gdy zaczynam się wczuwać, zacieśniać relacje, kiedy czuje się w koncu jak w domu, akceptuje matke wraz z jej wadami, to ona odkurwia jakaś chorą akcję, typu jak wyżej. Ktorej zaakceptować nie potrafię. Wtedy rzeczywiście, nie potrafię mozna zamienić na nie chcę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

To jest właśnie jedna z rzeczy która w życiu wkurwia mnie najbardziej, że nie potrafię mieć zdrowych relacji ze swoimi rodzicami. Dziękuje za przeczytanie.

Fajnie że nam się tu zwierzyłes na Forum, ale proponowałbym wizytę u psychologa.

Relacje z rodzicami możesz "uzdrowić" czyli na tyle zmodyfikować, abyś Ty sam czuł się z nimi w porzadku.

Czy to znaczy ucięcie kontaktu, ochłodzenie, wyprowadzkę czy codzienne serdeczne uściski wszytko zależy od sytuacji wyjściowej.

 

1 godzinę temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

wyprowadzić się na swoje jak najszybciej. 

Popieram - Mariusz Wypierdalaj.

Jaki obrałeś termin wyprowadzki?

 

4 minuty temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

ona odkurwia jakaś chorą akcję, typu jak wyżej. Ktorej zaakceptować nie potrafię.

Taka oto gra będzie prowadzona prawdopodobnie do śmierci.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym o sobie czytał. Dobrze kombinujesz. Podstawa to uniezależnienie się finansowe od rodziców. Teraz mają narzędzie manipulacji. Jak staniesz się samowystarczalny finansowo to zadanie trudniejsze - uniezależnienie się emocjonalne i pogodzenie się z tym, że pewnych rzeczy od swoich rodziców nie dostaniesz. Być może będziesz musiał ograniczyć ilość przekazywanych informacji. Realnej pomocy i tak za bardzo nie masz (to przerywanie rozmów, z Tobą, całkowicie rozumiem wk.....nie), wiele nie ryzykujesz. 

 

I teraz ważne żeby nie przegiąć w drugą stronę. Żeby wyłażąc z tej sytuacji nie użalać się nad sobą i nadmiernie nie obwiniać swoich rodziców. Jeżeli utkwisz na tym etapie, to zatrzymasz proces rozwoju.  Jesteś w sytuacji, w której- nie ze swojej winy - jakąś część procesu wychowawczego musisz przeprowadzić sam, a ściślej mówiąc z udziałem innych ludzi niż Twoi rodzice. Twoi rodzice coś tam zawalili, nie ze złej woli, tylko z braku kompetencji. Skoncentruj się na sobie i pracy, którą TY masz do wykonania, a wszystko jest do nadrobienia.

 

Po prostu musisz sam przeciąć pępowinę. Twoi staruszkowie coś przegapili, coś zawalili, to jest normalka. Trzeba im pomóc i podjąć pewne decyzje za nich.

 

Byłem, zrobiłem jak Ci piszę, wyszło mi na zdrowie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazyn

Nie tylko ty. Jeżeli czytałeś moją historię to wiesz, że i u mnie z tymi relacjami jest słabo.

Obecnie podchodzę do matury, a potem idę do pracy, by odłożyć trochę na studia niestacjonarne (prawdopodobnie z informatyki), na które będę uczęszczał weekendowo. Natomiast od poniedziałku do piątku na studiach, na które jeśli się dostanę, to po ich ukończeniu będę posiadał stabilny zawód w służbach mundurowych z pensją od minimum 4 tysięcy z szansą na więcej. Tak więc w zupełności popieram cię z decyzją o stopniowym uniezależnieniu od rodziców. Ponadto jeżeli na studiach coś ci się nie powiedzie, a będzie to z twoich pieniędzy, to żaden uczciwy szanujący się człowiek nie będzie miał prawa tego skomentować.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk Psychologa na stówę odwiedzę, ale jak już będę na swoim, psycholog oznacza też wydatki. A ja chce takowe ograniczyć do minimum.

 

Termin wyprowadzki nieokreślony, studia po maturze narazie odpadają bo nie mam kasy, musiałbym utrzymywać sie w dalszym ciągu z kasy rodziców, czyli nadal oni maja najwiecej do powiedzenia. Jeśli nie znajdę żadnej pracy w branży fitness (czyli na czymś na czym sie znam) to sproboje naboru do policji/straży pożarnej. Zarobię kase na szkółce, może gdzies uda się samemu utrzymać. 

@Hubertius W jakich konkretnie służbach? Zgaduje że straż graniczna lub pożarna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

@Xellos Właśnie gdy zaczynam się wczuwać, zacieśniać relacje, kiedy czuje się w koncu jak w domu, akceptuje matke wraz z jej wadami, to ona odkurwia jakaś chorą akcję, typu jak wyżej. Ktorej zaakceptować nie potrafię.

Taak...słuchamy tych wszystkich audycji o pracy z podświadomością, trenujemy to całe pozytywne nastawienie, staramy się zmienić schemat - a tu jeb! Shittest, wszechświat mówi sprawdzam...i wychodzi na to, że znowu blefowaliśmy.

Nie ma w tym niczego złego, w tym też jest pewna wartość...informacyjna. Spokojnie przyglądając się takiej sytuacji możemy się dowiedzieć, jakiej karty nam zabrakło.

Pierwszym krokiem jest uznanie, że te karty - bez względu na to, jak słabe się wydają - są nasze. 

Twoja matka sama jest ofiarą. Pewne rzeczy były jej robione przez jej matkę...teraz, gdy sama weszła w rolę matki, robi to samo swoim dzieciom. 

Co nie oznacza, że nie ponosi za to odpowiedzialności. W końcu to jej zachowania.

Twoje reakcje i uczucia związane z tymi zachowaniami to zupełnie inna historia - tylko Ty jesteś za nie odpowiedzialny. Z pewnej puli (która jest naprawdę ogromna) wybierasz określony wzór. Ktoś inny wybrałby coś innego.

Jeżeli piszesz, że ona robi coś, na co Ty musisz zareagować w określony sposób, to znaczy, że przyznałeś jej władzę nad swoimi emocjami.

Musisz ją jej odebrać.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazyn Trochę pudło, służba więzienna.  :D

Jestem na razie na etapie rekrutacji do Wyższej Szkoły Kryminologii i Penitencjarystyki, po której ukończeniu miałbym od razu lepsze perspektywy w zawodzie. Generalnie na tych studiach są zapewnione dobre warunki, gwarantowane jest darmowe wyżywienie i zakwaterowanie, a także niewielka "pensja" (tak naprawdę to tylko kilkaset złotych, ale dzięki temu po wakacyjnej robocie i możliwości  otrzymania pieniędzy studyjnych nie musialbym żebrać od rodziców kasy).  :)

 

Edytowane przez Hubertius
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

może gdzies uda się samemu utrzymać.  

Sprawdź jakie miałbyś minimalne koszty życia (mały pokoik-kanciapa na wynajem i koszty niebędne transport+żarcie).

I idź w to.

 

Mamy na Forum parę tematów o wyprowadzkach młodziaków (i nie tylko :) i tanim utrzymaniu, Kuj żelazo.

11 minut temu, Xellos napisał:

wszechświat mówi sprawdzam

Doskonałe powiedzenie!

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Po pierwsze wyjazd z chaty ASAP

-Jeśli jesteś w klasie maturalnej czyli masz status ucznia przysługuje ci Psycholog i Pyschiatra na NFZ zapisz się już teraz

-Matczynej troski nie oszukasz, trzeba rozluźnić relacje i z dystansu opowiadać jej co jest nie tak. Teraz odbierze to jako atak, jak to matka "tyle oddała", "tyle zrobiła".

-Po maturze polecam kursy zawodowe w UP wtedy za granicą zarobisz więcej, żeby nie jechać bezpośrednio na gówno-prace.

-Polecam gap year-pierdol studia od razu, jesteś (bez urazy) głupi w chuj jak każdy z nas w klasie maturalnej. Jeśli nie masz super sprecyzowanego planu na siebie, extra talentu, nie podejmiesz sensownej decyzji i jak rozumiem nie czujesz dużego autorytetu do rodziców w związku z powyższym nie pokierują Cię odpowiednio. Po podróżuj, zdystansuj się i potem pomyśl o wymarzonym kierunku, parę groszy w kieszeni i dystans to jest to, czego potrzebuje 18 letni mężczyzna.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk @Jaśnie Wielmożny Ogólnie to mam swoją pasję, w którą władowałem już kupę kasy, kulturystyka jest bardzo drogim i niezdrowym sportem, satysfakcja mi się zwraca, może pieniądze w przyszłości także się zwrócą. 

I w sumie to miałem taki sprecyzowany plan, żeby uczyć się jak najwięcej o dietetyce, treningu, psychologii żeby zostać elitą jeśli chodzi o trenerów siłowo/sylwetkowych. Zapisywać sie na kursy, itd. 

 

Jest to jednocześnie problem, a jednocześnie zaleta, bo mam swoją pasję ktora odstresowuje mnie 100%, daje mi spełnienie i radość. Z drugiej strony zabiera kupę kasy, jem prawie 5k kcal dziennie, wiadomo karnet, odzywki, cykle. 

Mój trener obiecał mi znaleźć odpowiednie kursy jeśli chodzi o fitness i nie tylko, mówił że niewiadomo co się w życiu przyda. Tzn spawacz, nurek, ratownik itd. 

A sam w domu ucze się poza szkołą biochemii, anatomii i wiele innych z książek medycznych. 

Może jakbym wyjechał za granicę to znalazłbym pracę w jakiejś branży fitness.

 

Tata chce mnie wepchać do wyższej szkoly aspiranckiej/oficerskiej strażackiej, dobra opcja, ale to kupa czasu, nie byłbym na utrzymaniu rodziców, bo wtedy utrzymuje mnie państwo i płaci żołd, tylko że to gryzie się mocno z kulturystyką, która jest moim głównym celem. Bo będę tam zakwaterowany. 

@Xellos Nie muszę, ale jak mam zareagować kiedy matka robi takie akcje? Uśmiechnąć się? Chyba źle zrozumiałem. 

Troszke mam alergie na prace ze sobą, bo kiedyś pod wpływem „wewnętrznego przebudzenia” doszedłem do takich skrajności jak pacyfizm i zryło mi to mózg kompletnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazyn Masz konkretny cel tutaj pochwała, pasja! Która może stać się zawodem z pewnością.

 

Problem, dość powszechny, pieniądze. Zdaje sobie sprawę, że pewnie miesięcznie sama "pasja" to oddzielny koszt koło 700-1000zł (wliczam wyselekcjonowaną dietę)

 

Rozwiązanie, potrzebujesz hajsu. Tata pomysł ma dobry ale jeśli nie chcesz tego robić to nie ma o czym mówić. CHYBA, ŻE dowiedz się DOKŁADNIE jak wygląda taki dzień w takiej szkole i zastanów się czy jesteś w stanie wcisnąć tam swoje treningi, zagadaj z chłopakami, przejdź się. Jak tak to super i wylot z chaty na zawsze.

 

Jeśli SZKOŁA NIE pozwala na rozwijanie pasji nie kop się z koniem. Jako spawacz zarobisz tyle co samo jako strażak. Spawacz-nurek w stoczni PANIE KURŁA.

 

Od siebie powiem ci tylko jedno, mam już trójkę niestety w wieku, a wciąż nie żyję tak jakbym chciał z pasji. Całkiem niedawno zrozumiałem, że tak się nie da. Życie składa się z sytuacji oporowych i niewielu z mojego środowiska o podobnym wieku i profilu zawodowym tak ma, lub żyją idąc na dziwne kompromisy za które płacą inaczej aniżeli pieniędzmi. Natomiast z moich znajomych z dawnych lat spoza branży, co pozakładali rodziny, ciągle trąca wiecznym "kiedyś spróbuje" i patrzą na mnie jak na bożka. Bo nigdy nie spróbują.

 

 

 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny Jak dobrze posłuchać w końcu kogoś doświadczonego i kogoś kto rozumie dlaczego to wszystko robię i że nie jest to tylko narcyzm połączony z kompleksami (tzn, heh te karki nic nie robio tylko pompujo te bicepsy).  Mam wiele osób w swoim otoczeniu którzy postanowili nie żyć pasją, a jedyne co im pozostało to zrzędząca żona, dzieci i niespełnione marzenia. Nie chcę tak skończyć.

 

Właśnie tak zrobię, mam kolegę który właśnie skończył aspirantkę, wypytam go o wszystko. 

 

A jak myślisz, policjant odpada? Pół roku moje ciało wytrzyma na jakimś kitranym jedzeniu i treningu powiedzmy gorszym niż zawsze, A tyle trwa szkółka.

 

Dziękuję wszystkim Braciom za odpowiedź, a szczególnie @Imbryk i @Jaśnie Wielmożny

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazyn uważam, że służby powinny być dla ludzi, których to kręci, przynajmniej jako obywatel bym sobie tego życzył. Nie zamykałbym się ma życiowe opcje przez wzgląd na to, że szkółka daje kwaterunek. Wyjedź do pracy to otwiera głowę i dystansuje to polskiego grajdoła.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Troszke mam alergie na prace ze sobą, bo kiedyś pod wpływem „wewnętrznego przebudzenia” doszedłem do takich skrajności jak pacyfizm i zryło mi to mózg kompletnie. 

Ach, młodzieńczy radykalizm...

 

17 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Nie muszę, ale jak mam zareagować kiedy matka robi takie akcje? Uśmiechnąć się?

Emocje są jak mięśnie - jeżeli mają wyglądać tak, jak sobie tego życzymy, to trzeba nad nimi pracować. W tej chwili akcje matki wywołują wkurw, czyli reakcję negatywną. Można to zmienić, dojść do stanu jeżeli nie pozytywnej akceptacji, to przynajmniej neutralnej obojętności. Na forum było kilka dyskusji na temat dokonywania tego rodzaju metamorfoz. Kluczem jest zdobycie większego dystansu, spokojna obserwacja pojawiających się w danej sytuacji emocji.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.