Skocz do zawartości

Moje puste życie


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

Napisałem ten temat, bo siedzę na forum od dawna i pewnie zostanę jeszcze na długo. Jeśli ktoś ma ochotę, to może mnie teraz lepiej poznać.

Chciałbym się też komuś wygadać.

 

Mam 21 lat i od dawna odczuwam frustracje, bo od kiedy skończyłem liceum w moim życiu nie dzieje się nic ciekawego. 

 

Na co dzień chodzę na studia, które zajmują mi 90% czasu. Pobudka, przygotowanie się do wyjścia z mieszkania, odbycie zajęć, zrobienie zakupów, zrobienie czegoś do zjedzenia, odpoczynek od nauki, nauka, sen, to mój tryb życia ciągnący się miesiącami. Program studiów jest napisany nierealnie do spełnienia. Możesz się uczyć 24/7, a i tak nie dasz rady. Trzeba szperać w bankach, szukać pytań z zeszłych lat, ściągać, umieć wstrzelić się w materiał, który akurat pojawi się na kolokwium. Dodatkowo te studia nie są dla mnie, temat mnie interesuje i chce mieć ten dyplom, ale sposób egzaminowania i prowadzenia zajęć, to jakiś żart. Bezwiedne kucie na pamięć godzinami. Muszę wkładać dużo wysiłku nawet nie w samą naukę, ale zmuszanie się do niej. Nie zdziwię się jeśli nie zdam tego roku i trzeba będzie powtarzać, któryś przedmiot. Mam życie mega przeładowane stresem. 

 

Pieniędzy w sumie nie ma na nic. Aż mi to tak bardzo nie przeszkadza, bo urodziłem się na wsi i nigdy się nie przelewało, dlatego nie mam nawyku angażowania się w jakiekolwiek zajęcia, które wymagają nakładu złotówek. Do pracy nie chodzę, bo już teraz nie mogę sobie poradzić ze studiami, a niezdanie jakiegokolwiek przedmiotu, to uwalenie roku i warunek około 2000zł. Nikt z moich bliskich znajomych nie pracuje, ale wiem, że są osoby, które dorabiają, więc jest to możliwe. 

 

Na studiach przeważają kobiety, tylko wcale mi, to nie pomaga w znalezieniu dziewczyny, a wręcz utrudnia. Na pierwszym roku byłem w grupie około 20 osób, razem chodziliśmy na wszystkie zajęcia. Przez ten rok udało mi się zgrać ze wszystkimi z grupy i zawsze było z kim posiedzieć i pogadać. Nie mogłem narzekać, można powiedzieć, że miałem normalnych znajomych z wydziału. 

 

Po pierwszym roku nasza grupa została zlikwidowana z powodu spadku liczby studentów i musieliśmy się rozdzielić do pozostałych grup według uznania. Ja plus kilka osób zapisaliśmy się do jakiejś tam losowej grupy, bo ich plan zajęć uznałem za najlepszy. Byliśmy nowi, oni znali się już od roku. Stało się tak, że większość osób z tamtej grupy (do której się zapisaliśmy) miała na nas wyjebane i nie chcieli się za bardzo z nami zadawać. Podział w sumie utrzymał się do teraz na starych i nowych. Podchodząc do wielu osób z tamtej grupy czuje się jak intruz i raczej nie wchodzimy sobie w drogę.

 

Mam kilka koleżanek i jednego kolegę, razem chodzimy na zajęcia i na tym w sumie się kończy. Koleżankami nie jestem zainteresowany, a kolega jest kilka lat starszy, mieszka z dziewczyną i poza wydziałem się nie widujemy. Na wydziale dlatego, że jest mało facetów mam utrudniony kontakt z ludźmi. Jakbym miał kolegów siedzącymi z dziewczynami, to mógłbym podejść, zagadać i jakoś się poznać. Całkowicie inna sytuacja jak siedzi sześć kobiet, które się do mnie nie odzywają, a ja mam do nich podbić, zainteresować swoją osobą, zmusić do rozmowy ze mną, a potem łazić za nimi na każdej przerwie z jakiegoś powodu. Dlatego trzymam się w swojej ekipie, a po odwaleniu zajęć spadam prosto do mieszkania. 

 

Jakbym chciał wyjść na miasto, na co i tak nie mam czasu, no ale jakbym chciał, to jedyny sposób, to zaproszenie na randkę jakiejś dziewczyny z wydziału. Bo tak po prostu, to nie ma z kim iść. Wszystkie dziewczyny, które mam pod ręką są w przedziale SMV 1-5/10. A nie mam ochoty na randkowanie z dziewczyną z bezpośredniego otoczenia, do której nawet nie chce się dobrać.

 

Portale randkowe odpadają z różnych powodów. Mam stary telefon, którym ciężko zrobić ostre zdjęcie i jedynie jakiś ciasny kibel z lustrem jako tło. Nie prowadzę ciekawego trybu życia, ani nie mam pieniędzy, więc nie ma czego tam pokazać. Moje SMV jest na tyle wysokie, że z dobrym profilem mógłbym coś ugrać, ale na tyle niskie, że bez niego nawet nie mam po co się tam pokazywać, bo nie poznam nikogo. 99% kobiet da mi z miejsca kopa. Mój telefon, to chyba ponad 5 letni lg l70 z apartem 5mpx.

 

Teraz wróciłem do domu na majówkę i kiedy akurat się nie uczę, to nie mam kompletnie nic do roboty. Wczoraj o godzinie 21 postanowiłem, że na dzisiaj koniec nauki i zorientowałem się, że moje jedyne zajęcia, to siedzenie i gapienie się w ścianę, albo na siłę siedzenie przed kompem i marnowanie czasu. Więc wybrałem trzecią opcje i chodziłem ciemnymi uliczkami po mieście.

 

I tak jest od kilku lat. Praca, praca, praca, a w przerwie od niej kompletna pustka. Moje życie, to gówno. Nie czerpie z niego żadnych przyjemności, za to mam bardzo dużo stresu i innych utrudnień. Podobno studia, to najlepszy okres w życiu, ale w moim przypadku nie. Bardzo chciałbym, żeby wreszcie, to się skończyło (te studia) i żebym mógł pójść do pracy, zacząć jakieś normalne życie. Mieć pieniądze na cokolwiek. Znajomi mówią to samo, że te studia to piekło i też mają dość. 

 

Moja najczęstsza forma relaksu, to gapienie się w ścianę w pustym pokoju. Brak mi sił, żeby podejmować walkę dalej z tym całym gównem, brak perspektyw poprawy na najbliższe lata. 

 

Aktualnie moje jedyne cele życiowe, to skończyć jakoś edukacje i trening siłowy. Po studiach powinienem mieć finansowo dobre życie. Raczej nie będzie problemu dostać pracy z której będę miał +/- 4000 netto. Planuje zaraz po ich ukończeniu przeprowadzić się do Warszawy i tam się dorabiać.

 

W te wakacje głównie będę uczył się do poprawek na wrześniowe egzaminy i siedział gdzieś na miedzy w polu. Ewentualnie zatrudnię się na weekendowe wykładanie puszek na pułki w tesco.

 

Wczoraj postanowiłem, że nie będę się katował dłużej tym jak moje życie wygląda i zaakceptuje to. Próbowałem wielokrotnie przeprowadzić jakieś batalie, które miało je odmienić, ale skutek zawsze był marny.

 

To chyba tyle.

  • Like 8
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co studiujesz, że masz tak mało czasu - ja skończyłem stosunkowo wymagające studia, a czasu miałem pod dostatkiem w ich trakcie. Pomyślałeś może, że przesadzasz z nauką? Studia sukcesu nie gwarantują, prześlizgaj się jakoś przez nie, żeby mieć papier a dokształcaj się tak jak Tobie to odpowiada. Mi studia jakoś specjalnie nie pomogły w szukaniu pracy mimo, że byłem w Top 10% na roku.

 

Pierwsza praca bez żadnego doświadczenia to IMO będzie Ci ciężko o 4k netto, nawet w Warszawie. No chyba, że mówisz o pracy w BIG4. Niemniej jednak, nie nastawiaj się na tyle, bo potem może być rozczarowanie.

 

A co do rozrywek, to szału nie będzie. Nie daj sobie też wmówić, że siedzenie przed kompem jest gorsze. Rozrywka jak każda inna, nie każdy musi przerzucać złom na siłowni i wpierdalać tofu z komosą ryżową. To Twój czas i spędzaj go jak lubisz. Ale wracając do rozrywek to po prostu dopadło Cię dorosłe życie trochę wcześniej niż innych. Podam Ci prosty rachunek na moim przykładzie.

 

6:00 - 7:00 - pobudka i poranna toaleta

7:00 - 8:00 dojazd do pracy

8:00 - 16:00 praca (czasem dłużej)

16:00 - 17:00 dojazd do domu

Już mamy 10/11 h (zależy jak liczyć) poświęcone na pracę.

Dodaj 8h na sen to już 19h wyjęte z dnia. Zostaje 5h.

Policz 1h na wieczorną toaletę i 1h (minimum) na zrobienie jedzenia. Masz już 21h.

No i co zostaje? 3h dla siebie.

 

Takie życie, nie ma co się rozczulać.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP ja mam, a może miałem to samo. Jednak za krótko tkwię w tym dobrym stanie, żebym mógł się obnażyć i powiedzieć, że zaskoczyło. Może wkrótce opiszę to w jakimś poście, ale za nie mniej niż miesiąc jak odbędę zaplanowaną podróż. A dieu. 

 

PS: Życie jest nudne i zwyczajne. I zaakceptuj to :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie polega na wyborach i kompromisach. Jeżeli nie urodziłeś się w bogatej rodzinie i nie masz ustawionych znajomych masz do wyboru:

- a) założyć własny biznes - musisz się liczyć z tym, że na początku trzeba poświęcać nawet 12-16 godzin, możesz mało zarabiać, a ZUS i inne trzeba zapłacić.

- b) pójść na studia - poświęcić czas na studiach na naukę, skupić się na inwestowaniu przez te 5 lat, zdobywać doświadczenie, chodzić na praktyki, staże, koła - w ten sposób po paru latach ciężkiej pracy i dobrze wybranym kierunku masz perspektywy na zarobki rzędu 5000 - 15000 mieszkając w Polsce

- c) pójść na studia - robić je na pół gwizdka, imprezować, olać naukę, zaliczać wszystko na minimum. Czyli w skrócie zmarnować 5 lat na imprezy z osobami, które na 90% po studiach będą miały cię gdzieś(koledzy od melanżu nagle znikają nie wiadomo gdzie. A raczej wiadomo - wpadają pod pantofel :)) po studiach bez umiejętności para za max 2000 - 3000 raczej bez możliwości awansu.

- d) pójść od razu do jakiejś pracy w Polsce (bez umiejętności w pierwszej pracy zarobisz 1500-2500 netto). Jak będziesz mieć farta to po jakimś czasie zyskasz możliwości rozwoju i taka praca zaowocuje ci w przyszłości dobrymi zarobkami, albo zdobędziesz solidne umiejętności, zostaniesz specjalistą i będziesz dobrze zarabiał. Może być też tak, że nie robiąc studiów i nie mając umiejętności będziesz całe życie pracował za 2000 - 3000 - bo nikt ci nie da szansy na rozwój w ambitnym środowisku bez papierka.

- e) to samo co wyżej, tylko za granicą. Wbrew pozorom wiele polaków za granicą praktycznie non stop pracuje, ale mają tragiczne stawki, bo nie mają żadnego fachu i biorą gówniane, mało płatne roboty. Ci bardziej ogarnięci potrafią zaoszczędzić, ale i tak relatywnie mało, bo pracują często 10-12 godzin lub 6 dni w tygodniu, stawka jest niska, a koszty życia dużo większe niż w Polsce. Wielu ludzi po kilku latach pracy za granicą w gówno-robotach - przywozi niewiele kasy lub wraca z długami. Marnują kilka lat na pracę całymi dniami i nudne życie.

Inaczej mają specjaliści i ci co umieją oszczędzać - specjaliści zagranicą zarabiają krocie, niektórzy w najgorszych robotach również potrafią sporo zaoszczędzić, ale żyją na bardzo niskim poziomie, mieszkają byle gdzie, jedzą byle co, 90% ich czasu to praca praca praca. 

 

Tak więc kolego - każde decyzja ma swoje plusy i minusy. Nie da się (przynajmniej na początku kariery w Polsce) jednocześnie pracować po 8 godzin dziennie MAX, i zarabiać krocie. Często jest tak, że musisz zapierniczać po 10-12 godzin dziennie i startujesz od stawek typu 2000-3000 na rękę. Mówię z doświadczenia jako programista, teoretycznie najlepiej opłacany zawód w Polsce. W praktyce przeliczając to na godziny - nie wychodzi już tak kolorowo. Jeżeli myślisz, że możliwe jest życie w którym pracujesz sobie wygodnie 8 godzin i zarabiasz 10.000 miesięcznie no to muszę cię zmartwić. 1 na 10000 osobie się tak uda, w innych przypadkach wygląda to tak, że albo pracujesz po 10-12 godzin dziennie i zarabiasz dużo, albo pracujesz po 8 godzin dziennie, ale zarabiasz dużo, dużo, dużo mniej. Zdecydowana większość ludzi zarabiających dobrze w Polsce pracuje więcej niż 8 godzin dziennie.

 

Dlatego żyjemy w systemie niewolniczym - pracując krótko masz więcej czasu, ale mało kasy. Masz więc czas, ale nie masz co z nim robić bez zasobów. Pracując dłużej i ciężej zarabiasz lepiej, masz dobre zarobki, pozycję społeczną - ale masz ograniczony czas i nie masz co robić z zasobami, niszczysz sobie życie w pracy i potem wydajesz zarobione pieniądze na lekarzy. 

Istnieje też trzecia możliwość - pracujesz niewiele, zarabiasz dużo, masz czas na wszystko, zdrowie - to się nazywa utopia i wygranie życia, niestety niewiele osób ma dostęp do trzeciej opcji, system niewolniczy nam to uniemożliwia.

 

Każdy wybór niesie za sobą konsekwencje - jesteś na początku drogi, więc możesz wybierać co robisz. Być może studia nie są ci w ogóle potrzebne i tylko marnujesz czas, czujesz się źle? Być może nienawidzisz swojego kierunku. Być może nie masz ambicji na ciągłą naukę/pracę. A może musisz po prostu zacisnąć zęby, wytrzymać tak jeszcze 2-3 lata, a potem będziesz prowadził lepsze życie od 90% Polaków. Sam sobie musisz rozważyć wszystkie za i przeciw i podjąć męską decyzję. Powodzenia.

 

  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP Jeśli chcesz to ja opiszę to tak:

Po pierwsze, młody jeszcze jesteś. Studiujesz, a to już jest bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Wielu w Twoim wieku tej możliwości nie ma / nie miało. Jest to inwestycja w przyszłość. Ja studia skończyłem naście lat temu, i z teorii mało pamiętam. Studia przygotowują przede wszystkim do pracy, wyuczonego zawodu. Nie jest tak, ze chłoniesz wiedzę, a później jesteś w pracy jak encyklopedia. Studia, moim zdaniem, uczą też elastyczności myślenia, umiejętności kombinowania ( czyli radzenia sobie z nieprzewidywalnymi zagadnieniami dotyczącymi pracy / zawodu ), sprawiają, ze Twój umysł jest bardziej otwarty na specjalistyczne zagadnienia. Spróbuj trochę zmienić nastawienie do nauki, nie wkuwaj wszystkiego na blachę, kombinuj. Wszystkiego tak jak napisałeś nie da się nauczyć, podziel sobie przedmioty, które Cię interesują a które nie. Tyle gwoli studiów...

 

Co do spraw finansowych, ja musiałem się utrzymywać za ok 150 PLN miesięcznie ( po odliczeniu kosztów mieszkania), z tego jedzenie, bilety miesięczne etc. I też uważam, ze to mnie nauczyło kombinowania. A to dawałem korepetycje, a to handlowało się ruskimi fajkami chodząc od bloku do bloku udając ulotkarzy żeby ktoś otworzył drzwi do klatki... to też swego rodzaju nauka.

 

Sam jestem z rodziny związanej stricte z rolnictwem, na wakacjach dorabiało się a to przy kombajnie a to przy zbiorze owoców etc. Jakoś się to wszystko toczyło. Niektóre przedmioty zaliczałem wzorowo, a niektóre na PAN-DA, i jakoś się udało. Też nauka, i w zasadzie bardzo ten okres miło wspominam.

 

e

1 godzinę temu, SławomirP napisał:

 Próbowałem wielokrotnie przeprowadzić jakieś batalie, które miało je odmienić, ale skutek zawsze był marny.

Masz dopiero 21 lat. Z całym szacunkiem jesteś jeszcze młody kajtek. Do tego bardzo kumaty ( udzielałeś mi bardzo wartościowych rad w moim wątku ), więc nie zadręczaj się. Masz stary całe życie przed sobą. Ludźmi na studiach się nie zajmuj, to jest tylko sparing przed prawdziwym meczem, który Cię czeka.

 

Jeszcze będziesz miał milion batalii, sto razy ważniejszych niż te do tej pory. Kształtuj siebie...

 

Sądząc po Twoich wpisach na BS, jesteś inteligentny, znasz wartość pieniądza, umiesz trzeźwo spoglądać na wiele aspektów życia. Będzie dobrze, głowa do góry. Aha, tak się mawiało na studiach, jak coś nie szło: ,,Biednemu to wiatr w oczy i gó..o w twarz :)  ''. Coco Jumbo i do przodu, ogarnięty jesteś, nie marnuj czasu na egzystencjalne rozkminy, a ludzi nie życzliwych Tobie olej ciepłym moczem. Jeszcze spotkasz setki życzliwych, i setki takich co by Cie zakopali najchętniej.

 

Przesilenie wiosenne chyba mamy, bo coraz więcej takich egzystencjalnych wpisów ostatnimi czasy na forum :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sceptyczny? Są to zarobi związane z małą ilością osób z prawem do wykonywania zawodu. Brak konkurencji od osób po innych kierunkach. Bierze się każdego byle miał papier. Są bardziej perspektywiczne miejsca pracy, z początku mniej płatne, wymagające już umiejętności przede wszystkim.


@Libertyn Nauki jest dużo, ale z tymi rozpraszaczami prawda.

 

@Lucid Już w liceum przerobiłem książkę OSHO, aktualnie moje spacery i gapienie się w ścianę, to różne formy medytacji.

 

@Zbychu Studia odwalam byle było zaliczenie. W moim przypadku najważniejsze jest to co człowiek reprezentuje poza dyplomem. Staram się jak najwięcej w to inwestować.

Godzinę temu, Sceptyczny? napisał:

Nie daj sobie też wmówić, że siedzenie przed kompem jest gorsze. Rozrywka jak każda inna, nie każdy musi przerzucać złom na siłowni i wpierdalać tofu z komosą ryżową.

Tylko ja nie chce siedzieć przed kompem. Robie to z przymusu, bo mam pusty pokój i albo książki albo monitor.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście myślę że problemem współczesnych ludzi, tak jak słusznie zauważył @zuckerfrei jest patologiczny wręcz brak cierpliwości, wszystko by chcieli tu i teraz, a na sukces jakikolwiek on by był, trzeba zapracować, trzeba być konsekwentnym i cierpliwym szczególnie.

Nic co jest wartościowe nie przychodzi łatwo.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SławomirP napisał:

Po studiach powinienem mieć finansowo dobre życie. Raczej nie będzie problemu dostać pracy z której będę miał +/- 4000 netto. Planuje zaraz po ich ukończeniu przeprowadzić się do Warszawy i tam się dorabiać.

Obecny tryb życia jest u Ciebie kosztem, który ponosisz za możliwość lepszego życia w przyszłości.

Za wszystko w życiu płacimy, czasem, pieniędzmi lub zdrowiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy ludzie z czasów przed masową popkulturą i przebodźcowaniem, których jesteśmy dziś ofiarą, mieli podobne problemy. 

Paradoksem jest to, że rutyna potrafi z jednej strony zabijać się od środka a z drugiej strony jest niezbędna jeżeli chcesz od życia czegoś więcej. Chociaż pewnie o samą rutynę nie chodzi, a o twoje podejście do niej. Czy jest to dla ciebie kara czy jeden z elementów życia.

Już raz mi pomogłeś Sławomir, więc będę się modlił w kościółku nie tylko zdanie matury, ale i o poprawę twojej sytuacji :D 

 ༼ つ ◕_◕ ༽つ  TAKE MY ENERGY ༼ つ ◕_◕ ༽つ

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze w życiu jest pierwsze 67lat życia .. później jest z górki ... :D

 

Ale wracając do tematu, jak zaczniesz prace, wcale nie będzie łatwiej.

Większość zawodów, które wymagają jakiegokolwiek myślenia, będą od Ciebie wymagały jakiegoś dokształcania.

a to oznacza poświęcony czas ..

 

Te prace od których wspomniał @Zbychu 5000 - 15000 to też nie jest tak, że dostaniesz,

15k za wysiedziane dupogodziny, będziesz musiał zapierdalać w pracy i po pracy..

Wydaje mi się, że jedyna różnica jest taka, że jak nie zewrzesz pośladów, to koło 40ki, okaże się, że

masz przed sobą podobne 25 lat życia, a jak wyprowadzisz życie na prostą, to czeka Cię jakiś tam względny luksus.

To się dokładnie zbiega w czasie, kiedy najlepsi z nas zostają oszwabieni przez baby w trakcie rozwodu ..

Dlatego podobnież najwięcej samobójstw jest w okolicach 40+, to mi się w sumie klei do kupy..

Bo facet, całe życie zapierdalał, na ten promyk nadziei a ktoś, kto mu obiecał miłość aż do śmierci,

jednego dnia zabiera mu wszystko ... oj bardzo mi się to klei ...

Też, mi się klei do kupy powiedzenie "życie zaczyna się po czterdziestce" ... W każdym razie jestem trochę jeszcze

przed i nadziei na lepsze jeszcze nie straciłem ...

 

Co Ci mogę powiedzieć, mam za sobą 10 lat pracy, a moje życie wygląda podobnie, tylko akurat jestem, w trackie

końcowego etapu, takiego jakby pseudo przebranżowienia ..stąd wymaga to ode mnie dodatkowego wysiłku..

 

Zawsze przez życie ciągnęła mnie myśl, że "jakoś to będzie", ale im bardziej skupiam się na zrozumieniu kobiet, to

bardziej do mnie dociera, że moja frustracja to nie był przypadek i to nie ja jestem zjebany, tylko świat ..

Tak, że ostatnio miałem parę takich kryzysów i rozkmin, że może wcale nie jest prawdą, że "jakoś to będzie" ...

 

Weź też pod uwagę, że nie jesteś wyjątkowy i większość ludzi jest w podobnej sytuacji.

Ci którzy się poddadzą albo odpadną z wyścigu (chyba szczurów), będą mieli przeważnie gorzej,

bo będą w plecy w stosunku do tych, którzy są wytrwali (wiadomo, że w życiu trzeba też mieć farta ..)

 

Na razie chyba jedyne co możesz zrobić, to wziąć się w garść i patrzeć jak się sprawy rozwijają ..

Ale studia moim zdaniem raczej warto skończyć, ale jechać po najmniejszej linii oporu, żeby się nie zajechać.

Chyba, że faktycznie chcesz prace, która wymaga tej wiedzy specjalistycznej.

Ja akurat jestem po technicznej uczelni i pracuje w IT, więc u mnie jechanie po najmniejszej linii oporu, akurt

było w miarę dobrym pomysłem ...

 

Stay strong ..

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP, tak już jest. Jak nie masz "zawodu - syn", to za zwiększanie skilla płacisz przede wszystkim swoim czasem, bo płaceniem pieniędzmi i tak nie można sobie wtedy na to pozwolić. Jest takie powiedzenie, które lubię - popracuj x lat tak, jak mało kto się zdecyduje i odważy by potem mieć takie życie, na jakie mało kto może sobie pozwolić :) PS. Normalne pieniądze zacząłem zarabiać dopiero niedługo po 30-tce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko dodam od siebie, że trochę nie zgadzam się z osobami piszącymi "takie jest życie".

Jasne, że trzeba pracować, jeść, spać ale trzeba również w tym wszystkim mieć jakiś cel.

Nie można się zamknąć w klatce, w której zamyka się większość ludzi i potem budzi się koło 50ki zarabiając ok. 2ki na łapę.

 

A doszły dzieci, doszła żona, kredyt, etc. Koszty rosną a perspektyw brak. Nie daj się złapać w tą pułapkę.

Cierpliwości, najlepsze jeszcze przed Tobą, tylko się rozwijaj.

Życie jest jak trochę jak siłownia, jak raz pójdziesz i pomachasz ciężarami, to będziesz mieć zakwasy.

Jak będziesz to robić systematycznie, to zauważysz, że jesteś w stanie dzwigać coraz więcej a i humor jakiś lepszy.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SławomirP napisał:

Mam 21 lat i od dawna odczuwam frustracje, bo od kiedy skończyłem liceum w moim życiu nie dzieje się nic ciekawego. 

:DDDDDDDDDD

Jeśli to nie trolling to powiem tak, chłopie pierdolisz jakbyś miał już 50 lat, był rencistą i mieszkał na wsi, kurwa co się tymi chłopakami dzieje, ja jakbym twoje lata przy tych możliwościach jakie dzisiaj są to ja pierdole normalnie chyba by mnie wyjebało w kosmos a ty siedzisz i bredzisz jak jakaś stara baba nad rozlaną herbatą. Ja gdybym był na twoim miejscu to bym sobie dupy nie zawracał tymi głupimi studiami tylko skupiłbym sie na nauce języków angielski, hiszpański i francuski, ukończyłbym jakieś technikum np elektryczne albo elektroniczne itp i ruszył w świat naj-sam-pierw do UK, tam bym cos zarobił i ruszył dalej do Kanady, tam bym trochę pożył, popracował, pozwiedzał, zarobił i wystąpiłbym o wizę do USA a tam cała gama możliwość na wiele lat zwiedzania, zaczął bym od wschodniego wybrzeża a skończył na Hawajach itd, jesteś młody, życie przed tobą, rusz dupę i przestań marudzić jak stary dziad.  Wkurwia mnie to wszystko, moje pokolenie nie miało takich możliwości, jak byłem młody to mogłem pojechać co najwyżej do Czechosłowacji.

  • Haha 1
  • Zdziwiony 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co kurwa pojechałeś na to wybrzeże? A co cię powstrzymywało. Komuna pewnie. Jak byś był młodszy to byś się lepiej zesrał. Takie marudzenie. Daj spokój chłopakowi, jak będzie chciał to sam się wystrzeli w kosmos, tymczasem oczekuje rozwiązania swojego problemu, a nie tego co ty byś zrobił będąc na jego miejscu 40 lat temu w Czechosłowacji. Może i tobie nauka języka francuskiego i hiszpańskiego oraz ukończenie technikum elektronicznego coś dałaby, niekoniecznie jemu. Jak nie masz nic konstruktywnego do zaproponowania, to chociaż nie pompuj sobie ego kosztem innych ludzi. 

No wiem, kiedyś to było, kuuurwaa, a teraz, Panie, płacz i zgrzytanie zębami.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Wypas napisał:

No i co kurwa pojechałeś na to wybrzeże? A co cię powstrzymywało. Komuna pewnie. Jak byś był młodszy to byś się lepiej zesrał. Takie marudzenie. Daj spokój chłopakowi, jak będzie chciał to sam się wystrzeli w kosmos, tymczasem oczekuje rozwiązania swojego problemu, a nie tego co ty byś zrobił będąc na jego miejscu 40 lat temu w Czechosłowacji. Może i tobie nauka języka francuskiego i hiszpańskiego oraz ukończenie technikum elektronicznego coś dałaby, niekoniecznie jemu. Jak nie masz nic konstruktywnego do zaproponowania, to chociaż nie pompuj sobie ego kosztem innych ludzi. 

No wiem, kiedyś to było, kuuurwaa, a teraz, Panie, płacz i zgrzytanie zębami. 

!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!

!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!

!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!FUCK OFF!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SławomirP napisał:

 

@Zbychu Studia odwalam byle było zaliczenie. W moim przypadku najważniejsze jest to co człowiek reprezentuje poza dyplomem. Staram się jak najwięcej w to inwestować.

Co do kurwy? :huh: Nie podchodź tak do tematu. Ja na studiach uczyłem się jak pojebany, zawsze byłem przygotowany - w życiu nie uczyłem się całymi dniami, tylko systematycznie i na bieżąco.
Nie pracowałem w czasie studiów, zajmowałem się tylko nauką. Pracowałem tylko w wakacje, zapierdalając jako robol na fabrykach. Miałem też stypendium za wyniki więc z hajsem było OK. 

 

I wiesz co? Stworzyłem o sobie opinie, że warto wziąć mnie pod skrzydła - bo nie pierdole się w tańcu i można mi powierzyć odpowiedzialność. Ludzie z uczelni związani z moim zawodem nie mieli wątpliwości kogo polecić do firmy szukającej przyszłościowego człowieka.

 

A sztuk walki próbowałeś @SławomirP? Dostanie kilku strzałów na ryj zmienia punkt widzenia, świat wydaje się wtedy inny - najczęściej lepszy. ;) 

Wiem, że chodzisz na siłkę, też chodziłem i teraz uważam ten czas za stracony taki np. boks jest dużo fajniejszy i pożyteczniejszy. 

 

Ode mnie:

1) Ucz się, osoby prześlizgujące się na studiach często chuja z tego mają poza papierkiem i zmarnowanym czasem. No chyba, że sam przygotowujesz się do pracy w określonym środowisku. 

 

2) Jak nie masz hajsu, ale masz czas na nudzenie się to znajdź pracę. Jeżeli będziesz miał do pogodzenia zarabianie hajsu i naukę to sam z siebie staniesz się efektywniejszy - przestaniesz walić sam ze sobą w chuja i gapić się w ścianę. Praktycznie wszędzie brakuje ludzi do pracy, na 100% znajdziesz coś co możesz teraz robić. Mnie do nauki najbardziej zmobilizowała praca z recydywistami w zakładzie o nie najlepszej opinii :P, fascynujące doświadczenie, bardzo wzbogacające charakter.  

 

3) Idź na SW, to wyzwala z głupich myśli, jest tu i teraz albo wpierdol.

 

4) Co do dziewczyn, to albo próbuj z nieznajomymi z uczelni albo mniej wyjebane. W Twoim wieku też przeżywałem ten temat, a teraz po KILKU latach perspektywa jest zupełnie inna. 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Ace of Spades napisał:

Wkurwia mnie to wszystko, moje pokolenie nie miało takich możliwości, jak byłem młody to mogłem pojechać co najwyżej do Czechosłowacji

A znasz takie stwierdzenie jak paradoks wyboru ?

Za komuny było łatwo, jak widziałem na półce coś więcej niż ocet, to trzeba było brać, bo się przyda.

Później jak miałeś dwa rodzaj jeansów, to wiedziałeś które wolisz bardziej, teraz jak wchodzisz to masz

20-30 par ... i boli Cię głowa od tego kminienia ... a masz tak teraz ze wszystkim.

Czasem, życie jest prostsze jak się nie ma zbyt dużo wyborów .. wtedy stają się one oczywiste ..

Do tego na każdym kroku promowane są nieosiągalne wzorce, które większość ludzi wprawia w kompleksy

na punkcie swojego wyglądu, inteligencji i życia generalnie ... stąd dziś jest o wiele, wiele trudniej zdecydować, co

się w życiu chce robić, bo na każdym kroku widzisz, że u kogoś innego trawa jest bardziej zielona ...

Parę razy taki delikwent zmieni zdanie i wyrabia się u niego słomiany zapał ..

Bo widzisz jak sobie wszyscy radzą, a ty musisz zapierdalać i Ci się zaczyna wydawać, że może coś zbyt trudnego

sobie wybrałeś, albo nie radzisz sobie ..

Żeby nie było, świetnie Cię rozumiem, ale trzeba było przywrócić balans w dyskusji :)

 

20 minut temu, Wypas napisał:

Jak byś był młodszy to byś się lepiej zesrał.

Wybaczcie, ale z tego "pociśnięcia", to się prawie popłakałem ze śmiechu :D

 

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk Jak tylko życie mi się zluzuje, to mam zamiar iść na boks. Już od dawna o tym myślę. Co do studiów spokojnie, wiem co robię.

 

Napisałem dużo o studiach, bo są moim całym światem, a chciałem nakreślić sytuacje. Boli mnie, że nie mam kompletnie poza nimi życia. Nie mam nic co na mnie czeka jak odwale wszystkie obowiązki. Jak już skończę naukę, to siedzę i nie wiem co ze sobą zrobić, a przywalenie kolejnym obowiązkiem nie jest dla mnie rozwiązaniem. Brak mi kompletnie motywacji do przetrwania ciężkiego okresu. 

 

Jeśli macie coś przyjemnego co zrobicie, kiedy będziecie mieli wolny czas, coś dla czego żyjecie, coś co was motywuje, to u mnie jest w tym miejscu czarna dziura.

 

Nawet jak mam dobry chmur i ochotę coś zrobić, to impet motywacji odbija się od jebanych czterech ścian w których jestem zamknięty. Kończy się na siedzeniu na stołku, albo chodzeniu w kółko po pokoju. I nie, nie pójdę na tą godzinę - dwie w sobotę, kiedy akurat nie pracuje, roznosić ulotki na ulicę, żeby problemu nie było.

 

Nie zaplanuje każdej minuty dnia na jakieś zajęcie, żeby przypadkiem nie wyszło, że jeśli przyjdzie wolna chwila, to zostaje patrzeć się w ziemie.

 

Kolejne tygodnie i miesiące pustki, za to przeładowane stresem i pracą. Już mam ochotę jebnąć się patelnią w twarz.

 

Tak, wiem, że inni mają gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.