Skocz do zawartości

Polki to kobiety blachary - dlaczego tak szybko rośnie ich ilość?


Rekomendowane odpowiedzi

48 minut temu, imprudent_before_the_event napisał:

Mówię o czymś innym. O tym że kobieta nie odróżni właściciela od leasingobiorcy. Dla niej użytkownik to jak posiadacz.

Z jednego podstawowego powodu nie masz racji.

Nawet jesli dana kobieta nie wie co to leasing.

 

Mianowicie - samochodów drogich jeździ dużo. A to powoduje jedno - są łatwo dostępne dla szerokiej gamy ludzi.

Skoro tak - to pierwszy znak tego, że samochód nie stanowi o zamożności.

Bo gdyby stanowił - to zamożnośc jest rzadką cechą. Jest rzeczą oczywistą, że bogatych jest mało.

 

Druga sprawa jest taka. Kiedyś kobieta leciała na drogie auto dlatego, że wiedziała, iż drugi facet z takim drogim samochodem się prędko nie pojawi.

A teraz wie jedno - skoro takich drogich samochodów dzisiaj widziałam na ulicy ze dwadzieścia w mojej wiosce - to szansa na szybkie pojawienie się kolejnego gościa z takim drogim autem jest bardzo duża.

 

Kiedyś konkurencja była niewielka. Bo na wsi tylko jeden miał "holcwagena". Dzisiaj "holcwagen" jest w każdej zagrodzie, w tym w co drugiej jest nowy.

 

37 minut temu, Obliteraror napisał:

Smutne muszą mieć życie, by w ten sposób oceniać drugiego człowieka. Test autobusu miejskiego jak widać nadal jest całkiem ciekawą opcją na pierwotną weryfikację.

No własnie.

Poza tym - o czym my tu mówimy ? O tym by na drogi samochód wyrywać laskę. Do czego ?

Do stałego związku ? No można, tyle, że ona, gdy w ten związek wejdzie - natychmiast się dowie, że samochód nie Twoj a banku. I cały  misterny plan w pizdu.

 

No dobra - to w takim razie może by tak wyrwać na jednorazowe ruchanie dobrym samochodem ? Ano można, czemu nie. Laska nie dowie się, że samochód należy do banku - bo nie zdązy, a jesli nawet - to po fakcie, kiedy pójdziesz spuszczony - spuścić gumę do kibla w kierunku najbliższej oczyszczalni ścieków, a dama zajrzy Ci dyskretnie w portfel natrafiając na dowód rejestracyjny z wpisem "Europejski Fundusz Leasingowy" na przykład.

 

Tyle tylko, że to nadal nieracjonalne postępowanie.

Idziesz do burdelu, płacisz 200 i masz ruchanie. Szybciej niż wyrywając na samochód, w dodatku taniej. I z gwarancją, że ruchanie będzie - bo wyrwanie laski na auto takiego nie gwarantuje. Opłacenie zaś pobytu w burdelu - jak najbardziej.

 

Co ? Że w burdelu same kurwy z duzym przebiegiem ? Ależ prawda.

A jaki przebieg mają blachary, ktore lecą na drogi samochód ? Otóz podobny. Miałyby może mniejszy - gdyby drogich samochodów, na które leca bylo mało. A jest dużo.

 

Tak więc sami widzicie jak to jest,

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, imprudent_before_the_event napisał:

Dla kobiety nie ma znaczenia pochodzenie dóbr. Ważne że one są i można z nich korzystać.

No i zrobić focie na instagram by się pochwalić hajlajfem ?

 

@Bonzo:Kiedyś konkurencja była niewielka. Bo na wsi tylko jeden miał "holcwagena".

 

Bo kiedyś na wsi to był Pan Tracz, Janusz Tracz 

?

 

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Byłybiałyrycerz napisał:

@Wypas Oczywiście, że TAK, ale brat Bonzo chce na siłę udowodnić swoją rację - co jest ostatnio dość regularnie tu spotykane.

Ja tak myślę, Ty tak myślisz, a jak myślisz, czy jak kupujesz mieszkanie (nieruchomość) na kredyt, obciążone hipoteką na rzecz banku, to możesz stać się  właścicielem tego mieszkania, czy nie, bo to ostatnie twierdzi kategorycznie brat Bonzo:

 

4 godziny temu, Bonzo napisał:

 

 

Jeszcze lepiej jest z nieruchomością na kredyt.

Dostaje młody człowiek od banku mieszkanie, w ktorym w zamian za kredytową ratę miesięczną - ma prawo mieszkać.

Właścicielem nie jest - bo przecież to kredyt hipoteczny - pod zastaw mieszkania.

Więc mieszka, płaci i stanie się właścicielem za 30 lat jak dobrze pójdzie.

 

Dość smutne jest to, że bardzo wielu ludziom się wydaje, że ktoś z mieszkaniem na kredyt to ktoś rzeczywiscie zamożny.

 

No - i tym się proszę Ciebie rózni prawda od kłamstwa.

 

 

 

 

To jest bardzo ciekawe, bo jest całkowicie sprzeczne ze wszystkim co ja wiem na ten temat. 

Najczęściej jest tak, że kupujący staje się właścicielem mieszkania w momencie podpisania umowy sprzedaży, a ta jego własność jest tylko zabezpieczona (obciążona) hipoteką na rzecz banku. W każdym razie wzięcie kredytu hipotecznego w żadnym razie nie wyklucza uzyskania własności mieszkania już na samym początku.  

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Wypas napisał:

Najczęściej jest tak, że kupujący staje się właścicielem mieszkania w momencie podpisania umowy sprzedaży, a ta jego własność jest tylko zabezpieczona (obciążona) hipoteką na rzecz banku.

Nie TYLKO. Ale AŻ !

6 minut temu, Wypas napisał:

W każdym razie wzięcie kredytu hipotecznego w żadnym razie nie wyklucza uzyskania własności mieszkania już na samym początku.

Definicja własności:

"Własność to możliwość dowolnego i nieograniczonego dysponowania rzeczą, nad którą właściciel tę własnosć posiada".

 

Czyli - na przykład posiadasz Volkswagena Passata rocznik 2000 o wartości 10 tysięcy złotych zakupionego za gotówkę. Możesz z powrotem zamienić go na podobnej wartości pieniądzie i na przykład kupić za to Opla Vectrę.

 

Zatem - jesli coś stanowi przedmiot zabezpieczenia - to już powyższa definicja własności nie jest spełniona. Ponieważ jesli nawet sprzedałbyś mieszkanie z kredytem pozostałym do spłacenia - to nie dostaniesz rzeczywistej wartości tego mieszkania a jakąś jego część, gdyż nabywca będzie dalej musiał spłacać pozostałe raty.

 

A skoro tak - to nie możesz zwać się właścicielem w rozumieniu definicji - bo nie posiadasz jedynego i nieograniczonego prawa dysponowania zabezpieczoną w ten sposób rzeczą. A co za tym idzie - nie możesz dokonać pełnego przekształcenia posiadanego dobra (np mieszkania) na pieniądze.

 

I tu widzimy jak na dłoni, że "właściciel" (cudzysłów celowy) mieszkania wartego milion złotych zakupionego na kredyt i hipotecznie zabezpieczonego (a więc z niespłaconym kredytem) - milionerem nie jest. Bo nawet gdyby skały srały - rynkowej wartości mieszkania w pieniądzu (czyli miliona złotych) nie dostanie.

 

A to, że ktoś nazywa "właścicielem" - cóz. Mało to semantycznych naduzyć w naszym i tak juz wystarczająco nieszczęsliwym kraju ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wypas Poniekąd trochę racji w tym jest, że to bank jest właścicielem. Póki nie spłacisz kredytu wciąż należy do banku, jednak z definicji nie jest właścicielem bo nawet jak nie stać Cię by spłacić raty, to Ty decydujesz co dalej. Możesz wynająć mieszkanie bądź sprzedać, czyli decydujesz jak właściciel. Bonzo ma często rację, jednak dla niego czarne jest czarne a białe jest białe. A życie takie nie jest, życie ma różne odcienia, w jednej chwili księżyc jest biały by zaraz był czerwony. 

Gadanie o tym, że każdego stać na leasing i nie świadczy o majętności jest absurdalne. Spłacić ratę za mieszkanie + leasing + pozostałe koszty generują znaczny koszt który świadczy o majętności.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Spłacić ratę za mieszkanie + leasing + pozostałe koszty generują znaczny koszt który świadczy o majętności.

O majętności świadczy to co POSIADASZ w danym momencie.

Natomiast to o czym napisałeś - co najwyżej świadczy o tym ILE W DANEJ CHWILI ZARABIASZ. W danej chwili !

 

Przykładowo - jest sobie rolnik, ktory ma 100 hektarów pola wartego 4 miliony złotych. Jest więc niewatpliwie milionerem ponieważ taki majątek, jako człowiek MAJETNY - posiada. I może to pole sprzedac w każdej chwili - pokazując po sprzedazy stan konta bankowego z kwotą czterech baniek.

Może mieszkać w marnej chałupinie i jeździć starym samochodem ale milionerem jest.

 

Jest sobie koleżka, ktory zarabia w tej chwili 50 tysiecy miesiecznie. Wczoraj "kupił" na kredyt dom w Warszawie warty 4 miliony złotych.

Rata kredytowa za ten dom wynosi na przykład 30 tysięcy miesięcznie.

Można o nim powiedzieć jedno - ten zawodnik TERAZ, w TEJ CHWILI dobrze zarabia i spłaca kredyt za drogi dom.

Ale milionerem z całą pewnością nie jest.

Być może kiedyś będzie. Ale teraz nie jest. Nie jest więc człowiekiem MAJĘTNYM.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Bonzo napisał:

Nie TYLKO. Ale AŻ !

Definicja własności:

"Własność to możliwość dowolnego i nieograniczonego dysponowania rzeczą, nad którą właściciel tę własnosć posiada".

 

Czyli - na przykład posiadasz Volkswagena Passata rocznik 2000 o wartości 10 tysięcy złotych zakupionego za gotówkę. Możesz z powrotem zamienić go na podobnej wartości pieniądzie i na przykład kupić za to Opla Vectrę.

I tę zdolność właściciel właściciel cały czas zachowuje. Może rzecz sprzedać. Hipoteka (jako ograniczone prawo rzeczowe) obciąża kolejnego właściciela rzeczy. 

Cytat

 

Zatem - jesli coś stanowi przedmiot zabezpieczenia - to już powyższa definicja własności nie jest spełniona. Ponieważ jesli nawet sprzedałbyś mieszkanie z kredytem pozostałym do spłacenia - to nie dostaniesz rzeczywistej wartości tego mieszkania a jakąś jego część, gdyż nabywca będzie dalej musiał spłacać pozostałe raty.

Masz oczywiście rację od strony ekonomicznej - rynek raczej wymusi obniżenie ceny z uwagi na obciążenie własności hipoteką. 

 

Cytat

 

A skoro tak - to nie możesz zwać się właścicielem w rozumieniu definicji - bo nie posiadasz jedynego i nieograniczonego prawa dysponowania zabezpieczoną w ten sposób rzeczą. A co za tym idzie - nie możesz dokonać pełnego przekształcenia posiadanego dobra (np mieszkania) na pieniądze.

 

Możesz dysponować swoją rzeczą wedle swojego mniemania. Prawo do pełnego dysponowania rzeczą nigdy nie może być utożsamiane z możliwością zbycia go po realnej wartości tej rzeczy. Przecież jesteś wolnorynkowcem - coś takiego jak cena "słuszna", wyzysk dla Ciebie nie ma prawa istnieć. Sprzedajesz swoją rzecz tylko obciążoną pewnym "felerem" prawnym w postaci tej nieszczęsnej hipoteki. Co nie zmienia faktu, że realizujesz swoje uprawnienia właścicielskie. Co więcej, jeśli zdołasz znaleźć jelenia, który Ci kupi tę nieruchomość po cenie zawyżonej - proszę bardzo.  Na tej samej zasadzie mógłbyś wywodzić, że nie jesteś właścicielem ziemi zatrutej, bo dopiero po jej odtruciu ma pełną wartość. No może i tak - niemniej w świetle prawa i tu i tu jesteś właścicielem. 

Cytat

 

I tu widzimy jak na dłoni, że "właściciel" (cudzysłów celowy) mieszkania wartego milion złotych zakupionego na kredyt i hipotecznie zabezpieczonego (a więc z niespłaconym kredytem) - milionerem nie jest. Bo nawet gdyby skały srały - rynkowej wartości mieszkania w pieniądzu (czyli miliona złotych) nie dostanie.

A jakby Ci kolega poręczył kredyt, za który nabyłeś nieruchomość, dalej byś się nie uważał za właściciela tej nieruchomości? Teoretycznie w pasywach masz wartość jego poręczenia. 

Cytat

 

A to, że ktoś nazywa "właścicielem" - cóz. Mało to semantycznych naduzyć w naszym i tak juz wystarczająco nieszczęsliwym kraju ?

Nazywa się tak, bo tak wynika z księgi wieczystej. Znacznie lepsza definicja od tej podanej przez Ciebie, nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak mająca się do tego, co przekazujesz. 

Edytowane przez Wypas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez urazy. Ale Panowie, których los skierował na tereny pozamiastowe. Częściej muszą używać jednak swojego transportu. Żeby pojechać po pupę i ją zabrać na wycieczkę. Panowie w mieście mają więcej alternatyw. Blachar jest więcej na wichurach niż w metropoliach.

Edytowane przez brama85
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Wypas napisał:

Nazywa się tak, bo tak wynika z księgi wieczystej.

W księdze wieczystej będziesz identycznie figurował jesli będziesz właścicielem 1% nieruchomości. A więc - współwłaścicielem w ułamkowym udziale.

Tak więc nijak sie to ma do dowolnego rozporządzania daną rzeczą.

Cytat

Znacznie lepsza definicja od tej podanej przez Ciebie, nie wiadomo skąd. 

Jak to skąd ? Czysta logika.

 

Jesli masz mieszkanie obciażone hipoteką - to jestes matrixowym jego włascicielem.

Jesli przyjmiemy mylną logicznie definicję własnosci jaką ma spełniać ktoś kto "kupił" mieszkanie na kredyt (a wiec obciazone hipoteką) i jest jego "właścicielem" - to jak się to ma do własnosci mieszkania nieobciazonego hipotecznie - czyli kupionego za gotówkę ?

 

Jesli nie widzisz róznicy między tymi dwiema własnościami - to ja nie mam więcej pytań - bo szkoda na to czasu.

 

PS:

Nigdy żadnych kredytów na mieszkania etc nie brałem. Nie stać mnie, taniej za gotówkę.

Ale mam pytanie.

Jesli sprzedaję mieszkanie obciazone hipotecznie -  to na pewno muszę poinformować bank, że sprzedałem mieszkanie Józkowi Pompce - gdyż od chwili sprzedania - dalsze raty spłaca Józek a nie ja.

Pytanie jest takie - czy muszę pytać o zgodę na sprzedaż banku, ktory mi kredytu udzielił czy nie muszę ?

 

 

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Bonzo napisał:

W księdze wieczystej będziesz identycznie figurował jesli będziesz właścicielem 1% nieruchomości. A więc - współwłaścicielem w ułamkowym udziale.

Tak więc nijak sie to ma do dowolnego rozporządzania daną rzeczą.

 

Ależ będziesz wtedy mógł dobrowolnie rozporządzać swoim udziałem czyli tą nieszczęsną jedną setną.  Poza tym nie przekręcaj, ja nie napisałem o współwłaścicielu, tylko o właścicielu. 

12 minut temu, Bonzo napisał:

Jak to skąd ? Czysta logika.

Nie, to czysta manipulacja, bo mieszasz pojęcie "prawa do pełnego dysponowania rzeczą" z prawem do "uzyskania za tę rzecz pełnej jej wartości rynkowej" i to abstrahując od stanu, w jakim ta rzecz się znajduje.  

12 minut temu, Bonzo napisał:

 

Jesli masz mieszkanie obciażone hipoteką - to jestes matrixowym jego włascicielem.

Jesli przyjmiemy mylną logicznie definicję własnosci jaką ma spełniać ktoś kto "kupił" mieszkanie na kredyt (a wiec obciazone hipoteką) i jest jego "właścicielem" - to jak się to ma do własnosci mieszkania nieobciazonego hipotecznie - czyli kupionego za gotówkę ?

Mylną logicznie dlaczego. Bo Ty tak mówisz. Sam podałeś definicję (nie wiem skąd) w której własność to prawo do pełnego dysponowania rzeczą, nie ma tam nic możliwości zbycia tej rzeczy za pełną  wartość. I słusznie.  I tak, uwierz mi, większość ludzi kupuje (tj. staje się właścicielami) mieszkań kupionych na kredyt i są jego właścicielami, dlatego właśnie bank ustanawia hipotekę na ich własności (na swojej nie miał by interesu, ani możliwości ustanawiać). 

 

Dlaczego to nie jest matrix można bardzo łatwo wytłumaczyć. Jeśli ktoś kupi - za kredyt od  banku - najczęściej nie od banku - nieruchomość - która staje się jego własnością - i wartość tej nieruchomości  wzrośnie w międzyczasie załóżmy osiem razy - to właśnie ten właściciel - nie bank - będzie profitentem tego wzrostu cen. Widzisz różnicę między byciem a nie byciem właścicielem w tej sytuacji, pomimo obciązenia tej własności hipoteką?  

 

12 minut temu, Bonzo napisał:

 

Jesli nie widzisz róznicy między tymi dwiema własnościami - to ja nie mam więcej pytań - bo szkoda na to czasu.

Widzę. Jedna własność jest obciążona hipoteką, druga nie. To wszystko. 

12 minut temu, Bonzo napisał:

 

PS:

Nigdy żadnych kredytów na mieszkania etc nie brałem. Nie stać mnie, taniej za gotówkę.

 

Mnie nie stać i również nie brałem nigdy żadnych. 

12 minut temu, Bonzo napisał:

Ale mam pytanie.

Jesli sprzedaję mieszkanie obciazone hipotecznie -  to na pewno muszę poinformować bank, że sprzedałem mieszkanie Józkowi Pompce - gdyż od chwili sprzedania - dalsze raty spłaca Józek a nie ja.

Pytanie jest takie - czy muszę pytać o zgodę na sprzedaż banku, ktory mi kredytu udzielił czy nie muszę ?

 

 

Myślę że to zależy od Twojej umowy z bankiem. Mam tylko wątpliwości czy jest mechanizm prawny, który automatycznie przerzuca na Józefa Pompkę obowiązek spłaty kredytu za Ciebie, gdyż wydaje się to być na niekorzyść banku. Co to zgody, to moim zdaniem, z samego faktu ustanowienia hipoteki na swojej nieruchomości, nie musisz o taką zgodę zabiegać.  Jeszcze inną kwestią jest to, czy brak zgody wyłączy skuteczność sprzedaży. 

Skoro jednak bank zaledwie zgadza się na sprzedaż Twojej rzeczy - to chyba jednak stanowi ona Twoją własność. Gdyby nie była Twoja nawet by nie miało sensu żebyś informował bank o zamiarze sprzedaży, bo co kogo obchodzi że chcesz sprzedać nie swoją rzecz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo Osoba wpisana w księgę wieczystą jest właścicielem mieszkania/nieruchomości. Hipoteka jest jedynie jego zabezpieczeniem. 
Wbrew pozorom jest to spora różnica.

Godzinę temu, Bonzo napisał:

Jesli sprzedaję mieszkanie obciazone hipotecznie -  to na pewno muszę poinformować bank, że sprzedałem mieszkanie Józkowi Pompce - gdyż od chwili sprzedania - dalsze raty spłaca Józek a nie ja.

Pytanie jest takie - czy muszę pytać o zgodę na sprzedaż banku, ktory mi kredytu udzielił czy nie muszę ?

Zależy od umowy kredytowej, najczęściej tak gdyż dochodzi jeszcze całkowita spłata pozostałej części kredytu na nieruchomości.
Ale ty informujesz bank o tym że sprzedajesz a nie pytasz się łaskawie czy możesz to zrobić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Wypas napisał:

Mam tylko wątpliwości czy jest mechanizm prawny, który automatycznie przerzuca na Józefa Pompkę obowiązek spłaty kredytu za Ciebie, gdyż wydaje się to być na niekorzyść banku.

O właśnie.

Bo teraz mamy taką sytuację. Sprzedaję Józkowi Pompce mieszkanie obciażone hipoteką.

Zatem Józek płaci mi jakąś część kasy (np tyle ile do tej pory spłaciłem rat) i nadal ma płacić kredyt do banku tak jak ja bym go dalej spłacał. Bank przecież nie odpuści.

 

I tu mamy ciekawy temat. Skoro ja, biorąc kredyt - musiałem prawdopodobnie zostać zweryfikowany jako kredytobiorca pod kątem tak zwanej "zdolności kredytowej" (zarobki, wiek) - to czy aby bank nie zechce tego samego zrobić w kwestii Józka Pompki - jako przecież nowego kredytobiorcy ?

 

A skoro tak - to w przeciwieństwie do tego co zauwazył Brat @Reflux powyżej - jednak będę musiał łaskawie banku zapytać - czy Józkowi mogę swe mieszkanie sprzedać.

 

Poproszę o potwierdzenie lub zaprzeczenie powyższego. Bo to ciekawe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Wypas napisał:

mogę tylko powiedzieć, że nie znam takiego mechanizmu, żeby nabywca nieruchomości stał się z automatu stroną Twojej  umowy kredytu. 

O widzisz.

Zatem prawdopodobnie jest tak - sprzedajesz Józkowi obciazone hipoteką mieszkanie. I ażeby Józek zaczął płacić kredyt za Ciebie - należy dokonać cesji umowy dotyczacej tego kredytu (ktorego zabezpieczenie stanowi hipoteka na mieszkaniu) - z Ciebie na Józka. By z Ciebie zdjąć koniecznośc płacenia rat za mieszkanie, które właśnie sprzedałeś, a nałozyć na Józka - ktory je od Ciebie kupił za cenę znacznie mniejszą niż rynkowa (bo hipotecznie obciażone)

 

A skoro tak - to umowa przed sprzedażą mieszkania ma dwie strony. Ciebie (czyli sprzedającego mieszkanie Józkowi) oraz bank.

Wszelkie zmiany tej umowy (jak i każdej innej) - wymagają zgody obu stron.

 

A zatem - sprzedając mieszkanie obciążone hipoteką - nie da się uniknąć łaskawego zapytania banku o zgodę.

 

Poprawcie mnie jesli się mylę.

 

A jesli jest tak jak napisałem (a czy tak jest - tego nie wiem, stąd prośba o potwierdzenie bądź zaprzeczenie) - to nie ma żadnej mowy o tym, że tzw "właściciel" mieszkania obciażonego hipotecznie jest sensu stricte jego właścicielem.

A to dlatego, że nie jest w stanie sam rozporządzać tym mieszkaniem - gdyż przy chęci jego sprzedaży (a więc jedną z kluczowych form rozporządzania własnością) - musi zapytać o zgodę jeszcze jeden podmiot. Czyli bank.

A zgoda ma to do siebie, że wyrażona być MOŻE, ale NIE MUSI.

 

Co o tyle jeszcze jest logiczne, iż skoro bank badał (i to prawdopodobnie wnikliwie) tzw "zdolność kredytową" kredytobiorcy dotychczasowego - to jest nieprawdopodobne by nie zbadał takowej w odniesieniu do Józka.

I zdolność ta może zostać uznana, ale wcale nie musi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dodam coś od siebie, chociaż się powtórzę.

Tak. Kobiety patrzą na to czym jeździsz i czy w ogóle posiada się samochód. I to też zależne od miejsca zamieszkania.

Jako, że często jeździłem różnymi samochodami, czy to suv'em, czy to sportowym copue, skończywszy na terenówkach. Więc miałem nie raz okazję sprawdzić jak reagują dziewczyny na różne samochody. Generalnie to nie zwracają uwagi na zwykłego passata 1.9TDI kombi B5, czy golfa 3.

Co innego jest jak jedzie się audi, czy bmw. I nie musi być to nowszy model, zadbane E39, E60 czy audi A6 C5. Najlepiej jak w bmw siedzi R6, a w audi V6. Dźwięk jest już inny, niż większość samochodów z silnikami 4 cylindrowymi.

A dla dziewczyn jeszcze bardziej egzotyczne są motocykle. :) Znam przypadki, że młode panie same chcą się na sportowym ścigaczu przejechać.

Jak już wspomniałem dużo zależy też od miejsca zamieszkania i samochód musi się też czymś wyróżniać.

Bo dzisiaj młody łepek na start po zdaniu prawka, rodzice często kupują samochód. Przeważnie w dieslu są to najczęściej audi a3, seat leon, seat ibiza, czy golf 4.

 

Jakakolwiek to zabrzmi, nie znoszę jak panna ogląda się za mną, kiedy czymś jadę.

Może wyglądało to fajnie jak byłem głupim białym rycerze, ale dziś wiem, że jest inaczej. Uwielbiam wszystko co ma koła i silnik spalinowy, jazda motocyklem czy samochodem sprawia mi dużo radości. A i uwielbiam reperować i uczyć się o tym. Nie znoszę kiedy, ktoś w tym przypadku dziewczyna spogląda się w jej mniemaniu na mój status/zarobek i tym podobne dla niej. Jest to dla mnie po prostu nie poszanowanie mojej ciężkiej pracy, dzięki której się przy okazji spełniam, bo ona myśli, że dzięki urodzie będę ją woził i spełniał zachcianki. A przy okazji przeznaczać na nią pieniądze i inwestować w nią, w zamian za rozwój siebie i pasji. Bo coś osiągnąłem i wtedy mnie zauważyła, bo według niej mam "status", bo jeżdżę BMW, czy motocyklem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Bonzo napisał:

nawet najdroższe modele na nikim nie robią żadnego wrażenia

Na nikim ? Chyba na Tobie, a Ty nie jesteś wszyscy, chociaż tak próbujesz nam wmówić.

16 godzin temu, Bonzo napisał:

samochód NIE JEST wyznacznikiem zamożności.

Nie. Ale jest wyznacznikiem ZARADNOŚCI życiowej, zwłaszcza jeśli to jest samochód drogi. I to jest główna cecha, która przeciąga kobiety, nie zamożność a zaradność ! Wg Ciebie, jeśli widzisz faceta w aucie za pół bańki, to pomyślisz sobie : "a to jakiś przeciętny kowalski" 

15 godzin temu, Libertyn napisał:

Gdzie można spotkać blachary?

u blacharza,klepią auta ?

13 godzin temu, Bonzo napisał:

I dla niej S-klasa za pół bańki z 2019 rocznika jest "opatrzona" tak samo jak VW Polo

Taaa, jak postawisz obok siebie i to pewnie wybierze polo ?

 

16 godzin temu, Bonzo napisał:

100% racji w odniesieniu do kobiet. Bo sa ładne i brzydkie.

Wszystkie są ładne, bo wszystkie się komuś podobają, to tylko Twoje subiektywne odczucie, podobnie jak z samochodami.

16 godzin temu, Bonzo napisał:

dzisiejsza Kia za 80 tysiecy robi identyczne wrażenie jak BMW za cwierć bańki

Znowu, wg Ciebie. Wg kogoś innego nie. Poza tym Kia nie ma i jak na razie nie będzie miała statusu marki prestiżowej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, tristan napisał:

Tylko? Właśnie prawo które brzmi:

"Artykuł 65 ust 1 ustawy z dnia 6 lipca 1982 roku o księgach wieczystych i hipotece stanowi, że w celu zabezpieczenia oznaczonej wierzytelności wynikającej z określonego stosunku prawnego można nieruchomość obciążyć prawem, na mocy którego wierzyciel może dochodzić zaspokojenia z nieruchomości bez względu na to, czyją stała się własnością, i z pierwszeństwem przed wierzycielami osobistymi właściciela nieruchomości (hipoteka)."

 

sprawia, że właścicielem takowego mieszkania na kredyt hipoteczny kredytobiorca jest tylko z nazwy.

Stwierdziłeś, że ktoś kto nabył mieszkanie na kredyt hipoteczny jest właścicielem mieszkania. A to nie jest prawdą. Ktoś kto nabył mieszkanie na kredyt hipoteczny jest właścicielem mieszkania objętego hipoteką. Czyli tytuł nie składa się z dwóch liter:

Właściciel mieszkania

ale z czterech:

Właściciel mieszkania objętego hipoteką.

 

A wtedy już, właścicielem jesteś tylko z nazwy. Bo bank w każdej chwili może dochodzić swoich praw w ramach długu hipotecznego. Bank ma prawo wystawić "Twoje" mieszkanie na licytację komorniczą. Bank ma prawo w skrajnej sytuacji sprzedać "Twoje" mieszkanie. Bank może wypowiedzieć umowę kredytową, co oznacza, że musisz jako "właściciel" spłacić całość zadłużenia w 30 dni. Tak - 30 dni.

 

Czepiasz się szczegółów, jest jasne, że @Bonzo chodziło przede wszystkim o "właścicielstwo" prawdziwe, a nie na niby jak to jest z mieszkaniem objętym hipoteką.

Bo jeśli ja posiadam swój spłacony dom - to nikt nie ma prawa go sprzedawać, ani wystawiać na jakąkolwiek licytację komorniczą. Chyba, że miałbym zupełnie inne wysokie długi - ale wtedy sytuacja jest jasna, wtedy mogą Ci próbować zabrać wszystko.

 

Ktoś kto nabył mieszkanie na kredyt hipoteczny nie jest właścicielem mieszkania. Jest właścicielem mieszkania objętego hipoteką (wraz z całą listą konsekwencji jaka się z tym wiąże) - i tutaj dopiero pojawia się kropka.

Nawet kiedy masz "zwykły" kredyt w banku, bank może zlicytować dowolny element Twojego majątku, jeśli nie spłacasz umowy kredytu. Np zaciągnąłeś kredyt na zakup kredek - nie spłacasz - bank zajmie Ci dajmy na te kredki, ale jak będzie chciał zamiast tego piórnik albo komputer. Czyli i tak bank może iść do całego Twojego majątku, nawet gdy kredyt nie jest hipoteczny. Czy z tego powodu ktokolwiek będzie twierdził, że kredki czy piórnik nie są Twoje? Taka jest istota odpowiedzialności za długi, że możesz stracić SWOJE rzeczy. Nie trzeba do tego hipoteki.  Jeśli kupiłeś te nieszczęsne kredki na kredyt, to są Twoją własnością i właśnie dlatego, że są Twoje, bank może je zlicytować. 

 

Jeśli poszedłeś do banku, uzyskałeś kredyt na mieszkanie, następnie za tą kasę kupiłeś od kogoś (w formie aktu notarialnego) nieruchomość, to jesteś pełnoprawnym właścicielem tej nieruchomości, możesz się wpisać do księgi wieczystej, co więcej będziesz za tę nieruchomość płacić podatki jako właściciel, możesz robić z tą rzeczą to co właściciel. Jeżeli ktoś Ci się będzie próbował wedrzeć na tą nieruchomość, będziesz mógł korzystać z obrony koniecznej. Jeżeli ktoś Ci będzie próbował odebrać rzecz - skorzystasz ze środków ochrony prawnej przewidzianych dla właściciela.  Bank na Twojej własności ma natomiast dodatkowe zabezpieczenie swojego kredytu w postaci hipoteki. I teraz jeżeli  będzie obsuwa ze spłatą kredytu to - uwaga uwaga - pomimo, że hipoteka dotyczy tylko nieruchomości to bank sobie może licytować dowolny element Twojego majątku. Np najpierw zlicytuje kredki - mimo że nie ma nich hipoteki. Potem wynagrodzenie - również nie ma nich hipoteki. Telewizor - itd. Hipoteka wcale nie ogranicza możliwości banku do licytacji tylko z tej nieruchomości. Odpowiadasz całym swoim majątkiem za każdy dług, chyba że się inaczej umówiłeś. Hipoteka stanowi tylko dodatkowe zabezpieczenie dla banku. Np jak sprzedasz nieruchomość to bank sobie pójdzie do nabywcy i zlicytuje mu tę nieruchomość (ale jemu, ponieważ nie on zaciągał kredyt - już tylko tę nieruchomość i nie będzie mógł się dobrać do innych składników majątku). 

 

 

Zatem jeżeli uznamy, że możliwość licytacji z jakiegoś składnika majątku oznacza, że nie jest to pełnoprawna własność, należałoby uznać, że z momentem kiedy X poszedł do kiosku kupić zapałki z odroczonym terminem płatności, przestał być właścicielem czegokolwiek, ponieważ od tego momentu odpowiada całym swoim majątkiem i kioskarz może mu nasłać komornika i "zlicytować" cokolwiek właściwie. 

 

I zapewniam Cię, że przez ustanowienie hipoteki, rzecz nie staje się rzeczą wspólną. Naprawdę. Zaufaj mi :)

 

     

Edytowane przez Wypas
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka dygresja odnośnie tego niby kredytu hipotecznego w Polsce ta umowa może i jest kredytem ale czy hipotecznym, to śmiem wątpić w USA jak takiego kredytu nie jesteś wstanie spłacić to panie: bank masz tu mój dom i odpierdol się ode mnie ale nie na terenach okupowanych, tutaj bank jest w takiej pozycji jak kobieta przy rozwodzie nie dość, że zabiorą ci mieszkanie to jeszcze płać do końca świata i o jeden dzień dłużej tfu ten jebany biedoland.

W Polsce coś co nazywają kredytem hipotecznym jest tylko imitacją prawdziwego produktu jak to w biedolandzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo@tristan vel @arch

Zacznę od tego że, to wcale nie jest takie trywialne ze strony banku. Nie bank nie może w każdej chwili wziąć i sprzedać mieszkania obciążonego hipoteką.
Nie może bo nie jest właścicielem koniec kropka. Może natomiast wystąpić do sądu o ściągniecie wierzytelności znowu spora różnica. Zaciągając zobowiązanie trzeba je spłacać to jest chyba oczywiste.


Jeżeli nie byłbyś właścicielem nieruchomości to nie mógłbyś nawet wymienić rolki papieru toaletowego w kiblu bez informowania banku.
Nie mógłbyś zrobić remontu bądź pomalować ścian a jednak jesteś właścicielem więc możesz o tym decydować. 


Jak wygląda sprzedaż mieszkania obciążonego hipoteką?
Informujesz bank o fakcie sprzedaży i bank wystawia zaświadczenie ile kredytu pozostało do spłaty. Nie, nie pytasz się banku o zdanie czy możesz sprzedać, informujesz o fakcie.
Druga rzecz warto wystąpic o promesę - czyli obietnicę banku, że zaraz po otrzymaniu odpowiedniego przelewu od kupca twojego mieszkania, wyda zgodę na wykreślenie swojego zapisu z księgi wieczystej.

Jak znajdziesz kupującego spisujecie umowę sprzedaży w formie aktu notarialnego - no i tutaj jeśli kupujący potrzebuje kredytu na zakup sprawa jest trochę bardziej skomplikowana jeśli nie to trochę prostsza.


Najczęściej w trakcie sprzedaży dochodzi do całkowitej spłaty zadłużenia ze środków pozyskanych ze sprzedaży nieruchomości i bank zostaje wykreślony z hipoteki (czasem z automatu, czasem trzeba wystąpić o zgodę żeby to zrobić to  zależy od sytuacji).


 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, tristan napisał:

Bank może wystawić mieszkanie na licytację komorniczą.

Bank nie może nic wystawić na licytację komorniczą robi to komornik.

16 minut temu, tristan napisał:

Jesteś pewien, że nie jest wymagane sprawdzenie zdolności kredytowej nowego nabywcy? Ja pewności tutaj nie mam. 

To nie jest twój problem tylko problem nabywcy jeśli potrzebuje posiłkować się kredytem. Jako sprzedający informujesz o fakcie i dostajesz wyliczenie ile na dany dzień zostało kredytu. Występujesz o promesę, dochodzi do transakcji w której najczęściej pozostała wierzytelność hipoteczna na nieruchomości zostanie spłacona. A resztą najczęściej zajmuje się kupujący.

16 minut temu, tristan napisał:

Ale to i tak nic nie zmienia - póki bank może sprzedać i licytować rzekomo Twoje mieszkanie - to mieszkanie to nie jest Twoje.

Bank nie może nic sprzedać ani licytować.

Poproszę moderatorów o scalenie moich postów. Po usunięciu archa :P 

Edytowane przez Reflux
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź na, jakże istotne, pytanie zadane w temacie wątku przynosi Twierdzenie Azagotha:

 

Natężenie występowania Karyn i Blachar w zadanej populacji jest wprost proporcjonalne do ilości Białorycerzy występujących w tej samej populacji.

 

 

Nie ma za co. Oczekuję na kontakt z Komitetu Noblowskiego.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wypas napisał:

Nawet kiedy masz "zwykły" kredyt w banku, bank może zlicytować dowolny element Twojego majątku, jeśli nie spłacasz umowy kredytu.

Prawda. I tym gorzej dla kredytobiorcy

Cytat

Np zaciągnąłeś kredyt na zakup kredek - nie spłacasz - bank zajmie Ci dajmy na te kredki, ale jak będzie chciał zamiast tego piórnik albo komputer.

Przykład z kredkami jest bardzo fajny ale można pokazać ciekawszy.

Załóżmy, że chcesz kupić na kredyt mieszkanie za milion złotych na ulicy Mickiewicza. Okazuje się jednak, że na milion nie masz zdolności (zarobki) i bank się nie zgadza.

Ale posiadasz już istniejące, Twoje własne, kupione lata temu za gotówkę mieszkanie na ulicy Świętojańskiej, ktore aktualnie warte jest dwa miliony.

I bank udziela Ci kredytu na zakup mieszkania za milion na Mickiewicza, ale ustanawia hipotekę na mieszkaniu za dwa miliony na Świetojańskiej.

 

W tym momencie - jesteś rzeczywistym włascicielem mieszkania na Mickiewicza (tego nowego, za milion) - bo nie jest ono obciążone hipotecznie, ale własnie przestałes być właścicielem rzeczywistym mieszkania na Świętojańskiej - bo na nim ustanowiono hipotekę.

 

Wniosek - zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Cytat

Jeżeli ktoś Ci się będzie próbował wedrzeć na tą nieruchomość, będziesz mógł korzystać z obrony koniecznej.

W wynajmowanym mieszkaniu - tak samo.

Cytat

Jeżeli ktoś Ci będzie próbował odebrać rzecz - skorzystasz ze środków ochrony prawnej przewidzianych dla właściciela.  

W wynajmowanym mieszkaniu - tak samo

Cytat

I teraz jeżeli  będzie obsuwa ze spłatą kredytu to - uwaga uwaga - pomimo, że hipoteka dotyczy tylko nieruchomości to bank sobie może licytować dowolny element Twojego majątku.

Tym gorzej dla "hipotecznika" !

Z tym, że w pierwszej kolejności bank skorzysta z "pewnej" rzeczy jaką jest mieszkanie zabezpieczone hipotecznie, a dopiero potem, jesli to nie wystarczy - bedzie licytował pozostałe składniki Twego majątku.

 

Zatem masz jeszcze bardziej przejebane niż gdyby tylko hipoteka stanowiła zabezpieczenie. Wyobraźmy sobie, że kupiłes mieszkanie w 2007 roku za 100 tysiecy franków szwajcarskich. Wtedy było to 200 tysiecy złotych.

Dziś mieszkanie to jest warte 250 tysiecy złotych (a więc nie straciło a wręcz zyskało na wartości) ale jednoczesnie frank kosztuje 4 złote - zaś 100 tysiecy franków to 400 tysiecy złotych.

Może się okazac, że jestes obecnie więcej winien bankowi niż stanowi wartośc mieszkania plus to co przez 12 lat spłaciłeś.

I gdy Ci sie noga powinie - to okaże się, że po sprzedaniu nieruchomosci z hipoteki - bank zacznie licytować Twoje pozostałe składniki majątkowe.

 

Bo każda Twoja własność jest zagrożona !

 

Temat tyczył jednego - czy samochód lub mieszkanie na kredyt to znak że ktoś jest zamożny ?

Nie. I przykład z licytacją piórnika gdy hipoteka z kredek nie wystarcza - jest wprost znakomity.

 

 

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.