Skocz do zawartości

Polki to kobiety blachary - dlaczego tak szybko rośnie ich ilość?


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Brat Jan napisał:

Wytłumacz więc dlaczego mnóstwo postów od Ciebie jest o tym jak podrywasz kobiety, w tym mężatki.

Bo to wychodzi taniej.

4 godziny temu, Brat Jan napisał:

W dodatku dalej niż ze swojego miasta.

Bo u mnie na wiosce burdelu nie ma. To po pierwsze, po wtóre - jeszcze się zakocha i będzie kłopocik wiekszy niż gdyby zakochała się zdalnie (remote fall in love) z odległości 100 km

4 godziny temu, Brat Jan napisał:

Potem płacisz za restauracje, hotele, zużywasz paliwo i auto o czasie już nie wspominając.

Najsolidniejszy argument - kasa !

 

Burdelu nie ma. Więc do takowego musiałbym podjechać do jakiegoś większego ośrodka miejskiego. Na przykład do Trójmiasta - gdzie burdeli wiele i jest wybór.

Tam oczywiście za dwie stówki per godzina mamy ruchanie gwarantowane.

 

Tymczasem jesli poderwę jakąś damę (czy to mężatka czy inna)  i zaproszę ją na kolację ze śniadaniem - to rachunek ekonomiczny wygląda tak:

1. Hotelik (cała doba) - od 100 do 200 złotych

2. Kolacyjka na osób dwie - okolo 100-150 złotych

3. Jakiś prezencik (opcjonalnie) - np 100-150 złotych

 

The worst case scenario 200+150+150 = 500 złotych. W najgorszym wypadku, a zazwyczaj taniej.

I mam dupeczkę do dyspozycji na całą noc.

 

W burdelu taka przyjemnosć (diva na noc) kosztuje nie mniej niż dwa razy tyle.

W dodatku za poz. 1 oraz poz. 2 dostanę f-rę VAT co spowoduje odpadnięcie VAT'u i podatku dochodowego.

W burdelu faktury za ruchanie nie dostaniesz (nawet gdyby prostytutka chciała założyć działalnosć gospodarczą w tym zakresie - to legalnie tego zrobić nie może)

 

W kwestii dojazdu.

Aby w moim przypadku udać się do burdelu z odpowiednim wyborem lasek - trzeba gonić do Trójmiasta. A to jest 100 km.

Tymczasem wyrwana z Trójmiasta na przykład jakaś mężatka lub inna laska - smialo przyjedzie zaproszona przeze mnie do położonego poza Trójmiastem przybytku - zlokalizowanego w moim kierunku.

Zwłaszcza mężatka (dyskrecja)

 

Zatem - mam na ruchanie finalnie bliżej niż do burdelu.

Może nie są to istotne koszty (bo różnica odległości czy to 50 km czy 100 nie jest wielka) - ale skoro już kalkulujemy dokładnie - to też pozwalam sobie to wliczyć.

 

Przekonałem ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Brat Jan napisał:

@Bonzo Czyli jednak nie zawsze diva to najtańsza opcja jak tu wielu w tym również Ty wcześniej pisało?

Na szybki spust z krzyża - raczej najtańsza.

Ale jesli chcesz się ciekawiej pobawić w fajnej atmosferze - już niekoniecznie.

 

Jedno jest pewne - zawsze seks wprost płatny jest tańszy od tzw "darmowego" (w małzenstwie, czy w stałym związku)

Tak samo jak zawsze zakup za gotówke jest tańszt niz na kredyt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Bonzo napisał:

Ale jesli chcesz się ciekawiej pobawić w fajnej atmosferze

Czyli jednak preferujesz dłuższe relacje, w których partnerka wie co lubisz i również chce się zabawić.

 

A nie, że 50km więcej to już za drogi koszt.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Jan napisał:

Czyli jednak preferujesz dłuższe relacje, w których partnerka wie co lubisz i również chce się zabawić.

Zalezy co rozumiesz przez "dłuższe". Bo w sumie 6 godzin to wiecej niz jedna :)

Inna sprawa, że kobiety, z ktorymi się spotykam raczej sa kobietami znanymi mi od dość dawna.

I zazwyczaj jesli się spotkam po raz pierwszy - to znajomosć ta ciągnie się dłużej i mozna powiedzieć że na swoj sposob jest stała.

No ale spotkanka z określonymi kobietami nie są zbyt częste - bo ciągle jedna i ta sama kobieta mi sie nudzi.

Muszę mieć dywersyfikację :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Jan napisał:

Piszesz jak rasowy inwestor:)

To jest gwarancja sukcesu.

Jesli zasilasz kotłownię gazową z kilku róznych przyłączy, ktorych właścicielami są KONKURUJĄCY ze sobą operatorzy  - to masz gwarancję, że ta kotłownia będzie pracowała zawsze. Bo mało jest prawdopodobne by wszyscy na raz zbankrutowali, a jesli nawet - to natychmiast ich miejsce zajmą inni.

 

Mało tego - operatorzy wiedzą co się dzieje u konkurencji - i jesli jeden z nich, cytując "Ziemię Obiecaną" - "szedł bankrutować" - to zanim splajtuje do reszty - już będziesz miał na mailu ofertę od nowego dostawcy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Bonzo napisał:

Tymczasem jesli poderwę jakąś damę (czy to mężatka czy inna)  i zaproszę ją na kolację ze śniadaniem - to rachunek ekonomiczny wygląda tak:

1. Hotelik (cała doba) - od 100 do 200 złotych

2. Kolacyjka na osób dwie - okolo 100-150 złotych

3. Jakiś prezencik (opcjonalnie) - np 100-150 złotych

 

 

 

W burdelu taka przyjemnosć (diva na noc) kosztuje nie mniej niż dwa razy tyle.

W dodatku za poz. 1 oraz poz. 2 dostanę f-rę VAT co spowoduje odpadnięcie VAT'u i podatku dochodowego.

W burdelu faktury za ruchanie nie dostaniesz (nawet gdyby prostytutka chciała założyć działalnosć gospodarczą w tym zakresie - to legalnie tego zrobić nie może)

 

Nie znam układów w Trójmieście. Ale trochę bliżej centrum:

 

1. Hotelu nie próbowałeś odliczać? 

2. Moja księgowa, najgorzej patrzy właśnie na jedzenie na mieście. Skarbowy najbardziej o to trzepie, jeśli chodzi o zaliczenie w koszty. Chyba, że robisz to specjalnie (dla tych co nie mają działalności, zawsze warto mieć w okresie rozliczeniowym przynajmniej jedną oczywistą nieprawidłowość - podczas kontroli dają ci mandat i jest spokój, a tak to grzebią do kości i kosmosy wymyślają)

 

W większości dużych burdeli jak zagadasz to dadzą fakturę (zwykle na usługi konsultingowe albo szkolenie).

 

Więc albo jest duża różnica w tym jak wygląda to w różnych częściach Polski, albo cię fantazja ponosi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Piter_1982 napisał:

1. Hotelu nie próbowałeś odliczać? 

Zawsze odliczam. Nigdy nie ma problemów

42 minuty temu, Piter_1982 napisał:

2. Moja księgowa, najgorzej patrzy właśnie na jedzenie na mieście. Skarbowy najbardziej o to trzepie, jeśli chodzi o zaliczenie w koszty.

A widzisz - to zalezy od tego jaki prowadzisz biznes.

Jesli na przykład masz sklep komputerowy w Warszawie i rachunki za żarcie z knajpy ulicę dalej - to jest to do zakwestionowania. Tak samo z hotelem (nocuje w hotelu a mieszka dzielnicę dalej ?)

 

Ale jesli na przykład masz biznes typu serwisant maszyn (u klientów na terenie kraju), inżynier (budowy w całym kraju), jakiś dystrybutor powiedzmy paneli słonecznych (też cały kraj) - to rachunki z knajpy 100 km dalej nie powinny być problemem bo łatwo wykażesz, że to koszt uzyskania przychodu. Byłeś na przeglądach gwarancyjnych u klientów w danym miescie i zadanie trwało dwa dni. Faktury nie wystawiałeś - bo przegląd jest darmowy, wliczony w cenę usługi, na którą faktura znajduje się dwa miesiące wczesniej - za instalację określonego np systemu.

 

Inna sprawa, że ja czasami wrzucam coś "kontrowersyjnego" by w razie kontroli US się czepił TEGO a nie czegoś innego. Wtedy wyjebują z kosztów taka f-rę a Ty wpłacasz VAT z odsetkami i podatek - co jest przewidywalne.

Księgowość bowiem powinna byc prowadzona dobrze, ALE NIE ZA DOBRZE !

42 minuty temu, Piter_1982 napisał:

W większości dużych burdeli jak zagadasz to dadzą fakturę (zwykle na usługi konsultingowe albo szkolenie).

Dużych burdeli to dzisiaj prawie już nie ma. Może poza Bodegą w Gdyni.

Dziś burdel to agentura. Mieszkanie w bloku, dwie, max trzy dziewczyny i tyle.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

Piszesz jak rasowy inwestor:)

Wyobrażasz sobie sytuacje jak wychodzi z pokoju burdelowego po stosunku, dając bramkarzowi swoje dane do faktury? :D .

Ochroniarz przy wystawianiu faktury, pyta czy zbiera punkty? albo proponuje hot-doga na drogę :D .

Ale jaja :D .

Edytowane przez The Motha
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fura robi robotę. Nie tylko działa na kobiety ale ogólnie na postrzeganie Ciebie przez innych oraz na własne samopoczucie. Tak to działa i tyle. Taki system, takie czasy, takie społeczeństwo. Ktoś ma jakieś wątpliwości to niech sobie pojeździ jeden dzień jakimś samochodem z najwyższej półki to zobaczy.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu, może autor napisze co za cacko za kilkanaście tysięcy miał na myśli?

Może mu się pomyliło i chodziło o opcję za kilkadziesiąt tys.?

 

Rzeczywiście poza prowincją to stare bmw nie robi wrażenia (na damach).

W dużym mieście to Mazda 6 to takie sensowne minimum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracam sobie po parodniowym pobycie w górach na chilloucie, wchodzę na forum, patrzę, a tutaj klasyczne one man show ?

 

Moje podsumowanie tematu:

 

Kobiety patrzą na status, tak jak my patrzymy na urodę, wrażliwość, opiekuńczość, umiejętność utrzymania porządku czy gotowania. Obrażanie się na to jest dla mnie prawdziwą aberracją. Karty na polu gry są takie jakie są - znasz zasady to korzystaj. Ja się rozwijam i tego samego oczekuje od kobiet, z którymi się spotykam. Z błahego powodu - nie lubię obcować z głupotą. Co ciekawe - da się takie znaleźć, kwestia środowiska.

 

-

 

Teoretycznie każdy może mieć auto w leasingu. W praktyce jest tak, że jak jesteś ananasem i się wozisz porządnym autem, a w głowie pustka to i tak szybko zostaniesz zweryfikowany. Kobiety do strzału wyczuwają przecież czy sam zarobiłeś, czy sam ogarniasz życie, czy jesteś człowiekiem na poziomie. Samochód to jest taki kick starter jak zegarek, czy dobry strój. Pomaga głównie na początku. Później jak wyjdzie, że jesteś bananem to są dwie opcje - albo zostaniesz odpalony, albo będziesz dymany.

 

Praktycznie nie każdy może wziąć leasing. Ostatnio ze względu na zmianę formy prawnej prowadzenia działalności miałem okazje posmakować się w aktualnych trendach leasingowych. Warunki na dzisiaj są takie, że dla nowych firm konieczna jest wpłata rzędu minimum 10%, a zazwyczaj 20%. Przy porządnym samochodzie (80-100k) musisz na wjazd mieć powiedzmy 20 tys. + 5 tys. ubezpieczenie OC + AC + GAP (od szkody całkowitej lub kradzieży) + tyle samo opony lub zestaw startowy (filtry, oleje jeśli używka). Zatem na sam start w leasingu musisz mieć 20-30 tys., a do tego ok. 1500 na co miesięczną spłatę leasingu i w większości przypadków dobrze funkcjonującą działalność, żeby być w stanie to opłacić. Uważam, że poniżej 5000/miesięcznie nie ma się co pchać w leasing, bo inne koszty mogą być zabójcze (np. cesja za 1000zł czy inne drobne wydatki jak 100zł za przysłanie mandaty - chyba, że ma się roczny ryczałt). Nie jest to szał na własnej DG, ale wymaga minimum ogarnięcia i uważam, że 1-2 lat działania, żeby móc sobie pozwolić.

 

Warto dodać, że w takim EFL firmy funkcjonujące poniżej 6 miesięcy nie mają szans na leasing. Nierzadko nawet te, które działają już rok. W ich przypadku konieczny jest KPiR z rozsądnym przychodami + czasem poręcznie.

 

Reasumując - jeśli dla kogoś każdy może opłacić powyższe koszty to nie wiem skąd na drogach tyle samochodów 10lat+. Wystarczy popatrzyć na statystyki, ilu ludzi zarabia takie sumy. Rozumiem, że dla niektórych samochód nie ma znaczenia, ale patrzmy realnie - otwiera on (razem z aparycją, prezencją, otwartością i zdecydowaniem) tak wiele drzwi, że może się okazać świetną inwestycją.

 

Jeszcze jedno - ktoś kto jest zimny od floty nie potrzebuje takiego auta. Wszyscy w środowisku zazwyczaj wiedzą, że kręci czymś na grubą skalę. Komuś na dorobku natomiast może to bardzo pomóc i być świadectwem, że zmierza w dobrym kierunku. Sam to odczułem.

 

Ciekawostka - widziałem gdzieś badania, że kupno np. takiego samochodu czy osiągnięcie czegoś ponadprzeciętnego wpływa na stałe na gospodarkę hormonalną i zwiększa bazowy poziom dopaminy. Niestety nie mogę się do nich dokopać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 lata później...
W dniu 4.05.2019 o 11:47, Morfeusz napisał:

Po wielu ostatnich randkach mam ciekawe spostrzeżenia. Błyskawicznie rośnie liczba blachar wśród polek. Nie mam wysokiego SMV ale doprowadzenie do randki z kobietą trwa zwykle do kilku dni od poznania jej w sieci (bajera, droczenie, itd.). Nie gram bogacza i nie proponuje sponsoringu. Na spotkaniu a nawet trochę przed nim kobiety potrafią wprost zapytać jakim samochodem jeżdżę albo jaki jest mój status finansowy, ile zarabiam, itd.

 

Eksperyment:

  • Jeżdżąc dobrze wyglądającym samochodem klasy średniej za kilkanaście tys. zł obserwowałem duże zainteresowanie wśród samic. Randki szły gładko.
  • Po zmianie auta na mały miejski, tani samochodzik za kilka tys. zł, (którym łatwo mam wszędzie zaparkować) jest odwrotnie. Gdy samice go zobaczą urywają kontakt, tracą zainteresowanie, itd. Choć same rzucają górnolotne hasła że "nie lecą na kasę", "ich mężczyzna mógł by zarabiać nawet minimalną krajową", "pracuje i mogę płacić za siebie", itd.. HAHA.

Hipergamia i blacharstwo chyba przechodzi na kolejny już poziom spier..lenia.

 

1. Dlaczego Waszym zdaniem tak szybko rośnie liczba blachar wśród polek?

2. Kobiece pasożyty nie mają już do siebie w ogóle szacunku, że zadają takie pytania bez zażenowania?

 

Od 14 minuty ciekawa akcja z polką i Kruszwilem:

Typowa Karyna która wie kim jest i daje mu kosza, gdy zobaczyła samochód była chętna oddać mu dziewictwo.

 

 

Ja mam trzydrzwiowego Meśka za ok. 27-30 tys złociszy i jakoś nie widzę szczególnego zainteresowania samic. Dlatego już jakiś czas temu stwierdziłem, że dostosowywanie fury pod samice nie ma sensu i zmieniam na bardziej oszczędny wóz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.