Skocz do zawartości

Jak wyruchałem siebie sam


Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuję to streścić jak najbardziej się da.

 

Mam 28 lat, jestem w stałym związku od 10 lat (!), kocham ją, jest to moja pierwsza miłość.

 

Na samą myśl o ślubach, dzieciach etc robi mi się niedobrze. 

 

Często myślę, że najlepiej byłoby mi samemu, zawsze jarał mnie niezależny od nikogo rock'n'rollowy styl życia. 
Ale myślę też, że jest to fajnie tylko z obecnej perspektywy, gdy wszystko w życiu jest okej (trawa bardziej zielona).
Podejrzewam, że w gorszych chwilach dużo bardziej doceniłbym wartość partnerki.

 

W tym związku już od dłuższego czasu jest mi kurewsko nudno, na pewno jest też w tym dużo mojej winy - nie twierdzę że nie.
Ale ją kocham, serio. Ja pierdolę.

 

Pomimo swojej awersji wobec małżeństw etc jak jebana pizda oświadczyłem się, pomimo tego że serio tego nie chciałem a moja intuicja krzyczała żebym tego nie robił.
Oświadczyłem się chyba dlatego "że tak wypada" i dlatego, że już długo jesteśmy razem - są to najbardziej żałosne powody oświadczyn jakie można znaleźć, wiem o tym.

Nie wiem co zrobić - podejrzewam, że "zerwanie" zaręczyn wiązałoby się z zerwaniem całego związku.

 

Z jednej strony boję się, że stracę miłość swojego życia (serio ona jest już dla mnie jak rodzina, skoczyłbym za nią w ogień) a z drugiej czuję mega ekscytację na myśl o nowym, niezależnym życiu.

 

Czy ktoś z Was miał kiedyś podobną sytuację lub rozkminy?
Każda opinia i nowa perspektywa się liczy.

 

Pozdro Byki

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kogoś kto ma tak samo, tyle, że staż jakieś 7-8 lat. 

Są razem, raczej się kochają, ona bardzo by chciała ślubu, ale on uważa to za zbędną formalność. Też lubi wolność i perspektywa wejścia w oficjalne małżeństwo - nie dla niego. 

Ona mimo, że by chciała, jednocześnie wie, że jak będzie naciskać, to on sobie pójdzie. 

 

Ty niestety posłuchałeś tłumu...

Edytowane przez Patricio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty sama musisz podjąć decyzję co chcesz robić w życiu. 

Pierwsza wersja: 

Domek+ Żonka + Dzieci+Kredyt=Twoje życie z nią 

Druga wersja:

Ty+ ....

 

Nie mówię że ta pierwsza wersja jest zła, każdy z nas wybiera takie życie jakie mu się podoba. Natomiast druga wersja na pewno cię nie raz zaskoczy w drugiej wersji jesteś Panem swego losu, ile z siebie dasz tyle wyciągniesz. 

 

I tak jak mówiłem decyzja należy wyłącznie do Ciebie.

 

Pozdrawiam i z farcikiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Young Thug napisał:

Ale ją kocham, serio. Ja pierdolę.

Sam sobie przeczysz! Owszem jest to uczucie, przywiązania, akceptacji i zrozumienia. Dlaczego napisałem, że sam sobie przeczysz? Bo po tylu latach bycia z drugą osobą tworzy sie bardzo silna więź, jaką nazywamy "strefą komfortu". Jak sam zaznaczyłeś.... patrz niżej

40 minut temu, Young Thug napisał:

Często myślę, że najlepiej byłoby mi samemu, zawsze jarał mnie niezależny od nikogo rock'n'rollowy styl życia. 

Masz strefę komfortu a jednocześnie tęsknisz za niezależnością i wolnością. Ta strefa stopuje Cię do tego aby się wyzwolić.

43 minuty temu, Young Thug napisał:

Z jednej strony boję się, że stracę miłość swojego życia

Kolejny młody facet z mitem Tej jedynej! Chłopie, nie ma tej jedynej. Ta jedyna to paraliż! Zatrzymałeś się w miejscu. To tylko twoja fantazja i idealizacja.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że problem leży po stronie twojego życiowego/zawodowego niezrealizowania. Nie wiem jak można się nudzić, mało jest do zrobienia w życiu. Majątek masz, hajs odłożony, hajs na pasje? Dyplomy zrobione, firma założona etc? Nie musisz w Myszce szukać problemu, może razem musicie wprowadzić do wspólnego życia jakiś rock n roll. Ty byś chciał sobie poruchać przypadkowe laski bo cie rozsadza z braku realnych działań. Zamienić ruchanie Myszki na ruchanie Myszek, a gdzie rozwój?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Young Thug napisał:

jest to moja pierwsza miłość.

 

 

49 minut temu, Young Thug napisał:

skoczyłbym za nią w ogień

A ona?

Co ona zrobiłaby dla Ciebie?

Byłeś w szpitalu i opiekowała się Tobą? Byłeś bez pracy, a ona was utrzymywała? Miałeś grypę, robiła Ci okłady, zakupy i ogarniała mieszkanie?

Jeżeli tak, żeń się!

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskość i zrozumienie to JEST ważna rzecz.

Jednak IMAO żenić się można gdy już przeleciało się tyle dziewczyn, że chce się spokoju.

A już na pewno nie należy zaczynać czegoś o czym ZANIM się zaczęło myśli się, że to błąd.

Potem będzie już tylko gorzej.

Jest teoria, na blackdragonblog.com, że nigdy nie należy mieć tylko jednej kobiety.

Możesz mieć jedną, najważniejszą, ale oprócz niej kilka innych, minimum jedną.

Ta musi być mniej ważna i o tym wiedzieć.

Mówi się o tym najważniejszej wprost.

Będą płacze, łzy i szantaż ale na koniec dnia się wyklaruje.

Albo będzie tak jak chcesz - albo nie będzie wcale.

To lepsze niż jeszcze jedno spieprzone małżeństwo i dwa życia.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Young Thug napisał:

Nie wiem co zrobić - podejrzewam, że "zerwanie" zaręczyn wiązałoby się z zerwaniem całego związku.

 

Z jednej strony boję się, że stracę miłość swojego życia (serio ona jest już dla mnie jak rodzina, skoczyłbym za nią w ogień) a z drugiej czuję mega ekscytację na myśl o nowym, niezależnym życiu.

Może porozmawiaj z nią o tym? Czasami można dogadać się z kobietami, może Cię zrozumie. Nie rób nic wbrew sobie, w końcu Twoja frustracja da w kość wszystkim. 

Dla mnie też poczucie wolności jest bardzo fajne, co nie oznacza, że zdradzam, jestem niewierny albo kopnę w tyłek i sobię pójdę ot tak. Być może masz tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja znam powód zaręczyn.

Zaręczyłeś się bo, jak piszesz, było ci w związku kurewsko nudno.?

No to po ślubie nie będze.

 

17 minut temu, Brat Jan napisał:

A ona?

Co ona zrobiłaby dla Ciebie?

Byłeś w szpitalu i opiekowała się Tobą? Byłeś bez pracy, a ona was utrzymywała? Miałeś grypę, robiła Ci okłady, zakupy i ogarniała mieszkanie?

Jeżeli tak, żeń się!

Bracie, moja myszka wszystko to robiła, no do porządków w mieszkaniu nie miała głowy, albo może jej pojęcie porządku było inne niż moje, regularnie z tym jednak walczyłem. Nie przeszkodziło jej to jednak w szukaniu innego bolca. 

Partnerstwo Tak, ożenek Nie.

 

Ślub nie oznacza że będziesz miał kobietę na własność, to nie rzecz. Odejdzie jak będzie chciała.

Oznacza za to że po nim, zobowiązany będziesz, lub zmuszony w świetle prawa, oddać jej połowe majątku i płacić alimenty.

 

Popieram jednak uczciwość w związku. Nie zwodź jej jeśli nie masz zamiaru się żenić. Miej jaja i powiedz otwarcie. Kobiety myślą inaczej, ich zegar biologiczny tyka szybciej i chamstwem jest zabieranie jej najlepszych lat młodości poprzez kłamstwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może spróbuj:

- porozmawiać o intercyzie i obserwuj reakcję

- jeśli jesteście katolikami zastanowić się nad ślubem nie konkordatowym (bez skutków cywilnych)  - teoretycznie jest możliwy

 

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/957030,slub-koscielny-nie-zawsze-musi-byc-konkordatowy.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opinia zależy od stylu życia. Hurtowi ruchacze będą radzić inaczej, ludzie w udanych związkach - inaczej, a tych drugich na tym forum jest mało.

 

W dodatku nikt nie wejdzie w Twoje buty i nie sprawdzi, ile faktycznie ten związek dla Ciebie znaczy.

 

Nie rozumiem awersji do posiadania dzieci, jeśli jednak jesteś pewien, że nie chcesz, to trzeba to uczciwie kobiecie powiedzieć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wydaje mi się, że problem leży po stronie twojego życiowego/zawodowego niezrealizowania

Robię muzykę, kocham muzykę, żyję z muzyki - to mnie jara i powoduje, że chce mi się wstawać z łóżka

Cytat

Majątek masz, hajs odłożony, hajs na pasje?

Żyję z pasji, mam małe mieszkanie kupione za gotówkę

Cytat

Ty byś chciał sobie poruchać przypadkowe laski

Tak

Cytat

bo cie rozsadza z braku realnych działań

Nie

 

Cytat

A ona?

Co ona zrobiłaby dla Ciebie?

Byłeś w szpitalu i opiekowała się Tobą? Byłeś bez pracy, a ona was utrzymywała? Miałeś grypę, robiła Ci okłady, zakupy i ogarniała mieszkanie?

Jeżeli tak, żeń się!

All correct

 

Cytat

Jest teoria, na blackdragonblog.com, że nigdy nie należy mieć tylko jednej kobiety.

Możesz mieć jedną, najważniejszą, ale oprócz niej kilka innych, minimum jedną.

Ta musi być mniej ważna i o tym wiedzieć.

Mówi się o tym najważniejszej wprost.

Będą płacze, łzy i szantaż ale na koniec dnia się wyklaruje.

Albo będzie tak jak chcesz - albo nie będzie wcale.

To lepsze niż jeszcze jedno spieprzone małżeństwo i dwa życia.

Kurwa, brzmi hardkorowo. Chyba nie miałbym psychy na coś takiego. Zrobiłeś coś podobnego albo znasz kogoś kto zrobił? Brzmi to mega ciekawie

 

Cytat

Ślub nie oznacza że będziesz miał kobietę na własność, to nie rzecz. Odejdzie jak będzie chciała.

Oznacza za to że po nim, zobowiązany będziesz, lub zmuszony w świetle prawa, oddać jej połowe majątku i płacić alimenty.
-----------------------------
Może spróbuj:

- porozmawiać o intercyzie i obserwuj reakcję

O intercyzie powiedziałem od razu, powiedziała że nie ma problemu i o dziwo nie widziałem też po niej żadnej przeczącej temu reakcji, brzmiała szczerze

Dzięki za wszystkie odpowiedzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Young Thug napisał:

Z jednej strony boję się, że stracę miłość swojego życia (serio ona jest już dla mnie jak rodzina, skoczyłbym za nią w ogień) a z drugiej czuję mega ekscytację na myśl o nowym, niezależnym życiu.

Decyzja należy do Ciebie. Albo zrywasz zaręczyny i najprawdopodobniej również znajomość (choć w 100% pewne to nie jest), albo brniesz w to dalej. Ale jeżeli Ci to nie leży, to raczej kiepski pomysł i tak czy inaczej się w przyszłości na Tobie zemści. Robienie czegoś wbrew sobie nigdy dobrze się nie kończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Young Thug napisał:

Mam 28 lat, jestem w stałym związku od 10 lat (!), kocham ją, jest to moja pierwsza miłość.

 

Na samą myśl o ślubach, dzieciach etc robi mi się niedobrze. 

Ile ona ma?

Jeżeli nie planujesz z nią przyszłości puść wolno, nie sobie ułoży życie z innym zanim straci urodę i wejdzie w lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Young Thug napisał:

W tym związku już od dłuższego czasu jest mi kurewsko nudno

Jeżeli Tobie jest nudno to Twoja Pani odczuwa nudę mocniej i pewnie dłużej. 

 

Małżeństwo nie jest lekarstwem na tę przypadłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Young Thug napisał:

W tym związku już od dłuższego czasu jest mi kurewsko nudno, na pewno jest też w tym dużo mojej winy - nie twierdzę że nie.

W każdym związku z długim stażem pojawia się nuda. Trzeba naprawdę sporo zaangażowania i to obu stron aby to zażegnać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Young Thug napisał:

Czy ktoś z Was miał kiedyś podobną sytuację lub rozkminy?

Tak, spoko, miałem, po 2 latach bycia razem oświadczałem się, z powodów podobnych do Twoich - czyli gównopowodów.

Potem na szczęście po 2 kolejnych latach ona się obraziła i w jakiejś awanturze nr 1568 zerwała zaręczyny i orzekła że mam się starać od nowa - odetchnąłem z ulgą.

Jeszcze z rok byliśmy razem.

 

Ja tam nie doradzam w sprawie ślubu - sam nie mam i nikomu nie życzę. Wręcz odradzam.

 

Prawdopodobnie możesz być narzeczonym przez następne 30 lat, jeśli to dobrze poprowadzisz.

Ale jeśli zerwiesz zaręczyny, no to babeczka poczuje się wyruchana i pewnie z hukiem odejdzie, ale kto wie.

 

Na pewno nie żeń się TYLKO DLATEGO ŻE COŚ KOMUŚ OBIECAŁEŚ - np. jej że się ożenisz. Spierdolisz sobie życie. I jej. Wieczną frustracją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego "wypada"? 

Jak wypada, to znaczy że ktoś tego oczekuje od Ciebie? Kto? Rodzina? Dziewczyna? Podpici wujkowie i ciotki prujące na weselach "a wy kiedyyyy?" 

 

W temacie tylko kilka prostych punktow:

1. Ślub nie jest rozwiązaniem problemów. Wielu ludzi idzie w tą stroną myśląc "po ślubie będzie lepiej". Nie będzie. To nie jest magiczna cermonia, która Ci pomoże poukładać życie, a w Was tchnie nowy zapał

2. Nudna i rutyna? To zróbcie razem coś nowego. Dobrze Wam razem, to o to dbajcie i zróbcie razem coś nowego. Wakacje zawsze na plaży? Tym razem góry, albo jakas wędrówka z namiotem. Za dużo czasu na kanapie? Spróbujcie teatru, strzelnicy, motocykla, albo pojedzxice na zlot rycerski. Coś nowego i innego. Po 10 latach z kims trudno o ekscytację taka tak na początku. Ale jak się kochacie to warto coś nowego razem zrobić. 

Nie oczekuj, że partnerka będzie Cię uszczęśliwiać i zabawiać. 

Nudę zwalcza się samemu w swoim zakresie i razem jako para. 

3. Jeśli zrobisz to by wypada, to całe otoczenie będzie zadowolone. W końcu wpasujesz się w system. A potem będą mieli was gdzieś. Sami zostaniecie że swoimi problemami, a reszta będzie miała na was wyj..... 

 

Jak decydujesz o ślubie to masz myśleć tylko i wyłącznie o tej kobiecie I O SOBIE. Zrobicie to bo wypada, to sobie nawzajem spieprzycie życie. Chcecie iść dalej przez życie razem i potrzebujecie go tego ślubu. To proszę barzdzo. Ale nie dlatego że ktoś od was tego oczekuje. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Young Thug said:

Kurwa, brzmi hardkorowo. Chyba nie miałbym psychy na coś takiego. Zrobiłeś coś podobnego albo znasz kogoś kto zrobił? Brzmi to mega ciekawie

Siebie.

Pamiętaj, że mam wiele lat więcej, niż ty i przeżyłem małżeństwo i parę nieformalnych związków.

Grzeszyłem będąc z nią i wiedziałem, że o tym wie, bo po jakimś czasie razem niczego nie ukryjesz. Obie strony czytają sobie w myślach.

To nie przenośnia. Tak jest.

Jakiś czas temu moja powiedziała mi, żebym znalazł sobie jakąś dupę bo widzi, że definitywnie to co mi daje mi nie wystarcza.

To uznałem za grę fair i od tej pory jej nie naciskam.

Znalazłem dupę jak marzenie a gdy chcę idę do kolejnej.

Żadna z tych nie ma do mnie żadnych praw bo od dawna nic nie obiecuję.

 

Psychę się ma gdy próbowało się wielu rzeczy, dostało wiele kopów w dupę, w tym od tej jedynej.

Te bolą najbardziej.

 

Wszystko przed tobą.

Pogadamy za 20 lat gdy już spłacisz alimenty i jedyną rzeczą będzie to co i dziś ci się marzy - nowa dupa.

Wtedy problemem jest, żeby była ładna bo to dziś proste nie jest.

 

Jedno czego się nauczyłem:

Co do bab - trzeba mieć jaja z hartowanej stali.

Zrobią wszystko, żeby cię podporządkować a gdy im się uda szukają kolejnego samca któremu wydaje się, że ma jaja żeby sprawdzić czy to prawda i też go uziemić.

Ty już jesteś pionkiem.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie paradoksalnie.

Taka jest kolej rzeczy.

A teraz poczekamy co zrobi Young Thung.

Prawdopodobnie to co wszyscy inni.

Wp=doli się w gówno jak wszyscy inni i jak oni będzie żałował.

Nikt nie odpuszcza dupy do rżnięcia z powodu paru wpisów na jakimś portalu.

Wróci później, gdy już go niunia wyrucha w dupę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Young Thug said:

Pomimo swojej awersji wobec małżeństw etc jak jebana pizda oświadczyłem się, pomimo tego że serio tego nie chciałem a moja intuicja krzyczała żebym tego nie robił.

QWwgFd2.png

 

12 hours ago, Young Thug said:

Z jednej strony boję się, że stracę miłość swojego życia (serio ona jest już dla mnie jak rodzina, skoczyłbym za nią w ogień) a z drugiej czuję mega ekscytację na myśl o nowym, niezależnym życiu.

Ehh :)

 

Chcesz wsadzić w inną cipkę to... wsadź? :) Rozgrzeszenia szukasz czy jak? :)

A ona była dziewicą? Bo jak tak to trochę naiwne sądzić, że nie zapragnie kiedykolwiek spróbować innego kutasa. Tak tylko mówię :)

 

Nie można częściowo wysiąść z jadącego pociągu a ty tu jakiś cudaczny rozkrok uprawiasz ;)

 

Dobra wiadomość. Same oświadczyny nic nie zmieniają, no chyba że w ramach tego debilizmu pomrocznego "ustaliliście" też datę ślubu ;)

 

Zdradzę Ci tajemnicę. Życie nie jest proste. To nic innego jak sztuka wyboru.

 

Jeszcze możesz wybrać życie Janusza ze swoją Grażyną, napłodzić dzieciaków, wziąć krechę na 35lat na mieszkanie w którym po 5 latach będziesz mieszkać ze swoją "ukochaną" której się przypomni że celulit ma na dupie a jeszcze się "nie wybawiła" :D

 

Możesz też wybrać MGTOW i pójść po bandzie własną drogą. Ale to znacznie trudniejsza droga.. Bo wiesz.. Trzeba MYŚLEĆ a nie jak bezmózg podążać utartymi ścieżkami.

 

Te dwie drogi się nigdy nie przetną. Choć kierunek wektora jest ten sam to zwroty są przeciwne.

 

12 hours ago, Young Thug said:

Czy ktoś z Was miał kiedyś podobną sytuację lub rozkminy?

Każdy komu rodzinka/znajomi/otoczenie wciskało, że musi "dorosnąć", "założyć rodzinę" itp itd.

 

Nic nie musisz. Koniec końców to Twoje życie, nikt go za Ciebie nie przeżyje ;)

 

Musisz sobie po prostu zadać jedno zajebiście ważna pytanie "co chce w życiu robić" a potem to zrobić ;) Warto było by też zadać sobie pytanie czego od niej oczekujesz a potem ją o tym.. no wiesz.. poinformować - bo widać wyraźnie że masz problemy z komunikacją :)


Jeśli uznajesz, że kobieta jest jedynym celem i sensem Twojego istnienia, spoko, wpadnij za kilka lat i opowiedz nam jak Ci poszło :)

PS.
Wesela to właściwie pogrzeby z tortem ;) Jeśli
chcę popatrzeć jak ktoś marnuje sobie życie to spędzam dzień na czytaniu świeżakowni :)

 

PS2.

A może "Twoja myszka taka nie jest"....

 

PS3.

Jak byś miał ją zostawić to podeślij namiary, jestem dobrym pocieszycielem.

 

PS4.

Jeśli już uroisz sobie ten ślub i że chcesz by ta Grażyna była matką Twojej Dżesiki to na Latającego Potwora Spaghetti - pełna rozdzielność majątkowa.

 

PS5.

Z tym pocieszaniem Twojej panny to nie żartowałem :D Chyba że wg BMI ma nadwagę i wcale nie chodzi o duże cycki.

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, nieidealny świat napisał:

PS.
Wesela to właściwie pogrzeby z tortem ;) Jeśli
chcę popatrzeć jak ktoś marnuje sobie życie to spędzam dzień na czytaniu świeżakowni :)

Pięknie powiedziane.

 

Panowie, ja też się zaręczyłem, bo wypadało. Szczerze od samego początku w to nie wierzyłem, ale zaręczynami chciałem wszystko odłożyć w czasie i mieć spokój.

Na koniec miałem wypomniane, jednak nie widziałem, żeby jej jakoś strasznie na tym ślubie ze mną zależało.

Z nowym bolcem zaręczyła się po miesiącu i pewnie gdyby szło śluby ogarniać szybciej to już by byli dawno pożenieni. 

Więc jednak to parcie na ślub było, tylko wiecie, że są rzeczy, których kobieta nam nigdy nie powie.

 

Aha, jak tylko z nią wziąłem kredyt i kupiłem mieszkanie to zaczęło się w chuja granie, później nowy bolec. Każde "usidlenie" faceta sprawia utratę szacunku w ich oczach, więc po ślubie dopiero musi być jazda....

Oczywiście to nie reguła, ale znam kilka akcji, gdzie rogi zaczęły się pojawiać dosłownie kilka miesięcy lub tygodni po ślubie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.