Skocz do zawartości

Nie chodzę na randki od lat


Rekomendowane odpowiedzi

Przeszedłem na przestrzeni lat transformację osobowości. Ciekawe, czy znajdą się Panowie o podobnych doświadczeniach, a może nawet z dobrą radą. 

 

Etapy, jakie dotychczas przerobiłem. Już od pierwszego etapu mniej więcej wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi, bo miałem dobrego mentora i pociąg do zdobywania wiedzy. Przez doświadczenia, obserwację schematów świadomość samotności tylko się pogłębiała. 

 

1. Randki, hormonalny szał - chodziłem non stop na imprezy, randki praktycznie raz na tydzień, czasami częściej, bo miałem czas i trochę kasy, że tak powiem z niezależnych źródeł w młodości (nie od rodziców). Uzależniony od wszystkiego,

 

2. Długi związek zakończony rozczarowaniem. Wchodziłem w związek z myślą. Dobra, wezmę i spróbuję. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby się udało. Zobaczę, czy to prawda, co mówią o relacjach, miłości i innym gównie. Zmieszanie to chyba najlepszy komentarz po całym cyrku związkowym. Nie dałem się w nic wplątać. Dbałem o to strasznie,

 

3. Kilka krótszych relacji zakończonych przez mój brak zaangażowania. Nazwałbym ten etap atakiem klonów. Nie pamiętam już twarzy, imion, jednolita masa bez żadnego znaczenia, bez głębszych emocji. Na tym etapie chyba sobie uświadomiłem bezsens brnięcia w temat związkowy, bo za każdym razem identyczny schemat, wręcz identyczne odzywki od Pań, nie uważam się za jakiegoś lepszego, to po prostu moje doświadczenia,

 

4. Grube wejście w tematykę MGTOW, głównie serwisy zagraniczne, później EcoEgo, aż w końcu forum (dziękuję przy okazji),

 

5. Lata bez kontaktów towarzyskich z kobietami, w których ogarnąłem jako tako swoje życie, chociaż nie bez problemów. Pewien brak występował jakiś czas, a raczej wątpliwości, czy to właściwe postępowanie, a może jakaś forma choroby psychicznej, duża rola medytacji w oczyszczeniu psychiki, 

 

6. Mocne umocnienie w samotności. Kobiety przestały mnie obchodzić w ogóle, bardzo rzadko oglądam "zakazane" filmiki, po prostu temat mnie nudzi, momentami absurdalnie mocno. Dostaję czasami zaproszenia na imprezy mieszane, jakieś tam wyjścia. Po prostu odmawiam. Ci, którzy chcą się ze mną zobaczyć to wiedzą, że tylko bez kobiet. Od czasu do czasu dyskoteka. Zdarza się, jakiś mały flirt, ale ze zlewką natychmiastową z mojej strony. Ostatnia sprawa łóżkowa około trzech lat temu, wątpliwej bardzo jakości z samotną matką (w tak łatwy sposób wyrwałem, że głowa mnie boli na samą myśl), byłem na przejściu etapów,

 

7. Mam od mniej więcej roku takie momenty, że interesuję się bardziej własnym rozwojem dla samego rozwoju, skupiam się na lepszych rzeczach, kiedy opuściła mnie społeczna presja posiadania kobiety, żyję znacznie, znacznie wolniej. Jakby czas zupełnie zwolnił w niektórych momentach, nie obchodzą mnie spotkania rodzinne, problemy z dzieciakami, ta cała pustka egzystencjalna wypełniana drugim człowiekiem, dużo rozmyślam o szukaniu sensu w bezsensie rzeczywistości, a jednak coś we mnie chce działać, usprawniać codzienność, może nawet bardziej niż kiedyś. 

 

I tak się zastanawiam. Co dalej? Jak głęboko idzie transformacja. Czy zaprzeczam naturze, a może wracam do pierwotnej, prawdziwej, męskiej natury? Mam gdzieś z tyłu głowy, że chyba jednak to drugie. Coś mi mówi, że dopiero po oczyszczeniu z tej całej damsko-męskiej presji potrafię spojrzeć na siebie prawdziwego, na własną twarz, przemijanie, na błędy i na nikogo nie mogę zwalić winy za popełnione grzeszki.

 

Po latach wątpliwości już wiem, że całkowite odpuszczenie kobiet to jedna z lepszych decyzji, jakie podjąłem w życiu, w pełni świadomie. Cieszyłem się pewnym powodzeniem wśród Pań i za to mogę dziękować, bo na własnej skórze się nauczyłem tematyki poruszanej na zacnym forum, sami wiecie jakim. 

 

Pytam Panowie. Czy odpuszczacie całkowicie i na jakim etapie transformacji się znajdujecie? Co jest dalej za punktem 7?

 

Zapraszam do dyskusji. 

Edytowane przez mac
  • Like 5
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem.

 

Ja też się wyszalałem i obecnie nie robią na mnie specjalnego wrażenia kobiece zaloty. Uważam jednak, że warto od czasu do czasu się rozerwać, urozmaicić sobie życie. Coś jak wyjazd gdzieś odskocznia, tak samo kobieta może być taką odskocznią, formą rozrywki. Bycie oschłym i surowym dla kobiet nierzadko podnosi atrakcyjność w oczach kobiet co dodatkowo ułatwia sprawę.

 

Co jest za punktem 7?

 

W samorozwoju i samodoskonalenia też dochodzi się w pewnym momencie do ściany. Albo Cię przestaje aż tak to kręcić albo znajdujesz inną rzecz której możesz się oddać. W tym też trzeba mieć umiar.

 

Ja obecnie myślę że jestem za punktem 7. Staram się mieć umiar we wszystkim. Lubie czas spędzony samotnie, rozwijając się i swoje zainteresowania, ale nie unikam kontaktu z innymi ludźmi i kobietami również. Nic się nie stanie jak napijesz się lamkę wina od czasu do czasu, czy zapalisz skręta ziela jeśli wiesz o co mi chodzi ;). Po prostu trzeba mieć umiar.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde,

Długi związek przerabiałem, zakończył się rozczarowaniem

Szaleństwa przerabiałem, teraz mam takie okresy, spokój, trochę szaleństwa, zależy czy szklanka w połowie pusta czy w połowie pełna :)

Karierę prawie naprostowałem

MGTOW przerabiałem

Też różne inne tematy zdrowie/polityka/inne rozkminy, aktualnie mam trochę zerzyg do wszystkiego, no może z wyjątkiem braciasamcy.pl :D

 

Na najbliższą przyszłość, mam jeszcze dokończyć prostowanie kariery, bo jestem na ostatnim zakręcie ..

 

Teraz jestem na etapie, że już w ogóle nie wiem, o co w tym życiu chodzi ...

 

Nigdy, nie wyobrażałem sobie, żeby zejść z tego świata, bez zostawienia potomka ..

Wiekowo już powinienem mieć jakiegoś dawno temu i nawet myślę, że byłbym gotowy psychicznie, ale

jakoś tak się sprawy nie potoczyły, z czego się akurat cieszę, gdy była okazja, chyba jeszcze nie wiedziałem tyle o kobietach

co teraz, to by się mogło źle skończyć, więc koniec końców, jestem zadowolony ..

 

Co dalej ...

Też chciał bym wiedzieć ...

 

Ostatnio próbowałem porozkładać wszystko na czynniki pierwsze :

- hedonizm - dobry na krótką mete, szybko się skończy, może się źle skończyć dla zdrowia

- adrenalina - czy to nie pochodna hedonizmu? też chemikalia, tylko o innym smaku

- bóg - no ile można, jakby nie kombinować i tak się z tym panem spotkamy, nie ma się co śpieszyć ...

- kariera - akurat lubię swoją prace i daje mi poczucie "samodoskonalenia", ale jako sens życia ... ?

- związki - .. "i że będę twoim bankomatem do samego końca"

- pasja - fajnie by było, ale po 8h pracy, to nie mam siły na zbyt dużo, więc nie mam zbyt czasu na eksploracje swoich zainteresowań

- kobiety - ..z jednej strony kocham kobiety, ale z drugiej ich nie nawidzę ...

- rodzina - super, tylko z właściwą osobą, żeby się nie dokładać do spierdolony tego świata .. jeśli chodzi o partnerke mojego życia,

                  jestem na etapie "może jakoś to będzie" ...

- potomstwo - patrz wyżej

 

Mój wstępny wniosek, chociaż nie ostateczny, cytując Grzegorza Brauna, moja "mądrość etapu" jest taka, że

optymalny jest chyba mimo wszystko balans, wszystkiego po trochu.... ma ktoś lepsze pomysły :)  ?

Przy czym no solidnym fundamentem jednak jakiś w miare solidny przychód ..

 

Na półce mi się kurzy "12 rules for life" Jordana Petersona, ale jakoś się nie mogę zabrać, może tam będą jakieś ciekawe pomysły

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było czasem tak że biegałeś za pannami bo tak nakazuje instynkt i presja społeczna? Wkońcu poświęcałeś temu tyle czasu i zaangażowania że nastąpił przesyt? Plus to że dostałeś jednak kopa i zabolało? Teraz odciąłeś się na długi czas od kobiet i totalnie nie jesteś na fali. Jeśli unikasz jakieś "czynności" przez długi czas to i forma spada. Nawet w zagadywaniu do kobiet. Wiesz to, wiesz że teraz nie było by tak łatwo jak jeszcze pare lat temu. Może ten strach przed porażka Cie tak paraliżuje? Że musiał byś przyznać sam przed sobą że trochę wypadłeś z formy/obiegu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, jebakteoretyk napisał:

Dlaczego tak ważne jest dla tej Ziemi, aby to właśnie Twoje geny na tym przepełnionym świecie się tu jeszcze pojawiły? 

Replacement rate to coś koło 2.1 ..

Jak chcesz kogoś winić, to tych co mają 3+ ..

Co, co mają poniżej moim zdaniem nie mają sobie nic do zarzucenia ..

Jest taka zasada w medycynie "po pierwsze nie szkodzić", wydaje mi się, że to dość uniwersalna zasada ..

Rozrost naszej populacji, nie bierze się raczej z rozrostu w naszej ginącej cywilizacji łacińskiej ..

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem mi to trochę nie podchodzi.
Wielu rzeczy o Tobie tak naprawdę nie wiemy.
Tutaj kreowanie się na świętoszka i że to kobiety tylko są bebe.

Wiadomo, nie wiem jak się nazywa ten mechanizm w psychologii, ale takie coś jest.
Polega na tym, że zwalamy winę na drugą osobę, nie widząc własnych błędów.
Nie twierdzę, że oo kobiety teraz są święte, a Ty wymyślasz.
Tylko o pewną równowagę i trzeźwe spojrzenie na temat.
Są pewne prawa w relacjach damsko-męskich i ja sam z dłuższej perspektywy widzę, że robiłem błędy ;) 

Przewija się ogółem po świecie, a czasem na forum taka koncepcja zwana prawem przyciągania.
Nie wiem jak to dokładnie działa, chyba jestem jeszcze za młody by pojąć to w całości, ale...
Człowiek z mentalnością ofiary - będzie przyciągał drapieżniki.
Pizdeorycerz, który da sobie wcisnąć każdy kit i rzuci hajsem bez namysłu na kolejną zachciankę pańci - będzie przyciągać drapieżne hieny materialistki.
Pewny siebie facet z zasadami - uległe samiczki.
Uległe na tyle długo na ile będzie facet trzymał lejce w związku.

Moim skromnym zdaniem bracie taką postawą się nie rozwiniesz, a wręcz cofniesz w rozwoju.
Kobiety od zawsze były pewnym polem, pewną sferą w życiu mężczyzny.
Rezygnując z jakichkolwiek kontaktów z kobietami nawet koleżeńskimi, odcinasz się po części od społeczeństwa, czyli stajesz się aspołeczny.
A aspołeczność raczej jest przeciwieństwem jakiegokolwiek rozwoju.

Ps. To nie jest żadna obraza Twojego majestatu, ani atak.
Po prostu moje chłodne spojrzenie na sprawę.
Tak jak wspomniałem wielu niuansików z twojego życia nie znamy.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, jebakteoretyk napisał:

 

Na świecie jest 7 miliardów ludzi, Ziemia ledwie dyszy, jest przepełniona. Dlaczego tak ważne jest dla tej Ziemi, aby to właśnie Twoje geny na tym przepełnionym świecie się tu jeszcze pojawiły?

Bzdura. Przeludnienie to mit. Ziemia jako taka nie jes przeludniona. Mamy olbrzymie połacie niezamieszkałego terenu. Ukraina, Rosja, Stany, Kanada.

Mamy kilka miejsc gdzie ludzie niemal tłoczą się jak sardynki. Indie i Dhaka Ale to nie cały świat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mac napisał:

na jakim etapie transformacji się znajdujecie?

Etap "nareszcie sam" po kilkuletnim toksycznym, wyniszczającym mnie związku. Mam dużo problemów, które sobie napytałem i teraz je prostuję, zajmie mi to miesiące lub lata. No i zajęcie się nareszcie sobą. Dopiero początek drogi.

6 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Polega na tym, że zwalamy winę na drugą osobę, nie widząc własnych błędów

Może projekcja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, jebakteoretyk napisał:

Nie rozumiem tej odpowiedzi.

Fakt, że jest przeludnienie, ale to tylko dlatego, że ludzie tyle brudzą, że natura tego nie jest w stanie wchłonąć.

Gdyby każdy zaczął dbać o ziemie tak jak o własne mieszkanie, nie było by żadnych problemów ..

Moim zdaniem za wcześnie, żeby myśleć w kategoriach:  nie będe miał dzieci, bo to lepsze dla "matki ziemii"

1 minutę temu, jebakteoretyk napisał:

Ty byś chciał dziecko - to spojrzenie z poziomu ego.

Ego ...

Wiesz co .. wydaje mi się, że to bardziej chodzi o pewnego rodzaju przedłużenie swojego życia.

Przekazanie spuścizny, po sobie, opiekowania się małym człowiekiem ..

Właśnie, wydaje mi się, że to coś więcej niż tylko zwykłe ego ..

Wielu ludzie mówi, że jak rodzi się dziecko, to totalnie się zmienia perspektywa, wydaje mi się, że to jest

jakieś dopełnienie życia. Więcej powiedzieć nie umiem, bo niestety mówie z obserwacji.

Można by rzec, teoretyzuje ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

Rezygnując z jakichkolwiek kontaktów z kobietami nawet koleżeńskimi, odcinasz się po części od społeczeństwa,

NO TU MASZ RACJE.

WIADOMYM jest, człowiek jest zwierzęciem stadnym.

Bez stada zatraca pęd przetrfania(konkurencja/rozwój/nowe wyzwania).

Z tego analizując założenie rezygnacji z obcowania ze stadem ustawia TYPA w pozycji oddalenia.

Zacznie się on staczać biernie, gdyż stado oddali się inercją rozwoju.

 

3 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

stajesz się aspołeczny.

E ee, nie zabieraj mi tytułu!

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mac napisał:

 

Pytam Panowie. Czy odpuszczacie całkowicie i na jakim etapie transformacji się znajdujecie?

Do nie dawna mialem etap szaleństwa, po roztaniu z ex. 

Na dzień dzisiejszy zakończyłem dłuższą relacje z pewna panną. Strasznie mnie ta znajomość męczyła i wysysala ze mnie energię. 

Zdarza się, że poznaje jakieś nowe kobiety. Utrzymuje kontakt i nagle jeb, cisza ze strony dziewczyny.

A chromole to, nie jestem od "baw mnie". 

Mam jakąś wewnętrzna niechęć, ostatnio do kobiet. Irytują mnie I cholernie wkurzają. Nie wiem co dalej. Może mi przejdzie, może nie. Czas pokaże, staram się o tym nie myśleć a skupiać na tym co jest tu i teraz. 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tornado sam jestem outsiderem i podążam swoją ścieżką jak wilk.
Wilk, który opuścił toksyczne stado, toksyczne środowisko i ruszył swoją własną drogą.
Jednak to nie jest tak, że stronię kompletnie od kontaktów z ludźmi i nie mam męskich przyjaciół.
Po prostu ta lista się mocno skurczyła.

W pracy jednak kontakt mam z dziewczynami głównie(może jakieś moje przekleństwo?), ale na przerwach staram się nie podchodzić do grup.
Gdy ktoś siedzi sam z mojego teamu, to z chęcią się przysiądę.
Ostatnio podczas "poprawek" poznałem kobiety z innego teamu i kto wie, jak kiedyś na przerwie spotkam, to pewnie również zagadam.

Czasem wilk musi uciec ze stada jeśli dostrzega, że nie wyciągnie z niego żadnej wartości, a liderzy są namiastką prawdziwej męskości - pozerstwo.
Wtedy idzie sam i w tym momencie najbardziej się rozwija.
Finalnie może sam założy stado? Kto wie

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, jebakteoretyk napisał:
13 minut temu, StatusQuo napisał:

Wiesz co .. wydaje mi się, że to bardziej chodzi o pewnego rodzaju przedłużenie swojego życia.

Przekazanie spuścizny, po sobie, opiekowania się małym człowiekiem ..

Właśnie, wydaje mi się, że to coś więcej niż tylko zwykłe ego ..

Ale dlaczego ma być spuścizna Twoich genów?

Ciężko mi z tym dyskutować, to tak jakbyś spytał, czemu wolisz wychowywać swoje dzieci niż cudze .. no bo tak ..

Czy jestem z tego powodu egoistą ?

 

Poza tym, robimy tu burze mózgów, co może mieć w życiu sens...

A ty mi robisz wykład, że jestem egoistą ...

A czy wszystko co robimy w życiu nie ma w sobie jakiejś wartości dodanej ?

 

Czemu śpię? Bo che być wyspany .. ja pierdole, ale ze mnie egoista bo pomyślałem o sobie ..

Wysil się trochę i zrób większy wykład, a nie każ mi się domyślać o co Ci chodzi ...

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, jebakteoretyk napisał:

Pomijając już, że musiałbyś "rozprowadzić" ludzi tam gdzie by nie chcieli (bo wielu by może nie chciało być zmuszonym mieszkać np na Ukrainie, a musieliby jeśli Ziemia miałaby się dalej powiększać ludnością), to dajmy na to, że (jeszcze) masz rację, że jeszcze te 7 miliardów (i rośnie!) to nie jest przeludnienie.

Nie zmienia to faktu, że Ziemia jest już naprawdę spora w ludzi i nie ma większego sensu gromadzić kolejnych, to tylko wymaga kolejnych upraw ogromnych powierzchni Ziemi dla krówek co by je potem zabić na mięso, itd., itp.

Dziś marnuje się setki tysięcy ton zboża. Bo inaczej cena by spadła poniżej kosztów

Cytat

Zastanawia mnie więc zawsze to dziwaczne myślenie facetów jakie to ważne jest aby to właśnie ich geny się tu pojawiły, że oni "nauczą syna życia".

Ja tu jestem wyjątkiem. Dzieciak biologicznie może być obcy. 

Cytat

Po 1 - mamy prawie przeludnienie, a DNA u takiego faceta jest już tak zrekombinowane, że między Panem Ludwikiem a Panem Karolem naprawdę wielkich różnic etnicznych/inteligenckich, itd. nie ma - więc dlaczego to tak ważne aby jego Staś czy Jaś się tu pojawił?

To nie ma logicznego uzasadnienia.. Po prostu egoistyczne pragnienie

Cytat

Po 2 - czego on może "nauczyć" tego syna?

Bycia niezależnym przyzwoitym człowiekiem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych, pracuję, jestem w miarę towarzyskim gościem, jak pozwalają okoliczności. W erze internetu można pracować zdalnie i mieć wyjebane na ogromną część gierek międzyludzkich, co również praktykuję.

 

Po prostu odcinam się zdecydowanie od rzeczy, które mi nie służą, szkodzą. Uważam, że wycofanie społeczne w dzisiejszych czasach, jakby to górnolotnie nie brzmiało to raczej zbawienie, spokój ducha i prawdziwy odpoczynek, a nie utrata jakiejś szansy.

 

Kobiety mi szkodziły z różnych powodów. Rezygnacja. Naturalna konsekwencja.

Matka mnie wkurwiała, wyprowadziłem się.

Toksyczni znajomi, odciąłem się.

Chujowy klient, zmieniam na innego.

Uzależnienia, szkodliwe, rezygnacja.

 

Jak inaczej postępować? Zgadzać się na cierpienie, bo tak?

 

Moja filozofia życiowa opiera się na wycofaniu ze szkodliwych okoliczności. Wycofanie z grupy, która szkodzi to strata, czy zysk? Zostajesz tam, gdzie ci najlepiej. Można wyjść ze strefy komfortu. Racja. Tylko to działanie zorientowane na osiągnięcie głębszego celu, a nie na przetrwanie samo w sobie, w danych okolicznościach.

 

Nie chciałem skupić tematu na kobietach, a raczej na transformacji męskości. Szukam po prostu pierwotnej męskości, której nie definiują kobiety, ani grupa, tak mi się wydaje.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał:

Matka mnie wkurwiała, wyprowadziłem się.

Boże jak ja to znam...
Niestety zanim się wyprowadzę to trochę to potrwa.
 

 

3 minuty temu, mac napisał:

Toksyczni znajomi, odciąłem się.

I ja robię to samo, co wykazałem wcześniej w "alegorii o Wilku".

Dopisałbym coś jeszcze, ale jutro wstaję przed 5-tą i chcę iść już spać.
Na szczęście mam wygodną pracę, to nie mam na co narzekać ;) 

Życzę braciom dobrej i pełnej wrażeń( ;) ) nocy :) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mac napisał:

6. Mocne umocnienie w samotności. Kobiety przestały mnie obchodzić w ogóle, bardzo rzadko oglądam "zakazane" filmiki, po prostu temat mnie nudzi, momentami absurdalnie mocno. Dostaję czasami zaproszenia na imprezy mieszane, jakieś tam wyjścia. Po prostu odmawiam. Ci, którzy chcą się ze mną zobaczyć to wiedzą, że tylko bez kobiet. Od czasu do czasu dyskoteka. Zdarza się, jakiś mały flirt, ale ze zlewką natychmiastową z mojej strony. Ostatnia sprawa łóżkowa około trzech lat temu, wątpliwej bardzo jakości z samotną matką (w tak łatwy sposób wyrwałem, że głowa mnie boli na samą myśl), byłem na przejściu etapów,

Na to odpiszę. Sam żyję bez kobiet już wiele lat, ostatni seks to około 8 lat temu. Bywały trudne momenty, ale finalnie to najlepsza decyzja w moim życiu. Samotność pozwoliła mi poznać praktycznie całkowicie siebie. Trochę tak jakbym był mnichem, który gdzieś tam zaszył się w dżungli i medytował :) Oczywiście nie wszystko jest jak z bajki, zero kobiet, niewiele przyjemności w życiu, nałóg porno (ale to już od lat bardzo młodzieńczych), niektóre kwestie, które w sobie odkryłem, słabości i wady są dla mnie trudne do zaakceptowania. Instynkt do poznawania kobiet gdzieś tam zaszył się w mrocznej jaskini, a po lekturze forum wyjść nawet nie zamierza.

 

Właściwie to powiem nawet, że to życie w samotności to najtrudniejsze lata jakie miałem, praca nad sobą do łatwych nie należy. Oczywiście ponadto pracowałem nad wieloma swoimi umiejętnościami aby się przystosować do rynku pracy, więc to nie tak, że sobie przez te wszystkie lata po prostu "filozofowałem". Dzisiaj czuję się mentalnie silny i cieszy mnie droga, którą przeszedłem. Jak długo jeszcze będzie trwała, nie wiem.

 

Odnośnie związków wydaje mi się, że nie będę w stanie stworzyć relacji długoterminowej. Nigdy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał:

Szukam po prostu pierwotnej męskości, której nie definiują kobiety, ani grupa, tak mi się wydaje.

Acha, no to tak jakbyś szukał początku na wstędze M( cośtam)( zainteresowani sami sprawdzą kto i co).

Zasadniczo to są już odpisałeś co dalej.

Zobaczmy, gdyby nie było kobiet i grup społecznych?

To co do roboty miałby prawdziwy FACET? ....przestać istnieć bo byłby ANOMALIĄ w zbiorze pustym + jeden element.....taka moja kosmosowa dewagacyja.....Matko Naturo wybacz..... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Jak głęboko idzie transformacja

Zależy od, której strony na to patrzysz.

Transformacja idzie bardzo daleko, zamienia Cię - stajesz się kimś innym a właściwie umierasz, jako "mac". Mógłbym to rozwijać dalej temat jednak tu wkraczamy w mistycyzm i nie wiem czy tego sobie życzysz w tym temacie.

 

Pozdrawiam.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

Pytam Panowie. Czy odpuszczacie całkowicie i na jakim etapie transformacji się znajdujecie?

W moim życiu była jedna transformacja. Stop stalym związkom z kobietami.

Co zaowocowało większą ilością kobiet w moim życiu i totalnym zerem problemów przez nie powodowanych.

 

Kobiety uwielbiam. Są to zajebiste stworzonka, wszystkie bym najchętniej wyściskał i fachowo wymiętosił :)

Warunek jest jeden - UMIEJĘTNIE z nich korzystać i życie będzie piękne.

 

Nic na ciśnieniu, nic na siłę, nic na rympał. Totalny luz. Szarmancja, grzeczność i doskonały humor.

Oraz najważniejsze - wiedzieć kiedy przestać - bo tylko wtedy możesz z tej sceny zejść niepokonanym.

 

To jest wojna partyzancka. Facet to partyzant, kobieta to żołnierz wsparty sprzętem, prawem i przychylnością otoczenia.

Partyzanci bowiem nie mają takiej broni jak normalne wojsko. Nie mają takiego wsparcia w sprzecie i narzędziach.

Więc muszą zaatakować, zadać możliwe największe straty i uciekać gdy się wojsko zorientuje skąd strzał wyprowadzono :)

 

Trzeba być samobójcą by jako partyzant z nożem - stawać do walki z czołgiem.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, jebakteoretyk napisał:

Bo facet bez seksu po prostu dziwaczeje i dostaje pierdolca. Zaczyna sobie imaginować kobiety, myśleć o nich jako o czymś niebywałym, itd., itp. Tutaj kieruje te słowa do @self-aware

Jeszcze nie czuję się dziwny :) I z całą pewnością nie myślę o kobietach jako o czymś niebywałym. Właściwie to po tych wszystkich latach obserwacji dostrzegam, że one nie mogą mi zaoferować zbyt wiele ciekawego. Związki znajomych wydają się być takie nudne. Seriale, zakupy...

 

O kumplach nie wspomnę bo oni, gdyby im kobieta dała celibat wylizaliby ziemię po której stąpa byleby tylko znowu dała pupkę. Życzę powodzenia jakiejkolwiek kobiecie na ziemi w takich zagrywkach ze mną, człowiekiem, który odpuścił je sobie na prawie dekadę dla ważniejszych celów :) Zaraz dostałaby taka kopa w dupsko i papa. Na dłuższą metę jestem samotnikiem i związek raczej nie przejdzie, ale nigdy nie mówię nigdy.

 

Na divy to sobie będę chodził jak będę miał kasę na takie rzeczy. Póki co musi iść na ważniejsze sprawy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie odkładam temat kobiet, a myślę, że powrócę do niego dopiero po 30. Tylko, że to też jest według mnie założenie idealne- po 30 człowiek już będzie coś miał, to wtedy się zajmie kobietami, nawet same kobiety będą bardziej zainteresowane takim facetem. Czy aby na pewno?

 

Tylko czy na pewno takie podejście nie ma w sobie błędu? Są tu może faceci już po 30 z podobnym założeniem jak ja i czy zauważyliście wzrost zainteresowania ze strony kobiet? Wiem, że temat atrakcyjności faceta po 30 był już wałkowany na forum setki razy i nie będę tego rozwijał, bo oczywiste jest, że po 30 facet dalej będzie dobrze wyglądał jak tylko dba o siebie. Nie mówię, że szukanie w takim wieku 19 latki jest ok, ale powiedzmy 25-27 letniej dziewczyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.