Skocz do zawartości

Życie z kobietą z problemami emocjonalnymi


Rekomendowane odpowiedzi

36 minut temu, party napisał:

Od kilku dni zalewa się łzami, bo na wycieczkę nie pojedzie. To jest chyba nienormalne - czy tylko mi się tak wydaje? 

Dawno jej chyba porządnie nie opierdoliłeś, że pokazuje takie różki bo jak widać, ciąg przyczynowo - skutkowy jest u niej nie do ogarnięcia. Jak jest jakiś projekt do wykonania (np. ta budowa), to nie ma jazdy w takim terminie, tylko po. I tyle, koniec rozmowy. Powód jest oczywisty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Krugerrand napisał:

Rozumiem, że jeszcze jako kawaler nie zauważyłeś, że związałeś się z rozpieszczoną panną. Zapewne były ku temu sygnały, możliwe, że nawet bardzo poważne, ale zapewne nie dopuszczałeś takich myśli do siebie, że po ślubie może być tak samo albo i gorzej. Zaślepiła Cię zapewne wagina i środek cieżkości myślenia przeniośł się z głowy ku kroczu. Może któs nawet zwracał uwagę =, że ona taka jest, ale pewnie poptrzyłeś "z byka" i powiedziałeś, że gada głupoty. Myszka taka przecież nie jest

 

Zauważyłem.

 

 

Czyli postawa twarda, zdecydowana - i nie przejmować się jej emocjami, płaczem itd? A tego będzie dużo.... 

 

Wiem też, że na mnie jej szczególnie nie zależy, tylko po prostu dobrze nam się razem żyje, kasa się zgadza i raczej na nikogo lepszego nie trafi (tak to sobie pewnie kalkuluje). 

Edytowane przez party
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, party napisał:

Wiem też, że na mnie jej szczególnie nie zależy, tylko po prostu dobrze nam się razem żyje, kasa się zgadza i raczej na nikogo lepszego nie trafi (tak to sobie pewnie kalkuluje). 

OK. Idę na to. Ale chwilka czegoś mi tu brakuje. A no tak mały drobny szczegół:

SZACUNEK - do zrozumienia jest kluczem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, party napisał:

 

Rzeczywiście, argumenty do niej nie przemawiają. Normalnie ręce opadają. Co robić bracia? Jak żyć?

Przedewszystkim przestań prosić, przestań tłumaczyć i przestań być wyrozumiały. Ty jesteś głową rodziny do ku*wy nędzy! Ty podejmujesz decyzje! Dopóki ona nie zacznie się zachowywać jak dorosły człowiek to nie ma prawa poddawać w wątpliwość twoich kompetencji w tym zakresie. 

Zaproś ją za budowę i daj jej jakąś robotę. Nie wiem jaki tam etap macie, może być cokolwiek, niech pozagrabia podwórko, albo wyczyści okna jak są poobsadzane, może też podłogi wyczyścić. I na to zrobić sama od początku do końca! Ważne żeby się zaangażowała. Obecnie budowa to dla niej abstrakcyjny koncept o którym nie na zielonego pojęcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, party napisał:

Zauważyłem.

Ano własnie. Tu, w tym miejscu kobiety nad facetami górują i to bardzo.

Młodzi patrzcie, czytajcie i się uczcie.

 

18 minut temu, party napisał:

Czyli postawa twarda, zdecydowana - i nie przejmować się jej emocjami, płaczem itd? A tego będzie dużo.... 

Dokladnie tak.

Do tego zero ustępstw. Pamiętaj o kupczeniu dupą przez żonę. Może wyskoczyć z seksem, żeby otrzymać co chce. Jeśli masz jaja, będziesz potrafił odmowić.

18 minut temu, party napisał:

Wiem też, że na mnie jej szczególnie nie zależy

To akurat widać z Twoich poprzednich wpisów. Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Może pora zacząć rozważać ewakuację z takiego związku? Skoro jednej stronie nie zależy, to po co w to brnąć?

 

18 minut temu, party napisał:

tylko po prostu dobrze nam się razem żyje, kasa się zgadza i raczej na nikogo lepszego nie trafi (tak to sobie pewnie kalkuluje).

Po pierwsze to jej się dobrze żyje, nie wam. A po drugie zostałeś sprowadzony do poziomu bankomatu. Jak znajdzie kogoś lepszego, to pewnie zostawi Cię bardzo szybko i jeszcze zostaniesz obwiniony o wszystko, a ten dom co teraz budujesz (no bo ona chyba nie za wielki ma wkład własny;)), to raczej przypadnie jej, a nie Tobie.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, party napisał:

Czyli postawa twarda, zdecydowana - i nie przejmować się jej emocjami, płaczem itd? A tego będzie dużo.... 

Tak, właśnie taka postawa.

"Nie przejmować się" to znaczy - aby nie wpływało to na Twój psychiczny stan:

np.

- poczucie winy,

- dysonans poznawczy (rozjebundo w głowie)

- obniżony nastrój,

- myślenie o sobie jako nieudaczniku,

- rozżalenie bo nie zauważa Twojej ciężkiej pracy i jej efektów

 

Plus obserwuj zachowania:

 

1. Czy ona tak się zachowuje aby Tobą manipulować, sterować Twoimi emocjami i zachowaniami.

2. Czy ma faktycznie SWOJE problemy emocjonalne, zaburzenie osobowości, problemy psychiczne. (Historia? Dzieciństwo? Rodzina?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, party napisał:

 

Czyli postawa twarda, zdecydowana - i nie przejmować się jej emocjami, płaczem itd? A tego będzie dużo.... 

 

Wiem też, że na mnie jej szczególnie nie zależy, tylko po prostu dobrze nam się razem żyje, kasa się zgadza i raczej na nikogo lepszego nie trafi (tak to sobie pewnie kalkuluje). 

No i co z tego że będzie dużo płaczu? Niech beczy ile wlezie ciebie ma to nie ruszać.

Skoro jej na Tobie nie zależy to na cholerę to wszystko? W takim przypadku nie masz się czym przejmować i tak cię zostawi i tak, skoro jej nie zależy. 

Równie dobrze możesz to zrobić pierwszy, przynajmniej zaoszczedzisz sobie czasu i nerwów!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to jest kurwa śmieszne i żałosne, ale poświęciłem na budowę tego domu sporo zdrowia i hajsu. Wkład mamy 50 na 50 (bo jak pisałem zarabiamy mniej wiecej po równo). Wkład w budowę, jest taki, ze ja ogarniam w zasadzie wszystko, co związane z ekipami i obecnością na budowie itd, Ona to wiadomo wybiera kolory, kuchnie (zabudowa) czy płytki do łazienki, kolory do elewacji itd. Podział, powiedziałbym, że spokojnie 85% do 15% na moją korzyść jeżeli chodzi o wkład osobisty w budowę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie dramatyzujcie tak.... To całkiem prosta i schematyczna sytuacja.

 

Bracie @party, to nic innego jak zwykły shit test, którego permanentnie nie zdajesz i tyle. Moim zdaniem rozwiazanie jest proste jak członek w natarciu:

1. Przy kolejnej próbie płaczu i manipulacji opierdalasz panią srogo ale krótko. Tak, żeby nie pogubiła się w zawiłościach przekazu.

2. Jasno precyzujesz czego od niej oczekujesz. Jeśli nie realizuje tego, czego oczekujesz to wyciągasz konsekwencje. Tylko się nie zagalopuj. Zacznij od ignorowania jej i bezwzględnej ciszy przez 1 dzień. Kolejny raz gdy nie robi tego, co należy znikasz z domu na 3 dni z wyłączonym telefonem. Jeśli nie zadziała to wyjasniasz, że jeśli dalej będzie odpierdalała cyrk to finito. Jeśli dalej odpierdala cyrk to finito. Bez sentymentów - szkoda życia i zdrowia. 

3. Ważne. Dzisiaj w nocy idziesz do wyra i dymasz panią jak ostatnia dziwkę we wszystkie otwory. I robisz tak za każym razem, gdy masz na to ochotę. Nie pytasz i nie prosisz tylko bierzesz jak swoje. Z pewnością zaniedbałeś ją przez budowę. To nie usprawiedliwia jej zachowania ale, wierz mi, pomoże Tobie i jej. Jesli nie daje lub nie chce to wypierdalasz panią z wyra i każesz spać w kuchni. Nie żartuję. Jutro, najdalej pojutrze będziesz miał najlepszy seks w życiu.

 

Nie ma za co. Podziękujesz jak się poprawi lub po rozwodzie.

Edytowane przez azagoth
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, party napisał:

Jestem w kilkuletnim związku małżeńskim, w którym żyję  jedynaczką. Jesteśmy w zbliżonym wieku. Problem jest z jej emocjami, które jak podejrzewam wynikają z faktu, że jako jedynaczka dostawała w zasadzie wszystko czego chciała.

Masz problem. Możliwe że ma osobowość narcystyczną.

Cytat

Trudno się z nią chodzi na kompromisy, bo ona ich po prostu nie uznaje. A jak już pójdziemy na jakiś kompromis, to w zasadzie przez kilka kolejnych dni muszę wysłuchiwać jej płaczu, gorzkich żalów jaka to ona jest nieszczęśliwa, że czegoś nie można było zrobić. 

Bo w swoim mniemaniu stwierdziła że Ci nie zależy. Bo rodzicom "zależało" i skakali dookoła niej a panna żyła w swoim świecie

Cytat

I tak też jest teraz, gdzie się budujemy, sporo to wszystko kosztuje czasu, nerwów a co za tym też i zdrowia. Uparła się na wyjazd na wycieczkę gdzieś nieługo - standardowy wyjazd za granicą. Owszem lubię jeździć na tego typu wycieczki, ale wiem, że pogodzenie zakończenia budowy (bo to jest już taki etap), z pracą (trzeba zarabiać, aby to wszystko finansować) z jeszcze wycieczką która pochłonie około 1/3 miesiąca będzie bardzo trudne.

Moim zdaniem powinieneś jechać, choćby dla własnego organizmu. 

Budowa poczeka. Zresztą nawet jak się skończy to dojdzie ogród i kilka lat zaiwaniania. Ewentualnie ceduj decyzje na nią, przestanie narzekać bo nie będzie winnego.

Cytat

Ja ogólnie nie mam z tym większego problemu aby nie jechać - bo chcę dokończyć ten temat. I tak 80% spraw związanych z budową jest na mojej głowie, więc po prostu nie chce mi się jechać. Wolałbym gdzieś w kraju już wyskoczyć na kilka dni, ale ona oczywiście nie chce, tylko chce jechać za granicę.

Często jakiś Egipt jest tańszy niż Polska. Dodatkowo nieraz jest lepsza pogoda.

Cytat

 

No więc mamy z tego powodu dosyć poważny kryzys, padły mocne słowa. Ona chodzi, płacze, pokazuje jaka to jest nieszczęśliwa.

Narcyz/manipulantka która przestała być panem sytuacji 

Cytat

I tak za każdym razem, gdy coś pójdzie nie po jej myśli. Powiem szczerze, że mam już tego serdecznie dosyć i gdyby nie ta cała jebana budowa, to wolałbym już kupić mieszkanie w bloku i mieć święty spokój. Tłumaczę, że okres budowy jest ciężki, wszystkich trzeba pilnować, bo każdy może coś spartaczyć, o to nie trudno.

Róbcie to wspólnie. Ty oganij np elektryka a ona hydraulika

Cytat

Trzeba organizować dostawy, szukać majstrów, analizować ceny. No zajmuej to dużo czasu i jeszcze ona, wkłada nóż w plecy, bo nie rozumie, że wszystko jest na mojej głowie, tylko tupanie nogą i jedziemy na wakacje, bo w Polsce nie da się wypocząć itd. 

Bo sama z tym się nie zetknęła zapewne i nie wie o co chodzi. Gadać sobie możesz ale ona i tak może rozumieć to opacznie.

Cytat

Obserwuję już przez tą całą sytuację: budowę i jej humorki początki jakiejś nierwicy. Zacząłem popalać, bo to mnie w jakimś stopniu relaksuje. Nie chce mi się z nia spędzać czasu - bo to jest tylko ciągłe marudzeniem i wprowadzanie w depresję. Dlatego po pracy staram się uciekać z domu, aby spądzać z nia jak najmniej czasu, bo po prostu dostaje od tego nerwicy. Ot i tak to u mnie wygląda. 

Masakra. Może zacznij jej zrzędzić i truć dupę o to jak zaiwaniasz i nie jesteś doceniany. Albo się polepszy albo ewakuacja.

Cytat

I ogólnie byłoby mi łatwiej, gdyby nie ta jej postawa, to ciągłe jęczenie, marudzenie, wprowadzanie w depresję, w jakich to ona warunkach musi obecnie żyć (wynajmujemy mieszkanie). To jest coś, co mnie ogromnie demotywuje. I tak się zastanawiam - po co mi to wszystko? Miało być lepiej, a jest gorzej. 

Macie intercyze? Jak tak to powiedz że zastanawiasz się nad rozwodem. Może kubeł zimnej wody i pespektywa wynajmowania przez n lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W normalnej sytuacji chętnie bym pojechał. 

 

Ale:

 

- dojazd na lotnisko, lot, transfery - no 1 dzień jak nic, z powrotem 2 dni. 

- budowa jest na wykończeniu więc wolałbym się szczerze mówiąc wprowadzić, zamieszkać, urządzić się i dopiero po tym wszystkim na wczasy;

- wciśniecie tygodnai czasu na wakacje w tym akurat momencie, byłoby dla mnie bardo trudne logistycznie i spowodowałoby pewnie moją dodatkową frustrację. 

 

Poza tym wycieczka to też szereg ząłatwień: zakup ubezpieczenia, pakowanie się, jakieś zakupy zwiazane wyjazdem: olejek itd, przygotowanie tego wszystkiego, załatwienie parkingów dla auta, karty ekuz no najzwyczajniej w świecie nie mam na to obecnie czasu i ochoty, bo mam inne rzeczy na głowie. 

 

Mi się dobrze wypoczywa w kraju, poza tym czerwiec w PL jest zwykle ładny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, party napisał:

W sensie, pod względem finansowym dobrze się żyje. Pod emocjonalnym - jest tak jak to pisałem. 

   Twój związek jest na równi pochyłej, jeśli nie potrafisz jej ustawić do pionu to:

- Polecam zakup książki, 'Poradnik rozwodnika', przyda Ci się, zaoszczędzisz kupę kasy i nerwów przy rozwodzie.

- Nie daj się w robić w dzieciaka do czasu aż jej nie ogarniesz, rozwód, gdy jest dziecko, jest trudniejszy, przede wszystkim przy podjęciu takiej decyzji.

 

 Jeżeli chcesz ratować związek, musisz być twardy i zdecydowany. Komunikujesz jej że płacz na ciebie nie działa bo wiesz że to aktorstwo,

(ma ciepło, pieniądze na koncie, pracę, dom w budowie, ogarniętego męża i perspektywy, nie ma powodu do płaczu.)

Przestajesz się roztkliwiać nad nią, ma rączki niech zapierdala, a jak nie chce to niech się nie wpierdala i nie przeszkadza.

Nie bój się srogo ją opierdolić, na początku będzie płacz, później bulwers, następnie foch i na końcu zajebisty seks dnia następnego. Tak one działają.

Wystąpi też element kupczenia dupą, baby to prostytutki, WSZYSTKIE, i tu bądź ostrożny, nie zawsze korzystaj z tej dupy, chyba że z pozycji dominującej, 

tzn. Ona klęczy przed Tobą.

 

   Generalnie, Jak jej nie ustawisz, tak będziesz miał przejebane życie w związku, już się z nią męczysz, a przyjdzie taki czas że będziesz spierdalał ze swojego domu,

w imię świętego spokoju, chcesz tego? Ja bym porozmawiał z nią w ten sposób.

Informujesz ją, komunikujesz jej. Kochanie ponieważ widzę brak twojego zaangażowania w nasz związek, budowę domu, twoja postawa jest wiecznie roszczeniowa, zachowujesz się jak rozpieszczona gówniara, wręcz księżniczka, nie widzę wspólnej przyszłości z tobą. Dlatego, po zakończeniu budowy planuję sprzedaż domu, podział pieniędzy i rozwód!

Koniec rozmowy.

 

   Pozostaje mieć nadzieję że dom budowany jest na ziemi która jest waszą współwłasnością.

 

I nie zdziw się że po zakończeniu budowy Twoja małżonka przypisze sobie wszelkie zasługi związane z wybudowaniem domu, pomijając Cię całkowicie.

 

Pozdro.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@party

 

Bracia już rozpisali Twój przypadek na czynniki pierwsze, więc ograniczę się do kilku krótkich uwag.

 

Dałeś swojej kobiecie wejść na głowę. One już tak mają, że nas testują. Jeśli ona łzami czy fochami próbuje coś wymuszać, to Ty masz być jak Piotr Opoka, której takie tanie chwyty nie ruszają. 

 

Pytasz co robić. Wyjście jest proste, ale wymaga dużo pracy nad sobą - i u Ciebie, i u niej. Ty musisz pokazać, że to Ty prowadzisz związek, a nie ona. Równouprawnienie się w związkach nie sprawdza. Przejmij inicjatywę, a ona ma być w defensywie. Nie pytasz jej o zdanie, a komunikujesz decyzje. Nie reagujesz na fochy, płacze i inne babskie manipulacje. Jak się ich dopuszcza, to opiernicz ją i się nie odzywaj cały dzień. Jak się powtórzy to chińskie ostrzeżenie, a potem jego realizacja (koniec związku). Kobieta jest jak dziecko, tu tłumaczenia i logiczna argumentacja nie zdają egzaminu. 

 

Jeśli Ci się uda wprowadzić powyższe zmiany, sam się zdziwisz jak Ci się w związku poprawi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu jest to na porządku dziennym - moja siostra jest właśnie taką księżniczką.
Moja siostra w skrócie:
- Jest bardzo świadoma swoich uczuć ,
- Jest urocza i niezdarna (przyciąga dużo chłopców),
- Jest największym leniem jakiego znam,
- Dyktuje wszystkim, jacy powinni być,
- Zrobi jedną rzecz dziennie, po czym ląduje na kanapie z telefonem i jej sam nie wytargasz,
- Przejmuje się tym, co inni o niej pomyślą, ale ich emocje/odczucia ma gdzieś,
- Ruszy się tylko wtedy, kiedy zbierze się cała rodzina wokół niej i powie, że ma coś zrobić,
- Jak nie chcesz czegoś dla niej zrobić, to nagle jej się przypomina, że przypadkowo zniszczyłeś jej sukienkę i będzie Cię o to wypominać po wieki, dopóki nie zrobisz tego, co ona kazała. Posługuje się poczuciem winy bardzo sprawnie,
- Uważa się za najbardziej moralną osobę pod słońcem,
- Ma bardzo dobrą pamięć i pamięta każde Twoje wypowiedziane słowo,
- Nie jest zbyt bystra, jej życiem rządzą uczucia,
- Ma wiele ciekawych pomysłów, ale nie potrafi ich realizować,
- Jest najlepszą filozofką i pisarką, jaką znam, ale nigdy nie dokończyła żadnej książki,
- Lubi, jak sprawiasz jej przyjemność i dajesz dobre doświadczenia. Uwielbia, jak sponsoruje się jej wyjście do kina.
- Sama nie umie od siebie wiele dać innym ludziom, mimo iż mogłaby,
- Ma wymówkę: "Zrobię, jak będę miała ochotę i nastrój" i nigdy tego nie robi,
- Jak ją skarcisz tak, że zacznie myśleć o sobie źle, to włączy się u niej "tryb demona" i zniszczy się psychicznie oraz sprawi, że ludzie wokół Ciebie zaczną Cię postrzegać jako potwora,

Mieszkając z nią przez tyle lat mogłem stwierdzić jedno - najlepiej zmusić ją do działania lub zmiany zdania przy pomocy innych ludzi:
Nazywam to: "Patrz, inni myślą podobnie do mnie". Polega to na tym, że bierzesz wspólnych znajomych/rodzinę i idziesz z nią na jakieś spotkanie. Na tym spotkaniu subtelnie zmieniasz temat na to, co chcesz, by ona zrobiła (nie włączając w opowieść jej osoby), po czym dodajesz, że nie masz czasu, bo to i to. Po takiej rozmowie ze znajomymi pytasz ją, czy zrobi to dla Ciebie. Zazwyczaj nie odmawia. Chodzi o to, żeby zobaczyła, że pomoc Tobie lub zmiana zdania jest moralna i konieczna.
Jest to sposób wymagający zaangażowania i nie wywołuje kłótni. Istnieje oczywiście szybszy sposób, ale musisz się pogodzić, że może Cię zaatakować słownie.
Chodzi o to, że bierzesz ją na osobność i mówisz jej, co myślisz na temat tego, co robi (nigdy jej nie obrażaj, tylko mów takie wyrażenia jak: "Uważam kłótnię za bezsensowną w tym momencie - mówmy ciszej", staraj się nie wytykać jej błędów, tylko, spokojnym głosem, wytłumacz jej, o co chodzi i postaraj się zrobić swój lub jej problem waszym problemem. Nie wtrącaj swoich uczuć, dopóki Cię o to nie zapyta. Mów, co myślisz o danej sytuacji i zaproponuj wspólne działanie. Uwzględnij w rozmowie korzyści dla Twojej osoby i jej osoby). Osoby takie, jak moja siostra i Twoja ukochana (jeśli Twój opis pokrywa się z prawdą) są idealistami - chcą usprawniać wszystko wokół nich i będą to robić ciągle, mimo iż same nie będą chciały ruszyć palcem. Dobrą rzeczą jest też wyłożenie Twoich możliwości na wierzch - danie jej dokładnych liczb lub Twoich spostrzeżeń. Jeśli możesz, to prowadź ją do konkluzji za rączkę - takie osoby lubią dochodzić same do pewnych spostrzeżeń. A, weź pod uwagę też jej uczucia - pieść jej ego i nagradzaj, jak coś zrobi dobrze, ale jeśli znów załapie lenia, to zatrzęś trochę jej światem - inaczej się nie ruszy z tej kanapy.

A, i mów, co robisz, bo takie osoby nie są świadome otoczenia. Zazwyczaj oczy przysłania im wyobraźnia.

Ja zacząłem mieć dobry kontakt z siostrą, kiedy zastosowałem powyższe zalecenia. Wiele razy wprowadziła mnie ona w depresję przez swego demona (mam duże problemy z uczuciami o samym sobie. Przez 99% czasu myślę, że nie jestem wystarczająco dobry, a przez nią utwierdzałem się w tym przekonaniu). Po pewnym czasie zauważyłem, że ona manipuluje, by "ulepszać ludzi" wokół niej według swoich systemów ideologicznych. Zrozumiałem, że ona ma niesamowitą wyobraźnię i że należy jej pomóc w wydobyciu jej kryształka spod twardej skały.
Po dwóch latach stwierdzam, że uwielbiam swoją siostrę, ponieważ dzięki niej byłem w stanie polepszyć się filozoficznie i zmienić swój sposób postrzegania wielu rzeczy.

Mam nadzieję, że w jakikolwiek sposób zdołałem pomóc.
Życzę miłego dnia.

Edytowane przez MagnusMagnesium
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, azagoth napisał:

To żadna "taka kobieta" @Leniwiec to po prostu kobieta.

Brat prowadził związek jak pizda to zbiera plony. Nic nowego pod słońcem. 

Nie wiem jakie masz doświadczenia ze związków, ale ja spotkałem tylko jedną która tak księżniczkowała, więc podziękowałem, pozostałe były ok. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to czytam to mnie ciarki przechodzą. Jakbym swoją widział. 

Więczne niezadowolenie, fochy, awantury o byle co, ale maska biednej smutnej delikatnej kobietki, o którą trzeba się troszczyć. Kompromisów zero, sensowna rozmowa o problemach praktycznie niemożliwa.  A jak masz cos swojego niezwiazanego z skakaniem wokoło księżniczki, to Ci to zepsuje fochami.

 

Szczerze współczuję.  Jeśli myślisz, że jak postawisz dom, dasz jej wszystko co chce i więcej, to będzie happy... No nie będzie. 

 

Co mogę poradzić... Sam tematu nie dźwigniesz. Z tego co piszesz, sam ciagniesz ten związek i zbierasz tylko po łbie. 

Czy walniecie pięścią w stół i mocne postawienie sprawy to dobry pomysł? Może był dobry na początku związku i przy pierwszych problemach. Jak zrobisz to teraz może zadziałać, ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że reakcja będzie odwrotna do oczekiwanej. Jeśli to taki typ kobiety jak przypuszcza, to uzna że Ci odbiło, nagle się zmieniłeś i jesteś agresywny. W końcu zachowywała się tak latami i nic z tym nie robiłeś. Dla niej to norma. 

 

Spróbuj z nią porozmawiać poważnie. 

Zobacz czy jest jakas wola pracy nad sobą i związkiem. I chyba sensownie by było pójść na terapię dla par. 

Edytowane przez Esmeron
Błąd i powtórzenie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sugeruj się historiami innych ludzi za bardzo. Każda jest inna na swój sposób i swój scenariusz musisz sam pisać.  Jeśli Ci zależy to walcz. Ale najlepiej z wsparciem. Związek możecie pociągnąć tylko razem. Sam nie dasz rady. A jeśli jest tak niedobrze jak piszesz, to naprawdę warto najpierw spokojnie i szczerze porozmawiać, a później pójść po fachową pomoc. Musicie obydwoje tego chcieć i obydwoje pracować nad sobą i nad związkiem. Inaczej nie ma sensu.

Moja historia jest długa. Może kiedyś ją opiszę w całości. 
Ja przez 1,5 roku słuchałem o rozwodzie, jakie to życie beznadziejne. A trafiały się ciosy znacznie bardziej bolesne też. Jakiejś refleksji na ten temat nie miała nigdy.
Wyższe wykształcenie, dobre zarobki, dobre perspektywy, bardzo atrakcyjne podróże, niczego nie brakowało. Beznadziejne to życie nie było wcale. Sam też nad sobą pracowałem, miałem dobrą formę, dobrze wyglądałem.
Wszystko na nic. Mój błąd polegał chyba na tym, że chciałem sobie poradzić z tym sam. Myślałem, że skoro tak się staram i wszystko jest na dobrej drodze, to w końcu będzie lepiej.
A było tylko gorzej. Nie miałem już żadnego pomysłu i chyba żadnej karty więcej do zagrania. Sam wpadłem w stan otępienia i załamania. I wtedy mnie dobiła. Coś po prostu pękło i powiedziałem -koniec-. Do psychoterapeuty trafiłem jako kompletny połamaniec parę miesięcy później i po bardzo bolesnej próbie powrotu. Z tego do dzisiaj się jeszcze nie pozbierałem.  W mojej opowieści  psycholog dopatrzył się czegoś co określił mianem cyklu przemocy psychicznej, a także wysoko zaawansowanych manipulacji. 
Rok po rozwodzie. Nadal psychoterapia. Jakoś żyję. Pracuję, dbam o formę. Ale lekko nie jest. Bo na koniec odwróciła kota ogonem i stwierdziła, że ja jestem wszystkiemu winien, bo odszedłem, a ona tak się zachowywała bo miała depresję, a walczyła bo małżeństwo było dla niej najważniejsze, a ja powinienem się domyślić dlaczego taka nieszczęśliwa była. Poczucie winy i -co by było gdyby- czasami potrafi sponiewierać w sposób straszny. 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.