Skocz do zawartości

Praca w Holandii...


browarek29121994

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! Mam do Was pytania o pracę w Holandii, może ktoś był, a może ktoś tam jest. Jest to mój w ogóle pierwszy wyjazd za granicę (25 lat), ale raczej zdecyduje się tam pojechać do pracy.
Znalazłem agencję, która proponuję pracę - zbieranie zamówień po polsku w firmie Welkoop na magazynie (ktoś był?). Z tego co widziałem, agencja, jak i firma ma dobre opinie, więc chyba nie ma mowy o wtopie.

 

Na co uważać w tym państwie? Jest się czegoś bać, jak się zachować w pierwszych dniach? Podobno łatwiej tam dostać maryhę niż chleb w domu. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę wyszła mi rozprawka, ale jeżeli jedziesz pierwszy raz, nie masz tam żadnego znajomego, który by Ciebie wprowadził w kraj to przeczytaj, a w razie pytań pisz śmiało. Chętnie pomogę bo zęby zjadłem na tym kraju. 

 

Byłem 4 razy w pracy, pierwszy raz 1 rok, drugi i trzeci za każdym po 4 miesiące, za czwartym razem znowu na 1 rok. 
Od początku:
1. Agencje pośrednictwa pracy
 

Tutaj należy uważać cholernie. Są różne agencję, jedne lepsze, drugie gorsze. Nie ma sposobu sprawdzić w internecie ich rzetelności. Ja z polskimi agencjami miałem bardzo złe doświadczenia, ale to może jest moje szczęście. Mieszkałem w domku z chłopakami z innej, polskiej agencji i oni z kolei mieli jak pączki z maśle także to chyba moja przypadłość , że tak trafiłem. Na co musisz uważać:
-ilość godzin jaką będziesz miał, czy agencja zapewnia minimalną ilość w tygodniu
Masz płacone od godziny, czyli jeżeli nie ma godzin w robocie to siedzisz w domu/ mieszkaniu i próbujesz zabić jakoś czas. Super by było jak byś miał jak najwięcej bo mnie agencja tak załatwiła, że w Polsce dali mi umowę gdzie gwarantują minimum 36 godzin, a po przyjeździe do Holandii dali mi inną umowę, gdzie nie było o tym mowy i czasem miałem tak, że w tygodniu przepracowałem 40-50 godzin, a w następnym 15 także na to bym zwracał uwagę. Moje zdanie jest takie, że ciężko to sprawdzić będąc w Polsce, ale jak pojedziesz na miejsce zobacz w ciągu miesiąca jak to wygląda, co ludzie na zakładzie mówią (Polacy będą narzekali, że jest chujowo, nie zostawaj w tej pracy, jest beznadziejnie, nasz naród ma to do siebie, że zawsze marudzi, nawet jak jest dobrze).
Są dobre agencje i złe. Ja trafiłem na oba rodzaje, także trzeba być czujnym od samego początku. Jak będą godziny, robota znośna warto zostać dla kasy. 

2. Zbieranie zamówień
Pracowałem na czymś takim. Zależy od zakładu, ale w większości gdzie jest dużo Polaków są wysokie normy pracy. U mnie była ilość zamówień na godzinę, którą musiałeś wyrobić. Dało się to zrobić, ale na początku było dużo stresu. W jednym miejscu norma była tak wyśrubowana w górę, że zapierdalałem w chłodni w -24 stopniach a miałem mokre plecy. Zwolniłem się bo szkoda na taką pracę zdrowia. Na innym magazynie norma była bardziej ludzka i tam się przeniosłem. 
Wszystko zależy od miejsca pracy. Ocenisz sam na magazynie

3. Na co uważać? Na innych Polaków
 Tutaj można napisać rozprawkę na ten temat. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam nasz naród, akceptuję nasze wady narodowe, ale to, co się dzieje za granicą w relacjach między rodakami przechodzi ludzkie pojęcie.  Do rzeczy:
Podchodzić z dużym dystansem do Polaków bo oszukują i kantują na każdym kroku. W Holandii jest ten problem, że dużo z naszych rodaków pojechało tam do pracy zostawiając za sobą w kraju niedokończone sprawy takie jak: alimenty, listy gończ, rozprawy w których są świadkami, wizyty u prokuratorów. Nie żartuję. W jednej firmie pracowałem gdzie koleś zabił Polaka w Hadze i pewnego niedzielnego poranka na park domków gdzie mieszkaliśmy wjechali antyterrosyści. Polecam kurwa, obsrałem gacie z 3 razy. W innej firmie koleś trafił do Holenderskiego więzienie na 3 lata bo napadło go dwóch arabów z nożami. Jednego obezwładnił i używając noża obciął ucho drugiemu napastnikowi. Przynajmniej w więzieniu nauczył się holenderskiego. 
Idziesz w Holandii do agencji nieruchomości, mówisz po angielsku, pokazujesz swoją wypłatę, że stać ciebie, pada pytanie:
-Jaka jest pańska narodowość?
-Jestem Polakiem
Mina zrzedła i ten tekst:
-Przykro mi, w takim przypadku nie mam dla pana żadnej oferty mieszkania
Niestety w Holandii Polacy mają bardzo złą opinie. 
Mnie tylu Polaków oszukało, a jedna akcja przechodzi ludzkie pojęcie.

Mieszkaliśmy w bungalowach czyli domkach letniskowych. Masz np pole takich domków gdzie mieszka kilkadziesiąt, kilkaset Polaczków cebulaczków co przyjechało zbierać ojro na audi a4 w dieslu. Mieszkaliśmy w 5 w takim domku. Nagle przyjechał jakiś chłopaczek, który od razu był podejrzany. Popracował dwa tygodnie i stwierdził, wracam do domu nie mówiąc nikomu. Zamówił sobie busa i tyle go widzieli. Pech chciał, że wziął mojego laptopa i dwa inne laptopy kumpli. Na szczęście wiedzieliśmy jakim busem pojechał dałem wizytówkę baranowi bo prosił kilka dni wcześniej. Zadzwoniliśmy do firmy, dostaliśmy numer kierowcy, powiedzieliśmy, że dojedziemy do niego. Wsiadłem w auto, przejechałem 200 km (na szczęście kierowca musiał czekać w Holandii i za daleko nie ujechał). I co? Był tam nasz kolega z 3 laptopami. Dostał od kumpli taki wpierdol, że pojechał do kraju z pizdą pod okiem i obitym ryjem. Nie szerzę przemocy, ale kupiłem tego laptopa za pierwsze zarobione pieniądze, poza tym nie biłem mocno, tylko, żeby pokory nauczyć. Szmaciarz poza tym skulił się i zaczął płakać.

 

4. Marihuana i inne używki

Jeżeli lubisz zapalić, kraj idealny. Idziesz do coffeshopu i dostajesz co chcesz, jaki rodzaj chcesz. Sam nie palę, ale spróbowałem. Jedną radę tylko dam. Chcesz zapalić spoko, jednak w Holandii jest bardzo łatwo dostać mocniejsze narkotyki. LSD, amfa, MDMA czy inne substancje. Jeżeli ktoś chce się w to bawić, jego sprawa. Uprzedzam tylko przed jednym. Arabowie, muzułmanie, jak zwał tak zwał szybko rozpoznają polskie twarze i wiedzą co chłopaki lubią robić na weekend. Czasami sami podchodzą i oferują Tobie co mają. Miałem setki sytuacji gdzie zagadywali w taki sposób:
-Bro I know you
-I don't think so.

-Yes, yes, you called me last weekend for good stuff, you wanted to party 

I niektórzy podłapują temat. Byłem świadkiem jak mój kumpel wziął od araba, trochę amfy na palcu na spróbowanie, w biały dzień pod marketem.

Jako, że dużo było tam chłopaków co lubili takie rzeczy, doradzali, aby nie brać towaru do takich dealerów z ulicy, tylko od kogoś z polecenia.  

 

5. Kasa

Polecam przed wyjazdem założyć konto walutowe w euro. Ja miałem w BZWBK, obecny santander, na który miałem wypłatę (nie reklamuję, mówię jak było). Za każde wyciągniecie gotówki z jakiegokolwiek bankomatu na terenie UE płaciłem 1,5 euro. Być może oferta się zmieniła i biorą więcej, ale tak za moich czasów było. 
Jeżeli będziesz chciał zostać dłużej, polecam założyć konto holenderskie. Jak poszedłem do ING bez problemu dogadałem się po angielsku, a oni dali mi umowę przetłumaczoną na język polski. 

Jedna ważna rzecz. Polecam wziąć więcej pieniędzy i mieć je na koncie, tak żebyś miał za co wrócić Nie miałem tak nigdy, ale jeżeli coś by się stało, np robota by nie wypaliła, sprawy rodzinne, trzeba być ubezpieczonym na to. 

 

6. Język

Angielski to podstawa! Warto mówić na poziomie komunikatywnym. Oczywiście, im lepiej mówisz, tym lepiej na ciebie patrzą inni Holendrzy. Mówię tu o warunkach w pracy jak i na codzień. Jeżeli robisz błędy gramatyczne, w ogóle się tym nie przejmujesz. Najważniejsze, aby przedstawić swoje zdanie w komunikatywny sposób. 
Jeżeli będziesz chciał zostać w Holandii na dłużej polecam uczyć się holenderskiego, nawet samemu bo ludzie od razu to doceniają, nawet jak kaleczysz ich język, ale się starasz. 
Ale to oczywiście, jak byś chciał zostać tam dłużej bo jeżeli chcesz od tak sobie pojechać to angielski wystarczy w zupełności. 

Tyle w temacie. Wyszła rozprawka. 
Podsumowując: kraj piekny, jedź, próbuje, odkładaj kasę. Jak będziesz na miejscu jedź do Amsterdamu, Hagi, Utrechtu. Jak by co pisz śmiało 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem tutaj drugi miesiąc, a o wszystkim co napisał kolega powyżej zdążyłem się już dosadnie przekonać. Holandia szybko Cię pochłonie i, jeśli nie będziesz trzymał dyscypliny, to łatwo tutaj przepaść, zasiedzieć się, żyć od pierwszego do pierwszego, pomimo, że wyjechało się z Polski właśnie po to, by tak nie żyć.

 

Po pierwsze - nie pożyczaj pieniędzy. Jeżeli trafisz na typowy obóz pracy dla Polaków, typu jakiś magazyn, produkcja, etc., to możesz być pewny, że będzie tam pełno typów wiecznie bez kasy, którzy regularnie będą potrzebowali od Ciebie, ich dobrego ziomusia, pieniędzy, na dzień, na tydzień, itd., ludzie bez żadnego wstydu, ani krępacji przed pożyczaniem i najczęściej ludzie uzależnieni od narkotyków i alkoholu (i właśnie z tego powodu zwykle niemający pieniędzy). Z czasem istnieje ryzyko, że staniesz się dla nich chodzącym bankomatem, no i odzyskiwanie długów, których spłata się przedłużyła, o tydzień, o dwa itd. nie jest miłe, ani fajne.

 

Co do agencji pracy - wyczyniają tutaj cuda. Od oszustw, niewypłacania pieniędzy, do tragicznych warunków zakwaterowania. Jeżeli trafisz w miejsce, gdzie warunki, odległość od miejsca pracy lub inne rzeczy będą nie do przyjęcia, nie załamuj się, nie twórz sobie w głowie przesądów nt. Holandii, tylko natychmiast szukaj innej pracy. Będąc na miejscu znalezienie czegoś jest znacznie prostsze.

 

Co do pracy przy zbieraniu zamówień, czy ogólnie w magazynie - kolega ma rację, często normy są tam tak wyśrubowane, że nie da się ich wyrobić. Polacy są jedną z najgorzej opłacanych nacji w Holandii, nie bez powodu. Zapie***ją jak głupi, jeden ambitniejszy do drugiego, to i normy wysokie. Druga sprawa, że na przykład w magazynie, w którym ja pracowałem (Alber Heijn w Tilburgu) część załogi ćpała po kiblach amfetaminę, o czym wiedzieli nawet koordynatorzy zakładu, więc na takich wspomagaczach praca szła im trochę inaczej, niż normalnym ludziom.

 

Co do dyscypliny, jeżeli znajdziesz się w jakimś większym zakładzie - żłopanie piwska będzie bez przerwy w każdy dzień wolny, narkotyki, z których trawka, to akurat najmniejszy problem. Nie daj się namówić na żadną amfetaminę, extasy, lsd, bo po prostu wsiąkniesz w te tematy z czasem i utkniesz na lata uzależniony mniej lub bardziej, żyjąc od pierwszego do pierwszego, wszystko wydając na narkotyki i imprezy z kolegami (choć wspólne wciąganie amfy w pokoju naprawdę trudno nazwać imprezą).

 

Poza tym, będąc tam, postaraj się znaleźć jakąś przyzwoitą pracę poza agencją, bezpośrednio w jakiejś firmie. Jest tu trochę firm, które zatrudniają Polaków, mają polskich rekruterów, ale nie są agencjami i nie robią tego przez agencje (wystawiają ogłoszenia też na polskich serwisach). To może być wstęp nie tylko do jakiejś normalnej kariery, ale także do zupełnie innych warunków zatrudnienia i zakwaterowania. Dla agencji zawsze będziesz tylko kolejnym Polaczkiem, których wyjeżdżają co miesiąc setki z Polski i setki wracają. Jeżeli zaś zatrudnisz się w normalnej firmie, będziesz w trochę lepszej pozycji.

 

Ponadto uważaj na konflikty z prawem - nie można tu posiadać noża, gazu pieprzowego, jeżdżąc rowerem po zmroku musisz mieć światła, z tego co wiem nie można pić alkoholu w miejscach publicznych.

 

Nie słuchaj co mówią Ci ludzie, którzy utknęli tu na lata i dalej ch***a mają. Siedzi 3-7 lat i nic nie ma, poza kolejną agencją pracy, zwykle zadowolony tylko z tego, że ma bieżący hajs na towar, żeby się nacpać/naj***ać. To są ludzie bez mózgu, bez ambicji, bez inteligencji, często po tylu latach nie potrafiący nawet zdania poprawnie sklecić po angielsku (pomimo, że jak się odzywają to są bardziej pewni siebie niż Donald Trump), którzy zmarnowali tu swoje wszystkie lata i Twoje też zmarnują, jeśli będziesz ich słuchał.

Edytowane przez lekkiepióro
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.