Skocz do zawartości

Jak bardzo można zaufać psychologowi?


iry

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o dobór psychoterapeuty trzeba się kierować intuicją, to najlepszy drogowskaz. Kiedyś chodziłem do kobiety, teraz do mężczyzny. Dla mnie niebo, a ziemia . 

10 hours ago, iry said:

stanowczo odradza mi

 

10 hours ago, iry said:

Powinienem

 

10 hours ago, iry said:

Na razie nie dała mi żadnych konkretnych wskazówek

 

10 hours ago, iry said:

Mam po prostu zmienić swoje nastawienie i uczyć się cierpliwości

Dla mnie sprawa jasna, szukać kogoś innego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Ale serio wyprowadź się z domu i bądź sobie gejem otwarcie

Żeby żyć otwarcie najpierw trzeba samemu to w pełni zaakceptować. Ja wciąż mam opory. Zresztą to chyba nie jest mi do szczęścia potrzebne.  

 

Trochę dobija mnie myśl, że z terapią wracam do punktu wyjścia. Jutro zacznę szukać nowego specjalisty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, iry napisał:

Żeby żyć otwarcie najpierw trzeba samemu to w pełni zaakceptować. Ja wciąż mam opory. Zresztą to chyba nie jest mi do szczęścia potrzebne.  

Jesteś czy nie jesteś do tego potrzebujesz czystego dialogu ze sobą.  Nie dostaniesz tego w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem już zbyt zmęczony, żeby się rozpisywać, a chciałem tylko wyjaśnić dlaczego wybrałem psycholog-kobietę (na początku od razu wykluczyłem wszystkich facetów). Nie mam problemów, żeby nawiązywać kontakt z kobietami, sama rozmowa z nimi zawsze idzie mi gładziej niż z facetami. Dodatkowo miałem przekonanie, że nie zostanę oceniony zbyt ostro, więc będę mówić bardziej otwarcie. Nie wiem czy będę w stanie tak samo otworzyć się przed mężczyzną, czy nie przyhamuje mnie obawa przed tym, że tym razem to facet będzie mnie oceniać. Wiem jak to jest z lekarzami-mężczyznami, od pewnego czasu leczę się u faceta-alergologa i jego bezkompromisowa bezpośredniość czasami sprawia, że czuję się jakbym znów był dzieciakiem, który dostaje ochrzan za pominięcie paru dawek leku. Nie chciałbym, żeby psycholog/psychiatria też miał aż tak ostre podejście - przynajmniej nie na początku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Primary excuse - już nie mam czasu czytać całych wątków.

 

Do rzeczy:

Ano.

Chcesz pogłaskania po główce zamiast kopa w dupę co może by ci dołożył rozumu.

Nie ma obawy, psycholog kobieta pogłaszcze cię, ma z tego kasę i jest to w jej naturze.

 

Moje zdanie, nie raz i nie tylko tu pisane:

ŻADNA BABA psycholog nic nie pomoże chlopakowi/mężczyźnie bo nie ma pojęcia co się czuje dymając panienki, rozpierdalając szybę czy robiąc cokolwiek innego w stylu męskim.

Baba ma po prostu 20 razy za mało testosteronu żeby cokolwiek zakumać w temacie mężczyzn.

Znasz sformułowanie "rock the boat"?

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiekszosc psychologów-kobiet wszystko sprowadzi do relacji z matka. Oczywiście niewłasciwej. Szkoda czasu.

TYLKO mężczyzna

 

Jedna uwaga psycholog to nie psychiatra.

Psychiatra przepisze najwyżej prochy na poprawę stanu emocjonalnego a nie wyjaśni co się dzieje i dlaczego.

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, iry napisał:

miałem przekonanie, że nie zostanę oceniony zbyt ostro

Oceniony? Przez zawodowego psychologa?

 

6 godzin temu, iry napisał:

że tym razem to facet będzie mnie oceniać

Oceniać? Co Ty na casting idziesz czy pracować z własną psychiką?

 

6 godzin temu, iry napisał:

bezkompromisowa bezpośredniość czasami sprawia, że czuję się jakbym znów był dzieciakiem

Widzę że ochrzan jakiegoś randomowego gościa nieźle zmienia Ci stan psychiczny. 

 

6 godzin temu, iry napisał:

Nie chciałbym, żeby psycholog/psychiatria też miał aż tak ostre podejście

Masz podstawowe lęki przed zachowaniami ludzi. Koniecznie poinformuj o tych lękach psychologa i się nimi zajmijcie. Takie moje zdanie.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, JoeBlue napisał:

ŻADNA BABA psycholog nic nie pomoże chlopakowi/mężczyźnie bo nie ma pojęcia co się czuje dymając panienki, rozpierdalając szybę czy robiąc cokolwiek innego w stylu męskim

Też nie mam pojęcia ?

13 godzin temu, ntech napisał:

Jedna uwaga psycholog to nie psychiatra.

Psychiatra przepisze najwyżej prochy na poprawę stanu emocjonalnego a nie wyjaśni co się dzieje i dlaczego.

Wiem, że to nie to samo. Umówiłem się już do psychiatry (faceta). Może on poleci mi jakiegoś psychologa, sam nie chciałbym wybierać w ciemno. 

10 godzin temu, Imbryk napisał:

Masz podstawowe lęki przed zachowaniami ludzi. Koniecznie poinformuj o tych lękach psychologa i się nimi zajmijcie. Takie moje zdanie.

To jest jeden z głównych powodów, dla których zacząłem szukać pomocy specjalisty.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.05.2019 o 17:17, Still napisał:

 Myślałem, że coś mi siadło na psyche w trakcie małżeństwa. Koleś posadził mnie na kozetkę, wysłuchał, wziął za to 200 zł i wmówił mi, że mam zespół Otella :blink: 

Za jakiś czas, ex się wysypała ze zdradą:lol: Tak więc, to chyba loteria ;) 

O to, to. 

Dlatego od pewnego momentu konsekwentnie staram się trzymać zasady, że w swoich sprawach wiem lepiej od innych. Nie dlatego, żebym był taki mądry. 

Po prostu każdy zainteresowany wie zwykle bardzo dobrze co się dzieje w jego życiu. Chociażby dlatego, że ma dostęp do masy informacji, które nieświadomie przetwarza i których nie da się werbalnie przekazać. No i okazało się że rzekomo chory pacjent wie lepiej od zdrowego i bardzo mądrego pana psychologa. 

 

Kontynuując, jestem zdania że znakomita większość ludzi jest zdrowa emocjonalnie. Ich emocje są adekwatne do sytuacji w której ci ludzie tkwią. A co robi psycholog, kiedy przychodzi do niego taki pacjent? Zaczyna mu "grzebać" w emocjach. Próbuje się pacjentowi zmieniać emocje, zamiast zmienić sytuację, która mu te emocje wyprodukowała.

Jeśli ktoś tkwi w toksycznym związku to po prostu co jakiś czas będzie miał kijowe emocje, bo jest to sytuacja obiektywna. 

 

Druga sprawa - ludzie przychodzą do psychologa z bieżącymi problemami. Cierpiących na jakąś traumę z przeszłości która stanowi problem sam w sobie jest chyba niewielu. Nawet jeżeli wydarzenia z przeszłości rzutują na obecną sytuację, to ludzie oczekują rozwiązania problemu tu i teraz. I jeżeli uda się go rozwiązać - trauma w sposób cudowny znika. A psycholog zaczyna grzebać w przeszłości. No i nawet jeżeli poprawnie uda się ustalić "winnego" , zwykle w postaci rodzica, to dalej wcale nie przynosi to ulgi, bo problem jest dzisiaj. 

 

Czyli ludzie kładą się na kozetkę w nadziei na rozwiązanie swoich realnych i bieżących problemów, a psycholog zaczyna analizować emocje, często przeszłe

 

Dlatego dla mnie całkiem racjonalne jest oczekiwanie przez pacjenta konkretnych rozwiazań. Jeżeli idę do lekarza to nie po to żeby poznać nazwę i historię swojej choroby, tylko żeby ją wyleczyć. Gdybym się wybierał do psychologa, też oczekiwałbym konkretnych porad. Np chcę zmienić pracę, jakie techniki terapeutyczne ma Pan/Pani do zaoferowania, żeby zmniejszyć stres z tym związany. Jak często je wykonywać, itp. Jakieś namacalne konkrety, żeby ten człowiek wiedział, co ma robić. 

 

W przypadku @iry psycholog zachował się dokładnie na odwrót. Narzuca określone rozwiązanie (naprawa relacji z matką), ale jak to osiągnąć, ani widu, ani słychu. Dodatkowo autor nasłuchał się różnych groźnie brzmiących nazw kryzys tożsamości itp, w wyniku czego czuje się jeszcze gorzej niż przed terapią. Do wczoraj po prostu czuł się kijowo, a od dzisiaj cierpi na kryzys tożsamości. A to już poważna sprawa. 

 

Mogę powiedzieć jak to wygląda z mojej perspektywy na podstawie tych strzępków informacji. @iry masz problem z akceptacją. Swojej orientacji nie akceptujesz ani Ty sam, ani Twoja matka. Czyli dwie najważniejsze osoby w Twoim życiu jakoś tam Cię odrzucają. 

 

Akceptacja to jest taki zwierz, co go trzeba przynajmniej trochę  dostać od innych osób. Dlatego uważam, że powinieneś poszukać życzliwych Ci osób, które zaakceptują Cię takiego, jakim jesteś. Jak to dostaniesz, z dużym prawdopodobieństwem poczujesz się znacznie lepiej. Potem, albo i równocześnie, trudniejszy etap, zaakceptowanie samego siebie. 

 

Dopiero jak się z tym pogodzisz, będziesz sobie na spokojnie podejmował decyzję czy i co z tym robisz. Dopiero jak już nie będziesz potrzebował tego od swojej matki, będziesz miał szansę to od niej dostać. Paranoja, ale często tak to właśnie działa. 

 

Psycholog średnio nadaje się do dostarczenia pacjentowi magicznego towaru pt. zwykła ludzka życzliwość. Ponieważ zaangażowanie psychologa nie jest do końca autentyczne. Nie jest to wina psychologa. Po prostu przy tym przerobie ludzkich problemów psycholog musi się od nich w jakiś sposób dystansować. Poza tym, psycholog bierze za swoją pracę pieniądze. Psychoterapia to trochę taka proteza przyjaźni i serdeczności, a to się chcąc nie chcąc wyczuwa. Wiara w to, że dzięki samemu kontaktowi z psychologiem rozwiążesz swoje problemy, wydaje mi się bardzo naiwna.

Proteza nie zastąpi oryginału. Pewne rzeczy muszą się w życiu człowieka realnie wydarzyć, nie wystarczy gadanie o nich. 

 

Co do naprawy relacji z matką, problem jest i w tym, że "do tanga trzeba dwojga". Bez woli matki nie zmienisz jej reakcji i jej postrzegania Ciebie. Możesz zmienić swoje reakcje, ale tu znów, potrzeba porównania z reakcjami na Ciebie innych ludzi. Jeszcze nikt nigdy nikogo do miłości i właściwego odczuwania nie zmusił ani nie przekonał.  Być może stąd brak konkretnych porad pani psycholog. 

 

Nie namawiam do rezygnacji z terapii. Namawiam do wyzbycia się nadmiernej wiary w psychologię. Nie ma ta nauka żadnej nadprzyrodzonej mocy. Nie znam żadnych technik, które sprawią, że rzeczy obiektywnie nieprzyjemne staną się przyjemne. Psycholog może być pomocny, ale i tak całą robotę musi wykonać pacjent. 

 

Odnośnie psychotropów, to byłbym ostrożny. Co najmniej dwóch niezależnych psychiatrów. 

 

To oczywiście tylko moje zdanie, mam nadzieję że coś z tego okaże się przydatne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Wypas napisał:

Swojej orientacji nie akceptujesz ani Ty sam, ani Twoja matka. Czyli dwie najważniejsze osoby w Twoim życiu jakoś tam Cię odrzucają. 

Ona o tym nie wie. Z rodziny powiedziałem tylko najstarszemu bratu i on to zaakceptował. Pytanie czy ja w ogóle powinienem poruszać ten temat, skoro i bez tego sprawy są mocno skomplikowane. 

 

W ogóle dzięki za wyczerpującą odpowiedź, Twoje podejście do tematu jest dla mnie bardzo budujące. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, iry napisał:

@JoeBlue, a co orientacja/preferencje mają do psychiki? Mężczyzna-hetero i mężczyzna-homo to jakieś dwa odmienne gatunki?   

 

Ma sporo. Mężczyzna homo  przez całe życie chodzi na polu minowym. Pewne kwestie które u heteronormatywnych przechodzą bez większego problemu, u homo są mocno problematyczne. Choćby to że jak się pocałuje dziewczynę to nikt tego nie zauważy. Jak innego chłopaka to robisz za lokalną atrakcje. Pamiętam kiedyś na kolonii byłem w Barcelonie. Pokazywali kamienice Gaudiego. Nie mniej obok niej byli dwaj faceci trzymający się za rękę.

Cały autokar "patrzcie, pedały!" 

To ryje psychę. Ta stygmatyzacja, ta niechęć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Libertyn napisał:

To ryje psychę. Ta stygmatyzacja, ta niechęć.

No i jak tu przestać żyć w kłamstwie, skoro otwartość skutkuje takim traktowaniem? Wszyscy geje, których ostatnio poznałem, żyją w ukryciu. Niektórzy mają nawet żony i dzieci, zachowując pozory normalnej rodziny. Nie popieram tak dalece posuniętego kamuflażu, ale poniekąd to rozumiem. Sam zresztą święty nie jestem, żeby nikt nie mnie o nic nie podejrzewał, w dalszym ciągu utrzymuję kontakt z kilkoma koleżankami, które są mną nieco bardziej zainteresowane. Oczywiście żadnej niczego nie obiecuję, z naszych spotkań nigdy nie wynika nic konkretnego - to one same dorabiają już sobie historię do tego co nas niby łączy ?. Czy mi ich szkoda? Nie do końca, celowo wybrałem takie, które cieszą się na tyle dużym powodzeniem, że jak raz je wsadzę do friendzonu, to nic im się nie stanie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Z góry przepraszam za post pod postem, ale chciałbym się pochwalić jakie poczyniłem postępy, kierując się Waszymi poradami. 

 

Jeszcze w poprzednim moim temacie padła sugestia zbadania poziomu testosteronu - byłem dzisiaj u lekarza, do którego przyszły moje wyniki. Poziom mam idealny jak na swój wiek, więc podejrzenie problemów tła hormonalnego można wykluczyć (zalecił mi zbadać od razu tarczycę i wyniki też mam dobre). 

 

Wizyta u psychiatry była dużo ciekawsza - pan doktor okazał się bardzo dociekliwy i był szczerze zainteresowany tym, co mam mu do powiedzenia (nawet jeśli momentami odbiegałem od zagadnień związanych z psychiką). Przede wszystkim wypytał mnie o wszystkie moje przebyte choroby i czy leczę się teraz na coś (u psychologa w ogóle nie było mowy o ogólnym zdrowiu). Gdy doszliśmy do tematu mojej przewlekłej astmy, okazało się, że według ostatnich badań, to choroba która predysponuje do zaburzeń depresyjnych, szczególnie w fazie zaostrzeń (a ja od początku roku mam zaostrzenia średnio raz w miesiącu, często z finalnym zapaleniem oskrzeli). I tu mi się należy solidny kop w dupę, bo robiłem ostatnio badania kontrolne, wyniki były raczej kiepskie, ale zaniedbałem pójście z tym do alergologa, bo miałem co innego na głowie i jakoś tak wyszło... 

Wniosek po wizytach był taki, że w pierwszej kolejności muszę naprawić to co zaniedbałem i doprowadzić się z astmą do stanu używalności, tak żeby nawroty przestały mnie dręczyć. Albo żebym przynajmniej znowu poczuł, że mam nad tym kontrolę. Potem skieruje mnie do kogoś zaufanego, kto poprowadzi terapię i pomoże uporać mi się z resztą moich problemów (które o dziwo teraz nie wydają mi się tak straszne jak jeszcze miesiąc temu).    

Dostałem też zalecenie zażywania leku przeciwdepresyjnego, w niskiej dawce i podobno bezpiecznego, od którego się nie uzależnię. Nie wiem czy to efekt leków (ale chyba nie, za krótko biorę), czy tego że spadł mi spory ciężar z serca, ale odblokowałem się emocjonalnie i zaczynam powoli układać sobie jakoś swoje życie uczuciowe. Przedtem strasznie przejmowałem się tym co pomyślą inni (momentami do granic obsesji), teraz coraz bardziej zbliżam się do tego żeby mieć wyjebane, za przeproszeniem.  

 

Dziękuję wszystkim, którzy poradzili mi wybrać się do specjalisty płci męskiej. Może pierwszym razem po prostu źle trafiłem, ale porównując rozmowę z panią psycholog... niebo a ziemia. Wystarczyło mi jedno spotkanie, żeby dowiedzieć się czegoś konkretnego na temat siebie i swojej choroby - śmiać mi się chce, gdy teraz przypominam sobie porady o "zmianie nastawienia" i "większych staraniach". Dobrze wiedzieć, że choć raz coś nie jest moją winą.  

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moim zdaniem musiałeś źle trafić, ja chodzę do takiej przed 40 i jest stanowcza, przeklina i wali wprost jakbyś gadał z kumplem. Widać, że robi w tym nie od dzisiaj i przerobiła za równo facetów jak i kobiety i nie jest do niczego uprzedzona.  Dodam że na NFZ. Na samym wstępie oświadczyła, że możemy rozmawiać na luzie bo ją obowiązuje tajemnica jednakże odpowiadając na Twoje pytanie z tematu to nie radziłbym Ci poruszać z nią czy z nim kwestii skąd kupujesz np. dragi, czy jakie krzywe interesy robiłeś ani kto jest kapusiem przez którego miałeś problem, bo musisz brać pod uwagę, że świat jest mały i nigdy nie wiesz kogo zna ani kogo ma w rodzinie albo jak bardzo zaszkodziłeś w życiu jej czy jego rodzinie a uwierz mi, że świat jest mały i jak to mawia mój dobry przyjaciel cyt. "Twoi przyjaciele mają za przyjaciół Twoich wrogów" i to powiedzenie niestety często się sprawdza.

Jak już ktoś tam wyżej wspomniał psycholog to nie magiczny środek który skasuje Twoje troski i powie jak masz żyć tylko człowiek który Cię wysłucha i pokaże Ci Twoje problemy z innego punktu widzenia.

SAM musisz stawić im czoła a on pomoże wybrać Ci najbardziej optymalną drogę, tzn może dać Ci sugestię ale wybrać musisz sam.

Co do Twojej orientacji czy jesteś hetero czy homo to nie ważne. Ważne jakim będziesz człowiekiem w życiu dla innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Ciekawy napisał:

to nie radziłbym Ci poruszać z nią czy z nim kwestii skąd kupujesz np. dragi, czy jakie krzywe interesy robiłeś ani kto jest kapusiem przez którego miałeś problem,

Nawet gdybym brał narkotyki, to nie byłbym na tyle głupi, żeby omawiać ten temat z psychologiem. Zresztą póki co nie chodzę do żadnego, nie zdecydowałem się na podjęcie terapii w tym momencie. Leczę inne swoje dolegliwości, między innymi anemię, która znowu mi doskwiera. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.