Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Trafiłem na ciekawą opowieść o zapomnianej co nieco roślinie , która ma ciekawe właściwości lecznicze. Często przechodzimy obok tego zioła obojętnie a rośnie wszędzie .

Warto poszerzyć swoją wiedzę lub przypomnieć sobie o tej niepozornej roślinie zanim zostanie zakazana w UE. Polecam obejrzenie filmu.

 

[

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Legenda głosi że jest to lek na kurzajki.

Problem polega na tym, że ludzie nie wiedzą że wirusa nie da się pozbyć z organizmu jeśli się już zasiedli, ponieważ na dzień dzisiejszy medycyna nie ma na niego antidotum.

Ziele może pomóc jedynie doraźnie, miejscowo.

 

Przy okazji chciałbym nadmienić, że wkurwia mnie ta moda na strzyżenie trawniczków i wszystkiego co się pojawia na ziemi, nawet jeśli nie zdążyło jeszcze wyrosnąć. Szczególnie na wsi - zabija się w ten sposób ziołolecznictwo i samą wiedzę przekazywaną z pokolenia na pokolenie chociaż powyższy przypadek może wskazywać na to że wiele z nich to zwykłe zabobony.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, dyletant napisał:

wkurwia mnie ta moda na strzyżenie trawniczków i wszystkiego co się pojawia na ziemi, nawet jeśli nie zdążyło jeszcze wyrosnąć. Szczególnie na wsi

Dawniej łąki były wypasane, ale pamiętam z dzieciństwa zbieranie pokrzyw dla świń.

Były krojone i mieszane z gorącymi ziemniakami, świnie się o to zabijały.

Zawsze gdzieś rosły, a ludzie szanowali bo przydatne. 

 

Przypomniałeś mi cytatem widok  z dzieciństwa. Mieszkałem w małym drewnianym domu, na podwórku kury. Wydziobywały wszystko, ale nie pasował im rumianek, nie wiem czemu.

W momencie, kiedy to zioło zakwitało widok był niesamowity.

Ciemna, 'puszysta' zieleń nakrapiana żółcią, taką jak na płótnach van Gogha.

Heh, ten świat już nie istnieje.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, dyletant napisał:

Legenda głosi że jest to lek na kurzajki.

Problem polega na tym, że ludzie nie wiedzą że wirusa nie da się pozbyć z organizmu jeśli się już zasiedli, ponieważ na dzień dzisiejszy medycyna nie ma na niego antidotum.

Ziele może pomóc jedynie doraźnie, miejscowo.

Ja i kolega za młodu wyleczyliśmy tym kurzajki :) Mieliśmy je po kilka lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware wiem o coś tym, bo od wielu lat je mam. Nie ma na nie leku, wirus HPV potrafi zabić kobiety poprzez raka szyjki macicy do którego się przyczynia.

 

A co do waszego wyleczenia...

Organizm człowieka to jeden wielki zbiór bakterii i wirusów. Z pomocą przychodzi nam układ odpornościowy i węzły chłonne, które nieustannie pracują nad naszym bezpieczeństwem.

Wirusy uaktywniają się w momencie kiedy spada nasza odporność - np. poprzez złe odżywianie, albo nadmierne zmęczenie i brak snu. Dlatego jestem za nie podawaniem sobie rąk na dzień dobry cześć i co tam jeszcze. Dla higieny i bezpieczeństwa. Większość ludzi nie zwraca na to uwagi, a to kluczowe przy przenoszeniu bakterii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, dyletant napisał:

Dlatego jestem za nie podawaniem sobie rąk na dzień dobry cześć i co tam jeszcze. Dla higieny i bezpieczeństwa. Większość ludzi nie zwraca na to uwagi, a to kluczowe przy przenoszeniu bakterii.

 

http://www.rynekfarb.pl/skora-rekina-w-walce-z-gronkowcem/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dyletant - Cóż, tak jak napisałem... Mnie to wyleczyło :) Miałem kilka i zgodnie z artykułem w necie smarowałem tą pierwszą, tak zwaną matkę. Długo to trwało, ze 3 miechy... Smarowałem po 2 razy dziennie. Potem reszta zniknęła sama. Następnie jeszcze przez kilka lat od czasu do czasu pojawiały mi się tu i ówdzie i znikały same po kilku dniach.

 

Tak jak sobie teraz myślę to przed tą kuracją tą tak zwaną matkę miałem z dobre 10 lat.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo wrotycz.

 

Za pomocą wrotyczu uśpiłem opryszczkę która potrafiła mi wyskakiwać nawet dwa razy w miesiącu.

Ponadto wszystkie przeziębienia i tym podobne lecze odwarem z wrotyczu. Po 5 dniach po chorobie nie ma śladu. O katarze mogłem zapomnieć - ani razu nie miałem w ostatnich latach.

Jak czuje że coś mnie bierze to zaraz parze sobie napar z kwiatów wrotyczu. Nigdy nie zdarzyło mi się żeby choroba się rozwinęła po tym zielu.

Bardzo ważne - wrotycz musi być dziki a nie hodowlany, najlepiej zbierany osobiście z czystych stanowisk. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.