Skocz do zawartości

Lęk, stres mojej partnerki. Proszę o sugestie, rady


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Nadobnym Paniom! No i Panom też

 

Chciałbym również wesprzeć się w podobnym wątku w dziale męskim, piszę to tutaj, aby uniknąć oskarżeń o spam. Liczę Szanowne Panie na waszą optykę i inne spojrzenie.

 

Jesteśmy oboje przed 30-tką razem dwa lata. Nazwałbym nasz związek udanym przede wszystkim dlatego, że dajemy sobie oboje dużo wolności. Już dawno wyjaśniliśmy sobie, że nie wchodzi w grę żadna opcja Misia opiekuna i zagubionej Myszki. Ja też bywam słaby, ja też mogę się załamać, jestem tylko człowiekiem nie jestem ci nic winien etc. Największym problemem nieMyszki jest to, że jest strasznym lękowcem, presja ją mrozi, unieruchamia. Wynika to według mnie z tego, że w domu rodzinnym nie było czułości, była opieka ale nie istnieje pojęcie spontanicznej czułości, nawet głupiego przytulania ot tak. Niby jest tam normalnie ale nie koniecznie. Rodzice bardzo zaburzają poczucie wartości dzieci, kpią z osiągnięć i zawsze uważają, że to co robią dzieci jest niewystarczające, sami rodzice też prowadzą ze sobą jakąś dziwną konkurencje. Rodzeństwo nieMyszki i nieMyszka wszyscy byli zawsze max prymusami w szkole. Na szczęście chodzi na terapie od paru miesięcy, bierze leki. Wyjaśniłem nieMyszce jak ja to obiektywnie widzę punktuje jeśli rozpoznaje u niej oschłość, nieMyszka sprzeciwia się modelowi z domu i jesteśmy zgodni co do tego, jak jest to złe.

 

nieMyszka zadzowniła do mnie niedawno w nocy lekko zapłakana, przytłoczona stresem, boi się, że zawali dyplom (już raz uwaliła) do tego dochodzi presja w pracy. W pewnym sensie nadrabia to co zawaliła wcześniej więc prawie nie ma wolnego czasu. 2-3 lata temu prowadziłbym coaching i się produkował ale sam wyszedłem bez lekarza i leków z pewnych zaburzeń co dało mi takie wewnętrzne poczucie, że człowiek może wiele. Rozmawiając z nią unikam lania wody „wszystko będzie dobrze”, „uspokój się ułoży się”. Jestem raczej „dialoguj ze sobą”, „zobacz jakie postępy zrobiłaś, masz dowód, że ogarniesz”. Ale co mnie wtedy podczas tej rozmowy ukuło, że nie mam ochoty na takie płaczliwe telefony, wydaje mi się to trochę błahe. Nie mówię o chwilach załamania, które ma każdy ale męczy mnie to trochę jako element stały. nieMyszka nie umie przyjąć batów życia, jako oczywistości tylko nabudowuje w sobie strach przed kolejną konfrontacją.  Jestem wsparciem w działaniu, motywatorem tak. Jednak trochę męczy mnie jej podejście do stresu, nieMyszka jest świadoma jaki mam stosunek do tego wszystkiego ale jest jej wtedy gorzej wtedy, bo ona dokłada sobie, że jest balastem emocjonalnym a nie wsparciem. Proszę o jakieś rady jak to ugryźć, jak rozmawiać.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wchodzi w grę rola opiekuna i zagubionej miszki, a robisz dokładnie to, czego nie chcesz. 

 

To jest poziom białorycerstwa, którego nie potrafię pojąć umysłem. 

Edytowane przez mac
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy narzekania na rodziców nasilają się, kiedy jej coś w życiu nie wychodzi?

 

Z tego co piszesz, nieMyszka nie radzi sobie ze stresem. Najprawdopodobniej za dużo presji, powinna wyrabiać w sobie nawyk wrzucania na luz. Ta nadmierna presja wyniku może wynikać z braku poczucia własnej wartości, czyli ten dom rodzinny. 

 

@Jaśnie Wielmożny pamiętaj Waść i o tym, że kobiety zawsze trochę histeryzują i dramatyzują. Pamiętam że swoich studiów - wchodzimy dwójkami na egzamin, dziewczyna płacze pół godziny przed drzwiami, że nic nie umie i nie zda, ja wychodzę z 3+, ona 5. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Mieszka obecnie z rodzicami, bo postanowiła dokończyć Akademię i miała jazdy zdrowotne które trochę ją wyoutowały z życia i nie utrzymałaby się sama ale odkłada hajs. Jeszcze nie mieszkamy razem, bo jestem dużo w rozjazdach i chcemy to zrobić później. Mają bardzo duży dom i w pewnym sensie są bardzo rodzinni, cały "klan" mieszkają od pokoleń w jednej miejscowości/regionie.

 

@mac Nie utrzymuje, nie kupuje prezentów, nie woże, nie ma przysług nie zabiegam to związek bardzo partnerski i wymagam tyle samo ile daje. Napisanie, że rozmawianie z przybitą partnerką jest białorycerstwem tak pomaga w tym wątku jak szminka na budowie. Nie jestem obarczany telefonami z płaczem codziennie, to dzieje się czasem, bardziej stały jest jej lęk. Jak nie masz nic sensownego do napisania to nie rób sobie wstydu i idź być bezużyteczny gdzie indziej.

 

@Wypas Biorę na poprawkę, że tak to fakt hiperbolizują ale fizyczne oznaki stresu mnie najbardziej martwią nie to, że się jej coś "wydaje". Staram się ją wyedukować w kwestii podświadomego zamiennika stresu, że musi umieć zastępować stres, natychmiast zastosować reakcję. Rodzice są raczej ogólnie z zasady na nie na wszystko co nie mieści im się w głowie

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, deomi napisał:

Mam to samo co Twoja nieMyszka. Nic tylko się pochlastać, bo przyjemności z życia nie ma żadnej.

Ale nie musisz o tym mówić wszystkim dookoła, prawda?

 

Ty chcesz w swoje bagno wciągnąć innych w ramach chorej satysfakcji.

 

@Jaśnie Wielmożny po prostu kłóciło mi się to, co napisałeś na początku odnośnie ustalenia warunków relacji, a praktyką. Trochę pewnie przesadziłem z komentarzem i jeżeli cię zabolał w jakiś sposób to przepraszam. 

Edytowane przez mac
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Muszę bo daje mi to ukojenie.

 

A to, że odcięcie od hormonów i neuroprzekaźników dało mi jasny i przejrzysty obraz świata i życia to już zupełnie inna sprawa i zamierzam o tym napisać książkę.

Piszę o prawdzie, której nie chcecie przyjąć, bo nie jest taka jak byście chcieli.

 

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Jesteśmy oboje przed 30-tką razem dwa lata. Nazwałbym nasz związek udanym przede wszystkim dlatego, że dajemy sobie oboje dużo wolności. Już dawno wyjaśniliśmy sobie, że nie wchodzi w grę żadna opcja Misia opiekuna i zagubionej Myszki. Ja też bywam słaby, ja też mogę się załamać, jestem tylko człowiekiem nie jestem ci nic winien etc. Największym problemem nieMyszki jest to, że jest strasznym lękowcem, presja ją mrozi, unieruchamia. Wynika to według mnie z tego, że w domu rodzinnym nie było czułości, była opieka ale nie istnieje pojęcie spontanicznej czułości, nawet głupiego przytulania ot tak. Niby jest tam normalnie ale nie koniecznie. Rodzice bardzo zaburzają poczucie wartości dzieci, kpią z osiągnięć i zawsze uważają, że to co robią dzieci jest niewystarczające, sami rodzice też prowadzą ze sobą jakąś dziwną konkurencje.

Kurwa. Jak ja tego nienawidzę. Znam tuzin osób z takich rodzin. Na zewnątrz wszystko fajnie. W środku presja i szykany. Po takim chowie masz albo skrajnie wycofane osoby bojące się własnego cienia, albo makiawelistów patrzących przez pryzmat własnych korzyści gdy tylko poczują władzę.

Cytat

Rodzeństwo nieMyszki i nieMyszka wszyscy byli zawsze max prymusami w szkole. Na szczęście chodzi na terapie od paru miesięcy, bierze leki. Wyjaśniłem nieMyszce jak ja to obiektywnie widzę punktuje jeśli rozpoznaje u niej oschłość, nieMyszka sprzeciwia się modelowi z domu i jesteśmy zgodni co do tego, jak jest to złe.

Ok. To już pewien sukces, pamiętaj jednak że zmiana zachowań jest długim procesem. Wszak walczucie z 20+ lat rodzinnych doświadczeń.

Cytat

nieMyszka zadzowniła do mnie niedawno w nocy lekko zapłakana, przytłoczona stresem, boi się, że zawali dyplom (już raz uwaliła) do tego dochodzi presja w pracy. W pewnym sensie nadrabia to co zawaliła wcześniej więc prawie nie ma wolnego czasu. 2-3 lata temu prowadziłbym coaching i się produkował ale sam wyszedłem bez lekarza i leków z pewnych zaburzeń co dało mi takie wewnętrzne poczucie, że człowiek może wiele. Rozmawiając z nią unikam lania wody „wszystko będzie dobrze”, „uspokój się ułoży się”. Jestem raczej „dialoguj ze sobą”, „zobacz jakie postępy zrobiłaś, masz dowód, że ogarniesz”.

Brawo za podejście. Mów jej że sobie poradzi, przywołuj jej dotychczasowe sukcesy, przypominaj o zaletach. Rób to w czym nawalili rodzice, buduj jej samoocenę.

Cytat

Ale co mnie wtedy podczas tej rozmowy ukuło, że nie mam ochoty na takie płaczliwe telefony, wydaje mi się to trochę błahe.

Tobie się wydają. Dla niej to mogą być olbrzymie trudności. Deprecjacja jej problemów, może podziałać destruktywnie. Chciałbym w tym miejscu przypomnieć że to co jedni uważają za błahostki u innych kończy się próbami samobójczymi

 

Cytat

nieMyszka nie umie przyjąć batów życia, jako oczywistości tylko nabudowuje w sobie strach przed kolejną konfrontacją. 

20 lat życia z rodzicami się kłania. Ona się boi bycia ocenianą negatywnie. Boi się porażki.  Bo pewnie wele razy słyszała że jest do niczego bo córka znajomych była w czymś lepsza. A gdy była najlepsza to było traktowane jak norma. Powtarzaj jej jak mantre że porażka w danym przedsięwzięciu nie zmienia niczego w Twoim podejściu do niej.

Cytat

Jestem wsparciem w działaniu, motywatorem tak. Jednak trochę męczy mnie jej podejście do stresu, nieMyszka jest świadoma jaki mam stosunek do tego wszystkiego ale jest jej wtedy gorzej wtedy, bo ona dokłada sobie, że jest balastem emocjonalnym a nie wsparciem. Proszę o jakieś rady jak to ugryźć, jak rozmawiać.

Cierpliwości. Walczysz z 20+ lat toksyn jakimi nasiąkła.  Co by było gdybys był na jej miejscu? Jak Twoja partnerka winna się zachować?

Zawsze możesz odejść. Nikt nie zmusza Cię do niczego. To Twoja decyzja. 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, deomi napisał:

@mac Muszę bo daje mi to ukojenie.

No to skoro daje ci ukojenie to znaczy, że w życiu jednak pewne przyjemności występują. Sama sobie zaprzeczasz, dlatego twoje wypowiedzi charakteryzują się najwyższym poziomem żenady na forum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn Dziękuję bardzo za pochylenie się, myślę że tak odkorkowanie lat budowania niepewności to nie proste zadanie. Nie traktuje związku jako osi życia nieMyszka też nie pozwalam, aby mi w czymkolwiek przeszkadzał. Nie rozpatruje tego jako powodu do zerwania, nie ma między nami scysji. Jeśli nieMyszka zachowuje się nie fair daje jej znak od razu, że nie uznaje tego i naruszyła moją strefę. Nie ma tych sytuacji zbyt dużo, to bardzo ugodowy człowiek.

 

@mac @deomi Proszę nie róbcie tutaj szermierki słownej nie związanej z tematem.

 

@mac Dziękuję, że się zreflektowałeś, nie ma sprawy. Nie, nie jestem kompletnie białorycerzem i nieMyszka też nie uznaje tego modelu. Nie wiem jak będzie kiedyś teraz mogę sobie to śmiało powiedzieć w lustro każdego dnia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jaśnie Wielmożny

Kurde, wygląda na to, że na tyle Cię to drażni, że chciałbyś ją zmieniać. Mój kolega ma podobną dziewczynę. I też nie wie co może z tym zrobić.

Nie nakrzyczysz, żeby się wzięła w garść, bo się zamknie w sobie, ale z drugiej strony nie zrobi czegoś bo się boi.

Krótko mówiąc ludzie, którzy nie mają w sobie ani trochę odwagi mają w życiu przejebane ..

Będziesz tłumaczył, tłumaczył, a ona zawsze będzie robić swoje, bo będzie odgrywać stare schematy ..

Powiem Ci, że ciężki orzech do zgryzienia. U mnie zmienianie i naprawianie drugiej osoby się nie sprawdziło.

Próbujesz pomagać i naprawiać drugą osobę, a w międzyczasie życie Ci ucieka i się orientujesz, że zamiast na sobie,

koncentrujesz się na kimś innym. Nie mówię, że koncentrowanie się tylko na sobie jest dobre, ale

jestem na prawdę zmęczony po poprzedniej relacji osobnikami którzy są "emocjonalną czarną dziurą".

Czy to nie jest trochę taki "syndrom pacjenta"? albo brzydziej mówiąc "attention whore"? ja wiem, że

to brzydko brzmi, ale poszukiwanie atencji manifestuje się na wiele różnych sposobów ..

W sumie, trochę przypomina mi to moją byłą ...

 

A gdybyś miał do wyboru, zaakceptować ją taką jaka jest albo się rozstać? Powiedzmy, że dla uproszczenia,

nieMyszka, pod presją rodziców, mówi do Ciebie w tym momencie "ślub albo koniec z nami".

Jaka była by twoja decyzja ?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

nie wchodzi w grę żadna opcja Misia opiekuna i zagubionej Myszki

 

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

nieMyszka jest świadoma jaki mam stosunek do tego wszystkiego ale jest jej wtedy gorzej wtedy, bo ona dokłada sobie, że jest balastem emocjonalnym a nie wsparciem

Sam siebie oszukujesz. Twoja nieMyszka jest Myszką a nieMiś jest Misiem. No takie pierdolenie, że aż mi oczy krwawią od czytania tego.

 

Jej problemy to nie Twoje problemy. Nie więcej nie mniej, ale jak jej misiujesz to się nie dziw, że wysrywa na Ciebie swoje problemy.

 

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Proszę o jakieś rady jak to ugryźć, jak rozmawiać. 

Zachowaj się jak facet i powiedz, że nie masz ochoty słuchać tego pierdolamento tylko ma się uciszyć, wziąć dupę w troki i zakasać rękawy do roboty, bo Ty nie będziesz słuchał wiecznego narzekania.

  • Like 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo nieMyszka ma do ślubu stosunek taki jak ja, czyli obecnie żaden to nie jest kompletnie mój problem. Jeśli nieMyszka powiedziałaby coś takiego to 3 sekundy po tym zdaniu bym się rozstał. Nie ma takiej możliwości, żebym spełniał czyjeś wymagania wyjaśniłem jej również, że nie jestem po to aby spełniać zachcianki jej czy rodziny. Oni są raczej majętni i ojcu się wydaje, że jest alfą a jest pod totalnym pantoflem matki. Próbował sugerować, że jakby był ślub to byłby dom etc. Powiedziałem jasno i od razu, nie mam nic, co będę miał to zarobie, nic od nikogo nie chcę i temat zniknął. Jestem raczej stanowczy na każdy shittest nie ważne kto jest autorem.

nieMyszka nie jest do końca taką miernotę (bym tego nie zniósł) przykładowo ogarnęła sobie dwa razy wyjazd do pracy w Argentynie i zasuwała tam z plecakiem po całym kraju, to przygodowa laska.

 

@Sceptyczny? Wyraziłem się do niej w ten sposób tylko mniej wulgarnie. Nikt za nią nic nie zrobi i nie ma odwrotu ma ogarnąć. Nie wchodź w przesadę, też miewam gorszy dzień nie duszę wszystkiego, bo to nienormalne, ale dziękuję przemyślę co napisałeś.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym poradziła, żeby porzuciła kontakt z rodziną, całkowicie. Moja rodzina też sprawiała, że miałam zaniżoną samoocenę, przejmowałam się jak mnie ocenią i dopiero odetchnęłam po odcięciu się, w sumie nie spodziewałam sie, że taki to ma wpływ i tak to odczuję.

 

1 minutę temu, Sceptyczny? napisał:

Zachowaj się jak facet i powiedz, że nie masz ochoty słuchać tego pierdolamento

Też prawda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Na szczęście chodzi na terapie od paru miesięcy, bierze leki.

Może leki przestały działać? Nie powinna mieć takich jazd przy skutecznym leczeniu. 

 

Nie czuję się na siłach, by przy własnych problemach, dawać komuś rady jak pomagać innym. Ale mogę ci powiedzieć jedno - nigdy nie lekceważ poczucia winy i tego, co potrafi zrobić z psychiką drugiego człowieka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iry Leki antydepresyjne działają przez pierwsze 3 miesiące pobudzająco, potem działanie ustaje i chce się większej dawki dlatego ważne jest, aby jej nie zwiększać a chodzić intensywnie na terapie. P.S. Pamiętam Twój wątek też musisz zrobić wypad z chaty, podobnie jak nieMyszka, tylko nieMyszka zaliczyła szpital, co ją spowolniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Libertyn napisał:

Mów jej że sobie poradzi, przywołuj jej dotychczasowe sukcesy, przypominaj o zaletach. Rób to w czym nawalili rodzice, buduj jej samoocenę.

Tak, ale uważaj. Słuchanie tego często, może powodować presję sukcesu, mnie osobiście irytuje. Czasami warto coś spartolić.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Ale co mnie wtedy podczas tej rozmowy ukuło, że nie mam ochoty na takie płaczliwe telefony,

Bo nie Ty jesteś od słuchania tego. Wsparcia trzeba sobie udzielać w szczególnych sytuacjach, ale od wyżalania są przyjaciółki, nic nie zadziała lepiej.

Po Takiej rozmowie, kiedy razem pochlipią, ponarzekają na ten zły i okrutny świat, panna będzie miała znow naładowane baterie. To polega na wspolnym przeżywaniu emocji, nie na logicznym tłumaczeniu.

@deomi, nie ma za co.

 

@Jaśnie Wielmożny

Swoje rady i rozumowanie możesz sobie darować, to jest nieskuteczne.

 

Ty możesz w takiej sytuacji dać jej orgazm. Porządnie przetrzepać to i owo, czyli przestawić jej emocje, rozładować napięcie. 

 

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężki temat, @Jaśnie Wielmożny. A rozmawiać spokojnie i bez emocji, nie rozwiązując za nią jej problemów, ale kierując pośrednio (swoim doradztwem) w stronę najlepszego Twoim zdaniem rozwiązania. Tak wpłyniesz na jej samoocenę i pewność siebie. Celem jest  pełne "oddelegowanie odpowiedzialności" za jej w pełni suwerenne decyzje. Jak w zarządzaniu.

 

@deomi, odpuść sobie tworzenie literatury : )) Nie ten etap. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.