Skocz do zawartości

Pytanie do szczęśliwych mężów


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.05.2019 o 13:45, 17nataku napisał:

że ta druga osoba chce z tobą podążać ramie w ramie

oraz 

W dniu 27.05.2019 o 12:08, Pater Belli napisał:

Poznanie partnerki pod tym samym kątem, plus wspólnych oczekiwań wzgl. siebie i chęci ich realizacji w naturalny, niewymuszony sposób to podstawa relacji. 

...aż po minięciu haju partnerka się znudzi, lub po ślubie przestanie się maskować, lub zechce przeżyć przygodę, a jej oczekiwania się zmienią... a nie, przecież Panie takie nie są, a Twoja Myszka będzie już zupełnie wyjątkowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Baelish napisał:

oraz 

...aż po minięciu haju partnerka się znudzi, lub po ślubie przestanie się maskować, lub zechce przeżyć przygodę, a jej oczekiwania się zmienią... a nie, przecież Panie takie nie są, a Twoja Myszka będzie już zupełnie wyjątkowa.

Cóż mamy się schować pod kamień i czekać na śmierć. jedyny wpływ na kobietę jaki masz to tylko taki jaki masz wpływ na samego siebie. Himalajka dalej jest poszukiwana i nawet ona nie będzie wyjątkowa, bez dwóch zdań. Odnoszę wrażenie, że niektórzy bardzo boją się wejść w związek z kobietą przed strachem, że zostaną zranieni i sami sabotują. Czy można świadomie wejść w udany związek nie wchodząc w niego całym sobą? Śmiem napisać, że nie. Czy, po rozpadzie takiego będziemy się czuli jak łajno? Pewnie. Czy wyniesiemy z tego coś pozytywnego? Tak! W młodszych latach będzie to najważniejszą nauką na przyszłość. Jedyny warunek to trzeba samemu zabezpieczyć rzeczy i uczucia na których ci naprawdę zależy. Nie wolno uzależniać szczęścia swojego od drugiej osoby, bo to za duże obciążenie dla obojga i zawsze się kończy piękną katastrofą. Jeżeli w pełni świadomie będziesz wiedział czego oczekujesz i to komunikował i wg tego postępował to nie wiem jaka starta może nastąpić poza chwilowym emocjonalnym dołem, z którego wyjdzie się mocniejszym. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Pater Belli napisał:

Cóż mamy się schować pod kamień i czekać na śmierć. jedyny wpływ na kobietę jaki masz to tylko taki jaki masz wpływ na samego siebie. Himalajka dalej jest poszukiwana i nawet ona nie będzie wyjątkowa, bez dwóch zdań. Odnoszę wrażenie, że niektórzy bardzo boją się wejść w związek z kobietą przed strachem, że zostaną zranieni i sami sabotują. Czy można świadomie wejść w udany związek nie wchodząc w niego całym sobą? Śmiem napisać, że nie. Czy, po rozpadzie takiego będziemy się czuli jak łajno? Pewnie. Czy wyniesiemy z tego coś pozytywnego? Tak! W młodszych latach będzie to najważniejszą nauką na przyszłość. Jedyny warunek to trzeba samemu zabezpieczyć rzeczy i uczucia na których ci naprawdę zależy. Nie wolno uzależniać szczęścia swojego od drugiej osoby, bo to za duże obciążenie dla obojga i zawsze się kończy piękną katastrofą. Jeżeli w pełni świadomie będziesz wiedział czego oczekujesz i to komunikował i wg tego postępował to nie wiem jaka starta może nastąpić poza chwilowym emocjonalnym dołem, z którego wyjdzie się mocniejszym. 

 

A co byś pomyślał hipotetycznie, jeśli dziś okazało się, że małżonka przyprawia ci rogi ostatnie kilka lat i jest z wygody, jakbyś się poczuł jaka by wtedy płynęła nauka dla dojrzałego Pana?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Jeżeli w pełni świadomie będziesz wiedział czego oczekujesz i to komunikował i wg tego postępował to nie wiem jaka starta może nastąpić poza chwilowym emocjonalnym dołem, z którego wyjdzie się mocniejszym. 

Myślę, że to pasuje jako komentarz:

 

Ale pewnie, przecież:

 

Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

niektórzy bardzo boją się wejść w związek z kobietą przed strachem, że zostaną zranieni i sami sabotują.

Niektórzy są świadomi realiów tego, jak działają panie, i nie ma to nic do rzeczy z ranieniem uczuć.

1 godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Czy można świadomie wejść w udany związek nie wchodząc w niego całym sobą?

Jestem nawet gotów stwierdzić, że tego typu sugestie są szkodliwe.

Można, ale nie powinno się, dla swojego bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego oraz fizycznego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

A co byś pomyślał hipotetycznie, jeśli dziś okazało się, że małżonka przyprawia ci rogi ostatnie kilka lat i jest z wygody, jakbyś się poczuł jaka by wtedy płynęła nauka dla dojrzałego Pana?

Że nie warta faceta jakiego miała. Wiadomo miłość jest ślepa, ale człowiek po czasie odzyskuje wzrok. Wkurwił bym się bardzo i odpowiednio i inteligentnie odwdzięczył. Mam świadomość że samice człowieka potrafią wybrać szybką gratyfikację ponad długofalowy komfort.

 

Jakby jej odwaliło, to ma świadomość co się z tym wiąze. Zawsze może znaleźć inna gałąź, ale nawet biały rycerz się dwa razy zastanowi zanim matkę z dwójką dzieci miałby przygarnąć. Ona jest czlowiekiem i mimo dziury między nogami podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje. Swoje szczęście od niej nie uzależniam. 

 

Ja obecnie znam swoją rosnącą wartość i daje jej do zrozumienia w którym miejscu na wykresie SMV się znajdujemy. Widzę jak z czasem coraz bliżej muru jest chociaż robi wiele, aby opóźnić nieuniknione.

52 minuty temu, Baelish napisał:

 

Myślę, że to pasuje jako komentarz:

 

Ale pewnie, przecież:

 

Niektórzy są świadomi realiów tego, jak działają panie, i nie ma to nic do rzeczy z ranieniem uczuć.

Jestem nawet gotów stwierdzić, że tego typu sugestie są szkodliwe.

Można, ale nie powinno się, dla swojego bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego oraz fizycznego.

 

Co w związku z tym? Do kaloryfera przyczepisz? Jak jest inteligentna to rozumie ciąg przyczynowo skutkowy. Jak głupia to będzie się głupio tłumaczyc. Wejście całym sobą w związek nie usprawiedliwia głupoty ani naiwności, ani braku granic, ani braku poszanowania. Takie coś weryfikuje wartość partnera. Później napisze co przez to rozumiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawać z siebie 100% powinno być fundamentem działania w każdej sytuacji. Bez odpowiedniej dedykacji nie osiągniesz swojego celu na odpowiednim poziomie. Nieważnie czy chodzi o diety, ćwiczenia, rozwój zawodowy osobisty czy pasje. Pasja bez wejścia w nią na 100% taką nie jest. Czy dobry związek może istnieć bez zaangażowania siebie na 100%. Wg mnie, aby cieszyć się z bycia razem w dłuższym okresie czasu należy:

  •     Wiedzieć kim się jest i kim się nie jest. Nie tracić energii i czasu by udawać, zamiast być autentycznym i kochanym za to jakim się jest. 
  •     Pełna akceptacja siebie jakim się jest i partnera. Nie zmieniać nikogo na siłę i nie poddawać się naciskom partnera. 
  •     Przestać uprzedmiotawiać związek i mieć w nim jakiś cel. Być w związku to proces należy go w pełni zaakceptować i pozbyć się jakichkolwiek myśli czym się może zakończyć.
  •     Być sobą, niczego nie ukrywać, mówić całą prawdę.
  •     Stać się całkowicie transparentny, nawet w tematach kiedy czujemy się niepewni.
  •     Walczyć z niepewnością w związku poprzez konfrontacje z nią wraz z lękami i obawami.
  •     Aktywnie podejmować decyzje i być godnym zaufania. Mieć plan na siebie.
  •     Mieć jasno określone granice i własną przestrzeń.
  •     Mieć pasje i dzielić się nimi z partnerem. Może podchwyci może nie. Nie dawać ich stłamsić.
  •     Nie zaspokajać potrzeb partnera ani starać się na siłę uszczęśliwiać. Nie szukać aprobaty. 
  •     Nie oczekiwać niczego w zamian. Qui-pro-quo to rodzaj manipulacji.
  •     Umieć się komunikować (swoje myśli, uczucia). Unikać awantur, ale nie konfliktów.
  • Nie traktować wszystkiego jako adresowane personalnie, wspólnie rozwiązywać problemy w związku. Indywidualnie własne.

Takie podejście bardzo szybko zweryfikuje jakość związku na każdym etapie. Druga osoba albo podąży tą drogą z Tobą, albo zerwie relacje (z miliona różnych gównianych powodów). Pytanie, czy chciałbym być z kimś kto nie docenia takiego zaangażowania? Reakcje partnera musisz ocenić w pełni świadomie i nie być naiwnym. Im szybciej się para rozejdzie w przypadku niepewności tym lepiej. Żadnych gier.

 

Dr Glover kiedyś o tym pisał na blogu chyba i nie sposób się z tym nie zgodzić. Przedstawił on parę podstawowych pytań i możliwości przygotowania, które mogą służyć jako podstawa czy warto wejść w LTR czy nie.
    - Co cię wstrzymuje i jakie masz obawy przed pełnym zaangażowaniem?
    - Co się stanie w długim okresie ze związkiem gdy oboje będą funkcjonować na pół gwizdka?
    - Co musiałbyś robić inaczej w związku w przypadku pełengo zaangażowania?
    - Jakie masz obawy w związku z zaangażowaniem na 100%?
    - W przypadku pełnego zaangażowania, co może się stać najgorszego i co najlepszego?
Szczere odpowiedzi na te pytania dadzą drogowskaz postępowania. Jeżeli po przejściu tego procesu człowiek nie będzie czuł się komfortowo to należy relacje zakończyć IMO. Jeżeli partner podchwyci ten sposób, to jakość relacji może być na zupełnie innym, wyższym poziomie.
    
    
 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.