Skocz do zawartości

Moja historia (połączone tematy)


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie jestem Łukasz i to mój pierwszy post. Chciałbym podzielić się z wami doświadczeniem z moejgo 5-letniego małżeństwa, które w zeszłym roku sam zakończyłem i obecnie przygotowuję się do rozwodu. A więc od dziecka borykałem się z niską samooceną wynikajacą z faktu walki z nadwagą. Ciągnęło się to przez całe dotychczasowe życie i tak naprawdę było chyba przyczyna wszelkich niepowodzeń życiowych: Problemów z brakiem znajomych, życiem rodzinnym czy w koncu kłopotów z płcią przeciwną i w konsekwencji fatalną pomyłką jaką jest małżeństwo. Po kilku nieudanych związkach poznałem Ja - była 6 lat starsza (Ja miałem 22 lata). Nie była pięknością, nie grzeszyła wielką inteligencją a także co dzisiaj mnie przyprawia o mdłości - była bogobojną dziewicą!

 

Spytacie co mnie podlusiło, otóż chciałem mieć kogoś, poczuć ten cudowny stan. No i stało się, pewnej nocy kiedy już po wielu namowach mieliśmy ten pierwszy raz za sobą, poszliśmy do łóżka. Oczywiście po raz kolejny usłyszałem że ona nie chce się kochać w gumce bo jest wierząca i nie uznaje antykoncepcji, po za tym ma dni niepłodne. No i moi mili pewnego dnia keidy przyjechałem do niej zobaczyłem ją smutną na peronie. - Co się stał? - zapytałem? - Jestem w ciązy, nie wiem jak to się stało! (dziwnie znajomy tekst :D) No i się zaczęło: Namawiany przez rodziców, rodzinę, postanowiłem "zostać prawdziwym i odpowiedzialnym meżczyzną" i wziąć ślub. Oświadczyłłem się - przyjęła, ale pierścionek się nie spodobał. Bo nie modny, bo nieodpowiedni itp...

 

Wzieliśmy ślub, zamieszkaliśmy na 29 m2 z jej rodzicami i siostrą. Za niedlugo przyszło dziecko i zaczęło się piekło. Wieczne pretensje, awantury od żony, tesciowej i szwagierki. Oczywiscie zero seksu nawet kilka miesięcy po porodzie. Czułem się nikim, ciągle słyuszałem że jestem do niczego, nie zarabiam godnie, nie mam swojego mieszkania itp. Królewna oczywiscie nie pracowała bo zajmowałą się dzieckiem. No i gdy poziom spuchniętych jąder osiągnął już stan ekstremalny po ok. roku od porodu, moja "piękna żonka" znów zechciała mnie do siebie dopuścić. Oczywiscie jak poprzednio bez gumki, bez zabezpieczenia z zapewnieniem że trzeba sobie ufać. No i zaufałem... po 9 miesiącach po raz drugi zostałem tatą, a ona przyznała się że wiedziała że i tak bym się nie zgodził na drugie dziecko to wzięła mnie podstępem

 

Zaczęło się jeszcze gorsze piekło, gehenna całkowiuty brak seksu. Zasuwałem na dwa etaty, ona nie pracowała. Zacząłem popijać. Teściowa czesto nie chciała mnie wpuscic do mieszkania: bo za późno przyszedłem, odpyskowałem coś itp. Pewnego lutowego wieczoru miarka się przebrała: Otóż wróciłęm z pracy - żona roztyta p[o dwóch ciazach ( wymyslona choroba, stres który jest moja wina) siedzi przed komputerem. Zaczęła się sprzeczka bo smiałem miec pretensje czemu nie miałem obiadu ugotowanego pomimo ze oddaje jej cala wyplate a ona siedzi w domu. Do akcji wkroczyła tesciowa. Zaczęła wyrzucać mi moje własne rzeczy z szafki na klate mówiąc że jestem na jej łasce i żebym się wynosił. Kiedy odmówiłem rzuciła się na mnie i zaczęła wypychać za drzwi, Zaczęła mnie szarpać uderzać otwartymi rękami. Ja prawie dwumetrowy chłop i ona niska i drobna. Było to ewidentne działanie by mnie sprowokować i bym ja uderzył. Coś wtedy we mnie pękło. Opanowałem się, pozbierałem rzeczy i patrząc na moją żonę, któa nic nie reagowała, postanowiłęm że to koniec małżeństwa.

 

Wyprowadziłęm się, pierw jedną noc spędziłęm w hotelu gdzie upiłem się prawie do nieprzytomności. Później wynająłem pojoj i równiez piłęm. Trwało to kilka miesięcy kiedy nie mogłem sobie dać rady z tym wszystkim, miałem myśli samobójcze. Po pewnym czasie trochę oprzytomniałem, ale czułęm bezsens istnienia. Najgorsze było to że cała rodzina, rodzice mieli do mnie pretensje że to ja zostawiłem żonę z dwójką dzieci. To pogłębiało mój stan psychodeliczny. Ale po jakimś czasie zacząłem szukać co moze być tego przycyzną. Tak przypadkowo natrafiłęm na różne pozycje o rozwoju osobistym, a wśród nich m. in na felietony Marka. Zacząłem czytać i czułęm jak otwierają mi się oczy. Będąc pogrążonym w lekturze po prostu nieraz śmiałem sie sam do siebie, widząc swoja głupotę, widząc jakie bagno i łajno miałem w życiu.

 

Obecnie schudłem, przestałęm pić i palić. Mieszkam sam i przygotowuję się do rozwodu. Mam dwóch wspaniałych synów: 6 i 4-lata, z którymi mam rewelacyjny kontakt. Odwiedam ich kiedy tylko mogę, często kilka razy w tygodniu, płacę na nich regularnie. Naprawiłem stosunki z rodziną. Ale rpzede wszystkim pokochałem siebie, poczułem ze moje zycie może być coś warte, że jest coś warte, że szcczęście jest we mnie. Cały czas się ucze i pracuję nad sobą. Nie wiem czy wejde jeszcze w zwiazek ale wiem że juz nigdy nie bede miekką ciepłą fają.

 

Jesli mogę cos polecic na swoim przykłądzie: Nigdy nie robcie nic pod dyktando innych, nie zencie sie z przymusu, nie mieszkajcie z teciami. TYakich rad moglbym dawac wiele ale jedno chce wam powiedziec, cos czego nie przekazali mi rodzice, a nauczulo zycie: Szanujcie sie, miejcie wysoką samoocene i myslcie rpzede wszystkim o sobie:)

 

Pozdrwienia Bracia :)

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D tylko tyle mogę teraz zrobić. Śmiać sie ze swojej głupoty i naiwności :)

 

Masz dystans do siebie. A to już bardzo dużo, żeby sobie poukładać świat po swojemu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i gratuluję wyboru - inni duszą się w piekle całe życie, wstydząc się wykonać pierwszy krok do wyzwolenia w imię Bozi, teściów i "co ludzie powiedzą". Teraz najważniejsze, to żebyś odbudował swoją samooceną, nauczył się odczuwać szacunek do siebie - nie chodzi o słowa, ale o ODCZUCIE. Żeby tego dokonać, trzeba ściąć głowę poczucia winy za zostawienie rodziny - poczucie winy to rak, pragnienie by się ukarać, co podświadomość zrealizuje np. jako ciężką chorobę albo nędzę.

 

1. Twoje dzieci będą szczęśliwsze gdy odejdziesz, bo ludzie od siebie odchodzą, a życie jak pies z kotem jest nauką obłudy i hipokryzji, rodzi nienawiść i ból w dzieciach. 

 

2. Masz prawo być szczęśliwy i spełniony - jeśli rodzinka Cię zaszczuwała, MASZ PRAWO ODEJŚĆ, nawet jeśli sam papież Ci powie że źle robisz. Bóg w człowieku to poczucie harmonii i spełnienia, a nie odraza. Nie było szczęścia, nie było Boga, możesz odejść.

 

No i prosiłbym Cię o jakiś awatar, jeśli byś mógł. Trzymaj się!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, bardzo smutna historia - więc z tym większym zadowoleniem przeczytałem jej zakończenie - bo jest optymistyczne.

Powodzenia Bracie, wierzę że dasz radę.

 

Powiedz mi tylko jedno - partnerka STARSZA o sześć lat ? Ufff, niezły strzał w stopę na sam start ...

Pielęgnuj kontakt z synami, to bardzo ważne.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Bracia za te miłe słowa :) Jeśli chodzi o dzieci to zauważyłem pozytywną przemianę - wcześniej pomimo tego że są małe doskonale wyczuwały że ich ojciec nie ma szacunku i posłuchu u rodziny i same zaczęły to wyłapywać. Teraz jest o wiele inaczej, mamy super kontakt, a one nauczyły się że do ojca trzeba mieć respekt i szacunek w zdrowym tego słowa znaczeniu :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Negatywnie.jak ma zerwać kontakt z dziecmi? wyrosna z nich 2 pizdusie z jebnieta babka i matka na karku

 

Nie chodziło mi o zrywanie kontaktu z nimi, myślisz że zaproponowałbym coś takiego ich ojcu? Chodzi o odejście z domu, by dzieci po pierwsze miały szacunek do ojca, który poczują nieświadomie a kiedyś go zrozumieją, a po drugie że odejście można zrozumieć, ale trwanie w obłudzie, wrzaskach i awanturach w tak małym mieszkanku, zrobi z dzieci wariatów.

 

Ja mam mieszkanie 27m2 i samemu jest mi w nim totalnie ciasno - nie wyobrażam sobie żeby w takiej ciasnocie mieszkały dzieci, żona i teściowie. Sam rozmiar to jak cela więzienna, trudno nie zwariować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez nie mieszka juz tam z cała popaprana familią

 

Fizycznie nie mieszka, ale poczucie winy za opuszczenie rodziny ma - i jak znam życie, jest ono wzmacniane przez otoczenie. Więc żeby zacząć odbudowywać samoocenę, musi pozbyć się poczucia winy - przecież nie pił z radości, nieprawdaż? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej mnie cieszy fakt, że zauważyłeś przy tym wszystkim, że picie i palenie to żadne rozwiązanie problemu. Tak samo jak rzucenie białego ręcznika. Aż mnie ciarki przechodzą gdy pomyślę, jak wielu samców z podobnego powodu stacza się na dno lub pod nie...

 

Powiedz mi tylko jedno - partnerka STARSZA o sześć lat ? Ufff, niezły strzał w stopę na sam start ...

 

Sprawa nie jest tak oczywista, tutaj akurat mamy skrajny przpadek. Przecież 22 latek to łatwy cel do okręcenia sobie wokół palca dla takiej oscylującej w okolicach 30tki samiczki. Zwłaszcza po przejściach z równieśniczkami może sobie pomyśleć, że może taka starsza ma już poukładane w głowie (pozytywnie, bo często już ma, ale w drugą stronę). Teatrzyk trwa, seks jest najlepszy (dawaj bez zabezpieczenia), koledzy zazdroszczą "milf'a" (bo niekoniecznie musi być już matką) do pukania, a potem często powtarza się ta sama historia co powyżej.

 

Sprawa u nas jest dość świeża, bo i pseudokapitalizm jeszcze u nas młody. Przewiduję, że niedługo zacznie się polowanie na młodych samców rokujących na podstawie fortuny rodziców, bo przecież skoro teściowie będą dziani to i synkowi raczej nie zabraknie na zachcianki wybranki, a w najgorszym scenariuszu alimenty bez pokrycia nie zostaną. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja mam mieszkanie 27m2 i samemu jest mi w nim totalnie ciasno - nie wyobrażam sobie żeby w takiej ciasnocie mieszkały dzieci, żona i teściowie. Sam rozmiar to jak cela więzienna, trudno nie zwariować.

 

Patologia z góry mieszka w 7 czy osiem sztuk na 34 metrach. Impreza non-stop. Jeśli wyląduje tam jeszcze patOla z dzieciakiem lub dwoma będzie super.

Nie jest ciasno, jest rodzinnie. Jak w chlewiku.

 

 

Sprawa u nas jest dość świeża, bo i pseudokapitalizm jeszcze u nas młody. Przewiduję, że niedługo zacznie się polowanie na młodych samców rokujących na podstawie fortuny rodziców, bo przecież skoro teściowie będą dziani to i synkowi raczej nie zabraknie na zachcianki wybranki, a w najgorszym scenariuszu alimenty bez pokrycia nie zostaną. 

 

No co ty. Ten model działał już z 20 lat temu. Gdyby nie alkohol oraz narkotyki też wylądowałbym w tym bagnie.

Swoją drogą teraz to już jest całkiem fajnie. "Ile twoi rodzice mają tych mieszkań i ile odziedziczysz?". Fajny text na pierwszą czy drugą randkę :D

 

Poniżej dużej bańki nie ma co schodzić w ściemie bo tracą zainteresowanie :P

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj się zgadzam Quizas. Chłopak 22 lata vs kobieta 28 lat - to przepaść. On dopiero zaczyna powoli wchodzić w życie, ona już nazbierała takiego skilla i sprytu życiwo-zwiazkowego że hej. Owinięcie sobie wokół najmniejszego palca gwarantowane. A patrząc w przyszłość za dziesięć lat - mężczyzna 32 lata, mniej-więcej w najwartościowszym okresie swojego życia i partnerka 38 lat z SMV pikującym jak B-17 z odstrzelonym skrzydłem tuż przez uderzeniem w ziemię.

 

Powtarzam, powtarzałem i będę powtarzał żeby najmłodsi forumowicze i wpadający tu goście mieli uświadomione - jak partnerka to wyłącznie MŁODSZA ! I to co najmniej 5 lat !!! Większe szanse na porozumienie, mniejsze szanse na nadzianie się na 'kobiecy spryt życiowo' (choć gwarancji nigdy nie ma!), poza tym co najważniejsze - nie jest wstyd za parę lat pokazać się z taką w towarzystwie.

 

 

 

No co ty. Ten model działał już z 20 lat temu. Gdyby nie alkohol oraz narkotyki też wylądowałbym w tym bagnie.

Swoją drogą teraz to już jest całkiem fajnie. "Ile twoi rodzice mają tych mieszkań i ile odziedziczysz". Fajny text na pierwszą czy drugą randkę :D

 

 

W środowisku wielkomiejskim co bystrzejsze sztuki żeńskie już teraz szacują potencjalny roczny dochód delikwenta, zdolność kredytową, obczajają zegarek jak nosi, robią dyskretny wywiad co do długów i zobowiązań, towarzystwo w jakim się obraca itd. KGB, Mossad, MI5 i CIA w jednym! Zawsze bawi mnie, jak dalecy znajomi w lisingowanych autach mruczą, że ciężko teraz wyrwać normalną dziewczynę na auto a pchają się same tipsiary. To im zawsze z usmiechem tłumaczę, że lisingowane autko to nie aktywa tylko pasywa, zobowiązanie długoterminowe - bulić trzeba. Co mądrzejsze babeczki szybko to sobie uświadomiły.

 

S.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.