Skocz do zawartości

Pasmo niewykorzystanych okazji


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim, opiszę kilka wydarzeń ze swojego życia oraz relacje z kobietami.

 

Pochodzę z małej miejscowości. Ojca ledwo pamiętam, a matka zmarła, gdy miałem 17 lat. Do tego czasu mieszkałem z nią oraz po sąsiedzku z ciotką F., która często nas odwiedzała. Z matką miałem raczej neutralne relacje, a F. często się czepiała i negatywnie komentowała moje zachowanie oraz wygląd. Później okazało się, że F. żyła w ciągłej niezgodzie ze swoim ojcem oraz siostrą B., która z nim mieszkała. Byli skłóceni do tego stopnia, że gdy B. zmarła, a ja przyszedłem do F. powiedzieć co się stało, to nie przerywając kolacji zapytała "I co?"...

 

Wakacje często spędzałem w gospodarstwie dziadka, który był właściwie jedynym mężczyzną w moim najbliższym otoczeniu. Jednak dzień często kończył przed TV z winem w ręku, więc wzorem godnym naśladowania raczej nie był. Zmarł kilka miesięcy przed moją matką, a B. rok wcześniej. Tym sposobem straciłem większość najbliższej rodziny. Został jeszcze wujek, ale kilka lat wcześniej ożenił się i wyjechał, więc kontaktu z nim nie miałem, a patrząc z perspektywy czasu, to głową rodziny raczej nie był.

 

Po śmierci matki dostałem kilkadziesiąt tysięcy zł odszkodowania oraz drugie tyle w kredytach, ponieważ ciągle brała kolejne, aby spłacać poprzednie. W wieku 17 lat chodziłem od banku do banku i prosiłem o umorzenie. Widok nastolatka, który ze łzami w oczach wyjaśnia po co przyszedł musiał działać na moją korzyść, bo każdy bank oprócz jednego odpuścił ;) Po uporaniu się z problemami natury finansowej, zamieszkałem sam i utrzymywałem się z pieniędzy socjalnych oraz stypendium naukowego. Koszty utrzymania miałem bardzo niskie, więc udawało mi się regularnie odkładać. Ukończyłem szkołę średnią, zapisałem się na studia, znalazłem pierwszą pracę w zawodzie i tak minęło kolejne 16 lat.

 

W relacjach z ludźmi, w szczególności kobietami sobie kompletnie nie radziłem. Zawsze byłem bardzo nieśmiały, wycofany, wręcz zamknięty w sobie. Lubiłem wprawdzie wychodzić na piwo ze znajomymi, ale przez większość czasu siedziałem obok i tylko słuchałem. W podstawówce potrafiłem bawić się na dyskotekach, ale potem coś się zmieniło i dochodziło nawet do sytuacji, w których koledzy przychodzili wyciągnąć mnie z domu, a ja udawałem, że mnie nie ma.

 

Pierwszy poważny związek zaczął się w pracy z koleżanką o 3 lata starszą. Wiem już, że wielu z Was tego nie pochwala, ale i tak miałem się zwolnić, więc nie było niebezpieczeństwa, że jak coś pójdzie nie tak, to będziemy musieli codziennie na siebie patrzeć. Związek wyglądał w miarę normalnie, wychodziliśmy na miasto, gotowała nam obiady, jeździliśmy w góry i nic nie zapowiadało katastrofy. Pracowała jako handlowiec, więc czasem zdarzały się wyjazdy do innych miast na spotkania biznesowe. Po jednym z takich wyjazdów wspomniała o panu M., z którym chciała jechać na wycieczkę motocyklową. Nie podobało mi się to, byłem zazdrosny, ale zignorowałem to. Wspominam o tym, bo będzie to miało ciąg dalszy za kilka lat.

 

Dopiero po czasie okazało się, że jest w tym drugie dno. Mieszkała w kawalerce ze swoim byłym. Przechodziła z jednego związku w drugi. Jej ojciec był alkoholikiem, bił żonę przez co trafiła do szpitala psychiatrycznego, a jej siostra cierpiała na anoreksję. Do psychologa nie chciała iść, bo twierdziła, że sama jest w stanie analizować swoje zachowanie.

 

Do nowej pracy wyjechałem do innego miasta. Wytrzymałem bez dziewczyny zaledwie 2 miesiące w ciągu których widywaliśmy się tylko w weekendy. Jeździłem do niej co tydzień, ale ona odwiedziła mnie tylko raz. W nowej firmie poznałem koleżankę, która okazywała mi zainteresowanie. Oczywiście, mogła po prostu być uprzejma, chcieć poznać nową osobę w zespole, ale ignorowałem to, nie wiedziałem jak się zachować. Mogłem przecież pogadać, zapoznać się z kimś na miejscu, bo w końcu przyjechałem sam do dużego miasta i nie znałem nikogo. Co ciekawe, mam z nią niewielki kontakt do dzisiaj. Na spotkanie firmowe przy piwie też nie poszedłem.

 

Przez kolejne kilka miesięcy pracowałem zdalnie, bo pracodawcy postawiłem "ultimatum" wedle którego zwolnię się z powodów osobistych lub będę mógł pracować zdalnie. Postanowiłem zrobić dziewczynie "niespodziankę". Spakowałem wszystko, przyjechałem do niej i powiedziałem, że nie muszę już wyjeżdżać. Nie była szczególnie zachwycona, zwłaszcza że oboje mieliśmy zamieszkać w jednym dużym pokoju w kamienicy. Teraz wiem, że powinienem to najpierw omówić, a potem podejmować działania, ale wiadomo... stan zakochania i nie ten etap świadomości. Pomimo początkowego zgrzytu mieszkało nam się całkiem nieźle przez następny rok. W między czasie zmieniłem też pracę, bo tym razem pracodawca postawił mi "ultimatum". Mogłem wrócić i przyjąć awans lub się zwolnić. Wybrałem to drugie z powodu kobiety oraz projektów w firmie, które i tak nie sprawiały mi satysfakcji. Na szczęście była to ostatnia decyzja w moim życiu, którą podjąłem z powodu kobiety.

 

Po pewnym czasie pojawiły się problemy, o których próbowałem rozmawiać, zwracać uwagę, ale zarówno prośba jak i groźba nie pomagały. Będąc już na skraju wytrzymałości psychicznej, wynająłem pokój, oznajmiłem, że się wyprowadzam i tak też zrobiłem. Nie obyło się bez łez i zapewnień, że teraz już wszystko rozumie, ale byłem nieugięty. Była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, ponieważ po wyprowadzce czułem niesamowitą ulgę. Miałem małe lokum tylko dla siebie, nową ambitną pracę, czas na realizowanie swoich pasji oraz tygodniową wycieczkę w góry z koleżanką A. w bliskiej perspektywie. Wydawać by się mogło, że lepiej być nie może, aż do momentu w którym podjąłem jedną z najgorszych decyzji w moim życiu...

 

W wynajętym pokoju mieszkałem przez kilka miesięcy. Mieszkała tam też pewna dziewczyna. Szybko wymieniliśmy się numerami, ale na tym zakończyłem chociaż ze względu na wspólne zainteresowania mieliśmy o czym rozmawiać. Nie podjąłem działań częściowo przez to, że po rozstaniu nie miałem ochoty na kontakty z kobietami, a częściowo znowu przez nieśmiałość i brak odwagi. W ciągu tych kilku miesięcy wyjechałem też na tydzień w góry z koleżanką A., z którą znałem się od kilku lat, a która od zawsze mnie pociągała. W dzień przyjazdu do pensjonatu wpadła do mojego pokoju, usiadła na łóżku i oznajmiła, że będziemy oglądać film. Ledwo zaczęliśmy to zadzwoniła moja była, a ja idiota zamiast wyłączyć telefon i cieszyć z nowego towarzystwa, to odebrałem i gadałem z nią przez godzinę. Seans filmowy został anulowany.

 

Dzień później przyjechała do nas i próbowała się ze mną spotkać. Później namówiła mnie, żeby spróbować ponownie. Postanowiliśmy wynająć dwupokojowe mieszkanie, a wszystkimi kosztami dzielić się na pół, ponieważ wcześniej nie zawsze tak się działo. O ile z kosztami się udało, to ze wspólnym mieszkaniem już nie do końca. Nie podobało jej się to że zacząłem przewozić rzeczy ze swojego "rodzinnego" mieszkania do "naszego". W końcu mieszkałem tam i tam spędzałem większość czasu, to co miałem zrobić? Trwało to kolejny rok w ciągu których nasze relacje oraz mój stan psychiczny pogarszały się. Jedno wpływało na drugie. Wiele zwykłych czynności typu wybór filmu było problemem, bo większość moich propozycji było odrzucanych, a sama nie chciała niczego wybrać. Planując wycieczkę w góry, zamiast wybrać trasę, która mi odpowiada, to zastanawiałem się czy jej się spodoba. W trakcie spotkań z jej znajomymi opowiadała o mnie różne "śmieszne" historie, często przekręcając różne fakty, ośmieszała mnie przed swoimi znajomymi. Mówiłem, żeby tego nie robiła, ale nie docierało. Większość czasu spędzałem wtedy w domu przed komputerem. Dziewczyna była wegetarianką jak się poznaliśmy i w trakcie naszego związku awansowała na kolejne poziomy, aż do ścisłego weganizmu. To powodowało, że wydawaliśmy dużo na jedzenie, bo wszystko kosztowało 3 razy tyle co "normalne" jedzenie. Opłaty za mieszkanie, "jedzenie", paliwo i wycieczki, pomimo tego, że wszystko dzieliliśmy na pół, bardzo często dorównywały mojej wypłacie przez co nie mogłem niczego odkładać. Zawsze była wrażliwa na punkcie swojej diety. Na jednym ze spotkań ze znajomymi obraziła się i wyszła ze łzami, bo ktoś zaczął żartować z wegetarianizmu. Zamiast wrócić do domu to zaczęła uciekać przez miasto, a ja próbowałem ją uspokajać i namawiać na powrót do domu. Teraz żałuję, że nie wróciłem sam zostawiając ją tam.

 

Trwało to kolejne miesiące, aż ponownie pojawił się pan M. Okazało się, że to kolega ze szkoły. Zaczęły się wyjścia na piwo, wycieczki rowerowe itd., a u mnie lekka depresja. Raz nawet sam ją przywiozłem do niego, ponieważ szli w kilka osób na imprezę i tam mieli się spotkać. Oczywiście, wtedy nie widziałem w tym nic złego :) Innym razem nie wróciła na noc do domu tłumacząc się, że oglądali razem film i po prostu zasnęła... W pewnym momencie zaczęła trzymać telefon cały czas przy sobie oraz zawsze wylogowywać się ze wszystkich portali na swoim laptopie. Niedługo później ze mną zerwała, wyciągnęła wszystkie moje rzeczy na środek pokoju i kazała się wyprowadzić.

 

Tutaj zaczyna się walką o nią, przyjeżdżanie do niej, namawianie do podjęcia kolejnej próby itd. Był to najcięższy okres w moim życiu, nawet po śmierci matki nie rozpaczałem tak bardzo jak po rozstaniu z nią. Później zdarzyło się jeszcze, że wysłała mi kilka SMS-ów z pretensjami o to, że utrzymuję kontakt z jej znajomymi. Wszystkie zignorowałem.

 

Jak już się definitywnie rozstaliśmy, a ja przestałem o nią walczyć, to zafundowałem sobie terapię leczniczą w postaci kilkudniowego kursu w górach. Poznałem tam świetnych ludzi, z którymi przez kolejne 2 lata chodziłem po górach. Zacząłem również terapię u psychologa z czego niesamowicie się cieszę, bo zrozumiałem wtedy wiele. Terapia trwała 9 miesięcy i zrezygnowałem tylko dlatego, że ponownie przeniosłem się do innego miasta z powodu pracy. Próbowałem później u kogoś innego, ale szybko zrezygnowałem, bo byłem mocno rozczarowany nową terapeutką. Nie wykluczam, że spróbuję ponownie.

 

Mniej więcej w tym okresie trafiłem na forum.

 

W trakcie tych górskich wędrówek poznałem sporo osób. Jedna z koleżanek od razu wpadła mi w oko, potrafiliśmy rozmawiać godzinami, opowiadała o mnie swoim koleżankom, pozwala na kontakt fizyczny. Z zewnątrz trochę wyszczekana korposuka, ale dość szybko odkryłem, że to tylko maska, a rzeczywistości jest bardzo wrażliwa. Odnoszę wrażenie, że byłem jednym z nielicznych facetów, którzy się jej nie bali. Jeżeli pamiętacie o czym pisałem na początku, to trudno będzie w to uwierzyć, ale widocznie coś w końcu zaczęło się we mnie zmieniać i stałem się bardziej otwarty na ludzi. Na pewno dużą rolę odegrała zmiana otoczenia. Będąc w nowym środowisku "przestało mi zależeć", mogłem od razu pokazać się z dobrej strony i nie musiałem zastanawiać się jak zareagują znajomi kiedy zacznę zachowywać się inaczej. Jednak zauważyłem pewną prawidłowość, podczas spotkań na żywo było świetnie, ale na telefony oraz wiadomości nie reagowała. Niestety, zraziłem ją do siebie będąc zbyt natarczywym, co spowodowało zmianę zachowania o 180 stopni, ignorowanie i oznajmienie, że nie szuka chłopaka. Teraz z perspektywy czasu nie sądzę, żeby coś z tego wyszło, ponieważ była bardzo atrakcyjna i inteligentna, perfekcjonistka, ze złośliwym poczucie humoru i dobrą wypłatą, a patrząc na jej partnerów, to raczej nie byłem w jej typie (napakowani, drogie samochody itd.). Nawet sama raz zasugerowała, że powinienem odwiedzić siłownię i znaleźć lepiej płatną pracę ;)

 

W między czasie dostałem też ponowne zaproszenie od pani A. na wspólny wyjazd w góry. W trakcie tego wyjazdu powiedziałem, że mi się podoba, ale dostałem w odpowiedzi, że miała ostatnio burzliwy okres i właśnie zaczyna się spotykać z nowym facetem. Trochę mnie to podłamało i założyłem, że nasza znajomość w tym momencie się zakończyła, ale następnego dnia jak gdyby nic się nie stało czekała przy samochodzie, bo mieliśmy zaplanowaną wycieczkę po okolicy. Z racji tego, że nie przyszedłem, to się wkurzyła i resztę wyjazdu spędziliśmy osobno. Odniosłem wtedy wrażenie, że po prostu potrzebowała towarzystwa i kierowcy, ponieważ niedawno zrobiła prawo jazdy i sama nie była w stanie przejechać takiego dystansu. Podobne sytuacje zdarzały się jeszcze kilka razy. Miałem koleżanki z którymi można było robić wszystko... do czasu aż te nie znalazły sobie facetów :)

 

Niedługo później poznałem kobietę, z którą spotykam się do dzisiaj. Początkowo nie zwracałem uwagi, bo dowiedziałem się, że jest w trakcie rozwodu. Widywałem się z nią w górach, czasem na mieście. Ona się rozwodziła, a ja nie miałem ochoty, bo poprzednich nieudanych przygodach z kobietami. Po kilku miesiącach jednak trafiliśmy razem do łóżka i zaczęliśmy się spotykać regularnie. Było nieźle, mieliśmy wspólne zainteresowania, podróżowaliśmy, wszystkie opłaty dzieliliśmy na pół chociaż ona zarabia prawdopodobnie 3 razy mniej niż ja. Nawet jak proponowałem, że zapłacę więcej za paliwo, to nie chciała się zgodzić. Po swoim rozwodzie trafiła do psychologa i psychiatry. Miałem na uwadze to, że relacja z taką kobietą może być błędem, ale pomimo swoich problemów trzymała się dobrze (teraz mogę dodać "lub dobrze to ukrywała"). Mieliśmy co robić razem, seksu nigdy nie odmawiała, a skoro chodziła na terapię i czytała książki, żeby zrozumieć co się dzieje w jej głowie, to znaczy, że była świadoma problemów i chciała je rozwiązać. Pod koniec jednego z wyjazdów zagranicznych oznajmiła, że jednak chce być sama. Nauczony doświadczeniem oraz lekturą forum, powiedziałem "OK". Nasze relacje przeszły w koleżeńskie, ale po kilku tygodniach przyszła i powiedziała, że jednak chce, więc ponownie zaczęliśmy się spotykać. Trwa to do dzisiaj, ale relacja jest bardzo luźna. Mieszkamy osobno, widujemy się rzadko, każdy ma swoje życie. Wydaje mi się, że wtedy coś się we mnie przełamało i przestało mi zależeć.

 

Jak moje życie wygląda teraz? Myślę, że całkiem nieźle. Dobrze zarabiam i pracuję na stanowisku, które mi daje pewną władzę i możliwość podejmowania decyzji, a nie tylko wypełniania poleceń. Podróżuję, robię prawo jazdy na motocykl, rozwijam się, zrobiłem setki kilometrów po szlakach górskich, trenowałem wspinaczkę, a teraz chodzę na siłownię.

 

Na co dzień raczej nie okazuję emocji, nie reaguję złością, agresją, emocje trzymam dla siebie. Staram się działać w sposób przemyślany, oceniać na chłodno, ale jeżeli ktoś wymaga pomocy, to nie stoję jak reszta tłumu tylko podchodzę i pomagam. Psycholog kiedyś wspomniała, że robię to wszystko co dostarcza emocji i adrenaliny jako przeciwwaga dla mojego spokojnego i poukładanego życia oraz że jest to sposób rozładowywania emocji, który cechuje ludzi wysoce inteligentnych.

 

Jednak odnoszę wrażenie, że ludzie (w szczególności kobiety) nie traktują mnie poważnie. W życiu zawodowym jeszcze jakoś to wygląda, bo jestem dobry w tym co robię i nie boję się wyrazić swojej opinii nawet jeżeli jest sprzeczna z opinią przełożonego. Ludzie przychodzą do mnie z problemami, a ja im pomagam, ale nie wykraczam poza swoje obowiązki i nie pracuję po godzinach. W życiu prywatnym nie idzie mi tak dobrze. Jeżeli coś mówię na spotkaniach ze znajomymi, to często muszę powtórzyć, bo inaczej mało kto zwróci na to uwagę. Nie mam siły przebicia, charyzmy. Prawie nigdy nie zdarza się, że ktoś zapyta czy idziemy na kawę do kuchni albo podejdzie i niezobowiązująco zapyta co u mnie. Nie wiem z czego to wynika, może mówię za cicho, może charakter, styl bycia, postawa czy po prostu wygląd to powoduje.

 

Paradoksalnie przez całe życie miałem więcej koleżanek niż kolegów. Zawsze dużo łatwiej było mi umówić się na wyjazd w góry albo na obiad po pracy z koleżanką niż kolegą. Pomimo tego nigdy nie potrafiłem pchnąć takiej znajomości dalej. Zawsze kończyło się na koleżeństwie, nawet jeżeli zauważałem, że kobieta się mną interesuje, a to kończyło się wraz ze znalezieniem innego, który już wiedział co zrobić w takiej sytuacji ;)

 

W ciągu ostatnich kilku dni dochodzę do wniosku, że jednak lepiej jest mi samemu. Robię to na co mam ochotę, nie muszę myśleć o tym, że obok jest ktoś kim trzeba się zająć. Zastanawiam się tylko czy faktycznie jest mi lepiej samemu czy po prostu zostając sam wkraczam na znany mi teren i nie muszę narażać się na niepowodzenia w kontaktach z innymi ludźmi.

 

Patrząc wstecz dochodzę do wniosku, że lepiej prosić o wybaczenie niż pozwolenie. Zbyt dużo okazji zmarnowałem. Niestety, zastanawiam się także na ile warte jest trzymanie się własnych zasad skoro przez całe życie tylko na tym traciłem... Odnoszę wrażenie, że na zdradach i kłamstwach wyszedłbym lepiej, ale mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy wynikający z rozczarowania jakie pojawia się, gdy człowiek zaczyna lepiej rozumieć jak działa świat...

 

  • Like 2
  • Dzięki 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W młodości uganiałem się za kobietami/dziewczynami w czasie szkoły.

Potem znalazłem sobie inne zainteresowania i pasje wiec kobiety poszły w odstawkę.

Aktualnie nie jestem w żadnym związku i obserwując kobiety i analizując sytuacje wychodzę z założenia że lepiej być samemu.

Po co mam się męczyć z kimś lub na kogoś robić, tak mam spokój, nikt mi nic nie każe, nie manipuluje mną.

Mam ochotę to jadę gdzie chce i z kim chce, nie jestem uzależniony od 2 osoby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Wygląda na to, że jesteś uzależniony od kobiet. Pytanie tylko czemu

Odpowiedź:

W dniu 30.05.2019 o 21:05, iwamori napisał:

Wakacje często spędzałem w gospodarstwie dziadka, który był właściwie jedynym mężczyzną w moim najbliższym otoczeniu. Jednak dzień często kończył przed TV z winem w ręku, więc wzorem godnym naśladowania raczej nie był. Zmarł kilka miesięcy przed moją matką, a B. rok wcześniej.

 

7 godzin temu, tytuschrypus napisał:

i gdzie to zaprowadzi

Chłopak dobrze rokuje. Pomimo braku wiedzy i świadomości pewnych mechanizmów intuicyjnie parł w dobrą stronę. Lekko w młodości nie miał, wcześnie został sam bez zaplecza rodziny - ale pod kopułą ma równiej niż sam sądzi.

@iwamori, dzięki za podzielenie się Twoją historią. Wbrew pozorom bardzo budującą.

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Po śmierci matki dostałem kilkadziesiąt tysięcy zł odszkodowania oraz drugie tyle w kredytach, ponieważ ciągle brała kolejne, aby spłacać poprzednie. W wieku 17 lat chodziłem od banku do banku i prosiłem o umorzenie. Widok nastolatka, który ze łzami w oczach wyjaśnia po co przyszedł musiał działać na moją korzyść, bo każdy bank oprócz jednego odpuścił ;)

Musiałeś mieć sporego farta albo na prawdę ruszałeś banksterom serduszka, że tak "miękko" zlądowałeś.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Po uporaniu się z problemami natury finansowej, zamieszkałem sam i utrzymywałem się z pieniędzy socjalnych oraz stypendium naukowego. Koszty utrzymania miałem bardzo niskie, więc udawało mi się regularnie odkładać.

Chwali się. Zaadaptowałeś się do sytuacji, podjąłeś rękawicę, wykombinowałeś jakie masz karty i użyłeś ich najlepiej jak umiałeś. Masz dobry instynkt samozachowawczy.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Lubiłem wprawdzie wychodzić na piwo ze znajomymi, ale przez większość czasu siedziałem obok i tylko słuchałem.

Im mniej mówisz tym więcej słyszysz. Choć ty zdaje się nie robiłeś zbytnio użytku z informacji.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W podstawówce potrafiłem bawić się na dyskotekach, ale potem coś się zmieniło i dochodziło nawet do sytuacji, w których koledzy przychodzili wyciągnąć mnie z domu, a ja udawałem, że mnie nie ma.

To "coś" ma swoją nazwę. Skup się i zlokalizuj wszelkie wydarzenia w Twoim życiu z tego okresu. Żaden dzieciak z dnia na dzień nie zamyka się bez powodu w sobie.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Pierwszy poważny związek zaczął się w pracy z koleżanką o 3 lata starszą. Wiem już, że wielu z Was tego nie pochwala, ale i tak miałem się zwolnić, więc nie było niebezpieczeństwa, że jak coś pójdzie nie tak, to będziemy musieli codziennie na siebie patrzeć.

Oj tam zaraz nie pochwalamy. Co innego jednorazowy romans a co innego związek. Ja nie pochwalam tylko że wziąłeś starszą... Ale skoro jedyne źródło kobiet w Twoim życiu praktycznie pochodziło z relacji pracowniczych to trudno się dziwić, że brałeś co było ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

wspomniała o panu M., z którym chciała jechać na wycieczkę motocyklową

W sensie powiedziała Ci o swoim bolcowniku. Archetypie bad-boy'a. W innej czasoprzestrzeni i w innym mieście to byłbym ja ruchający Twoją dupę.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Nie podobało mi się to, byłem zazdrosny, ale zignorowałem to.

3x źle.

Okazywanie niezadowolenia wbija Cię w beta.

Okazywanie zazdrości tym bardziej.

Brak reakcji i zignorowanie po prostu ucina wszelkie wątpliwości że jesteś dla niej tylko orbiterem.

 

Spokojnie to bardzo częsty i instynktowny błąd. Miałeś za niską samoocenę żeby skontrować taki tekst.

 

Prawidłowa reakcja na wieść o jakimś tajemniczym gościu, który chce ją zabrać na wycieczkę motocyklową (ale jej musiało ciec na samą myśl) powinna być taka:

- Ruchałaś się z nim?

I dokładne podziwianie reakcji.

 

Za szybkie zaprzeczenie - kłamie (przygotowana odpowiedź). Za wolne - kłamie w chuj (musiała się zastanowić jak cię okłamać, zaskoczyłeś ją).

 

Widzisz, faceta poznaje się nie tylko po tym, że jest zaradny, silny i potrafi skołować hajs. Facet nazywa rzeczy po imieniu i nie boi się co myszka sobie pomyśli.

Tobie powyższe pytanie nie przeszło by przez gardło na tamten czas.

 

Wszystko co się wydarzyło później z tą konkretną panną jest wynikową powyższej sytuacji.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Mieszkała w kawalerce ze swoim byłym.

Ile ja takich historii słyszałem. Gdybym Ci powiedział ile moich byłych rżnęło się ze mną "z doskoku" to byś mi nie uwierzył - a nie mieszkały ze mną. Odpowiedz sobie zatem sam - czy mając taką możliwość oni tylko ze sobą mieszkali :D

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Przechodziła z jednego związku w drugi. Jej ojciec był alkoholikiem, bił żonę przez co trafiła do szpitala psychiatrycznego, a jej siostra cierpiała na anoreksję. Do psychologa nie chciała iść, bo twierdziła, że sama jest w stanie analizować swoje zachowanie.

Niekończąca się potrzeba potwierdzenia swojej wartości tak społecznej jak i seksualnej.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

widywaliśmy się tylko w weekendy. Jeździłem do niej co tydzień, ale ona odwiedziła mnie tylko raz

Już wiesz kto był sprite a kto pragnienie? Dla niej byłeś orbiterem, dostawcą chwilowej rozrywki i w razie czego "ostoją" jak by już nie pociągała bad-boy'ow :) Byłeś jej "bezpiecznym wyborem" :) Koło zapasowe ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Postanowiłem zrobić dziewczynie "niespodziankę". Spakowałem wszystko, przyjechałem do niej i powiedziałem, że nie muszę już wyjeżdżać. Nie była szczególnie zachwycona, zwłaszcza że oboje mieliśmy zamieszkać w jednym dużym pokoju w kamienicy. Teraz wiem, że powinienem to najpierw omówić, a potem podejmować działania, ale wiadomo... stan zakochania i nie ten etap świadomości.

Hehehehehehehehe. Chciałbym zobaczyć jej minę :D:D:D  Jednego dnia żyje sama, jest niezależna, może przyjmować bad-boyów a tu się jej orbiter zwalił na stałe na głowę :D W pewnym sensię jak na orbitera to zagranie mistrzowskie :D Uciąłeś jej możliwość pokątnego dawania dupy, tylko co ty z tego miałeś ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Po pewnym czasie pojawiły się problemy, o których próbowałem rozmawiać, zwracać uwagę, ale zarówno prośba jak i groźba nie pomagały. Będąc już na skraju wytrzymałości psychicznej, wynająłem pokój, oznajmiłem, że się wyprowadzam i tak też zrobiłem. Nie obyło się bez łez i zapewnień, że teraz już wszystko rozumie, ale byłem nieugięty.

Pisałem o tym w tym dziale często, dla Ciebie napiszę raz jeszcze.

 

Wprowadzając się do kobiety wkraczasz na jej terytorium. Twoja pozycja negocjacyjna od progu staje się żadna dlatego ona nie musiała słuchać Twoich żali :)

Wiedziała, że ma Cię w garści bo się nie wyprowadzisz.

 

Tak było trochę płaczu i stękania gdy wynająłeś pokój ale to tylko dlatego, że straciła przewagę negocjacyjną ;) Przyznaj, jajka Ci urosły po tym wydarzeniu :D

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W dzień przyjazdu do pensjonatu wpadła do mojego pokoju, usiadła na łóżku i oznajmiła, że będziemy oglądać film.

Ja to nazywam bardzo "miękką piłką". Wykazała zainteresowanie, sama się wprosiła. Wystarczyło ją przytulić i dalej by poszło ;)
 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Dzień później przyjechała do nas i próbowała się ze mną spotkać.

A skąd wiedziała gdzie ma pojechać i na chuj jej to powiedziałeś ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Później namówiła mnie, żeby spróbować ponownie.

Musiała mieć niebiańską cipkę. Zasada jest prosta, jeśli coś nie działa w jednych warunkach - są spore szanse, że w innych warunkach po początkowej adaptacji historia się powtórzy - zastraszająco dokładnie.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Nie podobało jej się to że zacząłem przewozić rzeczy ze swojego "rodzinnego" mieszkania do "naszego".

Naznaczałeś teren a ona przyzwyczajona, że zawsze ma ostatnie słowo ciężko to znosiła ;) Masz pasywnie nie najgorsze instynkty ale nie wiesz zupełnie jak grać w te grę z kobietami, ani trochę ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W trakcie spotkań z jej znajomymi opowiadała o mnie różne "śmieszne" historie, często przekręcając różne fakty, ośmieszała mnie przed swoimi znajomymi.

Jawne okazywanie braku szacunku. Trzeba było ją wyprostować szybciutko przy jej znajomych a ty udawałeś, że Cię to bawi - prawda? :)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Mówiłem, żeby tego nie robiła, ale nie docierało.

Ten sam błąd w kółko. Z kobietą nie rozmawia się o takich rzeczach.

 

OZNAJMIASZ swoje stanowisko,

OKREŚLASZ granicę,

INFORMUJESZ o konsekwencjach.

 

Nie ma drugich szans, znałaś reguły, wypierdalaj.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Na jednym ze spotkań ze znajomymi obraziła się i wyszła ze łzami, bo ktoś zaczął żartować z wegetarianizmu. Zamiast wrócić do domu to zaczęła uciekać przez miasto, a ja próbowałem ją uspokaj

Ooooo jaki słodki ❤️ Rozświetlałeś tę ponurą noc swoją zbroją jak nic ;)

Ta sytuacja powinna Ci pokazać jedną dość istotną rzecz, a mianowicie - panna ma zerową samoocenę. Drugą kwestią jest to, że ma gówniane wzorce gdzie jak jej się coś nie spodobało to wystarczyło w ryk i zrobić z siebie ofiarę. O ile u 6 latki można to wybaczyć, o tyle u dorosłej kobiety to jest natychmiastowa dyskwalifikacja.

 

W dodatku zrobiłeś dokładnie to czego nie powinieneś był robić. Ona chciała być w centrum uwagi i dostać atencję a ty jej ją dałeś ;)

 

Wszyscy ludzie będący świadkiem tej sytuacji pomyśleli o Tobie w kategorii różowego puchowego papcia.

 

I teraz tak, wiem, kobiety uwielbiają wymuszanie płaczem, moje też tego próbowały, ale ja wtedy zaczynałem się z nich śmiać i pytałem czy uważa, że płacz rozwiąże jej nieistniejący problem?

 

To tak jak z dzieckiem, będziesz reagować to będzie dalej wymuszać, zaczniesz ignorować to w końcu się znudzi i przestanie.

 

Wracając do sytuacji, nie prostowałeś dupy, nie wysiliłeś się żeby karcić jej odchyły - NIE, nie rozmową. Za to traciłeś masę sił i energii, żeby grać w jej grę prawie wyłącznie na jej zasadach.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Raz nawet sam ją przywiozłem do niego, ponieważ szli w kilka osób na imprezę i tam mieli się spotkać.

To już upokorzenie level max. Przeżyłem coś takiego z drugiej strony, gość przywiózł mi swoją dziewczynę "na imprezę". Mieszkali razem, świeżo ogolona cipka, koronkowa czarna bielizna.. :) Nawet mi się gościa trochę żal zrobiło ale uwierz, jego dziewczynie było bardzo daleko od żalu czy wyrzutów sumienia. W moim mniemaniu wyświadczałem mu przysługę.

 

I teraz do wszystkich białych rycerzy, którzy mówią że korzystanie z takich sytuacji to bycie chujem, moje opcje jako zapinacza były następujące:
- zapinam ją, traktuję po prostu jak człowieka podejmującego swoje decyzje, to jej problem co i komu obiecuje
- poczuwam się, mówię gościowi że jego dupa jest suką - gość chce mi wyjebać zęby
- poczuwam się, mówię jej, że jest kurwą, dupa rozpowiada wszystkim na około że ją próbowałem zgwałcić - wszyscy jej znajomi chcą mi wyjebać zęby


Biały rycerz nigdy nie uwierzy Ci tylko swojej myszce.
Kobieta z kolei jeśli zostanie wzgardzona gdy była pewna, że da Ci dupy - będzie się mścić i pierdolić o Tobie wszelkie niestworzone historie.

Od gwałtu, po robienie Ci PR że wszystkich chcesz napierdolić po takie standardy że lubisz w dupę.

 

Moi znajomi przerabiali wariant 2 i 3. Po ich doświadczeniach ograniczałem się do 1.

Suka nie da pies nie weźmie.
 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W pewnym momencie zaczęła trzymać telefon cały czas przy sobie oraz zawsze wylogowywać się ze wszystkich portali na swoim laptopie.

Takie akcje oznaczają, że jest już BAAAAARDZO dawno po temacie ;) Nie raz i nie dwa ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Tutaj zaczyna się walką o nią, przyjeżdżanie do niej, namawianie do podjęcia kolejnej próby itd. Był to najcięższy okres w moim życiu, nawet po śmierci matki nie rozpaczałem tak bardzo jak po rozstaniu z nią.

Postaw się na jej miejscu. Jakiego debila-desperata musiałeś robić z siebie w jej oczach. Odezwał byś się do kogoś kto się tak umizguje i upadla? :)

Przeżyłeś to tak ciężko bo w podświadomości sam wiedziałeś, że sobie tym uwłaczasz.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Później zdarzyło się jeszcze, że wysłała mi kilka SMS-ów z pretensjami o to, że utrzymuję kontakt z jej znajomymi. Wszystkie zignorowałem.

Nie, czemu zignorowałeś? Wystarczyło odpisać "chuj ci w dupę, nie będziesz za innych ludzi decydować z kim mają się spotykać" :) I wtedy mógłbyś resztę zignorować :)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W trakcie tego wyjazdu powiedziałem, że mi się podoba, ale dostałem w odpowiedzi, że miała ostatnio burzliwy okres i właśnie zaczyna się spotykać z nowym facetem. Trochę mnie to podłamało i założyłem, że nasza znajomość w tym momencie się zakończyła, ale następnego dnia jak gdyby nic się nie stało czekała przy samochodzie, bo mieliśmy zaplanowaną wycieczkę po okolicy.

Albo nie chciała związku tylko jednorazowego numerku. Jak mówisz pannie, że Ci się podoba a ta znajduje jakąś głupią wymówkę, że coś, to ty jej mówisz, że oboje jesteście w tym samym miejscu i tym samym czasie. Można ten fakt spożytkować lub nie ;) Zdziwiłbyś się czasem :)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Podobne sytuacje zdarzały się jeszcze kilka razy. Miałem koleżanki z którymi można było robić wszystko... do czasu aż te nie znalazły sobie facetów :)

Byłeś beta orbiterem. Fakt że musisz się dobrze prezentować bo byle beta nie może sobie po prostu ruchać jak ta szuka kogoś na stałe ;)  Ale sam fakt, że nie zakładały nigdy, że z Tobą mogły by być na stałe określa dokładnie, że traktowały Cię tylko jako koło zapasowe ;) W razie gdyby się nic lepszego nie trafiło ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Miałem na uwadze to, że relacja z taką kobietą może być błędem, ale pomimo swoich problemów trzymała się dobrze (teraz mogę dodać "lub dobrze to ukrywała").

To zdumiewające jak prochy podbijające serotoninę potrafią zamaskować niestabilną emocjonalnie kobietę ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

skoro chodziła na terapię i czytała książki, żeby zrozumieć co się dzieje w jej głowie, to znaczy, że była świadoma problemów i chciała je rozwiązać

Nic bardziej mylnego ;) To co tu napisałeś to Twoje myślenie życzeniowe :)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Pod koniec jednego z wyjazdów zagranicznych oznajmiła, że jednak chce być sama. Nauczony doświadczeniem oraz lekturą forum, powiedziałem "OK".

Plus dla Ciebie umiesz czytać ze zrozumieniem.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Nasze relacje przeszły w koleżeńskie, ale po kilku tygodniach przyszła i powiedziała, że jednak chce, więc ponownie zaczęliśmy się spotykać.

Jednak chyba nie do końca ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Mieszkamy osobno, widujemy się rzadko, każdy ma swoje życie. Wydaje mi się, że wtedy coś się we mnie przełamało i przestało mi zależeć.

Jesteś w relacji LAT (Living Apart Together). Jeśli nie chcesz mieć dzieci to jest to idealny układ dla faceta. Nawet jeśli chcesz stworzyć rodzinę i mieć dzieci - możesz sbie spokojnie szukać i nie mieć ciśnienia dzięki stałemu dostępowi do seksu ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Jak moje życie wygląda teraz? Myślę, że całkiem nieźle. Dobrze zarabiam i pracuję na stanowisku, które mi daje pewną władzę i możliwość podejmowania decyzji, a nie tylko wypełniania poleceń. Podróżuję, robię prawo jazdy na motocykl, rozwijam się, zrobiłem setki kilometrów po szlakach górskich, trenowałem wspinaczkę, a teraz chodzę na siłownię.

Na plus.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Na co dzień raczej nie okazuję emocji, nie reaguję złością, agresją, emocje trzymam dla siebie. Staram się działać w sposób przemyślany, oceniać na chłodno, ale jeżeli ktoś wymaga pomocy, to nie stoję jak reszta tłumu tylko podchodzę i pomagam. Psycholog kiedyś wspomniała, że robię to wszystko co dostarcza emocji i adrenaliny jako przeciwwaga dla mojego spokojnego i poukładanego życia oraz że jest to sposób rozładowywania emocji, który cechuje ludzi wysoce inteligentnych.

Rozsądna pani psycholog. Pytanie z mojej strony brzmi czy przy tym nie szukasz poklasku i akceptacji? Oczywiście nie świadomie, to siedzi w Twojej podświadomości.

Możesz mieć też syndrom zbawiciela. W jakimś stopniu jesteś przeświadczony, że zawsze postępując słusznie zmienisz świat na lepsze.

Wielu takich skończyło z przypadkową kosą pod żebrem usiłując w swoim mniemaniu kogoś ocalić, obronić czy pomóc.

 

Swoją drogą to nie jest coś nadzwyczajnego. Większość społeczeństwa żyje z wtłoczonym kanonem zasad funkcjonowania społecznego. Problem polega tylko na tym, że ludzie tacy ślepo zakładają, że tak jak oni zostali wychowani - zostali wychowani wszyscy - a chyba nie muszę tłumaczyć, że nie ma bardziej mylnego założenia.
 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Jednak odnoszę wrażenie, że ludzie (w szczególności kobiety) nie traktują mnie poważnie. W życiu zawodowym jeszcze jakoś to wygląda, bo jestem dobry w tym co robię i nie boję się wyrazić swojej opinii nawet jeżeli jest sprzeczna z opinią przełożonego.

I nie widzisz różnicy? Przełożonemu jak pierdoli głupoty to wygarniesz.
Kobiecie jak pierdoli głupoty to się słowem nie zająkniesz w obawie żeby nie spierdoliła ;)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Jeżeli coś mówię na spotkaniach ze znajomymi, to często muszę powtórzyć, bo inaczej mało kto zwróci na to uwagę. Nie mam siły przebicia, charyzmy. Prawie nigdy nie zdarza się, że ktoś zapyta czy idziemy na kawę do kuchni albo podejdzie i niezobowiązująco zapyta co u mnie. Nie wiem z czego to wynika, może mówię za cicho, może charakter, styl bycia, postawa czy po prostu wygląd to powoduje.

Niska samoocena. I brakuje Ci zapewne wszystkiego po trochu.

Wiesz czego nie masz, wiesz czego Ci brakuje. Jesteś inteligentnym gościem, zadam zatem pytanie:

Skoro wiesz, że nie domagasz w wymienionych kwestiach to jak chcesz to zmienić?

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Paradoksalnie przez całe życie miałem więcej koleżanek niż kolegów. Zawsze dużo łatwiej było mi umówić się na wyjazd w góry albo na obiad po pracy z koleżanką niż kolegą.

Bo paradoksalnie robiłeś rzeczy które robił by alfa, ale w bliższym kontakcie byłeś beta. Sprawiasz dobre wrażenie stąd kobiety się garną, ale nie chcą zostawać bo jesteś wobec nich miękki, bez wyrazu, bez przebicia.

Wypad w góry z dupą? Przecież one wszystkie goliły bobra przed tym wyjazdem "w razie czego" :)

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

W ciągu ostatnich kilku dni dochodzę do wniosku, że jednak lepiej jest mi samemu. Robię to na co mam ochotę, nie muszę myśleć o tym, że obok jest ktoś kim trzeba się zająć. Zastanawiam się tylko czy faktycznie jest mi lepiej samemu czy po prostu zostając sam wkraczam na znany mi teren i nie muszę narażać się na niepowodzenia w kontaktach z innymi ludźmi.

Kierujesz się w strome MGTOW (Men Go Their Own Way). I o ile co do samej idei nic nie mam to słusznie zauważasz, że nie odnajdujesz się w tej grze między płciami - i nic dziwnego bo nie znasz jej reguł.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Patrząc wstecz dochodzę do wniosku, że lepiej prosić o wybaczenie niż pozwolenie.

Czyli jednak na starość się mądrzeje :)

Zgadzam się z tym. Wolę zdecydowanie bardziej żałować, że coś zrobiłem źle niż resztę życia żałować, że nie spróbowałem.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Niestety, zastanawiam się także na ile warte jest trzymanie się własnych zasad skoro przez całe życie tylko na tym traciłem...

Trzymanie się własnych zasad jest ważne. Bardzo ważne. Ale tylko głupiec się nie myli. Jeśli pomimo zebranego doświadczenia nie wprowadzałeś poprawek do swojego światopoglądu to rozsądnym było by usiąść wieczorem z kartką papieru, spisać te wszystkie swoje zasady, a potem każdą po kolei zakwestionować - czy wogóle jest to TWOJA zasada, czy raczej wtłoczona przez społeczeństwo/kościół/mass-media.

 

On 5/30/2019 at 8:05 PM, iwamori said:

Odnoszę wrażenie, że na zdradach i kłamstwach wyszedłbym lepiej, ale mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy wynikający z rozczarowania jakie pojawia się, gdy człowiek zaczyna lepiej rozumieć jak działa świat...

To też nie jest tak. Twoje zasady i zdrowy rozsądek trzymały Cię w bezpiecznych granicach. Pozostawałeś zawsze tylko po jasnej stronie mocy.

 

Ja z kolei bywałem po obu stronach mocy, na przemian, w różnych okresach mojego życia. Bycie tylko po mrocznej stronie może wygląda atrakcyjnie na pierwszy rzut oka, ale wiąże się z setkami konsekwencji o których teraz nie myślisz zerkając ze światła w mrok.

 

Ja popełniłem ogromne ilości błędów i lądowałem po mrocznej stronie życia - nie bez konsekwencji, z którymi musiałem żyć.
Poznałem oba ekstrema i kluczem do bycia dobrym człowiekiem na pewno nie jest "nadstawianie drugiego policzka".

 

Próbuję Ci nakreślić, że to co dla mnie jest rozsądne dla Ciebie jest już daleko za granicą komfortu - a ja nie uważam się za człowieka lekkomyślnego czy nierozsądnego.

Akceptuję wszystko co mnie spotyka i niezależnie od sytuacji działam zawsze w swoim najlepszym interesie (oczywiście nie krzywdząc przy tym umyślnie innych - choć życie to nie bajka i nie zawsze się da).

Z każdej, nawet najgorszej rzeczy jaka mnie dotyka wyciągam cenną lekcję.
Wyciągam potem kolejną lekcję z tego jak na daną rzecz zareagowałem.
Potem decyduję czy moja reakcja była odpowiednia, kwestionuję ją i próbuję dociec czy mogłem zareagować lepiej.
Wynik zapamiętuję.

 

To mój algorytm.

Często doradzam tu ludziom zero-jedynkowo, w lewo lub w prawo, ale sam przekonałem się nie raz, że pomiędzy białym a czarnym jest nieskończona gama odcieni szarości.

Kiedyś mnie to przerażało. Wolałem świat, w którym coś jest jednoznacznie albo dobre albo jednoznacznie złe. Teraz po prostu akceptuję wszystko takim jakim jest. Pogodziłem się, że w moim życiu choćbym nie wiem jak usilnie chciał - nigdy nie będę miał kontroli nad wszystkimi czynnikami, ale i z tego samego powodu, zrobię wszystko co w mojej mocy by twardo pilnować te, na które mam wpływ.

Przekładając powyższe na relację z kobietami:

Nie bój się nigdy powiedzieć kobiecie "od serca" co Cię wkurwia. Jak ma odejść to i tak odejdzie, lepiej prędzej niż później.
Jeśli panna Cię odpali, nigdy za nią nie lataj - upokarzasz się tym i robisz z siebie pizdę w jej oczach.
Jeśli panna Ci się podoba, to jej to oznajm, ale nie rób za klauna-zabawiacza czy biuro turystyczne. Jeśli nie widzi wartości w Twojej osobowości to po prostu nie jest odpowiednią kobietą ;) Tak wyruchasz imponując jej wyjazdami albo prezentami, ale niech Ci się noga powinie i kasy braknie ;) 

 

Przetraw wszystko co tu napisałem a potem usiądź do czytania:

- Cziedryn Pema - Kiedy życie nas przerasta

- Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości

- A. Robbibns - Obudź w sobie olbrzyma

 

Potem koniecznie:
- Robert Glover - No More Mr Nice Guy (lata gdzieś pl pdf)
- Kobietopedia mitrza ceremoni i arcykapłana tej sekty porywaczy ciał Marka K. - tak ze dwa razy

Na koniec jak już oswoisz się z powyższym, jest pozycja, która bardzo bezlitośnie okazuje "grę" między płciami. Jest w niej dość mocno opisane to czego Ci brakuje, ALE masz ją przeczytać na końcu. Jest to jedna z PUA pozycji ale idealnie pokazuje pewne zależności i interakcje. Zwie się to Gra - Neil Straus. Podejdź do niej ze spory dystansem, ale gwarantuję Ci, że sporo z tych interakcji można odtworzyć z dość sporym powodzeniem :)

 

Ja jestem naturszczykiem i nigdy nie potrzebowałem takich pozycji, ale Tobie to otworzy oczy na pewne sprawy i może przestaniesz byc z dupami, które na Ciebie "wpadną" a zaczniesz dla odmiany sam wybierać :) 

 

 

Edytowane przez nieidealny świat
Szyk i interpunkcja ;)
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

@nieidealny świat dziękuję za wyczerpującą analizę :) Odpowiadam dopiero teraz, bo znowu kilka spraw pozmieniało się u mnie i musiałem się z tym uporać.

 

Głównie chodzi o to, że moja (była już) kobieta wyszła na piwo o 20:00 i wróciła następnego dnia o 13:00 :) Twierdziła, że wyszła tylko na 4 piwa oraz kłamała odnośnie godziny powrotu, więc jej podziękowałem. Zwłaszcza, że kilka dni wcześniej miała pretensje (pierwszy raz wyrażone wprost), że przyszedłem do niej bez zapowiedzi, a dalsze próby umówienia się pozostawały bez odpowiedzi.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Choć ty zdaje się nie robiłeś zbytnio użytku z informacji.

Bardzo możliwe, że potrzebowałem kontaktu z ludźmi, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Dlatego przyjmowałem zaproszenia, ale na miejscu wolałem siedzieć na uboczu dla własnego bezpieczeństwa. Teraz jest o wiele lepiej. Potrafię podejść do kogoś i pogadać o bzdurach lub przejść do poważniejszych tematów. Jednak jeszcze sporo pracy przed mną.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

To "coś" ma swoją nazwę. Skup się i zlokalizuj wszelkie wydarzenia w Twoim życiu z tego okresu. Żaden dzieciak z dnia na dzień nie zamyka się bez powodu w sobie.

Widocznie czas wrócić do terapii, bo sam raczej tego nie wykombinuję. Bardzo mało pamiętam z tego okresu.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Ja nie pochwalam tylko że wziąłeś starszą...

Zdarzyło mi się to dwa razy. Za każdym razem 3 lata starsza, ale teraz poszedłem w drugą stronę i umówiłem się z 9 lat młodszą.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Niekończąca się potrzeba potwierdzenia swojej wartości tak społecznej jak i seksualnej.

Wydaje mi się, że zaczynam to co raz częściej dostrzegać.

 

Podobną historię mam w obecnej firmie. Zatrudniła się u nas o 8 lat młodsza ode mnie dziewczyna. Od samego początku mnie zaczepiała, uśmiechała się, często mówiła, że chce pojechać w jakieś miejsce, ale nie ma z kim. Jak się dowiedziała, że trenuję wspinaczkę, to dodała, że była kiedyś i jej się podobało, jak przyjechałem pierwszy razem na motocyklu, to okazało się, że też jeździła i zastanawiała się nad zakupem itd. Dodam, że kilka pozostałych z którymi pracuję w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Olewałem to, bo miałem partnerkę. Po kilku miesiącach zaproponowałem pół-żartem pół-serio, że opowiem jej o swoich podróżach (wypytywała mnie o nie), jeżeli postawi obiad albo kolację. Zgodziła się, ale dzień przed odwołała. Potem się okazało, że ma faceta z którym mieszka... Późniejsze zachowanie jak sinusoida, najpierw miła i uprzejma, żeby na drugi dzień nawet "cześć" nie powiedzieć. Później dowiedziałem się, że tuż po ukończeniu 18 lat wyjechała za granicę do pracy, a w ostatnim czasie z ojcem spotykała się na... sali sądowej. Na szczęście sytuacja się uspokoiła i zachowuje się normalnie od dłuższego czasu z czego się bardzo cieszę, bo mamy sąsiadujące biurka.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Uciąłeś jej możliwość pokątnego dawania dupy, tylko co ty z tego miałeś

Na pewno miałem ruchanie przez cały tydzień, a nie tylko co weekend ;) Wtedy byłem "zakochany", więc bycie blisko swojej "ukochanej" było wszystkim co było mi wtedy potrzebne :D

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Wprowadzając się do kobiety wkraczasz na jej terytorium. Twoja pozycja negocjacyjna od progu staje się żadna

Zrozumiałem to. Dlatego niedawno kupiłem mieszkanie chociaż moja kobieta delikatnie sugerowała, że ma duże mieszkanie i mogę się do niej wprowadzić. Nie chcę drugi raz dyskutować na temat tego czy mogę sobie coś na biurku postawić tylko urządzić całe mieszkanie tak jak ja chcę.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Tak było trochę płaczu i stękania gdy wynająłeś pokój ale to tylko dlatego, że straciła przewagę negocjacyjną ;) Przyznaj, jajka Ci urosły po tym wydarzeniu :D

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

A skąd wiedziała gdzie ma pojechać i na chuj jej to powiedziałeś ;)

Właśnie w tym momencie zaczęły się kurczyć, bo wyjazd był zaplanowany z dużym wyprzedzeniem i zanim do niego doszło, to zaczęliśmy się ponownie kontaktować. Dlatego wiedziała.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Musiała mieć niebiańską cipkę.

Nie, ale wtedy była pierwszą i jedyną, więc... trudno było mieć porównanie i świadomość, że jak nie ta to inna. W dodatku w perspektywie miałem powrót do życia w samotności, a tego bardzo nie chciałem. Teraz już mi to tak bardzo nie przeszkadza.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

To już upokorzenie level max

Niestety, na swoją obronę mogę tylko dodać, że wtedy nie myślałem o tym co robię. Kiedy opowiadałem o tym psychoterapeutce, to podejrzewała, że mogłem popadać wtedy w depresję. Ciekawe jest to, że nadal mam kontakt z jej dwiema najlepszymi przyjaciółkami. Jedna z nich złożyła mi ofertę pracy w swojej firmie, a z drugą mam w miarę regularny kontakt, bo m.in. z nią oraz jej partnerem jeździmy na wycieczki.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Przeżyłeś to tak ciężko bo w podświadomości sam wiedziałeś, że sobie tym uwłaczasz.

Myślę, że było tak ciężko również przez to, że długi czas nie wiedziałem czy to koniec czy nadal jest nadzieja. Brakowało mi ostatecznej decyzji. Ona miotała się pomiędzy nami i nie wiedziała co zrobić, a ja nie miałem jaj, żeby taką decyzję podjąć. To się stało w momencie, gdy przyjechałem do niej, a ona napisała, że skoro u niej jestem, to nie wraca do domu tylko zostaje na noc u koleżanki, bo nie chce mnie widzieć. Wtedy dotarło do mnie co odpierdalam i zakończyłem temat.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Nie, czemu zignorowałeś?

Rozbawiły mnie jej wiadomości, ale nie odpisałem, bo doszedłem do wniosku, że nie mam ochoty bawić się w jej gierki. Ignorancja też boli. Może następnym razem skorzystam z Twojej porady ;)

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Jednak chyba nie do końca ;)

Masz na myśli nie do końca "relacje koleżeńskie" czy nie do końca "jednak chce"? Może sam sobie odpowiem na to pytanie... Po tym czasie odnoszę wrażenie, że jednak nie było nikogo innego i dlatego do mnie wróciła.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Pytanie z mojej strony brzmi czy przy tym nie szukasz poklasku i akceptacji? Oczywiście nie świadomie, to siedzi w Twojej podświadomości.

Trudno powiedzieć. Z jednej strony lubię kiedy ludzie z którymi pracuję mnie doceniają, a z drugiej nie lubię jak ktoś mnie publicznie chwali i nie lubię być w centrum uwagi. Nie wiem czy wynika to z faktu, że próbuję robić rzeczy dzięki którym ludzie zwrócą na mnie uwagę czy z niechęci do wpasowywania się w standardy. Jako przykład mogę podać samochody albo motocykle. Nie mam ochoty jeździć Golfem, Passatem czy typowym "ścigaczem", bo są ich tysiące na polskich drogach tylko wolę coś czym będę się wyróżniał.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Możesz mieć też syndrom zbawiciela. W jakimś stopniu jesteś przeświadczony, że zawsze postępując słusznie zmienisz świat na lepsze.

Może kiedyś. Teraz na pewno nie. Lubię pomagać innym, ale w granicach rozsądku.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

I nie widzisz różnicy? Przełożonemu jak pierdoli głupoty to wygarniesz.

Kobiecie jak pierdoli głupoty to się słowem nie zająkniesz w obawie żeby nie spierdoliła ;)

Ponieważ ze znalezieniem pracy nie ma żadnych problemów, a ze znalezieniem kobiety już tak ;)

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Niska samoocena. I brakuje Ci zapewne wszystkiego po trochu.

Wiesz czego nie masz, wiesz czego Ci brakuje. Jesteś inteligentnym gościem, zadam zatem pytanie:

Skoro wiesz, że nie domagasz w wymienionych kwestiach to jak chcesz to zmienić?

Myślę, że już to zmieniam na lepsze. Od 3 miesięcy siłowania, która przynosi efekty, nowe ubrania, nowe umiejętności (kurs na kategorię A) oraz zakup motocykla. Może to śmieszne, ale myślę, że to ostatnie dużo pomaga. Jak jedziesz samochodem, to czekasz jak wszyscy, a na dwóch kołach możesz przejechać pomiędzy wszystkimi. Trzeba to robić niezależnie od tego czy się to komuś podoba czy nie, bo przecież nie będziesz stać w korku mająć możliwość jazdy. Na początku miałem z tym opory, a teraz wywalone :) Nie wiem na ile to słuszne, aby braki w psychice zastępować kawałkiem metalu, ale skoro mi to pomaga, to czemu nie. Widzę po sobie, że mam więcej odwagi podczas rozmawiania z ludźmi, a zwłaszcza z kobietami. Nie mam oporów przed umówienie się albo rozmową tel. co kiedyś było wręcz niemożliwe do wykonania.

 

W dniu 2.06.2019 o 23:46, nieidealny świat napisał:

Trzymanie się własnych zasad jest ważne. Bardzo ważne. Ale tylko głupiec się nie myli. Jeśli pomimo zebranego doświadczenia nie wprowadzałeś poprawek do swojego światopoglądu to rozsądnym było by usiąść wieczorem z kartką papieru, spisać te wszystkie swoje zasady, a potem każdą po kolei zakwestionować - czy wogóle jest to TWOJA zasada, czy raczej wtłoczona przez społeczeństwo/kościół/mass-media.

Moją główną zasadą zwykle było to, aby nie robić innym tego czego sam nie chciałbym doświadczyć, ale skoro inni robili to mnie, to dlaczego miałbym się powstrzymywać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje problemy wywodzą się z braku wzorców za czasów dzieciństwa. W dorosłym życiu taki człowiek pozostawiony bez moralnego kręgosłupa ma problemy z odnalezieniem siebie, swoich priorytetów, bo podświadomie nie ma się do czego nasz mózg odnieść. Trzeba wypracować swój własny kręgosłup moralny i pogodzić się z sytuacją, że do końca życia będziesz czuł jakąś pustkę.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.