Skocz do zawartości

Jak dobrze być dziewczynką


Rekomendowane odpowiedzi

@foaloke Ugh, ciężko się to czyta, naprawdę, ale do rzeczy.

16 minut temu, foaloke napisał:

jeśli kobieta, będąc w związku, zdecyduje się jednak "dać" jakiemuś zewnętrznemu adoratorowi, to czyja to wina? Adoratora? Po części tak, jednak to nie on przysięgał wierność, tylko rzeczona niewiasta.

Przecież to oczywiste, że jeśli kobieta w związku dopuści się zdrady to jest temu winna. A co jeśli facet dopuści się zdrady? Wtedy też "jak suka nie da, to pies nie weźmie"? Kobieta nadal jest winna, że biedaka uwiodła? No bo gdyby mu żadna nie "dała", to by nie miał jak zdradzić... Przepraszam, ale to powiedzonko to nic innego, jak zrzucanie całej odpowiedzialności na kobietę. Spotkałam się już z tak ohydnymi zastosowaniami tej "mądrości", że mi się to w głowie nie mieści.

29 minut temu, foaloke napisał:

Kto decyduje o tym, czy dojdzie do stosunku? Kobieta (bo gdy to uczyni mężczyzna, to się to zwie gwałt, i jest karalne)

Czyli co? Właśnie chcesz mi powiedzieć, że gwałt na mężczyźnie nie istnieje czy jak? Sami sobie strzelacie w stopę. Seks to powinien być akt ZAWSZE za OBOPÓLNĄ zgodą. Każdy bierze odpowiedzialność za siebie. Nie usprawiedliwiajcie własnej rozwiązłości, tym, że kobieta Wam "dała".

34 minuty temu, foaloke napisał:

I bez jej zgody doszłoby co najwyżej do czynu karalnego więzieniem. 

No tak, doszłoby co najwyżej do GWAŁTU. Uff, dzięki bogu... Wiem co miałeś a myśli, ale czy Ty w ogóle pomyślałeś jak to brzmi? o.O

37 minut temu, foaloke napisał:

Co do reszty - chcecie równouprawnienia? Spoko, ja problemu nie widzę. Tylko najpierw się dobrze upewnijcie, że jesteście na niego na pewno gotowe (fizycznie i psychicznie).

A co ma gotowość psychiczna i fizyczna do równości wobec prawa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, nie wiem jaki jest fenomen FitDarii, ale sama również poszerzam jej pole atencji. 
Ok, jako była prostytutka ma doświadczenie z mężczyznami. Ok. Domniemam, że w głównej mierze bardzo, bardzo złe, wręcz traumatyczne. 
Tylko mój mózg ma okropne dysonanse czytając jej dotychczasowe wypowiedzi, które parafrazuję :
"mężczyźni traktują kobiece ciało jak towar" vs. "jestem za prostytucją"
"nie docenia się zawodów takich jak opiekunki, przedszkolanki, czy role takie jak macierzyństwo" vs. "jestem za aborcją"
"nie ma żeńskich i męskich cech charakteru/zachowań" vs. "gdyby gospodarka nie była zarządzana w męski, dominujący, bezkompromisowy sposób, to nie było by tyle problemów społecznych". Czujecie?

FitDario,
popatrz np. na celebrytki jak Kardashianki, Beyonce, Alicia Keys, Madonna itd. Wszystkie pitolą o ruchach bodypositive, feminiźmie,a wydają krocie na operacje plastyczne, trenerów, ciuchy, WYGLĄD; nie krępują się i swoje marki odzieżowe budują na niemalże niewolniczej pracy kobiet z Wietnamu, Tajwanu, Sri Lanki, Bangladeszu, Ugandy. 

Życie kobiet jest ciężkie? 
Hmmm. 
Odpowiem w uj subiektywnie, bo ciężko nie wplatać w odpowiedź mojego wątku, który przytoczyłaś. 

Ok, 
Tak, nie czuję się pewna siebie, nie jestem chodzącą pięknością, nie mam pracy za konkret kasę, nie mam związku, w których jestem przysłowiowo noszona na rękach, w większości przypadków nawiązuję z mężczyznami relacje kumpelskie, bez cienia podtekstu erotycznego.
Czy to wina mężczyzn za taki stan rzeczy? NIE, choć moja podświadomość woła, ze tak. 
Mała pewność siebie (chodzi mi tu o aspekt poczucia kobiecości) - wiem jakie są przyczyny tego (brak ojcowskiej miłości, brak pierwszych pozytywnych kontaktów seksualnych/relacji damsko-męskich, wzorzec mojej matki - przepracowanej kobiety, która żyła w relacji, w której była traktowana jak partner zadaniowy). 
Mój wygląd - genetyka; mam posturę małego arniego, nie potrafię się umalować, uczesać, raczej wyglądam jak ciut brzydsza wersja dziewczyny z sąsiedztwa, przez pierwsze lata dzieciństwa, młodości nie słyszałam z bliskiego otoczenia, że jestem ładna, piękna itd. ; żeby wyrobić jakoś względnie wyglądającą sylwetkę, to muszę mieć rygor dietę i ćwiczenia, a dwa - nie stać mnie na inwestowanie w wygląd. Dobrze,że buzię mam nawet jakoś wyglądającą.
Praca - przebranżawiam się; miałam różne roboty, jestem b.dobrym pracownikiem, ale daję się ruchać (praca zabierana do domu, przejmowanie czyiś obowiązków bez większego wynagrodzenia), przejmowanie się współpracownikami, zamiast mieć na nich wyjebkę. 
Związek - jest osobny wątek o tym, ale mogę dojść do tego, że cały szkopuł tkwi w tym, że problem braku poczucia kobiecości i wygląd może mieć ogromny wpływ na ten aspekt, wręcz kluczowy. 

I jak mam obwiniać mężczyzn za taki stan rzeczy? Jeśli miałabym ich w 100% obwiniać o taki stan rzeczy to znaczy, że ciągle tkwię w roli ofiary, a w końcu środowisko feministyczne walczy ponoć z pozostawianiu w tej roli; walczy rzekomo z tą stygmatyzacją ofiary? 

Jeśli chcę zmienić powyższy stan rzeczy, to muszę uwzględniać każde warunki, przyczyny, teorie,a przede wszystkim FAKTY. 

FAKTEM jest to, że obie płcie zwracają (w mniejszym czy w większym stopniu) uwagę na wygląd, to coś naturalnego i dlatego uważam, że Marek wykonuje sporą robotę, by ten FAKT nagłaśniać. 
FAKTEM jest to, że przedstawiciele obu płci mają pewne tryby/mechanizmy. Jeśli negujesz, że masz czasem fantazję/chęć na b.dory seks z majętnym, przystojnym facetem,z którym możesz być w związku, który da Ci dobre życie w sensie materialnym, społecznym, to znaczy, że masz małą dysfunkcję. 
Twoje nawiązanie do mojego związku było hmm, ciąg dalszym patrzenie na mnie jak na ofiarę? Chcesz na mnie patrzeć jak na ofiarę?
Dopiero teraz doceniam w sobie to, że jestem b.dobrą partnerką do życia, mogę sobie podać grabę na gratulację, ale związek nie może polegać wyłącznie na bliżej nieokreślonym przez feministki - partnerstwie. Negacja naturalnych mechanizmów i reakcji/potrzeb jest hmm powolnym wyniszczaniem relacji? 
Ok, statystycznie mam mniejsze powodzenie u mężczyzn, więc nie sięgnę najprawdopodobniej po następną gałąź w trudnej sytuacji (chodzi mi o potencjalne bezrobocie, śmierć Mojego), więc nie mogę się obrażać na mężczyzn. Muszę i chcę być panią sytuacji w trudnej sytuacji,by uniknąć niepotrzebnych problemów. Każda orze jak może ; jedna wyjdzie znowu za mąż, następna weźmie drugi etat, a trzecia sobie nie poradzi, ale to zależy od INDYWIDUALNYCH PRZYPADKÓW. 
Chciałabyś wprowadzić wysoką zapomogę na wdowy, samotne matki? Nawet nie wiesz jak szybko kobiety,by z tego korzystały. Nic w tym złego, jest szansa na większą kasę bez wysiłku, dzięki której podniesiesz standardy życia - dlaczego by nie z tego korzystać? Nawet mogłyby fikcyjnie usamatniać się,czy nawet owdowieć,a z chłopem mogłyby dalej żyć i mieć kasę jeszcze od nich. 

Wracając do mojego przypadku - muszę zadbać o swój wygląd na ile się da, a resztę muszę nadrabiać gadką, zaradnością i przede wszystkim - pewnością siebie.

Chcę Ci podać wczorajszy przykład mojej reakcji na moich znajomych (małżeństwo). 
Ona - pierwsze co od niej bije to w uj pewność siebie, kobiecość (jednak nie ukrywam, że pewnie dobrobyt i poczucie kontroli sprawia, że czasem jest chamska dla męża i otoczenia, ale myślę, że forumowicze szybko wyłapią co jest problemem). Ona na macierzyńskim (2000 zł, ciągnie dalej, bo druga ciąża, pierwsze dziecko ma już roczek), wyjebka czy wróci do roboty, ma perspektywę założenia własnej firmy. On - zarabia prawie 20 tysięcy miesięcznie (praca + firma na spółę z ojcem, którą prowadzą po godzinach). 
Mieszkają u teściów, teściowe opłacają rachunki, teściowa gotuje obiady dla całej rodziny, to znajome małżeństwo spłaca jedynie swoje kredyty, a reszta zostaje na czysto dla nich. Budują w międzyczasie dom, ona ma na swoje! miesięczne wydatki 500 - 1000 zł. Mają w planach kolejną dwójkę dzieciaków! Dla niej problemem nie są ciąże, bo tu prywatna opieka medyczna, ma problemy z cipką po porodach - żaden problem, już po drugim porodzie idzie na operację i po problemie. Mąż widać za nią lata jak nie wiem co. A tu prezencik, a tu randki, a tu zajęcie się dzieciakiem, gdy nie ma sił.
I moja pierwsza reakcja po ich opowiadaniu co u nich - ja pierd... zarabiam 1800 zł, mam prawie takie same obowiązki co kierownictwo, dorabiam na pierdołowatych rzeczach, większość mojej wypłaty idzie na kursy, szkolenia, a reszta ucieka na codziennie życie (mieszkanie, jedzenie). Teraz nie mogę pozwolić sobie na fryzjerkę, kosmetyczkę, zakupy, bo wtedy ucieka mi kolejna rata za kurs. Mój yebie za 3000-4500 zł, jest tylko praca-łóżko. O dziecku możemy sobie zapomnieć przez najbliższe 3-5 lat, bo musimy uzbierać na mieszkanie, na zakończenie specjalizacji (kolejny stopień naukowy Mojego, moje nabywanie kolejnych uprawnień). I szczerze przyznaję sama przed sobą, że ogarnęło mnie uczucie "Boże jak jej zazdroszczę, zazdroszczę jej takiego męża, który nie dosyć, że zapewna jej taki standard, to widać, że naprawdę ją kocha i traktuje kobieco, muszą mieć często seks, skoro dzieciaków tyle.  A ja - mentalnie muszę zachowywać się jak chłop, by było coś podstawowego w życiu, chodzę czasem jak lump, a szczytem wykazywania się Mojego, to posprzątanie kuchni, zrobienie chinola, kupienie Rafaello" I tu się obudziłam - "Gocha, napierdala Twój gadzi". I włączyłam tryb analizy. 
Jak ja mogę porównywać moją sytuację do ich sytuacji? Kurde, jak człowiek ma się nie dorobić, gdy nie musi wydawać kasy na jedzenie, rachunki, opłaty, teściowie ogarniają budowę domu, zajmują się dzieciakiem. Jaki jest szczyt jej wysiłku skoro wszystko zapewnia jej mąż, teściowie? Sama znajoma przyznała, że gdyby nie jej mąż i teściowie, to miałaby przeyebanie w zyciu? Tym bardziej, jak nie masz być pewny siebie, skoro jest zaplecze finansowe na ewentualne problemy. Sama przyznam, że Mój z kolei zarabia więcej od większej męskiej części naszych znajomych. I ja mogę sobie sama pogratulować, że buduję sobie sama małą potencjalną deskę ratunku. Życie różne bywa. A tym bardziej - widzę czasem jak ona po nim jeździ, czy ja chcę takiej relacji i takiej roli w związku? NOSZ QRWA NIE, NIGDY W ŻYCIU! 
Ale tak, mogę od tej znajomej podłapać w małej dozie pewne zachowania, np. trudno, momentami odpuścić, niech Mój ogarnia kilka kwestii związanych z domostwem ; powinnam więcej środków przeznaczać na swój wygląd. Tym bardziej dałam Mojemu wsparcie na start, on dwa lata później był ze mną w ujowym okresie dla mnie. 
Mój miał nieprównywalnie trudniejszy start w życie - rodzice alkoholicy, sześcioro dzieci, patologia w domu, więc co tu qrwa porównywać. Nie chcemy życia korposzczurów uwiązanych kredytami. 
A warunki finansowe - obojętnie jaki nie byłby system, to samemu trzeba kombinować i podejmować ryzysko w celu zdobywania większej ilości zasobów w postaci pieniędzy. 
Najważniejsze - wiem, że Mój bardzo przeżył wizytę tych znajomych, raz, że uwielbiamy ich dzieciaka, jesteśmy niemal jak drudzy chrzestni, a dwa widziałam po moim, jak się czuł, gdy słyszał, że znajomi mogą sobie pozwolić na kolejne dzieci, bo mają kasę. Wiem, że dzisiaj po pracy od Mojego usłyszę, że czuje sie jak gołodupiec, który nie może dać startu swojemu dziecku, że nawet nie może sprowadzić je na świat, bo je nie utrzyma. Zobacz jaka presja i stres ciąży na mężczyznach!!! 
Też wiem, że obecne czasy są mega konsumpcyjne, można żyć skromniej, jakoś dać radę, ale wiem, że ten ciągły strach o nagłe wydatki jest paraliżujący, z resztą zawsze rodzic chce lepszych warunków dla swoich dzieci. Musimy jednak sobie dać radę i nie patrzeć na innych. 

Tak, faktem jest to, że praca mężczyzn jest lepiej wynagradzana. To źle? Chciałabyś mniej kasy dawać spawaczowi, programiście, hydraulikowi, mechanikowi, bo to kobieta powinna dostawać więcej kasy bez względu na wykonywaną pracę, kompetencje? Toż to czysta dyskryminacja i wyzysk, wręcz niewolnictwo! Ile znasz kobiet które wykonują powyższe zawody? Jaki to promil (bo raczej ciężko o procent)?

Sory, że to napiszę, ale jeśli np. jest jakaś jedna pani reżyser na 1000 reżyserów i skarży się na to, że mniej zarabia, to powiedz - jak ja jej mam pomóc? Dać kasę, iść i tworzyć inicjatywy ustawodawcze, by ona mogła (bez względu na wszystko!) zarabiać tyle samo co topowi reżyserzy? Wiesz, do czego biję? 

Ok, są w niektórych branżach znaczące różnice (świat nauki). Moja znajoma jest embriologiem, jeździ po świecie, ciągle praca, praca, praca. Jest jawnie feministką. Ma ona ciągle pretensje o to, że kobieta naukowiec, która idzie na macierzyński nie ma taryfy ulgowej, bo nie ma urlopu od wymaganej ilości publikacji naukowych, prac naukowych w danym terminie. Powiedz FitDaria co ja mogę? Pozostaje mi dopingować kobiety w nauce, by coś zrobiły w tym temacie, ale sory - są pewne dziedziny, w których musisz się poświęcać, nie ma czegoś  takiego jak "czas na".
Naprawdę w tym różnimy się od mężczyzn - oni są w stanie poświęcać swoje ideały, pragnienia na rzecz rozwoju. Statystycznie kobiety szybko odpadają z wyższych stanowisk, bo stłumienie pragnienia macierzyństwa jest prawie niemożliwe, a jeśli zostają na danym stanowisku, to sory - ale mają sztab pań - od gosposi, nianki, stylistki. To nic złego, ale u mnie wywołuje to po prostu cyniczny uśmiech, pani z dobrego domu, która ma jedno dziecko, ma firmę, którą zasponsorował mąż, dzieckiem, domem zjamuje się gosposia,a ona mówi o złym losie kobiet i o tym, jak musi się wszystkim zajmować sama.  Nie widzisz w tej sytuacji groteski, kłamstwa i hipokryzji? 
Tym bardziej FAKTEM jest to, że nie możesz na kilka dziedzin poświęcić tyle samo czasu, energii, wysiłku, pieniędzy. Czas to nie rozciągliwa guma, czy tryb wideo, gdzie możesz wstrzymać/pauzować. Dlatego FAKTEM jest to, że dziecko jest czaso- i pracochłonne, więc dlaczego firma miałaby na każdym! kroku ułatwiać pracę matce? Firma kosztem dziecka? 
O tym już muszą sobie panie zadecydować, jaki trud powinny podejmować. 

Tym bardziej...
Wpuszczanie kobiet na siłę w pewne stanowiska. 
Zobrazuję Ci, że u Mojego w firmie (branża techniczna) zacżęło się obsadzać stanowiska kobietami. Sory, ale Mój po rozmowie z każdą nie mógł wyjść ze zdziwienia, co one robią na stanowisku. Jedna w ogóle nie ogarnęła ewakuacji, cała firma została ewakuowana, bo doszło do rozszczelnienia gazu, a ta kazała swojemu działowi pracować dalej, bo po co wyłazić, skoro to pewnie ćwiczenia, zimno na dworze.... nosz qrwa, dyscyplinarka na miejscu. To Mój musiał iść po ten dział, pisać raporty, tłumaczyć się dyrektorom i straży, dlaczego nie dopilnowano procedur ewakuacji ; kolejna z kolei nie ogarnia w ogóle jakie maszyny są na jej dziale. Zero, pani skończyła jakiś administracyjny kierunek, nie wie co w raporty wpisać, jak opisać awarię automatykom, mechanikom, programistom. Naprawy trwają nawet do godziny dłużej, bo ona nie ogarnia co się stało. Trzecia ciągle ma kosy z podwładnymi, nie ugadasz z nią nic, bo żyje w jakieś swojej rzeczywistości, że wszyscy są przeciwko niej i co któryś dzień jej praca kończy się na płaczu. 

  • Like 4
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maggienovak napisał:

"nie docenia się zawodów takich jak opiekunki, przedszkolanki, czy role takie jak macierzyństwo" vs. "jestem za aborcją"

Przecież jedno nie wyklucza drugiego. :v

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Jeśli negujesz, że masz czasem fantazję/chęć na b.dory seks z majętnym, przystojnym facetem,z którym możesz być w związku, który da Ci dobre życie w sensie materialnym, społecznym, to znaczy, że masz małą dysfunkcję. 

Wygląda na to, że mam małą dysfunkcje. XD Ja rozumiem popęd seksualny i naturalne instynkty, ale żeby fantazjować o facecie, który zapewnia mi pozycję społeczną i status materialny? Przecież to cringe jak chuj.

4 godziny temu, maggienovak napisał:

związek nie może polegać wyłącznie na bliżej nieokreślonym przez feministki - partnerstwie. Negacja naturalnych mechanizmów i reakcji/potrzeb jest hmm powolnym wyniszczaniem relacji? 

What? Co jest nie tak w partnerstwie? Imo to najlepszy układ w związku.

4 godziny temu, maggienovak napisał:

"Boże jak jej zazdroszczę, zazdroszczę jej takiego męża, który nie dosyć, że zapewna jej taki standard, to widać, że naprawdę ją kocha i traktuje kobieco, muszą mieć często seks, skoro dzieciaków tyle.  A ja - mentalnie muszę zachowywać się jak chłop, by było coś podstawowego w życiu, chodzę czasem jak lump, a szczytem wykazywania się Mojego, to posprzątanie kuchni, zrobienie chinola, kupienie Rafaello" I tu się obudziłam - "Gocha, napierdala Twój gadzi". I włączyłam tryb analizy.

I w tym sęk. To że mamy jakieś tam instynkty i ewolucyjne mechanizmy NIGDY nas nie usprawiedliwia z niemoralnych decyzji, jak wykorzystywanie drugiego człowieka, czy zabawa czyimiś uczuciami. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maggienovak napisał:

Tak, faktem jest to, że praca mężczyzn jest lepiej wynagradzana. To źle? Chciałabyś mniej kasy dawać spawaczowi, programiście, hydraulikowi, mechanikowi, bo to kobieta powinna dostawać więcej kasy bez względu na wykonywaną pracę, kompetencje? Toż to czysta dyskryminacja i wyzysk, wręcz niewolnictwo! Ile znasz kobiet które wykonują powyższe zawody? Jaki to promil (bo raczej ciężko o procent)?

Brawo, jestem w szoku tak mądrej wypowiedzi kobiety.

Fit Daria niech przeczyta to ze 100 razy albo i więcej to może w końcu dotrze do jej łepetyny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mabel Pines

Ok, z wcześniejszych moich postów wywnioskujesz, że nie jadę na gadzim.

Partnerstwo jest podstawą, ale w związku nie może wyłącznie to być, bo to nie związek między kobietą i mężczyzną, tylko tworzy się zwykła relacja, którą możesz również stworzyć nawet w środowisku pracy. Ja tak definiuję partnerstwo, mogę się mylić, za chwilę wygooglam i zajrzę do słownika. Mówimy na forum o znaczeniu gadziego, natury. 

Nie usprawiedliwiam znajomej, nie usprawiedliwiam siebie.

Chciałabym pomóc i DAC Mojemu takie warunki, by mógł dzięki nim się rozwijać i by z tego rozwoju miał coraz lepsze życie pod względem finansowym, mentalnym,  moralnym. Taka sytuacja również dobrze wpłynie na Naszą relację. Tak, tak myślę, że jeśli będę sama się rozwijać (przerabianie swoich problemów z odczuciem kobiecości, pracy nad związkiem, czy wykonywanie pracy zarobkowej, która da mi dobre pieniądze), to na pewno Mojemu będzie łatwiej chociażby zmienić robotę, założyć swój biznes, odnajdywac spokój i rozwiązania. Po forum i w zwykłym życiu zaczynam dostrzegać, że kobieta (też) nadaję dynamikę i atmosferę związku. I powoli nie dziwię się chopom, że wolą brać nadgodziny, wylazic z domu ile się da, bo baba pierdoli i narzeka. Nawet skrajnie patrząc - nawet jeśli życie związkowe się nie udaje, to masz czyste sumienie i możesz odejść mając jakieś zaplecze (w postaci swoich kompetencji dla środowiska pracy). Takie se życie wybrałam.

I przyznaję, miło by było, gdyby Mój lepiej zarabiał, nie miałby stresu, czy nam starczy na utrzymanie i wychowywanie dziecka, miło by mi było, gdyby po prostu raz na miesiąc, czy nawet trzy zrobił, by małego prezenta (od kwiotka po ciucha, biżuterię, pułap finansowy jak już chcemy tacy być dokladni : 5 zł do 300 zł), żebyśmy mieli dobrego seksa, w którym oboje siebie pragniemy, bo np.jesteśmy zdrowi, nieprzemeczeni na maxa, zadbani. Kurde, co w tym złego?

 

W kwestii światopoglądowej.

Nie będę Cię napierdzielac jak moher. 

Nie jestem za aborcją. Dziękuję mądrym tego świata, że wymyślili antykoncepcję i możesz mieć seksa, bez spiny, że znów dziecko, dlatego nie widzę sensu legalizowania aborcji w każdym, kazdulutkim przypadku. I tak skrobanka będzie, więc nie walczę już z tym.

Mam zlewaczale koleżanki, które po urodzeniu dzieciaka zmieniają pogląd na aborcję. Już widziałam na czarnych marszach, jak matki trzymając takie kumate dziecko (7-12) za reke, próbowały jemu wyjaśnić o co chodzi z tymi czarnymi protestami, mając przy tym naprawdę kłopot logiczny - jak powiedzieć o tym, że tu panie chcą pozbyć się dziecka/płodu z brzucha. Naprawdę byłam świadkiem jak dzieciak wył niemiłosiernie jak mu mama wyjaśniła o co cho w aborcji. Po prostu mi po ludzku żal. 

Nie chcę drążyć tego tematu, bo będzie bezsensowna gownoburza, więc gdyby coś zapraszam na priv na merytoryczną dyskusję.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, że będę ciągle jechać fitDarię.

Naprawdę ją mentalnie kumam, też mam demona w postaci  patrzenia na mężczyzn jak na tepych wzrokowcow, którzy dla ładnej cipki wariują, a na mnie total olewa, bo mogę się wykazać jedynie ciepełkiem, obiadkiem i czystą chata. Też kumam, że w danym miejscu pracy są mobingi, molestowania, nierówności.

Jednak czy jest naprawdę to na tak ogromną skalę? NIE! 

Wiem jak to jest, gdy swoje demony, fiksacje, traumy zaburzaja patrzenie na rzeczywistość. Do dzisiaj mam lęk, co by było gdyby Mój poleciał do 8/10. 

Nosz qrwa, to by poleciał. Nie mogę się już! dawać takiej fiksacji, bo se sama to wywołam. Raz to przeszłam, więc powinnam jakieś lekcje z tego wyciągnąć. 

Oczywiście nie mam co się porównywać do FitDarii, bo ona przeszła naprawdę patologiczne, destrukcyjne sytuacje. 

Jeśli jej feminizm jest bliski, droga wolna, jeśli daje jej jakieś ukojenie na chwilę, rozumiem. 

Gdybyś zaczęła coś w temacie godnych porodów, to nawet sama chętnie Ci pomogę. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2019 o 23:19, Ancalagon napisał:

Gdyby wprowadzić pełne równouprawnienie, mogłyby uprawiać te sporty jedynie amatorsko jeszcze do tego dopłacając.

Jedynym sportem gdzie płeć nie ma znaczenia są sporty konne (gdzieś czytałam takie opracowanie)

Ograniczeń fizycznych się nie przeskoczy.

Tak jak ciemnoskórzy są lepsi w biegach, bo są predysponowani do tego genetycznie ( inna budowa włókien mięśniowych), tak samo kobiety będą miały mniejszej osiągnięcia w sporcie niż mężczyźni. 

Nie warto nad tym specjalnie rozpaczać.

 

Edytowane przez emrata
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Ja na chwilkę napisał:

A aborcja to już w ogóle inna bajka. Chodzi o to, by była legalna, by kobieta, które nie chce rodzić nie musiała. Dla mnie zmuszanie do rodzenia to po prostu łamanie praw człowieka i jest dla mnie niepojęte, że to prawo nadal funkcjonuje.  

Ale to jest zwykły bieg przyczynowo skutkowy.

To że mam prawo pracować nie znaczy że mi praca przyjdzie sama. Mam tylko prawo to robić w sensie że nie jest to zakazane.

Nie mam też obowiązku poddawania się różnym nieprzyjemnym rzeczom, np. połamaniu nóg. Ale mogę się temu poddać mimo braku nakazu, zakładając szalik Legii Warszawa i jadąc pod stadion Wisły Kraków.

A Ty pomijasz ten ciąg przyczynowo skutkowy.

Nie bierzesz pod uwagę że ciąża się nie bierze znikąd. Ona jest wynikiem pewnej czynności jakiej kobieta się poddaje w znacznej większości przypadków dobrowolnie.

Nikt jej nie każe uprawiać seksu. Nawet jak biologia mocno ciśnie. Kobietę ciśnie, i ma wybór. Nie chce cierpieć porodu, to niech cierpi celibat.

Incele też cierpią celibat.

 

48 minut temu, Ja na chwilkę napisał:

 

7 godzin temu, maggienovak napisał:

FAKTEM jest to, że obie płcie zwracają (w mniejszym czy w większym stopniu) uwagę na wygląd, to coś naturalnego i dlatego uważam, że Marek wykonuje sporą robotę, by ten FAKT nagłaśniać. 

Tak. Tylko, że mężczyźni w dużo większym. A kobiety czują większą presję. Stąd te wszystkie makijaże ,operacje, push - upy, obcasy, maseczki, zabiegi etc. Wartość kobiety często opiera się na wyglądzie, a intelekt, wykształcenie, pasje to jest fajny dodatek. Mężczyzn nie może wizualnie odstraszać, ale nie dzieli się go na atrybuty fizyczne, fajny tyłek, klata, nogi, kobiety patrzą na całość, I podnieca jej jak sama powiedziałaś niżej coś całkiem innego. 

Wcale nie w większym, albo nie tak to działa. Faktycznie faceci patrzą na wygląd. Ale przy poznaniu kobiety szybko weryfikują czy ona im pasuje charakterem.

To raz. Dwa że oceniają zgodnie z rozkładem normalnym. Czyli średnio połowa kobiet im się podoba a połowa nie.

I na koniec, w kobietach oceniają wygląd bo niestety ale kobiety same opierają swoją wartość na wyglądzie bo nie mają za wiele innego do zaoferowania.

Nie wszystkie, ale niestety statystycznie tak to wygląda.

Kobiety natomiast patrzą na wygląd tak że podoba im się tylko z 10% mężczyzn. Czyli nie oceniają zgodnie z rozkładem normalnym.

W związku z tym ciężko zarzucać mężczyznom że patrzą na wygląd bardziej niż kobiety.

 

48 minut temu, Ja na chwilkę napisał:

 

7 godzin temu, maggienovak napisał:

Tak, faktem jest to, że praca mężczyzn jest lepiej wynagradzana. To źle? Chciałabyś mniej kasy dawać spawaczowi, programiście, hydraulikowi, mechanikowi, bo to kobieta powinna dostawać więcej kasy bez względu na wykonywaną pracę, kompetencje? Toż to czysta dyskryminacja i wyzysk, wręcz niewolnictwo! Ile znasz kobiet które wykonują powyższe zawody? Jaki to promil (bo raczej ciężko o procent)?

Tak, źłe. Ja zawsze na to mam 2 rozwiązania. Albo dajemy typowo kobiecym zawodom takie samo wynagrodzenia. Albo robimy szkolenia tylko dla kobiet w tych profesji, by wyrównać szans. 

Ale takie same jak jakie? Bo przecież męskie zawody są różne. Są i wysoko płatne i nisko płatne.

To różne kobiece zawody do czego wyrównać? Pewnie wyjdzie że to tych wysokich męskich zawodów, nie?

No widzisz, taki system nie ma sensu. Nie można wyrównać zarobków bo nie ma nawet do czego.

 

A tak w ogóle to masz bardzo nietypowe doświadczenia. Negatywne.

A chcesz to przenieść na wszystkie kobiety.

Nie zauważasz że wiele kobiet wcale tak nie narzeka. A nawet są szczęśliwe ze swoim macierzyństwem.

Pomijasz też fakt że mężczyźni też mają swoje biologiczne presje. Tak jak Ty z tym rozdwojeniem potrzeb. Że z jednej strony ciśnie Cię do macierzyństwa ale świadomość tego nie chce.

A tak się składa że faceci mają tak samo. Ciągnie ich do związków czy do ojcostwa. A świadomość dzisiaj im każe tego nie robić bo wiedzą że to się nie uda (red pillowcy).

A innych ciągnie po prostu do kobiet, ale też mają lipę bo ze względu na wygląd nie mają na kobiety szans (incele).

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maggienovak napisał:

Ok, z wcześniejszych moich postów wywnioskujesz, że nie jadę na gadzim.[...] Mówimy na forum o znaczeniu gadziego, natury.

Ja widzę, że nie jedziesz na gadzim, ogólnie tylko pogratulować podejścia. Chcesz się sama dorobić, inwestujesz w swój związek, rozwijasz się. Bardziej miałam na myśli zjawisko obecne tutaj na forum, mianowicie przewartościowanie roli pierwotnych instynktów (czy jak kto woli gadziego mózgu). Mierzi mnie ta ciągła generalizacja kobiet, wmawianie, że wszystkie działamy tak samo, że nie potrafimy prawdziwie kochać, że bazujemy przede wszystkim na niższych uczuciach. Instynkty zawsze będą obecne u każdego człowieka, ale nasz mózg jest dużo bardziej skomplikowany. Człowieka określają nie tylko geny, ale także wychowanie, środowisko, doświadczenia. Ludzie to bardzo skomplikowane stworzenia, nasze społeczeństwa są bardzo skomplikowane. Sprowadzanie wszystkiego do tego nieszczęsnego gadziego mózgu jest w moim odczuciu sporym nadużyciem. Instynkty się kontroluje, a nie nimi usprawiedliwia.

 

Inna sprawa. Ja się zastanawiam gdzie są te wszystkie kobiece przywileje, o którym tak trąbi to całe forum, bo ja takowych nie doświadczyłam i z tego co czytam Ty też nie. W sumie niczego nie żałuję, ale czemu mam być teraz postrzegana, jako ta co ma w życiu łatwiej? Zresztą zazdroszczę mężczyznom niektórych rzeczy, chociażby siły fizycznej, bo musiałam zrezygnować z podjęcia studiów, które mnie pierwotnie interesowały. :c

2 godziny temu, maggienovak napisał:

Partnerstwo jest podstawą, ale w związku nie może wyłącznie to być, bo to nie związek między kobietą i mężczyzną, tylko tworzy się zwykła relacja, którą możesz również stworzyć nawet w środowisku pracy. Ja tak definiuję partnerstwo, mogę się mylić, za chwilę wygooglam i zajrzę do słownika.

Partnerstwo w związku to relacja w której nikt nie dominuje, nikt nie jest ważniejszy, równość jednym słowem. Wspólne decyzje, obie strony inwestują tyle samo.

2 godziny temu, maggienovak napisał:

Nie usprawiedliwiam znajomej

No żeby się nawet do rachunków i żarcia nie dokładać?! Weź jej zdziel przez łeb, tak po przyjacielsku. :D

 

Aborcja to faktycznie zbyt obszerny temat i nie chcę robić off-topu. Jedyne co chciałam przekazać, to że szacunek do macierzyństwa i poparcie dla aborcji się nie wykluczają. Przynajmniej w moim odczuciu.

Godzinę temu, imprudent_before_the_event napisał:

Nie bierzesz pod uwagę że ciąża się nie bierze znikąd. Ona jest wynikiem pewnej czynności jakiej kobieta się poddaje w znacznej większości przypadków dobrowolnie.

Nikt jej nie każe uprawiać seksu.

A co jeśli tatuś obsra zbroję? Kobieta powinna samotnie wychować? Czy może urodzić i oddać do adopcji? Ojciec dziecka nie chce. Czy matka musi je chcieć? Czy nie ma innego wyjścia jak je urodzić? Seks uprawiają dwie osoby, jak to jest z tą odpowiedzialnością za nowe życie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Mabel Pines napisał:

Instynkty się kontroluje, a nie nimi usprawiedliwia.

Same się nie skontrolują. Właśnie to krytykujemy w kobietach. Użycie gadziego mózgu to jedynie efekt wcześniejszej braku kontrolowania instynktów.

Tak więc głównie krytykujemy brak kontrolowania się.

 

8 godzin temu, Mabel Pines napisał:

Aborcja to faktycznie zbyt obszerny temat i nie chcę robić off-topu. Jedyne co chciałam przekazać, to że szacunek do macierzyństwa i poparcie dla aborcji się nie wykluczają.

Ale jest jeszcze trzecia strona. Dziecko (nazywane zarodkiem) które miało by być poddane ten aborcji. Fit Daria mówi że poród jest nieludzki. A to zabijanie dziecka bez znieczulenia jest ludzkie?

Jest tyle rozwiązań a jakoś się nikt tym nie zainteresuje. Sami stosują propagandę która im powiększa liczbę wrogów. Bo nazywając to zarodek a nie dziecko, od razu mają wrogów wśród przeciwników zadawania cierpienia. Traktując to jako zarodek zwiększają jego cierpienie.

Nie jest to żadne rozwiązanie problemu, ale mam pytanie.

Dlaczego żadna feministka nie postuluje aborcji ze znieczuleniem? Miały by tą swoją aborcję, a dzieci by mniej cierpiały. Ale nie, dzieci mają cierpieć. Czyste diabelstwo.

 

8 godzin temu, Mabel Pines napisał:

A co jeśli tatuś obsra zbroję? Kobieta powinna samotnie wychować? Czy może urodzić i oddać do adopcji? Ojciec dziecka nie chce. Czy matka musi je chcieć? Czy nie ma innego wyjścia jak je urodzić? Seks uprawiają dwie osoby, jak to jest z tą odpowiedzialnością za nowe życie?

Pomieszałaś tu różne sytuacje.

Na początek odsiejmy tą. Bo jest zupełnie odstająca od pozostałych. Pisałem wcześniej. Nie uprawiaj seksu.

 

Pozostałe natomiast sytuacje to przypadki gdy facet zmienia zdanie i zostawia kobietę. To inne sytuacje. Bo w nich kobieta chce dziecka.

Nie ma więc żądnego związku z urodzeniem. Wcześniej chciała urodzić (i nie przeszkadzało jej to) to dlaczego teraz ma nie chcieć? Owszem może nie chcieć wychowywać samotnie. Ale dlaczego nie urodzić? Może urodzić i oddać.

 

Dlaczego nie postulują cesarskiego cięcia na żądanie?

Dlaczego nie postulują operacyjnego przekładania dzieci z jednej kobiety do drugiej w trakcie ciąży? (to możliwe, nawet mężczyźnie wstawiono podobno dziecko i donosił je aż do 9 miesiąca ciąży kiedy je operacyjnie wyjęto)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Mabel Pines napisał:

@foaloke Ugh, ciężko się to czyta, naprawdę, ale do rzeczy.

 

Wiem, więc możesz sobie wyobrazić, co czujemy my, czytając mądrości Darii i jej klonów.

Nie ważne, kto zdradza, M czy K, jest on/ona winny/a. Ale tu była tyrada o przedmiotowym traktowaniu kobiet przez mężczyzn, więc do tego się odnoszę. I każdą mądrość życiową można przekuć na swoją modłę.

Gwałty na mężczyznach istnieją, gdzie napisałem, że nie? Ale w takim przypadku to też kobieta decyduje o tym, czy stosunek będzie, czy nie. Bo bez jej chęci jak ma być ten gwałt?

Jak to brzmi? Brutalnie, może nawet po chamsku. Co nie zmienia faktu, że tak jest. 

Równość wobec prawa - przecież jesteśmy równi... a nie, czekaj, nie do końca. Chyba jednak jesteście równiejsze (o czym sporo tu na forum).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Tak więc głównie krytykujemy brak kontrolowania się.

Chciałabym, żeby tak było, ale nie jest. :) Mogę doliczyć jeszcze ogromną stronniczość i hipokryzję członków forum, a co tam.

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Bo nazywając to zarodek a nie dziecko, od razu mają wrogów wśród przeciwników zadawania cierpienia. Traktując to jako zarodek zwiększają jego cierpienie.

Dziecko to dziecko, płód to płód, a zarodek to zarodek. Możesz sobie zarodek nazywać dzieckiem, ale w naukowym świetle to niewiele zmienia. Zarodek jest do 11. tygodnia ciąży. Zarodek nie odczuwa bólu. W ogóle płód zaczyna odczuwać ból po 20. tygodniu ciąży, a i tak są to bodźce nieporównywalne niższe od tych, które my odczuwamy.

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Dlaczego żadna feministka nie postuluje aborcji ze znieczuleniem?

Bo nie ma takiej potrzeby. Aborcja powinna zostać wykonana jak najwcześniej, w Polsce jest to bodajże 12. tydzień ciąży.

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Pomieszałaś tu różne sytuacje.

Na początek odsiejmy tą. Bo jest zupełnie odstająca od pozostałych. Pisałem wcześniej. Nie uprawiaj seksu.

Pozostałe natomiast sytuacje to przypadki gdy facet zmienia zdanie i zostawia kobietę.

Nic nie pomieszałam. Sytuacja jest klarowna. Kobieta i mężczyzna są w związku, kobieta zachodzi w nieplanowaną ciąże, a mężczyzna się ulatnia, bo nie chce dziecka. Odpowiedzialność leży po dwóch stronach, dlaczego w takim przypadku kobieta musi chcieć, skoro partner nie chce i ucieka? 

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

To inne sytuacje. Bo w nich kobieta chce dziecka.

Dlaczego zakładasz, że chce? O czymś takim jak "wpadka" nie słyszałeś? Żadna antykoncepcja nie daje 100% gwarancji.

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Ale dlaczego nie urodzić? Może urodzić i oddać.

A dlaczego ma nosić w macicy dziecko, którego nie chce, nie kocha i którego ojciec się wyrzekł? Wiesz jak ciąża potrafi wyniszczyć organizm? A może by tak ojcu przeszczepić? XD

Nie chciałam robić off-topu, ale widzę aktywiści pro-life zawsze gotowi.

5 godzin temu, foaloke napisał:

Wiem, więc możesz sobie wyobrazić, co czujemy my, czytając mądrości Darii i jej klonów.

Sama wiem jak się czuję będąc kobietą i czytając niektóre wypociny na tym forum.

5 godzin temu, foaloke napisał:

Ale w takim przypadku to też kobieta decyduje o tym, czy stosunek będzie, czy nie.

Kurwa. Kobieta decyduje i mężczyzna decyduje. Obopólna zgoda

5 godzin temu, foaloke napisał:

I każdą mądrość życiową można przekuć na swoją modłę.

Mądrością nazywasz tekst "jak suka nie da, to pies nie weźmie"? Człowieku, zlituj się. To może być co najwyżej podwórkowy okrzyk i to ludzi niegrzeszących inteligencją. Podsunę Ci prawdziwą mądrość życiową. Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli.

5 godzin temu, foaloke napisał:

Równość wobec prawa - przecież jesteśmy równi... a nie, czekaj, nie do końca. Chyba jednak jesteście równiejsze (o czym sporo tu na forum).

Czy ja kiedyś stwierdziłam, że nie ma równouprawnienia? Napiszę Ci teraz coś w tajemnicy. Zanim trafiłam na forum wiedziałam, że coś jest w systemie prawnym nie tak. Dużo wcześniej zauważyłam niesprawiedliwości w sądach rodzinnych czy w wieku emerytalnym. Teraz jestem na forum i jedyne czego doświadczam to irytacja. Tutaj nic mnie nie zachęciło do walki o prawa mężczyzn. Nic, zero, null. No bo jak mam walczyć o prawa innej grupy, jak ta grupa chce jednocześnie ograniczać moje prawa i do tego nie okazuje mi szacunku? :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mabel Pines napisał:

Dziecko to dziecko, płód to płód, a zarodek to zarodek. Możesz sobie zarodek nazywać dzieckiem, ale w naukowym świetle to niewiele zmienia. Zarodek jest do 11. tygodnia ciąży. Zarodek nie odczuwa bólu. W ogóle płód zaczyna odczuwać ból po 20. tygodniu ciąży, a i tak są to bodźce nieporównywalne niższe od tych, które my odczuwamy.

No ale feministki chcą aborcji do 9 miesiąca ciąży.

 

Godzinę temu, Mabel Pines napisał:

Nic nie pomieszałam. Sytuacja jest klarowna. Kobieta i mężczyzna są w związku, kobieta zachodzi w nieplanowaną ciąże, a mężczyzna się ulatnia, bo nie chce dziecka. Odpowiedzialność leży po dwóch stronach, dlaczego w takim przypadku kobieta musi chcieć, skoro partner nie chce i ucieka?

Dlatego ma chcieć bo chciała wcześniej. Dlaczego ma zmieniać zdanie po odejściu faceta?

 

Godzinę temu, Mabel Pines napisał:

A dlaczego ma nosić w macicy dziecko, którego nie chce, nie kocha i którego ojciec się wyrzekł?

Dlatego bo je sobie zrobiła seksem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mabel PinesForum jest "specyficzne" z mainstreamowego punktu widzenia, i raczej ciężej tu o tematy wysławiające ogół kobiet (po to zapraszam np. na kafeterię).

Co do rzeczonej "mądrości ludowej", która tak oburzyła Ciebie i @Analizator, a którą sama wywlekłaś stronę czy dwie temu. 

Cały myk z odbywaniem stosunku (nie mówimy o gwałcie w którąkolwiek stronę) polega na tym, że:

a) mężczyzna decyduje, że:

1- stosunku nie będzie

2- stosunek może być

b) kobieta decyduje, że:

1- stosunku nie będzie

2- stosunek będzie.

Zgoda mężczyzny jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Końcowym ogniwem decyzyjnym jest kobieta. I wcale nie oznacza ono, że wszyscy mężczyźni dymają wszystko, co wyrazi zgodę (takich jest sporo, możliwie, że nawet większość, ale nie wszyscy). Oznacza, że seks odbywa się tylko wtedy, gdy jest zgoda kobiety.

A że tekst jest rodem z rynsztoka? Temu absolutnie nie zaprzeczam.

11 godzin temu, Mabel Pines napisał:

wiedziałam, że coś jest w systemie prawnym nie tak

Ty wiedziałaś, Daria wiedziała, ja, i generalnie większość z tu obecnych. Co nie oznacza, że dla każdego oznacza to to samo.

11 godzin temu, Mabel Pines napisał:

Dziecko to dziecko, płód to płód, a zarodek to zarodek. Możesz sobie zarodek nazywać dzieckiem, ale w naukowym świetle to niewiele zmienia.

Ale to cały czas człowiek (nie pies, wirus, czy nowotwór - swoją drogą, rzeczonego psa też byś usunęła, bo Ci nagle zacznie przeszkadzać?). O aborcji wypowiadał się nie będę, ale powiem o czymś innym - o odpowiedzialności za swoje czyny. Zdarza nam się przekraczać dozwoloną prędkość, ale liczymy się z konsekwencjami. Są tacy, którzy jeżdżą bez biletów komunikacją publiczną, ale liczą się z konsekwencjami. Uprawiamy seks (z zabezpieczeniami nie dającymi 100% pewności)? Liczymy się z konsekwencjami. I ponosimy je, gdy się wydarzą, a nie chodzimy na skróty, choć wiem, że to teraz jest bardzo modne. "Z chu...m żartów nie ma" (kolejna "życiowa mądrość ludowa", którą możesz zjechać - voila!).

Na koniec sekret za sekret - Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, foaloke napisał:

Zgoda mężczyzny jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Końcowym ogniwem decyzyjnym jest kobieta.

I wszystko w temacie.

 

W dniu 3.06.2019 o 14:55, Mabel Pines napisał:

A co jeśli facet dopuści się zdrady?

Ale przecież nie o tym była mowa, tylko o tym czyja to wina, że ktoś podbije do zajętej kobiety, a ona zdradzi. Przecież to oczywiste, że jej.

 

W dniu 3.06.2019 o 14:55, Mabel Pines napisał:

Ugh, ciężko się to czyta, naprawdę, ale do rzeczy.

Wzajemnie.

 

Możesz się zżymać na te ludowe mądrości ile wlezie, ale z logicznego punktu widzenia jest dokładnie tak - nie dasz, to nie będzie seksu ani dziecka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

No ale feministki chcą aborcji do 9 miesiąca ciąży.

Czerpiesz wiedzę o feminizmie i aborcji z memów? Poza tym feministki to nie jest jednolita grupa. Ja na ten przykład nigdy nie napisałam, że jestem za aborcją do 9 miesiąca ciąży. ;)

10 godzin temu, imprudent_before_the_event napisał:

Dlatego ma chcieć bo chciała wcześniej. Dlaczego ma zmieniać zdanie po odejściu faceta?

Dlatego bo je sobie zrobiła seksem.

Ale co z facetem?! Wymagasz tego od kobiety mimo tego, że facet dał nogę? Ona sobie zrobiła seksem? Sama? XD Co to, dzieworództwo? Albo oboje biorą odpowiedzialność, albo pozwól kobiecie wykonać aborcje. Wóz albo przewóz. 

35 minut temu, foaloke napisał:

Liczymy się z konsekwencjami

Nooo, tylko fajnie gdyby to robiły dwie płcie. ;) Jeśli facet nie chce wziąć odpowiedzialności, nie widzę powodu dla którego kobieta miałaby to zrobić.

36 minut temu, foaloke napisał:

Ale to cały czas człowiek

Zastanów się jakie cechy definiują człowieczeństwo.

39 minut temu, foaloke napisał:

Zgoda mężczyzny jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Końcowym ogniwem decyzyjnym jest kobieta.

18 minut temu, tytuschrypus napisał:

I wszystko w temacie.

Przecież cały czas o tym piszę, że potrzebne są dwie zgody, a Wy w koło macieju o tej kobiecie. Co Wy właściwie chcecie udowodnić? Zgoda kobiety jest ważniejsza czy jak? Ja rozumiem, że facet jest częściej chętny do seksu, ale w kwestii odpowiedzialności, to niewiele zmienia.

20 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ale przecież nie o tym była mowa, tylko o tym czyja to wina, że ktoś podbije do zajętej kobiety, a ona zdradzi. Przecież to oczywiste, że jej.

Mowa była o głupim powiedzonku, a kolega podaje oczywisty przykład, żeby potwierdzić jego prawdziwość. Tak się nie robi. Mogę podać kilka przykładów, które pokazują jak głupie jest to powiedzenie.

45 minut temu, foaloke napisał:

Co do rzeczonej "mądrości ludowej", która tak oburzyła Ciebie i @Analizator, a którą sama wywlekłaś stronę czy dwie temu.

Ja nie wywlekłam. Poproszę o uważne czytanko. 

47 minut temu, foaloke napisał:

Na koniec sekret za sekret - Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.

No na mój szacunek aktualnie nie zasłużyłeś. Czy to sprawia, że mogę Cię nazwać sfrustrowanym incelem?

27 minut temu, tytuschrypus napisał:

nie dasz, to nie będzie seksu ani dziecka. 

Nie weźmiesz, nie będzie seksu ani dziecka. Voilà.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Mabel Pines napisał:

Ale co z facetem?! Wymagasz tego od kobiety mimo tego, że facet dał nogę?

Dał czy nie, bulić będzie. No chyba że sprawcę wyręczy w kosztach utrzymania jakiś nieszczęśnik-beciak. 

9 minut temu, Mabel Pines napisał:

Albo oboje biorą odpowiedzialność, albo pozwól kobiecie wykonać aborcje. Wóz albo przewóz. 

Taaa, wóz albo przewóz, ale dla kogo ten niby wybór? Facet może (w praktyce - musi) wziąć odpowiedzialność a kobieta może wybrać, czy bierze odpowiedzialność czy spłucze w kiblu, bez względu na postawę i zdanie faceta. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mabel Pines napisał:

Zastanów się jakie cechy definiują człowieczeństwo.

O czym Ty, za przeproszeniem, pierdolisz?? Zarodek to nie człowiek? A kto/co? Nowotwór? Wirus? Narośl na feministycznej pochwie? 

 

12 minut temu, Mabel Pines napisał:

No na mój szacunek aktualnie nie zasłużyłeś. Czy to sprawia, że mogę Cię nazwać sfrustrowanym incelem?

Nie jest mi on potrzebny. Poza tym uważasz, że można kogoś szanować za napisanie kilku słów na forum? Realy? Dla mnie szacunek należy zdobyć swą postawą, zachowaniem, a nie klepaniem wypracowań w necie. Zgadzać się z kimś, a szanować, to dwie różne sprawy.

Dla Twojej wiadomości - mam kobietę, dwójkę dzieciaków, nie nienawidzę kobiet. Tylko hipokrytek, kombinatorek, i feminazistek.

I możesz mnie sobie nazwać, jak Ci się podoba. Spłynie to po mnie, jak po kaczce. Kwa, kwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Rnext napisał:

kobieta może wybrać, czy bierze odpowiedzialność czy spłucze w kiblu

Aktualnie na pewno nie w Polsce. Kobieta nie powinna robić aborcji wbrew woli ojca. W prawie jest dużo do zmian, ale raczej nie są to zmiany tylko jednostronne. 

15 minut temu, foaloke napisał:

O czym Ty, za przeproszeniem, pierdolisz?? Zarodek to nie człowiek? A kto/co? Nowotwór? Wirus? Narośl na feministycznej pochwie? 

Przepraszam, ale dlaczego tak się emocjonujesz? Jesteś kobietą? ;D No tak, zarodek to nie człowiek, można jedynie stwierdzić, że jak wszystko pójdzie dobrze, to będzie człowiekiem. Na płaszczyźnie stwierdzenia, że będzie człowiekiem można prowadzić jakieś dywagacje o słuszności aborcji. Spytałam jakie cechy według Ciebie określają człowieczeństwo, a Ty się unosisz jak mała dziewczynka.

18 minut temu, foaloke napisał:

Nie jest mi on potrzebny. Poza tym uważasz, że można kogoś szanować za napisanie kilku słów na forum?

Ja za to uważam, że partnera w rozmowie należy szanować domyślnie. I jeśli nie znasz człowieka, też powinieneś mu domyślnie okazywać szacunek. Szacunek ma wiele znaczeń, wygoogluj.

21 minut temu, foaloke napisał:

Dla Twojej wiadomości - mam kobietę, dwójkę dzieciaków, nie nienawidzę kobiet. Tylko hipokrytek, kombinatorek, i feminazistek.

I możesz mnie sobie nazwać, jak Ci się podoba. Spłynie to po mnie, jak po kaczce. Kwa, kwa?

Nie interere mnie to, wiesz? Chciałam Ci tylko dać do zrozumienia, że nie można kogoś lekceważyć i obrażać, tylko dlatego, że nie zasłużył na nasz szeroko pojmowany szacunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Mabel Pines napisał:

Aktualnie na pewno nie w Polsce.

To jest właśnie element polskiej obłudy systemowej. Prawo na pokaz z szeroko otwartą furtką do klinik aborcyjnych przy granicach PL. Takie puszczanie oczka przez politycznych bigotów. 

No i - chcesz powiedzieć że aborcja to jakikolwiek problem dla Polek? No nie kpij. Ale akurat uważam, że ta obłuda państwowa jest w tej materii pożyteczna, bo znosi kolejny transfer dóbr w kierunku kobiet w postaci refundacji "antykoncepcji rozszerzonej" ze strony podatników na rzecz samodzielnego sfinansowania zabiegów z własnych kieszeni. 

24 minuty temu, Mabel Pines napisał:

Kobieta nie powinna robić aborcji wbrew woli ojca. W prawie jest dużo do zmian, ale raczej nie są to zmiany tylko jednostronne. 

Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. To o czym piszesz wskazuje na to, że to facet miał by decydującą rolę gdy kobieta nie chce urodzić a facet chce dziecka. Takie veto, to kolejna asymetria i woda na młyn dla paru grup.

 

Pojadę sobie po bandzie dla zilustrowania:

a) laska chce, facet nie - ona rodzi, on zrzeka się praw do dziecka, zwolniony z alimentów, bo chciał aborcji (już słyszę piski zwolenniczek aborcji ;))

b) facet chce, kobiet nie - laska płaci mu odszkodowanie jeśli usunie, bo może usunąć bez problemów

c) oboje chcą bądź nie chcą - czysta sprawa

 

Punkt kardynalny - tak czy siak, po narodzinach, obligatoryjne badania genetyczne pod kątem tak ojcostwa jak i potencjalnych chorób, żeby rodzice mogli bardziej świadomie pokierować rozwojem dziecka. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.