Skocz do zawartości

Friendzone czy naprawdę gorsze


Rekomendowane odpowiedzi

Szanowni użytkownicy i Bracia. Temat ten potraktujcie jako przyczynek i prowokację do głębszych, esencjalnych, nawet filozoficznych rozważań o przedstawionym przedmiocie.

 

Jako wtajemniczeni dobrze rozumiecie kobiece diagnozy, iż "jak nie ma tego czegoś (haj hormonalny) to co najwyżej można być przyjaciółmi (relacji płciowej, biologicznej nie będzie). Także inna wersja: "Seks jest dla mnie dość ważny w związku, bo jak go nie ma to będzie co najwyżej przyjaźń."  Oderwijmy się od myślenia przyrodzeniem i spostrzeżmy pewien szczegół - te słowa stawiają przyjaźń jako rangę poniżej relacji biologicznej. Czym jest "to coś" -relacja biologiczna z kobietą i na czym się opiera (ciało i biologia) wiemy. Czym jest zaś przyjaźń? Przyjaźń obejmuje już faktory aksjologiczne takie jak: honorowa współpraca, bezwarunkowe oddanie, poświęcenie, miłość do osoby, wierność w tajemnicy itd. Jak też przyjmujemy z doświadczenia życiowego - męska przyjaźń ma niesamowitą moc. Wiemy jak to wartościowe i godne pielęgnacji. Odczuwamy często, że męska przyjaźń to coś czego kobieta nie pojmie. Kobiety lubią ubóstwiać relacje biologiczne, swoje emocje oraz stany hormonalne. Swój interes biologiczny, imperatyw rozrodczy (czyli interes swojego ciała) postrzegają i obwieszczają za szczęście i konieczny sens życia dla każdego mężczyzny. Gynocentryczna optyka jest normą i tyle. Jakoś jednak nie mogę wewnętrznie pogodzić się z tym degradowaniem lepszego moim zdaniem rodzaju relacji "przyjaźni" wobec haju rozrodczego. Ten pierwszy ma w sobie bowiem więcej ładunku wyższych wartości, które odróżniają nas od zwykłych zwierząt. Natomiast "styczności biologiczne" jakie są widzimy: nie liczy się honor ale "sukces rozrodczy" często uświęcający środki. Czy kobiety tak bardzo są sterowane cielskiem, że nawet mimowolnie wypluwają z siebie te pogardliwości wobec niebiologicznych rodzajów relacji? 


Druga sprawa to ocena jakości przyjaźni faceta z kobietą i porównanie do takich relacji między-męskich. Czy można w ogóle o czymś takim mówić? Osobiście widzę to jako rzadkie zjawisko. W większości przypadków wygląda to faktycznie tak: albo relacja-kopulacja albo koleżeństwo mylnie określane przyjaźnią = albo rokujesz na samca kopulańca albo czasem sobie pogadamy i powiem ci cześć bądź przydasz się jako darmowy czasoumilacz, emo-tampon gdy będę potrzebować darmowego psychologa koleżkę. 


Do czego prowadzą hormo-haje zdajemy sobie sprawę. W przyrównaniu do prawdziwej przyjaźni wypada blado i nad wyra prymitywnie. No a co Wy na to?

Edytowane przez AdamPogadam
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem do czego zmierzasz. Bo do czegoś zmierzasz?

 

Albo sprawiasz wrażenie silnego, atrakcyjnego samca i ruchasz albo nie. Po co się tutaj doszukiwać drugiego dna, że coś lepsze a coś gorsze? Chcesz się lepiej poczuć pisząc, że złe kobiety nie doceniają białorycerstwa? No nie doceniają, bo nawet faceci nie powinni.

Godzinę temu, AdamPogadam napisał:

 Czym jest zaś przyjaźń? Przyjaźń obejmuje już faktory aksjologiczne takie jak: honorowa współpraca, bezwarunkowe oddanie, poświęcenie, miłość do osoby, wierność w tajemnicy itd.

Co to za brednie? Albo z kimś lubisz spędzać czas albo nie, a nie jakieś filozoficzne pierdololo.

 

Jak się przyjaźnisz z facetem to jesteś mu bezwarunkowo oddany i go kochasz? Serio?

 

Kolejny temat w konwencji chłopy nieskazitelne, a baby samo zło, a w sumie to jestem niezadowolony, bo się nie wypięła jak byłem dla niej miły. Jak mogła nie docenić tego?

 

?

 

  • Like 1
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest stosunkowo prosta.

Niech dany przyjaciel sam sobie odpowie czy zerżnąłby swoją przyjaciółkę gdyby to zależało wyłącznie od niego.

Jeśłi tak to znaczy, że tańczy dokoła niej czekając na to aż trafi się okazja.

W międzyczasie stara się jej zasłużyć, żeby zobaczyła jak wiele jest dla niej wart więc powinna się domyśleć, że powinna mu dać.

Co to ma wspólnego z przyjaźnią?

 

Druga próba to to, żeby dla odmiany on poprosił ją, żeby zrobiła coś dla niego z przyjaźni.

W tym momencie nie mam na myśli sexu ale zwyczajną przysługę.

Zobaczymy czy to nie jest przyjaźń do jednej bramki.

 

  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, AdamPogadam said:

Jako wtajemniczeni dobrze rozumiecie kobiece diagnozy, iż "jak nie ma tego czegoś (haj hormonalny) to co najwyżej można być przyjaciółmi (relacji płciowej, biologicznej nie będzie)

Bracie, wydaje mi się, że od początku to założenie jest błędne. Jeśli kobieta mówi do faceta: zostańmy przyjaciółmi to oznacza to ni mniej ni więcej, że chce aby spadał na drzewo. W stosunkach pomiędzy kobietami a mężczyznami możliwa jest jedynie następująca relacja: przyjaźń przeradzająca się później w związek, ale nigdy na odwrót. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślałem, że mam 1 przyjaciółkę, naprawde w zasadzie traktowałem ją jak kuzynkę, dla mnie raczej aseksualna, ale fajna laska z niej. Jak było trzeba woziła mnie zgona, czy potrafiła porozmawiać na różne problemy, zawsze odbierała ode mnie telefon, czy odpisywała na SMS, nawet w sytuacji jak rok sie nie widzieliśmy. Co później, jest z gościem już jakieś 3 lata, ostatnio zaczęła się do mnie częściej odzywać, pisać dzwonić, ba nawet spotkanie zaproponowała, co się okazało, kłóci się z tym swoim, a ja byłem tylko po to, żeby on mógł czuć się zazdrosny i żeby o nią zabiegał, nie płaciłem za nią, nie nadskakiwałem, ale wylądowałem gdzieś pomiędzy friend zone, a super beciak tampon, pomimo, że od paru lat miała nakreslony stosunek co do naszej relacji w ciągu jednej sytuacji potrafiła spierdolić ponad 10 lat "przyjaźni".

 

Według mnie nie ma czegoś takiego jak przyjaźń damsko-męska, zawsze kobieta ma jakiś cel w tym, że jesteś na jej orbicie, możesz ją traktować jako aseksualną przyjaciółkę, ale i tak jesteś w gronie beciaków do wykorzystania. Albo ruchasz i masz władze, albo jesteś beciak do jakiegoś celu. To jak tu porównywać do przyjaźni damsko-męskiej. I myślę, że awans z przyjaciela na faceta wynika tylko z tego, że w danym momencie nie ma nikogo na horyzoncie, jak się ktoś trafi spuszcza Cię w kiblu razem z twoją przyjaźnią. Albo odrazu jesteś Alfa, albo przyzwyczaj się do tego, że prędzej czy później będziesz wykorzystany na ich pojebany sposób. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jeszcze wieże w przyjaźń damsko-męską ale oczywiście bez jakichkolwiek podtekstów erotycznych.

Mam kilka koleżanek z którymi można się piwa napić czy wyjechać na weekend w miłym towarzystwie.

Oczywiście bez podtekstów seksualnych bo przyjaciele nie idą ze sobą do łózka, a jak kończą w łóżku to kończy się taka przyjaźń.

Czasem się trafiają takie kobiety co to chcą przyjaźni, a w trakcie znajomości wysyłają sprzeczne sygnały i takie mnie najbardziej wkurwiają.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest smutne, ale nawet jeśli ktoś tak jak ja, nie interesuje się kobietami na gruncie romantycznym (czy seksualnym) to i tak nie jest chroniony przed emocjonalnym uwikłaniem. Jeszcze jakiś czas temu byłem przekonany, że mam w swoim otoczeniu kobiety, które mógłbym uznać za przyjaciółki - teraz wiem, że nasze relacje są dalekie od przyjaźni, a w jednym przypadku stałem się wręcz wrogiem pewnej pani, bo nie odwzajemniłem jej uczuć.

Lubię przebywać w żeńskim towarzystwie, od zawsze mam mnóstwo koleżanek, ale i tak nie rozumiem wielu kobiecych zachowań i pewnie często jestem źródłem rozczarowania, bo nie zachowuję się tak, jakby tego chciały. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak kończą w łóżku to kończy się taka przyjaźń" - Czyli tak jak myślałem. Jeśli uda się doprowadzić do relacji biologicznej z daną kobietą ,wtedy zaczynają się inne, brutalne zasady i m.in. bezpośrednie shittestowanie, a wartości przyjaźni idą się je@S@ dosłownie.

"Jeśli kobieta mówi do faceta: zostańmy przyjaciółmi to oznacza to ni mniej ni więcej, że chce aby spadał na drzewo." - To właśnie napisałem, tylko oględnie. To nie jest kwestia sporna czy do pogłębiania, wszystko co do tego jest jasne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie przyjaźń z kobietą to tylko z brzydką, z siostrą, z bardzo starą (babcią, nie swoją ale babcią).

Lub gdy kobieta jest atrakcyjna, ale mam swoją inną atrakcyjną kobietę + jeszcze kilka atrakcyjnych którym się podobam. Wtedy od tego przesytu można by mieć jakąś tam jeszcze jedną którą by się wtedy dało traktować jako przyjaciółkę. Tyle że wtedy z kolei ona by mnie niekoniecznie traktowała jako przyjaciela, skoro by mnie widziała jako atrakcyjnego faceta.

Inaczej jest duże ryzyko wrzucenia mnie na orbitę.

A ja tam uznaję tylko orbity cmentarne.

Tutaj definicja:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Orbita_cmentarna

Przetłumaczę na nasze:

Orbita cmentarna to gdy kobieta mocno księżniczkuje i uznaje że mnie wrzuca na orbitę. I ok, niech sobie uznaje. Ale wtedy ja pozostaję na tej orbicie nieaktywny, czyli już nigdy danej kobiecie się do niczego nie przysłużę (żadnych przysług za darmo, podwożenia, itp.).

Jedni to nazywają  "nie danie się wrzucić na orbitę", ja to nazywam "orbita cmentarna" :D

Edytowane przez imprudent_before_the_event
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, AdamPogadam napisał:

Jeśli kobieta mówi do faceta: zostańmy przyjaciółmi

to wówczas kasuję jej numer z pamięci telefonu. "Zostańmy przyjaciółmi" powiedziane przy budowaniu relacji, po randce, etc. jest zniewagą, już lepiej powiedzieć, że nie ma się ochoty spotykać.

 

Nie mam żadnej przyjaciółki. Mam jedną dobrą koleżankę. Jesteśmy dla siebie całkowicie aseksualni. Czasami sobie pomagamy np. czasem się gdzieś podwozimy, zawsze możemy sobie pogadać, zawsze możemy do siebie zadzwonić, pośmiać się, etc. Nie jestem natomiast jej tamponem emocjonalnym, od tego to ona ma swoje przyjaciółki. Na pewno nigdy bym się jej (ani żadnej innej kobiecie) nie zwierzył z tajemnic bo uważam, że kobiety nawet nie złośliwie mają w sobie zaprogramowane gadulstwo i mogą na prawdę niechcący się wygadać.

 

Nie mam też żadnego przyjaciela. Mam za to kilku bardzo dobrych i zaufanych kolegów. Niektórzy są z czasów szkolnych, niektórzy ze studiów, niektórzy o dziwo z pracy. Generalnie są fajnymi kompanami, w razie potrzeby pomagamy sobie, możemy się przed sobą zwierzyć bo wszystko zostaje między nami. I coś co jest dla mnie sprawą najważniejszą - dotrzymujemy zawartych umów: jak powiedziało się, że się będzie o 18:00 żeby kumplowi pomóc, to nawet jak się nie chce za bardzo, to się jest o umówionej godzinie żeby kumplowi pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Czy kobiety tak bardzo są sterowane cielskiem, że nawet mimowolnie wypluwają z siebie te pogardliwości wobec niebiologicznych rodzajów relacji?  

Kobiety z natury myślą o sobie, więc logicznym jest, że stawiają wyżej związek (z którego można więcej dla siebie wyciągnąć) od przyjaźni (w którą trzeba też inwestować). Nie ma co filozofować.
 

14 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Druga sprawa to ocena jakości przyjaźni faceta z kobietą i porównanie do takich relacji między-męskich. Czy można w ogóle o czymś takim mówić?

Odwieczne pytanie: czy istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą?

"Mężczyźni bardziej cenią sobie przyjaźń z kobietami niż z innymi mężczyznami, szczególnie kiedy chodzi o zażyłość i wsparcie emocjonalne, podczas gdy kobiety często czują się rozczarowane przyjaźnią z mężczyznami, gdyż czują się przez nich gorzej rozumiane, niż w przypadku przyjaźni z kobietami oraz często nie otrzymują od mężczyzn wsparcia emocjonalnego na tym samym poziomie, który oferują mężczyznom. Przyjaźnie damsko-męskie trwają krócej i są bardziej narażone na pojawianie się sytuacji konfliktowych niż przyjaźnie w obrębie tej samej płci"~ źródło


Czyli sprawa prosta: taka przyjaźń wbrew pozorom jest możliwa, ale jest trudniejsza do utrzymania, z powodu naturalnych różnic między mężczyzną a kobietą. A jak dobrze się rozumiesz z dziewczyną, ona może się zacząć tobą bardziej interesować i przyjaźń też trafi szlag. Aspekt seksualny, płciowy po prostu utrudnia utrzymanie się przyjaźni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam przyjaciółki. Żadna nie była obiektem zalotów ani prób nawiązania relacji.

Ale nie każdy to potrafi. Zarówno ja jak i one analizujemy sytuacje i drugą osobę.

Z np. przyjaciółką X sobie chodzimy po muzeach, gramy w szachy, chodzimy na wycieczki, spędzamy czas tak jak lubimy.

Oboje wiemy że związek by nie wypalił.

Mamy wspólne zainteresowania, temperament.

Mamy zupełnie inne poglądy co do ludzi. Ja jestem empatyczny, ona zaś twierdzi że nie warto się przejmować innymi bo to tylko obciąża psychikę..

Jestem kociarzem, ona ma alergie.

Ona jest perfekcjonistką, ja wyznaję manianę i utylitaryzm.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha czyli to jakie "z natury" są kobiety, ich cielesne determinacje etc ma określać samo sobą inne obiektywne zjawiska? Powiedz, że żartowałeś. Jeśli nie, to żyj wg tego co mówią kobiety - i w takim wypadku życzę "powodzenia" z głębokości serca...

Edytowane przez AdamPogadam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trakotwalem jedna dziewczynę jako przyjaciółkę, do czasu aż się okazało ze jestem na jej pasie orbitalnym. Przekonałem się o tym gdy się dowiedziałem z iloma chłopakami tak pisze jednocześnie i traktuje ich tak samo jak mnie. Gdy znalazła chłopa to stałem się zbędny. 

 

Moim zdaniem dobrze jest mieć przyjaciółkę gdy jest się w związku. Panna nie czuje się tak bezpiecznie gdy masz kontakt z innymi kobietami. A jak jest tobą zainteresowana seksualnie, to masz opcje jak coś się spierdoli w związku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związek powstaje z przyjaźni wtedy, gdy mężczyzna i kobieta podobają się sobie wzajemnie, ale z jakichś powodów nie uzewnętrzniają uczucia. Zazwyczaj z powodu braku pewności siebie, braku pewności tego, co czuje druga strona, strachu przed odrzuceniem, strachu przed otwarciem się i zrobieniem kolejnego kroku. Jak ktoś zrobi po jakimś czasie krok to wtedy będzie związek. Czasami jest tak, że są ludzie, którzy podobają się sobie, ale żaden nie kieruje relacji w stronę związku z tych przyczyn. Niby kobiecie się wydaje, że chyba temu facetowi się podoba, a mężczyźnie wydaje się, że chyba podoba się tej dziewczynie. Niby kobiety lepiej odczytują mowę ciała niż mężczyźni, ale też mają problem w postaci braku 100 % pewności, że ona podoba się temu facetowi, jeżeli on się nie uzewnętrzni. Mężczyźni też mają problem z odczytywaniem mowy ciała kobiet i tylko podejrzewają, że podobają się jakiejś dziewczynie. 

2 godziny temu, imprudent_before_the_event napisał:

 

Orbita cmentarna to gdy kobieta mocno księżniczkuje i uznaje że mnie wrzuca na orbitę. I ok, niech sobie uznaje. Ale wtedy ja pozostaję na tej orbicie nieaktywny, czyli już nigdy danej kobiecie się do niczego nie przysłużę (żadnych przysług za darmo, podwożenia, itp.).

Wydaje się, że słuszna postawa, ale czy nie jest jednak tak, że mimo wszystko nadal jesteś wtedy na orbicie? Czy taką postawa sprawia, że dziewczyna czuje szacunek do faceta, że postawił sprawę jasno czy i tak będzie go traktowała jak orbitera czy wtedy powiedzmy kobieta traktuje Cię jako potencjalnego faceta?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

Wydaje się, że słuszna postawa, ale czy nie jest jednak tak, że mimo wszystko nadal jesteś wtedy na orbicie?

Miałem na myśli sytuację gdy kontakt z dziewczyną zanika. Bo jak dziewczyna nie robi niczego poza oczekiwaniem przysług, a ja tych przysług nie daję, to nie ma innych możliwości kontaktu z nią więc kontakt zamiera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy trzeba koniecznie mieć jakieś głębokie relacje nieseksualne z kobietami? Nie można poprzestać na relacjach powierzchownych z kobietami?

Ja znam sporo kobiet, ale z żadną (oprócz żony ofc) nie utrzymuję głebokich "przyjacielskich relacji" bo i po co? Po co utrudniać sobie życie?

Znam ciekawe kobiety (w pracy, żony kumpli, koleżanki żony), z którymi dobrze od czasu do czasu porozmawiać, ale nie wchodzę z nimi w jakieś "przyjacielskie relacje" bo to się różnie kończy....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/1/2019 at 9:46 PM, darktemplar said:

A czy trzeba koniecznie mieć jakieś głębokie relacje nieseksualne z kobietami? Nie można poprzestać na relacjach powierzchownych z kobietami?

Ja znam sporo kobiet, ale z żadną (oprócz żony ofc) nie utrzymuję głebokich "przyjacielskich relacji" bo i po co? Po co utrudniać sobie życie?

Zbaczasz z tematu.

Kobiet jest 50%, na liczby bezwzględne to całkiem sporo.

Chcesz czy nie chcesz masz z nimi jakieś kontakty.

Nie odwracasz przecież głowy gdy obok przechodzi czy siedzi kobieta.

Jakąś kobietę oceniasz wyżej niż średnia bo ładnie wygląda, mądrze gada i potrafi ci czasem pomóc.

Cieszysz się gdy ją zobaczysz następnym razem, potem robisz tak, żeby zobaczyć i już masz początek kuli śniegowej.

 

Można np. nie mieć samochodu całe życie i Ziemia będzie się obracać jak zawsze.

Ale gdyby tak ktoś ci dał do ręki kluczyki od Maserati, powiedział, że to twój za free - odrzuciłbyś taki prezent?

Tylko nie mów, że nie stać by cię było na ubezpieczenie, to znowu byłoby zejście z tematu.

Dałby ci już ubezpieczony i z benzyną na 20 lat.

 

On 6/1/2019 at 2:56 PM, Libertyn said:

Z np. przyjaciółką X sobie chodzimy po muzeach, gramy w szachy, chodzimy na wycieczki, spędzamy czas tak jak lubimy.

Oboje wiemy że związek by nie wypalił.

Co wy tak z tymi związkami?

Odpowiedz na dawno zadane pytanie:

Zerżnąłbyś ją gdyby to zależało tylko od ciebie i nie groziło żadnymi konsekwencjami a ona nie miała nic przeciwko temu?

 

 

Zanim ktokolwiek zacznie dywagować niech sobie odpowie na w/w i  samo mu się wyklaruje jak jest naprawdę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Friendzone jest poniżej związku z tego względu, że to nie jest przyjaźń. To sytuacja, gdy ona może, a Ty nie. Jesteś poniżej jej w hierarchii.

 

W przyjaźni partnerzy są równi. Szanują się po równo. Angażują się po równo.

 

Z kolei gdy jest związek i się zakocha, to ona jest niżej w hierarchii, bo on może na niej wiele wymóc, jej bardziej zależy. Stąd w jej oczach Związek > Przyjaźń > Friendzone, bo taki jest stopień jej poświęcenia w każde z nich.

 

Jestem skłonny uwierzyć, że może istnieć platoniczna przyjaźń między kobietą, a mężczyzną. Po prostu rzadko się to zdarza. Trafia się czasem na jednostki wybitne/wybitnie podobne do Ciebie, które łączą z Tobą pasja, zainteresowania, sposób myślenia. Ci ludzie mogą być w związkach lub nie, ale spotykać się i spędzać razem czas niekoniecznie na myśleniu jakby to zaruchać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.