Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Obliteraror napisał:

Tak sobie myślę, że gdyby był waginosceptykiem, miałbym jeszcze bardziej fajne życie

Mam takiego znajomka, młody chłopak. Jest biseksualno-aseksualny, więc zasadniczo mu trochę wszystko jedno, co sporo mu w życiu upraszcza. Ale nie to jest u niego kluczowe - koleś ma jak zwierzęta, okresy rui. Po prostu przez większość czasu kompletnie go nie interesuje sex i tego typu pierdolety. Realizuje się naukowo, siedzi po uszy w genetyce i może się nad tym skupić. Pracuje dla takich instytutów po świecie, że pała mała. Bo ma wolną głowę od latania za dupeczkami, dopaminą ładuje go wiedza i jej zdobywanie no i przy okazji ma niesamowity mózg. Dobrze mu się rekombinacja DNA przysłużyła tak ogólnie.

No i co z tego, że mam swój wewnętrzny pierwiastek kobiecy, skoro ten jest lesbijką? :(

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Laryssa Naprawdę masz ponad 30 lat i nie wiedziałaś wcześniej, że jeśli obcy mężczyzna Cię zagaduje, zaczepia, zabawia w towarzystwie lub w sytuacji gdy się dopiero co poznajecie (klub, ulica, szkoła, internet etc.) to po żeby Cię zaprosić, bo mu się podobasz? To oczywiste. I to nie jest problem, tylko coś naturalnego i uczciwego. Nie wiem gdzie Ty się uchowałaś. Taki koleżka może szukać kandydatki na dziewczynę/żonę, może też szukać panny do luźnej znajomości. To już różnie bywa. Obudź się dziewczyno, bo niejedna 18-latka jest bardziej doświadczona od Ciebie w tej materii i nie filozofuje dlaczego facet ją zaprasza na kawę. 

 

Po co mi kolejna koleżanka? Mam kilka znajomych i to mi wystarcza. Chyba, że poznam kogoś bardzo wartościowego (kto mi się totalnie nie podoba fizycznie) - wtedy proszę bardzo. Zdarza się niezmiernie rzadko. 

Edytowane przez Bullitt
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullittnie !

Jeśli mnie zaprasza, adoruje, zdobywa to ja to rozumiem. I widzę. Nie mam z tym problemu, nie o to chodzi.

Chodzi o odwrotną sytuację, że jeśli się jakiemuś facetowi nie podobam (co jest normalne, mi też się nie wszyscy podobają) to on już wg Was nie widzi sensu dalszej relacji bo tylko taką opcję widział. 

"Po co mi kolejna koleżanka" napisałeś. 

 

Czyli, żeby było prościej, na przykładzie:

trafiamy do jednego zespołu w pracy, Ty i ja. Nie ma między nami chemii (bo oboje się sobie nie podobamy albo tylko jedno podoba się drugiemu, bez wzajemności). Ja jednak chciałabym się z Tobą dobrze dogadywać, jak z kolegą. W końcu pracujemy razem, mamy wspólne tematy, wiele nas łączy. Możemy sobie pomóc, umilić czas. Nie że zaraz się bzykać.

Ale Ty tego w ogóle nie chcesz, bo?

No offence, ja po prostu próbuje Was zrozumieć ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Laryssa napisał:

No offence, ja po prostu próbuje Was zrozumieć

Ale co tu jest do rozumienia? :) Relacje w pracy to tylko relacje w pracy, nic więcej. Może być miło, życzliwie i fajnie, jak jest, ale bliską relacją bym tego nie nazwał, bo ta relacja ma miejsce w pewnym określonym kontekście i środowisku. I nic więcej w tym nie ma :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Laryssa said:

pisze, że oni się całkiem odwrócili. To gdzie ta życzliwość 

Przeczytaj moja wypowiedz na poprzedniej stronie.

 

Jesli przecietny “needy” facet dostaje kosza i swoja wartosc mierzy interakcja z kobieta lub jej akceptacja/zlewka to sie wkurza na nia bo bylo to dla niego bardzo bolesne.

 

Bardziej odpornym to przechodzi po czasie (dluzszym lub krotszym).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Szninkielka napisał:

I tutaj stawiam zapytanie - mężczyźni, czy widzicie u siebie takie zachowanie (taki symbol odtrącenia, tylko bądźcie proszę szczerzy)? Dziewczyny - czy macie takie przypadki?

Nie widzę u siebie powyższego syndromu.

 

Zawsze potrafiłem z klasą przyjąć odmowę w każdej sferze życia począwszy od towarzyskiej kończąc na zawodowej.

 

I zawsze miałem szacunek do ludzi, którzy potrafią z klasą, ale asertywnie czegoś odmówić. 

 

Dla mnie sprawa jest jasna albo Twoi koledzy są :

 

1) Mocno ''needy'' i w sumie masz rację, że ich spławiasz. albo....

2) Ty nie potrafisz z kulturą odmówić spotkania i zachowujesz się jak rozwydrzona gwiazda. Wtedy sam nie chciałbym mieć z Tobą nic wspólnego.

3) Twoi koledzy nie chcą wyjść na desperatów i po odmowie ucinają z Tobą kontakt, żebyś nie myślała, że są natrętni.

 

Nigdy nie mściłem się na kobiecie jak dostawałem zlewki( fakt, dostawałem je rzadko xD), ale nigdy też nie dałem kobiecie odczuć, że ją jakoś gorzej traktuje ponieważ mi odmówiła.

 

Zawsze trzymałem pod tym względem ramę.

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LaryssaNie rozumiem o co tak naprawdę chodzi. My rozmawiamy o sytuacji gdy koleś zaprasza dziewczynę na kawę i ona mu odmawia. Później on nie inwestuje dalej w tę znajomość, bo i po co? Szukam takiej, która przyjmie zaproszenie. Proste. 

 

Teraz piszesz o relacjach w pracy, które mają się nijak do tego o czym pisałem. Współpracujemy, w porządku, ale co z tego? Praca to praca. W pracy będę miły i w porządku, ale czy oznacza, że od razu mamy być super kolegami? Nie rozumiem Twojego pytania i do czego zmierzasz. 

 

@AndrogenicznaTo jest właśnie przykład totalnie idiotycznego podejścia do sprawy. Aż brakuje mi słów. Masz problem, że ktoś nie chce być Twoim "przyjacielem" po tym jak dostał kosza? Puknij się w głowę, serio. Po co mi taka koleżanka? Chcę takiej jako dziewczyny, nie jako koleżanki, czy to jest kurwa tak trudne do pojęcia przez dorosłą kobietę? 

 

A argument, że tylko chciał zaciągnąć do łóżka jest komiczny. Widać, że przelewa się przez Ciebie masa frustracji życiowej. Przykro mi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullitt myślę że tu @Szninkielka powinna wyjaśnić, bo może ja też nadinterpretuję jej posty.

 

Ja tego wszystkiego nie odebrałam jako "olaboga, problem bo nie chcą być ze mną odtrąceni adoratorzy, w D mi się przewraca od nadmiaru atencji".

 

Ja tu zobaczyłam realny problem, że tych facetów z roku Szninkielki nie interesuje normalne koleżeństwo. Że ona czuje się samotna. Czy tak to ma byc, że zajęta (w związku) kobieta nie ma co liczyć na kolegów na studiach czy w pracy? Że jedyne do czego się towarzysko nadaje to bycie partnerką, a jeśli tą opcję już kto inny zajął, no to sayonara? Już do końca życia w szkole czy w pracy będzie mogła mieć tylko koleżanki? 

 

No i widzę w tym też głębsze warstwy problemu, bo owszem, ona mogłaby z nimi flirtować, trzymać we friendzonie/na orbicie. Wtedy by ci faceci byli. Czyli dopóki jest nadzieja na związek/seks to są. Ale już kontakt człowieka z człowiekiem - nie. I oczywiście, na przyjaźń trzeba sobie zasłużyć i nikt nie nakaże nikomu lubieć innej osoby. Ale tu nawet nie ma takiej szansy, bo, jak słusznie zauważyłeś - oni próbują ją poderwać, a stwierdzając że się nie da - nie widzą w ogóle opcji na dalszy kontakt. Czyli de facto nie zobaczyli w niej ciekawej osoby do dalszej znajomości, nie obchodzi ich jej pozaseksualna część. Jakby była brzydka dajmy na to, to nie podrywaliby ale nadal nie chcieliby jej jako koleżanki. 

 

Może ja jakoś niewyraźne tłumaczę, a może autorce o co innego chodziło. @Szninkielka daj znać czy ja Cię dobrze rozumiem ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Laryssa Co to znaczy, że może liczyć na kolegów z pracy? I nie wiem czego wy oczekujecie? Koleżeństwo to szerokie pojęcie. To, że dobrze współpracujemy i trochę pogadamy w pracy nie oznacza, że mamy spędzać czas razem po pracy, prawda? Naprawdę nie rozumiem w czym jest problem. Chcecie i mieć faceta, i pięciu kolegów, którzy go zastępują gdy on nie ma dla was czasu? Czy o co chodzi? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullitt Dostaniesz odpowiedź, że wcale nie o to chodzi a w dużym uproszczeniu właśnie o to mniej więcej chodzi.

To spory komfort bo w razie czego obojętnie co Miś nie odwali to jest już utworzona siatka bezpieczeństwa.

No i oczywiście jakoś tak przyjemniej na sercu jak zamiast jednego Pana otrzymuje się zainteresowanie od wielu.

Niektóre zarówno kobiety jak i mężczyźni tak mają, że 1 bliska osoba - partner, partnerka (mąż, żona) - nie wystarczy, to za mało.

Nazwałbym to dywersyfikacją uczuć.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullitt tu nie chodzi o oczekiwania kobiet, bo to zawsze jest względne i w pewnym sensie zależy od odbioru rzeczywistości. Chodzi o fakty, zastaną sytuację.

 

Staram się tłumaczyć najjaśniej jak umiem ? temat mnie zaciekawił i dlatego go drążę, ale absolutnie nikomu nic nie zarzucam po prostu próbuje zrozumieć ?

 

Dlaczego z automatu uznajesz że koledzy mogą/mają zastępować faceta? Widzisz, to jest ten mechanizm, że interakcje k-m od razu widzi się w kategorii związku/flirtu/chemii/pożądania. Mi by do głowy nie przyszło, że kolega z którym np. wspólnie pływam kajakiem, zastępuje mi faceta. To po prostu kolega z którym coś robię, płeć tu nie ma nic do rzeczy. Czy jak wypijesz piwo z koleżanką to ona zastępuje Ci żonę?

 

Myślę że autorce jest smutno, bo koledzy nie widzą w niej kogoś z kim po prostu warto spędzić czas, tylko co najwyżej mogliby ją poderwać. Trochę teraz już nadpisuję, ale np. ona może być mega ciekawą osobą, zwiedzić pół świata i o tym chętnie opowiadać, albo mieć jakiekolwiek przymioty osoby, z którą fajnie się przyjaźnić. Ale jej męskich znajomych to nie obchodzi, bo jedyne czego od niej chcą, to podryw. Jeśli ten się nie udaje - to jakby jej nie było. Ostatecznie dziewczyna wyzbywa się znajomych, którzy sami rezygnują z kontaktu, co czyni ją samotną. 

 

Gdyby chciała te znajomości podtrzymywać, musiałaby grać podwójnie nie fair: obiecując niejako że mają na coś szansę (wzięcie ich na orbitę), co krzywdzi zarówno kolegów, jak i jest nie w porządku wobec jej faceta. Ewentualnie musiałaby, jak wcześniej sugerowano, "stać się przydatna", wkupić się w łaski przez notatki itp., ale przecież nie o to chodzi, bo pytanie jest "dlaczego tak jest" a nie "jak się przypodobać".

 

Czy już lepiej mnie rozumiesz ??

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widocznie nie widzą w niej koleżeństwa. Będą chcieli się nią zajmować zarówno jeśli chodzi o pomoc jak i miłe spędzanie czasu. Ale musi pokazać wartość którą wniesie w daną relację/środowisko. 

Mężczyźni mają tak nieustannie. Bywają niewidoczni do czasu pokazania swoich umiejętności i potencjalnych korzyści. Chyba ,że swoją atrakcyjnością biją otoczenie to wtedy jest inaczej.

Czyli jeśli chce kolegów to musi pokazać coś na wymianę. Gdy będzie to dla nich dużo warte to sami będą pilnowali by nie było "relacji romantycznej."

 

Tak wiem film zawiera uproszczenie i stereotyp. Jednak w zależności od postawy mamy odpowiedni efekt. Autorka wątku sama zaznaczyła,że osoby zaczepiające nie podobały się jej. Jeśli dała im to odczuć bardzo prostym językiem to niezależnie od twojej postawy mogą nie chcieć mieć z tobą do czynienia. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Laryssa jak najbardziej, dobrze zrozumiałaś przekaz :) Nie mam problemu z tym, że ktoś być może poczuł się odrzucony po tym jak dostał kosza (choć podkreślam raz jeszcze - nie jestem niemiła ani arogancka, po prostu asertywna). Mam problem z tym, że jestem traktowana jako potencjalna dziewczyna i nic więcej. Jakby opcja "koleżeństwo" jest defaultowo wyłączona. 0-1 myślenie. 

A ja ich nie chce jako chłopaków,  bo mam swojego. 

@Ramzes, nie,  tak to nie wygląda. Nie jestem jakimś odludkiem który ledwo nadąża na studiach. Nieraz tłumaczyłam coś kolegom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szninkielka zacznij się z nimi przyjaźnić po męsku to być może zadbają o twój komfort. Wiesz jakie mają potrzeby co lubią lub jakiego typu udogodnienie mogłoby być dobre dla twojego środowiska?

Teraz, Laryssa napisał:

Dlaczego z automatu uznajesz że koledzy mogą/mają zastępować faceta?

Bo np. zostałem zapytany czy jak zostawi faceta to będę się z nią spotykał? Zresztą gdyby nie jej potrzeba komfortu to by nie zainteresowałaby się nimi.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes, błądzisz :) Nie szukam komfortu. Nie oczekuję spełniania potrzeb, bo sobie je zapewnie sama. Jednak człowiek jest istotą społeczną i chce być aktywną częścią danej grupy społecznej.

Dodam, że to nie jest globalny problem. Z mężczyznami dogaduję się ogólnie bardzo dobrze. Problem dotyczy schematu spoko zapowiadająca się relacja koleżeńska

-> podryw -> Ja nie chcę -> odwrot, nie istniejesz.  No i ten schemat jest zbyt często i zawsze wygląda w ten sposób...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szninkielka A może uściślijmy, jak to na prawdę wygląda:

 

1)  podryw -> Ja nie chcę -> kolesie więcej nie podbijają w żadnej sprawie

2)  podryw -> Ja nie chcę -> Ty do nich podbijasz, zagadujesz, proponujesz koleżeńskie aktywności, ale jesteś ignorowana? (odmowa =/= ignorowanie)

 

Jeżeli chodzi o pkt 2 to opisz może ze 3 sytuacje, kiedy zostałaś potraktowana jakbyś nie istniała - tak dla zobrazowania sytuacji. Łatwiej będzie doradzić, jak przełamać taką barierę.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Szninkielka napisał:

. Jednak człowiek jest istotą społeczną i chce być aktywną częścią danej grupy społecznej.

dokładnie to miałem na myśli pisząc komfort. 

 

Nie widzą w tobie wartości. Pokażesz ją być może pozostaniesz ignorowana lub też zaczną się drobne okazje to tego by inne osoby były tobą zainteresowane na płaszczyźnie społeczno-koleżeńskiej. Do tego czasu pozostaniesz przeźroczysta. :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Bullitt napisał:

czy to jest kurwa tak trudne do pojęcia przez dorosłą kobietę? 

NIE Brachu, to jest propaganda.

Laska nie da dupy ale będzie coś chciała w zamian.

Czyli pomocy  w pracy. 

Ona zgarnia wypłatę A Ty jej pomagaj jako przyjaciel za Free.

 

To jest trudne bo na tym forum nie dajemy sobie pocisnąć kitu między framugi.  

 

 

1 godzinę temu, Szninkielka napisał:

Jakby opcja "koleżeństwo" jest defaultowo wyłączona. 0-1 myślenie. 

O ooo trampki w zoo.

Tu mamy cytacik potwierdzający poziom lotności EMO kolesi o których gawedzimy.

Biedaki tyle testosteronu w do kwantowania 01.

.....a samic jak na lekarstwo....no może z roszeżeniem jpg.....    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Laryssa napisał:

Czy jak wypijesz piwo z koleżanką to ona zastępuje Ci żonę?

Jeżeli: po tym piwie w samochodzie zrobi mi dobrze, bo np. ---- > żona mi nie robi dobrze w samochodzie, to jest taka opcja : )

 

A poważniej:

 

35 minut temu, Szninkielka napisał:

-> podryw -> Ja nie chcę -> odwrot, nie istniejesz.

Nie rozumiesz męskiej psychiki młodego chłopaka, a student to nadal młody chłopak. W tym wieku często bywa tak, iż każda porażka związana z odrzuceniem przez kobietę uznawana jest za życiową klęskę. Facet może mieć wrażenie, że, mówiąc brzydko, spierdolił po całości, albo wygląda jak klapa od śmietnika i czekają go tylko nowe porażki etc. Niesamowite rzeczy mężczyzna potrafi sobie wkręcić w głowę, jak bywa i bywał już odpalany nie raz, nie dwa. Wiem po dawnym sobie :) To nie jest często jeszcze ten wiek, gdy ktoś potrafi już "bawić się procesem" i znajdować w tym przyjemność, niezależnie od wyniku. Reasumując - jego reakcja, polegająca na unikaniu Ciebie jest w takim przypadku najbardziej naturalna, dystans, ograniczanie kontaktu, unikanie. Popatrz na to męskimi oczami - dla takiego młodego faceta sytuacja, że będzie Cię miał obok jako koleżankę i nic więcej, gdy tymczasem on już zapewne sobie rozrysował mentalną ścieżkę w głowie: iż będzie Cię np. dotykał, całował i chędożył, mówiąc kolokwialnie nie jest czymś przyjemnym i będzie bolało.

 

Dlatego jest, jak jest. Wsio.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaja. 

@Szninkielka Ty to siebie do końca nie akceptujesz i nie lubisz stąd ta potrzeba akceptacji. 

Nie kumam Twojego problemu, dajesz gościowi kosza to dajesz kosza. Po co ma się z Tobą przyjaźnić? 

Ty byś chciała się przyjaźnić z typem, który Cię jara, ale jesteś dla niego aseksualna?

I jesteś atencjuszką, naginasz fakty na swoją korzyść bo tak Ci wygodniej. Po co się przyznawać? 

Ja też lubię atencję, każdy lubi. 

Naucz się akceptować zdanie innych. 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Obliteraror napisał:

Popatrz na to męskimi oczami - dla takiego młodego faceta sytuacja, że będzie Cię miał obok jako koleżankę i nic więcej, gdy tymczasem on już zapewne sobie rozrysował mentalną ścieżkę w głowie: iż będzie Cię np. dotykał, całował i chędożył, mówiąc kolokwialnie nie jest czymś przyjemnym i będzie bolało.

 

Dlatego jest, jak jest. Wsio.

A może odwróćmy sytuację. Czy kobieta, która jakiś facet by spławił, chciałaby i potrafiłaby utrzymywać z nim relacje koleżeńskie/towarzyskie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.